niedziela, 29 września 2013

Najpiękniejsza chwila

Dziękuję za ponad 10000 wyświetleń:-)


 - Jak to zrobisz?- zapytał Zabini patrząc na Malfoya, który od dobrych dwóch godzin chodził tam i z powrotem po swoim dormitorium.
- Nie wiem – warknął zirytowany – Ale musi to być, coś co zapamięta na długo!!
- Porwiesz ją?- podsunął Blaise.
- Żeby mi na zawał zeszła? Zapomnij!- powiedział Draco stanowczo.
- To może … na błoniach?
- Nie, to musi być coś innego!
- Ok… eh no to w  Hogsmeade?
- Nie, to takie… zwyczajne – powiedział Draco zrezygnowany.
- Może na meczu?- zawołał Diabeł z uśmiechem samozadowolenia.
- Nie ma takiej opcji- westchnął blondyn.
- Dlaczego?- zdumiał  się Zabini.
- Z prostej przyczyny, nie będzie jej na meczu bo będzie w tym czasie pomagać McGonagall.
- To może zrób to w Wielkiej Sali?
- Nie jest to zły pomysł- powiedział Draco uśmiechając się zadowolony- Ale czekaj a ten kwiat?
- A wiesz jaki?
- Nie!
- To kicha- mruknął Blaise – Smoku,   może kogoś zapytać?
- Niby kogo?
- Mhhh Pansy?- podsunął Zabini.
- Nie mam nic do stracenia- Draco wzruszył ramionami i wyszedł szukać Parkinson.

- Róże- zaproponowała Pansy zrezygnowana.
- Nie, nie one- zaprzeczył Draco.
- Tulipany?
- Nie!
- Fiołki?
- Raczej nie!
- Frezje?-
- A jak wyglądają?
- W sezonie, kwiaty nabywają zielonego odcieniu- powiedział Pansy.
- To nie- westchnął Draco.
- Irysy?
- To takie niebieskie?
- Tak!
- Więc nie!
- Draco!
- No co? Naprawdę nie wiem jak się nazywają!
- Lilia?
- Jest żółta tak?
- Tak!
- Więc nie!! On nie był żółty!
- Super to wszystkie żółte odpadają! Narcyz,   słonecznik,   Gerber są żółte, więc one nie…  Czekaj a ty pamiętasz kolor?
- Tak, był ee no trochę białego i innego…
- Nie wiesz nic więcej?
- No podobno kiedyś był kwiatem żałobnym- powiedział niepewnie.
- Draco kretynie trzeba było tak od razu! To Cantedeskia inaczej zwana Kalla!
- Super!!- wykrzyknął zadowolony blondyn.

- Dobra dasz radę- powiedział Blaise klepiąc go pocieszająco po plecach.
- Masz i idź- Pansy wsadziła   mu w ręce bukiet kwiatów i popchnęła go w stronę wejścia do Wielkiej Sali.
- Jesteś Malfoy- mruknął pod nosem blondyn i ruszył do stołu Gryfonów.
 Wszyscy zwrócili uwagę na Draco Malfoya z bukietem kwiatów, podchodzący  z determinacją wypisaną na twarzy do zdumionej Gryfonki.
- Granger … masz- powiedział i podał jej bukiet.
Pansy westchnęła głośno, nad głupotą ślizgona.
- Miał jej je wręczyć, a nie wcisnąć!- warknęła do Zabiniego.
- Czekaj może będzie lepiej- uspokoił ją Blaise, lecz jedno spojrzenie na przyjaciela, powiedziało mu, że będzie tylko gorzej.
- Dziękuję Draco – Hermiona uśmiechnęła się do Ślizgona.
- Tak…- mruknął Malfoy – Więc ten…. Masz kwiaty, więc powiedz tak!
- Ale na co?- zapytała zdziwiona Hermiona.
- Jak to na co?- krzyknął zdenerwowany Draco, lecz zaraz zamilkł- Fakt nie powiedziałem jeszcze!
- Czego?- zapytała zaniepokojona dziewczyna.
- Dobra słuchaj, bo  nie wiem, czy dam radę to powtórzyć- powiedział poważnie Draco.
- Dobrze!
- No więc…
- Nie zaczyna się zdania od „no więc”- sprostowała cicho.
- Nie przerywaj mi!- krzyknął zły.
- Przepraszam- wyjęknęła.
- Cholera Granger jak ja mam ci się oświadczyć, jeżeli ty mi będziesz przeszkadzać?- warknął Draco.
- Po ludzku!- krzyknęła Hermiona.
- No jasne bo ty myślisz, że to takie łatwe!
- A nie?
- Właśnie!!To jest najtrudniejsze zadanie, jakie każdy facet musi wykonać!
- Oj jak mi przykro- warknęła odkładając kwiaty na stół i kładąc ręce na biodrach- A wiesz, że kobieta też musi podjąć trudną decyzje?!
