Ukryte uczucie
Jest malutka scena + 18, nie wiem czy udana,
czy nie – spróbowałam, czekam na wasze opinie!
Beta: Kite
Millie
– Dzień
dobry – powiedziała Hermiona radośnie, siadając przy stole nauczycielskim.
– Dla
kogo dobry dla tego dobry – warknął Snape.
Dziewczyna spojrzała na niego z uśmiechem.
–
A Pan znowu w złym humorze… Cóż za nowość – powiedziała szyderczo,
czym wywołała śmiech reszty profesorów.
– Nie
poddałaś się jeszcze? – zapytał z nadzieją.
Hermiona westchnęła smutno. Odkąd przyjęła
stanowisko profesor Astronomii, Mistrz Eliksirów każdego dnia pytał ją, czy
wreszcie zniknie ze szkoły, by miał święty spokój.
– Nie –
odparła, próbując brzmieć normalnie. – Ale obiecuję, że, gdy postanowię odejść,
oprawię w ramkę kopię wypowiedzenia i podaruję ją Panu!
–
I to będzie najlepszy prezent – warknął, po czym odszedł od stołu pod
czujnym spojrzeniem byłej Gryfonki.
–
Albusie, tak dalej być nie może – odezwała się McGonagall cicho. – Hermiona
kocha tego idiotę, a on co?
– Masz
rację Minerwo – odparł Dumbledore radośnie. – Musimy coś z tym zrobić!
– Masz
pomysł? – spojrzała na niego podejrzliwie. – Czy ktoś ucierpi? A jeżeli
tak, to może to być Severus?
Dyrektor w odpowiedzi puścił jej oczko, po
czym pogrążył się w rozmowie z madame Pomfrey.
– To
chyba wszystko na dziś – powiedział Dumbledore do zebranych nauczycieli. –
Severusie, Hermiono zostańcie.
Hermiona spojrzała na Snape’a zdziwiona, na co
on tylko wzruszył ramionami i opadł z powrotem na fotel. Gdy wszyscy
wyszli z gabinetu, dyrektor spojrzał na nich z uśmiechem.
– Poprosiłem, abyście zostali, ponieważ mam do
was prośbę: chciałbym, byście uwarzyli Eliksir Wiggenowy.
–
Oszalałeś?! – krzyknął Snape. – Należy go ważyć przez dwa dni!
–
Dlatego będziecie pracować razem – oznajmił im z uśmiechem.
– Nie
zrobię tego! – odparł zdecydowanie Mistrz Eliksirów.
–
Dobrze, zrobię to! – powiedziała Hermiona w tym samym momencie.
– Och
wspaniale – wykrzyknął Dumbledore, patrząc na byłą Gryfonkę. – Dziś piątek,
więc skończycie do niedzieli wieczorem.
– Czy ty
jesteś głuchy? – zapytał Snape, zgrzytając zębami. – Nie będę pracować z tą
denerwującą gówniarą!
– Wolę
być gówniarą niż wrednym nietoperzem! – prychnęła, patrząc na niego groźnie.
– Że
co?! – krzyknął, wstając, na co Hermiona stanęła przed nim z rękami
założonymi na piersi.
– Czy
jest Pan głuchy? – zapytała z niewinnym uśmiechem.
– Jesteś
najbardziej denerwującą osobą w całym Hogwarcie – wysyczał, patrząc na nią
zmrużonymi oczami. – Mam nadzieję, że w niedziele zrezygnujesz i się
stąd wyniesiesz!
–
Niedoczekanie! – mruknęła.
–
O osiemnastej masz być w lochach – warknął i wyszedł, trzaskając
drzwiami.
Hermiona uśmiechnęła się przepraszająco do
dyrektora i wybiegła z gabinetu.
Gdy znalazła się w swoich komnatach,
usiadła na kanapie i zaniosła się płaczem.
–
Gówniarą! Tym dla niego jestem! – szeptała załamana.
Prawda była taka, że przyjęła stanowisko
w Hogwarcie z powodu mężczyzny, który zawładnął jej sercem. Dzięki
pracy mogła widywać go codziennie. Ale o jej uczuciu wiedziała tylko
Ginny.
Po chwili uspokoiła się i ruszyła do
lochów z dumnie uniesioną głową. Gdy zapukała, drzwi otworzyły się
gwałtownie.
– Wejdź
i zacznij kroić korę drzewa Wiggen – warknął, wpuszczając ją do środka.
–
A pan?
– Idę po
śluz gumochłona – warknął i wyszedł.
Dziewczyna kończyła przygotowywać składniki,
gdy wrócił Snape. Pracowali w ciszy przez dwie godziny.
– Masz
dziesięć godzin – powiedział sucho. – Chodź.
Hermiona z zachwytem patrzyła na pokój pełen
książek.
– Możesz
tu odpocząć – powiedział i zostawił ją samą.
Profesor Astronomii z uśmiechem wzięła
księgę „Eliksiry dla zaawansowanych” i pogrążyła się w lekturze.
–
Granger, czy ty przez dziesięć godzin czytałaś książkę?! – krzyknął zdumiony Snape,
wchodząc do biblioteki.
