piątek, 31 stycznia 2014
Beta: Kite
Millie
Teodor Nott szedł przez zaśnieżone błonie
pogrążony w myślach, nie zauważył więc biegnącej brązowowłosej dziewczyny.
– Uważaj! –
warknął, gdy wpadła na niego. W odruchu złapał ją w pasie
i przytrzymał.
– Puść mnie
– załkała.
– Granger?
– zdziwił się, widząc jej łzy. – Co się dzieje?
– Nic –
mruknęła, chcąc się uwolnić z jego objęć.
– Wiesz,
jakoś ci nie wierzę – zaśmiał się.
– Nie
obchodzi mnie to! – warknęła.
– Hermiona!
– usłyszeli.
Nott spojrzał w stronę zamku i zobaczył
rudzielca idącego w ich stronę.
–
Przepraszam – mruknęła Gryfonka i wpiła się w jego usta. Teodor
przyciągnął ją bliżej i oddawał pocałunki.
– Puść ją!
– krzyknął Ron, przypadając do nich, po czym odciągnął Hermionę.
– Odczep się
Weasley – warknął Nott, wiedząc, o co chodziło dziewczynie z tym
pocałunkiem. Objął ją ramieniem. – Czego chcesz?
– Hermiono,
odejdź od niego! – rozkazał rudy.
– Nie –
odpowiedziała stanowczo Hermiona.
– Jak nie?!
– wykrzyknął oburzony Ron.
– Nie słyszałeś,
Weasley? – powiedział Malfoy, pojawiając się obok z Zabinim.
– Nie
wtrącaj się, Malfoy – odpowiedział Ron.
– Zaczynasz
z jednym z naszych łasico, więc zaczynasz z nami wszystkimi –
powiedział Blaise poważnie.
– Więc
spadaj Weasley – warknął Nott.
–
Pożałujesz Hermiono – powiedział na odchodnym Ron. – Jeszcze mnie będziesz
błagać, żebym wrócił!
– Marzenia
– prychnęła.
Gdy rudowłosy zniknął, Hermiona odsunęła się od
Notta i spojrzała na niego z wdzięcznością.
– Dziękuję!
– Proszę
bardzo. – Uśmiechnął się łobuzersko. – Zrobić na złość Gryfonowi? Zawsze do
usług!
– Zwłaszcza
gdy tym gryfonem jest Weasley – zaśmiał się Zabini.
– No,
a teraz Granger, może powiesz, co się stało? – zapytał Malfoy, unosząc
wysoko brew.
– Nie ważne
– odpowiedziała, spuszczając głowę.
– Chłopaki,
spadajcie – powiedział Nott i spojrzał na nich poważnie.
Malfoy i Zabini skinęli głowami
i odeszli.
– Gdzie oni
idą? – zapytała Hermiona.
– Nie wiem
– odparł, wzruszając ramionami. – Ja ich matką nie jestem!
– Nie? –
udała zdziwienie.
– Nie –
odpowiedział rozbawiony. – Chodź! – powiedział i chwycił ją za rękę.
– Co
robimy? – zapytała zaskoczona, gdy zaprowadził ją do Zakazanego Lasu.
– Jest tu
polana, o której wiem tylko ja, Malfoy i Zabini – powiedział
i poprowadził ją przez Las. Po chwili doszli do pięknej polany.
– Dlaczego
mi ją pokazałeś? – zapytała zaskoczona, podziwiając widoki.
– Nie wiem
– odpowiedział, wzruszając ramionami. – Siadaj i gadaj, co chciał od
ciebie Weasley.
Hermiona westchnęła i spojrzała na niego
smutnym wzrokiem.
– Zdradzał
mnie z Lavender… Miałam dość jego kłamstw, więc z nim zerwałam.
A on wtedy podobno uzmysłowił sobie, jak bardzo mnie kocha – powiedziała
z goryczą.
– Ale
kretyn – mruknął Nott.
– Teo
będzie udawał twojego chłopaka! – zawołał Zabini, wychylając się wraz
z Draco zza drzewa.
– Co wy tu
robicie? – zapytała, patrząc na Ślizgonów.