- Niby jaką?- zapytał z wrednym uśmieszkiem- Czy powiedzieć tak, czy nie … no naprawdę trudna decyzja!
- Czy ty zawszę musisz być wredny?
- Oczywiście! Dlatego mnie kochasz!
- Na głowę chyba upadłam!
- W to nie wątpię! Przecież musi być jakieś wytłumaczenie, dlaczego nie chciałaś się ze mną umówić przez dwa miesiące!
- Warknąłeś, że mam zjawić się na błoniach o szóstej, żebyś spełnił dobry uczynek i poszedł  ze mną  na spacer!
- A co miałem powiedzieć? Nie wiem o co ci chodzi?! Przecież się zgodziłaś!
-  Bo miałam dzień dobroci!
- No wspaniała dziewczyna!- warknął Draco – To po co się zgadzałaś?
- Bo myślałam, że się zmieniłeś!
- Niby kiedyś byłem gorszy?!
- Oczywiście! Pamiętasz pierwszy rok?!
- Byłem wspaniały!
- Ty je..- zaczęła, lecz przerwała wpatrując się w niego w szoku- Czy ty mi się właśnie oświadczyłeś?!
- Ja… tak – powiedział poważnie – Ale chyba źle się za to zabrałem – westchnął, po czym ukląkł – Hermiono wyjdziesz za mnie?
- Tak – wyszeptała wzruszona, Draco wyciągnął pierścionek z kieszeni i wsunął jej na palec, po czym pocałował ją w dłoń.
- Kocham cię – powiedział, gdy wstał i wziął ją w ramiona.
- Ja ciebie też- odparła i pocałowała go czule.
- Oj gratuluje – krzyknęła Ginny i podeszła by złożyć im gratulację, za nią ruszyli inni.
- Myślałam, że nie będziesz pamiętał jakie kwiaty lubię – powiedziała Hermiona do Draco, gdy wszyscy już złożyli im życzenia.
- Nie pamiętałem jak się nazywały, Pansy mi pomogła – przyznał wzruszając ramionami.
- Tak wymieniłam chyba wszystkie kwiaty, dopiero wtedy przypomniał sobie parę informacji – mruknęła Parkinson ze śmiechem.
- Cały Smok – powiedział Zabini.
- A kiedy ślub?- zapytał Harry.
- Za miesiąc- powiedział Draco.
- Za pół roku- odpowiedziała w tym samym momencie Hermiona.
Spojrzeli na siebie zdumieni.
- Za miesiąc? Oszalałeś?
- Za pół roku? Oszalałaś?
- Tak jak się zgodziłam na pierwszą randkę!
- Zabawne, bo mi się zdaję, że wtedy właśnie postąpiłaś najmądrzej!
- Draco czy ty musisz mnie denerwować! Przecież przez miesiąc nie uda się wszystkiego zorganizować!
- Nie będę czekać pół roku!
- Niby czemu?
- A czemu, nie chcesz wyjść za mnie za miesiąc?
- Bo… -spojrzała na niego zamyślona- W sumie to nie wiem… to znaczy chcę za ciebie wyjść, więc dobrze!
- Naprawdę?! Zgadzasz się?- zapytał z nadzieją Draco.
- Tak!- odparła z uśmiechem, blondyn pocałował ją namiętnie.
- Wspaniale – ucieszyła się Pansy.
- Też tak sądzę – powiedział Draco przytulając narzeczoną, po czym wyszeptał jej do ucha- Przepraszam, że nie były to  takie oświadczyny, jakie sobie wymarzyłaś.
- Draco one były lepsze od moich marzeń – odpowiedziała mu z czułym uśmiechem – To była najpiękniejsza chwila w moim życiu!




                                      

wtorek, 24 września 2013

Ronald dla mnie już nie istnieje


Mała wiadomość - Chodzi o blog , który zdaniem paru osób skopiował mi pomysł, moim zdaniem tylko końcówka była podobna , więc na tym zakończmy ten temat :-) Ale dziękuję za powiadomienie, dzięki temu wiem, że doceniacie moją pracę :-)
A teraz zapraszam do czytanie.



Ładna, brązowowłosa kobieta szła w kierunku Dziurowego Kotła.
- Hermiona? – usłyszała głos, którego wolałaby nigdy więcej nie słyszeć.
- Ron – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Co ty tu robisz? – zapytał, podchodząc do niej.
- Stoję – odpowiedziała wzruszając ramionami.
- Jesteś w ciąży? – zdziwił się, patrząc na jej zaokrąglony brzuch.
- Spostrzegawczy jesteś – powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Kto jest ojcem? – zmarszczył czoło.
- Nie sądzę, żeby to powinno cię interesować – odpowiedziała, kładąc ręce na brzuchu.
- Może nie powinno, ale interesuje, więc mi powiedz – warknął, po czym uśmiechnął się wrednie – Chyba, że nie wiesz, kim jest facet, z którym spałaś!