–
Naprawdę już tyle minęło? – zapytała zdumiona.
– Tak,
teraz twoja kolej – warknął i usiadł w fotelu z książką w ręku.
Kobieta po dwóch godzinach weszła do biblioteki
i z lekkim uśmiechem ujrzała Mistrza Eliksirów śpiącego w fotelu.
Podeszła do niego, po drodze zabierając koc z kanapy i przykryła nim
śpiącego mężczyznę, po czym pocałowała go w czoło.
– Kocham
cię, Severusie – wyszeptała cicho, wiedząc, że może to być jedyna okazja, by
wyznać mu swoje uczucia, nawet jeśli nie jest on tego świadomy.
–
Skończyliśmy – powiedziała z dumą Hermiona, przelewając eliksir do
ostatniego flakonika i położyła go w pudełku obok pozostałych.
–
Nareszcie – warknął Snape i, wziąwszy pudełko, wyszedł, nie zwracając na nią
uwagi.
–
I to by było na tyle – mruknęła smutno i ruszyła do swoich komnat, by
odpocząć.
Gdy położyła się do łóżka, pomyślała, że choć
Snape nie był zachwycony jej obecnością, dla niej to był najlepszy weekend.
Dwa dni później Hermiona umówiła się z Ginny
w dziurawym kotle. Gdy tylko weszła, ujrzała rudą machającą do niej
radośnie.
–
Mionka, jak ja się za tobą stęskniłam!! – wykrzyknęła Ginny, przytulając ją na
powitanie.
– Ja za
tobą też – odparła ze śmiechem Hermiona i spojrzała na okrągły brzuch
przyjaciółki. – Jak tam mały Zabini?
– Ma się
doskonale – powiedziała rudowłosa z czułym uśmiechem. – Choć Blaise cały
czas obstawia, że będziemy mieli córkę! Założył się nawet z Draco, któremu
Astoria nie chce zdradzić płci dziecka.
– Co tym
razem wywinął? – zapytała, przewracając oczami.
–
Wygłosił wykład na temat miejsca kobiet w domu – zachichotała Ginny. –
Przez co tydzień spał u nas na kanapie.
– On się
nigdy nie zmieni – zaśmiała się Hermiona.
–
A jak tam u ciebie i wiesz kogo? – Ginny spoważniała.
– Bez
zmian – odparła smutno była Gryfonka.
– Oj
Mionka.. – zaczęła współczującym tonem przyjaciółka.
– Proszę
Gin nie rozmawiajmy o tym. – Hermiona spojrzała na nią prosząco. – Lepiej
opowiedz mi, co tam u Rona i Harry'ego. W ostatnim liście
napisał, że Susan jest w ciąży!
–
W drugim miesiącu, a Ron zaczął spotykać się z Luną! –
powiedziała Ginny.
–
Żartujesz? – zawołała zdziwiona Hermiona i obie pogrążyły się w rozmowie.
Spędziły tak trzy godziny, po których rozstały
się i Ginny teleportowała się do domu, natomiast Hermiona postanowiła
wrócić do zamku spacerem.
W oddali ujrzała czarną postać i uśmiechnęła
się na jej widok promiennie.
– Dobry
wieczór profesorze – powiedziała radośnie, lecz ten minął ją bez słowa, nie
spojrzawszy nawet na nią. – Do widzenia profesorze – wyszeptała smutno do
siebie i, westchnąwszy, ruszyła dalej.
W poniedziałek po zajęciach weszła do gabinetu
dyrektora i zdumiona zauważyła McGonagall uśmiechającą się szeroko oraz
Snape’a wyglądającego jak chmura gradowa.
– Dzień
dobry Hermiono – przywitał ją Dumbledore, wskazując, by zajęła fotel obok
nauczyciela Eliksirów. – Poprosiłem was tutaj, by podziękować za uwarzenie
eliksiru.
– Nie ma
za co dziękować, profesorze – powiedziała Hermiona z uśmiechem.
– Oj,
jest moje dziecko – zaprzeczył dyrektor radośnie. – Dlatego w nagrodę
funduję wam kolację u pani Puddifoot w Hogsmeade!
– Och –
Hermiona westchnęła ze szczęścia. Było to najromantyczniejsza restauracja, jaką
kiedykolwiek widziała!
– Odbiło
ci? – warknął Mistrz Eliksirów, patrząc groźnie na dyrektora. – Nie wejdę do
tej różowej knajpy za żadne pieniądze świata, a na pewno nie z nią!
Hermiona poczuła, jakby wymierzył jej policzek.
– To
byłoby takie straszne: iść ze mną na kolację? – zapytała cicho, mając nadzieję,
że zaprzeczy.
– Tak –
odparł, a ona poczuła, jak jej serce rozpada się na milion kawałków.
– Panie
dyrektorze, mogę poprosić kartkę i pióro? – zapytała ze łzami w oczach.
Gdy dyrektor z poważną miną wręczył jej
rzeczy, napisała kilka zdań, po czym zrobiła kopię, którą podała Snape’owi.
– Wygrał
Pan – wyszeptała. – Już nie będzie mnie pan musiał znosić. Przepraszam, ale nie
zdążyłam tego oprawić! – powiedziała jeszcze i wybiegła z gabinetu.
