piątek, 30 sierpnia 2013

Ukryte uczucie

Ukryte uczucie

Jest malutka scena + 18, nie wiem czy udana, czy nie – spróbowałam, czekam na wasze opinie!
Beta: Kite Millie

 – Dzień dobry – powiedziała Hermiona radośnie, siadając przy stole nauczycielskim.
 – Dla kogo dobry dla tego dobry – warknął Snape.
Dziewczyna spojrzała na niego z uśmiechem.
 – A Pan znowu w złym humorze… Cóż za nowość – powiedziała szyderczo, czym wywołała śmiech reszty profesorów.
 – Nie poddałaś się jeszcze? – zapytał z nadzieją.
Hermiona westchnęła smutno. Odkąd przyjęła stanowisko profesor Astronomii, Mistrz Eliksirów każdego dnia pytał ją, czy wreszcie zniknie ze szkoły, by miał święty spokój.
 – Nie – odparła, próbując brzmieć normalnie. – Ale obiecuję, że, gdy postanowię odejść, oprawię w ramkę kopię wypowiedzenia i podaruję ją Panu!
 – I to będzie najlepszy prezent – warknął, po czym odszedł od stołu pod czujnym spojrzeniem byłej Gryfonki.

 – Albusie, tak dalej być nie może – odezwała się McGonagall cicho. – Hermiona kocha tego idiotę, a on co?
 – Masz rację Minerwo – odparł Dumbledore radośnie. – Musimy coś z tym zrobić!
 – Masz pomysł? – spojrzała na niego podejrzliwie. – Czy ktoś ucierpi? A jeżeli tak, to może to być Severus?
Dyrektor w odpowiedzi puścił jej oczko, po czym pogrążył się w rozmowie z madame Pomfrey.

 – To chyba wszystko na dziś – powiedział Dumbledore do zebranych nauczycieli. – Severusie, Hermiono zostańcie.
Hermiona spojrzała na Snape’a zdziwiona, na co on tylko wzruszył ramionami i opadł z powrotem na fotel. Gdy wszyscy wyszli z gabinetu, dyrektor spojrzał na nich z uśmiechem.
– Poprosiłem, abyście zostali, ponieważ mam do was prośbę: chciałbym, byście uwarzyli Eliksir Wiggenowy.
 – Oszalałeś?! – krzyknął Snape. – Należy go ważyć przez dwa dni!
 – Dlatego będziecie pracować razem – oznajmił im z uśmiechem.
 – Nie zrobię tego! – odparł zdecydowanie Mistrz Eliksirów.
 – Dobrze, zrobię to! – powiedziała Hermiona w tym samym momencie.
 – Och wspaniale – wykrzyknął Dumbledore, patrząc na byłą Gryfonkę. – Dziś piątek, więc skończycie do niedzieli wieczorem.
 – Czy ty jesteś głuchy? – zapytał Snape, zgrzytając zębami. – Nie będę pracować z tą denerwującą gówniarą!
 – Wolę być gówniarą niż wrednym nietoperzem! – prychnęła, patrząc na niego groźnie.
 – Że co?! – krzyknął, wstając, na co Hermiona stanęła przed nim z rękami założonymi na piersi.
 – Czy jest Pan głuchy? – zapytała z niewinnym uśmiechem.
 – Jesteś najbardziej denerwującą osobą w całym Hogwarcie – wysyczał, patrząc na nią zmrużonymi oczami. – Mam nadzieję, że w niedziele zrezygnujesz i się stąd wyniesiesz!
 – Niedoczekanie! – mruknęła.
 – O osiemnastej masz być w lochach – warknął i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Hermiona uśmiechnęła się przepraszająco do dyrektora i wybiegła z gabinetu.
Gdy znalazła się w swoich komnatach, usiadła na kanapie i zaniosła się płaczem.
 – Gówniarą! Tym dla niego jestem! – szeptała załamana.
Prawda była taka, że przyjęła stanowisko w Hogwarcie z powodu mężczyzny, który zawładnął jej sercem. Dzięki pracy mogła widywać go codziennie. Ale o jej uczuciu wiedziała tylko Ginny.
Po chwili uspokoiła się i ruszyła do lochów z dumnie uniesioną głową. Gdy zapukała, drzwi otworzyły się gwałtownie.
 – Wejdź i zacznij kroić korę drzewa Wiggen – warknął, wpuszczając ją do środka.
 – A pan?
 – Idę po śluz gumochłona – warknął i wyszedł.
Dziewczyna kończyła przygotowywać składniki, gdy wrócił Snape. Pracowali w ciszy przez dwie godziny.
 – Masz dziesięć godzin – powiedział sucho. – Chodź.
Hermiona z zachwytem patrzyła na pokój pełen książek.
 – Możesz tu odpocząć – powiedział i zostawił ją samą.
Profesor Astronomii z uśmiechem wzięła księgę „Eliksiry dla zaawansowanych” i pogrążyła się w lekturze.