- Ja nie jestem tobą, Ronald, i nie sypiam z wszystkim co się rusza – powiedziała stanowczo. – A teraz wybacz, ale nie mam zamiaru tracić na ciebie więcej czasu!
- Idziesz do Dziurawego? – zapytał Ron, idąc za nią.
- Tak – odparła.
- Ja też – powiedział i nie zważając na jej wściekłe spojrzenie szedł obok niej.
Hermiona westchnęła i przypomniała sobie dzień w którym ostatni raz widziała rudzielca.
Banalna historia, wróciła wcześniej z pracy i zastała Rona w łóżku z jakąś kobietą. Kim ona była? Nie wiedziała, nie chciała tego wiedzieć. To nie było ważne, ważne było to, że chłopak z którym była pół roku zdradził ją w jej mieszkaniu.
Nie słuchała jego wyjaśnień, nie miała zamiaru być dłużej z kimś, kto jej nie szanuje. Wyprowadziła się, zerwała kontakt ze wszystkimi. Tęskniła ze Harry’m i Ginny, ale nie chciała mieć nic wspólnego z rudzielcem, a wiedziała że gdyby spotykała się z Potterami, natknęłaby się kiedyś na Rona.
- Dlaczego nie odzywałaś się do nikogo? – zapytał Ron.
- Nie chciałam – powiedziała, nie patrząc na niego.
- Wolałaś być sama – mruknął.
- Nie byłam i nie jestem sama – odpowiedziała i weszła do Dziurawego Kotła, rozejrzała się, lecz nie widząc męża, usiadła przy wolnym stoliku, wyciągnęła książkę z torebki i zaczęła czytać.
- Herm? – usłyszała.
Uniosła wzrok i napotkała zielone oczy Harrego.
- Witaj – przywitała się  z uśmiechem, lecz tym razem szczerym.
- Miona – Ginny podbiegła i przytuliła swoją przyjaciółkę. – Jak ja za tobą tęskniłam!
- Ja za tobą też – odpowiedziała wzruszona Hermiona.
- Możemy się dosiąść? – zapytał Harry, Hermiona z uśmiechem pokiwała głową, była zadowolona że ich spotkała… No, może z wyjątkiem Rona.
- Co się z tobą działo? – zapytała Ginny.
- Wyjechałam do Australii – odpowiedziała.
- I dopiero teraz wróciłaś?- dopytywał się Harry.
- Nie, wróciłam dwa miesiące temu – odparła z przepraszającym uśmiechem.
- Dlaczego się nie odezwałaś? – zapytała Ginny- Który miesiąc? – rudowłosa widząc zmieszanie przyjaciółki zmieniła temat.
- Szósty – odparła z czułym uśmiechem.
- Gratuluję – powiedział Harry.
- Dziękuję – Hermiona spojrzała na Wybrańca z radością.
- Ale nie chce powiedzieć kto jest ojcem – odezwał się Ron z wrednym uśmiechem.
- Ron, zachowuj się – upomniała go Ginny.
- Nie przejmuj się – powiedziała Hermiona. – Niech mówi co chce, nie interesuje mnie jego zdanie.
- Panna-Wiem-To-Wszystko nie wie z kim spała i kto jest ojcem bękarta, a będzie mnie obrażać! – krzyknął Ron.
- Zadziwiające Weasley – usłyszeli zimny głos, odwrócili się i ujrzeli Lucjusza Malfoya z groźnym wyrazem twarzy. – Ciekawe, że bez tak ważnego narządu jak mózg jesteś w stanie cokolwiek powiedzieć!
- Malfoy – wysyczał Ron.
- Brawo – warknął Malfoy z krzywym uśmiechem. – Geniusz, nie idiota!
- Czego Pan od nas chce? – zapytał Harry, wstając.
- Od was nic – odparł Lucjusz. – Przyszedłem po żonę.
- No, to ją znajdź i idź – warknął Ron.
- Znalazłem – powiedział blondyn z szyderczym uśmiechem. – I chyba powinienem ci być wdzięczny.
- Za co? – zapytał zdumiony rudzielec.
- Za to, że z ciebie taki kretyn – odparł Malfoy, po czym zwrócił się do Hermiony. – Skarbie, idziemy?
- Skarbie? – powtórzyła zaszokowana Ginny, patrząc na przyjaciółkę która wstała i podeszła do blondyna z promiennym uśmiechem, po czym stanęła na palcach i założyła na jego ustach czuły pocałunek.
- Kupiłaś wszystko co chciałaś? – zapytał Lucjusz, patrząc na Hermionę z czułością.
- No prawie – odparła, przygryzając wargę.
- Czego nie masz? – zapytał, marszcząc brwi.
- Byłam w tym sklepie z księgami o zielarstwie, ale tą książkę którą chciałam mają tylko  w wydaniu trzy tomowym – powiedziała ze smutną miną. – Jest za ciężka jak dla mnie, a na transport sową ta książka jest za cenna!
