wtorek, 31 grudnia 2013

Podróż w czasie


Pierwszy raz pisałam o tej parzę, więc wybaczcie, jeżeli mi nie wyszło! Miało być w piątek, ale to mój prezent na nowy rok: D

Miłego czytania!

Hermiona Granger patrzyła przed siebie myśląc, co by było gdyby nie weszła do dormitorium chłopaków… może gdyby nie zobaczyła całującego się Rona i Lavender nie skończyłaby się ich przyjaźń? Co zrobić? Jak odkręcić wszystkie przykre słowa, które wtedy padły? Nie czuła się źle, że Ron związał się z Brown tylko, że jej tego nie powiedział! Harry także nie zdradził sekretu przyjaciela….
Może … może zmieniacz czasu?- pomyślała i szybko pobiegła do swojego prywatnego dormitorium.
Wyciągnęła medalion i z uśmiechem spojrzała na niego.
- Jeden obrót powinien załatwić sprawę- powiedziała, gdy dotknęła zmieniacza czasu, ktoś zapukał do drzwi, Hermiona pisnęła przerażona i omyłkowo zakręciła zmieniaczem kilka razy. Gdy poczuła jak odrywa się od podłogi, zdążyła tylko pomyśleć o konsekwencjach jej czynu.
Obudziła  się i przerażona rozejrzała się na około.
- Witam- odezwał się miły głos. Hermiona pisnęła, gdy ujrzała przed sobą młodszą wersję Dumbledora!
- Panie dyrektorze ja nie chciałam!- wykrzyknęła wstając i patrząc na niego – Przez pomyłkę przeniosłam się tutaj! Ja…
- Uspokój się dziewczyno- usłyszała zimny głos, spojrzała w bok i otworzyła szeroko oczy, przed nią stał… Tom Marvolo Riddle!
- Co ty tu robisz?- zapytała zaszokowana.
- Mieszkam- warknął i spojrzał na Albus Dumbledore - Wszedłem do pokoju a ona leżała nieprzytomna na podłodze!
- Możesz nas zostawić samych Tom?- zapytał dyrektor.
Ślizgon spojrzał zmrużonymi oczami na Hermionę po czym przytaknął i wyszedł.
- Kim pani jest i co panią tu sprowadza?- zapytał Dumbledore gdy zostali sami.
- Może to być dla pana szok… ale jestem z przyszłości – wyznała Hermiona.
- Z przyszłości?- zdziwił się Dumbledore.
- Tak, przyszłości w której toczy się walka…
- Między kim?
- Między dobrem a złem… złem jest Lord Voldemort- powiedziała rozglądając się po sypialni Toma.
- Lord Voldemort? Kim on jest?- zapytał zaciekawiony Albus.
- Tom Marvolo Riddle- odpowiedziała poważnie.
- Tom skończył tak źle?- zaniepokoił się Dumbledore.
- Zabijał, torturował… nie nienawidził szlam- powiedziała z goryczą.
- Jesteś z mugolskie rodziny prawda?- domyślił się.
- Tak- odpowiedziała.
- Mogę wszystko zobaczyć?- zapytał Dumbledore.
- Chyba tak- zgodziła się zamykając oczy.
Albus wyciągnął różdżkę i skierował ją do czoła Hermiony.
- Legilimens - mruknął i wszedł do pamięci Panny Granger- Nie- wyszeptał zrywając połączenie i opadając na kanapę, schował twarz w dłonie i zapłakał- Biedne dziecko… miałem nadzieję, że Tom ułoży sobie życie!
- Może jeszcze jest szansa- pocieszyła go Hermiona.
- Marta jeszcze żyje- powiedział Dumbledore wstając – Nie można pozwolić by otworzył Komnatę tajemnic!
Hermiona przytaknęła z powagą.
- A co do pani- powiedział – Zmieniacz czasu po takiej podróży musi odpocząć, więc musi pani tu zostać przynajmniej dwa miesiące!
- Ale ja…- zaczęła przerażona- Mam chodzić tutaj do szkoły? Z Voldemortem?!
- Z Tomem- poprawił ją Dumbledore- Miejmy nadzieję, że uda nam się powstrzymać Toma przed zrujnowaniem życia sobie i innym!
Hermiona westchnęła, nie chciała tu być, lecz nie wiedziała innego wyjścia.
- Można już?- zapytał Tom wchodząc.
- Oczywiście Panie Riddle- powiedział Dumbledore- Panna Granger zamieszka w pokoju połączonym z Pana salonem.
- Musi?- zapytał Tom.
- Tak muszę- odpowiedziała za Dumbledora  Hermiona patrząc na Toma nieprzyjaźnie, może i w przyszłości jest Voldemortem, ale w tej chwili dla niej jest gorszy niż Malfoy!- Mam nadzieję, że będzie się nam dobrze razem mieszkało, a jeżeli nie…
- To co?- warknął Tom.
- To pstro- odwarknęła Hermiona- Nie mam zamiaru pozwalać byś traktował mnie źle, więc ostrzegam wymagam szacunku!
- A co zrobisz, jeżeli nie będę szanował jaśnie pani?- zakpił Tom.
- Zamienie Twoje życie w piekło- powiedziała z niewinną minką i spojrzała na Dumbledora- Mogłabym jeszcze zamienić z panem słówko?
-Oczywiście – zgodził się Dumbledore-  Zapraszam do mojego gabinetu!
Hermiona podążyła za Albusem, gdy znaleźli się w gabinecie dziewczyna spojrzała na niego zagubiona.
- Profesorze ja nic nie mam- powiedziała – Ani ubrań, ani książek!
- To nie jest problem- odpowiedział Dumbledore z uśmiechem- Wszystko da się załatwić!
- A dyrektor… znaczy jest już pan dyrektorem?- zapytała Hermiona.
- Nie, ale porozmawiam z dyrektorem Dippetem! Wszystko będzie dobrze- obiecał.
- Cieszę się – powiedziała radośnie Hermiona, po krótkiej rozmowie i ustaleniu że jest Hermioną Granger uczennicą z wymiany wróciła do pokoju Toma. Gdy weszła zastała chłopaka siedzącego na kanapie i czytającego… książki o czarnej magii!
Hermiona przełknęła ślinę i spojrzała na niego zimno.
- Nie masz już nic ciekawszego do czytania?- zapytała.
- To jest ciekawe- warknął.
- Tak jeżeli wiesz gdzie jest granica- powiedziała Hermiona siadając obok.
- Skąd jesteś?- zapytał nie oderwawszy wzroku od książki.
- Ze Szkocji- odparła bez zająknięcia.
- Gdzie są twoi rodzice?
- Nie mam rodziców- powiedziała cicho.
- Ile będę musiał cię znosić?- warknął.
- Długo- odpowiedziała pokazując mu język.
- Jesteś dziwna- powiedział i spojrzał na nią marszcząc czoło.
- Dlaczego?- zapytała z uśmiechem.
- Po prostu – odparł wzruszając ramionami.
- To bardzo wyczerpująca odpowiedź – zaśmiała się – A ty myślisz że jesteś normalny?
- Nikt nie jest normalny- powiedział- Jesteś mugolaczką?
- Tak- odpowiedziała dumnie.
- Widać- warknął i ruszył do drzwi.
- To takie straszne?- zapytała także wstając.
- Mugole nie powinni chodzić do Hogwartu- powiedział stanowczo Tom.
- Sam jesteś półkrwi Tom, więc nie masz prawa głosu- odparła.
- Skąd wiesz?- warknął groźnie podchodząc do niej.
- Wiem wiele rzecz- odpowiedziała patrząc mu hardo w oczy.
-Nie wtrącaj się w moje życie- powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Muszę to zrobić- wyszeptała i poszła do swojego pokoju.
Rano znalazła na łóżku całą walizkę ubrań i książek. Szybko się przebrała i pobiegła na śniadanie.
Dumbledore postanowił przydzielić ją do Gryfonów, tak jak w przyszłości.
Wszyscy patrzyli na nią z ciekawością, usiadła obok chłopca czytającego wielką księgę.
