Beta: Kite Millie
Walentynki to najbardziej romantyczny dzień w roku dla każdej
kobiety. Oczekują, że w tym dniu ich mężczyzna potraktuje je wyjątkowo, zrobi
coś zaskakującego, kupi dla nich prezent, spędzi z nimi czas.
A Hermiona?
Hermiona 14 lutego usiadła z samego rana przy stole w kuchni
z kubkiem kawy w ręce i zabrała się za czytanie Proroka.
Jak codziennie od kilkunastu dni na pierwszej stronie
widniało zdjęcie Dracona Malfoya wychodzącego z treningu.
Jak każdy wie, już w niedziele 14
lutego finał Quidditcha! Nasza reprezentacja trenuje codziennie. Szukający
Draco Malfoy jak zwykle wygląda rewelacyjnie nawet po kilkugodzinnym treningu.
Za każdym razem nasza reporterka zadawała
arystokracie jedno pytanie, które nurtuje jego fanów!
– Co jest dla ciebie najważniejsze?
– Quidditch!
Jesteśmy więc pewni, że finałowy mecz
pomiędzy Anglią a Bułgarią będzie niezapomnianym przeżyciem!
– Quidditch – prychnęła
Hermiona, wstając i wylała resztę kawy do zlewu. – A może by tak dziewczyna?
Gryfonka nie zauważyła mężczyzny, który z krzywym uśmieszkiem
po cichu wycofał się z kuchni.
– Draco wstawaj! – zawołała,
wchodząc do sypialni i zaskoczona spojrzała na puste łóżko.
– Wiem, to
niespotykany widok – zaśmiał się Draco, wychodząc z przylegającej do pokoju
łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół bioder. – Ale dziś niestety musiałem
wcześniej wstać i ominęła mnie jakże słodka pobudka mojej lwicy – powiedział i
przyciągnął ją ku sobie.
– Denerwujesz się? – zapytała,
zarzucając mu ramiona na szyję.
– Czym Granger? – mruknął.
– Jesteśmy najlepsi!
– Oj, w to nie wątpię
– powiedziała i pocałowała go czule. – Wiesz, co dzisiaj jest?
– Finał Gryfoneczko –
odparł, podchodząc do szafy i wyciągnął jeden ze swoich garniturów.
– Walentynki – poprawiła
go, opierając się o ścianę i obserwowała go.
– Kochanie, walentynki
to nic wielkiego. – Machnął lekceważąco ręką i zapiął ostatni guzik koszuli. – Ze
mną masz je codziennie – pocałował ją namiętnie. – Muszę iść na trening. – Spojrzał
na zegarek. – Przyjdziesz na mecz?
– Przecież on jest
najważniejszy – uśmiechnęła się lekko i westchnęła, gdy została sama.
Byli ze sobą od roku, o czym mało kto wiedział. Jedynie
najbliżsi przyjaciele. Dlaczego? Tak było łatwiej. Żadnego tłumaczenia ani
niepotrzebnych pytań. Bycie czarodziejami bardzo ułatwiało im unikanie
dziennikarzy. Gdy mieli ochotę gdzieś wyjść, teleportowali się do Szkocji bądź
w miejsca, gdzie przesiadywali mugole. Wiedzieli dobrze, że ich związek
wywołałby burze. Hermiona Granger, przyjaciółka Harry’ego Pottera oraz Draco Malfoy,
były Śmierciożerca, a do tego szukający reprezentacji Anglii. Gryfonce nie
przeszkadzało ukrywanie związku. Za każdym razem, gdy Draco ją widział, na jego
twarzy widziała miłość. Może nie okazuje tego publicznie, ale czy to ważne?
Mecz miał rozpocząć się o jedenastej, więc miała jeszcze
cztery godziny. Postanowiła wstąpić do Ginny, następnie wraz z nią i Harrym
udać się na stadion.
– Miona! – wykrzyknęła
radośnie Ginny, gdy dziewczyna wyszła z kominka w Dolinie Godryka.
– Nie przeszkadzam? – zapytała,
wskazując na magazyny rozrzucone po podłodze.
– Nadal nie wybrałam
mebli do pokoju dziecka – westchnęła Ginny, opadając na kanapę i objęła rękami
swój wypukły brzuch. – Harry narzeka, że przez moje niezdecydowanie nasz synek
będzie spał na podłodze.
– A ty co mu na to
odpowiadasz? – zaśmiała się Hermiona.
– Że prędzej on będzie
nocował u Rona. – Ginny wzruszyła ramionami i spojrzała na przyjaciółkę z
nadzieją. – Pomożesz mi?