 – Granger, czy ty przez dziesięć godzin czytałaś książkę?! – krzyknął zdumiony Snape, wchodząc do biblioteki.
 – Naprawdę już tyle minęło? – zapytała zdumiona.
 – Tak, teraz twoja kolej – warknął i usiadł w fotelu z książką w ręku.
Kobieta po dwóch godzinach weszła do biblioteki i z lekkim uśmiechem ujrzała Mistrza Eliksirów śpiącego w fotelu. Podeszła do niego, po drodze zabierając koc z kanapy i przykryła nim śpiącego mężczyznę, po czym pocałowała go w czoło.
 – Kocham cię, Severusie – wyszeptała cicho, wiedząc, że może to być jedyna okazja, by wyznać mu swoje uczucia, nawet jeśli nie jest on tego świadomy.

 – Skończyliśmy – powiedziała z dumą Hermiona, przelewając eliksir do ostatniego flakonika i położyła go w pudełku obok pozostałych.
 – Nareszcie – warknął Snape i, wziąwszy pudełko, wyszedł, nie zwracając na nią uwagi.
 – I to by było na tyle – mruknęła smutno i ruszyła do swoich komnat, by odpocząć.
Gdy położyła się do łóżka, pomyślała, że choć Snape nie był zachwycony jej obecnością, dla niej to był najlepszy weekend.

Dwa dni później Hermiona umówiła się z Ginny w dziurawym kotle. Gdy tylko weszła, ujrzała rudą machającą do niej radośnie.
 – Mionka, jak ja się za tobą stęskniłam!! – wykrzyknęła Ginny, przytulając ją na powitanie.
 – Ja za tobą też – odparła ze śmiechem Hermiona i spojrzała na okrągły brzuch przyjaciółki. – Jak tam mały Zabini?
 – Ma się doskonale – powiedziała rudowłosa z czułym uśmiechem. – Choć Blaise cały czas obstawia, że będziemy mieli córkę! Założył się nawet z Draco, któremu Astoria nie chce zdradzić płci dziecka.
 – Co tym razem wywinął? – zapytała, przewracając oczami.
 – Wygłosił wykład na temat miejsca kobiet w domu – zachichotała Ginny. – Przez co tydzień spał u nas na kanapie.
 – On się nigdy nie zmieni – zaśmiała się Hermiona.
 – A jak tam u ciebie i wiesz kogo? – Ginny spoważniała.
 – Bez zmian – odparła smutno była Gryfonka.
 – Oj Mionka.. – zaczęła współczującym tonem przyjaciółka.
 – Proszę Gin nie rozmawiajmy o tym. – Hermiona spojrzała na nią prosząco. – Lepiej opowiedz mi, co tam u Rona i Harry'ego. W ostatnim liście napisał, że Susan jest w ciąży!
 – W drugim miesiącu, a Ron zaczął spotykać się z Luną! – powiedziała Ginny.
 – Żartujesz? – zawołała zdziwiona Hermiona i obie pogrążyły się w rozmowie.
Spędziły tak trzy godziny, po których rozstały się i Ginny teleportowała się do domu, natomiast Hermiona postanowiła wrócić do zamku spacerem.
W oddali ujrzała czarną postać i uśmiechnęła się na jej widok promiennie.
 – Dobry wieczór profesorze – powiedziała radośnie, lecz ten minął ją bez słowa, nie spojrzawszy nawet na nią. – Do widzenia profesorze – wyszeptała smutno do siebie i, westchnąwszy, ruszyła dalej.

W poniedziałek po zajęciach weszła do gabinetu dyrektora i zdumiona zauważyła McGonagall uśmiechającą się szeroko oraz Snape’a wyglądającego jak chmura gradowa.
 – Dzień dobry Hermiono – przywitał ją Dumbledore, wskazując, by zajęła fotel obok nauczyciela Eliksirów. – Poprosiłem was tutaj, by podziękować za uwarzenie eliksiru.
 – Nie ma za co dziękować, profesorze – powiedziała Hermiona z uśmiechem.
 – Oj, jest moje dziecko – zaprzeczył dyrektor radośnie. – Dlatego w nagrodę funduję wam kolację u pani Puddifoot w Hogsmeade!
 – Och – Hermiona westchnęła ze szczęścia. Było to najromantyczniejsza restauracja, jaką kiedykolwiek widziała!
 – Odbiło ci? – warknął Mistrz Eliksirów, patrząc groźnie na dyrektora. – Nie wejdę do tej różowej knajpy za żadne pieniądze świata, a na pewno nie z nią!
Hermiona poczuła, jakby wymierzył jej policzek.
 – To byłoby takie straszne: iść ze mną na kolację? – zapytała cicho, mając nadzieję, że zaprzeczy.
 – Tak – odparł, a ona poczuła, jak jej serce rozpada się na milion kawałków.
 – Panie dyrektorze, mogę poprosić kartkę i pióro? – zapytała ze łzami w oczach.
Gdy dyrektor z poważną miną wręczył jej rzeczy, napisała kilka zdań, po czym zrobiła kopię, którą podała Snape’owi.
 – Wygrał Pan – wyszeptała. – Już nie będzie mnie pan musiał znosić. Przepraszam, ale nie zdążyłam tego oprawić! – powiedziała jeszcze i wybiegła z gabinetu.
 – Co jej odbiło? – warknął i spojrzał zdumiony na dyrektora i McGonagall.
 – Przeczytaj, a się dowiesz kretynie – powiedziała Minerwa, patrząc na niego surowo.
Mistrz Eliksirów zdumiony przeczytał wypowiedzenie Hermiony!
 – Odchodzi? – zapytał sam siebie.
 – A widziałeś powód jej odejścia? – Minerwa zapytała wściekle.
Snape spojrzał jeszcze raz na trzymaną w ręce kartkę.
„[...] z powodu beznadziejnej i nieodwzajemnionej miłości do tego dupka Severusa Snape’a, który nie widzi nic poza swoim wielkim nosem!”
 – Idiotka! – warknął i wyszedł, pozostawiając dyrektora i McGonagall, którzy wymienili rozbawione spojrzenia.

