Życie pisze różne historie...
Ta
miniaturka jest... inna :) Przynajmniej jak na mnie :)
Mam
nadzieję, że się spodoba ;)
Beta:
Kite Millie
Pokój
pogrążony był w mroku, słychać było tylko tykanie zegara. Na krześle przy
oknie siedziała siwowłosa kobieta, która nie poruszyła się od dłuższego czasu.
Wzrok miała wbity w okno, lecz nie widziała niczego. Myślami była daleko,
jej twarz była surowa, jedynie oczy ukazywały ból, któremu nie mogła zaprzeczyć.
Na jej policzkach pojawiły się łzy, nie mogła ich powstrzymać.
Wstała
i niepewnie podeszła do drzwi. Nagle odwróciła się, stanęła przed komodą
i otworzyła szkatułkę. Wyciągnęła z niej pierścień, założyła na palec
i odetchnęła głęboko.
– Już czas – wyszeptała i wyszła
z komnaty.
Szła
szybko, jakby bała się tego, co może się zdarzyć, gdy zawróci. Kiedy dotarła do
chimery pilnującej wejścia do gabinetu, posąg odsunął się, nie czekając na
hasło.
– Wiedziałem, że się zjawisz – powiedział
Dumbledore, uśmiechając się z obrazu. – Nie mogłabyś przepuścić okazji do
zrobienia mi awantury Mini.
– Należałoby ci się Albusie – odpowiedziała
cicho profesor McGonagall, stając przed nim. Spojrzała na mężczyznę, który
patrzył na nią niebieskimi oczami zza osadzonych na haczykowatym nosie okularów
– połówek.
– Jestem tego świadomy – zaśmiał się.
– Dlaczego Severus?! – zadała pytanie, które
pojawiło się w jej głowie w chwili, gdy zrozumiała, że śmierć tego
starego głupca była zaplanowana.
– Severus dobrze wypełnił swoją misję –
odpowiedział Dumbledore. – Dlaczego on? Może wydawać się, że byłem bezwzględny,
niszcząc mu jeszcze bardziej życie… przez to że mi pomógł, jego reputacja
Śmierciożercy tylko się potwierdziła, ale wierz mi, rozmawialiśmy o tym
wiele godzin, jedynie to mogliśmy uczynić, by Draco nie musiał popełniać morderstwa
w tak młodym wieku, by uchronić jego duszę przed losem gorszym niż jego
ojca!
– Mogliście mi powiedzieć! – oburzyła się.
– Wybacz Minerwo, lecz uważałem, że im tak
będzie najlepiej!
– Myliłeś się! – wykrzyknęła, przypominając
sobie chwilę, gdy Poppy przybiegła po nią w ten pamiętny dzień.
Na
błoniach roiło się od uczniów, Minerwa musiała siłą przecisnąć się do przodu.
Gdy
jej się to udało, stanęła sparaliżowana, nie wierząc w to, co widzi.
– To niemożliwe – wyszeptała.
Harry
Potter pochylał się, płacząc nad dyrektorem, starszy mężczyzna leżał
nieruchomo, a jego twarz wyrażała spokój.
– Snape go zabił! – wykrzyknął Harry. – To
zdrajca!
– Harry! – Ginny upadła na kolana obok swojego
chłopaka i odciągnęła go od Dumbledore'a.
W tym
momencie profesor transmutacji otrząsnęła się z szoku.
– Prefekci zaprowadzić pierwszorocznych do
dormitoriów! – rozkazała głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Nauczyciele wezwać
aurorów! Panno Granger, panie Weasley proszę zająć się panem Potterem!
– Tak, pani profesor – Hermiona płacząc,
podeszła do obejmującej się pary i wziąwszy Harry’ego za rękę, wraz
z Ginny zaczęła ciągnąć go w stronę zamku. Ron spojrzał ostatni raz
na ciało dyrektora, po czym ruszył za przyjaciółmi.
– To niemożliwe, pani psor – załkał Hagrid. –
To nie może być prawda!
Minerwa
jedynie skinęła nieznacznie głową, wpatrując się w ciało Albusa.
