czwartek, 27 lutego 2014

Koniec... dlaczego?

Hermiona Granger  obudziła się gdy na zewnątrz było jeszcze ciemno, ziewnęła i odwróciła się chcąc wtulić się w swojego chłopka, zdziwiła się gdy napotkała na pustkę.
Zmarszczyła czoło , wstała i wyszła z pokoju. Gdy znalazła się w jego sypialni stanęła rozglądając się dookoła.
-Co tu się dzieje?- zapytała patrząc na wpół zapakowany kufer.
-Pakuje się Granger- odpowiedział Malfoy nie patrząc na nią.
Hermiona zaskoczona podeszła do niego.
-Jak się pakujesz… po co?
-Rzucam szkołę- warknął.
-Nie możesz tego zrobić!- krzyknęła- Jeszcze dwa miesiące! Wiem, że nie chciałeś tu wracać, ale przecież wytrzymasz jeszcze i …
-Odchodzę od ciebie- przerwał jej chłodnym głosem- Znudziłaś mi się, mam zamiar zacząć życie od nowa… bez ciebie, to koniec!
Gryfonka poczuła jak serce zamiera jej w piersi, przypomniała sobie zdarzenie sprzed trzech miesięcy.
-Malfoy co ty wyrabiasz?!- wykrzyknęła patrząc jak Ślizgon zaryglowuje drzwi.
-Nie widzisz? W takim razie kup sobie okulary!- zakpił.
-Wypuść mnie!- rozkazała poprawiając czerwoną sukienkę którą miała na sobie.
-Nie ma takiej opcji Granger- odpowiedział stanowczo- Chyba , że ubierzesz na siebie jakiś stary dres i do tego ma ci wrócić ta cholerna szopa na głowę!
-Że co?- zdziwiła się i przeczesała odruchowo swoje loki- Wiesz ile mi zajęło by one tak wyglądały?!
-Nie interesuje mnie to!- warknął-Nie wyjdziesz tak ubrana!
-Umówiłam się z Wiktorem!- oburzyła się- Będzie tylko dzisiaj w Trzech Miotłach!
-Tym bardziej nigdzie nie pójdziesz!
-Malfoy o co ci chodzi? -zapytała tracąc cierpliwość.
-Masz nie stroić się dla tego kretyna… wogóle masz się nie stroić dla żadnego innego idioty!- powiedział poważnie.
-Niby czemu? – założyła ręce na piersi.
-Bo ci zabraniam!
-Nie masz do tego prawa!
-Mam!
-Niby czemu?!
-Bo cię kocham kretynko!- wykrzyknął i wściekły sam na siebie wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Hermiona przez chwilę stała zaszokowana, lecz zaraz uśmiechnęła się promiennie i wbiegła za nim.
-Malfoy masz zakaz patrzenia dłużej niż pięć sekund na jakąkolwiek dziewczynę… oprócz mnie- powiedziała.
Chłopak spojrzał na nią niepewne a widząc jej uśmiech w dwóch krokach znalazł się przy niej i uwięził ją w swoich objęciach.
-Jesteś moja Granger- mruknął i pocałował ją namiętnie.
-Obiecaj mi że mnie nie skrzywdzisz- wyszeptała gdy oderwali się od siebie- Kocham cie Draco!
-Obiecuję- przyrzekł uroczyście.
Od tego dnia Draco Malfoy i Hermiona Granger byli parą, w tajemnicy, lecz Gryfonka miała nadzieję, że niedługo powiedzą o sobie wszystkim, a teraz….
- Koniec - powtórzyła cicho.
- Wiedziałaś że to się kiedyś skończy- powiedział zamykając kufer.
- Tak- odpowiedziała- Spodziewałam się tego… ja chciałabym… mh życzę ci szczęścia Draco, mam nadzieję, że … właściwie nie wiem co chce powiedzieć- plątała się, zła na siebie że nie może rozstać się z nim bez scen odetchnęła głęboko- Żegnaj Smoku- powiedziała i szybko wyszła, zamknęła się w swoim pokoju , rzuciła Silenco na drzwi i zaczęła płakać.
- Granger to koniec- powtórzyła z goryczą- Malfoy ty dupku obiecałeś , że mnie nie zranisz!
Otarła łzy z policzków i zamknęła oczy.
Nie chciała wierzyć w to że Draco odejdzie, chciała żeby został z nią , stworzył rodzinę, był jej tylko jej.
- Dobrze że nikt nie wiedział o nas- mruknęła przygryzając wargi.
Musiała udawać , że jego wyjazd ją nie poruszył, że nie interesuje się przystojnym prefektem, musi ukrywać swoje uczucia głęboko na dnie swojego serca i rozumu tam gdzie logiczne myślenie gdy była z Draco.
- Dam radę- powiedziała stanowczo. Wstała i podeszła do okna , widok jeziora spowodował nowe łzy. Tam właśnie odbyła się ich pierwsza randka…
Hermiona chichotała gdy Draco prowadząc ją za rękę kierował się ku jeziorze.
-Co cię tak śmieszy Granger?- zapytał przewracając oczami.
-Jak mogłeś wymyślić , żebyśmy skradali się na błonie o trzeciej rano?
- To jest romantyczne- oburzył się.
-Ciekawe kto ci podsunął ten pomysł- mruknęła kręcąc z niedowierzaniem głową.
-Przeczytałem- wzruszył ramionami.
-Gdzie?
-W książce- odpowiedział poruszając sugestywnie brwiami- „ Jak zdobyć soczysty kąsek- poradnik dla Smoków i innych groźnych stworzeń”!
-Ja niby jestem kąskiem?- zawołała zbulwersowana.
-I to jakim- przytaknął i pocałował ją czule.
-Malfoy żebyś ty zaraz nie został zagrożonym gatunkiem- powiedziała przyciągając go bliżej siebie.
-Czy ty mi grozisz?- zapytał.
-Tylko ostrzegam- odpowiedziała rozbawiona.
-Granger nie zaczynaj- mruknął z ustami przy jej ustach.
- A co mi zrobisz?- wyszeptała wpatrzona w jego usta.
-To!- krzyknął i wziąwszy ja na ręce skierował się ku wodzie.
-Malfoy!- pisnęła chwytając go za szyję- Oszalałeś?
-To konsekwencja spędzania z tobą czasu- zakpił.
-No wiesz!- oburzyła się.
-Wiem- zaśmiał się i postawił ją na ziemi , nie wypuszczając jej z objęć- I jak ci się podoba nasza pierwsza randka?
-Jest wspaniale- odpowiedziała- Nigdy tego nie zapomnę!