– Nieważne
– mruknął Draco. – Będziecie parą, a to wkurzy Rudzielca, co mi bardzo
odpowiada!
– Macie
pomysły – zaśmiał się Teo.
– Wspaniałe
– oburzył się Blaise.
Cała trójka spojrzała na Hermionę.
– No...
chciałabym mu zrobić na złość – przyznała.
– No to ci
pomożemy – zawołał zachwycony Zabini.
– A co
chcecie w zamian? – zapytała, krzyżując ręce na piersi.
– No wiesz!
– Malfoy udał oburzenie. – Za kogo ty nas masz?!
– Za
Ślizgonów – odpowiedziała rozbawiona.
– Dobra, no
więc wspomnisz o mnie kilka… naście razy Ginny… – zaczął Zabini.
–
I pomożesz mi zdobyć Astorię! – powiedział Draco.
– Ty nie
możesz zdobyć dziewczyny? – zaskoczona spojrzała na niego.
– Greengrass
uważa, że nasz jakże kochany Smoczek nie zachowuje się jak odpowiedzialny facet
i nie traktuje poważnie dziewczyn, a ona nie ma zamiaru być zabawką –
zaśmiał się Nott.
– Trafiła
ci się inteligentna dziewczyna – powiedziała Hermiona, wzruszając ramionami.
– Nie
musisz mi tego mówić – warknął Draco. – Po prostu pomóż mi ją zdobyć!
– Po co? –
zapytała, mrużąc oczy. – Żebyś się nią zabawił, a potem zostawił dla
innej?
– Nie chcę
jej zostawiać – odpowiedział stanowczo Malfoy. – Mam wobec niej poważne plany!
–
Powiedzmy, że ci wierzę – mruknęła.
– On mówi
prawdę – zaśmiał się Zabini. – Dracuś się zakochał!
– Zamknij
się Diable – Malfoy spojrzał na niego wściekłym wzrokiem.
–
Uspokójcie się. – Nott uśmiechnął się do Hermiony. – Więc jesteś moją
dziewczyną, masz pomóc zdobyć Diabłowi i Smokowi ich wybranki... To chyba
wszystko?
– Chyba tak
– mruknęła Gryfonka.
I tak to się zaczęło.
Gryfoni jak i Ślizgoni byli zaszokowani, że
Hermiona Granger zadaje się z trójką Ślizgonów, w tym z jednym
z nich jest w związku! Postanowili udawać parę do Balu
Bożonarodzeniowego. Ich układ trwał dwa tygodnie, gdy wreszcie Ginny udało się
dopaść przyjaciółkę.
– Hermiono
powiesz mi, jak to się stało, że jesteś z Nottem? – poprosiła rudowłosa.
– Powiem
ci, ale błagam, nie oceniaj mnie! – spojrzała na nią błagalnie.
– Jesteśmy
przyjaciółkami – odpowiedziała, jakby to było oczywistą odpowiedzią.
– No
więc... – Opowiedziała jej wszystko.
– Zabini
chce mnie zdobyć? – zawołała z niedowierzaniem.
– Tak. –
Hermiona uśmiechnęła się na widok rumieńca na twarzy. – Chyba nie będzie się
musiał za bardzo starać, prawda?
– Och
Mionka, ja od dawna coś do niego czuję, ale nie sądziłam, że on w ogóle
wie o moim istnieniu!
– Musiałby
być ślepy i… głuchy – zaśmiała się starsza Gryfonka, mając na myśli ciągłe
kłótnie między Ginny a Ronem, odbywające się najczęściej w Wielkiej
Sali.
– Idę kuć
żelazo póki gorące – zawołała Ginny i wybiegła z dormitorium
Gryfonki.
– Widzę, że
już załatwiłaś sprawę Diabła – usłyszała rozbawiony głos Notta.
Odwróciła się zdziwiona.
– Jak
wszedłeś… Malfoy? – domyśliła się.
– Podał mi
i Zabiniemu hasło – potwierdził, wzruszając ramionami Teo.
– Jakby
inaczej – prychnęła. – A co cię tu sprowadza?
– No jak to
co, kochanie? – powiedział z iście ślizgońskim uśmieszkiem. – Jestem twoim
chłopakiem, skarbie!