- Książka jak książka – mruknął Lucjusz.
- Kochanie, tę książkę napisała Lisa Kisden, największa badaczka na świecie! – oburzyła się Hermiona.
- Dobrze, poczekaj chwilę, kupię ci ją – powiedział Lucjusz.
- Dziękuję – wykrzyknęła szczęśliwa Hermiona i pocałowała go namiętnie.
- Usiądź i odpoczywaj. Jeżeli ktoś cię zdenerwuje – powiedział i spojrzał na rudzielca. – Pożałuje!
- Nie martw się – odparła i z uśmiechem usiadła z powrotem przy stole.
- Hermiona, czy ty jesteś żoną Malfoya?! – zapytała po chwili ciszy Ginny.
- Tak – odparła z rozmarzonym spojrzeniem.
- Jak mogłaś za niego wyjść? – warknął Ron.
- Uspokój się – powiedział Harry. – Miona, dlaczego nam nie powiedziałaś?
- Kiedy? – zapytała, podnosząc do góry brwi.
- Jesteś szczęśliwa? – zapytała poważnie Ginny.
- Bardzo – odparła z promiennym uśmiechem.
- To dobrze – powiedziała rudowłosa.
- Odbiło ci Gin? – oburzył się Ron. – Ona wyszła za Malfoya!
- No właśnie, Gin! – Hermiona uśmiechnęła się krzywo. – Jestem żoną Malfoya i do tego matką jego dzieci!
- Dzieci? – zdumiała się Ginny i spojrzała na brzuch przyjaciółki.
- Oj, nie, Gin – Hermiona pokręciła ze śmiechem głową. – Tam znajduje się tylko nasz synek, ale mamy jeszcze dwuletnią córeczkę!
- Gdzie ona jest? – zapytał Harry.
- U moich rodziców – odparła. – Stęsknili się, a ja namówiłam Lucjusza, żeby oddał na chwilę jego małą księżniczkę.
- Córeczka tatusia – zaśmiała się Ginny.
- I to jaka – powiedziała Hermiona.
- To jest porażka – warknął Ron i wstał. – Granger, zmieniłaś się i to na gorsze! Żegnam!
- Nie przejmuj się nim – odezwał się Harry poważnie.
- Nie przejmuję – Hermiona wzruszyła ramionami.
- Przez niego wyjechałaś i zerwałaś z nami kontakt – wyszeptała smutno Ginny.
- Tak – przyznała Hermiona i uśmiechnęła się na widok męża z wielką księgą pod pachą. – Kupiłeś!
- Obiecałem – odparł. – Idziemy?
- Niech pan usiądzie – powiedział Harry.
 Malfoy spojrzał na niego zmrużonymi oczami, po czym zwrócił wzrok w stronę żony, a widząc jej proszące spojrzenie, westchnął i zajął obok niej miejsce.
Przez chwilę panowała cisza.
- Może odwiedzicie mnie  w sobotę – zaproponowała Hermiona. – Lucjusz musi wyjechać na cały dzień, więc będę sama z Rose.
- Z przyjemnością – odpowiedziała Ginny z uśmiechem.
- Przyprowadź też rodziców Gin, bardzo się za nimi stęskniłam!
- Na pewno przyjdą – powiedziała rudowłosa, z niepewną miną patrząc na męża i blondyna.
Obaj milczeli, unikając swojego wzroku.
- Kochanie – odezwała się cicho Hermiona, kładąc dłoń na kolanie męża.
Spojrzał na nią groźnie, lecz po chwili  jego wzrok złagodniał.
- Robię to tylko dla ciebie – mruknął i zwrócił się do Harrego. – Potter, ze względu na moją żonę, powinniśmy się… tolerować.
- Też tak sądzę – powiedział Harry.
- Zadowolona? – mruknął Malfoy.
- Bardzo – odparła Hermiona z uśmiechem.
- Jak to się stało, że jesteście razem? – zapytała Ginny.
- No więc,   gdy wyjechałam do Australii, nie wiedziałam co dalej mam robić. Postanowiłam znaleźć nową pracę i mieszkanie, nie chciałam przeszkadzać rodzicom – powiedziała Hermiona. – Znalazłam ogłoszenie, że pewna firma produkująca miotły wyścigowe poszukuje uzdrowicielki, ponieważ osoby wypróbowujące nowe miotły najczęściej coś sobie robią. Poszłam na spotkanie, okazało się, że właścicielem jest Lucjusz, dostałam pracę, a po roku byłam już jego żoną.
- A co na to Draco? – zapytała zaniepokojona Ginny.
- Przyzwyczaił się – zaśmiała się Hermiona. – Dzięki Astori, która przekonała go, że jeżeli jego ojciec jest szczęśliwy, powinien mnie zaakceptować!
- I zrobił to? – zapytał Harry.
- Spróbowałby nie – mruknął Lucjusz.