– Co jej
odbiło? – warknął i spojrzał zdumiony na dyrektora i McGonagall.
–
Przeczytaj, a się dowiesz kretynie – powiedziała Minerwa, patrząc na niego
surowo.
Mistrz Eliksirów zdumiony przeczytał
wypowiedzenie Hermiony!
–
Odchodzi? – zapytał sam siebie.
–
A widziałeś powód jej odejścia? – Minerwa zapytała wściekle.
Snape spojrzał jeszcze raz na trzymaną w ręce
kartkę.
„[...] z powodu beznadziejnej i nieodwzajemnionej
miłości do tego dupka Severusa Snape’a, który nie widzi nic poza swoim wielkim
nosem!”
–
Idiotka! – warknął i wyszedł, pozostawiając dyrektora i McGonagall,
którzy wymienili rozbawione spojrzenia.
Hermiona pakowała się w pośpiechu. Miała
zamiar zniknąć stąd, jak najszybciej będzie to możliwe.
– Jesteś
najgłupszą kobietą na świecie – krzyknął wściekle Snape, wpadając do jej
pokoju.
– Słyszę
to od pierwszej klasy – mruknęła, nie przestając wkładać rzeczy do kufra.
– Ale
jakoś to do ciebie nie dotarło – warknął i porwał ją w ramiona,
całując namiętnie.
– Co… –
zaczęła nieprzytomnie, gdy się od niej oderwał.
– Nie
pozwolę ci odejść! – zapowiedział groźnym głosem.
–
Dlaczego? – zapytała z nadzieją.
–
Możliwe, że czuję do ciebie coś… – powiedział, wznosząc oczy ku niebu.
– Czyli?
– nie dawała za wygraną.
– Kocham
cię! – powiedział i znów ją pocałował.
– Ja
ciebie też – wyszeptała radośnie i zaczęła pokrywać jego twarz
pocałunkami.
–
Granger, uspokój się – warknął, choć nie brzmiał przekonująco.
– Nie
mam zamiaru – mruknęła, rozpinając mu szaty.
– Co
robisz? – zapytał z krzywym uśmiechem, patrząc na nią pożądliwym wzrokiem.
– Mam
zamiar się z tobą kochać – wymruczała.
– Nie
widzę żadnych przeciwwskazań – powiedział i przyciągnął ją do siebie,
całując gorąco.
–
Severus, mogę cię o coś zapytać?
– Teraz?
– zapytał, zajęty całowaniem jej szyi.
– To nie
będzie jeden raz, prawda? – spojrzała na niego z niepokojem.
–
Zarobimy to dzisiaj więcej niż raz – obiecał, ściągając jej sukienkę.
Stała przed nim jedynie w czarnym staniku
i majteczkach tego samego koloru.
– Nie
o to mi chodzi – powiedziała cicho, rumieniąc się.
Snape zmarszczył brwi, po czym uniósł jej głowę
w taki sposób, by spojrzała mu w oczy.
–
Granger, nie mam zamiaru się z tobą przespać i cię zostawić! –
powiedział stanowczo. – Wręcz przeciwnie, mam zamiar cię więzić!
–
Więzić? – zapytała zdumiona, a zarazem szczęśliwa.
– Nie
odejdziesz ode mnie – warknął.
– Nie
mam zamiaru odchodzić – przyrzekła z uśmiechem, po czym uśmiechnęła się
figlarnie. – Wręcz przeciwnie, mam zamiar cię więzić!
–
Więzić? – zapytał z krzywym uśmieszkiem.
– Nie
pozwolę ci odejść – odpowiedziała poważnie.
– Nie
mam zamiaru odchodzić – obiecał i pocałował ją czule, po chwili pocałunki
zmieniły się na namiętne.
Severus podniósł Hermionę i położył ją na
łóżku, sam ściągnął z siebie resztę ubrań i stanął nad nią nagi.
– Chodź
tu – wyszeptała i wyciągnęła w jego stronę ręce.
Snape pochylił się nad nią i zaczął
całować piersi ukryte w staniku, by po chwili uwolnić je z niego.
Zaczął je ssać. Hermiona wygięła się z przyjemności, Severus dłonią
wędrował po jej ciele. Doszedłszy do jej ud, dotknął lekko jej wzgórka ukrytego
pod czarną koronką. Oderwał usta od jej piersi i ułożył się pomiędzy jej
nogami, ściągnął jej majteczki i rozszerzył jej nogi.
Hermiona mruknęła, z niecierpliwością
oczekując jego dotyku. Snape, nie śpiesząc się, zaczął całować wewnętrzną
stronę jej ud. Gdy warknęła zniecierpliwiona, spojrzał na nią z wysoko
uniesioną brwią.
–
Czyżbyś pragnęła, bym cię tam dotknął? – zapytał z seksownym uśmieszkiem.
–
Severusie, weź mnie! – poprosiła, pomiędzy jękami.
Snape ułożył się przed jej wejściem. Dziewczyna
z zapartym tchem czekała, aż w nią wejdzie.