Po godzinie gdy była pewna że Malfoy zniknął, poszła do jego dormitorium , wszędzie panował porządek, nie zostało nic, tylko koperta z jej imieniem.
Drżącymi rękami wzięła ją i otworzyła.

Hermino
Wiem , że nie wystarczy przepraszam, ale nie mogłem cię dłużej zwodzić.
Byłaś dla mnie kimś ważnym , ale oboje wiemy że ten związek nie miał przyszłości.
Musiałem go zakończyć dla twojego jak i mojego dobra, kiedyś zrozumiesz i będziesz mi wdzięczna.
Zwiąż się z kimś kto na ciebie zasługuje…
Tylko błagam cię, nie z łasicą! Ten kretyn nie ma prawa cię tknąć!
        Wybacz!
        Draco

- Dla mojego dobra- prychnęła i wrzuciła list do komika i patrzyła jak znika w ogniu- Dla mojego dobra powinieneś zostać ze mną!
Następnego dnia zeszła na śniadanie z maską obojętności na twarzy.
Nie mogła pozwolić by ktoś zauważył że załamała się odejściem prefekta Slitherinu.
- Podobno Malfoy odszedł ze szkoły- powiedział Ron gdy usiadła.
- Wiem- mruknęła nalewając sobie soku.
- O jednego śmierciożercę  mniej- mruknął rudzielec.
Hermiona z całych sił powstrzymała się od wybuchu.
- On nie był śmierciożercą Ronald- wysyczała- Jakbyś zapomniał był po naszej stronie!
- Hermiono o co chodzi?- zapytał Harry patrząc na przyjaciółkę uważnie- Odkąd bronisz Malfoy’a?
- Nie mam zamiaru wam się tłumaczyć- powiedziała i zabrała się do jedzenia.
Harry z Ronem wymienili zaniepokojona spojrzenia , ale obaj dobrze wiedzieli że Hermiony w takim stanie lepiej nie denerwować.
Gryfonka wracała sama z eliksirów ponieważ Ron i Harry pobiegli na trening , pisnęła  gdy drogę zablokował jej Blaise Zabini.
- Musisz mnie straszyć?- warknęła z zamiarem przejścia obok, lecz Ślizgon chwycił jej rękę i zmusił do zatrzymania się- O co ci chodzi?
- Malfoy nie chciał odchodzić- powiedział Zabini szybko , a widząc że Hermiona chce coś powiedzieć uciszył ją ruchem ręki- Pozwól mi powiedzieć… Draco jest dla mnie jak brat i naprawdę chcę żeby był szczęśliwy- dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona- No co? Wiedziałem o waszym związku, przede mną nic się nie ukryje!
- Już nie ma co – mruknęła.
- Jest- odpowiedział- Draco zostawił cię , gdy dostał wyniki badań!
- Jakich badań?- zapytała marszcząc czoło- Przecież nie był chory!
- Każdy z nas… byłych sług Czarnego Pana przeszedł podstawowe badania – wytłumaczył Ślizgon- Snape uparł się, że powinniśmy sprawdzić czy czary… inaczej mówiąc tortury które nam nie szczędził Voldemort nie zostawiły jakiegoś trwałego śladu!
- I co było w tych wynikach?- zapytała ze ściśniętym gardłem.
- Smok nie może mieć dzieci – odpowiedział Zabini- Znaczy może, ale to byłby cud!
- I dlatego odszedł?- wyszeptała.
- Tak- przyznał czarnoskóry- Nie chciał niszczyć ci życia.
- Wiesz gdzie on jest?- zapytała przygryzając wargę.
- W Malfoy Manor- odpowiedział Zabini- On cię naprawdę kocha Granger.
- Mam nadzieję, że masz rację, bo inaczej zrobię z siebie kretynkę- powiedziała i szybkim krokiem ruszyła do gabinetu opiekun Gryfonów.
- Dam radę- wyszeptała Hermiona stając przed potężnym dworem Malfoy’ów.
Profesor McGonagall po nieskładnych wyjaśnieniach dziewczyny zezwoliła jej na opuszczenie terenu szkoły.
Odetchnęła głęboko i zapukała kołatką w kształcie węża.
Drzwi prawie natychmiast otworzył skrzat ubrany w białą szatę.
- W czym mogę pomóc?- zapytał kłaniając się nisko.
- Chciałabym spotkać się z Draconem- odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Proszę chwilę poczekać – poprosił i zamknął drzwi.
Hermiona zaczęła przebierać nogami, nie wiedziała co zrobi , gdy każe jej odejść.                     
Drzwi otworzyły się nagle i Hermiona stanęła oko w oko z Narcyzą Malfoy.
- Proszę wejść Panno Granger- powiedziała poważnie i otworzyła szerzej drzwi.
Hermiona niepewnie przekroczyła próg i spojrzała na kobietę.
- Ja…- zaczęła.
- To przez ciebie mój syn nie chce wychodzić z pokoju, prawda?- przerwała jej.
- Chyba tak- odpowiedziała spuszczając głowę.
- Więc proszę coś zrobić by Dracon  znów był sobą- odezwał się Lucjusz Malfoy wchodząc do holu i spojrzał na nią z beznamiętnym wyrazem twarzy.
- Postaram się- obiecała.
- Zaprowadzę cię do niego- powiedziała Narcyza i obie ruszyły szerokimi schodami na górę- Chcemy jego szczęścia…
- Wiem o tym- odparła Hermiona.
- Jeżeli ty dajesz mu je , nie będziemy się wtrącać- wyznała Narcyza stanowczo.
Hermiona tylko kiwnęła głową, stanęły przed podwójnymi drzwiami.
- Nie wychodzi odkąd wrócił- powiedziała Pani Malfoy – Mam nadzieję , że uda ci się go przekonać.
Gryfonka poczekała aż kobieta odejdzie, dopiero wtedy weszła bez pukania do pokoju, wszędzie panowała ciemność , okna były zasunięte grubymi zasłonami.
- Mówiłem żeby mi nie przeszkadzać!- usłyszała groźny głos Draco.
- Więc masz pecha- powiedziała i jednym machnięciem różdżki rozsunęła zasłony.
Malfoy leżał na łóżku , gdy ją ujrzał skoczył na równe nogi patrząc na nią z uczucie, lecz po chwili jego twarz znów przypominała maskę.
- Czego chcesz?- warknął.
- Ciebie- odpowiedziała wzruszając ramionami.
- Znudziłaś mi się- powiedział z szyderczym uśmieszkiem- Więc sorry , ale nie przyjmę cię spowrotem.
- Kłamiesz- odparła i podeszła do niego- Zabini mi powiedział o badaniach.
- Cholerny papla- warknął Draco siadając na łóżku i chowając twarz w dłoniach. Hermiona usiadła obok i dotknęła delikatnie jego ramienia.
- Powiesz mi prawdę?- poprosiła cicho.
- Kocham cię- prychnął- To prawda, ale nie mogę zmuszać cię do bycia moją żoną bez dzieci!
- Żoną?- wyszeptała ze łzami w oczach- Chciałbyś się ze mną ożenić?
- Tak- powiedział i się zaśmiał smutno- Ale wychodzi na to , że nie nadaję się na męża.
- A mogę ja o tym zdecydować?- zapytała poważnie.
Draco spojrzał na nią zaskoczony.
- Hermiono ja nie mogę mieć prawdopodobnie dzieci , a ty cały czas mówiłaś o rodzinie i …
- Zamilcz- przerwała mu i pocałowała namiętnie- Kocham cię, nie ważnie że nie możemy mieć dzieci, zawsze ,można adoptować, tyle maluchów zostało po wojnie same!
- Ale ty ich nie urodzisz!- powiedział jakby to przesądzało sprawę.
- Ale będę je kochać- odpowiedziała z uśmiechem- A jeżeli nie chciałbyś wychowywać dziecka które nie jest twoje, byłabym czy tak szczęśliwa mając ciebie!
- Naprawdę?- zapytał głaszcząc ją delikatnie po policzku.
- Tak- odparła poważnie.
- Kocham cię- powiedział i wbił się w jej usta z uczuciem, gdy oderwali się od siebie spojrzał w jej oczy- Wyjdziesz za mnie?
- Z wielką przyjemnością- odparła zarzucając mu ramiona na szyję- Draco wrócisz do szkoły?
- Przecież muszę pilnować swojej narzeczonej- zaśmiał się.
- Idiota- mruknęła wtulając się w niego mocno.
-Ale twój- odpowiedział rozbawiony.
-Ale mój- potwierdziła zachwycona.
Hermiona wróciła z Draco do Hogwartu wieczorem. Dziewczyna nadal nie mogła uwierzyć, że jego rodzice pochwalając jego wybór i zgadzają się na ich ślub.
- Wiesz że jutro zacznie się burza?- zapytał Draco kładąc się obok niej.
- Wiem – odparła i położyła głowę na jego torsie- Poradzimy sobie z tym, prawda?
- Oczywiście że tak- obiecał jej blondyn.