Hermiona pakowała się w pośpiechu. Miała zamiar zniknąć stąd, jak najszybciej będzie to możliwe.
 – Jesteś najgłupszą kobietą na świecie – krzyknął wściekle Snape, wpadając do jej pokoju.
 – Słyszę to od pierwszej klasy – mruknęła, nie przestając wkładać rzeczy do kufra.
 – Ale jakoś to do ciebie nie dotarło – warknął i porwał ją w ramiona, całując namiętnie.
 – Co… – zaczęła nieprzytomnie, gdy się od niej oderwał.
 – Nie pozwolę ci odejść! – zapowiedział groźnym głosem.
 – Dlaczego? – zapytała z nadzieją.
 – Możliwe, że czuję do ciebie coś… – powiedział, wznosząc oczy ku niebu.
 – Czyli? – nie dawała za wygraną.
 – Kocham cię! – powiedział i znów ją pocałował.
 – Ja ciebie też – wyszeptała radośnie i zaczęła pokrywać jego twarz pocałunkami.
 – Granger, uspokój się – warknął, choć nie brzmiał przekonująco.
 – Nie mam zamiaru – mruknęła, rozpinając mu szaty.
 – Co robisz? – zapytał z krzywym uśmiechem, patrząc na nią pożądliwym wzrokiem.
 – Mam zamiar się z tobą kochać – wymruczała.
 – Nie widzę żadnych przeciwwskazań – powiedział i przyciągnął ją do siebie, całując gorąco.
 – Severus, mogę cię o coś zapytać?
 – Teraz? – zapytał, zajęty całowaniem jej szyi.
 – To nie będzie jeden raz, prawda? – spojrzała na niego z niepokojem.
 – Zarobimy to dzisiaj więcej niż raz – obiecał, ściągając jej sukienkę.
Stała przed nim jedynie w czarnym staniku i majteczkach tego samego koloru.
 – Nie o to mi chodzi – powiedziała cicho, rumieniąc się.
Snape zmarszczył brwi, po czym uniósł jej głowę w taki sposób, by spojrzała mu w oczy.
 – Granger, nie mam zamiaru się z tobą przespać i cię zostawić! – powiedział stanowczo. – Wręcz przeciwnie, mam zamiar cię więzić!
 – Więzić? – zapytała zdumiona, a zarazem szczęśliwa.
 – Nie odejdziesz ode mnie – warknął.
 – Nie mam zamiaru odchodzić – przyrzekła z uśmiechem, po czym uśmiechnęła się figlarnie. – Wręcz przeciwnie, mam zamiar cię więzić!
 – Więzić? – zapytał z krzywym uśmieszkiem.
 – Nie pozwolę ci odejść – odpowiedziała poważnie.
 – Nie mam zamiaru odchodzić – obiecał i pocałował ją czule, po chwili pocałunki zmieniły się na namiętne.
Severus podniósł Hermionę i położył ją na łóżku, sam ściągnął z siebie resztę ubrań i stanął nad nią nagi.
 – Chodź tu – wyszeptała i wyciągnęła w jego stronę ręce.
Snape pochylił się nad nią i zaczął całować piersi ukryte w staniku, by po chwili uwolnić je z niego. Zaczął je ssać. Hermiona wygięła się z przyjemności, Severus dłonią wędrował po jej ciele. Doszedłszy do jej ud, dotknął lekko jej wzgórka ukrytego pod czarną koronką. Oderwał usta od jej piersi i ułożył się pomiędzy jej nogami, ściągnął jej majteczki i rozszerzył jej nogi.
Hermiona mruknęła, z niecierpliwością oczekując jego dotyku. Snape, nie śpiesząc się, zaczął całować wewnętrzną stronę jej ud. Gdy warknęła zniecierpliwiona, spojrzał na nią z wysoko uniesioną brwią.
 – Czyżbyś pragnęła, bym cię tam dotknął? – zapytał z seksownym uśmieszkiem.
 – Severusie, weź mnie! – poprosiła, pomiędzy jękami.
Snape ułożył się przed jej wejściem. Dziewczyna z zapartym tchem czekała, aż w nią wejdzie.
 – Patrz na mnie! – rozkazał, a gdy uniosła na niego zamglony pożądaniem wzrok, zaczął w nią wchodzić powoli i ze zdumieniem poczuł, że natrafił na przeszkodę.
 – Jesteś dziewicą – powiedział zaskoczony.
 – Zaraz przestanę nią być – odpowiedziała i oplotła go nogami, nabijając się na jego nabrzmiałego penisa. Przez chwilę zastygła w bezruchu, by po chwili zacząć się poruszać. Hermiona czuła, jak penis Severusa rozciąga ją i wypełnia.
Severus siedział na brzegu łóżka, trzymając Hermionę za kostki, dzięki czemu penetrował ją głębiej.
 – Moja namiętna Gryfonka – powiedział Severus, nadając szybsze tempo ich złączonym ciałom.
 – Kocham cię – krzyknęła, gdy poczuła spełnienie, wyginając ciało w łuk.
 – Ja ciebie też maleńka – warknął, wbijając się w nią mocno, by po chwili dojść.
Opadł obok zmęczonej ale szczęśliwej dziewczyny, zagarniając ją w ramiona.
 – Przykro mi – odezwał się po chwili Snape.
Hermiona spojrzała na niego przerażona.
 – Zawiodłam cię? – zapytała ze łzami w oczach.
 – Odbiło ci? – warknął, patrząc jej w oczy. – Przepraszam, że nie byłem bardziej delikatny, gdybym wiedział… – Przerwała mu czułym pocałunkiem.
 – Severusie, to było niesamowite – powiedziała poważnie. – Ale najważniejsze jest co innego…
 – Co takiego?
 – Że to byłeś ty – odpowiedziała, rumieniąc się.
 – Jestem zaszczycony – przyznał i spojrzał na nią uważnie. – Jesteś bardzo seksowną kobietą.
 – Ty mnie taką czynisz – wyznała, rumieniąc się.
 – I ostrzegam cię, że nikt nie odkryje twojej namiętnej natury! – ostrzegł stanowczo.
 – Nie chcę nikogo innego – odpowiedziała cicho, zasypiając.
Snape przez chwile wpatrywał się w śpiącą kobietę w swoich ramionach, po czym z uśmiechem zasnął.