– Oczywiście! – obiecała
Hermiona.
– Świetnie! – ucieszyła
się rudowłosa. – Harry jest u Rona, Lavender zażyczyła sobie nowy wystrój
salonu. – Obie w tym samym czasie przewróciły oczami. – No więc, Harry mu pomaga.
– Zabierajmy się za
wybory mebli, żeby nie spóźnić się na mecz! – zdecydowała Hermiona.
– Jak się czuje Draco
przed tak ważnym dniem? – zapytała Ginny, przeglądając jeden z katalogów.
– Jest zdenerwowany,
ale próbuje grać twardego – odparła Hermiona. – Finał i wygrana są na pierwszym
miejscu. Nic nie mogłoby go powstrzymać przed złapaniem znicza.
Draco siedział w szatni i z założonymi rękami obserwował
resztę drużyny. Prowadzili trzydziestoma punktami, musi złapać znicz jak
najszybciej…
Zmarszczył czoło, zastanawiając się, gdzie usiadła Hermiona.
Gdy w czasie wlatywania na stadion przeleciał obok loży, w której miała być,
nie zauważył ani jej, ani Ginny. Migły mu tylko sylwetki Pottera i Weasleya.
– Może poszły do… – myślał,
gdy nagle drzwi szatni gwałtownie się otworzyły i wpadł blady Ron.
– Weasley co tutaj… – nie
dokończył, ponieważ rudzielec podbiegł do niego i zaczął go ciągnąć w stronę
drzwi. – Co ty do cholery wyprawiasz?
– Potrzebujesz pomocy
Draco? – zapytał jeden z obrońców, który wraz z resztą drużyny stanął obok
niego.
– Hermiona… – wydyszał
Ron.
– Hermiona? – Draco
zmarszczył czoło – Co z Hermioną?!
Hermiona ocknęła się, nie wiedząc, gdzie się znajduje. Gdy
chciała wstać, zakręciło się jej w głowie, opadła powrotem na poduszki i
rozejrzała się po wnętrzu.
– Szpital? – wyszeptała
zaskoczona – Co… – Zmarszczyła czoło. Razem z Ginny siedziała w salonie i
oglądały katalogi, następnie przeniosły się na stadion, gdy miały wejść do
loży… – Zemdlałam.
Otworzyła szerzej oczy, gdy drzwi się otworzyły.
– Draco? – wyjąknęła,
widząc swojego chłopaka w stroju reprezentacji. – Wygraliście?
– Nie wiem – powiedział
i szybko podszedł do łóżka. – Jak się czujesz? – zapytał, pochylając się nad
nią i z czułością odgarnął jej włosy z czoła.
– Jak nie wiesz?! – wykrzyknęła.
– Przecież finał!
– Mam gdzieś jakiś
finał! – warknął. – Jeżeli sądziłaś, że Quidditch czy cokolwiek innego jest
ważniejsze od ciebie, to się myliłaś!
– Ale przecież… – próbowała
coś powiedzieć, lecz zamknął jej usta pocałunkiem.
– Kochanie, poradzą
sobie beze mnie – przerwał i spojrzał za siebie. – Gdzie jest ten cholerny
uzdrowiciel?! Mają się tobą należycie zająć!
– Na pewno robią to,
co do nich należy – odpowiedziała, nie odrywając od niego wzroku. – Nie wiem,
czemu straciłam przytomność…
– Zaraz się tego
dowiemy gryfoneczko – pocałował ją w czoło, po czym się cicho zaśmiał. – Nie
tak wyobrażałem sobie ten dzień.
– Miałeś wygrać mecz –
westchnęła ze smutkiem. – Przeze mnie nie będziesz tym, który zdobył
mistrzostwo i…
– Nie o tym mówię – wyciągnął
z kieszeni aksamitne pudełeczko. – Wiesz… walentynki to jednak dla kobiety
ważny dzień – uśmiechnął się. – Więc postanowiłem zrobić coś, abyś nigdy o nich
nie zapomniała. – Otworzył puzderko i oczom Hermiony ukazał się piękny
pierścionek z zielonym oczkiem. – Należał do mojej babki – wyjaśnił Draco. – Jeżeli
ci się nie podoba…
– Jest śliczny – powiedziała
szybko Hermiona i wzruszona czekała na dalszy ciąg.
– Więc jeżeli
przyjmiesz ten pierścionek, musisz zdawać sobie sprawę, że w komplecie
dostajesz mnie.
– A nie może to być
osobna transakcja? – zapytała poważnie Hermiona, lecz po chwili zaśmiała się
przez łzy. – Draco zapytasz mnie?
