środa, 30 października 2013

Wygrany konkurs cz.I


Hermiona rozejrzała się wokoło. Plaża i ocean.
- Gin, nie wierzę, że spędzamy ferie zimowe w takim miejscu – westchnęła szczęśliwa.
- Też zdaje mi się, że to sen – przyznała Ginny. – Uwierzysz, że wygrałyśmy konkurs?
- Dwa tygodnie na tropikalnej wyspie, w słońcu, gdy w Anglia pokryta jest śniegiem!
- A gdzie jest ten dom? – zapytała rudowłosa po chwili.
- Trzeba iść cały czas tą drużką – powiedziała, Hermiona i obie ruszyły.
- Hermi, jaki śliczny domek! – odezwała się, Ginny, gdy stanęły przed małym, ale pięknym domem.
Dziewczyny spojrzały po sobie i ze śmiechem ruszyły biegiem do środka.
Gdy weszły do domku z zachwytem oglądały jasny salon, dwie sypialnie, łazienkę, kuchnię i wielki taras, na którym znajdowało się jacuzzi.
- Jesteśmy w niebie – zapiszczała Ginny.
- Jestem tego samego zdania – usłyszały jedwabisty głos i odwróciły się gwałtownie, z szokiem patrzyły na Lucjusza Malfoya opartego o framugę drzwi.
- Co Pan tu robi? – zapytała Hermiona, gdy otrząsnęła się z szoku.
- Spędzam z Draco ferie, Panno Granger – odparł z seksownym uśmiechem.
- Ale co Pan robi w naszym domku?
- Ten domek należy do mnie – powiedział Malfoy wzruszając ramionami.
- Ale my wygrałyśmy konkurs i w nagrodę dyrektor wysłał nas tu – odpowiedziała Hermiona patrząc na niego niepewnie.
- Widać, że Dumbledore pomylił terminy – odezwał się po chwili milczenia Lucjusz. – Zgodziłem się udostępnić domek za dwa tygodnie.
- I co teraz zrobimy? – zapytała załamana Ginny.
- No cóż, są tu dwie sypialnie, więc wy zajmiecie jedną, a ja z moim synem drugą – powiedział Malfoy z krzywym uśmieszkiem.
- Tato, co robią w moim pokoju walizki z babskimi ciuchami? – zawołał Draco wchodząc do salonu i stanął jak wryty patrząc na dziewczyny, po chwili uśmiechnął się swoim autorskim uśmieszkiem, przez który każda dziewczyna miała ochotę zacząć go całować. Hermiona wywróciła oczami, widząc jak jej przyjaciółka zaczyna się rumienić. – Tak się za mną stęskniłyście, że aż za mną przyjechałyście?
- Chciałbyś – prychnęła Ginny i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Może – mruknął, poruszając brwiami.
- Kretyn – wyszeptała rudowłosa i odwróciła się od niego ostentacyjnie.
- Panna Granger i Weasley zajmą twój pokój – postanowił Lucjusz. – Przenieś swoje rzeczy do mojej sypialni.
- Jak chcesz – odparł Draco wzruszając ramionami i pogwizdując wyszedł z salonu, odprowadzony wzrokiem rudowłosej.
- Rozpakujcie się i zapraszam was do kuchni – powiedział Malfoy. – Zaraz skończę obiad.
- Pan gotuje? – wypaliła Hermiona, po czym dotarło do niej, co powiedziała. – To znaczy… Ja… przepraszam!
- Nic nie szkodzi – zaśmiał się Malfoy. – Jak się przekonacie jestem doskonałym kucharzem.

- Nie wierzę, że musimy dzielić domek z Malfoy’ami – wykrzyknęła Ginny, gdy rozpakowywały się w swojej sypialni.
- Mogło być gorzej – mruknęła Hermiona, dziwnie zamyślona.
- To znaczy? – zdumiała się rudowłosa.
- Mogłyśmy spędzać te ferie z Ronem i Harry’m!
- To byłby dopiero koszmar – odparła Ginny, wznosząc oczy ku niebu. – Dwie byłe pary, spędzające wspólnie wolny czas… Marzenie!!!
Obie spojrzały na siebie i wybuchnęły śmiechem.
- Nie będzie tak źle – pocieszyła ją Hermiona i w lepszych humorach ruszyły do kuchni.
Okazało się, że Lucjusz Malfoy jest wspaniałym kucharzem, dania przez niego przygotowane rozpływały się w ustach.
- Było pyszne – powiedziała Hermiona po skończonym posiłku.
- Cieszę się – odparł Malfoy poważnie.
- Pan ugotował więc… – zaczęła Hermiona.
- … więc Draco zmywa – dokończyła za nią Ginny z łobuzerskim uśmiechem.
Malfoy Junior spojrzał na nią zmrużonymi oczami.
- Weasley, czy ty dobrze się czujesz? – zapytał groźnie.
- Oczywiście – odparła ze śmiechem i machnęła ręką. – Znaj moją dobroć… pomogę ci!
- Jesteś nad wyraz hojna – mruknął przewracając oczami.
- Wiem – powiedziała wzruszając ramionami.
- Ja pozmywam – zaproponowała Hermiona.
- Draco i panna Weasley sobie poradzą – odezwał się Lucjusz i wstał od stołu. – Panią, panno Granger, zapraszam ze mną, chciałbym Pani coś pokazać.
Hermiona spojrzała na niego z niepokojem, nie wiedziała czego się po nim spodziewać, lecz po chwili z lekkim uśmiechem wyszła za nim z kuchni, pozostawiając przyjaciółkę z blondynem sam na sam.
-Poszli? – zapytała szeptem Ginny.
Draco wstał, a upewniwszy się, że ojciec z Granger oddalili się, podszedł do rudowłosej i pocałował ją namiętnie.
- Ale za tobą tęskniłam!
- Ja za tobą też, rudzielcu – odpowiedział Draco i westchnął. – Dobrze, że plan wypalił!!
- Myślisz, że twój ojciec coś podejrzewa? – zapytała zaniepokojona Ginny.
- Możliwe, ale nic nie mówi.
- Herm też – powiedziała Ginny i uśmiechnęła się. – No, Malfoy, bierz się za mycie!
 - Ej – obruszył się, gdy dziewczyna wyswobodziła się z jego ramion. – Powinnaś zrobić to za mnie!!
- Niby czemu? – zapytała ze śmiechem.
- Ponieważ mnie kochasz? – podsunął jej z seksownym uśmieszkiem.
- Dlatego, że cię kocham, to będę wycierać naczynia, które umyjesz! – powiedziała trzepocząc rzęsami.
- Co ja z tobą mam, maleńka? – zapytał zmęczonym głosem, podchodząc do zlewu.
- Niebo – mruknęła i pocałowała go szybko w policzek.