Hermiona obudziła się rano i odkryła, że w łóżku jest sama. Szybko wstała i ubrała się, po czym wybiegła ze swoich komnat. Po chwili stała przed mieszkaniem, by niepewnie zapukać do drzwi, które otworzyły się gwałtownie.
 – O co chodzi Granger? – zapytał Snape, opierając się o futrynę z założonymi rękami na piersiach.
 – Jak to o co? – Hermiona poczuła, jak jej serce zamiera. – Czemu tu jesteś?
 – A gdzie mam być? – zapytał niedbale.
 – Gdzie? Może u mnie w łóżku? – Dziewczyna z trudem powstrzymywała łzy.
 – Mam ważniejsze sprawy – warknął, mierząc ją szyderczym wzrokiem.
 – Ważniejsze? – powtórzyła cicho i rozglądnęła się wokoło, szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytanie, gdy nie znalazła odpowiedzi, zapytała: – Jakie?
 – Nie sądzę, żebyś musiała wiedzieć – mruknął.
Hermiona spojrzała na niego wzrokiem przepełnionym bólem.
 – Ta noc nic dla ciebie nie znaczyła? – zapytała, siląc się na opanowany ton.
 – Byłaś świetna – powiedział z krzywym uśmieszkiem. – Zapamiętam cię, nie martw się! Chcesz jeszcze czegoś?
 – Nie – wyszeptała, odwróciła się, chcąc odejść, lecz postanowiła zadać mu ostatnie pytanie: – Kochasz mnie?
 – Oszalałaś? – zaśmiał się. – Chyba bym postradał rozum, by pokochać pannę – wiem – to – wszystko!
Hermiona spojrzała na niego ostatni raz, po czym uciekła byle dalej. Biegiem wpadła do swojej sypialni, zanosząc się płaczem, gdzie rzuciła się na łóżko.
Po godzinie wyczerpana zasnęła.