– Och
faktycznie wężyku – zakpiła i pokazała mu język.
– Wężyku? –
zmarszczył czoło. – Wiele razy mówili do mnie kochanie, przystojniaku… ale wężyku?
Granger, szalejesz!
–
A wracając do sedna, co cię tu sprowadza?
– Smok łazi
za Astorią, Diabeł obmyślał plan poderwania rudej, ale teraz pewnie siedzą
w jakimś schowku, więc pomyślałem, że możesz mi pomóc!
–
W czym? – zainteresowała się.
– Snape kazał
mi uwarzyć eliksir leczniczy, a ja no cóż, nie mam do tego zdolności –
przyznał, wzruszając ramionami.
– Więc
dlaczego kazał ci to zrobić?
– Zawsze
każe nam się dokształcać, może jest wredny i surowy, ale dla Ślizgonów
jest autorytetem i każdy go szanuje.
– Nie
wątpię – powiedziała zamyślona. – No to chodź, pomogę ci!
– Myślałem,
że będę musiał użyć swojego uroku osobistego – mruknął.
– Zostaw go
na inną okazję – zaśmiała się.
Gdy szli w stronę lochów, zastąpił im drogę
wściekły Draco z bukietem czerwonych róż.
– Granger
pamiętasz, że miałaś mi pomóc? – warknął.
– Taak –
powiedziała przeciągle. – Czemu jesteś taki wściekły?
– Astoria
nie przyjęła tych cholernie drogich kwiatów!
– A co
ja mam do tego?
– Masz mi
pomóc!
– Malfoy,
a wiesz chociaż, czy ona lubi róże? – zapytała, unosząc brwi.
–
A jaka kobieta nie lubi róż? – zdziwił się.
– Na
przykład ja – odpowiedziała – I wygląda na to, że Astoria także!
– Cholera
i co teraz?
– Zapytaj
tej małej… czekaj jak ona ma? – Nott zastanowił się przez chwilę. – Dafne! Jej
siostra!
– Właśnie.
Ona jest krukonką, nie? – zapytał.
– Tak –
przytaknęła Hermiona i zachichotała, gdy Malfoy biegiem skierował się do
wierzy krukonów.
– Zamieszaj
– powiedziała Gryfonka, pochylając się nad kociołkiem.
– To jest
idiotyczne – mruknął Nott.
– Ważenie
eliksirów jest bardzo ważną umiejętnością! – Hermiona spojrzała na niego
z miną panny – wiem – to – wszystko.
– Tak, tak
– Teodor nie wyglądał na przekonanego. – Skończyliśmy?
– Tak –
zaśmiała się na widok jego szczęśliwej miny.
– Dzięki –
zawołał i porwał ją w objęcia.
– Nie ma
sprawy – odpowiedziała zarumieniona.
– Jest –
odparł i niewiele myśląc, pocałował ją.
– Nie macie
gdzie tego robić? – usłyszeli wściekły głos Rona.
Nott spojrzał na niego z litościwym
uśmieszkiem.
– Weasley,
nie przeszkadzaj nam – warknął.
– Hermiono,
jak możesz z nim być? – zapytał załamany rudzielec.
– Nie twoja
sprawa – odpowiedział za nią Teodor.
Ron tylko prychnął i wyszedł
z Sali do eliksirów.
– Ja… –
zaczęła Hermiona, odsuwając się od ślizgona.
–
Zapomnijmy o tym – wszedł jej w słowo Nott.
– Zapomnieć
– powtórzyła. – Tak, masz rację. Ja już pójdę!
Gdy znalazła się w swoim dormitorium,
z bólem serca przyznała, że zakochała się w Ślizgonie…
Hermiona po obiedzie postanowiła pospacerować po
błoniach, żeby przemyśleć układ, który zawarła z Teodorem. Gdy już
zbliżała się do wyjścia, zauważyła obiekt westchnień Malfoya. Postanowiła pomóc
blondynowi.
– Astoria!
– krzyknęła Hermiona i dogoniła Ślizgonkę.
– O co
chodzi? – zapytała dziewczyna zaskoczona.