– To na pewno było zaplanowane – powiedziała
profesor Sprout, stając obok kobiety, gdy Aurorzy zjawili się, by zabrać ciało
dyrektora.
– Wiem – odpowiedziała McGonagall zgodnie
z prawdą. – Ale nie wiem dlaczego…
– Dowiemy się tego – obiecała Poppy, klepiąc
ją przyjacielsko po ramieniu.
– Jesteś starym głupcem – warknęła, patrząc na
uśmiechniętego Dumbledore'a.
– Wszystko skończyło się dobrze Mini! –
pocieszył ją. – Voldemort nie żyje, wojna się skończyła…
– Straciliśmy wiele wspaniałych osób –
przerwała mu. – Severus, Tonks, Remus, Fred Weasley, panna Brown, panna…
– Wiem – jego twarz spoważniała. – Lecz pamięć
o nich zostanie zachowana przez każdego, kto pozna historie bitwy
o Hogwart!
– Severus …. – zaczęła, wpatrując się
w okno gabinetu. – Był młodym mężczyzną, powinien cieszyć się teraz
życiem, tyle lat cierpiał … – łzy pojawiły się w jej oczach. – Był dla
mnie jak syn, którego nigdy nie miałam, był zawsze taki poważny, nawet jako
dziecko, samotny, skryty lecz odważny… poświęcił swoje życie dla nas…
– Minerwo, Severus Snape jest bohaterem
i dzięki wspomnieniom, które znajdują się w mojej myślodsiewni
zostanie oczyszczony ze wszystkich oskarżeń, pośmiertnie zostanie odznaczony…
– Co mu z tego?! – zawołała
z goryczą. – Za życia był źle traktowany, prawie nikt mu nie ufał!
Cierpiał! Ja wiem, że ten chłopiec cierpiał!
– Tylko ty nazywałaś go chłopcem i nie
straciłaś życia – przypomniał z uśmiechem.
– Był wspaniałym człowiekiem – wyszeptała
i spojrzała na Albusa. – Ty też…
– Wiem o tym – wypiął z dumą pierś.
– Pamiętaj, że byłem niezwykły!! Tylko ja ze znanych ci osób mam bliznę
w kształcie planu Londyńskiego metra!
– Ty i te twoje przechwałki – prychnęła.
Przez
chwilę panowała cisza, oboje pogrążyli się w swoich myślach.
– Gniewasz się – stwierdził Dumbledore.
– Nie gniewam… jestem wściekła – poprawiła go.
– Umierałem Mini.
– Przez własną głupią ciekawość! – wykrzyknęła
z wyrzutem. – Musiałeś przymierzać ten pierścień?! Nie mogłeś się
opanować?! W twoim wieku wypadałoby mieć trochę oleju w głowie!
– Wybacz, lecz znasz mnie – wzruszył
ramionami. – Insygnia mnie fascynowały, to one przez kilka lat były dla mnie
priorytetem, chroniłem je, by nie dostały się w ręce Toma, lecz gdy
dowiedziałem się o horokrusach, cały czas o nich myślałem, cały czas
zastanawiałem się, jakimi przedmiotami mogą być, wiedziałem, że Harry jest
jednym z nich, lecz reszta… to była zagadka, którą musiałem rozwiązać! Nic
mnie nie mogło powstrzymać, nie pomagały racjonalne argumenty Severusa, więc
gdy dostałem w swoje ręce ten pierścień… Minerwo wybacz staremu głupiemu
człowiekowi, ale nie mogłem się powstrzymać, założyłem go, resztę już znasz.
– Jedna rzecz, a tyle zmienia –
powiedziała kobieta, wpatrując się w pierścień na jej palcu.
– Zachowałaś go – Dumbledore się uśmiechnął.
– Dla przestrogi – wytłumaczyła. – Żeby
przypomniał mi, że ciekawość do niczego dobrego nie prowadzi!
– Szkoła została już całkowicie odbudowana –
zmienił temat Albus.
– Tak… wszystko zostało odbudowane –
przyznała, wzdychając. – Uczniowie wrócą do Hogwartu we wrześniu, to nie będzie
przyjemny rok... Prawie każdy stracił kogoś bliskiego, większość ślizgonów
została sierotami. Będzie smutno, cicho, przytłaczająco.