Harry spojrzał na niego uważnie i to co zobaczył zaskoczyło go. Lucjusz Malfoy, arystokrata, który jeszcze pięć lat temu nienawidził szlam, poślubił czarownicę mugolskiego pochodzenia, którą kocha i ma z nią dzieci!
- A co u was? – zapytała Hermiona.
- Mamy synka Jamesa, ma roczek – odpowiedziała Ginny z uśmiechem.
- Gratuluję – powiedziała była Gryfonka.
Spędzili jeszcze godzinę razem, po czym się pożegnali.
Hermiona trzymając się za rękę z Lucjuszem szła Pokątną, ściągając na siebie zdumione spojrzenia.
- Zaczyna się – mruknął Malfoy.
- Wiedzieliśmy, że tak będzie – powiedziała Hermiona i uśmiechnęła się zadziornie. – Możemy ich jeszcze bardziej zaszokować.
- Co chcesz zrobić? – zapytał z krzywym uśmiechem.
- Mam zamiar pocałować męża – powiedziała i stanąwszy na palcach zarzuciła mu ramiona na szyję i przybliżyła swoje usta do jego. – Co o tym sądzisz?
- Wspaniały pomysł kociaku – mruknął i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Oderwali się od siebie po dłuższej chwili.  Czarodzieje wpatrywali się w nich zaszokowani, lecz wystarczyło jedno spojrzenie Malfoya, aby zmieszali się i zaczęli rozchodzić.
- I jest sensacja na pierwszą stronę gazet – zaśmiała się Hermiona. – Lucjusz Malfoy, arystokrata, poślubił szlamę Granger!
- Hermiono mówiłem, żebyś nie nazywała się tak! – powiedział groźnie i pocałował ją czule. – Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała!
- Kocham cię – wyszeptała.
- Ja ciebie też – odparł. – Wracamy do domu?
- A możemy jeszcze iść na lody?
- Dla ciebie wszystko – powiedział i ruszyli do lodziarni Floriana Fortescue.
Gdy siedzieli już w ogrodzie lodziarni, Malfoy spojrzał na żonę.
- Na co masz ochotę?
- Na ciebie – powiedziała z uśmiechem, blondyn pochylił się i pocałował ją. – Mhm, a teraz poproszę lody z owocami i bitą śmietaną!
Malfoy poszedł złożyć zamówienie i po chwili wrócił z deserem dla żony.
- Cieszę się, że spotkałam Harrego i Gin – odezwała się Hermiona po chwili.
- Co powiedział ten idiota Weasley? – zapytał Lucjusz bawiąc się włosami żony.
- Że się zmieniłam i to na gorsze – powiedziała Hermiona z uśmiechem i podsunęła łyżeczkę z lodami mężowi. – Smakują ci?
- Dobre – mruknął i pochylił się nad nią i pocałował. – Ale tak smakują o wiele lepiej.
Hermiona zarumieniła się uroczo.
- Mam nadzieję, że Ron nie naopowiada jakichś głupot swoim rodzicom – powiedziała.
- Niech tylko spróbuje, a pożałuje – warknął Malfoy. – Nie wiem, czy to dobry pomysł, by przychodzili, gdy mnie nie ma! Jak cię zdenerwują to…
- Kochanie, nie zdenerwują mnie – zapewniła Hermiona. – Wszystko będzie dobrze, ale mam nadzieję, że uda ci się wrócić wcześniej. Nie lubię jak cię nie ma!
- Postaram się – obiecał. Hermiona skrzywiła się uroczo. – Coś się stało?
- Mam ochotę na ogórki z masłem orzechowym – powiedziała, gładząc brzuch.
- Nie lubisz masła orzechowego – zauważył Malfoy.
- Ale twój syn widać uwielbia – westchnęła Hermiona, na co blondyn się roześmiał.
- Choć kocie, wracamy do domu, gdzie dostaniesz tę zachciankę – powiedział podając jej rękę i pomagając wstać.
- Mam jeszcze inną zachciankę – wyszeptała.
- Jaką? – zapytał, przytulając ją do siebie.
- Chcę kochać się ze swoim mężem – wyznała cicho.
- Tę zachciankę spełnię z wielką przyjemnością – powiedział poważnie Malfoy i teleportował się wraz z żoną do domu.

- Uważaj na siebie i wracaj szybko – powiedziała Hermiona z czułością.
- Wrócę  przed wieczorem, obiecuję – odpowiedział poważnie i pocałował ją namiętnie. – Kiedy ma przyjść Potter z Wesleyami?
- Za trzy godziny – mruknęła Hermiona przytulając się do męża.
- Co się stało? – zapytał zaniepokojony.
- Nie chcę, żebyś wychodził! – powiedziała ze smutną miną. – Jest sobota!
- Skarbie, wiesz, że muszę być dzisiaj we Włoszech, żeby podpisać tę umowę – odpowiedział całując ją w czubek głowy. – I wiesz też, że wolałbym spędzić ten czas z tobą i Rose.