– Możemy
chwilę pogadać?
– Jasne. –
Astoria rozejrzała się po korytarzu i przysiadła na jednym
z parapetów. – A o czym?
–
O Smoku… – przerwała, gdy Ślizgonka gwałtownie wstała i spojrzała na
nią ze złością.
– Nie mam
zamiaru być jedną z jego…
– Jemu
naprawdę na tobie zależy! – przysięgła Hermiona. – Stara się jak może, by ci
się przypodobać!
– Boję się.
– Astoria schowała twarz w dłoniach. – Chciałabym być pewna jego uczuć!
– Jest na
to sposób…
– Jaki? –
zainteresowała się dziewczyna.
– Możemy
spróbować jednego z zaklęć – zmarszczyła czoło. – Niby jest zakazane, ale
jeżeli nikt się nie dowie, to komu to zaszkodzi?
– Kim
jesteś i co zrobiłaś z Hermioną Granger? – zapytała ze śmiechem
Astoria.
– Zadawanie
się z wężową trójką źle na mnie wpływa – mruknęła rozbawiona Hermiona. –
A teraz chodź! Potrzebujemy jeszcze jednej osoby do pomocy!
– Że co
zrobimy? – Ginny patrzyła na przyjaciółkę i Ślizgonkę z niedowierzaniem.
– Użyjemy
wiesz jakiego zaklęcia – powiedziała Hermiona.
–
O Merlinie, będzie się działo! – zawołała podekscytowana rudowłosa.
– Kiedy to
zrobimy? – zapytała Astoria.
– Teraz! –
zdecydowała Ginny i w trójkę ruszyły na poszukiwanie blondyna.
– Tam jest
– wyszeptała Astoria, wychylając się za róg jednego z korytarzy.
– I co
teraz? – zapytała równie cicho rudowłosa.
– Idziesz
odciągnąć Diabełka i Notta od Malfoya – powiedziała Hermiona.
– Zawsze ja
muszę odwalać najcięższą robotę! – żachnęła Ginny, lecz wyszła na korytarz
i z uśmiechem podeszła do chłopaków.
– Co robisz
wiewióreczko? – zapytał Blaise, obejmując ją ramieniem.
– Mam do
ciebie sprawę – rudowłosa wzięła go za rękę. – Do ciebie i Notta!
– A ja
to co? – zakpił Draco.
– Nie chcesz
wiedzieć – pokazała mu język. – Zaraz wrócimy, chodźcie!
Gdy Malfoy został sam, Hermiona wyciągnęła
różdżkę, wyszeptała zaklęcie i wraz z Astorią stanęły obok niego.
– Cześć
Draco – odezwała się niepewnie Astoria.
– Hej
piękna – uśmiechnął się do niej szeroko.
– Kogo
kochasz? – zapytała szybko Gryfonka.
– Astorię,
a niby kogo? – Spojrzał na nie jak na wariatki.
– Och
Draco! – Ślizgonka szczęśliwa rzuciła mu się na szyję.
– Co się
stało? – zapytał zdezorientowany.
– Zaklęcie
się skończyło – mruknęła Hermiona. – To ja znikam!
– Astoria?
–
Przepraszam… Musiałam być pewna, że mnie kochasz – powiedziała, spuszczając
głowę.
– Użyłyście
zaklęcia Amore? – zapytał z krzywym uśmieszkiem.
– Mhy.
– Wariatki
– zakpił, lecz po chwili wziął ją w ramiona i pocałował namiętnie. –
Teraz mi wierzysz?
– Tak,
Draco – przytaknęła z uśmiechem.
Hermiona obserwowała ich zza rogu, cieszyła się,
że ta dwójka będzie szczęśliwa. Spojrzała przez okno i uśmiechnęła się
smutno. Ginny z Diabełkiem całowali się na błoniach, następna para
zakochanych… Obok nich stał spokojnie Nott i wpatrywał się w jezioro.
– Teodor –
wyszeptała Gryfonka tęsknie. – Chyba muszę to zakończyć… Inaczej będę żyła
nierealnymi marzeniami na związek z tobą!
Pokręciła zrezygnowana głową i poszła do
swojego dormitorium, postanawiając po drodze, że dziś z nim porozmawia.