– Należy pamiętać o zmarłych – powiedział
po chwili Dumbledore. – Lecz należy także pamiętać, że obowiązkiem każdego
człowieka jest radość z każdej chwili życia, z każdej nawet
najbardziej prozaicznej czynności, ponieważ wielu nie ma już tej możliwości.
– Wiem – Minerwa spojrzała na niego poważnie.
– Myśleliśmy, by pierwszy raz w historii szkoły nie organizować balu na
święta, lecz potem przemyśleliśmy to i stwierdziliśmy, że uczniowie muszą
zacząć zapominać o smutku, muszą zacząć żyć…
– Dobrze robisz Mini – odparł mężczyzna. –
Pamiętaj, że Hogwart znów ma się zapełnić podekscytowanymi pierwszorocznymi,
którzy dopiero zaczynają swoją przygodę, drugorocznymi, którzy czują się
w szkole jak w domu, trzeciorocznymi, którzy zawiązali już tu
przyjaźnie, czwartorocznymi, którzy szczęśliwi idą na swój pierwszy bal,
piątorocznymi, którzy przygotowują się do Sum, szóstorocznymi, którzy cieszą
się ostatnim rokiem beztroski i na koniec siódmorocznymi, którzy podejmują
decyzje o reszcie swojego życia! Ta szkoła ma być dla nich miejscem
magicznym, mają przeżyć tu chwilę radości, nie smutku i żalu…
– Masz rację, Albusie – Minerwa uśmiechnęła
się do niego pierwszy raz od wejścia do gabinetu. – Czas zacząć zapominać
o złu, jakie minęło!
– I to jest dziewczyna, którą znam! – zawołał
zachwycony Dumbledore, powodując rumienieć na twarzy kobiety.
– Eh ty umiesz prawić komplementy – mruknęła
rozanielona, lecz po chwili spoważniała. – Wiesz, że bez ciebie Hogwart nie
będzie ten sam? I bez naszego Mistrza Eliksirów… nikt was nie zastąpi,
a wiem, że muszę znaleźć zastępstwo za Severusa… lecz nie umiem!
– Minerwo, Severus już nie wróci, musisz się
z tym pogodzić…
– Nie mogę – załkała. – Kto teraz będzie się
kłócił ze mną? Komu będę matkowała?
– Udawał wściekłego, ale ja wiem, że uwielbiał,
jak o niego dbałaś – powiedział poważnie dyrektor.
– Minęło już trochę czasu, a ja za każdym
razem gdy zamknę oczy, widzę twoje martwe ciało leżące na błoniach, bądź
Severusa z pustym spojrzeniem…
– Potrzebujesz czasu – odezwał się mężczyzna
po chwili. – Każdy musi zacząć żyć od nowa, bez tego bólu w sercu, który
nasila się na wspomnienie poległych.
– Ile musi minąć? – zapytała cicho.
– Na to nikt nie zna odpowiedzi…
– Zastanawiałam się, czy wszystko pozostanie
tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku
moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez
chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci – zapomną.
Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie
szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza
miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami
i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi
nie ma pustych miejsc*.
– Minerwo, zawsze uważałem cię za bardzo mądrą
kobietę – Dumbledore uśmiechnął się. – Zawsze wiedziałaś, jak zachować się
w danej sytuacji, jak pomóc komuś, jak sprawić, by nieśmiały chłopiec stał
się bohaterem...
– Harry..
– To twoja zasługa Mini – powiedział dyrektor.
– To ty zawsze doradzałaś mi, jak powinienem się zachować w stosunku do
niego, jak przekazać mu trudne sprawy, jak pocieszyć go po kolejnej stracie, to
dzięki tobie zdobył przyjaciół, możesz zaprzeczać, ale ja wiem, że, gdy
dotarliśmy do łazienki w Noc Duchów, gdy Harry był na pierwszym roku, od
razu domyśliłaś się, że panna Granger kłamie, wcale nie próbowała znaleźć
trolla…
– Była taka samotna – Minerwa się zamyśliła. –
Taka zdolna dziewczynka, taka zagubiona jak…
– Jak Severus – podsunął mężczyzna.