– Gdzie ci się śpieszy
Gryfoneczko? – mruknął, lecz ukląkł przed łóżkiem. – Zostaniesz moją żoną
Hermiono?
– Tak – odparła od
razu i powoli usiadła, Draco od razu doskoczył do niej. – Kocham cię – powiedziała,
przytulając się do niego.
– Ja ciebie też – pocałował
ją namiętnie, po czym wsunął na jej palec pierścionek.
– Nie przeszkadzam? – usłyszeli
i oboje spojrzeli na drzwi, w których stał około czterdziestoletni uzdrowiciel.
– Przynoszę wyniki pani badań, panno Granger.
– Co mi jest? – zapytała
Hermiona ze strachem. Draco złapał ją za rękę i uśmiechem dodał jej odwagi,
choć sam był zdenerwowany.
– Wszystko skończy się
za siedem miesięcy – odparł uzdrowiciel, a widząc nierozumiejące miny młodych
ludzi, wskazał na płaski brzuch gryfonki. – Tam oto rozwija się nowe życie,
drodzy państwo. Jak mniemam syn bądź córka pojawi się na świecie właśnie za
siedem miesięcy. – Gdy nadal nie doczekał się reakcji, skierował się do
wyjścia. – Zostawię was samych – powiedział jeszcze, po czym zamknął drzwi.
– Dziecko – wyjąknęła
Hermiona i położyła dłonie na brzuchu.
– Dziecko Granger! – wykrzyknął
Draco i porwał ją w objęcia. – Będziemy rodzicami. Kobieto jak ja cię kocham!
– Mniej niż ja ciebie
– zaśmiała się szczęśliwa.
– Nie znasz się – prychnął
i pocałował ją czule.
– Będę ciocią – pisnęła
Ginny, wchodząc do pokoju z Harrym i Ronem.
– Gratulacje! – zawołał
Harry.
– Jak mecz? – zapytała
Hermiona, gdy przyjaciele ją wyściskali.
– Jeszcze trwa – odparł
Ron.
– Draco jeszcze możesz
zdążyć! – powiedziała Hermiona zachwycona.
– Jeżeli sądzisz, że
cię zostawię i…
– Też pójdziemy! Ciąża
to nie choroba! Na pewno mogę już wyjść, więc szybko sprowadź uzdrowiciela,
żeby mnie wypisał i ruszamy na stadion! – zdecydowała stanowczo.
Godzinę później Draco cieszył się wraz z drużyną z tytułu
Mistrzów Świata.
Złapał znicz, został bohaterem!
Gdy wychodził z szatni, w oddali ujrzał Hermionę, która
czekała na niego przy wyjściu.
Uśmiechnął się do niej, lecz drogę zagrodzili mu
dziennikarze.
– Co czujesz po
wygranym meczu?
– Jak to jest być
bohaterem?
– Co teraz jest dla
ciebie najważniejsze? Zdobyłeś mistrzostwo!
– Dla mnie zawsze
była, jest i będzie najważniejsza Hermiona – odparł i przecisnął się przez
tłum.
– Hermiona? – pisnęła
jedna z dziennikarek i wraz z innymi obserwowała, jak blondyn podchodzi do
gryfonki, obejmuje ją i całuje namiętnie.
– Hermiona – powiedział,
gdy oderwali się od siebie. – Moja przyszła żona i nasze dziecko, to oni są
najważniejsi. – Złapał Hermionę za rękę i teleportował ich do domu, by we dwoje
mogli cieszyć się tym dniem….
– I tak oto wygraliśmy
z Quidditchem skarbie – powiedziała Hermiona, kończąc opowiadać córeczce dzień,
który zmienił jej życie. Niemowlę zakwiliło, gryfonka pocałowała córeczkę w
czółko i włożyła do kołyski.
– Zasnęła? – zapytał
Draco, pojawiając się w drzwiach, Na palcach podszedł do żony i obejmując ją,
spojrzał na córeczkę. – Udała nam się Lucy – wyszeptał i pocałował żonę w
szyję.
– Nasze najlepsze
dzieło – zachichotała cicho i odwróciła się w ramionach męża. – Wiesz, co
dzisiaj jest?
– Walentynki kochanie
– odparł z seksownym uśmieszkiem. – Dziś też będą niezapomniane.
– Naprawdę? – zapytała,
patrząc na niego figlarnie.
– Naprawdę. – Porwał
ją na ręce i wyniósł z pokoju córki. – Wierzysz?
– W ciebie i Twoje
obietnice zawsze – odpowiedziała.
Draco dotrzymał obietnicy. Te walentynki były wyjątkowe, tak
jak każde razem spędzone…