– Koniec? –
powtórzył Nott, marszcząc czoło.
– Jutro
jest bal, więc umowa się kończy – powiedziała cicho Hermiona.
– Jasne, układ...
– Teodor spojrzał na nią z beznamiętnym wyrazem twarzy.
– Ja…
chciałabym ci podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
– Nie ma
sprawy, przecież taki był układ, prawda?
– Tak –
odparła zdecydowanie, z całej siły starała się nie rozpłakać.
– Dobra, to
ja już pójdę – powiedział i wyszedł, nawet na nią nie spojrzawszy.
– Nie
odchodź – wyszeptała, gdy została sama. – To nie był układ…
Na drugi dzień odbywał się bal. Ginny
i Astoria nie miały zamiaru pozwolić Hermionie zostać w dormitorium.
Zmusiły ją do ubrania przepięknej sukni, zrobiły jej fryzurę i makijaż
i wprowadziły do Wielkiej Sali. Wyglądała pięknie, mogli to przyznać
prawie wszyscy obecni, lecz ona chciała tylko jednej opinii, jednego chłopaka,
który nie zwracał na nią uwagi. Przez cały czas wirował na parkiecie co chwilę
z nową partnerką. Hermiona siedziała przy stoliku i próbowała
powstrzymać łzy.
– Mionka,
co się stało? – zaniepokoiła się Astoria, siadając obok niej.
– Gdzie
Draco? – próbowała zmienić temat.
– Poszedł
po coś do picia – odparła i zmarszczyła czoło. – Pogadaj z Teo!
– Po co? –
mruknęła. – Nic takiego się nie dzieje!
– Wiem jak
ciężko udawać, że kogoś się nie kocha – wyszeptała Astoria.
– Skąd? –
zapytała zdziwiona Hermiona.
– Kocham
Dracona od początku – powiedziała z lekkim uśmiechem. – Ale nie chciałam
być jedną z wielu… Wolałam udawać, że nic do niego nie czuję, by musiał
się postarać i trochę mnie poznać.
– On cię
kocha – odpowiedziała Hermiona. – Świata za tobą nie widzi!
–
A Teodor wcale nie udaje. – Astoria objęła ją.
– To
dlatego cały wieczór tańczy z każdą tylko nie ze mną? – zapytała Gryfonka
z goryczą.
– Ślizgoni
są strasznie dumni – prychnęła Astoria. – Gdy poczują się urażeni, nie myślą
tylko działają… Najczęściej ma to katastrofalne skutki!
– Nie
uraziłam go niczym – zapewniła Hermiona.
–
A które z was zakończyło ten „związek”? – zapytała dziewczyna.
– Ja –
przyznała Hermiona. – Ale tylko dlatego, że nie chciałam… znaczy chciałam, ale
nie mogłam, chodzi o to…
– Że go
kochasz i nie chciałaś usłyszeć pewnego dnia, że układ czas skończyć
i się rozstać – domyśliła się Astoria.
– Tak –
mruknęła Hermiona i spojrzała smutnym wzrokiem na Teodora tańczącego
z Parkinson. – Ale chyba pochopnie postąpiłam… Mogłam jeszcze przez jakiś czas
cieszyć się z jego bliskości.
– Powiedz
mu, co czujesz – poradziła Astoria.
– Nie –
odpowiedziała stanowczo Hermiona i wstała od stołu. – Nie mam zamiaru
zrobić z siebie idiotki… Gdyby mu zależało, nie zgodziłby się bez walki na
rozstanie!
Powiedziawszy to, wyszła z Wielkiej Sali
i usiadła na błoniach. Siedziała, myśląc o chłopaku, z którym
chciała zatańczyć na balu. On patrzyłby na nią z czułością, ona
przytulałaby się do niego…
– Marzyć
zawsze można – wyszeptała ze łzami w oczach.
–
Przeziębisz się – usłyszała i poczuła, jak ktoś zarzuca jej na ramiona
marynarkę.
Nie musiała się obracać, poznałaby ten głos
wszędzie.
– Dlaczego
już nie tańczysz? – zapytała, przygryzając wargę.