- Wiem – westchnęła i odsunęła się od niego. – Wynagrodzisz mi to!
- Jak? – zapytał z seksownym uśmiechem.
- Jutro spędzimy cały dzień w łóżku!
- W takim razie powinienem częściej wyjeżdżać – zaśmiał się i pocałowawszy ją ostatni raz teleportował się na spotkanie.
Hermiona weszła do pokoju śpiącej córeczki. Była dopiero szósta więc mała spała jeszcze słodko.
- Moja kruszynka – wyszeptała z czułym uśmiechem.
Nagle usłyszała na dole jakiś hałas. Zdziwiona ruszyła do drzwi.
- Pani, jakiś rudowłosy mężczyzna wszedł do domu! – skrzat Domi pojawił się obok niej. – Chyba jest pijany!
- Dasz radę znaleźć Lucjusza? – zapytała zdenerwowana.
- Tak, Pani – odpowiedział skrzat.
- Więc zrób to, lecz najpierw teleportuj Rose do moich rodziców – powiedziała i zeszła po schodach.
Hermiona ujrzała Rona słaniającego się na nogach obok drzwi.
- Co tu robisz? – zapytała podchodząc do niego.
- Przyszedłem cię odwiedzić – zaśmiał się. – Cieszysz się?
- Nie – powiedziała, kładąc opiekuńczo ręce na brzuchu.
- Urządziłaś się – warknął, rozglądając się po posiadłości. – Jak ci się spędza czas w salonie gdzie byłaś torturowana?
- Ron, czego chcesz? – zapytała, odsuwając się trochę.
- Odeszłaś od mnie – warknął. – I znalazłaś sobie bogatego faceta! Dlatego nie chciałaś do mnie wrócić?
- Zdradziłeś mnie – odpowiedziała. – W moim własnym mieszkaniu!
- Miałaś wrócić później! – krzyknął.
Hermiona skuliła się w sobie.
- Idź, Ron – wyszeptała zdenerwowana. – Czego chcesz?
- Chciałem się dowiedzieć, co widzisz w tym starym Śmierciożercy – powiedział z wrednym uśmiechem. – Musi drogo ci płacić, że z nim jesteś, a może jakiś eliksir miłosny?
- Jesteś pijany, wyjdź! – powiedziała stanowczo i otworzyła drzwi.
- Nie tak szybko – warknął i podszedł do niej. – Najpierw powinnaś mieć porównanie!
- Jakie porównanie? O czym ty mówisz? – wyjąknęła przerażona.
Weasley zaśmiał się i chwycił jej ręce.
- Nie miałaś okazji porównać, który z nas jest lepszy w łóżku, Granger – wycedził, zbliżając swoją twarz do jej. – Udawałaś cnotkę, ale teraz dostanę to, co chcę!
- Ron, zostaw mnie! – poprosiła Hermiona, gdy uścisk rudzielca stał się silniejszy, a on złapał ją za pierś.
- Nic z tego, teraz…
- Teraz cię zabiję! Crucio! – usłyszeli i Ron znalazł się na podłodze, krzycząc z bólu.
Nagle w domu pojawił się Harry ubrany w aurorskie szaty wraz z nieznanym mężczyzną oraz Domi.
Lucjusz z sadystycznym uśmiechem patrzył na cierpiącego rudzielca.
- Wystarczy – powiedział Harry. – Teraz my się nim zajmiemy.
- Powinienem go zabić – warknął, nadal się nie ruszając.
- Powinien pan, ale nie zrobi pan tego, tylko zajmie się Hermioną – powiedział Harry, na co Lucjusz przeniósł wzrok na przerażoną żonę.
Przerwał czar i przypadł do żony.
- Już dobrze – szeptał, tuląc ją do siebie.
Drżała w jego objęciach, a łzy ciekły po jej policzkach.
- Rose – wyszeptała.
- Jest u twoich rodziców – powiedział Lucjusz, chwycił ją za brodę i delikatnie uniósł jej głowę, tak, że patrzyła mu w oczy. – Skarbie już ci nic nie grozi!
- Bałam się – załkała i wtuliła się w bezpieczne ramiona męża.
W tym czasie Harry założył Ronowi kajdanki i mężczyzna z którym przybył, teleportował się z rudzielcem.
- Mionka, wszystko dobrze? – zapytał, podchodząc do niej.
- Tak – wyszeptała, nadal stojąc w objęciach blondyna.
- Musisz złożyć zeznania – powiedział Harry. – Jeżeli nie jesteś w stanie, możemy to przełożyć.
- A Lucjusz może być przy mnie? – zapytała.
- Oczywiście – odparł Potter..
- Więc miejmy to za sobą – wyszeptała i ruszyła do salonu. Usiadła na sofie i wpatrywała się w okno.
Malfoy usiadł obok niej i przyciągnął ją do siebie, Hermiona z lekkim uśmiechem przytuliła się do piersi blondyna.