– Patrz
na mnie! – rozkazał, a gdy uniosła na niego zamglony pożądaniem wzrok,
zaczął w nią wchodzić powoli i ze zdumieniem poczuł, że natrafił na
przeszkodę.
– Jesteś
dziewicą – powiedział zaskoczony.
– Zaraz
przestanę nią być – odpowiedziała i oplotła go nogami, nabijając się na
jego nabrzmiałego penisa. Przez chwilę zastygła w bezruchu, by po chwili
zacząć się poruszać. Hermiona czuła, jak penis Severusa rozciąga ją i wypełnia.
Severus siedział na brzegu łóżka, trzymając
Hermionę za kostki, dzięki czemu penetrował ją głębiej.
– Moja
namiętna Gryfonka – powiedział Severus, nadając szybsze tempo ich złączonym
ciałom.
– Kocham
cię – krzyknęła, gdy poczuła spełnienie, wyginając ciało w łuk.
– Ja
ciebie też maleńka – warknął, wbijając się w nią mocno, by po chwili
dojść.
Opadł obok zmęczonej ale szczęśliwej
dziewczyny, zagarniając ją w ramiona.
–
Przykro mi – odezwał się po chwili Snape.
Hermiona spojrzała na niego przerażona.
–
Zawiodłam cię? – zapytała ze łzami w oczach.
– Odbiło
ci? – warknął, patrząc jej w oczy. – Przepraszam, że nie byłem bardziej
delikatny, gdybym wiedział… – Przerwała mu czułym pocałunkiem.
–
Severusie, to było niesamowite – powiedziała poważnie. – Ale najważniejsze jest
co innego…
– Co
takiego?
– Że to
byłeś ty – odpowiedziała, rumieniąc się.
– Jestem
zaszczycony – przyznał i spojrzał na nią uważnie. – Jesteś bardzo seksowną
kobietą.
– Ty
mnie taką czynisz – wyznała, rumieniąc się.
–
I ostrzegam cię, że nikt nie odkryje twojej namiętnej natury! – ostrzegł
stanowczo.
– Nie
chcę nikogo innego – odpowiedziała cicho, zasypiając.
Snape przez chwile wpatrywał się w śpiącą
kobietę w swoich ramionach, po czym z uśmiechem zasnął.
Hermiona obudziła się rano i odkryła, że
w łóżku jest sama. Szybko wstała i ubrała się, po czym wybiegła ze
swoich komnat. Po chwili stała przed mieszkaniem, by niepewnie zapukać do
drzwi, które otworzyły się gwałtownie.
–
O co chodzi Granger? – zapytał Snape, opierając się o futrynę z założonymi
rękami na piersiach.
– Jak to
o co? – Hermiona poczuła, jak jej serce zamiera. – Czemu tu jesteś?
–
A gdzie mam być? – zapytał niedbale.
– Gdzie?
Może u mnie w łóżku? – Dziewczyna z trudem powstrzymywała łzy.
– Mam
ważniejsze sprawy – warknął, mierząc ją szyderczym wzrokiem.
–
Ważniejsze? – powtórzyła cicho i rozglądnęła się wokoło, szukając
odpowiedzi na nurtujące ją pytanie, gdy nie znalazła odpowiedzi, zapytała: –
Jakie?
– Nie
sądzę, żebyś musiała wiedzieć – mruknął.
Hermiona spojrzała na niego wzrokiem
przepełnionym bólem.
– Ta noc
nic dla ciebie nie znaczyła? – zapytała, siląc się na opanowany ton.
– Byłaś
świetna – powiedział z krzywym uśmieszkiem. – Zapamiętam cię, nie martw
się! Chcesz jeszcze czegoś?
– Nie –
wyszeptała, odwróciła się, chcąc odejść, lecz postanowiła zadać mu ostatnie
pytanie: – Kochasz mnie?
–
Oszalałaś? – zaśmiał się. – Chyba bym postradał rozum, by pokochać pannę – wiem
– to – wszystko!
Hermiona spojrzała na niego ostatni raz, po
czym uciekła byle dalej. Biegiem wpadła do swojej sypialni, zanosząc się
płaczem, gdzie rzuciła się na łóżko.
Po godzinie wyczerpana zasnęła.
Obudziła się i zaskoczona poczuła
obejmujące ją ramię. Niepewnie podniosła wzrok i ujrzała pogrążonego
w śnie Severusa. Rozglądnęła się po pokoju i zobaczyła ich ubrania
niedbale porozrzucane na podłodze.
– To był
sen – wyszeptała głosem pewnym ulgi, po czym pocałowała Snape’a namiętnie.
Mężczyzna przebudził się i przyciągnął ją
bliżej, oddając pocałunki z pasją.
– Tak
możesz mnie budzić codziennie – wymruczał, gdy oderwali się od siebie.
–
Naprawdę tu jesteś? – zapytała, drżącymi rękami dotykając jego twarzy.
–
A czemu miałoby mnie nie być? – zdumiał się.
– Śniło
mi się, że nie chciałeś mnie już – wyznała, płacząc. – Obudziłam się sama,
a gdy poszłam do twojego mieszkania, powiedziałeś mi, że mnie nie kochasz.