– Ponieważ
dziewczyna, w której chciałem wzbudzić zazdrość, wyszła – przyznał,
siadając obok niej.
– Jeżeli ci
o mnie chodzi, to ci się udało – wyznała słabym głosem.
– Wiem –
odpowiedział z dumnym uśmiechem.
– Cieszę
się, że się cieszysz – warknęła i chciała wstać.
Nott złapał ją za rękę i zmusił, by usiadła
mu na kolanach.
– Granger,
nie mam zamiaru pozwolić ci odejść – powiedział stanowczo.
– Wczoraj
pozwoliłeś – przypomniała płaczliwym głosem.
– Bo
myślałem, że jesteś dobrą aktorką – wyszeptał jej do ucha.
– Jestem
beznadziejną aktorką – wychlipiała.
– Teraz
o tym wiem – zaśmiał się i pocałował ją czule. – Astoria podeszła do
mnie, gdy wyszłaś i wyszeptała tylko trzy słowa…
– Jakie? –
zapytała Hermiona z ciekawością, ocierając łzy.
– Ona cię
kocha – odpowiedział z szerokim uśmiechem. – No więc Granger, co masz na
swoją obronę?
– Nic –
powiedziała, wzruszając ramionami. – Teodor, czy ty… czujesz coś do mnie?
– Bo ja
wiem – zaczął lekko. – Coś tam czuję… – Gdy poczuł, jak dziewczyna stara się
wyrwać, chwycił ją mocno i zmusił, by spojrzała mu w oczy. – Kocham
cię, głupia!
– Nie
mogłeś tak od razu? – zdenerwowała się.
– Nie –
odparł i zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem.
– Nott,
dlaczego nie powiedziałeś mi wczoraj? – zapytała, gdy się od niej oderwał.
– Nie wiem
– mruknął. – Ale już nie pozwolę ci odejść, Granger!
– Nigdzie
się nie wybieram – obiecała z uśmiechem.
– A ja
uważam inaczej – odpowiedział i wstając, wziął ją za rękę.
– Co
robisz? – zdziwiła się.
– Mam
zamiar zatańczyć ze swoją dziewczyną – powiedział i przyciągnął ją do
siebie.
– Tutaj? –
zapytała z uśmiechem.
– Nikt nie
będzie nam przeszkadzał – odpowiedział i zaczęli kołysać się do wolnej
muzyki.
– Wiesz, że
spełniłeś moje marzenie? – odezwała się po chwili ciszy.
– Nie wiem
– odparł i pocałował ją szybko. – Wiem natomiast, że ty spełniasz moje,
więc jesteśmy kwita!
Hermiona zaśmiała się i wtuliła w niego
mocniej.
– Hermiono
możemy pogadać? – zawołała Ginny, wpadając do pokoju przyjaciółki.
– Ciszej
wiewiórko – mruknął Nott, nie otwierając oczu i przytulił mocniej do siebie
śpiącą Hermionę.
Rudowłosa uśmiechnęła się promiennie.
– Nie
przeszkadzam – powiedziała i szybko wyszła z pokoju.
– Co się
stało? – wymruczała Hermiona, otwierając oczy.
– Twoja
przyjaciółka nie umie pukać – odparł Nott z krzywym uśmiechem.
– Co?! –
Gryfonka spojrzała na niego zaszokowana.
– Granger,
chyba nie ogłuchłaś – zaśmiał się i przytulił ją mocno. – Weasley widziała
nas i co z tego? Jesteśmy razem, więc wiele razy jeszcze będzie miała
szansę nas przyłapać!
– Wariat –
wyszeptała i pocałowała go lekko. On tylko prychnął i przywarł do jej
warg w namiętnym pocałunku. – Musimy wstać.
– Granger,
nie mam zamiaru się stąd ruszać. – Przyciągnął ją bliżej siebie. – Jest sobota,
więc nie mamy żadnych zobowiązań!
– Ale Teo…
– zaczęła, lecz zamknął jej usta pocałunkiem.
– Jesteś
moja Granger – powiedział stanowczo. – Na zawsze!
– A ty
mój – odpowiedziała z rozmarzonym uśmiechem.