- Cześć- przywitała się z uśmiechem.
- Cześć- odpowiedział niepewnie.
- Jestem Hermiona!
- Ja Nathan- odpowiedział Chłopak z lekkim uśmiechem.
- A ja Tracy- odezwała się siedząca naprzeciwko dziewczyna- Jestem jego siostrą.
- Miło mi – odparła Hermiona z uśmiechem- Na którym roku jesteście?
- Na siódmym a ty?
- Też- przyznała radośnie.
- Więc jesteśmy razem w klasie- zawołała zachwycona Tracy- A gdzie mieszkasz?
- W dormitorium prefektów- odpowiedziała niepewnie.
- Och jesteś prefektem!- ucieszyła się Tracy po czym spojrzała na nią ze współczuciem- Więc mieszkasz z Riddlem…
- Tak- mruknęła w odpowiedzi.
- On jest dziwny- odezwał się Nathan.
- Trochę- przyznała Hermiona.
- Ślizgoni się go słuchają- mruknęła z nienawiścią Tracy- Nie lubią mugolaków!
- No cóż, ze mną musi mieszkać, więc ma pecha- zaśmiała się Hermiona.
- Nie jesteś czystej krwi?- zdumiał się Nathan.
- Nie, moi rodzice to mugole- odpowiedziała wzruszając ramionami.
Po zajęciach Hermiona wróciła do dormitorium Tom znów siedział na kanapie i czytał księgę o czarnej magii.
- A ty znowu swoje – mruknęła siadając obok.
- Nie pozwoliłem ci usiąść – warknął.
- Och załamię się – zaśmiała się.
- Nie zadzieraj ze mną szlam..- zaczął groźnie.
- Jeżeli chcesz mnie nazwać szlamą nie krępuj się – powiedziała dumnie – Ja się nie wstydzę mugolskiego pochodzenia!
- Na pewno – mruknął ze złośliwym uśmieszkiem.
- Dlaczego tak nie lubisz mugoli?- zapytała marszcząc czoło.
- Bo są fałszywi i krzywdzą czarodziei – warknął.
- A czarodzieje są lepsi?- zapytała kręcąc z niedowierzaniem głową- Wielu z nich torturują mugoli, wykorzystują ich! Tak nie powinno być! Wszyscy mają prawo do życia!
- Z jakiegoś powodu to czarodzieje mają moc, a nie mugole- odpowiedział poważnie Tom.
- Ja jestem mugolem, a także mam moc- warknęła i zostawiła go samego.
*****
- Riddle nie jesteś pępkiem świata!- wykrzyknęła Hermiona patrząc na chłopaka z nienawiścią, w przeszłości była już trzy tygodnie i nie było dnia by nie kłóciła się z Tomem, musiała przyznać że Voldemort w tym wieku nie był taki zły, miał już swoje wizje świata i swoich „ przyjaciół” lecz nie zaczął jeszcze szerzyć nienawiści do mugoli.
- Oczywiście że jestem- warknął.
- Nie masz prawa decydować za mnie!- powiedziała z wyrzutem.
- Mam- odpowiedział wrednie- Jeżeli robisz głupoty, ja jako prefekt naczelny poprawiam błędy innych!
- Och ty wspaniały- prychnęła- Nie miałeś prawa decydować o tym bym pomagała ci w organizacji balu!
- Z tego wynika że mam- powiedział i wyszedł.
- Zabiję cię!- krzyknęła.
- Nie uda ci się- zawołał za drzwi.
- Kretyn- warknęła.
I tak oto Hermiona została współorganizatorką… wróć! Pomocą Toma w organizacji balu! Bo o równości nie było tu mowy!
- Podaj mi ten zielony materiał- warknął Tom stojąc na drabinie.
- A proszę?- zapytała przymilnym głosem.
- A chcesz przeżyć ten dzień?- zapytał.
- Zastanowię się – prychnęła.
- Idiotka- warknął – Daj mi ten materiał!
- Sam sobie weź!- krzyknęła- Miałam organizować ten bal z tobą, a jak na razie mną rządzisz!
- Od tego są szlamy- warknął.
Hermiona spojrzała na niego wściekłym wzrokiem i popchnęła Toma przez co wylądował na ziemi ciągnąc ją za sobą.
- Aaaa!- krzyknęła Hermiona  gdy opadła na Toma.
- Złaź ze mnie- warknął Ślizgon.
- Nie – mruknęła I ułożyła się na nim wygodnie.
- Jak to nie?- krzyknął.
- Denerwuje cię?- zapytała niewinnie.
- Tak!- powiedział wściekłym głosem.
- Och to się cieszę- zaśmiała się i po chwili zeszła z niego z promiennym uśmiechem.
- Jesteś walnięta- warknął.
- Nie mów mi takich kompletów Tom! Bo się jeszcze zarumienię- odpowiedziała i pokazała mu język.
- Nie wierzę że muszę iść z tobą na bal- mruknął.
Hermiona uśmiechnęła się lekko. Jako prefekci musieli pojawić się jako para na Balu Bożonarodzeniowym.  Nie przyzna tego przed nim ale cieszy się, że  idą razem…
- Masz mieć zieloną sukienkę- warknął i wyszedł.
- Kretyn- mruknęła.
- To jest zielony?- wykrzyknął zły Tom.
- Nie czerwony- odpowiedziała zachwycona – Zielony mi się nie podoba!
- Nie pójdziesz tak!- warknął i jednym machnięciem różdżki zmienił kolor jej sukienki na czarny.
- Może być- powiedziała i spojrzała na niego- Przynajmniej wszyscy będą wiedzieć, że bycie z tobą doprowadza do depresji!
- I dobrze- prychnął i chwyciwszy ją za rękę zaczął ją ciągnąć do wyjścia.
- Umiem chodzić- warknęła.
- Ale za wolno- powiedział.
Hermiona westchnęła, nie miała ochoty się z nim kłócić, nie dziś…
Wielka Sala była przepięknie urządzona. Dyrektor podziękował prefektom za pracę.
Gdy zaczął grać zespół Hermiona spojrzała wymownie na parkiet.
- Ja nie tańczę- warknął Tom.
- Ale ja tak- powiedziała i pociągnęła go na parkiet.
W tym momencie zespół zaczął grać miłosną balladę.
Hermiona zachichotała i zarzuciła Tomowi ramiona na szyję.
- No obejmij mnie- powiedziała przewracając oczami- Ja nie gryzę.
- Skąd mam wiedzieć?- warknął, lecz posłuchał jej.
Hermiona z zachwytem odkryła że Riddle jest świetnym tancerzem, nie skończyło się na jednym tańcu… było wspaniale i dla Gryfonki towarzystwo Ślizgona było spełnieniem jej marzeń… zaczęło jej na nim zależeć, ich kłótnie, przekomarzania… nie widziała w nim Lorda Voldemorta, tylko normalnego chłopaka którego warto pokochać…
Gdy bal miał się ku końcowi Hermiona skierowała się do wyjścia, Tom rozmawiał z Dumbledorem więc nie chciała im przeszkadzać.
- Grenger- usłyszała szyderczy głos.
Odwróciła się zaskoczona i zobaczyła opartego o ścianę Ślizgona z szóstego roku… nie wiedziała jak się nazywał, był raczej samotnikiem.
- O co chodzi?- zapytała przystając.
- Riddle zostawił cię samą?- chłopak rozglądnął się po korytarzu gdy nikogo nie zauważył podszedł do Gryfonki z krzywym uśmieszkiem.
- I co z tego?- warknęła, ukrywając strach, żałowała że nie ma przy sobie różdżki, ale nie sądziła że będzie jej potrzebna!
- Wiesz podobasz mi się- powiedział z obleśnym uśmiechem.
- A ty mi nie- odpowiedziała i ruszyła przed siebie.
Chłopak był jednak szybszy chwycił ją i przycisnął do ściany.
- Nie uciekniesz mi szlamo- warknął i położył rękę na jej piersi.
- Zostaw mnie!- wykrzyknęła próbując się uwolnić.
- Zamknij się- warknął i próbował rozerwać jej sukienkę.