–
Granger, idiotko – mruknął, całując ją w czoło. – Nie mam zamiaru cię
opuszczać! Kocham cię!
– Ja
ciebie też – odpowiedziała i spojrzała na niego zaniepokojona. – Ale to
nie sen? Jesteś tu naprawdę?
– Mam ci
to udowodnić? – zapytał z szelmowskim uśmiechem.
–
A możesz? – Hermiona objęła go za szyję.
– Dla
mojej kobiety wszystko – powiedział poważnie.
– Jestem
twoją kobietą? – upewniła się radośnie.
– Na
zawsze – mruknął, całując ją czule.
– Na
zawsze – powtórzyła z promiennym uśmiechem. – A teraz, panie Snape,
proszę udowodnić, że naprawdę nie śnię!
I udowodnił! W łóżku, pod prysznicem oraz
przy drzwiach, gdy mieli wychodzić już z pokoju.
–
Severusie, jestem głodna – powiedziała poważnie Hermiona, układając się
wygodniej na mężczyźnie, który leżał na podłodze.
– Ja też
– mruknął i objął ją mocniej. – Ale nie mam ochoty wstawać.
Hermiona zachichotała i pocałowała go
szybko w nos.
– Chyba
znam sposób, by coś zjeść i nie ruszać się z miejsca – powiedziała
i chwyciła różdżkę. Machnęła nią, a obok pojawiła się taca wypełniona
jedzeniem.
– Moja
panna – wiem – to – wszystko – wymruczał, całując ją w czubek głowy.
Śniadanie zjedli w nietypowy sposób…
siedząc na podłodze. Severus poświęcił się i wstał, by przynieść Hermionie
swoją koszulę, którą z uśmiechem założyła, wzdychając zapach Snape’a, on
natomiast założył spodnie i usiadł z powrotem obok kobiety, opierając
się o ścianę. Hermiona oparła się o niego i oboje zabrali się za
jedzenie.
– Muszę
coś załatwić – powiedział Snape, gdy skończyli śniadanie.
Hermiona spojrzała na niego ze strachem,
przypominając sobie sen. Mistrz Eliksirów domyśliwszy się powodu jej
zdenerwowania, pocałował ją czule.
–
Skarbie, wrócę za dziesięć minut!
–
Obiecujesz? – zapytała z lekkim uśmiechem, a gdy przytaknął,
pocałowała go namiętnie.
– Pięć
minut – mruknął, oderwawszy się od niej niechętnie i wyszedł szybko
z pokoju.
Hermiona odesłała pustą tacę do kuchni, po czym
usiadła na kanapie, czekając na powrót mężczyzny. Wiedziała, że nie powinna,
ale nadal denerwowała się, że jednak nie wróci. Lecz po chwili wszedł do
salonu, a ona z radością rzuciła się w jego ramiona.
–
Hermiono, przecież mówiłem, że będę za chwilę – powiedział rozbawiony.
–
I dobrze, że dotrzymałeś słowa – odpowiedziała groźnie, całując go szybko
w szczękę. – Jakbyś nie wrócił, znalazłabym cię i siłą tu
przyciągnęła!
– Czyżby
to była jedna z twoich fantazji? – zapytał ze śmiechem.
– Może?
– odparła z niewinnym uśmiechem, po czym spoważniała. – Powiesz mi, co
musiałeś załatwić?
–
Musiałem po coś iść – powiedział i wyciągnął z kieszeni aksamitne
pudełeczko. Hermiona wstrzymała oddech, Snape otworzył pudełeczko i oczom
byłej Gryfonki ukazał się piękny złoty pierścionek z zielonym oczkiem. –
Wiem, że to nie jest nic wielkiego, ale należał do mojej babki i…
– Jest
piękny – wyszeptała ze łzami w oczach.
–
Wyjdziesz za mnie? – zapytał, klękając przed nią.
– Tak –
krzyknęła szczęśliwa.
Severus założył jej pierścionek na palce, po
czym wstał i pocałował ją czule.
Snape usiadł na kanapie i pociągnął
Hermionę na swoje kolana.
–
Powiesz mi, od kiedy mnie kochasz? – zapytała dziewczyna, wtulając się w narzeczonego.
– Odkąd
wróciłaś po wojnie – wyznał, całując ją w czoło.
–
Dlaczego nic nie powiedziałeś?
–
Hermiono, jestem od ciebie sporo starszy, nie sądziłem, że moglibyśmy być ze
sobą – powiedział, wzruszając ramionami.
– Przez
twoje złe rozumowanie straciliśmy dwa lata – odpowiedziała z uśmiechem.
–
Kochasz mnie od dwóch lat? – zdumiał się.
– Od
trzech – wyznała, kładąc głowę na jego ramieniu. – Zakochałam się w tobie
jeszcze w czasie wojny.
–
Granger, wychodzi na to, że musimy nadrobić te dwa lata, choć, jakby tak się
zastanowić, to już w czasie wojny coś do ciebie zacząłem czuć.
– Nie
pogrążaj się, Snape – poradziła mu ze śmiechem. – Nie powinieneś przyznawać
się, że przez tyle czasu byłeś na tyle głupi, by nie zdawać sobie sprawy, że
cię kocham! Myślałam, że wszyscy to widzieli!