Hermiona szła w milczeniu za panem domu. Nagle stanęli przed drzwiami jego sypialni, spojrzała na niego zdenerwowana, zauważył to i uśmiechnął się ironicznie.
- Nie mam zamiaru Pani wykorzystać – powiedział zimno, po czym jego brwi uniosły się ku górze. – Chyba, że Pani tego chce.
- Co chciał mi Pan pokazać? – zapytała szybko, próbując zmienić temat.
Lucjusz otworzył drzwi i wpuścił ją przodem, pokój wyglądał tak samo jak ten który zajęła z Ginny, różnił się tylko jednym…
- Dokąd prowadzą te drzwi? – zapytała zaciekawiona.
- To właśnie chciałem Pani pokazać – powiedział Malfoy i otworzył przed nią drzwi.
Gdy weszła do środka pisnęła z zachwytu, było to duże pomieszczenie, którego ściany zajmowały półki wypełnione książkami.
- Drugie drzwi znajdują się obok salonu.
- Wspaniała biblioteka! – wykrzyknęła rozglądając się wokoło.
- Więc proszę coś wybrać i zacząć czytać – zaproponował, biorąc pierwszą lepszą książkę i siadając na fotelu. – Dajmy tym dwojga trochę czasu!
- Pan wie? – zapytała, patrząc na niego zaszokowana.
- Co wiem? – spojrzała na nią z wrednym uśmieszkiem. – Że mój syn od roku spotyka się z Weasley?
- Ale skąd…
- Znam swojego syna – odparł dumnie Malfoy. – Sądzę po Pani minie, że panna Weasley nie powiedziała Pani o swoim związku.
- Nie – westchnęła dziewczyna, siadając na kanapie z książką. – Ukrywają się, dowiedziałam się przez przypadek.
- I nic Pani jej nie powiedziała? – zdziwił się Lucjusz.
- Może uzna pan to za wredne – odezwała się cicho. – Ale lubię patrzeć, jak starają się ukryć co ich łączy!
- Na pewno nie powinna być Pani przydzielona do Slitherinu? – zapytał po chwili, śmiejąc się.
- Możliwe – odparła z lekkim uśmiechem, wzruszając ramionami i zabierając się za czytanie.

- Idziemy na plażę? – zapytała Hermiona Ginny.  Rudowłosa spojrzała na nią zmieszana.
- Nie chce mi się, Mionka – odparła marszcząc nos.
- Mój ojciec właśnie wybiera się popływać, więc możesz iść z nim- odezwał się Draco wchodząc do pokoju.
- Nie chce się narzucać – zaprotestowała słabo.
- Tato Granger idzie z tobą na plaże!!- krzyknął blondyn z kpiącym uśmieszkiem.
- Draco!!- Hermiona spojrzała na niego oburzona.
- Jeżeli chce Pani ze mną iść – powiedział Lucjusz wchodząc- Niech Pani się pośpieszy.
- Dobrze – odparła i pobiegła do pokoju się przebrać, po drodze obdarowała Draco ciosem w potylice.
- Ona mnie bije!!- krzyknął wzburzony.
- Szkoda, że nie mocniej – Hermiona usłyszała rozbawiony głos Lucjusza i uśmiechnęła się radośnie.

- Nie wierzę, że zostaliśmy sami- wyszeptał Draco całując Ginny w czuły punkt na szyi. Rudowłosa westchnęła z przyjemności.
- Też się cieszę – mruknęła i zaczęła rozpinać mu koszulę.
- Czyżbyś się stęskniła za mym seksownym, wysportowanym ciałem? – zapytał z ironicznym uśmieszkiem.
- Na pewno nie za Twoją olśniewającą inteligencją – odpowiedziała ze śmiechem, który zamarł jej na ustach, gdy Malfoy pocałował ją namiętnie.
 Później leżeli na kanapie objęci, dochodząc do siebie.
- Byłaś wspaniała – powiedział Malfoy, przytulając ją mocno.
- Ty mnie tego nauczyłeś – wymruczała mu do ucha.
- I na nikim innym tej wiedzy nie będziesz wypróbowała – warknął i spojrzał na nią uważnie. – Wiesz o tym?
- Nie chcę tego robić z nikim innym – wyznała rumieniąc się.
- Maleńka, wierz mi, nie będzie nikogo innego – ostrzegł ją i pocałował czule.