Nagle Hermiona poczuła jak ktoś odrywa chłopaka od niej, spojrzała szczęśliwa na Toma który jednym ciosem powalił Ślizgona. Pisnęła i przytuliła się do niego mocno.
                                                         https://lh4.googleusercontent.com/proxy/1PxNkYTQSXBMyku7q7l5jeEwteUStm6o8oFbCUovbkyLAztFJig4DLNWfE2cDT_gQRIdj9EvWDlC5LRXR70JEgHshD2Quf9iB9nCiAuPG2381JTx2xuVcnponhqDXq8x1siZX11oo7-GztGTeoyzkiI_Cg

- Nie zbliżaj się do niej –warknął Tom przytulając mocniej Hermionę do siebie.
- Masz zamiar bronić szlamy?- zapytał wściekły Ślizgon.
- Tak, więc zjeżdżaj z stąd!- warknął groźnym głosem.
- Nie szkoda ci czasu na tę..- zaczął lecz przerwał ponieważ przez jego ciało przeszedł ból jakiego nigdy w życiu nie czuł.
Hermiona pisnęła i spojrzała przerażona na Toma który z sadystycznym uśmiechem rzucał magią bezróżdżkową na ślizgona Crucio.
- Tom przestań, proszę –załkała.
Riddle spojrzał na nią mrużąc oczy, lecz widząc jej załzawione oczy, jednym zaklęciem związał chłopaka i  wysłał patronusa do dyrektora po czym wziął ją na ręce i zaniósł do dormitorium.
- Nic ci nie zrobił?- zapytał kładąc ją na kanapie.
- Nie – zapłakała i chwyciła go za szyję- Połóż się ze mną!
Tom spojrzał na nią zdziwiony, ale posłuchał jej prośby.
Hermiona wtuliła się w niego mocno.
- Dziękuję – wyszeptała cicho.
- Nie masz za co- mruknął.
Hermiona zamkneła oczy a Tom w tym czasie zaczął rozmyślać nad swoim życiem i dziewczyną w jego ramionach…
Gdy Gryfonka się obudziła, stwierdziła ze smutkiem że Toma nie ma przy niej, gdy wzięła prysznic i się przebrała pomału ruszyła do Wielkiej Sali. Gdy znalazła się w środku zaskoczyła ją cisza.
Dyrektor Dipper stał na środku i patrzył na stół Ślizgonów poważnym wzrokiem.
Hermiona zauważyła, że Ślizgon który ją wczoraj zaatakował stoi obok   profesora Slughorna, lecz nie to zaskoczyło Hermionę tylko śliwa pod jego okiem i rozcięta warga.
Gdy wszyscy zauważyli jej przybycie, Tom podszedł do niej i wziąwszy ją za rękę wyprowadził na zewnątrz.
- Co się stało?- zapytała zaniepokojona.
- Marcson dostanie za swoje- warknął.
- To ten Ślizgon prawda?- zrozumiała.
- Tak- mruknął.
- Ty mu to zrobiłeś?- domyśliła się.
- Może- uśmiechnął się krzywo.
Hermiona westchnęła i pocałowała go szybko w policzek.
- Dziękuję- wyszeptała spuszczając głowę.
- Nie ma za co- odpowiedział zdziwiony i położył dłoń na miejscu w którym go pocałowała.
- Chcesz chusteczkę?- zapytała cicho.
- Po co?- zdziwił się.
- Żeby wytrzeć policzek- warknęła i przyśpieszyła kroku.
- Granger- zawołał  i  złapał ją za rękę, zmuszając by na niego spojrzała- Nie brzydzisz mnie!
- Nie?- zapytała z nadzieją.
- Nie.. choć to dziwne- powiedział i pocałował ją delikatnie w usta.
- Miłe- poprawiła go  gdy oderwali się od siebie.
- Prawda- przyznał i znów złączył ich usta.
- Dlaczego wyszliśmy z Wielkiej Sali?- zapytała po chwili.
- Zaraz przyjdą rodzice Marcsona – warknął- Lepiej żeby cię tam nie było.
- Co z nim będzie?- zaniepokoiła się.
- Zostanie wyrzucony ze szkoły- powiedział z beznamiętnym wyrazem twarzy- Choć zasługuje na coś gorszego.
- Możemy zmienić temat?- zapytała z nadzieją.
- Możemy- zgodził się poważnie.
- Pójdziemy na wieżę astronomiczną?- poprosiła.
Gdy znaleźli się na miejscu Hermiona westchnęła i spojrzała na Toma poważnie.
- Muszę ci coś wyznać … ale nie wiem jak…- wyszeptała.
- Coś złego?- zapytał siadając na podłodze.
Hermiona zajęła miejsce obok i zapatrzyła się przed siebie.
- Nie wiem czy to złe… wiem że trudne do uwierzenia- powiedziała.
- Nie pochodzisz ze Szkocji- odezwał się po chwili.
- Skąd wiesz?- zdziwiła się.
- Łatwo było się domyślić… nie masz akcentu z tamtego regionu, nie jesteś też sierotą, wiem jak to być nią, więc rozpoznaje innych… nie jesteś stąd, więc skąd?
- Jestem stąd- powiedziała i spojrzała mu w oczy- Tylko kilkanaście lat później!
- O czym ty mówisz?- zapytał.
- Jestem od ciebie młodsza o 53 lata- powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Jak to możliwe?- Tom nie mógł uwierzyć- Chyba, że … miałaś zmieniacz czasu!
- Tak- przyznała.
- Kim jestem w przyszłości?- zapytał poważnie- Wnioskuje że nikim przyjaznym, po tym jak mnie potraktowałaś na początku naszej znajomości.
- Jesteś potworem- wyszeptała ze łzami w oczach.
- Nie wiem czy chce to wiedzieć- warknął chowając twarz w dłonie.
- Gdy będziesz gotowy opowiem ci- powiedziała przytulając się do jego ramienia.
-Moja matka była czarownicą, ojciec mugolem, moja matka zakochała się w nim, gdy aresztowano dziadka uciekła z domu i wyszła za Toma Riddla… poiła go eliksirem miłosnym, gdy była w ciąży przestała mu go podawać… odszedł od niej, zostawił ją w ciąży… matka urodziła mnie w sierocińcu i umarła… obiecałem sobie że pomszczę ją… że wszyscy mugole za jej krzywdy zapłacą!
- Nie można krzywdzić niewinnych ludzi- powiedziała Hermiona- Wiem, że jest w tobie żądza zemsty… ale nie możesz poświęcić życia na zemstę… to cię zniszczy!
- A co cię to obchodzi co się ze mną stanie?- zakpił.
- Bardzo mnie obchodzi- przyznała rumieniąc się- Zależy mi na tobie!
- Dlaczego?- zapytał zaskoczony.
- Nie wiem- odpowiedziała z uśmiechem- Nawet nie wiem, kiedy to się stało, ale jesteś dla mnie najważniejszy!
- Ja przynajmniej wiem co się stało, ze ty jesteś dla mnie najważniejsza- mruknął.
- Powtórzysz? -poprosiła ze łzami w oczach.
- Nie- warknął i przytulił ją mocno- Nie mówię o uczuciach!
- A okazujesz?- zapytała patrząc na jego usta.
Uśmiechnął się iście ślizgońsko i pocałował ją czule.
Hermiona była szczęśliwa od rozmowy na Wieży Astronomicznej byli z Tomem parą.
Choć większość uczniów ostrzegało ją przed nim, ona wiedziała że jest jej pisany…
Niepokoiło ją tylko jedno… rozmowa na temat jego przyszłości!
Wiedziała że kiedyś nastąpi, nie spodziewała się tylko, że tak szybko!
Po miesiącu bycia razem, Tom po zajęciach wziął ją na wieżę.
- Jestem gotowy- powiedział od razu.
- Jesteś tego pewny?- zapytała poważnie.
- Tak- odparł i przytulił ją do siebie – Opowiedz mi moje życie!
Hermiona usiadła z Tomem na wyczarowanej kanapie i zaczęła opowieść…
Zaczęła od otwarcia Komnaty… opowiedziała wszystko, nie ukrywała nic!
