Hermiona
Granger obudziła się gdy na zewnątrz było jeszcze ciemno, ziewnęła i
odwróciła się chcąc wtulić się w swojego chłopka, zdziwiła się gdy napotkała na
pustkę.
Zmarszczyła
czoło , wstała i wyszła z pokoju. Gdy znalazła się w jego sypialni stanęła
rozglądając się dookoła.
-Co
tu się dzieje?- zapytała patrząc na wpół zapakowany kufer.
-Pakuje
się Granger- odpowiedział Malfoy nie patrząc na nią.
Hermiona
zaskoczona podeszła do niego.
-Jak
się pakujesz… po co?
-Rzucam
szkołę- warknął.
-Nie
możesz tego zrobić!- krzyknęła- Jeszcze dwa miesiące! Wiem, że nie chciałeś tu
wracać, ale przecież wytrzymasz jeszcze i …
-Odchodzę
od ciebie- przerwał jej chłodnym głosem- Znudziłaś mi się, mam zamiar zacząć
życie od nowa… bez ciebie, to koniec!
Gryfonka
poczuła jak serce zamiera jej w piersi, przypomniała sobie zdarzenie sprzed
trzech miesięcy.
-Malfoy co ty wyrabiasz?!- wykrzyknęła
patrząc jak Ślizgon zaryglowuje drzwi.
-Nie widzisz? W takim razie kup
sobie okulary!- zakpił.
-Wypuść mnie!- rozkazała poprawiając
czerwoną sukienkę którą miała na sobie.
-Nie ma takiej opcji Granger-
odpowiedział stanowczo- Chyba , że ubierzesz na siebie jakiś stary dres i do
tego ma ci wrócić ta cholerna szopa na głowę!
-Że co?- zdziwiła się i przeczesała
odruchowo swoje loki- Wiesz ile mi zajęło by one tak wyglądały?!
-Nie interesuje mnie to!-
warknął-Nie wyjdziesz tak ubrana!
-Umówiłam się z Wiktorem!- oburzyła
się- Będzie tylko dzisiaj w Trzech Miotłach!
-Tym bardziej nigdzie nie pójdziesz!
-Malfoy o co ci chodzi? -zapytała
tracąc cierpliwość.
-Masz nie stroić się dla tego
kretyna… wogóle masz się nie stroić dla żadnego innego idioty!- powiedział
poważnie.
-Niby czemu? – założyła ręce na
piersi.
-Bo ci zabraniam!
-Nie masz do tego prawa!
-Mam!
-Niby czemu?!
-Bo cię kocham kretynko!- wykrzyknął
i wściekły sam na siebie wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Hermiona przez chwilę stała
zaszokowana, lecz zaraz uśmiechnęła się promiennie i wbiegła za nim.
-Malfoy masz zakaz patrzenia dłużej
niż pięć sekund na jakąkolwiek dziewczynę… oprócz mnie- powiedziała.
Chłopak spojrzał na nią niepewne a
widząc jej uśmiech w dwóch krokach znalazł się przy niej i uwięził ją w swoich
objęciach.
-Jesteś moja Granger- mruknął i
pocałował ją namiętnie.
-Obiecaj mi że mnie nie skrzywdzisz-
wyszeptała gdy oderwali się od siebie- Kocham cie Draco!
-Obiecuję- przyrzekł uroczyście.
Od tego dnia Draco Malfoy i Hermiona
Granger byli parą, w tajemnicy, lecz Gryfonka miała nadzieję, że niedługo
powiedzą o sobie wszystkim, a teraz….
-
Koniec - powtórzyła cicho.
-
Wiedziałaś że to się kiedyś skończy- powiedział zamykając kufer.
-
Tak- odpowiedziała- Spodziewałam się tego… ja chciałabym… mh życzę ci szczęścia
Draco, mam nadzieję, że … właściwie nie wiem co chce powiedzieć- plątała się,
zła na siebie że nie może rozstać się z nim bez scen odetchnęła głęboko- Żegnaj
Smoku- powiedziała i szybko wyszła, zamknęła się w swoim pokoju , rzuciła
Silenco na drzwi i zaczęła płakać.
-
Granger to koniec- powtórzyła z goryczą- Malfoy ty dupku obiecałeś , że mnie
nie zranisz!
Otarła
łzy z policzków i zamknęła oczy.
Nie
chciała wierzyć w to że Draco odejdzie, chciała żeby został z nią , stworzył
rodzinę, był jej tylko jej.