- Na pewno nie ma Pan nic przeciwko, że idę z Panem? – zapytała Hermiona Malfoy’a, gdy szli na plaże.
- Naprawdę – odparł i spojrzał na nią z ukosa. – I chyba byłoby nam wygodniej zwracać się do siebie po imieniu, nie sądzisz, Hermiono?
- Masz rację... Lucjuszu – odpowiedziała rumieniąc się, gdy znaleźli się na złotym piasku, Hermiona z zachwytem patrzyła na Malfoya który ściągnąwszy swoje szaty został w samych spodenkach, mogła więc do woli obserwować jego wyrzeźbioną klatkę piersiową i długie nogi.
Hermiona usiadła na ręczniku i zaczęła wpatrywać się w wodę.
 - Masz zamiar siedzieć na plaży w ubraniu? – zapytał z kpiącym uśmieszkiem Lucjusz.
- Tak – odparła, znów się rumieniąc.
- Dlaczego? Przecież widzę, że masz na sobie strój – powiedział marszcząc brwi.
- Wstydzę się – wyszeptała spuszczając głowę.
- Idiotka – usłyszała rozbawiony głos blondyna który chwycił ją za ręce i postawił na nogi, by po chwili ściągać z niej bluzkę.
- Co robisz?- zapytała zmieszana.
- Rozbieram cię, nie widać? – Lucjusz nie czekał na odpowiedź, tylko zaczął rozpinać jej krótkie spodenki.
- Poradzę sobie –zawołała Hermiona i szybko ściągnęła spodnie.
- Tak lepiej – mruknął Malfoy i zmierzył ja powłóczystym spojrzeniem. – A mogę wiedzieć czego się wstydzisz?
- Jak to czego? – zapytała zdumiona wskazując na swoje ciało. – Tego!
Malfoy podszedł do niej i nachylił się.
- Sądzę, że jakiś kretyn naopowiadał ci głupot, a ty go posłuchałaś – wyszeptał jej do ucha. – A wierz mi, nie masz się czego wstydzić! Jesteś piękną, młodą kobietą – powiedziawszy to odwrócił się od niej i wszedł do oceanu.
Hermiona zdumiona obserwowała pływającego mężczyzna.
- Czy on naprawdę powiedział, że jestem piękna? – pytała sama siebie, po chwili z lekkim uśmiechem weszła po kolana do wody.
- Wejdź głębiej – zasugerował jej Lucjusz. – Woda jest wspaniała.
- Wolę nie – odparła kręcąc gwałtownie głową.
- Nie umiesz pływać? –  domyślił się, a gdy przytaknęła podszedł do niej i wziął na ręce, Hermiona pisnęła zaszokowana.
- Co robisz? – zawołała, oplatając ramionami jego szyję.
- Nauczę cię pływać – odpowiedział i stanął po pas w wodzie. – Tu, jak na twój wzrost, woda powinna sięgać ci ramion – powiedział i postawił ją w wodzie.
- No i co teraz? – zapytałaby ukryć zażenowanie.
Malfoy uśmiechnął się wrednie.
- Połóż się na brzuchu – powiedział.
- A niby jak mam to zrobić? – zapytała zdenerwowana. – Pójdę na dno!!
- Nie pójdziesz, będę cię trzymał – zapewnił.
- A nauka pływania nie powinna odbywać się w wodzie sięgającej kolan?
- Nie ucz ojca dzieci robić – mruknął, na co ona się roześmiała.
Po godzinie nauki udało jej się przepłynąć samodzielnie sto metrów, gdy to sobie uświadomiła pisnęła szczęśliwa  i niewiele myśląc rzuciła się Lucjuszowi na szyję i pocałowała w policzek.
- Dziękuję – wykrzyknęła szczęśliwa, Malfoy złapał dziewczynę w pasie i przyciągnął do siebie.
- Nie ma za co – powiedział, patrząc na jej usta, które w tej chwili przygryzała zdając sobie sprawę, jak blisko siebie są, gdy uniosła wzrok na blondyna, ten wbił się w jej usta, całując gorąco. Pociągnął ją w górę, więc oplotła go nogami w psie i oddawała pocałunki.
- Co my robimy? – wyszeptała, gdy oderwali się od siebie.
- To się nazywa całowanie Granger – mruknął i na nowo zatopił się w jej czerwonych ustach.
Po dłuższej chwili oderwali się od siebie, spojrzeli sobie w oczy, nie wiedząc co powiedzieć.
Hermiona chrząknęła i stanęła na własnych nogach, Malfoy opuścił ręce z jej tali.
- Powinniśmy o tym zapomnieć – powiedział bezbarwnym tonem, z maską obojętności na twarzy.
- Powinniśmy – przyznała Hermiona i spojrzała na niego niepewnie. – A musimy?
Lucjusz znów ją objął.
- Jesteś pewna, że nie chcesz zapomnieć? – zapytał, chcąc się upewnić.
- Jestem więcej niż pewna – wyszeptała i pocałowała go czule.
- Hermiono, jestem starszy od ciebie o dziewiętnaście lat – ostrzegł ją resztkami samokontroli.
- Naprawdę? – udała zdziwioną, po czym przyciągnęła jego głowę do swojej. – Lucjuszu, powiem ci coś, co może ci się nie spodobać…
- Co takiego? – zapytał, patrząc na nią uważnie.
- Podobasz mi się od trzech lat… Zakochałam się w tobie – przyznała rumieniąc się.
- Od trzech lat? – zdziwił się, po czym uśmiechnął krzywo. – Teraz ja ci się do czegoś przyznam… Jestem zainteresowany pewną piękną kobietą od dwóch lat!!
- Cieszę się – powiedziała cicho i nie patrząc mu w oczy ruszyła w stronę plaży.
Malfoy patrzył za dziewczyną zdumiony, gdy nagle dotarło do niego, co spowodowało zmianę w jej zachowaniu.
- To ty, Granger – zawołał za nią, Hermiona odwróciła się gwałtownie i spojrzała na niego z poważnie.
- Naprawdę? – zapytała z nadzieją.
Malfoy z uśmiechem podszedł do dziewczyny i wziąwszy ją w ramiona, pocałował lekko.
- Naprawdę – powiedział stanowczo.
Dziewczyna z radością zarzuciła mu ramiona na szyje i pocałowała w szczękę.
- I co z tym zrobimy? – zapytała zaniepokojona.
- Wiem, czego się obawiasz – powiedział, a widząc jej minę, dodał – Nie mam zamiaru się z tobą zabawić, a potem zostawić, Hermiono!
- Nie jestem za ciekawa, ani za ładna więc… – przerwał jej pocałunkiem.
- Jesteś piękną i interesującą kobietą! – powiedział stanowczo. – Weasley naopowiadał ci takich głupot?
- Ron zerwał ze mną, ponieważ nie byłam gotowa na następny krok – wyznała rumieniąc się. – Na koniec powiedział, że powinnam schudnąć i że na pewno nikt się mną nie zainteresuje bo jestem nudna.
- Idiota – mrukną blondyn, po czym zmrużył oczy. – Hermiono jesteś dziewicą?
- Tak – wyszeptała i spojrzała na niego z lękiem. – Przeszkadza ci to?
- Nie – odparł i spojrzał jej w oczy. – Zależy mi na tobie, Hermiono, więc jeżeli chciałabyś spróbować związku ze mną, możemy spróbować. Musisz być pewna, że to miłość, a nie zauroczenie!
- Chcę być z tobą – powiedziała z promiennym uśmiechem. – A gdy przekonamy się, że to miłość?
- Jeżeli będziesz pewna, to nie pozwolę ci odejść – zapewnił ją.
- Ty też musisz być pewny!
- Ja już jestem – przyznał, Hermionie zaświeciły się oczy ze szczęścia i już chciała coś odpowiedzieć, lecz Malfoy nie dał jej dojść do słowa. – Więc mamy dwa tygodnie na poznanie się i sprawdzenie do czego nas to prowadzi – odparł. – Chyba, że postanowicie spędzić z nami święta.
- Miesiąc razem – ucieszyła się. – Z przyjemnością zostanę z tobą dłużej! I wierz mi, ja nie muszę się upewniać!
- Chcę, żebyś miała czas na zastanowienie się – powiedział stanowczo.
-Ale… – zaczęła, patrząc na niego prosząco, lecz przerwał jej.
- Hermiono, jeżeli w Wigilię będziesz pewna, zaczniemy być ze sobą na poważnie. Jesteś młoda, muszę dać ci szansę na zmianę decyzji – Malfoy wyglądał na człowieka, który nie da się przekonać do zmiany swojego zdania.
- Dobrze – Hermiona westchnęła. – Przez trzy tygodnie będziemy się „docierać”, ale ostrzegam że od Wigilii będziesz na mnie skazany!
- Możesz być tego pewna! – obiecał jej, pochylając się i całując ją namiętnie.

Hermiona spojrzała na śpiącą Ginny i cicho wyszła z pokoju, na palcach kierując się do biblioteki.
Gdy weszła do środka od razu podeszła do blondyna siedzącego na kanapie i czytającego książkę.
- Czemu nie śpisz?- zapytała siadając obok niego.
- Draco chrapie- powiedział z uśmiechem Lucjusz.
- Biedaku co ty musisz znosić- zaśmiała się Hermiona i wtuliła się niego- Mogę z tobą posiedzieć?
- Nie możesz, a wręcz musisz- odparł obejmując ją mocno ramieniem.
- Cieszę się – mruknęła i nastawiła usta do pocałunku, Malfoy pochylił się nad nią i pocałował namiętnie.