- Co robiłem?- zapytał Tom cicho.
- Zabijałeś, torturowałeś- odpowiedziała spuszczając głowę- Uważałeś, że mugole to szlamy które trzeba zlikwidować… ja jestem szlamą i przyjaciółką chłopaka którego za wszelką cenę chciałeś zabić…
- Hermiono- wyszeptał i przytulił ją mocno do siebie- Nie wiem co powiedzieć…
- Obiecaj, że nigdy nie staniesz się tak zły- załkała.
- Obiecuje- powiedział stanowczo.
- Musimy iść na lekcję, już ranek!– odezwała się po chwili.
- Już- zgodził się ścierając z jej twarzy łzy.
- Tom mogę cię prosić o jeszcze jedną rzecz?- zapytała gdy szli trzymając się za ręce w stronę Sali do transmutacji.
- Hm- mruknął patrząc na nią.
- Muszę porozmawiać z Dumbledorem- powiedziała przygryzając wargę.
- Odejdziesz?- zapytał odwracając od niej wzrok.
- Nie chce odchodzić- wyszeptała.
- Więc zostań- odpowiedział poważnie.
- Chcę o tym porozmawiać z profesorem- wyznała Hermiona.
Tom spojrzał na nią z uśmiechem.
- Naprawdę?
- Tak- odparła pewnie i pocałowała go w policzek.
- A o co chciałaś mnie prosić?- zapytał.
- Mógłbyś czekać na mnie przed gabinetem?- poprosiła.
- Tak- obiecał i pocałował ją czule.
Hermiona po zajęciach wraz z Tomem stanęła przed chimerą pilnującą wejścia do gabinetu.
- Będzie dobrze- powiedział poważnie.
Hermiona uśmiechnęła się lekko po czym weszła do gabinetu.
- Panna Granger- Dumbledore uśmiechnął się do niej szeroko.
- Dzień dobry profesorze- odpowiedziała i niepewnie usiadła na krześle  naprzeciw biurka.
- Co panią do mnie sprowadza?- zapytał patrząc na nią poważnie.
- Ja… panie profesorze ja nie chce wracać- wyznała.
- Panno Granger – zaczął poważnie i spojrzał na nią z zastanowieniem- Wie pani jakie mogą być tego skutki?
- Wiem- odpowiedziała – Ale wiem też, co się zdarzy gdy wrócę i zostawię Toma samego! Widział to pan! Nie możemy na to pozwolić!
- I tylko o to chodzi?- zapytał Dumbledore patrząc na nią z nad okularów połówek.
- Kocham go- wyszeptała spuszczając głowę.
- Gdy Pani tu zostanie, nie będzie pani dane poznać swoich rodziców, przyjaciół…
- Zdaje sobie z tego sprawę- powiedziała i spojrzała mu w oczy- Ale Tom jest dla mnie najważniejszy!
- Pan Ridle zmienił się na lepsze- odezwał się po chwili profesor- Panno Granger musi pani przemyśleć to bardzo dok…
- Ja już to zrobiłam profesorze- przerwała stanowczo- Wiele godzin spędziłam rozmyślając o sowim… poprzednim życiu, muszę przyznać że będę tęskniła za wszystkimi lecz życie z Tomem… choć to wydaje się nieprawdopodobne… jest dla mnie wszystkim!
- Jeżeli tego pani chce- powiedział Dumbledore i uśmiechnął się do niej – Gdy zobaczyłem te wspomnienia które pokazywały Toma jako Lorda Voldemorta nie mogłem pojąć jak mógł się takim stać, więc cieszę się widząc go zakochanego i ufniejszego… przynajmniej w Pani przypadku!
- Ja też się cieszę- przyznała Hermiona rumieniąc się.
- Coś jeszcze?- zapytał profesor.
- Tak- odpowiedziała ściągnęła zmieniacz czasu z szyi- Co mam z nim zrobić?
- Ukryć- odpowiedział poważnie Dumbledore- Schować, by w razie potrzeby móc naprawić pewne rzeczy… uważam Panią za osobę która jest odpowiednia do troszczenia się o ten niezwykły medalion!
Hermiona wyszła z gabinetu i spojrzała na Toma z uśmiechem.
- Zostaje – powiedziała.
- Jesteś pewna?- zapytał Tom poważnie.
- Tak- odparła Hermiona i pocałowała go czule.
- Hermiono życie bez przyjaciół…
- Będę miała ciebie Tom- powiedziała z uśmiechem i przytuliła się do niego mocno- A to dla mnie najważniejsze.
- Nie ufam ludziom- warknął.
- A mi?- zapytała patrząc mu w oczy.
- Tobie tak- odparł poważnie i pocałował ją czule.
- Będzie dobrze – powiedziała.
- Nie zrobię ci nigdy krzywdy- obiecał stanowczo.
- Wierzę ci – wyszeptała z promiennym uśmiechem.
*****
Hermiona spojrzała na swojego śpiącego synka i uśmiechnęła się z czułością.
- Hermiono nie widziałaś mojej różdżki?- zawołał Tom wchodząc do sypialni syna.
- Cicho- upomniała go Hermiona i wyciągnęła za rękę z pomieszczenia- A szukałeś w pokoju Jean?
- Mała spryciula- mruknął Tom i pocałował żonę namiętnie.
Hermiona zaśmiała się widząc jak Tom idzie do pokoju córki z poważnym wyrazem twarzy, wystarczy jeden uśmiech małej, a już mięknie… Była Gryfonka zagryzła wargę i weszła do sypialni, podeszła do szafy i wyciągnęła z pudełka zmieniacz czasu.
- Tylko ten jeden raz- wyszeptała i przekręciła klepsydrę dwa razy do przodu.
Znalazła się w swoim domu kilkadziesiąt lat później, szybko teleportowała się na King cros i przeszła przez barierkę, ze wzruszonym uśmiechem spoglądała na Express Hogwart.
- Harry masz być grzeczny-usłyszała i odwróciła się by przyjrzeć się rudowłosej Lily Potter która wraz z mężem przyszła odprowadzić … Harrego.
- Mamo!- młody Potter skrzywił się zabawnie.
- Lils on nie jest już dzieckiem!- zaśmiał się James trzymając na rękach małą dziewczynkę.
- Właśnie- potwierdził Harry.
- Jest! – oburzyła się Lily i przytuliła mocno Harrego- Moim synkiem!
- Oj mamo- Harry objął matkę z uśmiechem.
- Dobrze Harry musi już iść- powiedział James.
- No Lil daj chłopakowi trochę swobody!- powiedział Syriusz pojawiając się obok wraz z czteroletnią dziewczynką.
- Co tu robisz Łapo?- zapytał radośnie James.
- Naprawdę myśleliście że nie przyjdę pożegnać chrześniaka?- zakpił i przytulił Harrego- Pamiętaj że jesteś potomkiem Huncwotów!
- Wiem- zaśmiał się Harry.
- A gdzie Dorkas?- zapytała Lily.
- Mama jest u wujka Lupina, pomaga mu przygotować przyjęcie- podpowiedziała Riki przytulając się do ojca.
- Ronald pośpiesz się – Hermiona tym razem spojrzała na rudowłosą rodzinę.
Ron szedł obok Freda o Georga.
- Mamo jesteśmy za wcześnie – powiedziała Ginny.
- Przynajmniej raz- mruknął Percy.
Hermiona zachichotała. Następnie wstrzymała oddech widząc jedenastoletnią dziewczynkę tak podobną do niej.
- Hermiono skarbie masz uważać na siebie i pisać codziennie- powiedziała kobieta o czarnych włosach.
- Dobrze mamo- mała Hermiona uśmiechnęła się do ojca- Wiesz ile tam będzie książek?
- Dużżżo- zaśmiał się Thomas Riddle.
-Moja rodzina – wyszeptała Hermiona wzruszona.
- Tato ja naprawdę muszę być w Slitherinie?- zapytał Draco rozglądając się po peronie.
- Jesteś Malfoy!- warknął Lucjusz- Witaj Thomas.
- Lucjuszu- Riddle skinął mu głową.
