piątek, 29 listopada 2013

Ona kocha Freda, on Hermione...

Ona kocha Freda, on Hermione...

Tak jak obiecałam Fredmione :) Mam nadzieję, że nie zawiodłam, wstawiam wcześniej.... bo tak :)
Beta: Kite Millie

Hermiona szła hogwarckim korytarzem, niosąc w ręce stos książek.
 – Pomóc ci? – usłyszała rozbawiony głos za sobą.
Odwróciła się gwałtownie, upuszczając tym samym książki.
 – Fred? – zdziwiła się i natychmiast zarumieniła. – Co ty tutaj robisz? Stęskniłeś się za szkołą?
 – Za szkołą nie – odpowiedział, przyglądając się jej uważnie, po czym schylił się i pozbierał książki.
 – Poradzę sobie – powiedziała szybko Hermiona, widząc, jak rudowłosy kieruje się do gabinetu.
 – Nie kłóć się ze mną – mruknął i puścił jej oczko. – Ze mną nie wygrasz!
 – Nawet nie próbuję – wyszeptała i ruszyła za nim.
Gdy zbliżyli się do biblioteki, usłyszeli hałasy.
 – Co się tam dzieje? ! – zapytała Hermiona i ruszyła w tamtą stronę.
 – Gdzie ty idziesz? – zawołał Fred, odłożył na bok książki i dogonił Gryfonkę.
 – Jak to gdzie?! – oburzyła się. – Jestem prefektem naczelnym! Muszę sprawdzić, co się dzieje!
 – Jasne, po co mieć spokój – zaśmiał się rudowłosy, lecz zamilkł, gdy ujrzał wściekły wzrok Hermiony.
Gdy wyszli zza rogu, ujrzeli czworo czwartorocznych grających w eksplodującego durnia.
 – Co wy tu robicie?! – zapytała Hermiona groźnie, podchodząc do nich.
 – Gramy – odpowiedział rezolutnie jeden z uczniów.
 – No, co ty powiesz – Fred zaśmiał się pod nosem.
 – Nie można grać na korytarzu! – powiedziała stanowczym głosem Hermiona.
 – Przecież nikomu nie przeszkadzamy – oburzył się inny.
 – Nie ważne, macie wracać do swoich pokoi wspólnych! – powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu.
 – Dobrze – mruknęli i powoli ruszyli do swoich pokoi, gdy nagle jeden z nich uśmiechnął się do Freda i wyciągnął z kieszeni żółtą kulkę.
 – Odłóż to! – krzyknął Fred i, gdy chłopiec się tylko uśmiechnął, złapał Hermionę za rękę i pobiegł szybko korytarzem.
 – Co ty robisz? – zapytała Hermiona, z trudem nadążając za rudzielcem.
 – Ta żółta kulka to mój i George'a najnowszy wynalazek – powiedział szybko Fred i rozejrzał się dookoła. – Schowamy się w Pokoju Życzeń!
Szybko tam pobiegli. Gdy weszli do środka, usłyszeli pisk i zaraz nastała cisza.
 – Co się stało? – zaniepokoiła się Hermiona i chciała wyjść, lecz drzwi się nie otworzyły. – Dlaczego nie możemy stąd wyjść?!
 – Ten nasz wynalazek – zaczął Fred niepewnie. – Ja i George nadal go testujemy! Nie wiem, skąd ten mały go ma!
 – Co ta kulka robi? – zapytała Hermiona, mrużąc oczy.
 – Powoduje uwięzienie osób w najbliższym pustym pomieszczeniu – mruknął.
 – I to ma być coś złego? – zdziwiła się Hermiona.
 – No to nie… – odparł i spojrzał na nią poważnie. – Te osoby muszą mówić prawdę...
 – Czekaj… znaczy, że nie możemy kłamać? – zapytała zaniepokojona Hermiona.
 – Tak – powiedział Fred i spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. – Ale pociesz się, że to trwa tylko dwie godziny!
 – Dwie godziny? – wyszeptała Gryfonka, rozglądając się po przytulnym pokoju. Westchnęła i usiadła na jednej z kanap.
 – Wiesz, to nie będzie takie złe – zapewnił ją Fred, siadając w fotelu i puścił jej oczko. – Możesz się o mnie wszystkiego dowiedzieć!
 – A ty o mnie – odpowiedziała z lekkim uśmiechem, po czym odwróciła głowę w drugą stroną. – I to mnie niepokoi – mruknęła cicho, więc jej nie usłyszał.