Hermiona chodziła z niepokojem po ich wspólnym salonie, natomiast Draco siedział rozluźniony na fotelu i patrzył na nią rozbawiony.
- Siadaj!- powiedział w końcu.
- Nie mogę- odpowiedziała- Za bardzo się denerwuje!
- Czym?- prychnął- Tymi kretynami?
-Draco!- krzyknęła oburzona.
- Nie mam zamiaru być dla nich miły- warknął.
- Ja..- zaczęła lecz przerwało jej pukanie do drzwi, szybko wpuściła Harrego i Rona.
Gdy zobaczyli blondyna spojrzeli na niego z nienawiścią.
- Co tu robisz?- zapytał Ron.
- Siedzę- odparł Draco wzruszając ramionami.
- Hermiono o co chodzi?- Harry zwrócił się do przyjaciółki która wydawała się zagubiona.
- Muszę wam o czymś powiedzieć…- powiedziała poważnie- No więc, kocham Dracona o on mnie i …
- Jak go kochasz?!- wykrzyknął zbulwersowany rudzielec.
- Nie mogła oprzeć się mojemu wspaniałemu ciału – odezwał się Draco.
- Jesteś kretynem Malfoy- warknął Harry i spojrzał na przyjaciółkę- Jeżeli cię skrzywdzi , będzie miał ze mną do czynienia.
- I ze mną- dodał groźnie Ron.
-Już się boję- zakpił blondyn.
- Draco!- Hermiona spojrzała na niego mrużąc oczy.
-Tak ,wiem- mruknął zakładając ręce na piersi- Mam z nimi nie zaczynać, bo są tak delikatni że…
- Malfoy…- zaczął Harry wyciągając różdżki.
- Tak będzie się nazywała wasza przyjaciółka za dwa miesiące- powiedział z dumnym uśmieszkiem.
- Wychodzisz za niego?- zapytał zaszokowany Ron.
- Tak- odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
- Jesteś tego pewna?- Harry podszedł do niej i spojrzał w oczy- Nie zmusił cię?
- Na pewno ją zmusił- mruknął Ron.
- Macie rację – wtrącił się Draco z kpiącym uśmieszkiem- Powiedziałem, że nie będzie seksu dopóki za mnie nie wyjdzie!
- Draco!- oburzyła się Hermiona rumieniąc się.
- I ty chcesz z nim wytrzymać do końca życia?- zdziwił się Harry.
- Sama się sobie dziwnie- powiedziała Gryfonka kręcąc z niedowierzaniem głową.
- I jak jej tu nie kochać- zaśmiał się Draco, Hermiona nie mogła się powstrzymać, podeszła do niego , pochyliła się i pocałowała go czule.
- Jesteś wredny ale i tak cię kocham- mruknęła.
- Wiem- powiedział poruszając sugestywnie brwiami.
- Nie mogłaś wybrać kogoś innego?- zapytał załamanym głosem Ron.
- Mogłam , ale postanowiłam zrobić przysługę światu i zaopiekować się tą fretką- uśmiechnęła się do przyjaciół szeroko.
-Granger!- krzyknął Draco, Hermiona pisnęła i zaczęła uciekać , blondyn przez chwilę gonił ją po całym pokoju.
Harry i Ron wymienili zrezygnowane spojrzenia i wyszli, pozostawiając zakochaną parę razem.