- W którym domu będziesz?- zapytał Draco Hermionę.
-Nie wiem- odparła wzruszając ramionami.
- Jak to gdzie? Potomkini Salazara musi być Ślizgonką!- oburzył się Lucjusz.
- Moja córka może być w jakim tylko zechce domu- powiedział poważnie Thomas.
Hermiona pomyślała że dobrze wychowała swoje dzieci jeżeli ich potomkowie są tacy wspaniali.
Ruszając do barierki usłyszała strzępki rozmowy.
- Smark… nie wierzę że ma żonę i dziecko- warknął James.
- A ja się cieszę – powiedziała Lily z uśmiechem i pomachała Severusowi, który właśnie żegnał swoją córeczkę.
- Po co on przyszedł?- zapytał Syriusz- Przecież uczy w Hogwarcie.
- Ale Eileen musi jechać pociągiem- przypomniała Lily.
- Ach faktycznie- mruknął Syriusz.
Hermiona pokręciła głową chichocząc, pewne rzeczy się nie zmienią, a inne stają się lepsze… Snape ma rodzinę, Harry nie stracił rodziców, Syriusz się ustatkował…
Wszystko za sprawą osiemnastolatki która zdobyła serce Lorda Voldemorta!
Hermiona przekręciła klepsydrę i znalazła się w swojej sypialni, schowała zmieniacz czasu i ruszyła do pokoju córeczki.
- Ale tatusiu ja chcę niebieski!- powiedziała Jean z uśmiechem.
Tom westchnął i jednym ruchem różdżki sprawił że pokój stał się niebieski.
- Co tygodniowa zmiana koloru zakończona- zaśmiała się Hermiona.
- Za tydzień będzie różowy!- zawołała zachwycona Jean.
- Ja się zabije- mruknął Tom kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Oj nie przesadzaj- zaśmiała się Hermiona i pocałowała go czule.
- Moja kobieta- wyszeptał jej do ucha.
- Twoja – przyznała i przytuliła się do niego mocniej.
Była szczęśliwa… była żoną Toma Marvolo Riddle, matką jego dzieci i była z tego powodu dumna! Jedna mała pomyłka w podróży w czasie spowodowała, że świat nigdy nie poznał Lorda Voldemorta, nie było wojny dobra ze złem… a to dzięki Hermionie Granger która zdobyła serce tego Ślizgona!


                             



piątek, 27 grudnia 2013

Świat schodzi na Gryfonów


Beta: Kite Millie

Hermiona spojrzała na zamek z szerokim uśmiechem.
 – Nareszcie z powrotem – mruknęła i ruszyła do wejścia.
Profesor Dumbledore zaproponował jej stanowisko profesor numerologii. Ucieszyła się, od zawsze chciała uczyć, więc nie zastanawiała się długo.
 – Granger, do cholery, co tu robisz?! – warknął Snape, widząc ją na korytarzu.
 – Też się cieszę, że Pana widzę – odpowiedziała z uśmiechem.
 – Ja nie – powiedział groźnie – Odpowiedz!
 – Po pierwsze, powinien pan się ze mną przywitać, po drugie będę tu uczyć! – odparła radośnie.
 – Szkoła schodzi na psy – mruknął Snape i ominął ją.
 – Nie na psy, tylko na Gryfonów – zawołała za nim i zachichotała, gdy odwrócił się i spojrzał na nią wściekłym wzrokiem.
 – Obiecuję, że za dwa miesiące już cię tu nie będzie – warknął i odszedł, powiewając swoimi nietoperzymi szatami.
 – Nic się nie zmieniło – wyszeptała zachwycona i ruszyła do gabinetu dyrektora.
*****
 – Granger, co ty tu do cholery robisz? – warknął Snape, patrząc na nią zły.
 – Mam dyżur – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
 – To ja mam dyżur, więc zniknij mi z oczu! – powiedział groźnie.
 – Sam niech Pan zniknie! – odparła, zakładając ręce na piersi.
 – Szacunek Granger! – warknął Snape – Wiesz, co to znaczy?!
 – To poważanie, uszanowanie, poszanowanie, respekt, atencja, estyma, pokłon, uznanie – wymieniła z wrednym uśmieszkiem.
 – Wróciła Panna – wiem – to wszystko – prychnął – Jeżeli tak bardzo chcesz, to miej sobie ten dyżur!
 – Och, dziękuję za łaskę! – zawołała za oddalającym się mężczyzną.
 – Podziękowania przyjmuję w naturze! – powiedział tylko i zniknął za zakrętem.
Hermiona patrzyła za nim zarumieniona.
 – On jest szalony – mruknęła, kręcąc z niedowierzaniem głową.
*****
 – Granger, jesteś tak głupia, czy tylko udajesz? – krzyknął Snape, wpadając do jej gabinetu.
 – Nie odbiorę Panu tego stanowiska – odpowiedziała spokojnie, poprawiając eseje trzeciego roku. Pracowała od roku w Hogwarcie, przynajmniej raz dziennie wysłuchiwała jego krzyków i pretensji, więc zdążyła się przyzwyczaić.
 – Co to miało znaczyć? – zapytał groźnie.
 – To, że nie ja w tym towarzystwie jestem głupia – powiedziała z niewinnym uśmiechem.
 – Zabije cię kiedyś! – ostrzegł.
 – Obiecuje mi Pan to od roku i nic pan nie zrobił w tym kierunku! – odpowiedziała rozbawiona.
 – Teraz to zrobię – krzyknął – Jak mogłaś powiedzieć temu cholernemu wariatowi, że pomogę ci w przygotowaniu balu?
 – Cholernemu wariatowi? – zapytała zdumiona.
 – Dumbledore – mruknął – Ale nie zmieniaj tematu! Kto dał ci prawo do rozporządzania moim czasem?!
 – Zastanówmy się – udała zamyślenie – Dumbledore, Minerwa, Poppy i…
 – To jakiś spisek, czy co?! – warknął wściekle.
 – Niech się pan nie denerwuje – poradziła i uśmiechnęła się wrednie – Złość piękności szkodzi.
 – Więc musisz się dużo denerwować – powiedział i wyszedł, trzaskając drzwiami.
 – Na ciebie nietoperzu, to na pewno – mruknęła smutno.
*****
 – Granger nie każę moim Ślizgonom ubrać się jak jacyś… – zamilkł, szukając odpowiedniego słowa – Gryfoni!
 – Ej, niech się Pan odczepi od Gryfonów! – powiedziała poważnie.
Snape prychnął, natomiast Hermiona westchnęła. Od godziny siedzieli u niej w komnatach i ustalali szczegóły balu Bożonarodzeniowego.
 – Nie zgadzam się na czerwone dekoracje! – warknął Snape.
 – Przecież to świąteczne kolory! – oburzyła się Hermiona.
 – Zielony też, a jakoś nie chcesz go! – odparł, marszcząc brwi.
 – Zielony nie pasuje! – powiedziała stanowczo – Może fioletowy?
 – Nie – warknął.
 – To jaki?
 – Czarny – zaproponował.
 – Już wiem, o co Panu chodzi! – krzyknęła rozbawiona – Zapomniałam, że opiekunowie domów, mają założyć szatę lub dodatki związane z kolorem przewodnim!
 – Geniusz, nie idiotka – mruknął Snape.
 – Więc proponuje różowy! – powiedziała Hermiona.
 – Granger! – warknął.
 – Tak mam na nazwisko – odparła, chichocząc.
 – Jesteś nieznośna! – powiedział, kręcąc z niedowierzaniem głową.
 – Ja? – udała zdziwioną – To są nieuzasadnione plotki!
 – Ja widzę, że jednak nie – odparł wrednie.
 – To na gwiazdkę kupię panu okulary – oznajmiła z promiennym uśmiechem.
 – Spróbuj szczęścia – warknął.
 – Zobaczymy – powiedziała cicho – A teraz, wracając do tematu, jaki kolor, oprócz czarnego pan wybiera?
 – Zielony – odpowiedział stanowczo.
 – No dobrze – westchnęła – Nie chce mi się już o to kłócić.