Obudziła się i zaskoczona poczuła obejmujące ją ramię. Niepewnie podniosła wzrok i ujrzała pogrążonego w śnie Severusa. Rozglądnęła się po pokoju i zobaczyła ich ubrania niedbale porozrzucane na podłodze.
 – To był sen – wyszeptała głosem pewnym ulgi, po czym pocałowała Snape’a namiętnie.
Mężczyzna przebudził się i przyciągnął ją bliżej, oddając pocałunki z pasją.
 – Tak możesz mnie budzić codziennie – wymruczał, gdy oderwali się od siebie.
 – Naprawdę tu jesteś? – zapytała, drżącymi rękami dotykając jego twarzy.
 – A czemu miałoby mnie nie być? – zdumiał się.
 – Śniło mi się, że nie chciałeś mnie już – wyznała, płacząc. – Obudziłam się sama, a gdy poszłam do twojego mieszkania, powiedziałeś mi, że mnie nie kochasz.
 – Granger, idiotko – mruknął, całując ją w czoło. – Nie mam zamiaru cię opuszczać! Kocham cię!
 – Ja ciebie też – odpowiedziała i spojrzała na niego zaniepokojona. – Ale to nie sen? Jesteś tu naprawdę?
 – Mam ci to udowodnić? – zapytał z szelmowskim uśmiechem.
 – A możesz? – Hermiona objęła go za szyję.
 – Dla mojej kobiety wszystko – powiedział poważnie.
 – Jestem twoją kobietą? – upewniła się radośnie.
 – Na zawsze – mruknął, całując ją czule.
 – Na zawsze – powtórzyła z promiennym uśmiechem. – A teraz, panie Snape, proszę udowodnić, że naprawdę nie śnię!
I udowodnił! W łóżku, pod prysznicem oraz przy drzwiach, gdy mieli wychodzić już z pokoju.
 – Severusie, jestem głodna – powiedziała poważnie Hermiona, układając się wygodniej na mężczyźnie, który leżał na podłodze.
 – Ja też – mruknął i objął ją mocniej. – Ale nie mam ochoty wstawać.
Hermiona zachichotała i pocałowała go szybko w nos.
 – Chyba znam sposób, by coś zjeść i nie ruszać się z miejsca – powiedziała i chwyciła różdżkę. Machnęła nią, a obok pojawiła się taca wypełniona jedzeniem.
 – Moja panna – wiem – to – wszystko – wymruczał, całując ją w czubek głowy.
Śniadanie zjedli w nietypowy sposób… siedząc na podłodze. Severus poświęcił się i wstał, by przynieść Hermionie swoją koszulę, którą z uśmiechem założyła, wzdychając zapach Snape’a, on natomiast założył spodnie i usiadł z powrotem obok kobiety, opierając się o ścianę. Hermiona oparła się o niego i oboje zabrali się za jedzenie.
 – Muszę coś załatwić – powiedział Snape, gdy skończyli śniadanie.
Hermiona spojrzała na niego ze strachem, przypominając sobie sen. Mistrz Eliksirów domyśliwszy się powodu jej zdenerwowania, pocałował ją czule.
 – Skarbie, wrócę za dziesięć minut!
 – Obiecujesz? – zapytała z lekkim uśmiechem, a gdy przytaknął, pocałowała go namiętnie.
 – Pięć minut – mruknął, oderwawszy się od niej niechętnie i wyszedł szybko z pokoju.
Hermiona odesłała pustą tacę do kuchni, po czym usiadła na kanapie, czekając na powrót mężczyzny. Wiedziała, że nie powinna, ale nadal denerwowała się, że jednak nie wróci. Lecz po chwili wszedł do salonu, a ona z radością rzuciła się w jego ramiona.
 – Hermiono, przecież mówiłem, że będę za chwilę – powiedział rozbawiony.
 – I dobrze, że dotrzymałeś słowa – odpowiedziała groźnie, całując go szybko w szczękę. – Jakbyś nie wrócił, znalazłabym cię i siłą tu przyciągnęła!
 – Czyżby to była jedna z twoich fantazji? – zapytał ze śmiechem.
 – Może? – odparła z niewinnym uśmiechem, po czym spoważniała. – Powiesz mi, co musiałeś załatwić?
 – Musiałem po coś iść – powiedział i wyciągnął z kieszeni aksamitne pudełeczko. Hermiona wstrzymała oddech, Snape otworzył pudełeczko i oczom byłej Gryfonki ukazał się piękny złoty pierścionek z zielonym oczkiem. – Wiem, że to nie jest nic wielkiego, ale należał do mojej babki i…
 – Jest piękny – wyszeptała ze łzami w oczach.
 – Wyjdziesz za mnie? – zapytał, klękając przed nią.
 – Tak – krzyknęła szczęśliwa.
Severus założył jej pierścionek na palce, po czym wstał i pocałował ją czule.
Snape usiadł na kanapie i pociągnął Hermionę na swoje kolana.
 – Powiesz mi, od kiedy mnie kochasz? – zapytała dziewczyna, wtulając się w narzeczonego.
 – Odkąd wróciłaś po wojnie – wyznał, całując ją w czoło.
 – Dlaczego nic nie powiedziałeś?
 – Hermiono, jestem od ciebie sporo starszy, nie sądziłem, że moglibyśmy być ze sobą – powiedział, wzruszając ramionami.
 – Przez twoje złe rozumowanie straciliśmy dwa lata – odpowiedziała z uśmiechem.
 – Kochasz mnie od dwóch lat? – zdumiał się.
 – Od trzech – wyznała, kładąc głowę na jego ramieniu. – Zakochałam się w tobie jeszcze w czasie wojny.
 – Granger, wychodzi na to, że musimy nadrobić te dwa lata, choć, jakby tak się zastanowić, to już w czasie wojny coś do ciebie zacząłem czuć.
 – Nie pogrążaj się, Snape – poradziła mu ze śmiechem. – Nie powinieneś przyznawać się, że przez tyle czasu byłeś na tyle głupi, by nie zdawać sobie sprawy, że cię kocham! Myślałam, że wszyscy to widzieli!
 – Ty też nie domyślałaś się, że cię kocham – powiedział z wysoko uniesioną brwią.
 – Ale ty bardzo dobrze ukrywasz uczucia – odparła poważnie. – Obiecaj mi, że teraz nie będziesz przede mną nic ukrywać!
 – Obiecuję – powiedział i pocałował ją namiętnie.

