sobota, 13 lutego 2016

Wygrać z quidditchem

Beta: Kite Millie
Walentynki to najbardziej romantyczny dzień w roku dla każdej kobiety. Oczekują, że w tym dniu ich mężczyzna potraktuje je wyjątkowo, zrobi coś zaskakującego, kupi dla nich prezent, spędzi z nimi czas.
A Hermiona?
Hermiona 14 lutego usiadła z samego rana przy stole w kuchni z kubkiem kawy w ręce i zabrała się za czytanie Proroka.
Jak codziennie od kilkunastu dni na pierwszej stronie widniało zdjęcie Dracona Malfoya wychodzącego z treningu.
Jak każdy wie, już w niedziele 14 lutego finał Quidditcha! Nasza reprezentacja trenuje codziennie. Szukający Draco Malfoy jak zwykle wygląda rewelacyjnie nawet po kilkugodzinnym treningu.
 Za każdym razem nasza reporterka zadawała arystokracie jedno pytanie, które nurtuje jego fanów!
 – Co jest dla ciebie najważniejsze?
 – Quidditch!
Jesteśmy więc pewni, że finałowy mecz pomiędzy Anglią a Bułgarią będzie niezapomnianym przeżyciem!
 – Quidditch – prychnęła Hermiona, wstając i wylała resztę kawy do zlewu. – A może by tak dziewczyna?
Gryfonka nie zauważyła mężczyzny, który z krzywym uśmieszkiem po cichu wycofał się z kuchni.
 – Draco wstawaj! – zawołała, wchodząc do sypialni i zaskoczona spojrzała na puste łóżko.
 – Wiem, to niespotykany widok – zaśmiał się Draco, wychodząc z przylegającej do pokoju łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół bioder. – Ale dziś niestety musiałem wcześniej wstać i ominęła mnie jakże słodka pobudka mojej lwicy – powiedział i przyciągnął ją ku sobie.
 – Denerwujesz się? – zapytała, zarzucając mu ramiona na szyję.
 – Czym Granger? – mruknął. – Jesteśmy najlepsi!
 – Oj, w to nie wątpię – powiedziała i pocałowała go czule. – Wiesz, co dzisiaj jest?
 – Finał Gryfoneczko – odparł, podchodząc do szafy i wyciągnął jeden ze swoich garniturów.
 – Walentynki – poprawiła go, opierając się o ścianę i obserwowała go.
 – Kochanie, walentynki to nic wielkiego. – Machnął lekceważąco ręką i zapiął ostatni guzik koszuli. – Ze mną masz je codziennie – pocałował ją namiętnie. – Muszę iść na trening. – Spojrzał na zegarek. – Przyjdziesz na mecz?
 – Przecież on jest najważniejszy – uśmiechnęła się lekko i westchnęła, gdy została sama.
Byli ze sobą od roku, o czym mało kto wiedział. Jedynie najbliżsi przyjaciele. Dlaczego? Tak było łatwiej. Żadnego tłumaczenia ani niepotrzebnych pytań. Bycie czarodziejami bardzo ułatwiało im unikanie dziennikarzy. Gdy mieli ochotę gdzieś wyjść, teleportowali się do Szkocji bądź w miejsca, gdzie przesiadywali mugole. Wiedzieli dobrze, że ich związek wywołałby burze. Hermiona Granger, przyjaciółka Harry’ego Pottera oraz Draco Malfoy, były Śmierciożerca, a do tego szukający reprezentacji Anglii. Gryfonce nie przeszkadzało ukrywanie związku. Za każdym razem, gdy Draco ją widział, na jego twarzy widziała miłość. Może nie okazuje tego publicznie, ale czy to ważne?
Mecz miał rozpocząć się o jedenastej, więc miała jeszcze cztery godziny. Postanowiła wstąpić do Ginny, następnie wraz z nią i Harrym udać się na stadion.
 – Miona! – wykrzyknęła radośnie Ginny, gdy dziewczyna wyszła z kominka w Dolinie Godryka.
 – Nie przeszkadzam? – zapytała, wskazując na magazyny rozrzucone po podłodze.
 – Nadal nie wybrałam mebli do pokoju dziecka – westchnęła Ginny, opadając na kanapę i objęła rękami swój wypukły brzuch. – Harry narzeka, że przez moje niezdecydowanie nasz synek będzie spał na podłodze.
 – A ty co mu na to odpowiadasz? – zaśmiała się Hermiona.
 – Że prędzej on będzie nocował u Rona. – Ginny wzruszyła ramionami i spojrzała na przyjaciółkę z nadzieją. – Pomożesz mi?
 – Oczywiście! – obiecała Hermiona.
 – Świetnie! – ucieszyła się rudowłosa. – Harry jest u Rona, Lavender zażyczyła sobie nowy wystrój salonu. – Obie w tym samym czasie przewróciły oczami. –  No więc, Harry mu pomaga.
 – Zabierajmy się za wybory mebli, żeby nie spóźnić się na mecz! – zdecydowała Hermiona.
 – Jak się czuje Draco przed tak ważnym dniem? – zapytała Ginny, przeglądając jeden z katalogów.
 – Jest zdenerwowany, ale próbuje grać twardego – odparła Hermiona. – Finał i wygrana są na pierwszym miejscu. Nic nie mogłoby go powstrzymać przed złapaniem znicza.