-
Dobrze że nikt nie wiedział o nas- mruknęła przygryzając wargi.
Musiała
udawać , że jego wyjazd ją nie poruszył, że nie interesuje się przystojnym
prefektem, musi ukrywać swoje uczucia głęboko na dnie swojego serca i rozumu
tam gdzie logiczne myślenie gdy była z Draco.
-
Dam radę- powiedziała stanowczo. Wstała i podeszła do okna , widok jeziora
spowodował nowe łzy. Tam właśnie odbyła się ich pierwsza randka…
Hermiona chichotała gdy Draco
prowadząc ją za rękę kierował się ku jeziorze.
-Co cię tak śmieszy Granger?-
zapytał przewracając oczami.
-Jak mogłeś wymyślić , żebyśmy
skradali się na błonie o trzeciej rano?
- To jest romantyczne- oburzył się.
-Ciekawe kto ci podsunął ten pomysł-
mruknęła kręcąc z niedowierzaniem głową.
-Przeczytałem- wzruszył ramionami.
-Gdzie?
-W książce- odpowiedział poruszając sugestywnie
brwiami- „ Jak zdobyć soczysty kąsek- poradnik dla Smoków i innych groźnych
stworzeń”!
-Ja niby jestem kąskiem?- zawołała
zbulwersowana.
-I to jakim- przytaknął i pocałował
ją czule.
-Malfoy żebyś ty zaraz nie został
zagrożonym gatunkiem- powiedziała przyciągając go bliżej siebie.
-Czy ty mi grozisz?- zapytał.
-Tylko ostrzegam- odpowiedziała
rozbawiona.
-Granger nie zaczynaj- mruknął z
ustami przy jej ustach.
- A co mi zrobisz?- wyszeptała
wpatrzona w jego usta.
-To!- krzyknął i wziąwszy ja na ręce
skierował się ku wodzie.
-Malfoy!- pisnęła chwytając go za
szyję- Oszalałeś?
-To konsekwencja spędzania z tobą
czasu- zakpił.
-No wiesz!- oburzyła się.
-Wiem- zaśmiał się i postawił ją na
ziemi , nie wypuszczając jej z objęć- I jak ci się podoba nasza pierwsza
randka?
-Jest wspaniale- odpowiedziała-
Nigdy tego nie zapomnę!
Po
godzinie gdy była pewna że Malfoy zniknął, poszła do jego dormitorium ,
wszędzie panował porządek, nie zostało nic, tylko koperta z jej imieniem.
Drżącymi
rękami wzięła ją i otworzyła.
Hermino
Wiem , że nie wystarczy przepraszam,
ale nie mogłem cię dłużej zwodzić.
Byłaś dla mnie kimś ważnym , ale
oboje wiemy że ten związek nie miał przyszłości.
Musiałem go zakończyć dla twojego
jak i mojego dobra, kiedyś zrozumiesz i będziesz mi wdzięczna.
Zwiąż się z kimś kto na ciebie
zasługuje…
Tylko błagam cię, nie z łasicą! Ten
kretyn nie ma prawa cię tknąć!
Wybacz!
Draco
-
Dla mojego dobra- prychnęła i wrzuciła list do komika i patrzyła jak znika w
ogniu- Dla mojego dobra powinieneś zostać ze mną!
Następnego
dnia zeszła na śniadanie z maską obojętności na twarzy.
Nie
mogła pozwolić by ktoś zauważył że załamała się odejściem prefekta Slitherinu.
-
Podobno Malfoy odszedł ze szkoły- powiedział Ron gdy usiadła.
-
Wiem- mruknęła nalewając sobie soku.
-
O jednego śmierciożercę mniej- mruknął rudzielec.
Hermiona
z całych sił powstrzymała się od wybuchu.
-
On nie był śmierciożercą Ronald- wysyczała- Jakbyś zapomniał był po naszej
stronie!
-
Hermiono o co chodzi?- zapytał Harry patrząc na przyjaciółkę uważnie- Odkąd
bronisz Malfoy’a?
-
Nie mam zamiaru wam się tłumaczyć- powiedziała i zabrała się do jedzenia.
Harry
z Ronem wymienili zaniepokojona spojrzenia , ale obaj dobrze wiedzieli że
Hermiony w takim stanie lepiej nie denerwować.
Gryfonka
wracała sama z eliksirów ponieważ Ron i Harry pobiegli na trening ,
pisnęła gdy drogę zablokował jej Blaise Zabini.