Ginny miała wspaniały sen, śniła, że Draco przyszedł do jej pokoju i całuje ją teraz czule. Nagle poczuła czyjąś dłoń na swoich udach, otworzyła oczy i krzyknęła cicho widząc Draco leżącego obok niej.
- Co ty tu robisz? – zapytała szeptem. – Jeśli Hermiona się obu…
- Nie ma jej – przerwał jej Draco, rudowłosa spojrzała zdumiona na puste łóżko przyjaciółki. – Gdzie ona jest?
- Z moim ojcem w bibliotece – powiedział z uśmiechem Draco.
- Że co?! – wykrzyknęła zdumiona Ginny. – Co oni tam robią?
- Śpią – odparł wzruszając ramionami i westchnął, gdy dziewczyna wstała z łóżka i wybiegła z pokoju. – Ja do niej przychodzę, a ona co? Merlinie, ta dziewczyna jest szalona!
Ginny po cichu zbliżyła się do drzwi biblioteki i otworzyła je. Uśmiechnęła się promiennie widząc przyjaciółkę śpiącą w ramionach Lucjusza Malfoya.
- No i wpadłaś, Mionka – mruknęła i wyszła zamykając za sobą drzwi.

Hermiona wtuliła się w poduszkę… wróć, to nie może być poduszka!
Otworzyła oczy i z uśmiechem spojrzała na śpiącego Lucjusza.
- Najlepszy poranek w moim życiu – wyszeptała i na nowo wtuliła się w mężczyznę.
Nagle krzyknęła gdy jej wzrok padł na zabytkowy zegar. Malfoy przebudził się i spojrzał na nią zaniepokojony.
- To takie straszne się obok mnie budzić? – zapytał z krzywym uśmiechem.
- Oczywiście, że nie – zaprzeczyła stanowczo i pocałowała go czule. – Mogę to robić co rano, ale chodzi o to, że jest już jedenasta!
- Kurwa! – warknął blondyn wstając.
- Oni na pewno już wiedzą prawda? – zapytała z niepewną miną.
- To by było takie straszne?
- Dla mnie nie – wyszeptała wpatrując się w dywan.
Malfoy podszedł do niej i delikatnie uniósł jej brodę, tak by na niego patrzyła.
- Dla mnie też – powiedział i pocałował ją namiętnie.
Hermiona uśmiechnęła się i oboje ruszyli do jadalni. Weszli cicho i zobaczyli Draco całującego Ginny. Malfoy uśmiechnął się wrednie do Hermiony, ona do niego. Jednomyślnie postanowili zrobić maleńką zabawę kosztem pary.
- Draco Lucjuszu Malfoy! – krzyknął Lucjusz wchodząc do pokoju. – Co to ma znaczyć?!
Ginny patrzyła ze strachem na ojca swojego ukochanego.
- My… – zaczęła, ale przerwał jej Draco.
- To nie tak, jak myślisz ojcze – powiedział poważnie.
- Nie? – zapytał Lucjusz.
- Nie?! – wyszeptała Ginny.
- Chodzi o to… że ja i Weasley... – blondyn spojrzał niepewnie na rudowłosą i zdziwił się, gdy ujrzał w jej oczach łzy, zaraz zrozumiał jaki jest ich powód, więc przypadł do dziewczyny. – Gin skarbie, źle mnie zrozumiałaś!!
- A jak miała cię zrozumieć?! – parsknęła Hermiona, krzyżując ręce na piersi.
- Wytłumacz synu – rozkazał Malfoy.
- Kocham ją i dlatego ją całowałem! – krzyknął Draco.
- I żeby to powiedzieć musiałeś tak namieszać?! – zaśmiała się Hermiona.
- On zawsze sam tworzył sobie problemy – powiedział Lucjusz z krzywym uśmiechem.
- Ciekawe po kim to ma – zapytała niewinnie Hermiona.
- Rodzina jego matki była dziwna – warknął Malfoy
 - Zabawne – mruknął Draco i zwrócił się do rudowłosej. – Skarbie oni się z nas nabijają!
- Odkryłeś Amerykę – zaśmiała się Ginny.
- Co to ma być?! – oburzył się młody Malfoy. – Dzień wkurzania Draco?
- Dzień wkurzania i przedrzeźniania Smoczka! – zawołała Ginny.
- Zrobimy z tego święto narodowe! – dołączyła Hermiona.
- A ty coś powiesz? – zapytał z ironią Draco ojca.
- Możemy sprzedawać gadżety z Twoim zdjęciem jak masz trzy lata i… – resztę zagłuszyła ręka Draco na ustach ojca.
- To rodzinna tajemnica! – warknął blondyn.
- Oj, Smoczku, nie wstydź się – powiedziała Hermiona i uśmiechnęła się do niego promiennie – Przyznaj się co wtedy zrobiłeś? Latałeś z garnkiem na głowie?
- Granger! – warknął patrząc na nią wściekły. – Nie wiem, co w niej widzisz, ojcze!
- Zjeżdżałeś po schodach w samej bieliźnie? – dopytywała się Hermiona, ignorując ostatnie zdanie Draco.
- Mam jej dość – powiedział Smok i ruszył do drzwi ciągnąc za sobą Ginny.
- A może bawiłeś się mamę i tatę, ale ty byłeś mamą?! – zawołała za nim Hermiona.
- Zabiję! – usłyszała krzyk Draco i trzask drzwi.
Hermiona spojrzała na rozbawionego Lucjusza.
- Powiesz mi, co takiego Smoczek zrobił? – zapytała podchodząc do niego i zarzucając mu ręce na szyję.
- Nie mogę – odparł z wrednym uśmiechem.
- Rozumiem, to sekret rodzinny, więc tylko rodzina może być wtajemniczona, tak? – zapytała.
- Tak – powiedział poważnie.
- Zapamiętam – wyszeptała i pocałowała go namiętnie.