 – Świetnie – powiedział Snape, kierując się do wyjścia – Więc żegnam.
 – Do jutra, profesorze – odpowiedziała z uśmiechem.
*****
 – Że niby co mam zrobić?! – zapytał zdumiony Snape.
 – Każdy z nauczycieli idzie z innym nauczycielem na bal – powtórzył radośnie Dumbledore – Dla ciebie wybrałem Hermionę!
 – Nie pójdę z nią! – warknął.
 – Pójdziesz – powiedział dyrektor z uśmiechem – I będziesz bardzo miły!
 – Chyba te dropsy ci na mózg zaszkodziły! – odparł wściekły Snape.
 – Nie sądzę – powiedział Dumbledore.
 – A ja tak – warknął Snape.
 – Nie dyskutujmy, Severusie – zaproponował dyrektor – Nie masz wyjścia! Mam nadzieję, że Hermiona nie będzie miała koszmarów po wieczorze w Twoim towarzystwie!
 – Chciałbym – mruknął Snape, wychodząc z gabinetu.
*****
Hermiona od godziny przeglądała się w lustrze.
 – A jeżeli mu się nie spodoba? – zastanawiała się głośno i westchnęła – Wydaje mi się, że wyglądam… ładnie…
Spojrzała ostatni raz w lustro, patrzyła na młodą kobietę w pięknej zielonej sukni, z włosami opadającymi na ramiona.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi, szybko je otworzyła i spojrzała z uśmiechem na Mistrza Eliksirów, który wpatrywał się w nią zaszokowany.
 – Podoba się panu? – zapytała cicho.
Snape otrząsną się z szoku i znów przybrał beznamiętny wyraz twarzy.
 – Może być – warknął.
 – Uznam to za komplement – odpowiedziała Hermiona z uśmiechem.
Cały wieczór Hermionie wydawał się cudowny, uczniowie nie rozrabiali za bardzo, więc nauczyciele mogli także miło spędzić czas. Snape okazał się wspaniałym tancerzem, Hermiona z przyjemnością przetańczyła z nim całą noc. Choć cały czas warczał, że chce wracać do sowich kwater, dawał się namówić na następny i następny taniec.
Gdy uczniowie się rozeszli, Snape odprowadził Hermionę do jej komnat.
 – Dziękuję profesorze – powiedziała, gdy znaleźli się pod jej drzwiami – Był to wspaniały wieczór.
 – Nie był najgorszy – przyznał, wzruszając ramionami.
 – Ja.. – zaczęła Hermiona, lecz nie dokończyła tylko zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała namiętnie.
Snape nie pozostał jej dłużny. Całowali się gorąco, gdy nagle Hermiona oderwała się od Mistrza Eliksirów i spojrzała mu w oczy.
 – Wejdziesz na … kawę? – zapytała niepewnie.
 – Nie – warknął, Hermiona szybko odwróciła się, by nie widział, jak bardzo ją zranił, gdy próbowała otworzyć drzwi, poczuła rękę Snape na swojej – Nie wejdę na kawę, Granger, ale na co innego!
Powiedziawszy to, obrócił ją do siebie i złączył się z nią w czułym pocałunku.
*****
Hermiona z uśmiechem pożegnała uczniów z trzeciego roku, którzy opuszczali klasę.
Od balu minęły dwa miesiące, od tego czasu Hermiona i Snape spotykali się codziennie, u niej lub u niego. Rozmawiali się, kłócili… i kochali. Hermiona była szczęśliwa, choć niepokoiła ją myśl, że Mistrz Eliksirów może się nią znudzić. Na razie postanowili nie informować nikogo o ich związku.
Byłą Gryfonka szybko przebrała się w wygodniejsze rzeczy i ruszyła do komnat Severusa.
Znała hasło, więc weszła bez problemu. Z uśmiechem spojrzała na mężczyznę siedzącego przy kominku i pogrążonego w myślach.
 – Nad czym tak dumasz? – zapytała, podchodząc do niego.
 – Musimy porozmawiać – warknął Snape, patrząc na nią dziwnym wzrokiem.
 – O czym? – zapytała zaniepokojona.
 – O nas – odpowiedział poważnie.
 – O nas? – powtórzyła cicho – A stało się coś złego?
 – Musimy zmienić łączące nas relację i… – zaczął z beznamiętnym wyrazem twarzy.
 – Nie rób tego – poprosiła ze łzami w oczach.
 – Czego?
 – Nie karz mi odchodzić – wyszeptała.
 – Nie bądź głupia! Posłuchaj mnie…
 – Nie! – powiedziała stanowczo – Nie możesz tego zrobić! Ja…
 – Granger, do cholery, posłuchaj mnie… – warknął Snape.
 – Po co?! – krzyknęła ze łzami w oczy – Wiem, co chcesz mi powiedzieć!
 – Tak? Więc niby co?! – zapytał z szyderczym uśmieszkiem.
 – Że chcesz zakończyć nasz, pożal się Merlina, związek – wyszeptała, spuszczając głowę.
 – Masz rację – przyznał, a widząc, jak łzy płyną jej po policzku, podszedł do niej i chwycił w objęcia – Ale nie w ten sposób, o jakim myślisz.
 – To znaczy? – zapytała z nadzieją.
 – Myślałem, żeby zmienić formę naszego jak to ujęłaś… pożal się Merlinowi związku – powiedział z krzywym uśmieszkiem i pocałował ją w czoło.
 – A na jaką formę? – spojrzała mu niepewnie w oczy.
 – Małżeńską – wymruczał jej do ucha.
Hermiona zaskoczona zamarła na chwilę, po czym zarzuciła mu ramiona na szyję, stanęła na palcach i pocałowała go namiętnie.
 – Chcesz się ze mną ożenić? – zapytała, chcąc się upewnić.
 – To jedyny sposób, jaki wymyśliłem, by żaden kretyn się do ciebie nie zbliżył – odpowiedział beznamiętnym tonem – Jesteś moja!
 – Jestem – przyznała z promiennym uśmiechem. Wiedziała, że Severus nie lubi okazywać uczuć, ale postanowiła chociaż raz go do tego zmusić – A teraz mi powiedz!
 – Co? – warknął.
 – Wiesz co!
 – Nie używam takich słów – powiedział szeptem.
 – Więc ja powiem – zaproponowała czule – Kocham cię Severusie.
 – Wiem – mruknął, przytulając ją mocno.
 – A ty kochasz mnie – powiedziała radośnie.
 – Granger… – zaczął groźnie, spojrzał jej w oczy i odetchnął głęboko – Kocham cię!
 – Bolało? – zapytała poważnie.
 – Nie – przyznał z lekkim uśmiechem i oparł czoło o jej czoło – Może się do tego przyzwyczaję.
 – Pomogę ci – obiecała i pocałowała go czule.

Hermiona z uśmiechem obserwowała śpiącego mężczyznę.
 – Kocham cię – wyszeptała, całując go lekko.
 – I dobrze robisz – mruknął czarnooki, przyciągając ją do siebie i oddając pocałunek.
 – Myślałam, że śpisz! – zawołała z udawanym oburzeniem.
 – Myliłaś się – warknął.
 – Sev, a możemy… – zaczęła.
 – Nie mów do mnie Sev! – powiedział groźnie.
 – Dlaczego? – zapytała z niewinnym uśmiechem – Przecież tak masz na imię!
 – Mam na imię Severus! – warknął.
 – Ale mi się podoba Sev – odpowiedziała i pocałowała go czule.
 – Denerwujesz mnie – mruknął.
 – A ty mnie – zaśmiała się się – Ale i tak jesteś na mnie skazany!
Snape uśmiechnął się tylko i pocałował namiętnie.
 – Może powtórzymy wczorajszą noc? – zapytała uwodzicielskim szeptem.
 – Nie mam nic przeciwko temu! – mruknął i zaczął całować ją po szyi.
W tym momencie usłyszeli pukanie do drzwi.
 – Nie ma nikogo – jęknęła Hermiona.
 – Cholera – zaklął Snape, gdy pukanie się powtórzyło.