- Jestem tu – wyszeptał jej do ucha.
- Przy tobie czuję się bezpiecznie- wyznała.
- Mionka… – odezwał się Harry, a gdy przyjaciółka na niego spojrzała wyczarował pergamin i samo notujące piór i zaczął. – Harry James Potter, Auror, zeznania poszkodowanej Hermiony Jean Malfoy. Hermiono opowiedz co się wydarzyło…
Hermiona streściła rozmowę z Ronem, cały czas przytulając się do męża.
- … wtedy zjawił się Lucjusz, a resztę już znasz – zakończyła, po czym spojrzała zaniepokojona na przyjaciela. – Co mu grozi?
- Najlepiej zasłona – warknął Malfoy.
- Jeżeli złożysz doniesienie, kilka lat w Azkabanie – wyjaśnił Harry, na co Hermiona lekko krzyknęła. – Jeżeli zaś nie złożysz obciążających go zeznań, czyli powiesz, że tylko wdał się z tobą w kłótnie, a nie próbował cię… Nie próbował cię zgwałcić – dokończył Potter z zaciśniętą szczęką. – Grozi mu wyrok w zawieszeniu.
- Pójdzie do Azkabanu – powiedział wściekle Lucjusz.
- Nie – zaprotestowała słabo Hermiona. – Nie możemy tego zrobić państwu Weasley, oni się załamią! A Ron był pijany!
- Hermiono, on … – zaczął Malfoy, lecz przerwała mu kładąc palec na jego ustach.
- Kochanie, wiem co on próbował zrobić,   byłam przy tym – powiedziała próbując się uśmiechnąć. – Ale dzięki tobie nic mi nie jest!
- On powinien za to zapłacić! – warknął Lucjusz, chwytając jej rękę i całując ją delikatnie. – Nie może mu to ujść płazem!
- Z jednej strony zgadzam się z Twoim mężem, Herm, z drugiej jestem ci wdzięczny, dzięki temu rodzice Ginny nie załamią się – powiedział Harry, po czym westchnął. – Ale zasłużył na karę, jeżeli nie chcesz go wysłać do Azkabanu, mogę założyć mu namiar, który uniemożliwi zbliżanie się do ciebie na dwieście metrów.
- To będzie najlepsze rozwiązanie – powiedziała.
Usłyszeli dzwonek do drzwi, słyszeli jak Domi wpuszcza kogoś i już po chwili do salonu wbiegli państwo Weasley oraz Ginny.
- To prawda? – zawołał Ginny przypadając do Harrego. – Ron naprawdę próbował skrzywdzić Mionkę?
- Tak – odparł poważnie Harry.
- Gdzie ja popełniłam błąd – załkała Pani Weasley. – Jak mogłam wychować takiego potwora?
- Niech Pani usiądzie – zaproponował Lucjusz, wstając.
Molly spojrzała na niego, następnie zwróciła wzrok na Hermionę, podeszła szybko do niej i usiadła obok.
- Przepraszam, kochanie, za Rona – powiedziała drżącym głosem Pani Weasley.
- To nie Pani wina – pocieszyła ją Hermiona. – Nie zdążył nic zrobić!
- Ale próbował – odezwał się załamany Pan Weasley. – Co mu grozi?
- Jeżeli Hermiona zdecyduje się nie donosić na niego o próbę gwałtu – powiedział poważnie Harry. – To wyrok w zawieszeniu i namiar, natomiast gdyby Miona zeznała, wtedy Azkaban.
- Co postanowiłaś? – zapytała cicho Pani Weasley.
- Nie złożę zeznań – odparła ze smutnym uśmiechem. – Był kiedyś moim przyjacielem, lecz ratuje go tylko i wyłącznie ze względu na Gin i państwa.
- Dziękuję – Pani Weasley porwała ją w objęcia. – Dziękuję ci, Hermiono!


Hermiona leżała w łóżku, gdy wszedł Lucjusz z Rose.
- Chodź do mamusi, kochanie – powiedziała czule, wyciągając do córeczki ramiona.
Malfoy zajął miejsce przy żonie i córeczce.
- Jak się czujesz? – zapytał.
Hermiona ułożyła się w jego ramionach wraz z Rose.
- Teraz wspaniale – powiedziała.
- Nadal uważam, że powinien trafić do Azkabanu – warknął Lucjusz.
- Wiem kochanie, ale nie mogłam tego zrobić – odpowiedziała. – Możemy o tym zapomnieć?
- Jeżeli tego chcesz – powiedział, całując ją czule.
- Chcę – potwierdziła. – Chcę o tym zapomnieć o tym dniu… Lucjuszu, twoje spotkanie!
- Czy ty jesteś przy zdrowych zmysłach?! – warknął, przytulając ją mocno. – Ty jesteś ważniejsza!