- No, powiedz – Ginny patrzyła słodkimi oczami.
- Nie – warknął Draco, siadając na plaży.
- Ale dlaczego nie? – zapytała oburzona Ginny, stając nad nim z rękami na biodrach.
- Ponieważ to tajemnica rodzinna – powiedział i spojrzał na nią poważnie. – Możesz się dowiedzieć tylko gdy…
- Gdy co? – zainteresowała się Ginny.
- Gdy zostaniesz moją żoną – odparł i uklęknął przed nią.
- Och, Draco – westchnęła.
- Ginewro Molly Weasley, wyjdziesz za mnie? – zapytał niepewnie.
- A co, masz wątpliwości? – zaśmiała się i rzuciła mu się na szyję, przez co wylądowali na piasku. – Tak, wyjdę!
- Kocham cię rudzielcu – wymruczał jej do ucha.
- Ja ciebie też blondasie – powiedziała, całując go czule.
- Pobierzemy się jak najszybciej – zdecydował Draco.
- Ale przecież zostało nam pół roku szkoły – zauważyła Ginny.
- A są jakieś przepisy mówiące, że dwójka pełnoletnich osób nie może być małżeństwem? – zapytał z krzywym uśmieszkiem.
- Przynajmniej się dowiem, co zrobiłeś w wieku trzech lat – zaśmiała się Ginny.
- Nie doczekanie – mruknął.
- Musimy powiedzieć mojej rodzinie – powiedziała, wtulając się w niego mocniej.
- Musimy – westchnął zrezygnowany.
- Och, nie martw się – powiedziała. – Wszystko będzie dobrze!
- Taa – mruknął.
- A co z Twoim ojcem i Mionką? – zapytała.
- Ojciec powiedział, że Hermiona zostaje tu miesiąc, gdy po tym czasie będzie pewna swoich uczuć, pobiorą się – powiedział wzruszając ramionami.
- Ona go kocha – odparła pewnie Ginny.
- A on ją, więc ślub będzie na pewno – powiedział Draco.
- Och, tak się cieszę, że Herm wreszcie będzie szczęśliwa, przez mojego głupiego brata tyle przykrości przeżyła – wyszeptała.
- Będzie, już mój ojciec o to zadba – odpowiedział Draco. – A teraz, wiewióreczko, odpowiada ci ślub za…

- Mionka! – Hermiona wyszła przestraszona z łazienki, słysząc wołanie Ginny.
- Co się stało?! – zapytała, patrząc na nią uważnie.
- Zaręczyłam się – krzyknęła szczęśliwa rudowłosa, rzucając się jej na szyję.
- Och wspaniale – ucieszyła się Hermiona. – Macie już datę?
- Tak! Za dwa tygodnie! – odpowiedziała Ginny.
- Łał, śpieszy wam się – zaśmiała się starsza Gryfonka.
- Trochę – rudowłosa zarumieniła się, po czym spojrzała na nią z chytrym uśmieszkiem. – Z Draco pomyśleliśmy, że fajnie by było gdyby był to podwójny ślub!
- Kogo? – zapytała zdziwiona.
- Nasz i twój z ojcem Draco! – powiedziała z uśmiechem.
- On mi się nie oświadczył – odparła smutno.
- Bo czeka do końca miesiąca – wyznała rudowłosa.
- Skąd wiesz? – zainteresowała się Hermiona.
- Draco mi powiedział – odpowiedziała Ginny.
- Naprawdę? – Hermiona usiadła na łóżku i spojrzała na nią z nadzieją.
- Naprawdę, Herm! – zawołała rudowłosa. – Kocha cię, a ty jego, więc coś mi się zdaje, że gdy wrócimy do szkoły, nie będziemy już Weasley i Granger!
- Mam nadzieję, że to prawda – wyszeptała Hermiona.
Trzy tygodnie minęło szybko. Ginny i Draco powiadomili państwa Weasley o ślubie. Jej bracia pierwsze wściekli się, lecz widząc szczęście siostry, postanowili ją wspierać. Jedyną osobą z rodziny, która nie została powiadomiona, był Ron, który wraz z Harrym wyjechał zwiedzać Europę.
Państwo Weasley wymogli na młodych, by pobrali się za miesiąc, tydzień przed powrotem do szkoły, nie wcześniej.
Hermiona cieszyła się szczęściem przyjaciółki, lecz niepokoiła się jej związkiem z Lucjuszem. Zostało kilka dni, a on ani słowem nie wspomniał o ich przyszłości. Mając dość niepewności postanowiła z nim porozmawiać. Gdy Draco i Ginny siedzieli w salonie, wyciągnęła Lucjusza na plażę.
- Kocham cię – powiedziała poważnie.
- Ja ciebie też – odparł.
- No więc, ja kocham ciebie, ty mnie więc… – zaczęła i spojrzała na niego znacząco.
- Nie wiem o co chodzi – powiedział, wzruszając ramionami.
- Świetnie – warknęła i ruszyła z powrotem do domku, próbując powstrzymać cisnące się do oczu łzy.
Załamana zauważyła, że nawet za nią nie zawołał, a tym bardziej nie pobiegł. Wpadła do swojej sypialni i usiadła na łóżku.
- No i to by było na tyle – wyszeptała ocierając łzy. – A obiecał, że się mną nie zabawi!
Wstała i za pomocą różdżki spakowała się. Gdy już zamykała kufer, do pokoju wszedł Lucjusz.
- Dobrze, że się spakowałaś – powiedział i machnięciem różdżki sprawił, że jej kufer zniknął.
- Gdzie ty go wysłałeś? – zapytała zdenerwowana.
- Tam, gdzie będziesz mieszkać po ślubie, to chyba jasne – warknął.