Przez chwilę siedzieli w ciszy.
 – Może w coś zagramy? – zaproponował Fred.
 – W co? – zapytała Hermiona.
 – W eksplodującego durnia albo w szachy?
 – Nie lubię tych gier – przyznała Gryfonka.
 – To co proponujesz? – zapytał rudzielec.
 – Może porozmawiamy?
 – Ok., a o czym? – zapytał z uśmiechem.
 – O wszystkim – odpowiedziała, wzruszając ramionami. – Jak idzie wam prowadzenie interesów?
 – Świetnie – odparł Fred z entuzjazmem. – Obroty wzrosły, mamy pomysły na kolejne produkty…
Hermiona słuchała go z uśmiechem, zawsze lubiła jak rudzielec opowiadał, był wtedy taki szczęśliwy, co i jej poprawiało humor.
 – … a George wpadł na genialny pomysł z niebieskimi centaurami, mają dwadzieścia centymetrów i gdy wsadzimy je do wody… Nie nudzę cię?
 – Nie – zaprzeczyła od razu, rumieniąc się. – To, co mówisz, jest bardzo ciekawe!
 – Ok, ale zmieńmy temat – powiedział i spojrzał na nią rozbawiony. – Dlaczego rozstałaś się z Ronem?
 – Ja… – zaczęła, odwracając głowę. – Po prostu nie kochałam go, a on mnie, jesteśmy przyjaciółmi…
 – Masz kogoś? – zapytał cicho.
 – Nie – mruknęła i spojrzała mu w oczy. – A ty?
 – Też nie – odpowiedział z uśmiechem. – Mam straszne wymagania!
 – Jakie? – zainteresowała się.
 – Moja wymarzona dziewczyna ma być piękną, wspaniałą, szczerą i kochającą kobietą! – Hermiona uśmiechnęła się z trudem. Chciała wyjść, zaszyć się w swoim pokoju i zapomnieć o swoim wymarzonym facecie, który siedzi obok i mówi o kobiecie, którą ona nie jest. – A twój wymarzony facet?
 – Musi mnie kochać, być przy mnie w trudnych momentach, musi wytrzymać moje mądrości, to, że uwielbiam czytać… – wymieniała cicho.
 – Nie masz za dużych wymogów – powiedział zaskoczony Fred. – Dziewczyny najczęściej chcą, żeby facet był bogaty, przystojny, żeby inne jej zazdrościły!
 – Ja nie jestem taka! – oburzyła się. – Myślałam, że o tym wiesz!
 – Wiem – odpowiedział szybko. – Po prostu mówię, jakie spotkałem dziewczyny.
 – Może źle szukasz – warknęła zła.
 – Może – przyznał, wzruszając ramionami.
Nastało milczenie. Każde z nich pogrążyło się w swoich myślach.
Hermiona zerknęła na Freda i westchnęła cicho. Wiedziała, że nie ma u niego szans, lecz to jej nie przeszkadzało cieszyć się jego towarzystwem… Chciałaby, żeby ujrzał w niej swoją wymarzoną dziewczynę, ale nie jest ona piękną ani wspaniałą kobietą, więc to ją dyskwalifikuje. Prawda jest taka, że zrobiłaby wszystko, aby mu się przypodobać, ale wyglądu nie zmieni.
 – Fred, czy ty jesteś zakochany? – zapytała poważnie i przygryzła wargę.
 – Tak – odparł, nie patrząc na nią.
Hermiona poczuła łzy pod powiekami, toteż szybko je starła, by ich nie zobaczył.
 – A jaka ona jest? – zainteresowała się.
 – Jest moim ideałem, ale niestety nic do mnie nie czuje – odparł.
Hermiona spojrzała na niego ze współczuciem. Ona cierpiała z nieodwzajemnionej miłości, lecz nie chciała, by i on to przeżywał.
 – A może się mylisz? – zapytała. – Może cię kocha, ale jest nieśmiała?
 – Jest odważną, młodą kobietą! – odpowiedział z uśmiechem.
 – Od dawna ją znasz?
 – Od kilku lat – odparł.
 – Może jednak się mylisz i ona odwzajemnia twoje uczucia! – powiedziała pewnie. – Nieodwzajemniona miłość jest największym cierpieniem.
 – Wolę, żebym to ja cierpiał, a nie ona – mruknął. – Mam nadzieję, że ona się w kimś zakocha i będzie szczęśliwa.