- Ale…
- Moja rodzina jest najważniejsza – powiedział stanowczo i pocałował ją namiętnie.
- Kocham cię – wyszeptała z uśmiechem.
- Ja ciebie też – odparła.
- Mama – zawołała Rose.
- Co się stało skarbie? – zapytała Hermiona.
- Kotek – dziewczynka pokazała na zdjęcie przedstawiające ją i Krzywołapka znajdujące się na ścianie sypialni.
- To jest Krzywołap – powiedziała. – Był moim kotem, odkąd miałam trzynaście lat, ale niestety zdechł.
- Tatuś, Piesio! – powiedziała Rose, przytulając się do ojca.
- Chcesz pieska? – zapytał rozbawiony Lucjusz.
- Tak! – zawołała dziewczynka. – Możemy?
- Kupimy pieska – powiedziała Hermiona z uśmiechem. – Prawda kochanie?
- Kupimy – potwierdził Malfoy ze śmiechem.


Hermiona trzymając za rękę Rose szła wraz z Lucjuszem, który trzymał na rękach ich trzyletniego synka, ulicą Pokątną.
- Idziemy na lody? – zapytała pięcioletnia Rose.
- Oczywiście – potwierdziła Hermiona. – Na duże lody z owocami!
- I bitą śmietaną! – zawołał Patrick.
Rodzina Malfoy usiadła w ogrodzie lodziarni i zabrała się za jedzenie deserów.
- Pycha – powiedziała Rose z zadowoloną miną.
Lucjusz pocałował Hermionę i uśmiechnął się.
- Prawda – odparł.
- Potwierdzam – powiedziała Hermiona.
Od trzech lat, czyli od dni kiedy Ron został aresztowany, nie widziała go ani razu, podobno wyjechał do Hiszpanii, chcąc uciec od prasy, która jakimś sposobem dowiedziała się o zdarzeniu, które miało miejsce w  dworze Malfoyów. Hermiona podejrzewała bliźniaków, którzy, gdy dowiedzieli się o postępku brata, postanowili dać mu nauczkę. Skończyło się na tym, że Ron przez dwa tygodnie chodził z wypisanym na czole napisem „Jestem kretynem!”.
Ginny wraz z Harrym zerwali kontakt z rudzielcem. Państwo Weasley jako jedyni z rodziny odzywają się do syna.
Lucjusz zrobił wszystko, by jego rodzina była bezpieczna, na dwór nałożył masę zaklęć, lecz Hermiona kazała mu je zdjąć, gdy za każdym razem gdy ktoś do nich przychodził, musiał przez dziesięć minut czekać, aż zasłony zostaną zdjęte.
Hermiona wybaczyła Ronowi, po przeczytaniu listu, który do niej napisał, zamieścił w nim przeprosiny oraz wytłumaczenie swojego zachowania, pisał że nie był świadomy tego, co robi.
Kobieta nie chciała już nigdy wracać do tej sprawy, wyrzuciła byłego przyjaciela z pamięci.
Hermiona ma wspaniałego męża, dzieci oraz przyjaciół. Nic więcej do szczęścia jej nie potrzeba.
- A kupis mi tatusiu miotłę? – zapytała Rose.
- Nie mam mowy – zaprotestowała Hermiona.
- Cemu? – dziewczyna spojrzała smutno na mamę.
- Jesteś za mała, a to niebezpieczne – powiedziała Hermiona.
- Wcale nie – odezwał się Lucjusz, a widząc wściekły wzrok żony, uśmiechnął się do niej. – Skarbie, to wcale nie jest niebezpieczne!
- Ale…
- Mamusiu, prose – wyszeptała z proszącą minką Rose.
Hermiona westchnęła.
- Dobrze, ale nie latasz bez taty! – powiedziała i uśmiechnęła się na widok szczęśliwej miny córki oraz dumnej męża.
- Wyrośnie z niej wspaniała ścigająca! – zawyrokował Lucjusz.
- A ty, skarbie, na co masz ochotę? – zapytała synka.
- Cekoladowe zaby! – odpowiedział roześmiany chłopiec.
- Na to się zgadzam bez zastrzeżeń – powiedziała Hermiona z uśmiechem.
- Zapomniałaś o kimś – odezwał się Lucjusz z iście ślizgońskim uśmiechem.
- Naprawdę? – zapytała. – O kim? O Leo?
- Hau, hau – zawołał Patrick.
- Kupimy Leo psie przysmaki? – zapytała Rose.
- Tak, kochanie – odparł Lucjusz i spojrzał na żonę. – Zapomniałaś o mnie!
- Och – Hermiona uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko. – A co sobie życzysz?
- Ciebie – wymruczał jej do ucha. – Nagą w łóżku!
- Spełnię to z wielką przyjemnością – powiedziała i pocałowała go czule.
- A ty mamusiu co chcesz? – zapytała Rose.
- Ja już mam wszystko, czego pragnęłam – odpowiedziała z promiennym uśmiechem.