sobota, 26 października 2013

Podróż cz. II

Podróż cz. II
Beta: Kite Millie

Burza trwała trzy dni, przez ten czas Hermiona i Snape… nie odzywali się do siebie. Jak do tego doszło?
 – Granger, jak mogłaś mnie pocałować?! – krzyknął Snape, gdy przestali się całować.
 – Jakby pan zapomniał, pan nie pozostał mi dłużny! – odpowiedziała zła.
 – Minus dwadzieścia od Gryffindoru! – warknął.
 – Za co?! – oburzyła się.
 – Za żywota, Granger! – powiedział.
 – Jesteś nieznośny! – krzyknęła.
 – Szacunek! Jestem Twoim profesorem! – warknął.
 – Jeszcze tylko przez miesiąc! – odpowiedziała cicho.
 – Tylko? – zagrzmiał. – To jeszcze cholerne dwadzieścia siedem dni z tobą!
 – Musi się Pan bardzo smucić z tego powodu – prychnęła.
 – Nie mogę się doczekać, aż znikniesz z mojego życia! – powiedział z szyderczym uśmiechem.
 – Ja… – zaczęła, lecz szybko wyminęła go i zamknęła się w łazience.
 Silencio! – wyszeptała i po chwili, gdy była pewna, że pomieszczenie zostało wyciszone, zaczęła głośno płakać. – Idiota! Kretyn! Mam go dość! Czy on naprawdę jest taki głupi, czy tylko udaje? Nie, on nie udaje, jest na to za głupi! Ja mu pokarzę! Zapamięta mnie do końca życia! Ale po co? Najlepiej, żeby o mnie zapomniał – mruknęła, ocierając łzy. – Wystarczy, że ja będę wspominać tego wrednego Nietoperza do końca mojego życia!
Gdy doprowadziła się do porządku, wyszła i podeszła do małej biblioteczki w rogu pokoju, wyciągnęła najgrubszą księgę, jaką znalazła i usiadłszy na łóżku, pogrążyła się w lekturze. Co jakiś czas zerkała na Mistrza Eliksirów, który czytał, zupełnie ją ignorując. Zabolało ją to, ale postanowiła grać w jego grę.
W ten oto sposób minęły jej trzy dni, tylko nocą była szczęśliwa, gdy mogła się w niego wtulić.
 – Idziemy! – warknął Snape, wychodząc z namiotu.
 – Kretyn – mruknęła.
 – Słyszałem – powiedział i spojrzał na nią wściekły. – Za twoje dziecinne zachowanie minus dwadzieścia od Gryffindoru.
Hermiona tylko prychnęła i szła za nim w milczeniu. Gdy doszli do polany, jęknęła z zachwytu. Na polanie znajdowało się całe stado jednorożców.
 – Pięknie – wyszeptała.                                                                               
 – Co wiesz o jednorożcach? – zapytał Snape poważnie.
 – Młode jednorożce mają złotą sierść. Robią się srebrne, gdy mają dwa lata, a całkiem białe – w wieku siedmiu lat. Róg wyrasta, gdy mają cztery. Dorosłe jednorożce mają złote kopyta, długie, smukłe nogi oraz perłowo białą grzywę i ośli ogon. Są wielkości hucuła. Podobnie jak patronus rozsiewają wokoło księżycową poświatę. Lubią ciemne, gęste, magiczne lasy. Krew jednorożca jest gęsta, świetlista i ma błękitno – srebrny kolor. Róg jest srebrny, długi i ciemny. Wyrasta poniżej czoła. Rogi jednorożców są bardzo cenione – na Pokątnej można kupić je za 21 galeonów. Włosy, sierść i rogi jednorożców wykorzystuje się do wyrobu różdżek.
 – Jednorożce wolą dotyk kobiety, więc to ty będziesz musiała przejść obok nich – warknął. – Salvio Hexia!
Nad lasem pojawiła się mgła.
 – Po prawej – wyszeptał Snape.
Gdy Hermiona spojrzała w tamtym kierunku i otworzyła usta ze zdumienia.
To, co uważała za górę, okazało się Sfinksem!
 – Powiedz, co wiesz o Sfinksach – rozkazał Snape.
 – Stworzenie posiadające ludzką głowę i ciało lwa. Od ponad tysiąca lat bywa wykorzystywany przez czarownice i czarodziejów do pilnowania kosztowności i tajnych skrytek.
 – Sfinks jest bardzo inteligentny i uwielbia zagadki oraz rebusy. Jest niebezpieczny tylko wtedy, gdy coś zagraża temu, czego pilnuje – dopowiedział Snape. – I na pewno ma dla nas jakąś zagadkę.
Hermiona spojrzała na niego zaniepokojona.
 – Masz iść powoli, będę szedł za tobą. Gdy jakiś jednorożec się zbliży, musisz do niego podejść, spojrzeć w oczy i poczekać. Gdy zacznie się niecierpliwić, chowasz się za mną, zrozumiano? – zapytał poważnie.
 – Tak – odparła cicho.
 – Ruszamy – warknął.
Hermiona szła powoli. Nagle cała się spięła, gdy podszedł do nich mały jednorożec. Kucnęła przy nim i spojrzała w oczy. Malec patrzył na nią z ciekawością, po czym odszedł.
 – Idź dalej – wyszeptał Snape.
Jeszcze dwa razy podchodził do niej jednorożec. Gdy dotarli do Sfinksa, odetchnęła z ulgą.
 – Teraz siedź cicho – warknął Snape i ukłonił się stworzeniu.
 – Jest was dwoje, więc dwie będą zagadki – odezwał się Sfinks. – Najpierw mężczyzna!
Snape wyprostował się i spojrzał na Sfinksa poważnie.
 – Jestem gotowy! – powiedział stanowczo.
 Serce ustało, pierś już lodowata,
Ścięły się usta i oczy zawarły;
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek?
Snape zmarszczył brwi.
 – Tym człowiekiem jest Umarły! – odpowiedział po chwili.
 – Teraz kobieta! – powiedział Sfinks.
Hermiona przełknęła ślinę i podeszła do niego na drżących nogach.
 – Jestem gotowa – powiedziała słabym głosem.
 Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata,
Usta i oczy stanęły otworem,
Na świecie znowu, ale nie dla świata;
Czymże ten człowiek?
 To… – zaczęła niepewnie Hermiona i spojrzała przerażona na Snape’a, który posłał jej uspokajające spojrzenie. Odetchnęła głośno i powiedziała: – Ten człowiek jest Upiorem!
 – Oto rzecz, po którą przyszliście! – powiedział Sfinks poważnie i nagle w rękach Hermiony pojawiła się księga, a Sfinks na nowo zamienił się w kamień.
 – Mamy ją! – krzyknęła szczęśliwa.