-
Musisz mnie straszyć?- warknęła z zamiarem przejścia obok, lecz Ślizgon chwycił
jej rękę i zmusił do zatrzymania się- O co ci chodzi?
-
Malfoy nie chciał odchodzić- powiedział Zabini szybko , a widząc że Hermiona
chce coś powiedzieć uciszył ją ruchem ręki- Pozwól mi powiedzieć… Draco jest
dla mnie jak brat i naprawdę chcę żeby był szczęśliwy- dziewczyna spojrzała na
niego zaskoczona- No co? Wiedziałem o waszym związku, przede mną nic się nie
ukryje!
-
Już nie ma co – mruknęła.
-
Jest- odpowiedział- Draco zostawił cię , gdy dostał wyniki badań!
-
Jakich badań?- zapytała marszcząc czoło- Przecież nie był chory!
-
Każdy z nas… byłych sług Czarnego Pana przeszedł podstawowe badania –
wytłumaczył Ślizgon- Snape uparł się, że powinniśmy sprawdzić czy czary…
inaczej mówiąc tortury które nam nie szczędził Voldemort nie zostawiły jakiegoś
trwałego śladu!
-
I co było w tych wynikach?- zapytała ze ściśniętym gardłem.
-
Smok nie może mieć dzieci – odpowiedział Zabini- Znaczy może, ale to byłby cud!
-
I dlatego odszedł?- wyszeptała.
-
Tak- przyznał czarnoskóry- Nie chciał niszczyć ci życia.
-
Wiesz gdzie on jest?- zapytała przygryzając wargę.
-
W Malfoy Manor- odpowiedział Zabini- On cię naprawdę kocha Granger.
-
Mam nadzieję, że masz rację, bo inaczej zrobię z siebie kretynkę- powiedziała i
szybkim krokiem ruszyła do gabinetu opiekun Gryfonów.
-
Dam radę- wyszeptała Hermiona stając przed potężnym dworem Malfoy’ów.
Profesor
McGonagall po nieskładnych wyjaśnieniach dziewczyny zezwoliła jej na
opuszczenie terenu szkoły.
Odetchnęła
głęboko i zapukała kołatką w kształcie węża.
Drzwi
prawie natychmiast otworzył skrzat ubrany w białą szatę.
-
W czym mogę pomóc?- zapytał kłaniając się nisko.
-
Chciałabym spotkać się z Draconem- odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Proszę
chwilę poczekać – poprosił i zamknął drzwi.
Hermiona
zaczęła przebierać nogami, nie wiedziała co zrobi , gdy każe jej
odejść.
Drzwi
otworzyły się nagle i Hermiona stanęła oko w oko z Narcyzą Malfoy.
-
Proszę wejść Panno Granger- powiedziała poważnie i otworzyła szerzej drzwi.
Hermiona
niepewnie przekroczyła próg i spojrzała na kobietę.
-
Ja…- zaczęła.
-
To przez ciebie mój syn nie chce wychodzić z pokoju, prawda?- przerwała jej.
-
Chyba tak- odpowiedziała spuszczając głowę.
-
Więc proszę coś zrobić by Dracon znów był sobą- odezwał się Lucjusz
Malfoy wchodząc do holu i spojrzał na nią z beznamiętnym wyrazem twarzy.
-
Postaram się- obiecała.
-
Zaprowadzę cię do niego- powiedziała Narcyza i obie ruszyły szerokimi schodami
na górę- Chcemy jego szczęścia…
-
Wiem o tym- odparła Hermiona.
-
Jeżeli ty dajesz mu je , nie będziemy się wtrącać- wyznała Narcyza stanowczo.
Hermiona
tylko kiwnęła głową, stanęły przed podwójnymi drzwiami.
-
Nie wychodzi odkąd wrócił- powiedziała Pani Malfoy – Mam nadzieję , że uda ci
się go przekonać.
Gryfonka
poczekała aż kobieta odejdzie, dopiero wtedy weszła bez pukania do pokoju,
wszędzie panowała ciemność , okna były zasunięte grubymi zasłonami.
-
Mówiłem żeby mi nie przeszkadzać!- usłyszała groźny głos Draco.
-
Więc masz pecha- powiedziała i jednym machnięciem różdżki rozsunęła zasłony.
Malfoy
leżał na łóżku , gdy ją ujrzał skoczył na równe nogi patrząc na nią z uczucie,
lecz po chwili jego twarz znów przypominała maskę.
