Witam :) Wiem, że dawno mnie nie było, ale... no cóż czasu brak :)
Wstawiam nową miniaturkę, jeszcze nie została poprawiona więc przepraszam za błędy :)
Miłego czytania :)
Lucjusz Malfoy nie należał do miłych mężczyzn. Mimo , że był
szarmanckim dżentelmenem, bił od niego chłód.
W czasie trwania swego małżeństwa, nie zmienił swoich
przekonań.
Czystość krwi jest ważna.
Bycie Malfoy’em zobowiązuje.
Nie należy pozwalać kobiecie na wiele.
Szlamy i mugole są gorsi.
Narcyza po wojnie postanowiła zakończyć ich małżeństwo.
Miała dość traktowania jej jako swoją własność. Lucjusz jej nie kochał, ona jego też. To
małżeństwo było czystą transakcją. Po
jego zakończeniu każde z nich poszło w swoją stronę, łączył ich tylko Draco… I
to właśnie ich syn sprawił , że arystokrata musiał przemyśleć swoje
przekonania.
-Co do diabła masz na myśli , mówiąc że Granger będzie
nosiła nazwisko Malfoy?!- wykrzyknął Lucjusz patrząc wściekłym wzrokiem na
syna.
-Hermiona zostanie moją żoną- powtórzył Draco stanowczo.
-Jak to możliwe?- zapytała Narcyza zaskoczona.
-Kocham ją- odpowiedział hardo.
-Nie zgadzam się!- warknął Lucjusz.
-Nie pytam was o zdanie, tylko was informuję- powiedział Draco
zakładając ramiona na piersi.
-Astoria..- zaczęła Narcyza.
-Nie mam zamiaru żenić się z Astorią , lub jakąś inną
irytującą arystokratką która do pięt nie dorasta mojej Hermionie!
-Twojej?!- zakpił Malfoy- Sądzisz, że ta mała cię kocha?!
Opamiętaj się! Chodzi jej o Twoją pozycję i majątek!
-Nie- zaprzeczył Draco- Ślub odbędzie się za miesiąc…
-Czemu tak szybko?!- wykrzyknęła Narcyza – Czyżby…
-Nie jest w ciąży, ale nie mamy zamiaru czekać na
odpowiednią porę, odpowiednią datę, odpowiednich gości i do cholery pogódźcie
się z tym!
-Wydziedziczę cię- zagroził Lucjusz.
-Nie zrobisz tego- prychnęła Narcyza i podeszła do syna-
Cieszę się synku- powiedziała i przytuliła zaskoczonego Dracona- Bądź
szczęśliwy i nie przejmuj się głupimi przekonaniami ojca- wyszeptała mu do
ucha.
-Oszalałaś!- wściekł się Lucjusz- Nasz syn nie może poślubić
szlamy!
-Pogódź się z tym- warknął Draco i wyszedł pozostawiając
rodziców samych.
-Jak mogłaś na to pozwolić?!
-Nasz syn jest szczęśliwy- odpowiedziała spokojnie Narcyza-
Nasi rodzice rozkazali się nam pobrać… było warto ich posłuchać? Oprócz naszego
syna, nie było nic więcej co mogłabym nazwać błogosławieństwem naszego
małżeństwa …- dokończyła i także opuściła Malfoy Manor.
-Nie zezwolę na to-
poprzysiągł Lucjusz w pustą przestrzeń.
Ginny siedziała na parapecie w swoim pokoju i z lekkim
uśmiechem patrzyła na Hermionę , która nerwowo przewracała strony czytanej
książki.
- Będzie dobrze- pocieszyła ją rudowłosa.
-A jak Draco przyzna rację rodzicom?- zapytała cicho
zatrzaskując książkę- A , że będą przeciwko naszemu małżeństwu, to pewne!
-Blondas nie jest takim kretynem- stwierdziła Ginny
spojrzawszy w okno- Właśnie przybył.
-Już?!- krzyknęła Hermiona i biegiem ruszyła na dół.
Ginny wstała i westchnęła. Jej przyjaciółka zasługiwała na
szczęście i ona już dopilnuje by nikt tego nie zniszczył.