Kilka lat później

- Ała! Uważaj- wysyczał siedmioletni blondyn , patrząc na siostrę ze zmarszczonymi brwiami.
- Przecież nie zrobiłam tego na złość!- powiedziała cicho z anielskim uśmiechem.
- Musiałbym cię nie znać!- warknął.
- Oj dobra, przepraszam! Zadowolony?- zapytała wzdychając.
- Tak , tylko na następny raz zachowuj się mała!
- Mała?? Wcale nie jestem mała! Jestem tylko proporcjonalnie zbudowana!
- Taa, jak inni stali po wzrost, ty stałaś po cięty język!- odparł chłopiec z wrednym uśmieszkiem.
- Cięty język, odziedziczyłam po tatusiu, a gdy ty stałeś po wzrost, ja stałam po coś takiego , co zwie się inteligencja!- powiedziała ze słodkim uśmieszkiem.
- Taa, na pewno- prychnął.
- Dobra Scor, zabierajmy się do pracy- zadecydowała dziewczynka.
- Nie rozkazuj mi! Jestem starszy!
- O dwie minuty! I tylko dlatego, że chciałam pobyć chwilę sama! Dlatego wypchnęłam cię na świat pierwszego!
- Mili nadal mam nadzieję, że w szpitalu cię podmienili- westchnął teatralnie Scorpius.
- Merlinie daj mi siłę!- mruknęła i podeszła do lodówki- Ja robię jajecznice , a ty kawę!
- Czemu ty rob… a nie czekaj, rób jak chcesz- powiedział z uśmiechem-  Męcz się z jajecznicą!
- Łaskawca – wyszeptała przewracając oczami.
- Myślisz , że się ucieszą?- zapytał Scor włączając expres.
- Oczywiście , że tak!- powiedziała pewnie Mili- Będą zachwyceni!
- Mam nadzieję- mruknął – A wiesz…  nadal nie mogę uwierzyć w to co powiedział wujek Blaise.
- O tym , że mama i tata się w szkole nienawidzili?
- Noo..
- Też mi się wydaje , że wujek nas oszukał, przecież jakby się nienawidzili to czemu by się żenili i mieli nas? – zapytała przekładając gotową jajecznice na talerze, spojrzała na nią uważnie- Ona ma tak wyglądać?
- Mama robi inną- powiedział wzruszając ramionami i nalewając kawę do kubków- A kawa miała być taka przeźroczysta?
- Mhh.. nie wiem- Mili podeszła do niego z poważną miną – Ale przecież, robiliśmy to co oni… no nie?
- Oczywiście , że tak! Tata zawsze rano podchodzi do expresu i wciska ten guzik, a mama podchodzi do lodówki i wyciąga jajka, z których robi tę pyszną jajecznice!
- Masz rację – Mili się uśmiechnęła , poukładała wszystko na tacy i spojrzała na brata- Coś jeszcze?
- Może kwiatka?
- Dobry pomysł- powiedziała dziewczynka z uśmiechem i wybiegła z kuchni , po chwili wróciła z bukietem polnych kwiatów- Tatuś dał je mamusi wczoraj!
- Nie wszystko Mil! – warknął Scor i z westchnieniem wziął od niej kwiaty i zrobił z niego malutki bukiecik- Do czego go damy?
- Może do szklanki?- podsunęła Mili i wyciągnęła z szafki szklankę do której wlała wodę , blondyn wsadził do nich kwiaty i postawił ją na tacy.
- No to idziemy- postanowił i chwycił tacę do rąk.
- Dlaczego ty masz ją nieść?- oburzyła się Mili.
- Jestem silniejszy- powiedział  , a widząc jej smutną minę dodał- Może w ręce poniesiesz te kwiaty?
- Tak- ucieszyła się i z uśmiechem ruszyli po schodach, przed sypialnią rodziców przystanęli i spojrzeli na siebie.
- Pukamy?
- Nie! To ma być niespodzianka!- powiedziała Mili tonem wszystkowiedzącym i otworzyła po cichu drzwi.
Ich rodzice spali wtuleni w siebie , Scor położył tacę na szafce obok łóżka i wraz z siostrą wskoczyli na łóżko , budząc przy tym mamę i tatę.
- Co się dzieję – mruknął Draco otwierając powoli oczy.
- Małe diabełki nas odwiedziły- szepnęła Hermiona ze śmiechem, przyciągając do siebie synka i całując go w czoło- Witaj Scor, wyspałeś się?
- Nie , bo chcieliśmy wam zrobić niespodziankę!- zawołał zadowolony i spojrzał na ojca który znów miał zamknięte oczy i próbował nadal spać z przytuloną do niego Mili- Tato wstawaj!
- Nie śpię  synku – mruknął Draco i pocałował córkę na dzień dobry- Co tam księżniczko?
-  Zrobiliśmy wam śniadanie!- wykrzyknęła siadając i wskazując na tace.
- Och dziękujemy! – powiedziała Hermiona szczęśliwa- A z jakiej to okazji?
- No z okazji rocznicy ślubu!- odparł Scor z uśmiechem.
- Ale..- zaczął Draco, lecz nie dokończył ponieważ Hermiona mu przerwała.
- Bardzo wam dziękujemy- powiedziała z promiennym uśmiechem i pocałowała swoje bliźniaki.
- Tak, jesteście kochani- dodał Draco.
- To my idziemy spać- powiedziała Mili.
- Tak, zmęczyliśmy się-  Scor ziewnął i wraz z siostrą wyszli  z pokoju , zostawiając uśmiechających się rodziców samych.
- No więc kochanie , jak się  czujesz w dniu rocznicy?- zapytał Draco przyciągając Hermionę do siebie i całując czule.
- Mogę odpowiedzieć ci za tydzień?- zapytała z uśmiechem.
- Postarali się- powiedział Draco patrząc zmrużonymi oczami na tacę – Szkoda, że tydzień za wcześnie!
- Ale liczą się chęci- odparła Hermiona i pocałowała go namiętnie.
-Masz rację – odpowiedział i spojrzał jej w oczy- Za tydzień Pani Malfoy, będziemy świętować dziesiątą rocznicę ślubu!
- Bardzo się cieszę –powiedziała ze śmiechem Hermiona- Kocham cię fretko.
- Ja ciebie też, panno- wiem - to- wszystko – odpowiedział z czułym uśmiechem.
- Wiesz nieraz nie mogę uwierzyć w nasze szczęście- wyszeptała.
-Ja też- zaśmiał się- Cudem było że urodziły nam się te diabełki, a co dopiero, że…
-Wytrzymałam z tobą dziesięć lat- dokończyła za niego.
-Pożałujesz- mruknął i zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem.
-Takie kary to ja lubię- mruknęła tylko.