 – Tak, mamy – mruknął Snape, odebrał od niej księgę, pomniejszył i schował do kieszeni. – Wracajmy do namiotu!
 – Zaraz – powiedziała Hermiona i pocałowała go czule.
 – Chodź – warknął i ruszył przed siebie.
 – Severusie – wyszeptała Hermiona.
 – Profesor Snape, Granger! – powiedział stanowczo, odwracając się do niej gwałtownie.
 – Jesteś ślepy, PROFESORZE SNAPE! – odpowiedziała, próbując powstrzymać łzy cisnące się jej do oczu.
 – O co ci chodzi? – warknął.
 – O to, że… – zaczęła, lecz przerwała, gdy zauważyła jednorożce zbliżające się do Snape’a. – Za tobą!
Snape odwrócił się w ostatniej chwili.
 Immobilus – warknął.
Jednorożce zaczęły ruszać się wolniej. Mistrz Eliksirów chwycił Hermionę za rękę i ciągnąc ją za sobą, zaczął biec. Hermiona potknęła się i upadła.
 – Ała – załkała, gdy Snape ją podniósł.
 – Musiałaś teraz sobie coś zrobić? – warknął i wziął ją na ręce.
 – Nie moja wina – mruknęła, obejmując go za szyję.
 – Ciekawe kogo – odpowiedział Snape. Gdy doszli do namiotu, położył ją na łóżku. – Rozbierz się! – rozkazał.
 – Że co? – zapytała piskliwym głosem.
 – Muszę zbadać ci nogę! – warknął i jednym machnięciem różdżki zdjął jej spodnie.
 – Najpierw może zaprosiłby mnie Pan na kolacje – prychnęła, lecz zaraz jęknęła, gdy dotknął jej nogi.
 – Złamana – mruknął. – Episkey!
Hermiona poruszyła nogą, nie bolała już tak bardzo.
 – Musimy poczekać, dopóki twoja noga nie zagoi się całkowicie – warknął Snape. – Inaczej może złamać się pod wpływem teleportacji!
 – Przepraszam – wyszeptała, patrząc na niego smutno.
 – Masz za co – powiedział i wstał. – Przez ciebie jesteśmy uwięzieni tu jeszcze przez tydzień!
 – Nie chciałam! – odpowiedziała zdenerwowana. – Przepraszam, że znowu musi Pan mnie znosić!
 – Granger, ty naprawdę jesteś taka głupia? – warknął. – Miałaś uważać!
 – Przecież nie specjalnie się przewróciłam! – wykrzyknęła.
 – Kto tam cię wie – powiedział z szyderczym uśmiechem.
 – Wiesz co?! Jesteś kretynem! – odpowiedziała, płacząc.
 – Czemu ryczysz? – warknął, podchodząc do niej.
 – Bo cię kocham! – krzyknęła i dopiero wtedy dotarło do niej, co powiedziała.
Zakryła usta dłonią.
 – Coś ty powiedziała? – wycedził Mistrz Eliksirów, patrząc na nią w szoku.
 – Nie przejmuj się – powiedziała szybko. – Ja naprawdę… nie chciałam żebyś wiedział, wiem, że mnie nie lubisz… Ja naprawdę nic od ciebie nie żądam! Ja…
 – Pytam, co powiedziałaś! – przerwał jej.
 – Że cię kocham – wyszeptała i spuściła głowę.
 – Dlaczego? – zapytał, przypatrując się jej uważnie.
 – Co dlaczego? – zdziwiła się, ocierając łzy.
 – Dlaczego mnie kochasz! – mruknął.
 – Nie wiem – odpowiedziała cicho. – Nie mam pojęcia, dlaczego zakochałam się w facecie, który mnie nienawidzi!
 – Nie nienawidzę cię – powiedział poważnie.
 – Dobrze więc mnie nie lubisz – mruknęła.
 – Też nie prawda – odparł.
 – Więc co do mnie czujesz? – zapytała, patrząc na niego z nadzieją.
 – Granger, specjalnie próbowałem się od ciebie odsunąć – wyznał i westchnął. – Jak to będzie wyglądać? Masz osiemnaście lat, ja prawie czterdzieści!
 – Moja mama jest młodsza od taty o dziesięć lat – powiedziała Hermiona z uśmiechem. – A moja babcia była o piętnaście od dziadka!
 – To u was rodzinne? – zażartował.
 – Może – odpowiedziała i wyciągnęła do niego ręce. – Nie interesuje mnie, ile masz lat!
Snape usiadł obok i wziął ją w objęcia.
 – Zastanowiłaś się? – zapytał poważnie.
 – Tak – odparła stanowczo i spojrzała mu w oczy. – Kocham cię!
 – Ja ciebie też – mruknął i pocałował ją czule.
 – Więc mogę liczyć na coś więcej niż Panna Granger? – zapytała, gdy oderwali się dla zaczerpnięcia tchu.
 – A co byś chciała? – zapytał unosząc brwi.
 – Na przykład, byś mówił mi po imieniu – odpowiedziała. – Albo możesz mówić do mnie Herm, Miona, albo…
 – Odpowiada mi Miona – przerwał jej.
 – A ja mogę mówić ci po imieniu? – zapytała cicho.
 – Możesz, ale nie skracaj go! – warknął.
 – Kocham cię – wyszeptała szczęśliwa.
 – Musisz odpocząć – powiedział, próbując się odsunąć.
 – Nie idź – poprosiła i wtuliła się w niego mocniej.
 – Jak chcesz – mruknął.
 – Severusie, mogę zadać ci pytanie? – zapytała po chwili.
 – Mhm – usłyszała, więc uznała to za zgodę.
 – Codziennie budziłam się w twoich ramionach, ale ty zawsze spałeś dłużej i…
 – Specjalnie – przerwał jej. – Trzymałem cię w ramionach, ponieważ tylko wtedy mogłem mieć cię blisko...
 – Możesz mieć mnie teraz – powiedziała rumieniąc się.
 – Nie – warknął.
 – Dlaczego? – zapytała ze łzami w oczach. – Nie podobam ci się?
 – Podobasz – odpowiedział gwałtownie. – Ale podejrzewam, że jesteś dziewicą.
 – A co ma to do rzeczy? – zapytała zdumiona.
 – To, że powinnaś oddać się swojemu mężowi! – powiedział poważnie.
 – Ale ja chcę tobie! – odpowiedziała stanowczo.
 – Jedno nie wyklucza drugiego – mruknął.
 – Severusie… – wyszeptała, patrząc na niego z uśmiechem. – Czy ty mi się oświadczasz?
 – Można to nazwać oświadczynami – powiedział, wzruszając ramionami.
 – Aleś ty romantyczny – prychnęła.
 – Wyjdziesz za mnie? – wyszeptał jej do ucha.
 – Tak – powiedziała z promiennym uśmiechem. – Zostanę twoją żoną!
 Accio pierścionek – mruknął i na jego dłoni pojawiła się złota obrączka. – Należy do mojej rodziny od pokoleń – powiedział, wsuwając jej go na palec.
 – Jest piękny – powiedziała wzruszona. – Kocham cię!
 – Ja ciebie też – odpowiedział i pocałował ją namiętnie.