-Nie uda ci się Malfoy- mruknęła mając w pamięci Lucjusza
Malfoya, po czym zeszła do kuchni.
-Naprawdę Twoja mama się cieszy?- zapytała zaskoczona i
szczęśliwa zarazem Hermiona stojąc w objęciach narzeczonego.
-No przecież mówię Granger- odparł przewracając oczami i
pocałował ją w czoło.
-A Lucjusz?- zapytała Pani Weasley.
-Z ojcem… nie mamy się czym przejmować- powiedział- Musi się
pogodzić z naszym małżeństwem!
-A jeżeli tego nie zrobi?- Hermiona nie wyglądała na
przekonaną.
-Hermiona nie zamartwiaj się na zapas!- zawołała Ginny z
uśmiechem- Ślub się odbędzie , będziecie małżeństwem i Malfoy może sobie….
-Ginewro!- upomniała ją Pani Wesley.
-Wszyscy wiedzą co mój ojciec sobie może- zaśmiał się Draco-
Więc temat uważam za zamknięty. Chodźmy na spacer.
Ginny usiadła za stołem i gdy usłyszała trzask w ogrodzie spojrzała na
swoją matkę.
- Jego ojciec nie da za wygraną prawda?- zapytała.
-Lucjusz Malfoy nie lubi gdy ktoś się z nim nie zgadza –
odpowiedziała zmartwiona Pani Weasley.
-Nie pozwolę mu zniszczyć szczęścia Miony!- zapowiedziała.
Pani Weasley tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi. Wiedziała
dobrze, że wszystkie jej dzieci wraz z Harrym zrobią wszystko by Hermiona była
szczęśliwa.
Minęły cztery dni od
dni w którym Lucjusz dowiedział się o tym oburzającym ślubie.
Nie miał zamiaru się poddać! Znajdzie na tę gówniarę jakiś
haczyk i sama odejdzie od Dracona…
-Panna Weasley do pana- zaanonsowała skrzatka głęboko się
kłaniając po czym szybko znikła.
-Jak mniemam jest pan zachwycony moim przybyciem-
powiedziała Ginny wchodząc do środka.
-Czymże zgrzeszyłem , że pomiot Weasley’ów do mnie zawitał-
odparł prychając.
-Kilka… dziesiąt grzechów by się znalazło- odparła ze
słodkim uśmiechem.
-Czego chcesz?- Malfoy skończył z kurtuazją- Mój czas jest
cenny.
-Nie wątpię- mruknęła i usiadła naprzeciwko biurka- Niech
pan zostawi Hermionę i Draco w spokoju.
-Niech szlama…
-Hermiona jest najzdolniejszą czarownicą w naszych czasach!-
krzyknęła zbulwersowana Ginny wstając- Zasługuje na wszystko co najlepsze za
swoje zasługi, więc gdy zgodziła się zostać żoną pana syna powinien pan być
zaszczycony!
-Malfoyowie zaszczyceni w rodzinie mugolaczką?!
-Co pan ma z tymi Malfoy’ami?!- wykrzyknęła- Jest pan i
Draco! Dwóch Malfoy’ów! Nikt więcej!
-Nazwisko zobowiązuje- wycedził przez zaciśnięte zęby i
spojrzał na nią z pogardą- Lecz co mogą o tym wiedzieć Weasley’owie?
-Nazwisko nie jest najważniejsze- odpowiedziała zadziornie
rudowłosa- Najważniejsze jest szczęście najbliższych! Dla nich jestem gotowa na
wszystko!
-O czym ty mówisz Weasley?- zapytał mrużąc oczy.
-Miesiąc życia- powiedziała zakładając ramiona na piersi.
Malfoy przeklął pod nosem…
Hermiona stała przed lustrem i nie mogła uwierzyć, że za
kilka minut zostanie żoną swojego dawnego wroga …
-Jesteś gotowa?- zapytała Ginny wchodząc do pokoju i
westchnęła na widok przyjaciółki w sukni ślubnej- Wyglądasz pięknie! Harry i
Ron padną zaraz! A Draco powinien być dumny z takiej kobiety!