                        



środa, 19 lutego 2014

Wymarzony mężczyzna


 Dedykacja dla M. z okazji urodzin! Wszystkiego Najlepszego :D

Ośmioletnia Hermiona Granger patrzyła na swoich rodziców z uśmiechem. Uwielbiała oglądać jak jej mama z tatą tańczą w pokoju wieczorami do swojej ulubionej piosenki.
Tata zawsze patrzył na swoją żonę z miłością, mama śmiała się, że jest beznadziejnym romantykiem i właśnie to ją w nim urzekło.
Chciałaby mieć takiego męża jak jej tata. Szybko pobiegła do swojego pokoju i wyciągnęła gruby czarny notes.
Mój mąż musi być młody, przyjazny, przystojny, uwielbiać dzieci, musi mnie szanować, nie może być wredny, nie powinien ukrywać uczuć.
Nie wiedziała że los postawi jej na drodze kogoś zupełnie innego....
Dziewięć lat później
Hermiona rozejrzała się po pokoju i westchnęła. Harry i Ron komentowali ostatni mecz quiditcha, Ginny śmiała się z dowcipów Freda i Georga,Pani Weasley byli pogrążeni w rozmowie z profesor McGonagall i dyrektorem, jej tata opowiadał zachwyconemu Panu Weasleyowi o wynalazkach mugoli. Otaczali ją przyjaciele i rodzina , lecz brakowało jednej, najważniejszej osoby, która powinna tu być.
- Mionka, skarbie ,co się dzieje?- zapytała zaniepokojona Pani Granger, podchodząc do córki - Są Twoje urodziny, a wydajesz się taka smutna!
- Miał przyjść- wyszeptała spuszczając głowę.
- Kto?- zdziwiła się pani Granger.
- Mamo muszę ci coś wyznać, ale boję się, że możesz nie być zadowolona, a tata tym bardziej- wyznała z niepokojem.
- Chodź porozmawiamy w twoim pokoju- zaproponowała Pani Granger i wraz z Hermioną wyszły pod ostrzałem zdziwionych spojrzeń- A teraz mów!
- No więc , gdy wróciliśmy z Harrym i Ronem do Hogwartu, dokończyć ostatni rok nauki….
Hermiona Granger ze smutnym uśmiechem patrzyła na swojego byłego chłopaka , a obecnie jedynie przyjaciela, który obściskiwał się z Lavender Brown na kanapie w pokoju wspólnym Gryfonów.
- Mionka, nie przeszkadza ci to?- zapytał Harry, siadając obok niej.
- Nie Harry- odpowiedziała, patrząc mu w oczy- Cieszę się, że jest szczęśliwy.
- A ja dalej nie mogę uwierzyć, że nie jesteście już razem- powiedział Harry.
- Wszystko się zmienia – zaśmiała się Hermiona – A co tam u ciebie i Ginny?
- Wspaniale – odparł z uśmiechem Harry- Dzięki temu, że Ginny jest z nami na jednym roku, mogę z nią spędzać całe dnie!
- Aż dziwne że jej tu teraz nie ma!- powiedziała, udając przerażoną Hermiona.
- Poszła wysłać list do rodziców, ale zaraz ma wrócić- odpowiedział, szczerząc się Harry.
- Hermiono, spotkałam McGonagall, kazała mi przekazać, że chce cię widzieć u siebie w gabinecie - powiedziała Ginny, wchodząc do pokoju wspólnego i siadając na kolanach u Harry'ego.
- A mówiła, o co chodzi? – zapytała zaniepokojona.
- Spokojnie, na pewno nic się złego nie stało- zapewnił ją Harry.
Hermiona, mając nadzieję, że jego słowa okażą się prawdziwe , ruszyła do gabinetu opiekun Gryfonów. Zapukała i usłyszawszy zaproszenie , weszła do środka.
- Usiądź Hermiono- poprosiła McGonagall.
- Zrobiłam coś?- zapytała Hermiona zlęknionym głosem.
- Chodzi o profesora Snape’a – powiedziała McGonagall, patrząc na nią poważnie. - Profesor Dumbledore postanowił wyznaczyć cię do pomocy Severusowi.
- A profesor Snape wie o tym?- zapytała, marszcząc brwi.
McGonagall zachichotała.
- Mówiłam Albusowi, że na pewno o to zapytasz. - Pokręciła głową.- Profesor Snape został o tym powiadomiony przed chwilą.
- Jak sądzę, nie jest zbyt zadowolony- domyśliła się Hermiona.
- Zgadłaś – potwierdziła nauczycielka. - Ale niestety, nikt nie może przeciwstawić się dyrektorowi.
- Ale profesor Snape na pewno próbował- odpowiedziała z lekkim uśmiechem Hermiona.
- Sądzę, że nadal to robi- przyznała McGonagall- Ale nic nie wskóra, więc jutro po zajęciach, ostatnie masz eliksiry, zostań w klasie i ustal z profesorem Snapem, w które dni i o której godzinie masz przychodzić mu pomagać.
- Dobrze Pani profesor- powiedziała Hermiona.
- Możesz już iść- odpowiedziała McGonagall, gdy dziewczyna wyszła, kobieta spojrzała na drzwi z uśmiechem – Powodzenia Hermiono, będzie ci potrzebne.

Hermiona po lekcji eliksirów, jako jedyna nie ruszyła się z miejsca. Harry z Ronem ,życząc jej powodzenia, szybko opuścili lochy.
- Granger, dlaczego jeszcze tu jesteś?- zapytał groźnym głosem Snape.
- Pan dobrze wie, dlaczego- odpowiedziała cicho przesłodzonym głosem.
- Nie tym tonem- warknął i uśmiechnął się chytrze- Minus dziesięć dla Gryfindoru!
- Będzie mi Pan odejmował punkty, za każdym razem , gdy będzie miał Pan zły humor, prawda?- domyśliła się przewracając oczami.
- Masz rację- odparł i spojrzał na nią z wyższością- Ten stary głupiec wymyślił sobie , że potrzebuje pomocy!
- A nie potrzebuje pan?- zapytała zdziwiona Hermiona.
- Oczywiście, że nie!- warknął Snape- Ale tego kretyna nie można przegadać! Więc jestem na ciebie skazany do końca roku!
-Co mam robić?- zapytała, chcąc przejść do rzeczy.
- Będziesz przychodziła codziennie o osiemnastej – powiedział, patrząc na nią z wrednym uśmiechem- A co będziesz robić? Sądzę , że czyszczenie kociołków powinno być odpowiednim zadaniem dla panny - wiem - to – wszystko.
- A nie miałam pomagać panu w warzeniu eliksirów?- zapytała i spojrzała na niego z niewinnym uśmiechem.
- Nie mam zamiaru pilnować cię, żebyś nie rozwaliła całego laboratorium!- warknął.
- Sam pan dobrze wie, że umiem warzyć eliksiry- powiedziała trochę zła- A nie chce pan tego przyznać tylko i wyłącznie dlatego, że jestem Gryfonką!
- I co z tego wynika?- zakpił.
- To, że jeżeli nie pozwoli mi pan sobie pomóc w warzeniu, pójdę do profesora Dumbledora! – powiedziała stanowczym głosem.
- Czy ty mnie szantażujesz?- warknął, podchodząc do niej.
Hermiona zacisnęła dłonie w pięść, by nie uciec z krzykiem, i zebrawszy całą swoją odwagę spojrzała mu w oczy.
- Tak, to właśnie robię- odpowiedziała odważnie.
- Jutro widzę cię tu o osiemnastej- warknął i odsunął się- Spóźnisz się minutę, będziesz czyściła kociołki!
- Dobrze – powiedziała i wyszła z Sali. Gdy była za drzwiami , odetchnęła głęboko i z uśmiechem na ustach ruszyła do dormitorium.