Mistrz Eliksirów wszedł do Wielkiej Sali i usiadł przy stole nauczycielskim.
 – Snape, ty idioto! – krzyknęła niespodziewanie McGonagall.
Wszyscy uczniowie, jak i nauczyciele spojrzeli na nią zdumieni.
 – O co ci chodzi? – warknął Snape, robiąc sobie kanapkę.
 – Jak to o co?! – wrzasnęła profesor transmutacji i wstała od stołu. – Co ty wyrabiasz?!
 – Nie wiem, jak ci to powiedzieć – zaczął poważnie – ale to nazywa się K – A – N – A – P – K – Ą!
 – Ja go zabije!!! – krzyknęła Minerwa i ruszyła w stronę mężczyzny, lecz powstrzymał ją dyrektor, stając jej na drodze. – Albus, odsuń się!
 – Usiądź moja droga – powiedział Dumbledore spokojnie. – Załatwimy to bez rozlewu krwi.
McGonagall prychnęła i choć zajęła z powrotem swoje miejsce, to nie przestała patrzeć na Snape’a wzrokiem bazyliszka.
 – O co wam do cholery chodzi? – zapytał Mistrz eliksirów, tracąc cierpliwość.
 – Gdzie jest Hermiona? – krzyknęła Minerwa.
 – W sowiarni, wysyła listy do rodziców i swoich durnych przyjaciół, zawiadamiając ich o naszym ślubie – warknął Snape.
Uczniowie wpatrywali się w niego zdumieni, nauczyciele natomiast zaczęli chichotać, myśląc, że żartuję.
 – Kłamiesz! – krzyknęła McGonagall.
 – Więc sama ją zapytaj! – powiedział Snape, przewracając oczami i wskazując na wejście do Wielkiej Sali.
Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Hermiona wchodziła właśnie do środka. Gdy ujrzała oczy wszystkich zwrócone na nią, zarumieniła się i ruszyła w stronę stołu nauczycielskiego.
 – Stało się coś? – zapytała, podkradając kanapkę z talerza Mistrza Eliksirów.
 – To moja – warknął groźnie.
Dziewczyna roześmiała się tylko i pocałowała go w policzek.
 – Teraz moja – mruknęła, pokazując mu język.
Uczniowie wstrzymali oddech, czekając na wybuch Postrachu Hogwartu. Jakie było ich zdziwienie, gdy ten tylko westchnął i zabrał się za robienie następnej kanapki.
 – Hermiono, gdzie byłaś? – zapytał dyrektor z uśmiechem.
 – W sowiarni – odparła, marszcząc czoło. – A stało się coś?
 – Czy ten kretyn ci się wczoraj oświadczył? – zapytała głośno McGonagall.
 – Nie – odpowiedziała Hermiona poważnie.
 – Mówiłam, że kretyn!
 – Zrobił to dzisiaj – powiedziała Hermiona, wyciągając przed siebie dłoń, na której śnił pierścionek.
 – Na Merlina! – pisnęła Pomona Sprout, podchodząc do Hermiony, by spojrzeć na obrączkę.
 – Oświadczył się? – zdumiał się Filius Flitwick.
 – Och gratuluję! – krzyknęła Septima Vector.
 – Snape, wiedziałam, że będą z ciebie ludzie! – powiedziała Rolanda Hooch ze śmiechem.
Wszyscy zaczęli składać gratulacje. Uczniowie otrząsnąwszy się z szoku, w jaki wprowadził ich fakt, że Nietoperz z lochów żeni się z ładną, młodą kobietą, zaczęli klaskać.
 – A kiedy ślub? – zapytała Minerwa wzruszonym głosem.
 – Za tydzień – powiedział stanowczo Snape.
 – Jak za tydzień? – oburzyła się Poppy Pomfrey. – Nie można zorganizować ceremonii w siedem dni!
 – Tydzień! – powtórzył Mistrz Eliksirów stanowczo.
 – Ależ Severusie, bądź poważny! – poprosiła go McGonagall.
 – Nie zmienię zdania – warknął.
 – Hermiono, przemów mu do rozsądku – poprosiła profesor Sprout.
 – Mi odpowiada ten termin – przyznała Hermiona, rumieniąc się.
 – Zrobił jej pranie mózgu! – zdenerwowała się Minerwa.
 – Za tydzień to zła data! – odezwała się Sybilla Trelawney. – Będą burze i wichury!
 – Za tydzień – powiedział stanowczo Snape, wstając i biorąc Hermionę za rękę, skierował się w stronę wyjścia. – Jeżeli ta wariatka uważa, że będą burze i wichury, znaczy że będzie słoneczna i piękna pogoda!
 – Severusie, to było niegrzeczne! – krzyknęła za nim oburzona McGonagall. – Hermiono, przekonaj go do przesunięcia daty ślubu.
Była Gryfonka uśmiechnęła się tylko przepraszająco, po czym opuściła Wielką Salę wraz z narzeczonym.
 – Mój plan powiódł się w stu procentach – mruknął Dumbledore radośnie. – Kogo by tu teraz zeswatać?