 – Spławię tego kogoś – obiecała Hermiona, wstając szybko z łóżka, zarzuciła na siebie szlafrok i wybiegła.
Snape westchnął, podniósł się z łóżka i ubrał spodnie.
 – Jeżeli uda się jej kogoś wyprosić, to będzie prawdziwy cud – mruknął.
Hermiona tym czasem otworzyła drzwi i uśmiechnęła się lekko.
 – Herm, co tak długo? – zapytał Ron i, nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka, a za nim Harry i Ginny.
 – Byłam z Severusem w łóżku – odpowiedziała, zanim ugryzła się w język.
 – Jakim Severusem? – zapytał zdumiony Harry.
 – Snapem – powiedziała, na co chłopcy się roześmiali, natomiast Ginny spojrzała na nią w szoku.
 – Ja muszę skorzystać z toalety – mruknęła rudowłosa i biegiem ruszyła po schodach.
 – Po co poszła na górę? Przecież masz łazienkę na dole – powiedział Ron.
 – Herm, chodź tu! – usłyszała wołanie przyjaciółki.
 – Poczekajcie w salonie, zaraz zejdziemy – powiedziała Hermiona i szybko ruszyła na górę.
Gdy weszła do sypialni, parsknęła śmiechem na widok Severusa nonszalancko stojącego przy oknie i zaszokowanej Ginny.
 – Stało się coś? – zapytała, próbując zabrzmieć poważnie.
 – Tak – odparła Ginny, wskazując na mężczyznę – Co..jak..no dlaczego mi nie powiedziałaś!
 – Ponieważ dopiero wczoraj Severus mi się oświadczył – powiedziała Hermiona z rozmarzonym uśmiechem.
 – Oświadczył?! – zawołała zdumiona rudowłosa.
 – Weasley, najpierw się jąkasz, teraz powtarzasz, niebezpiecznie upodabniasz się do Pottera – warknął Snape z szyderczym uśmiechem.
 – Severus, bądź miły – fuknęła Hermiona, lecz zaraz machnęła ręką – Od kogo ja tego wymagam!
 – Hermiono, co się tam dzieje? – usłyszeli głos Harrego.
 – Severusie chodź – powiedziała Hermiona, wyciągając do niego rękę.
 – Nie mam zamiaru schodzić do tych dwóch imbecyli – warknął.
 – Proszę – wyszeptała, podchodząc do niego i zarzuciła mu ramiona na szyje – Zejdziesz?
 – Cholera, Granger, denerwujesz mnie! – warknął.
 – Och, to już wiemy – zaśmiała się i pociągnęła go w stronę schodów, a Ginny niepewnie poszła za nimi.
 – Co on tu robi! – krzyknął Ron, zrywając się z kanapy.
 – Stoję kretynie – odpowiedział Snape.
 – Kochanie – upomniała go Hermiona, po czym spojrzała na Rona i Harrego – Mam wam coś do powiedzenia … ja i Severus pobieramy się!
 – Wygrałem – mruknął Harry.
 – Nie mogłaś jednak wybrać Malfoya? – powiedział Ron.
 – Że co? – zdziwiła się Hermiona – Jak Malfoya? Przecież on jest żonaty.
 – Nie Draco, tylko Lucjusza – odezwał się Harry – Podejrzewaliśmy, że się z kimś spotykasz, ale nie wiedzieliśmy z kim…
 – Więc założyliście się – dokończyła za nich.
 – Tak – odpowiedział Ron – Domyślaliśmy się, że musi być to ktoś starszy i ktoś, kogo nienawidzimy!
Hermiona spojrzała na Ginny i ujrzawszy jej smutny uśmiech, powiedziała.
 – Więc jak wiecie, że jesteśmy razem, to porozmawiajcie sobie! A ja muszę zamienić słówko z Ginn! – chwyciła rudowłosą za rękę i pociągnęła do kuchni.
 – Co jest? – zapytała zaniepokojona Hermiona.
 – Chodzi o to… – zaczęła Ginny, a Hermiona z niepokojem zauważyła łzy w jej oczach – Ja.. chyba… to znaczy na pewno…
 – Ginny wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć – powiedziała poważnie Hermiona.
 – Jestem w ciąży! – wyznała rudowłosa i rozpłakała się.
 – W ciąży? – zdziwiła się Hermiona, lecz szybko się otrząsnęła i przytuliła przyjaciółkę – Ginn, a kto jest ojcem dziecka?
 – Lucjusz – wyszeptała.
 – Malfoy?! – krzyknęła zdumiona Hermiona – Ale jak…
 – Po rozstaniu z Harrym chciałam coś zmienić w swoim życiu, postanowiłam zacząć pracować jako jedna z osób testujących miotły Malfoy Corporation, spotkałam Lucjusza i zaczęliśmy… to znaczy zbliżyliśmy się do siebie, ale chyba tylko ja uważałam to za związek.
 – O czym ty mówisz? – zapytała cicho Hermiona.
 – Tydzień temu Lucjusz poinformował mnie, że znalazł dla mnie zastępstwo w pracy – mruknęła.
 – Dlaczego?
 – Chciał mi ofiarować apartament i drogie prezenty – powiedziała Ginny z goryczą – Chciał mnie mieć tylko dla siebie!
 – Jako kochankę – domyśliła się Hermiona.
 – Tak – odpowiedziała załamana rudowłosa – Nie mogłam się na to zgodzić, więc odeszłam, a dwa dni temu odkryłam, że jestem w ciąży!
 – Powiedziałaś mu?
 – Nie – powiedziała rudowłosa stanowczo – Nie chcę, żeby był ze mną tylko z poczucia odpowiedzialności!
 – Ale…
 – Nie Mionka! Ja chciałabym, żeby był ze mną, ale nie zmuszę go do pokochania mnie! – powiedziała i otarła łzę, która spływała jej po policzku.
 – Oj Ginny – westchnęła Hermiona – Na mnie zawsze możesz liczyć!
 – Dziękuję – Ginny próbowała się uśmiechnąć.
 – A kto jeszcze wie? – zapytała była Gryfonka.
 – Nikt – przyznała rudowłosa – Nie wiem, jak powiedzieć to rodzicom, boje się też, że gdy moi bracia się dowiedzą, będą chcieli znaleźć ojca dziecka i przyciągnąć go do mnie siłą.
 – Będę cię wspierać – obiecała Hermiona.
*****
Snape sprawdzał eseje w gabinecie, gdy do środka wszedł Lucjusz Malfoy.
 – Co cię sprowadza? – zapytał Severus.
 – Muszę się napić – warknął blondyn.
 – Jak zawsze – mruknął Snape i wyczarował dwie szklanki pełne ognistej Whisky – Co się stało?
 – Ruda odeszła tydzień temu – powiedział Lucjusz, zajmując miejsce naprzeciwko przyjaciela.
 – Wiem, Granger mi mówiła – odparł Snape – Masz ją z głowy, powinieneś się cieszyć!
 – Powinienem – mruknął Lucjusz – Ale jakoś mi nie wychodzi.
 – Severusie! – usłyszeli wołanie Hermiony.
 – W gabinecie – odpowiedział Snape.
Hermiona weszła uśmiechnięta, lecz, ujrzawszy Lucjusza, przybrała poważną minę.
 – Witam – warknęła.
 – Co się stało? – zdziwił się Snape zachowaniem narzeczonej.
 – Jego zapytaj – odpowiedziała, wskazując na blondyna.
 – A co ja niby zrobiłem? – warknął Lucjusz.
 – Lepiej zapytać, czego Pan nie zrobił! – poprawiła go.
 – O co jej chodzi? – zapytał Lucjusz Severusa.
 – Najczęściej nie wiem, o co jej chodzi – mruknął Snape.
 – Ten typek potraktował moją przyjaciółkę jak pierwszą lepszą! – powiedziała, z wyrzutem patrząc na blondyna.
 – To nie twoja sprawa! – warknął Malfoy.
 – Jak pan mógł?! – krzyknęła wściekła – Ale dobrze się stało! Ginny zasługuje na faceta, który odwzajemni jej miłość, a nie zaproponuje jej za serce mieszkanie i jakieś błyskotki!