Hermiona patrzyła na Snape’a poważnie.
 – Obiecaj mi, że będziesz pamiętał – wyszeptała.
Stali przed namiotem, przygotowani do teleportacji.
 – Kocham cię – odparł, przytulając ją do siebie.
 – Ja ciebie też – powiedziała, patrząc mu w oczy. – Nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś zapomniał o wszystkim, co się tu zdarzyło. Gdybyś zapomniał… o mnie.
 – Hermiono, nie zapomnę – warknął i pocałował ją namiętnie. – Ruszajmy.
 – Tak – odparła, biorąc go za rękę.
Snape dotknął różdżką medalionu zawieszonego na szyi Hermiony i oboje zniknęli.

********

 – Jak to pamięta? – zapytał zszokowany Snape.
 – Miłość – odparł Dumbledore ze smutnym uśmiechem. – Severusie, nie pamiętasz nic?
 – Nie – warknął.
 – O czym wy mówicie? Jaka miłość, dlaczego Hermiona pamięta? – zaczął Ron, lecz przerwał, gdy do gabinetu wróciły McGonagall i Ginny, ciągnąc załamaną Hermionę. – Co wy robicie?
 – Zrób to – powiedziała surowo opiekunka domu Gryffindoru Hermionie.
 – Nie – wyszeptała ta z opuszczoną głową.
 – Herm, to może być jedyna szansa – powiedziała Ginny.
Hermiona spojrzała z niepokojem na Mistrza Eliksirów, po czym podeszła do niego i nie czekając na nic, stanęła na palcach i pocałowała go namiętnie.
 – Hermiona, co ty wyrabiasz?! – wykrzyknęli wspólnie Harry i Ron.
 – Sądzę, że to może trochę potrwać – zaśmiał się Dumbledore, patrząc na całującą się parę.
 – Niech pan coś zrobi! – krzyknął Ron.
 – Nie mam zamiaru – powiedział dyrektor i usiadł.
Snape oderwał się od Hermiony i spojrzał na nią wściekle.
 – Miona, co ty do cholery sobie wyobrażasz? – warknął.
Hermiona spojrzała na niego z nadzieją.
 – Pamiętasz? – zapytała cicho.
 – Oczywiście, że tak – odparł, marszcząc brwi. – Możesz mi powiedzieć, dlaczego nie masz pierścionka na palcu?
 – Myślałam, że mnie nie kochasz – zapłakała i wtuliła się w niego mocno.
 – Skarbie, masz jej już nigdy nie ściągać – powiedział groźnie i włożył jej pierścionek na palec.
 – Hermiona! – krzyknął wzburzony Ron.
 – O co chodzi? – zapytała, niechętnie odrywając się od Mistrza Eliksirów.
 – Jak to o co? – zawołał zdumiony Ron. – Całujesz Snape’a!
 – Należy ci się nagroda za spostrzegawczość, Weasley – warknął Snape.
 – Usiądźmy – zaproponował Dumbledore.
 – Ale… – zaczął Ron.
 – Siadaj, Weasley, jeżeli chcesz coś usłyszeć! – warknął Snape, zajmując miejsce na fotelu.
Ron wziął Hermionę za rękę i zaczął ją ciągnąc na kanapę, lecz dziewczyna wyrwała się i usiadła na kolanach Snape’a.
 – Hermiona! – wykrzyknął wzburzony rudowłosy.
 – Nie krzycz na nią! – warknął Snape.
 – Panie Profesorze, dlaczego Profesor Snape nie pamiętał? – zapytała zaciekawiona Ginny.
 – Ponieważ to on miał przy sobie księgę – odpowiedział z uśmiechem Dumbledore. – Przez to należało mu przypomnieć wszystko, co jak widać udało się Pannie Granger!
 – A co to za księga? – odezwał się Harry.
 – Księga Merlina, zawierająca najstarsze czary i najbardziej skomplikowane receptury eliksirów – powiedział dyrektor.
 – Co ma pan zamiar zrobić z profesorem Snape’em? – zapytał wściekle Ron.
 – A co ma zrobić? – zdziwiła się McGonagall.
 – Przecież omamił Hermionę! – krzyknął rudzielec.
 – Wcale mnie nie omamił! – oburzyła się Hermiona i stanęła przed Ronem. – Radzę ci się do niego przekonać!
 – Niby czemu? – zapytał zaskoczony.
 – Bo tak się składa, że za niedługo zostanę jego żoną! – powiedziała z promiennym uśmiechem.
 – Gratulacje, Severusie! – zawołał zachwycony Dumbledore.
 – Hermiono jesteś pewna? – zapytał zaskoczony Harry.
 – Tak – odpowiedziała pewnie i przytuliła się do Severusa.
 – W takim razie, gratuluję – powiedział Harry.
 – Ale… – zaczął Ron.
 – Proszę cię – przerwała mu Hermiona. – Wspieraj mnie, a nie oceniaj!
 – Dobrze – rudowłosy westchnął. – Gratuluje!
 – Dziękuję! – Hermiona uśmiechnęła się do wszystkich promiennie.
 – A kiedy ślub? – zapytała Ginny.
Hermiona spojrzała na Severusa pytającym wzrokiem.
 – Za miesiąc – odpowiedział.
 – Za miesiąc – powtórzyła Hermiona rozmarzonym głosem.

Miesiąc później Hermiona Granger została Panią Snape.
 – Nie wierzę! – wykrzyknęła, patrząc w szoku na męża, Harry’ego, Rona, Blaise'a oraz Draco, którzy wyglądali, jakby wrócili z wojny. – Coście zrobili?
 – Nic – odpowiedział Harry.
 – Nic?! – zakpiła Hermiona. – A jak wyjaśnicie rozciętą wargę Rona, złamany nos Severusa i twoje podbite oko, a Draco i Blaise sami sobie podarli ubranie? Jak to nazwiecie?
 – Przypadkiem? – odezwał się niepewnie Ron.
 – Ronald! – wykrzyknęła Pani Weasley. – Co się stało?!
 – Doszło do małej wymiany zdań – mruknął Snape.
 – Severusie, powiesz mi, jak mogłeś do tego dopuścić na naszym weselu?! – zapytała Hermiona.
 – Nie moja wina! – warknął.
 – Harry, jak mogłeś! – oburzyła się Pansy, patrząc na swojego narzeczonego.
 – To też nie moja wina! – odpowiedział Harry.
 – Naprawdę? Więc to wina Zabiniego? – zapytała wściekła Ginny.
 – Wiewióreczko, to nie ja! – wykrzyknął Zabini z niewinną miną.
 – Więc Draco! – Astoria spojrzała na niego, marszcząc brwi.
 – As, to nie ja! – odpowiedział Draco, przytulając swoją dziewczynę.
 – Ron? – zapytała niepewnie Luna.
 – Luna, naprawdę nie ja! – zawołał Ron.
 – Więc kto wymyślił, by na moim weselu urządzić sobie pojedynek Gryfoni przeciw Ślizgonom? – zapytała Hermiona, tracąc cierpliwość.
 – Czekaj Mionka – przerwała jej Ginny. – Kto był z wami w drużynie Harry? Bo tylko ty i Ron jesteście Gryfonami!
 – I oto dochodzimy do geniusza, który to wszystko wymyślił! – zawołała Pani Weasley.
 – Kto to był?! – zapytała surowo McGonagall.
 – To nie była moja wina! – odezwał się Dumbledore, wchodząc z podartą szatą wyjściową i połamanymi okularami.
 – Albus! – zawołała zaskoczona Minerwa.
 – Chcecie mi powiedzieć, że dyrektor wymyślił ten pojedynek? – zdziwiła się Hermiona.
 – Oczywiście, że on! – warknął Snape.
 – Ty lepiej się nie odzywaj! – powiedziała. – Masz przechlapane!
 – Coś mi się zdaje, że będziesz spać na kanapie, Snape – zaśmiał się Lucjusz Malfoy.
 – A czemu ja mam cierpieć? – zdziwiła się Hermiona.
 – Cierpieć? – zdziwiła się Ginny.
 – Nie umiem bez niego zasnąć! – wyjaśniła Hermiona. – Ale to nie znaczy, że nie poniesie konsekwencji zrujnowania mojego wesela!
 – To też moje wesele – przypomniał Snape.
 – Nie pogrążaj się – poradziła mu i chwyciwszy go za rękę, teleportowała się do domu.
 – Dlaczego tu jesteśmy? – zdziwił się Snape.
 – Bo wymyśliłam twoją karę – wymruczała mu do ucha.
 – Jaka to kara? – zapytał, patrząc na nią pożądliwie.
 – Dwa dni zamknięcia w sypialni! – powiedziała z uwodzicielskim uśmiechem.
 – Cholera, chyba częściej się będę z nimi pojedynkował – mruknął i wziąwszy żonę na ręce, ruszył do sypialni.