- Hermiono, na pewno chcesz tam iść?- zapytała z niepokojem Ginny.
- Oj przecież mnie nie zabije- zaśmiała się starsza Gryfonka.
- Po nim się można wszystkiego spodziewać- odezwał się Ron, siadając obok siostry.
- Nie będzie tak źle – odpowiedziała i wyszła z pokoju wspólnego.
Szła wolnym krokiem w stronię lochów, nie wiedziała, czemu przeczuwała, że dzisiejszy dzień nie skończy się dobrze….
- Granger ,spóźnił…- zaczął Snape, gdy weszła do jego gabinetu.
- Nie spóźniłam się, panie Profesorze- przerwała mu z wymuszonym uśmiechem- Mam jeszcze dokładnie pół minuty!
- Pięć punktów od Gryfindoru- warknął.
- Za co?- oburzyła się.
- Za żywota, Granger- odpowiedział zimno i spojrzał na nią, mrużąc oczy- Uwarzysz dzisiaj dwa kociołki Eliksiru Słodkiego Snu!
- Profesorze, karze mi pan ważyć eliksiry, które umiałam już na pierwszym roku, tylko dlatego, że jestem Gryfonką , prawda?- zapytała, zakładając ramiona na piersi- Gdyby stał tu ktokolwiek inny, kazałby mu pan robić co innego!
- Granger, do cholery, nie mam czasu na twoje fochy- warknął, wstając od biurka- Warz ten cholerny eliksir i spieprzaj stąd!
- Dlaczego pan zawsze musi krzyczeć- zapytała, przewracając oczami.
- Nie krzyczę, kretynko- wysyczał, zbliżając się do niej – Ale zaraz zacznę, jeżeli nie się zamkniesz i nie weźmiesz do roboty!
Hermiona prychnęła i zabrała się do pracy.
Nie lubiła być traktowana jak ktoś gorszy, a Mistrz Eliksirów zawsze i o każdej porze traktował ją jak jakąś gówniarę, która tylko przeszkadza, a ona tak się stara, by choć zdobyć trochę jego uwagi i … moment! Stop!
Jak stara się zwrócić jego uwagę? Hermiona, warząc eliksir, zastanawiała się właśnie nad swoim odkryciem… Jak ma to interpretować? Zawsze go nienawidziła… nienawidziła? A może właśnie dlatego zgodziła się mu pomagać, bo chciała przy nim być? Dlatego tak przeżywała każdą obelgę z jego ust pod jej adresem, bo go … kochała? O Merlinie!
- Granger, mówię do ciebie od dziesięciu minut! - Podskoczyła, słysząc krzyk Snape’a.
- Coś się stało?- zapytała zdezorientowana, spojrzała szybko na eliksir, na szczęście wszystko było z nim w porządku.
- Jaka jest pierwsza zasada w warzeniu eliksirów?- zapytał, stając przy niej z założonymi na piersi rękami.
- Skupienie - odpowiedziała cicho.
- Gryfindor traci dziesięć punktów - warknął.
- Za co?! - zawołała zdumiona.
- Zamiast o mnie marzyć, zajęłabyś się eliksirem - powiedział z wrednym uśmiechem.
Hermiona poczuła, jakby wymierzył jej policzek, nagle coś sobie uświadomiła.
- Użył pan legimencji- spojrzała na niego z wyrzutem, marszcząc czoło- To jest zabronione!
- Już się boje!- zaśmiał się zimno i usiadł za biurkiem.
- Co pan chciał się dowiedzieć?- zapytała stając przed nim.
- Czy jesteś tak głupia na jaką wyglądasz- warknął.
- I do jakich pan doszedł wniosków?- zapytała.
- Ze jesteś na tyle głupia, by zauroczyć się swoim profesorem- powiedział, patrząc na nią z drwiną.
- Sam pan jest głupi- odpowiedziała. – Eliksir gotowy PROFEOSORZE , przyjdę jutro- powiedziawszy to skierowała się do drzwi, gdy już miała wychodzić, odwróciła się i spojrzała mu w oczy - Postaram się do jutra pozbyć tego… jak pan nazwał … zauroczenia - prychnęła i już jej nie było.
Snape patrzył na zamknięte drzwi i uśmiechnął się krzywo.
- Inaczej nie mogło być, Snape- mruknął.
Po tygodniu pomocy w lochach , Hermiona była na skraju załamania.
Gdy zrozumiała , że pokochała tego denerwującego, wrednego nietoperza, on postanowił uprzykrzać jej życie.
Miała dość i postanowiła coś z tym zrobić. Właśnie zaczynały się ferie, Harry, Ginny i Ron wyjeżdżają do Nory, ona postanowiła zostać, gdy przyjaciele chcieli poznać powód, okłamała ich… pierwszy raz nie powiedziała im prawdy… no ale co miała zrobić? Powiedzieć, że ma zamiar uwieść Snape’a? Zamknęliby ją w Mungu! Dlatego powiedziała, że jedzie z rodzicami do dziadków. Nikt nie zorientuje się, że została, a po ich powrocie, znów ich okłamie… ale tym będzie przejmować się kiedy indziej.
Hogwart był opustoszały, Hermiona szła z uśmiechem do lochów. Miała plan i wiedziała że sobie poradzi.
- Granger, spóźniłaś się!- warknął jak zawsze Snape.
- Przepraszam profesorze- powiedziała przesłodzonym głosem. – Ale szykowałam się!
- Na co?- zapytał, patrząc na nią mrużąc oczy.
- Na randkę – odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
- Ciekawe z kim- zakpił.
- Z tobą- odparła, wzruszając ramionami.
- Piłaś coś? Wąchałaś? – warknął.
- Piłam herbatę, wąchałam… mh chyba swoje perfumy- powiedziała i spojrzała na niego, zagryzając wargę- Wiem, że też do mnie coś czujesz!
- Ciekawe, skąd ten głupi pomysł- prychnął.
- Ponieważ w innym wypadku wyrzuciłbyś mnie stąd od razu- powiedziawszy to, podeszła do niego i wpiła się w jego usta.
Snape na moment znieruchomiał, by po chwili przyciągnąć ją do siebie i całować ją namiętnie.
- Żebyś później nie żałowała – warknął, biorąc ja na ręce i kierując się do sypialni.
Hermiona była szczęśliwa, choć nie wiedziała, jak nazwać relację łączącą ją ze Snapem… Tak naprawdę to mieszkała u niego, przez ferie, gdy nikt nie przejmował się nimi, spędzali całe dnie i noce w jego komnatach, więc jej rzeczy były w jego sypialni, a gdy uczniowie wrócili do Hogwartu, Hermiona nocami przemykała się do Mistrza Eliksirów, także Severus często odwiedzał ją w jej prywatnym dormitorium.
Ich związek trwał … Do zakończenia szkoły został tydzień, Hermiona chciała wiedzieć na czym stoi, więc postanowiła przeprowadzić poważną rozmowę ze swoim … kochankiem, chłopakiem? Swoim mężczyzną!
Wieczorem, gdy znalazła się w jego kwaterach, od razu postanowiła przejść do rzeczy.
- Severusie – wyszeptała, patrząc na niego z niepokojem.
- O co chodzi?- warknął, nie odrywając wzroku od książki.
- Kochasz mnie?- zapytała cicho.
Snape podniósł na nią wzrok. Zadrżała, gdy nie zobaczyła w jego spojrzeniu żadnych uczuć.
- Skąd ten głupi pomysł?- zapytał z wrednym uśmiechem.
- Ja…- zaczęła odetchnęła głęboko i kontynuowała – Odpowiedz mi!
- Nie mam zamiaru- mruknął i powrócił do czytania.
- Chcesz, żebym się wyprowadziła? - zapytała ze łzami w oczach.
- Rób, co chcesz - odpowiedział zimno.
Hermiona spojrzała ostatni raz na mężczyznę, po czym szybko udała się do sypialni i zaczęła się pakować.