 – Jakie serce? – zapytał zdumiony blondyn – Przecież odeszła, bo jej się znudził związek ze mną!
 – Zaproponował pan apartament? – zapytała poważnie Hermiona.
 – Tak i co z tego? Każda kobieta z radością przyjęłaby moją propozycję! – warknął.
 – Ale Ginn nie jest każdą! Dla niej nie liczą się pieniądze! – odpowiedziała zła – Ona wolała okłamać pana, że ma dość tego, jak pan nazywa związku, niż pokazać, jak pan ją zranił!
 – Gdzie ta idiotka jest? – warknął Lucjusz, wstając.
 – U mnie – odparła Hermiona.
Malfoy wyszedł, trzaskając drzwiami, a Hermiona z uśmiechem usiadła na kolanach Snape’a.
 – Uknułaś intrygę? – zapytał Severus pełnym dumy głosem.
 – Tak – odpowiedziała i pocałowała go czule – Uczę się od mistrza!
 – Granger, widać, że mam na ciebie dobry wpływ – wymruczał jej do ucha.
 – Chyba zły – zaśmiała się – Sev, kończysz już?
 – Nie mów do mnie Sev – warknął, lecz westchnął na widok jej roześmianej twarzy – Lubisz mnie denerwować, prawda?
 – Spostrzegawczy jesteś – odpowiedziała – A teraz do rzeczy… głodna jestem, idziemy do Wielkiej Sali na kolację czy zjemy u ciebie?
 – U mnie – mruknął – Nie mam ochoty oglądać tych wszystkich imbecyli podczas posiłku!
 – Można to łatwo załatwić – powiedziała z chytrym uśmiechem.
 – Jak? – zdziwił się.
 – Powiedz wszystkim Ślizgonom, żeby wyszli, to nie będziesz jadł w towarzystwie imbecyli – zaśmiała się, widząc jego wściekłą minę. Zeszła szybko z jego kolan i skierowała się w stronę sypialni – Jeżeli chcesz się rozluźnić, zapraszam do sypialni!
 – Wkurzająca kobieta – mruknął tylko Snape, podążając za Hermioną z krzywym uśmieszkiem.
 – Po co tu przyszliśmy? – warknął Snape, wchodząc do domu Hermiony.
 – Muszę sprawdzić, czy z Ginn wszystko w porządku! – odpowiedziała, rozglądając się wokoło.
 – A powiesz mi, w jaki sposób z mojej sypialni znaleźliśmy się w Twoim domu? – zapytał siadając na fotelu.
 – Nie martw się, do sypialni zaraz wrócimy – obiecała, puszczając mu oczko – Ginn zostawiła liścik!
 – Więc idziemy do łóżka – powiedział Snape, biorąc ją na ręce.
 – A nie chcesz usłyszeć, co napisała? – zapytała zdziwiona Hermiona.
 – Nie chce, ale i tak mi przeczytasz – odpowiedział, wynosząc ją po schodach.
 – Masz rację – zaśmiała się i zaczęła czytać:
Dziękuję Hermi,
Wyjaśniliśmy sobie wszystko z Lucjuszem!
Kocha mnie i cieszy się z dziecka!
Wpadnę do ciebie jutro i wszystko ci odpowiem!
 Ginny
 – A teraz z łaski swojej wyrzuć tą kartkę i zajmij się mną! – warknął Snape i położył ją na łóżku.
 – Z przyjemnością – mruknęła Hermiona i zarzuciła mu ramiona na szyję i pocałowała namiętnie.

*****
 – Severusie, nasza córka jest Gryfonką i musisz się z tym pogodzić! – powiedziała rozbawiona Hermiona.
 – Od lat mówię, że ta cholerna Tiara powinna zostać spalona! – warknął z obrażoną miną – Jest tak stara, że przydziela prawdziwych Ślizgonów do Gryffindoru!
 – Tatusiu, jesteś zły? – usłyszeli niepewny głos od strony drzwi.
 – Choć tu Sky – poprosiła czule Hermiona i przytuliła do siebie córkę – Tata wcale nie jest zły! Prawda, Severusie?!
 – Zostaw nas samych – rozkazał z beznamiętnym wyrazem twarzy, a widząc minę żony, westchnął – Proszę!
 – Tak lepiej – powiedziała pocałowała go szybko i wyszła.
 – Tatusiu, ja naprawdę chciałam być w Slytherinie, ale Tiara powiedziała, że jestem za bardzo podobna do mamy – odezwała się po chwili Sky smutnym głosem.
 – Na szczęście –mruknął Snape i spojrzał na swoją jedenastoletnią księżniczkę. Była bardzo podobna do Hermiony, z wyjątkiem oczu, oczy miała po nim, z czego był dumny, w ogóle był cholernie dumny ze swojej córki. Może i z wyglądu przypominała Hermionę, ale z charakteru bardziej wdała się w niego. Uwielbiała eliksiry, miała do nich prawdziwy talent.
 – Jesteś na mnie zły? – usłyszał.
 – Nie, maleńka – odpowiedział i przytulił córkę – Jestem wściekły na ten stary kapelusz!
 – Ale masz jeszcze szanse na dziecko w Slytherinie – pocieszyła go Sky z uśmiechem – Jestem pewna, że Jess będzie prawdziwym Ślizgonem!
 – Mam nadzieję – mruknął Snape – A teraz marsz do łóżka! Nie chce odejmować punktów swojej córce, za wałęsanie się po korytarzach!
 – Nie martw się – zaśmiała się Sky – Artur na mnie czeka!
Snape przewrócił oczami. Artur Malfoy, syn Lucjusza i Ginny był o rok starszy od Sky, od zawsze wszędzie chodzili razem, razem wpadali w kłopoty i razem ponosili konsekwencje.
Lucjusz chodził dumny jak paw rok temu, gdy Artur dostał się do Slytherinu. Snape przeklął w duchu, był pewny, że blondyn nie da mu spokoju, gdy dowie się, że Sky została Gryfonką.
 – Idź już, skarbie – powiedział Snape, całując córkę na dobranoc.
 – Pa tato – odpowiedziała z uśmiechem i puściła mu oczko – Pa mamo!
 – Pa kochanie – usłyszeli rozbawiony głos za drzwiami.
 – Podsłuchiwałaś! – warknął Snape, gdy Sky wyszła, a weszła Hermiona.
 – Nieprawda! – oburzyła się kobieta z lekkim uśmiechem – Tylko pilnowałam!
 – Czego?! Drzwi, żeby nie uciekły?! – zakpił.
 – A żebyś wiedział! – powiedziała i zarzuciła mu ramiona na szyje – Wspaniale się zachowałeś!
 – Moja córka Gryfonką! Świat schodzi na psy! – mruknął.
 – Już ci kiedyś powiedziałam, że nie na psy, tylko na Gryfonów! – odparła i pocałowała go czule.
 – Jess będzie Ślizgonem! – powiedział stanowczo Snape.
 – Sev, on ma trzy lata! – zaśmiała się Hermiona.
 – To nie ma nic do rzeczy! – odpowiedział z krzywym uśmieszkiem.
 – Takie to złe, że masz córkę Gryfonkę? – zapytała, przytulając się do niego.
 – Gryffindor na nią nie zasługuje! – warknął – W Slytherinie zostałaby doceniona!
 – Skarbie, ja chyba wiem, o co ci chodzi – powiedziała Hermiona poważnie.
 – Tak? Więc mnie oświeć! – zakpił.
 – Nie będziesz już odejmował tak dużo punktów Gryfonom! – zaśmiała się, ignorując jego wściekłe spojrzenie.
 – Cholera, przejrzałaś mnie – warknął i pocałował ją namiętnie.
 – Sev, mieliśmy odebrać Jessa od moich rodziców – mruknęła Hermiona, gdy mąż zaczął rozpinać jej sukienkę.
 – Za godzinę – powiedział i ściągnął z niej sukienkę – Albo dwie!
 – Wariat – zaśmiała się, gdy wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, zatrzaskując za nimi drzwi.