– Ty też
nie domyślałaś się, że cię kocham – powiedział z wysoko uniesioną brwią.
– Ale ty
bardzo dobrze ukrywasz uczucia – odparła poważnie. – Obiecaj mi, że teraz nie
będziesz przede mną nic ukrywać!
–
Obiecuję – powiedział i pocałował ją namiętnie.
Mistrz Eliksirów wszedł do Wielkiej Sali
i usiadł przy stole nauczycielskim.
– Snape,
ty idioto! – krzyknęła niespodziewanie McGonagall.
Wszyscy uczniowie, jak i nauczyciele
spojrzeli na nią zdumieni.
–
O co ci chodzi? – warknął Snape, robiąc sobie kanapkę.
– Jak to
o co?! – wrzasnęła profesor transmutacji i wstała od stołu. – Co ty wyrabiasz?!
– Nie
wiem, jak ci to powiedzieć – zaczął poważnie – ale to nazywa się K – A – N
– A – P – K – Ą!
– Ja go
zabije!!! – krzyknęła Minerwa i ruszyła w stronę mężczyzny, lecz
powstrzymał ją dyrektor, stając jej na drodze. – Albus, odsuń się!
– Usiądź
moja droga – powiedział Dumbledore spokojnie. – Załatwimy to bez rozlewu krwi.
McGonagall prychnęła i choć zajęła z powrotem
swoje miejsce, to nie przestała patrzeć na Snape’a wzrokiem bazyliszka.
–
O co wam do cholery chodzi? – zapytał Mistrz eliksirów, tracąc
cierpliwość.
– Gdzie
jest Hermiona? – krzyknęła Minerwa.
–
W sowiarni, wysyła listy do rodziców i swoich durnych przyjaciół,
zawiadamiając ich o naszym ślubie – warknął Snape.
Uczniowie wpatrywali się w niego zdumieni,
nauczyciele natomiast zaczęli chichotać, myśląc, że żartuję.
–
Kłamiesz! – krzyknęła McGonagall.
– Więc
sama ją zapytaj! – powiedział Snape, przewracając oczami i wskazując na
wejście do Wielkiej Sali.
Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Hermiona
wchodziła właśnie do środka. Gdy ujrzała oczy wszystkich zwrócone na nią,
zarumieniła się i ruszyła w stronę stołu nauczycielskiego.
– Stało
się coś? – zapytała, podkradając kanapkę z talerza Mistrza Eliksirów.
– To
moja – warknął groźnie.
Dziewczyna roześmiała się tylko i pocałowała
go w policzek.
– Teraz
moja – mruknęła, pokazując mu język.
Uczniowie wstrzymali oddech, czekając na wybuch
Postrachu Hogwartu. Jakie było ich zdziwienie, gdy ten tylko westchnął i zabrał
się za robienie następnej kanapki.
–
Hermiono, gdzie byłaś? – zapytał dyrektor z uśmiechem.
–
W sowiarni – odparła, marszcząc czoło. – A stało się coś?
– Czy
ten kretyn ci się wczoraj oświadczył? – zapytała głośno McGonagall.
– Nie –
odpowiedziała Hermiona poważnie.
–
Mówiłam, że kretyn!
– Zrobił
to dzisiaj – powiedziała Hermiona, wyciągając przed siebie dłoń, na której śnił
pierścionek.
– Na
Merlina! – pisnęła Pomona Sprout, podchodząc do Hermiony, by spojrzeć na
obrączkę.
–
Oświadczył się? – zdumiał się Filius Flitwick.
– Och
gratuluję! – krzyknęła Septima Vector.
– Snape,
wiedziałam, że będą z ciebie ludzie! – powiedziała Rolanda Hooch ze
śmiechem.
Wszyscy zaczęli składać gratulacje. Uczniowie
otrząsnąwszy się z szoku, w jaki wprowadził ich fakt, że Nietoperz
z lochów żeni się z ładną, młodą kobietą, zaczęli klaskać.
–
A kiedy ślub? – zapytała Minerwa wzruszonym głosem.
– Za
tydzień – powiedział stanowczo Snape.
– Jak za
tydzień? – oburzyła się Poppy Pomfrey. – Nie można zorganizować ceremonii
w siedem dni!
–
Tydzień! – powtórzył Mistrz Eliksirów stanowczo.
– Ależ
Severusie, bądź poważny! – poprosiła go McGonagall.
– Nie
zmienię zdania – warknął.
–
Hermiono, przemów mu do rozsądku – poprosiła profesor Sprout.
– Mi
odpowiada ten termin – przyznała Hermiona, rumieniąc się.
– Zrobił
jej pranie mózgu! – zdenerwowała się Minerwa.
– Za
tydzień to zła data! – odezwała się Sybilla Trelawney. – Będą burze i wichury!
– Za
tydzień – powiedział stanowczo Snape, wstając i biorąc Hermionę za rękę,
skierował się w stronę wyjścia. – Jeżeli ta wariatka uważa, że będą burze
i wichury, znaczy że będzie słoneczna i piękna pogoda!