 – Nie wsiądę na ten kij! – krzyknęła Hermiona, gdy Snape ciągnął ją za rękę na błonie, trzymając w drugiej ręce miotłę.
Gdy pani Weasley dowiedziała się o ich zaręczynach, postanowiła urządzić dla nich przyjęcie zaręczynowe, a Snape postanowił dostać się na nie na MIOTLE.
 – Nie przesadzaj – warknął. – Przecież nie każę lecieć ci samej!
 – Ale ja się boję! – krzyknęła ze łzami w oczach.
Snape westchnął ciężko i spojrzał na nią poważnie.
 – Obiecuję, że nic ci się nie stanie – powiedział, przytulając ją mocno. – Zaufaj mi!
 – Ufam – wyszeptała i pocałowała go lekko. – Ale obiecaj, że będziesz mnie mocno trzymał.
 – Będę – odpowiedział stanowczo i pomógł jej wsiąść na miotłę. Zajął miejsce za nią, obejmując ją jedną ręką, drugą sterował miotłą. Poderwali się w górę. Hermiona zamknęła oczy i wtuliła się w narzeczonego. – Skarbie, otwórz oczy.
 – Nie – odparła cicho, lecz po chwili uchyliła lekko powieki i westchnęła z zachwytu. Dookoła lasy i łąki, w oddali widziała dach Nory. – Pięknie.
 – Zaraz będziemy lądować – oznajmił Snape, dziewczyna znów zamknęła oczy.
Po chwili poczuła, jak Snape zsiada z miotły. Otworzyła oczy i zauważyła, że znajdują się w ogrodzie Wesleyów, gdzie wszyscy patrzą na nią w szoku.
 – Hermiono, czy ty przyleciałaś na miotle? – zawołał zdumiony Harry.
 – Niestety – mruknęła, przytulając się z ulgą do Severusa.
 – Polatasz z nami? – zapytał z nadzieją Ron.
 – Nie wsiądę na ten kij bez Severusa! – oświadczyła stanowczo, po czym ruszyła w stronę domu, by przywitać się z Ginny i Panią Weasley.
Ron i Harry wymienili spojrzenia i podeszli do swojego byłego nauczyciela.
 – Czego? – warknął na ich widok.
 – Musimy porozmawiać – powiedział poważnie Weasley.
 – Nie sądzę – odparł zimno Mistrz Eliksirów.
 – Jeżeli ją Pan skrzywdzi... – zaczął groźnie Ron, wyciągając różdżkę.
Snape uśmiechnął się z wyższością, wiedział, że bez problemu pokona tych dwóch patałachów.
 – To co mi zrobisz, Weasley? – zadrwił.
 – Pożałuje pan – powiedział Harry. – A my nie pozw…
 – Co tu się dzieje? – zapytała Hermiona, podchodząc do nich.
 – Nic – Harry i Ron odpowiedzieli zgodnie.
 – Naprawdę? – zakpiła i spojrzała na niech uważnie. – To dlaczego chowacie różdżki za plecami?
 – Susan mnie woła – powiedział Harry i pociągnął Rona w stronę domu.
 – Powiesz mi, co się stało? – zapytała, przytulając się do narzeczonego.
 – Nie wiem, o czym mówisz – mruknął, wzruszając ramionami.
 – Kłamca – powiedziała, stając na palcach i zarzucając mu ramiona na szyję.
 – Najlepszy na świecie – odparł z dumą.
 – Severusie, czy Harry i Ron próbowali mnie chronić? – zapytała.
 – Trochę nieudolnie, ale tak – powiedział, wywracając oczami.
 – Kocham cię – odparła z promiennym uśmiechem.
 – Ja ciebie też – mruknął i pocałował ją namiętnie.
Po chwili usłyszeli głośne chrząknięcie, więc oderwali się od siebie i spojrzeli na panią Weasley, która z przepraszającym uśmiechem patrzyła na nich.
 – Nie chcę wam kochani przeszkadzać – powiedziała – ale Artur zaraz przyprowadzi twoich rodziców Hermiono.
 – Już idziemy Molly – odpowiedział Snape niechętnie.
Rudowłosa kobieta zostawiła ich samych. Hermiona spojrzała na narzeczonego i zachichotała.
 – Z czego się śmiejesz? – warknął zdenerwowany.
 – Ty dobrze wiesz z czego – opowiedziała wesoło. – Nie jesteś zbyt chętny, by spotkać się z moimi rodzicami!
Dwa dni temu Hermiona namówiła Snape’a na wizytę u przyszłych teściów. Jej rodzice cieszyli się szczęściem córki, lecz niepokoili się różnicą wieku między narzeczonymi oraz złą przeszłością Mistrza Eliksirów. Matka Hermiony po początkowych wątpliwościach polubiła przyszłego zięcia, natomiast ojciec nadal był nieufny w stosunku do wybranka swojej małej córeczki.
 – Twój ojciec znowu będzie wypytywał mnie o przeszłość – mruknął.
 – Oj, nie martw się – pocieszyła go Hermiona. – Tyle tu osób, że będzie mógł innych wypytywać o twoje grzeszki!
Przyjęcie zaręczynowe udało się wspaniale. Snape mimo niechęci do ojca Hermiony musiał przyznać, że jego przyszły teść stara się do niego przekonać, więc, aby zrobić przyjemność narzeczonej, próbował być dla niego miły.
Hermionie nie udało się przekonać Severusa do zmiany daty ślubu, choć trzeba przyznać, że nie bardzo się starała. Rozmowa była krótka.
 – Kochanie, może pobierzemy się za miesiąc? – zapytała, spacerując z nim po błoniach.
 – Nie – odpowiedział stanowczo.
 – No nic – mruknęła z uśmiechem. – Ale jakby Poppy i Minerwa się pytały, to próbowałam!