Hermiona poczuła się samolubna. Nie wiedziała, jak zareagowałaby na inną kobietę obok Freda. Czy byłaby gotowa cieszyć się jego szczęściem? Chyba tak, lecz byłoby to bardzo bolesne.
 – A co byś zrobił, gdyby odwzajemniała twoje uczucia? – zapytała cicho.
 – Ożeniłbym się z nią – odpowiedział poważnie, po czym wybuchnął śmiechem. – Może zmieńmy temat?
 – Dobrze – zgodziła się. – Co sądzisz o Ginny i Zabinim?
 – Nie mam nic do Blaise’a, ale na początku to był szok – zaśmiał się rudzielec. – Zawsze wyobrażaliśmy sobie ją z Harrym!
 – Ale jest szczęśliwa z Diabłem – zaoponowała Hermiona.
 – To prawda – przyznał Fred i zaległa cisza.
Nie odezwali się więcej, każdy pogrążył się we własnych myślach. Gdy upłynęły dwie godziny, wyszli i posyłając sobie jedynie słabe uśmiechy, rozeszli się w dwie strony.

Hermiona siedziała w bibliotece, ucząc się do egzaminów. Od zamknięcia w Pokoju Życzeń minął tydzień. Gryfonka starała się, jak mogła, żeby nie myśleć o rudzielcu, lecz niestety nie ma wpływu na swoje sny, w których Fred Weasley występował jako główny bohater.
 – Hermiono możemy porozmawiać? – zapytał Harry, siadając obok niej.
 – Jasne. – Zamknęła książkę i uśmiechnęła się do przyjaciela. – Co się stało?
 – Muszę cię o coś zapytać, ale nie wiem, czy się nie obrazisz – powiedział wybraniec niepewnie.
 – Harry, możesz mnie zapytać o wszystko! – odpowiedziała stanowczo Hermiona.
 – Kochasz Freda? – zapytał szybko.
 – Co?! – Gryfonka spojrzała na niego zaszokowana. – Harry skąd… skąd ten pomysł?
 – Widzę, jak na niego patrzysz – wyznał, wzruszając ramionami.
 – Czekaj! Ty widzisz?! – wykrzyknęła Hermiona, lecz szybko zamilkła, przypominając sobie, gdzie się znajduje. – Harry, ale jeżeli ty to widzisz, to znaczy…
 – To znaczy, że wszyscy to dostrzegają – dokończył za nią Potter z lekkim uśmiechem. – Ale jeżeli cię to pocieszy, to Ron jeszcze się nie zorientował!
 – Gdyby on też wiedział, to równie dobrze mogłabym wykrzyczeć to w Wielkiej Sali – przyznała z uśmiechem Hermiona.
 – Dlaczego nie jesteś z Fredem, jeżeli go kochasz? – zapytał po chwili milczenia Harry.
 – Ponieważ on mnie nie kocha – mruknęła smutno.
 – Wiesz, to dziwne, ale on mi odpowiedział, że nie jesteście razem, ponieważ to ty go nie kochasz – powiedział Harry i wyszedł, zostawiając Hermionę samą.
Gryfonka zdumiona spojrzała za przyjacielem. Nie wiedziała, co o tym myśleć.
Nagle dotarło do niej, co powinna zrobić. Miała dość niepewności. Może zrobi z siebie kretynkę, ale przynajmniej będzie wiedziała, na czym stoi.

 – Fredzie Weasley! Jesteś najgłupszym facetem, jakiego w życiu spotkałam! – krzyknęła Hermiona, wchodząc do Nory i patrząc na rudowłosego siedzącego wraz z resztą rodziny przy stole.
 – Hermiono, co się stało? – zapytała zaniepokojona Pani Weasley.
 – Przepraszam – odpowiedziała Gryfonka i odetchnęła głęboko. – Ale ma pani za syna idiotę!
 – Hermiono, ja… – zaczął Fred, wstając.
 – Wystarczyło powiedzieć, że mnie nie kochasz – przerwała mu Hermiona ze smutnym uśmiechem. – A nie opowiadać Harry'emu, że ja nie kocham ciebie!
 – Ale ja… ja powiedziałem prawdę – odezwał się zaskoczony Fred.
 – Jaką prawdę? – krzyknęła i podeszła do niego. – Czy ty ślepy jesteś?! Przecież kocham cię jak wariatka!
 – A ja ciebie jak wariat – odparł rudzielec i wbił się ustami w jej usta.
Cała rodzina obserwowała całującą się parę z uśmiechem.