Draco siedział w szatni i z założonymi rękami obserwował resztę drużyny. Prowadzili trzydziestoma punktami, musi złapać znicz jak najszybciej…
Zmarszczył czoło, zastanawiając się, gdzie usiadła Hermiona. Gdy w czasie wlatywania na stadion przeleciał obok loży, w której miała być, nie zauważył ani jej, ani Ginny. Migły mu tylko sylwetki Pottera i Weasleya.
 – Może poszły do… – myślał, gdy nagle drzwi szatni gwałtownie się otworzyły i wpadł blady Ron.
 – Weasley co tutaj… – nie dokończył, ponieważ rudzielec podbiegł do niego i zaczął go ciągnąć w stronę drzwi. – Co ty do cholery wyprawiasz?
 – Potrzebujesz pomocy Draco? – zapytał jeden z obrońców, który wraz z resztą drużyny stanął obok niego.
 – Hermiona… – wydyszał Ron.
 – Hermiona? – Draco zmarszczył czoło – Co z Hermioną?!

Hermiona ocknęła się, nie wiedząc, gdzie się znajduje. Gdy chciała wstać, zakręciło się jej w głowie, opadła powrotem na poduszki i rozejrzała się po wnętrzu.
 – Szpital? – wyszeptała zaskoczona – Co… – Zmarszczyła czoło. Razem z Ginny siedziała w salonie i oglądały katalogi, następnie przeniosły się na stadion, gdy miały wejść do loży… – Zemdlałam.
Otworzyła szerzej oczy, gdy drzwi się otworzyły.
 – Draco? – wyjąknęła, widząc swojego chłopaka w stroju reprezentacji. – Wygraliście?
 – Nie wiem – powiedział i szybko podszedł do łóżka. – Jak się czujesz? – zapytał, pochylając się nad nią i z czułością odgarnął jej włosy z czoła.
 – Jak nie wiesz?! – wykrzyknęła. – Przecież finał!
 – Mam gdzieś jakiś finał! – warknął. – Jeżeli sądziłaś, że Quidditch czy cokolwiek innego jest ważniejsze od ciebie, to się myliłaś!
 – Ale przecież… – próbowała coś powiedzieć, lecz zamknął jej usta pocałunkiem.
 – Kochanie, poradzą sobie beze mnie – przerwał i spojrzał za siebie. – Gdzie jest ten cholerny uzdrowiciel?! Mają się tobą należycie zająć!
 – Na pewno robią to, co do nich należy – odpowiedziała, nie odrywając od niego wzroku. – Nie wiem, czemu straciłam przytomność…
 – Zaraz się tego dowiemy gryfoneczko – pocałował ją w czoło, po czym się cicho zaśmiał. – Nie tak wyobrażałem sobie ten dzień.
 – Miałeś wygrać mecz – westchnęła ze smutkiem. – Przeze mnie nie będziesz tym, który zdobył mistrzostwo i…
 – Nie o tym mówię – wyciągnął z kieszeni aksamitne pudełeczko. – Wiesz… walentynki to jednak dla kobiety ważny dzień – uśmiechnął się. – Więc postanowiłem zrobić coś, abyś nigdy o nich nie zapomniała. – Otworzył puzderko i oczom Hermiony ukazał się piękny pierścionek z zielonym oczkiem. – Należał do mojej babki – wyjaśnił Draco. – Jeżeli ci się nie podoba…
 – Jest śliczny – powiedziała szybko Hermiona i wzruszona czekała na dalszy ciąg.
 – Więc jeżeli przyjmiesz ten pierścionek, musisz zdawać sobie sprawę, że w komplecie dostajesz mnie.
 – A nie może to być osobna transakcja? – zapytała poważnie Hermiona, lecz po chwili zaśmiała się przez łzy. – Draco zapytasz mnie?
 – Gdzie ci się śpieszy Gryfoneczko? – mruknął, lecz ukląkł przed łóżkiem. – Zostaniesz moją żoną Hermiono?
 – Tak – odparła od razu i powoli usiadła, Draco od razu doskoczył do niej. – Kocham cię – powiedziała, przytulając się do niego.
 – Ja ciebie też – pocałował ją namiętnie, po czym wsunął na jej palec pierścionek.
 – Nie przeszkadzam? – usłyszeli i oboje spojrzeli na drzwi, w których stał około czterdziestoletni uzdrowiciel. – Przynoszę wyniki pani badań, panno Granger.
 – Co mi jest? – zapytała Hermiona ze strachem. Draco złapał ją za rękę i uśmiechem dodał jej odwagi, choć sam był zdenerwowany.
 – Wszystko skończy się za siedem miesięcy – odparł uzdrowiciel, a widząc nierozumiejące miny młodych ludzi, wskazał na płaski brzuch gryfonki. – Tam oto rozwija się nowe życie, drodzy państwo. Jak mniemam syn bądź córka pojawi się na świecie właśnie za siedem miesięcy. – Gdy nadal nie doczekał się reakcji, skierował się do wyjścia. – Zostawię was samych – powiedział jeszcze, po czym zamknął drzwi.
 – Dziecko – wyjąknęła Hermiona i położyła dłonie na brzuchu.
 – Dziecko Granger! – wykrzyknął Draco i porwał ją w objęcia. – Będziemy rodzicami. Kobieto jak ja cię kocham!
 – Mniej niż ja ciebie – zaśmiała się szczęśliwa.
 – Nie znasz się – prychnął i pocałował ją czule.
 – Będę ciocią – pisnęła Ginny, wchodząc do pokoju z Harrym i Ronem.
 – Gratulacje! – zawołał Harry.
 – Jak mecz? – zapytała Hermiona, gdy przyjaciele ją wyściskali.
 – Jeszcze trwa – odparł Ron.
 – Draco jeszcze możesz zdążyć! – powiedziała Hermiona zachwycona.
 – Jeżeli sądzisz, że cię zostawię i…
 – Też pójdziemy! Ciąża to nie choroba! Na pewno mogę już wyjść, więc szybko sprowadź uzdrowiciela, żeby mnie wypisał i ruszamy na stadion! – zdecydowała stanowczo.