-
Czego chcesz?- warknął.
-
Ciebie- odpowiedziała wzruszając ramionami.
-
Znudziłaś mi się- powiedział z szyderczym uśmieszkiem- Więc sorry , ale nie
przyjmę cię spowrotem.
-
Kłamiesz- odparła i podeszła do niego- Zabini mi powiedział o badaniach.
-
Cholerny papla- warknął Draco siadając na łóżku i chowając twarz w dłoniach.
Hermiona usiadła obok i dotknęła delikatnie jego ramienia.
-
Powiesz mi prawdę?- poprosiła cicho.
-
Kocham cię- prychnął- To prawda, ale nie mogę zmuszać cię do bycia moją żoną
bez dzieci!
-
Żoną?- wyszeptała ze łzami w oczach- Chciałbyś się ze mną ożenić?
-
Tak- powiedział i się zaśmiał smutno- Ale wychodzi na to , że nie nadaję się na
męża.
-
A mogę ja o tym zdecydować?- zapytała poważnie.
Draco
spojrzał na nią zaskoczony.
-
Hermiono ja nie mogę mieć prawdopodobnie dzieci , a ty cały czas mówiłaś o
rodzinie i …
-
Zamilcz- przerwała mu i pocałowała namiętnie- Kocham cię, nie ważnie że nie
możemy mieć dzieci, zawsze ,można adoptować, tyle maluchów zostało po wojnie
same!
-
Ale ty ich nie urodzisz!- powiedział jakby to przesądzało sprawę.
-
Ale będę je kochać- odpowiedziała z uśmiechem- A jeżeli nie chciałbyś
wychowywać dziecka które nie jest twoje, byłabym czy tak szczęśliwa mając
ciebie!
-
Naprawdę?- zapytał głaszcząc ją delikatnie po policzku.
-
Tak- odparła poważnie.
-
Kocham cię- powiedział i wbił się w jej usta z uczuciem, gdy oderwali się od
siebie spojrzał w jej oczy- Wyjdziesz za mnie?
-
Z wielką przyjemnością- odparła zarzucając mu ramiona na szyję- Draco wrócisz
do szkoły?
-
Przecież muszę pilnować swojej narzeczonej- zaśmiał się.
-
Idiota- mruknęła wtulając się w niego mocno.
-Ale
twój- odpowiedział rozbawiony.
-Ale
mój- potwierdziła zachwycona.
Hermiona
wróciła z Draco do Hogwartu wieczorem. Dziewczyna nadal nie mogła uwierzyć, że
jego rodzice pochwalając jego wybór i zgadzają się na ich ślub.
-
Wiesz że jutro zacznie się burza?- zapytał Draco kładąc się obok niej.
-
Wiem – odparła i położyła głowę na jego torsie- Poradzimy sobie z tym, prawda?
-
Oczywiście że tak- obiecał jej blondyn.
Hermiona
chodziła z niepokojem po ich wspólnym salonie, natomiast Draco siedział
rozluźniony na fotelu i patrzył na nią rozbawiony.
-
Siadaj!- powiedział w końcu.
-
Nie mogę- odpowiedziała- Za bardzo się denerwuje!
-
Czym?- prychnął- Tymi kretynami?
-Draco!-
krzyknęła oburzona.
-
Nie mam zamiaru być dla nich miły- warknął.
-
Ja..- zaczęła lecz przerwało jej pukanie do drzwi, szybko wpuściła Harrego i
Rona.
Gdy
zobaczyli blondyna spojrzeli na niego z nienawiścią.
-
Co tu robisz?- zapytał Ron.
-
Siedzę- odparł Draco wzruszając ramionami.
-
Hermiono o co chodzi?- Harry zwrócił się do przyjaciółki która wydawała się
zagubiona.
-
Muszę wam o czymś powiedzieć…- powiedziała poważnie- No więc, kocham Dracona o
on mnie i …
-
Jak go kochasz?!- wykrzyknął zbulwersowany rudzielec.
-
Nie mogła oprzeć się mojemu wspaniałemu ciału – odezwał się Draco.
-
Jesteś kretynem Malfoy- warknął Harry i spojrzał na przyjaciółkę- Jeżeli cię
skrzywdzi , będzie miał ze mną do czynienia.
-
I ze mną- dodał groźnie Ron.
-Już
się boję- zakpił blondyn.
-
Draco!- Hermiona spojrzała na niego mrużąc oczy.