Hermiona rozejrzała się po pomieszczeniu, otaczali
ją przyjaciele i rodzina.
– Zasnęła –
powiedział Nott, stając obok z małą dziewczynką w ramionach.
– Zmęczyła
się. – Hermiona pochyliła się nad dzieckiem i pocałowała w czoło. –
Mój skarb.
– Nasz –
poprawił ją i puścił do niej oczko. – Miałem wkład w jej stworzenie.
– Pamiętam
– zaśmiała się.
– Nadal nie
wierzę, że to Malfoy jest chrzestnym Emmy – odezwał się Zabini, podchodząc do
nich z Ginny, która wyglądała promiennie w piątym miesiącu ciąży. –
Przecież to pewne, że będzie mnie najbardziej kochała! Swojego wujka Diabełka!
– Nie gadaj
takich pier.. – zaczął Draco, pojawiając się obok, lecz widząc karcące
spojrzenie żony, odchrząknął: – głupot! Oczywiście, że będzie mnie uwielbiała!
– Uwielbiać
i kochać będzie mnie – powiedział stanowczo Teodor.
– To jest
wiadome. – Ginny uśmiechnęła się do załamanego Blaise. – Ty będziesz mieć
swojego aniołka za cztery miesiące!
– Nie mogę
się doczekać! – wyznał i pocałował ją w czoło.
–
Zachowujecie się tak… – zaczął Draco z niesmakiem. – Tak... słodko!
Przestańcie, jesteśmy ślizgonami!
– O co
ci chodzi? – Hermiona zmarszczyła czoło.
– To, że
twój mąż i Diabeł stali się mięczakami! – prychnął.
–
Mięczakami? – powtórzył rozbawiony Teo.
– Ja
rozumiem, że zostaniecie ojcami za niedługo, ale każdy temat naprawdę musi
dotyczyć dzieci?
– Odezwał
się facet, który już wykupił połowę sklepu z zabawkami i urządził
pokój dla Scorpiusa – zaśmiała się Astoria, stając koło męża.
– Skarbie –
westchnął, gdy cała czwórka zaczęła chichotać. – Nie musiałaś im o tym
mówić.
– Musiałam –
powiedziała i pogładziła się po ośmiomiesięcznym brzuchu.
– Kretyn –
powiedział Teo. – Nam mówi, jak się zachowujemy, a sam nie jest lepszy!
– Tak… jest
gorszy niż my razem wzięci! – dodał rozbawiony Diabeł. – Ja przynajmniej nie
wykupiłem połowy sklepu z zabawkami!
–
Oczywiście, że nie! – poparła męża rudowłosa i uśmiechnęła się figlarnie.
– Już wykupił ponad połowę!
–
I co?! – wykrzyknął Draco z ironicznym uśmieszkiem. – Wiedziałem, że
będziesz gorszy niż ja i…
Teo pokręcił z rezygnacją głową
i wziąwszy Hermionę za rękę, zaprowadził ją na górę do pokoju
dziecięcego. Podszedł do łóżeczka i położył w nim Emme.
– Jest
słodka – wyszeptał zachwycony.
–
Oczywiście, cała mama. – Hermiona przykryła córeczkę kocykiem.
– Nie
wierzę, że to wszystko dzięki temu idiocie Weasley’owi – mruknął, przytulając
żonę.
– Masz mu
za co dziękować – przypomniała.
–
Wystarczy, że zgodziłem się, by przyszedł na nasz ślub!
– Tak…
zaproszenie, które mu podarowałeś, było wprost nieziemskie!
– No co? –
udał zdziwienie.
– Co, co? –
zaśmiała się. – Przypomnieć ci, co napisałeś? Cytuję: „Łasico, możesz przybyć
na ślub i być świadkiem, jak poślubiam twoją wymarzoną dziewczynę, choć
wolałbym nie oglądać twojej gęby w tak ważnym dla nas dniu!”.
– Nie
rozumiem, o co ci chodzi – mruknął. – Przecież przyszedł… niestety!
– Och
kocham cię – powiedziała, zarzucając mu ramiona na szyję.
– Ja ciebie
też – odparł i zamknął jej usta pocałunkiem.