Nie chciała odchodzić, lecz nie mogła pozwolić, by historia się powtórzyła. Straciła na Rona pół roku, po czym powiedział jej, że nie chce poważnego związku, Severus nic jej nie obiecywał, dlatego też, że kochała go tak mocno, bała się chwili, w której znudzi się nią i każe jej odejść. Wolała rozstać się teraz, gdy ma jeszcze na tyle siły, by spróbować żyć bez niego.
- Coś wolno ci to idzie - zakpił Snape, stając w drzwiach.
- Zaraz mnie nie będzie – warknęła.
- Im szybciej, tym lepiej – odpowiedział.
- Możesz mnie zostawić samą?- zapytała, nie patrząc na niego. – Nic nie ukradnę!
- Dlaczego odchodzisz? - zapytał zimnym głosem.
- Ponieważ … - zaczęła, lecz gdy spojrzała na niego, zamilkła.
-Wyczerpująca odpowiedź, Granger - zadrwił.
- Co chcesz usłyszeć? - krzyknęła i spojrzała na niego załamana - Że cię kocham? Że nie mogę dłużej mieszkać z tobą, bo za każdym razem, gdy się budzę w twoich ramionach, wyobrażam sobie, że mnie kochasz i chcesz, bym była z tobą na zawsze, a potem przychodzi rzeczywistość, przypominając mi, że to tylko romans!
- Granger, nie zapraszam kochanek do wspólnego mieszkania- powiedział zirytowany.
- Dla mnie zrobiłeś wyjątek, co?!- zapytała ze gorzkim uśmiechem- Powinnam ci podziękować?!
- Cholera kobieto to nie był romans!- krzyknął, Hermiona spojrzała na niego z nadzieją.
- Więc co?!- zapytała cicho.
- Nie jestem dobry w związkach – powiedział. – Mówiłem ci o tym! Przez pół roku prawie tu mieszkałaś i ty naprawdę brałaś to za romans?!
- A jak miałam o tym myśleć?!- zapytała z pretensjami.
- Jak o związku idiotko!- odpowiedział, biorąc ją w objęcia i pocałował namiętnie.
- Kochasz mnie?- zapytała z nadzieją.
- Tak Granger, kocham!- warknął.
- I nie mogłeś mi tego powiedzieć?! – zawołała zarzucając mu ramiona na szyji.
- Ciekawe dlaczego ja miałem to mówić, jeżeli nie usłyszałem od ciebie tych słów- warknął.
- Więc słuchaj uważnie – powiedziała stanowczo. – Kocham cię i to naprawdę!
- Granger jesteś ….- zaczął lecz Hermiona przerwała mu czułym pocałunkiem.
- Jestem Twoja- powiedziała za niego i uśmiechnęła się promiennie- A ty mój!
- Twój – mruknął i pocałował ją namiętnie- Wyjdź za mnie!
- Co?!- zdziwiła się i spojrzała na niego z nadzieją w oczach- Chcesz się ze mną ożenić?
- A co, nie wyraziłem się jasno?- warknął.
- Kocham cię – powiedziała. – I wyjdę za ciebie!
- Innej odpowiedzi i tak nie brałbym pod uwagę – odpowiedział z krzywym uśmieszkiem.
- Jesteś bardzo pewny siebie – zaśmiała się, przytulając się do niego.
- Teraz się zorientowałaś?- zakpił.
******
- Hermiono, chcesz mi powiedzieć, że zaręczyłaś się ze swoim nauczycielem?- zapytała pani Granger, patrząc na córkę poważnie.
- Tak – przyznała Hermiona z uśmiechem- Mamo, ja wiem, że Severus nie jest wcale miły, wręcz przeciwnie jest wrednym, sarkastycznym człowiekiem, ale go kocham! Naprawdę kocham, a on mnie!
- Cieszę się skarbie, że jesteś szczęśliwa, ale dlaczego go tu nie ma?- zapytała z ciekawości Jane.
- Nie wiem – Hermiona przygryzła wargę. - Obiecał, że będzie!
- Więc na pewno dotrzyma słowa - pocieszyła ją matka i w tym momencie dał się słyszeć dzwonek do drzwi. Hermiona pisnęła i szybko zbiegła na dół, wyprzedziła ojca, który szedł otworzyć i sama wpuściła Severusa Snape’a.
- Witam pana profesora- powiedziała z uśmiechem Hermiona i w następnej chwili zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała go namiętnie.
- Jane, dlaczego nasza córka całuje swojego profesora?!- krzyknął Dan Granger, patrząc na Hermionę w objęciach czarnowłosego mężczyzny.
- Kogo?
- Jak profesora?
- Snape’a?
- Hermiono, jak możesz?
- Co to ma znaczyć?
- Och jacy oni zakochani!- powiedziała rozmarzonym głosem Luna, przerywając tym samym potok skarg i zażaleń reszty gości.
Hermiona oderwała się od narzeczonego i dopiero wtedy zauważyła, że wszyscy goście wpatrują się w nich w szoku.
- Widzisz Severusie, miałeś prawdziwie nietoperze wejście- zaśmiała się, wtulając się w mężczyznę.
- Moja reputacja została ocalona- mruknął patrząc na wszystkich z niechęcią.
- Co tu się dzieje?- wykrzyknął Ron.
- Mam ci to wytłumaczyć, Weasley?- zakpił Snape.
- Proszę wejść, profesorze Snape – zaprosiła go Jane Granger z uśmiechem.
- Ona wie- wyszeptała mu do ucha Hermiona, prowadząc go do salonu.
Gdy wszyscy zajęli miejsce, Hermiona stanęła na środku i uśmiechnęła się niepewnie.
- Dziękuję, że przyszliście świętować moje urodziny- powiedziała, a zachęcona uśmiechem matki, kontynuowała- Korzystając z okazji, że zebraliśmy się wszyscy, chciałabym ogłosić, że ja i Severus…my …
- Wyduś to z siebie –warknął Snape.
- Chociaż raz byś mi nie przerywał!- oburzyła się.
- Jak mam ci nie przerywać, skoro elokwencją dorównujesz Potterowi?- zapytał z kpiną w głosie.
- To jest dla mnie ważne, więc sieć cicho!- powiedziała kładąc ręce na biodrach.
- Że co?- warknął wściekły, wstając z fotela- Ty wiesz, do kogo się zwracasz?
- Oczywiście, że wiem- prychnęła – A ty wiesz, do kogo ty się tak zwracasz?!
- Do wkurzającej dziewuchy! - powiedział, unosząc prawą brew w górę.
- Do wkurzającej dziewuchy, z którą będziesz do końca życia, więc jeżeli nie chcesz od początku naszego małżeństwa spać na kanapie, to daj mi spokojnie ogłosić nasze zaręczyny!
- A co przeszkadzam ci?- warknął.
- A co, ja sama sobie przeszkadzam?- zapytała z niedowierzaniem.
- Znając ciebie, nie zdziwiłbym się! – odpowiedział z szyderczym uśmiechem.
- Severusie Snape, nie denerwuj mnie!- wykrzyknęła, podchodząc do niego- Nie możesz chociaż raz być miły?!
- Nie – warknął.
- A jak cię ładnie poproszę?- zapytała przymilnie, zarzucając mu ramiona na szyję.
- Ciekawe, co zrobi…- nie dokończył, ponieważ Hermiona pocałowała go namiętnie, gdy oderwali się od siebie Gryfonka była uroczo zarumieniona.
- Więc pozwolisz mi powiedzieć?- zapytała z uśmiechem.
- Granger, ty już się wygadałaś- powiedział z lekkim uśmiechem.
Spojrzała na niego, nic nie rozumiejąc, dopiero gdy rozejrzała się wokoło i ujrzała zaszokowane miny przyjaciół, dotarło do niej że w kłótni wszystko powiedziała.
- I widzisz, co zrobiłeś?!- powiedziała, patrząc na niego oskarżycielsko.
- Nie dziękuj- zakpił.
Hermiona tylko westchnęła, po czym odwróciła się do wszystkich.
- No więc, jak już wiecie, ja i Severus pobieramy się- powiedziała z uśmiechem.
- Och gratuluję kochanie – pierwsza odezwała się pani Granger, za nią poszła pani Weasley i reszta.
- Moja córeczka wychodzi za mąż - mruknął pan Granger z niedowierzaniem.