-Tak
,wiem- mruknął zakładając ręce na piersi- Mam z nimi nie zaczynać, bo są tak
delikatni że…
-
Malfoy…- zaczął Harry wyciągając różdżki.
-
Tak będzie się nazywała wasza przyjaciółka za dwa miesiące- powiedział z dumnym
uśmieszkiem.
-
Wychodzisz za niego?- zapytał zaszokowany Ron.
-
Tak- odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
-
Jesteś tego pewna?- Harry podszedł do niej i spojrzał w oczy- Nie zmusił cię?
-
Na pewno ją zmusił- mruknął Ron.
-
Macie rację – wtrącił się Draco z kpiącym uśmieszkiem- Powiedziałem, że nie
będzie seksu dopóki za mnie nie wyjdzie!
-
Draco!- oburzyła się Hermiona rumieniąc się.
-
I ty chcesz z nim wytrzymać do końca życia?- zdziwił się Harry.
-
Sama się sobie dziwnie- powiedziała Gryfonka kręcąc z niedowierzaniem głową.
-
I jak jej tu nie kochać- zaśmiał się Draco, Hermiona nie mogła się powstrzymać,
podeszła do niego , pochyliła się i pocałowała go czule.
-
Jesteś wredny ale i tak cię kocham- mruknęła.
-
Wiem- powiedział poruszając sugestywnie brwiami.
-
Nie mogłaś wybrać kogoś innego?- zapytał załamanym głosem Ron.
-
Mogłam , ale postanowiłam zrobić przysługę światu i zaopiekować się tą fretką-
uśmiechnęła się do przyjaciół szeroko.
-Granger!-
krzyknął Draco, Hermiona pisnęła i zaczęła uciekać , blondyn przez chwilę gonił
ją po całym pokoju.
Harry
i Ron wymienili zrezygnowane spojrzenia i wyszli, pozostawiając zakochaną parę
razem.
Kilka
lat później
-
Ała! Uważaj- wysyczał siedmioletni blondyn , patrząc na siostrę ze
zmarszczonymi brwiami.
-
Przecież nie zrobiłam tego na złość!- powiedziała cicho z anielskim uśmiechem.
-
Musiałbym cię nie znać!- warknął.
-
Oj dobra, przepraszam! Zadowolony?- zapytała wzdychając.
-
Tak , tylko na następny raz zachowuj się mała!
-
Mała?? Wcale nie jestem mała! Jestem tylko proporcjonalnie zbudowana!
-
Taa, jak inni stali po wzrost, ty stałaś po cięty język!- odparł chłopiec z
wrednym uśmieszkiem.
-
Cięty język, odziedziczyłam po tatusiu, a gdy ty stałeś po wzrost, ja stałam po
coś takiego , co zwie się inteligencja!- powiedziała ze słodkim uśmieszkiem.
-
Taa, na pewno- prychnął.
-
Dobra Scor, zabierajmy się do pracy- zadecydowała dziewczynka.
-
Nie rozkazuj mi! Jestem starszy!
-
O dwie minuty! I tylko dlatego, że chciałam pobyć chwilę sama! Dlatego
wypchnęłam cię na świat pierwszego!
-
Mili nadal mam nadzieję, że w szpitalu cię podmienili- westchnął teatralnie
Scorpius.
-
Merlinie daj mi siłę!- mruknęła i podeszła do lodówki- Ja robię jajecznice , a
ty kawę!
-
Czemu ty rob… a nie czekaj, rób jak chcesz- powiedział z uśmiechem- Męcz
się z jajecznicą!
-
Łaskawca – wyszeptała przewracając oczami.
-
Myślisz , że się ucieszą?- zapytał Scor włączając expres.
-
Oczywiście , że tak!- powiedziała pewnie Mili- Będą zachwyceni!
-
Mam nadzieję- mruknął – A wiesz… nadal nie mogę uwierzyć w to co
powiedział wujek Blaise.
-
O tym , że mama i tata się w szkole nienawidzili?
-
Noo..
-
Też mi się wydaje , że wujek nas oszukał, przecież jakby się nienawidzili to
czemu by się żenili i mieli nas? – zapytała przekładając gotową jajecznice na
talerze, spojrzała na nią uważnie- Ona ma tak wyglądać?
-
Mama robi inną- powiedział wzruszając ramionami i nalewając kawę do kubków- A
kawa miała być taka przeźroczysta?