–
Severusie, to było niegrzeczne! – krzyknęła za nim oburzona McGonagall. –
Hermiono, przekonaj go do przesunięcia daty ślubu.
Była Gryfonka uśmiechnęła się tylko
przepraszająco, po czym opuściła Wielką Salę wraz z narzeczonym.
– Mój
plan powiódł się w stu procentach – mruknął Dumbledore radośnie. – Kogo by
tu teraz zeswatać?
– Nie
wsiądę na ten kij! – krzyknęła Hermiona, gdy Snape ciągnął ją za rękę na
błonie, trzymając w drugiej ręce miotłę.
Gdy pani Weasley dowiedziała się o ich
zaręczynach, postanowiła urządzić dla nich przyjęcie zaręczynowe, a Snape
postanowił dostać się na nie na MIOTLE.
– Nie
przesadzaj – warknął. – Przecież nie każę lecieć ci samej!
– Ale ja
się boję! – krzyknęła ze łzami w oczach.
Snape westchnął ciężko i spojrzał na nią
poważnie.
–
Obiecuję, że nic ci się nie stanie – powiedział, przytulając ją mocno. – Zaufaj
mi!
– Ufam –
wyszeptała i pocałowała go lekko. – Ale obiecaj, że będziesz mnie mocno
trzymał.
– Będę –
odpowiedział stanowczo i pomógł jej wsiąść na miotłę. Zajął miejsce za
nią, obejmując ją jedną ręką, drugą sterował miotłą. Poderwali się w górę.
Hermiona zamknęła oczy i wtuliła się w narzeczonego. – Skarbie,
otwórz oczy.
– Nie –
odparła cicho, lecz po chwili uchyliła lekko powieki i westchnęła z zachwytu.
Dookoła lasy i łąki, w oddali widziała dach Nory. – Pięknie.
– Zaraz
będziemy lądować – oznajmił Snape, dziewczyna znów zamknęła oczy.
Po chwili poczuła, jak Snape zsiada z miotły.
Otworzyła oczy i zauważyła, że znajdują się w ogrodzie Wesleyów,
gdzie wszyscy patrzą na nią w szoku.
–
Hermiono, czy ty przyleciałaś na miotle? – zawołał zdumiony Harry.
–
Niestety – mruknęła, przytulając się z ulgą do Severusa.
–
Polatasz z nami? – zapytał z nadzieją Ron.
– Nie
wsiądę na ten kij bez Severusa! – oświadczyła stanowczo, po czym ruszyła
w stronę domu, by przywitać się z Ginny i Panią Weasley.
Ron i Harry wymienili spojrzenia i podeszli
do swojego byłego nauczyciela.
– Czego?
– warknął na ich widok.
– Musimy
porozmawiać – powiedział poważnie Weasley.
– Nie
sądzę – odparł zimno Mistrz Eliksirów.
– Jeżeli
ją Pan skrzywdzi... – zaczął groźnie Ron, wyciągając różdżkę.
Snape uśmiechnął się z wyższością,
wiedział, że bez problemu pokona tych dwóch patałachów.
– To co
mi zrobisz, Weasley? – zadrwił.
–
Pożałuje pan – powiedział Harry. – A my nie pozw…
– Co tu
się dzieje? – zapytała Hermiona, podchodząc do nich.
– Nic –
Harry i Ron odpowiedzieli zgodnie.
–
Naprawdę? – zakpiła i spojrzała na niech uważnie. – To dlaczego chowacie
różdżki za plecami?
– Susan
mnie woła – powiedział Harry i pociągnął Rona w stronę domu.
–
Powiesz mi, co się stało? – zapytała, przytulając się do narzeczonego.
– Nie
wiem, o czym mówisz – mruknął, wzruszając ramionami.
– Kłamca
– powiedziała, stając na palcach i zarzucając mu ramiona na szyję.
–
Najlepszy na świecie – odparł z dumą.
–
Severusie, czy Harry i Ron próbowali mnie chronić? – zapytała.
– Trochę
nieudolnie, ale tak – powiedział, wywracając oczami.
– Kocham
cię – odparła z promiennym uśmiechem.
– Ja
ciebie też – mruknął i pocałował ją namiętnie.
Po chwili usłyszeli głośne chrząknięcie, więc
oderwali się od siebie i spojrzeli na panią Weasley, która z przepraszającym
uśmiechem patrzyła na nich.
– Nie
chcę wam kochani przeszkadzać – powiedziała – ale Artur zaraz przyprowadzi
twoich rodziców Hermiono.
– Już
idziemy Molly – odpowiedział Snape niechętnie.
Rudowłosa kobieta zostawiła ich samych.
Hermiona spojrzała na narzeczonego i zachichotała.
–
Z czego się śmiejesz? – warknął zdenerwowany.
– Ty
dobrze wiesz z czego – opowiedziała wesoło. – Nie jesteś zbyt chętny, by
spotkać się z moimi rodzicami!