Godzinę później Draco cieszył się wraz z drużyną z tytułu Mistrzów Świata.
Złapał znicz, został bohaterem!
Gdy wychodził z szatni, w oddali ujrzał Hermionę, która czekała na niego przy wyjściu.
Uśmiechnął się do niej, lecz drogę zagrodzili mu dziennikarze.
 – Co czujesz po wygranym meczu?
 – Jak to jest być bohaterem?
 – Co teraz jest dla ciebie najważniejsze? Zdobyłeś mistrzostwo!
 – Dla mnie zawsze była, jest i będzie najważniejsza Hermiona – odparł i przecisnął się przez tłum.
 – Hermiona? – pisnęła jedna z dziennikarek i wraz z innymi obserwowała, jak blondyn podchodzi do gryfonki, obejmuje ją i całuje namiętnie.
 – Hermiona – powiedział, gdy oderwali się od siebie. – Moja przyszła żona i nasze dziecko, to oni są najważniejsi. – Złapał Hermionę za rękę i teleportował ich do domu, by we dwoje mogli cieszyć się tym dniem….

 – I tak oto wygraliśmy z Quidditchem skarbie – powiedziała Hermiona, kończąc opowiadać córeczce dzień, który zmienił jej życie. Niemowlę zakwiliło, gryfonka pocałowała córeczkę w czółko i włożyła do kołyski.
 – Zasnęła? – zapytał Draco, pojawiając się w drzwiach, Na palcach podszedł do żony i obejmując ją, spojrzał na córeczkę. – Udała nam się Lucy – wyszeptał i pocałował żonę w szyję.
 – Nasze najlepsze dzieło – zachichotała cicho i odwróciła się w ramionach męża. – Wiesz, co dzisiaj jest?
 – Walentynki kochanie – odparł z seksownym uśmieszkiem. – Dziś też będą niezapomniane.
 – Naprawdę? – zapytała, patrząc na niego figlarnie.
 – Naprawdę. – Porwał ją na ręce i wyniósł z pokoju córki. – Wierzysz?
 – W ciebie i Twoje obietnice zawsze – odpowiedziała.
Draco dotrzymał obietnicy. Te walentynki były wyjątkowe, tak jak każde razem spędzone…