Hermiona i Severus pobrali się w gronie rodziny i przyjaciół. Ceremonia była krótka lecz wzruszająca. Hermiona nie powstrzymała płaczu, gdy Snape składał przysięgę. Wzruszona słuchała jego jedwabistego i stanowczego głosu.
Goście byli światkiem najbardziej namiętnego i bardzo długiego pierwszego pocałunku pary młodej.
Dopiero po dłuższej chwili Severus oderwał się od ust żony, która zarumieniona ze szczęścia przytuliła się do niego mocno, co wszyscy nagrodzili brawami.
Po trzech miesiącach od ślubu, Hermiona odkryła, że jest w ciąży. Obawiała się reakcji męża. Wiedziała, że nie przepada on za uczniami, lecz miała nadzieję, że ich dziecko pokocha.
Snape wszedł do komnat po skończonych zajęciach i westchnął ciężko, gdy ujrzał żonę chodzącą po salonie. Wiedział, że robiła tak tylko wtedy, gdy się czymś bardzo denerwowała.
 – Co się stało? – zapytał, siadając na fotelu i przywołując do siebie butelkę ognistej i szklankę.
Hermiona spojrzała na niego poważnie, podeszła do niego, wzięła mu butelkę z ręki i odetchnęła głęboko.
 – Muszę ci coś powiedzieć – wyznała drżącym głosem.
 – Czemu mówisz tak, jakby stało się coś złego? – zapytał, marszcząc brwi. – Przecież nie jesteś w ciąży, więc nie ma się czym martwić!
Była Gryfonka zastygła w bezruchu, nie wiedząc, co zrobić, po chwili po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.
 – Hermiono, co się stało? – zaniepokoił się Snape, wstając i podchodząc do niej. Zaniepokoił się, gdy się odsunęła, podeszła do stolika i podniosła z niego pudełeczko, które mu wręczyła, po czym wyszła.
Mistrz Eliksirów otworzył zaciekawiony pakunek i w szoku wpatrywał się w zielone śpioszki.
Zaklął pod nosem i ruszył za żoną, wszedł do sypialni i ujrzał ją siedzącą na łóżku i płaczącą.
 – Skarbie – powiedział czule i ukląkł przed nią. – Czy ty spodziewasz się naszego dziecka?
 – Przepraszam – załkała. – Myślałam, że się ucieszysz!
 – Cieszę się – powiedział stanowczo, a widząc jej niedowierzanie, usiadł obok i pociągnął ją na swoje kolana. – Kochanie, kocham ciebie i nasze dziecko!
 – Ale powiedziałeś…
 – Przez lata nie spodziewałem się, że będę mieć żonę, a co dopiero dziecko – wyznał, tuląc ją mocno do siebie. – Do tej pory nie mogę uwierzyć, że zgodziłaś się zostać moją żoną. Nie śmiałem marzyć, że oprócz ciebie otrzymam jeszcze dziecko!
 – Więc cieszysz się? – chciała się upewnić.
 – Bardzo – odparł i pocałował ją namiętnie.
 – To może to uczcimy? – zapytała, całując go w szyję.
 – Kochanie, a możemy? – zaniepokoił się.
 – Nawet musimy – odparła, unosząc usta do pocałunku.
Snape z uśmiechem pocałował ją.
Po siedmiu miesiącach Hermiona urodziła dwoje dzieci. Z czułym uśmiechem patrzyła na męża trzymającego w ramionach ich małą córeczkę, która miała czarne włoski i brązowe oczka. Ich synek, który spoczywał teraz w jej ramionach, miał brązowe włosy i czarne oczka.
 – Dziękuję – powiedział Snape, siadając obok żony.
 – Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedziała z promiennym uśmiechem. – Kocham cię Severusie.
 – Ja ciebie też, maleńka – powiedział, całując ją delikatnie. – Ciebie i nasze dzieci.