Hermiona Granger w wieku ośmiu lat wpisała do swojego czarnego notesu swój ideał mężczyzny…. Po latach, patrząc na męża czytającego ich małej Rose bajkę na dobranoc, uczącego latać na miotle sześcioletniego Hugo, uśmiecha się i przyznaje , że mężczyzna sporo starszy od niej, wredny, niemiły, nienawidzący dzieci ( oprócz własnych) ukrywający uczucia, nie należących do najprzystojniejszych (Choć dla niej jest piękny - Severus nie może się o tym dowiedzieć!) jest o wiele lepszy niż jej wyobrażenie sprzed lat!
- Granger, co się tak szczerzysz? – warknął Snape, wchodząc do salonu, gdzie Hermiona wpatrywała się z uśmiechem w ich ślubne zdjęcie.
- Bo jestem szczęśliwa- odpowiedziała, zarzucając mu ramiona na szyję. – Powinieneś się do tego przyzwyczaić! Jesteśmy małżeństwem od dziesięciu lat!
- Jak ja to wytrzymałem?- mruknął z krzywym uśmieszkiem.
- Snape- prychnęła. – Zamilcz - powiedziała i pocałowała go namiętnie.
- Nie rozkazuj mi, Granger- warknął, gdy oderwali się od siebie.
- A co mi pan zrobi, profesorze?- zapytała z figlarnym uśmiechem.
- Będziesz…- zaczął zmysłowym głosem, a Hermiona poczuła dreszcz podniecenia – Czyścić kociołki! - dokończył rozbawiony.
- Idiota- mruknęła.
- Kogo nazywasz idiotą?- warknął, chwytając ją na ręce.
- Faceta, który po dziesięciu latach nie może zapamiętać , że jego żona także nazywa się Snape- powiedziała i wtuliła się w niego mocno.
- Zapłacisz za to- zagroził i ruszył po schodach do sypialni- Gdzie Rose i Hugo?
- U moich rodziców- odpowiedziała , całując go lekko.
- Więc kara będzie długa- powiedział zadowolonym głosem.
- Nie mogę się doczekać- wyznała i zachichotała, gdy kopniakiem zamknął za nimi drzwi sypialni.