-
Mhh.. nie wiem- Mili podeszła do niego z poważną miną – Ale przecież, robiliśmy
to co oni… no nie?
-
Oczywiście , że tak! Tata zawsze rano podchodzi do expresu i wciska ten guzik,
a mama podchodzi do lodówki i wyciąga jajka, z których robi tę pyszną
jajecznice!
-
Masz rację – Mili się uśmiechnęła , poukładała wszystko na tacy i spojrzała na
brata- Coś jeszcze?
-
Może kwiatka?
-
Dobry pomysł- powiedziała dziewczynka z uśmiechem i wybiegła z kuchni , po
chwili wróciła z bukietem polnych kwiatów- Tatuś dał je mamusi wczoraj!
-
Nie wszystko Mil! – warknął Scor i z westchnieniem wziął od niej kwiaty i
zrobił z niego malutki bukiecik- Do czego go damy?
-
Może do szklanki?- podsunęła Mili i wyciągnęła z szafki szklankę do której
wlała wodę , blondyn wsadził do nich kwiaty i postawił ją na tacy.
-
No to idziemy- postanowił i chwycił tacę do rąk.
-
Dlaczego ty masz ją nieść?- oburzyła się Mili.
-
Jestem silniejszy- powiedział , a widząc jej smutną minę dodał- Może w
ręce poniesiesz te kwiaty?
-
Tak- ucieszyła się i z uśmiechem ruszyli po schodach, przed sypialnią rodziców
przystanęli i spojrzeli na siebie.
-
Pukamy?
-
Nie! To ma być niespodzianka!- powiedziała Mili tonem wszystkowiedzącym i
otworzyła po cichu drzwi.
Ich
rodzice spali wtuleni w siebie , Scor położył tacę na szafce obok łóżka i wraz
z siostrą wskoczyli na łóżko , budząc przy tym mamę i tatę.
-
Co się dzieję – mruknął Draco otwierając powoli oczy.
-
Małe diabełki nas odwiedziły- szepnęła Hermiona ze śmiechem, przyciągając do
siebie synka i całując go w czoło- Witaj Scor, wyspałeś się?
-
Nie , bo chcieliśmy wam zrobić niespodziankę!- zawołał zadowolony i spojrzał na
ojca który znów miał zamknięte oczy i próbował nadal spać z przytuloną do niego
Mili- Tato wstawaj!
-
Nie śpię synku – mruknął Draco i pocałował córkę na dzień dobry- Co tam
księżniczko?
-
Zrobiliśmy wam śniadanie!- wykrzyknęła siadając i wskazując na tace.
-
Och dziękujemy! – powiedziała Hermiona szczęśliwa- A z jakiej to okazji?
-
No z okazji rocznicy ślubu!- odparł Scor z uśmiechem.
-
Ale..- zaczął Draco, lecz nie dokończył ponieważ Hermiona mu przerwała.
-
Bardzo wam dziękujemy- powiedziała z promiennym uśmiechem i pocałowała swoje
bliźniaki.
-
Tak, jesteście kochani- dodał Draco.
-
To my idziemy spać- powiedziała Mili.
-
Tak, zmęczyliśmy się- Scor ziewnął i wraz z siostrą wyszli z pokoju
, zostawiając uśmiechających się rodziców samych.
-
No więc kochanie , jak się czujesz w dniu rocznicy?- zapytał Draco
przyciągając Hermionę do siebie i całując czule.
-
Mogę odpowiedzieć ci za tydzień?- zapytała z uśmiechem.
-
Postarali się- powiedział Draco patrząc zmrużonymi oczami na tacę – Szkoda, że
tydzień za wcześnie!
-
Ale liczą się chęci- odparła Hermiona i pocałowała go namiętnie.
-Masz
rację – odpowiedział i spojrzał jej w oczy- Za tydzień Pani Malfoy, będziemy
świętować dziesiątą rocznicę ślubu!
-
Bardzo się cieszę –powiedziała ze śmiechem Hermiona- Kocham cię fretko.
-
Ja ciebie też, panno- wiem - to- wszystko – odpowiedział z czułym uśmiechem.
-
Wiesz nieraz nie mogę uwierzyć w nasze szczęście- wyszeptała.
-Ja
też- zaśmiał się- Cudem było że urodziły nam się te diabełki, a co dopiero, że…
-Wytrzymałam
z tobą dziesięć lat- dokończyła za niego.
-Pożałujesz-
mruknął i zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem.
-Takie
kary to ja lubię- mruknęła tylko.