Dwa dni temu Hermiona namówiła Snape’a na
wizytę u przyszłych teściów. Jej rodzice cieszyli się szczęściem córki,
lecz niepokoili się różnicą wieku między narzeczonymi oraz złą przeszłością
Mistrza Eliksirów. Matka Hermiony po początkowych wątpliwościach polubiła
przyszłego zięcia, natomiast ojciec nadal był nieufny w stosunku do
wybranka swojej małej córeczki.
– Twój
ojciec znowu będzie wypytywał mnie o przeszłość – mruknął.
– Oj,
nie martw się – pocieszyła go Hermiona. – Tyle tu osób, że będzie mógł innych
wypytywać o twoje grzeszki!
Przyjęcie zaręczynowe udało się wspaniale.
Snape mimo niechęci do ojca Hermiony musiał przyznać, że jego przyszły teść
stara się do niego przekonać, więc, aby zrobić przyjemność narzeczonej,
próbował być dla niego miły.
Hermionie nie udało się przekonać Severusa do
zmiany daty ślubu, choć trzeba przyznać, że nie bardzo się starała. Rozmowa
była krótka.
–
Kochanie, może pobierzemy się za miesiąc? – zapytała, spacerując z nim po
błoniach.
– Nie –
odpowiedział stanowczo.
– No nic
– mruknęła z uśmiechem. – Ale jakby Poppy i Minerwa się pytały, to
próbowałam!
Hermiona i Severus pobrali się w gronie
rodziny i przyjaciół. Ceremonia była krótka lecz wzruszająca. Hermiona nie
powstrzymała płaczu, gdy Snape składał przysięgę. Wzruszona słuchała jego
jedwabistego i stanowczego głosu.
Goście byli światkiem najbardziej namiętnego
i bardzo długiego pierwszego pocałunku pary młodej.
Dopiero po dłuższej chwili Severus oderwał się
od ust żony, która zarumieniona ze szczęścia przytuliła się do niego mocno, co
wszyscy nagrodzili brawami.
Po trzech miesiącach od ślubu, Hermiona odkryła,
że jest w ciąży. Obawiała się reakcji męża. Wiedziała, że nie przepada on
za uczniami, lecz miała nadzieję, że ich dziecko pokocha.
Snape wszedł do komnat po skończonych zajęciach
i westchnął ciężko, gdy ujrzał żonę chodzącą po salonie. Wiedział, że robiła
tak tylko wtedy, gdy się czymś bardzo denerwowała.
– Co się
stało? – zapytał, siadając na fotelu i przywołując do siebie butelkę
ognistej i szklankę.
Hermiona spojrzała na niego poważnie, podeszła
do niego, wzięła mu butelkę z ręki i odetchnęła głęboko.
– Muszę
ci coś powiedzieć – wyznała drżącym głosem.
– Czemu
mówisz tak, jakby stało się coś złego? – zapytał, marszcząc brwi. – Przecież
nie jesteś w ciąży, więc nie ma się czym martwić!
Była Gryfonka zastygła w bezruchu, nie
wiedząc, co zrobić, po chwili po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.
–
Hermiono, co się stało? – zaniepokoił się Snape, wstając i podchodząc do
niej. Zaniepokoił się, gdy się odsunęła, podeszła do stolika i podniosła
z niego pudełeczko, które mu wręczyła, po czym wyszła.
Mistrz Eliksirów otworzył zaciekawiony pakunek
i w szoku wpatrywał się w zielone śpioszki.
Zaklął pod nosem i ruszył za żoną, wszedł
do sypialni i ujrzał ją siedzącą na łóżku i płaczącą.
–
Skarbie – powiedział czule i ukląkł przed nią. – Czy ty spodziewasz się naszego
dziecka?
–
Przepraszam – załkała. – Myślałam, że się ucieszysz!
– Cieszę
się – powiedział stanowczo, a widząc jej niedowierzanie, usiadł obok
i pociągnął ją na swoje kolana. – Kochanie, kocham ciebie i nasze
dziecko!
– Ale
powiedziałeś…
– Przez
lata nie spodziewałem się, że będę mieć żonę, a co dopiero dziecko –
wyznał, tuląc ją mocno do siebie. – Do tej pory nie mogę uwierzyć, że zgodziłaś
się zostać moją żoną. Nie śmiałem marzyć, że oprócz ciebie otrzymam jeszcze
dziecko!
– Więc
cieszysz się? – chciała się upewnić.
– Bardzo
– odparł i pocałował ją namiętnie.
– To
może to uczcimy? – zapytała, całując go w szyję.
–
Kochanie, a możemy? – zaniepokoił się.
– Nawet
musimy – odparła, unosząc usta do pocałunku.
Snape z uśmiechem pocałował ją.
Po siedmiu miesiącach Hermiona urodziła dwoje
dzieci. Z czułym uśmiechem patrzyła na męża trzymającego w ramionach
ich małą córeczkę, która miała czarne włoski i brązowe oczka. Ich synek,
który spoczywał teraz w jej ramionach, miał brązowe włosy i czarne oczka.
–
Dziękuję – powiedział Snape, siadając obok żony.
– Cała
przyjemność po mojej stronie – odpowiedziała z promiennym uśmiechem. –
Kocham cię Severusie.
– Ja
ciebie też, maleńka – powiedział, całując ją delikatnie. – Ciebie i nasze
dzieci.