– Jak Severus – przyznała z lekkim
uśmiechem. – Nie chciałam, żeby powtórzyła się historia sprzed kilkunastu lat,
nie chciałam, by została wyrzutkiem przez swoją inteligencje i sposób
bycia, pan Potter i Weasley sprawili, że otworzyła się na innych…
– Pomogłaś całej trójce – przerwał jej. – Pan
Weasley nie stałby się takim człowiekiem gdyby nie ty.
– Ronald zmienił się dzięki Harry'emu
i Hermionie – odpowiedziała. – Tylko oni byli dla niego przyjaciółmi
z prawdziwego zdarzenia, nie odsunęli się od niego, gdy ich po raz kolejny
zawodził, bądź oskarżał o rzeczy, których nie zrobili …
– Zawsze był uparty i narwany – zaśmiał
się Dumbledore. – Charakter ma po Molly!
– Biedna Molly – Minerwa spojrzała w okno
i zamyśliła się nad losem rudowłosej kobiety. – Straciła syna… najpierw
braci, później jednego z synów… podziwiam ją Albusie! To wspaniała
kobieta, mimo straty nadal troszczy się o innych, udaje, że życie toczy
się dalej, lecz gdybyś ujrzał jej oczy, gdy ktoś wspomni Freda… Ten ból jest
nie do opisania…
– Jak się czuje drugi ze wspaniałych
bliźniaków?
– George zamknął się w sobie –
wyszeptała. – To nie jest ten chłopiec, który wraz z bratem został
największym kawalarzem Hogwartu od czasu Huncwotów, teraz…. Na jego ustach nie
ma już tego zadziornego uśmiechu, jego oczy nie błyszczą radością…
Minerwa
zamilkła, wspominając scenę, której była świadkiem kilka dni temu.
W
Norze było pełno ludzi, ze wszystkich stron można było usłyszeć strzępki
rozmów, rodzina Weasleyów spotkała się z przyjaciółmi, by uczcić
zakończenie wojny.
George
siedział przy kominku i wpatrywał się w zdjęcie przedstawiające
rodzinę w Egipcie.
– Może pogramy w quidditcha? – zapytał
Ron, rozglądając się po salonie.
– Dobry pomysł – podchwyciła Ginny.
– Fred idziemy? – George zadał pytanie,
rozglądając się dookoła. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, co zrobił.
W pomieszczeniu zrobiło się cicho, Minerwa spojrzała na Molly, która
z trudem powstrzymała szloch, George mruknął pod nosem „przepraszam”
i wyszedł z domu.
– Życie się zawaliło
Albusie – powiedziała Minerwa. – Nigdy nie będzie już tak samo.
– Nigdy – przyznał. – Lecz należy iść przez
życie, gdy mamy taką możliwość! Pamiętaj o tym! Spójrz na naszą Złotą
Trójcę. Przeżyli przez siedem lat więcej niż niejeden stuletni głupiec przez
całe swoje życie, a jednak nie poddali się, walczyli, by teraz układać
sobie życie!
– Mam nadzieję, że im się to uda… nikt bardziej nie zasłużył na to niż oni – McGonagall westchnęła. – Tęsknię za tobą…
– Mam nadzieję, że im się to uda… nikt bardziej nie zasłużył na to niż oni – McGonagall westchnęła. – Tęsknię za tobą…
– Ja za tobą też Mini – odparł cicho. – Lecz
życie pisze dla każdego inny scenariusz, nie mamy wpływu na to, co przyniesie
nam następny poranek… A teraz… zajmij miejsce, które od dawna ci się
należało!
Minerwa
uśmiechnęła się smutno, odetchnęła głęboko i usiadła za biurkiem.
– Pani dyrektor Minerwa McGonagall –
powiedział z dumą Albus.
– Następczyni Albusa Dumbledora
i Severusa Snape – dodała. – Dwóch wspaniałych ludzi, którym postaram się
dorównać!
– Już dawno to zrobiłaś moja droga – starzec
uśmiechnął się. – Już dawno…
________________________________________________________________
*Halina
Poświatowska