 – Nareszcie – mruknęła Ginny.
 – Zostawmy ich samych – powiedziała Pani Weasley i wszyscy skierowali się do salonu.
 – Hermiono – wyszeptał Fred, gdy oderwali się od siebie i oparł czoło o jej czoło.
 – Kocham cię Fred! – powiedziała, patrząc mu w oczy.
 – Ja też cię kocham, chciałem nawet kupić tym dzieciakom jakiś prezent za zamknięcie nas w pokoju życzeń – wyznał.
 – Kupimy im – zdecydowała, całując go czule.
 – Hermiono, to, co mówiłem o ideale kobiety i o tym, co bym zrobił, jakbym ją znalazł, to prawda – powiedział poważnie.
 – Prawda? – zapytała cicho, a w jej oczach pojawiły się łzy. – Ja muszę iść!
 – Hermiono – Fred złapał ją za rękę. – Co się stało?
 – Ja nie spełniam twoich kryteriów – wyszeptała, spuszczając głowę.
 – Jak nie?! – wykrzyknął. – Jesteś piękną, wspaniałą, szczerą i kochającą dziewczyną!
 – Ja? Ja nie jestem piękna! – zdziwiła się.
 – Jesteś – odparł stanowczo i przytulił ja mocno. – Dla mnie jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie i mam zamiar się z tobą ożenić!
 – Naprawdę? – zapytała szeptem.
 – Naprawdę – powiedział, całując ją czule. – Wszystko, co mówiłem wtedy, było prawdą!
 – Ja też – odpowiedziała, rumieniąc się.
 – Hermiono, jak się czujesz? – zapytał nagle Fred.
 – Dobrze, a jak mam się czuć? – spojrzała na niego zaskoczona.
 – Wiesz, zawsze słyszałem, że kobieta zakochana czuje ćmy w brzuchu – powiedział, wzruszając ramionami.
 – Nie ćmy, tylko motyle! – zaśmiała się Hermiona i przytuliła się do niego mocniej. – I wiesz co? Czuję je za każdym razem, gdy cię widzę.
 – A będziesz się śmiała, gdy powiem, że ja też? – zapytał cicho.
Hermiona spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się czule.
 – Nie, nie będę się śmiała – powiedziała i pocałowała go delikatnie. – Kocham cię, Fredzie Weasley.
 – A ja ciebie, Hermiono Granger – przyznał i uśmiechnął się wesoło. – Coś mi się zdaje, że od dzisiaj przestaniesz narzekać na nudę…

Hermiona Granger… Od czterech lat Hermiona Weasley przypomniała sobie słowa męża dokładnie w dzień ich czwartej rocznicy, gdy leżała na szpitalnym łóżku i przeklinała cały ród męski.
 – Jeszcze trochę, Pani Weasley i zobaczy Pani swoją córeczkę – powiedziała uzdrowicielka.
Hermiona spojrzała na nią ze łzami w oczach.
 – Ja nie wierzę już pani! – odpowiedziała. – Od kilku godzin mi to Pani mówi!
 – Hermiono, dasz radę – pocieszył ją Fred stojący obok przy łóżku.
 – Ty się nie wtrącaj! – powiedziała stanowczo. – Od dzisiaj śpisz w gościnnym!
 – Skarbie, ty też chciałaś dzieci – przypomniał jej.
 – Tak! Chciałam! Ale nie wiedziałam, że poród tak boli! – wyjąknęła, gdy poczuła następny skurcz.
 – Ale pomyśl, że nasza córka będzie najlepszym prezentem na rocznicę – powiedział z uśmiechem.
 – I tylko to cię ratuje – wyszeptała i spojrzała na niego z uśmiechem. – Nazwiemy ją Emily…
 – Oczywiście, kochanie!
 – Będę jej czytała książki – rozmarzyła się Hermiona.
 – Oczywiście, kochanie!
 – Będziemy chodzili z nią na spacery!
 – Oczywiście, kochanie!
 – Będzie grzeczną dziewczynką? – podpowiedziała rozbawiona uzdrowicielka.
 – W życiu! Jeżeli Pani uważa, że moja córka z genami męża będzie grzeczna, to się pani myli – odpowiedziała z uśmiechem Hermiona.
 – Ej! – oburzył się Fred, lecz po chwili wzruszył ramionami. – Choć w tym przypadku moja żona ma rację.
 – Myh, jak zawsze – mruknęła Hermiona i uśmiechnęła się do niego czule.
Byli małżeństwem od czterech lat, a parą od pięciu. Fred oświadczył się jej zaraz po zakończeniu przez nią Hogwartu. Od tego czasu faktycznie nie mogła narzekać na nudę. Miała za męża jedną połówkę zwariowanych rudzielców, którzy uwielbiali psoty. Sama parę razy była ich adresatką, za co Fredowi się obrywało! Hermiona była szczęśliwa, miała męża, który ją kochał, wielką wspaniałą rodzinę oraz za chwilę córeczkę, która już jest oczkiem w głowie jej pomysłowego męża, który postanowił sam urządzić jej pokój. Hermiona gdy tylko przypominała sobie o wielkim rudym misiu w rogu pokoju, o łóżeczku, który Fred wraz z George'em, potem z Billem, Charliem i Ronem próbowali złożyć sposobem mugolskim, lecz dopiero pojawienie się Harry'ego, który zrobił to za nich, pomogło, o półeczce z książeczkami, o masie zabawek… za każdym razem na jej twarz wpływał wielki uśmiech.
 – Jeszcze jeden raz – rozkazała uzdrowicielka i po chwili Hermiona usłyszała płacz swojej nowo narodzonej córeczki.
 – Jest śliczna – powiedział Fred, gdy godzinę później siedział obok Hermiony, która trzymała rudą dziewczynkę w ramionach. – Po mamusi.
 – Nasza wiewióreczka – zaśmiała się Hermiona.
 – Zabrała stanowisko Ginny – powiedział Fred, przytulając żonę.

Pięć lat później
 – Emily Weasley! – Hermiona weszła do pokoju swojej córeczki i spojrzała na nią zaszokowana.
Rudowłosa dziewczynka stała na środku pokoju, a obok niej siedzieli dwuletni bliźniacy Hugo i Artur cali umazani zielonym proszkiem.
 – To nie tak, jak myślisz, mamusiu – powiedziała Emily z niepewną minką.
 – Nie tak – przyłączyli się rudowłosi chłopcy z promiennymi uśmiechami.
 – A jak? – zapytała z wysoko uniesioną brwią.
 – No, tata z wujkiem George'em dali nam ten proszek, ale nie powiedzieli, jak działa! – odpowiedziała dziewczynka. – Więc posypałam nim bliźniaków, żeby sprawdzić działanie!
 – I nic ci nie wyszło, myh? – zapytała rozbawiona Hermiona.
 – No, nie – odparła ze smutną minką Emily. – Nie wiem czemu!
 – Ja wiem – zaśmiała się Hermiona. – A ty zapytaj tatę, dlaczego dał ci brokat.
 – Brokat?! – Emily spojrzała na proszek z bliska i zmarszczyła czoło. – Tata sobie ze mnie zażartował!
 – Widocznie. – Hermiona wzięła za ręce swoich synów i skierowała się do łazienki, gdy usłyszała głos męża, który wrócił z pracy.
 – Tata wrócił?! – zapytała Emily, wystawiając głowę z pokoju.
 – Tak – zachichotała Hermiona, wiedząc, że jej córka na pewno zemści się na ukochanym tatusiu.
Fred wszedł po schodach i spojrzał rozbawiony na swoich synów.
 – Dlaczego oni są cali w brok… – nie dokończył, ponieważ zrozumiał, co go teraz czeka.
 – Tato! – wykrzyknęła Emily, stając przed ojcem w pozie Molly Weasley.
Hermiona rozbawiona wzięła synów do łazienki, pozostawiając męża na łasce córki.
Gdy bliźniaki były już wykąpane i przebrane, usłyszała z korytarza piski i krzyki.
 – Zlituj się, córeczko! – wołał Fred.
 – Nigdy! – wykrzyknęła Emily.
Hermiona niepewnie otworzyła drzwi i zaczęła się śmiać, widząc córkę i męża walczących na plastikowe miecze.
 – Musisz ponieść karę! – zawołała Emily.
 – Ja nieszczęsny. – Fred udał, że mdleje i padł na podłogę.
Bliźniaki, głośno krzycząc, dopadli do niego i zaczęli łaskotać ojca. Emily odrzuciła miecz i przyłączyła się do braci.
Hermiona przypatrywała się swojej rodzinie z uśmiechem. Odkąd była z Fredem, jej życie było wspaniałe. Fred był fenomenalnym mężem i ojcem, mieli cudowne dzieci…
Ich bajka nie miała szczęśliwego zakończenia,
Ich bajka nadal trawa…