-Dziękuję- Hermiona zarumieniła się – Gdzie chłopaki?
-Już idą- odparła z uśmiechem- Jak się czujesz?
-Nie mogę uwierzyć , że ojciec Dracona odpuścił…
-Każdy musi nieraz dać za wygraną- powiedziała dziarskim
tonem rudowłosa i przytuliła Hermionę- Będziesz szczęśliwa!
-Jestem tego pewna- gdy to powiedziała do środka wszedł
Harry a za nim Ron , obaj stanęli zaskoczeni widząc Hermionę.
-Łał- mruknął Ron.
-Ślicznie wyglądasz Mionka- powiedział Harry- Fretka ma
szczęście.
-Możesz jeszcze zmienić zdanie- zaśmiał się Ron.
-Nie ma takiej opcji- zaśmiała się Hermiona.
Ginny z uśmiechem patrzyła na tańczącą parę młodą. Biła od
nich miłość i radość.
-Było warto- wyszeptała gdy poczuła jak naszyjnik na jej szyi zaczyna drgać. Po chwili nie była
już wśród weselnych gości , tylko na plaży w nieznanym jej miejscu.
-Miesiąc Weasley- warknął Malfoy stając obok niej- Choć to
strata czasu.
-Nie- zaprzeczyła- Zobaczy pan , że życie może być
szczęśliwe!
-Przed tobą niewykonalne zadanie- powiedział i ruszył przed
siebie.
-Podołam- odparła z uśmiechem podążając za nim- Gdzie
jesteśmy?
-W moim wakacyjnym domu- spojrzał na nią z pogardą- Jednym z
wakacyjnym domów- poprawił się z drwiącym uśmieszkiem.
-Masz pieniądze – pokręciła głową- Brawo ty- prychnęła –
Dzień pierwszy z trzydziestu- powiedziała i spojrzała dom w którym spędzi miesiąc- Pora zaczynać!
Lucjusz Malfoy zawsze traktował tradycję jako ważny aspekt
swojego życia.
Przeklinał dzień w którym ta mała weszła do jego gabinetu!
Doskonale wiedziała jak sprawić by ta szlama Granger mogła
wyjść za jego syna!
Na szczęście za miesiąc wszystko wróci do normy…
Miesiąc życia … tylko najstarsze rodziny czarodziejów znają
ten czar, jedynie najstarsze rody mają prawo go używać. Wiedza o nim
przekazywana jest dzieciom gdy te kończą siedemnaście lat, lecz żadne z nich
nie może o nim nikomu powiedzieć, z wyjątkiem chwili gdy czar sprawi że członek
rodziny zostanie przekonany do zmiany zdania. Inaczej wszystko wraca do normy,
miesiąc czasu jest tylko nikłym wspomnieniem, osoby zaplątane w czar wracają do
dnia w którym rozpoczął się rytuał…
I tak stanie się i tym razem! Gdy tylko powrócą do dnia
ślubu i przerwie ten cyrk! Jego syn nie poślubi Granger!
- Jako , że spędzimy razem miesiąc – do rzeczywistości
przywołał go głos rudowłosej- lepiej mówić sobie po imieniu Lucjuszu.
-Niech tak będzie- zgodził się niechętnie i znudzony
spojrzał na Ginny- Zaczynaj mnie przekonywać. Masz zamiar się rozebrać?- spojrzał na nią z wrednym uśmieszkiem.
-Oczywiście- machnęła ręką- A potem rozbierzesz się ty i
tak spędzimy miesiąc!- powiedziała
podekscytowana po czym przewróciła oczami- Ręce przy sobie Malfoy!
-Nie tknął bym cię nawet kijem- prychnął i wyszedł.
-Na pewno- mruknęła i zastanowiła się chwilę- Dzisiaj daje
ci spokój! Zaczynamy od jutra!- zawołała.
-Jak ja zasnę z tego podekscytowania?- usłyszała z głębi domu jego kpiący głos.
Ginny nie lubiła wcześnie chodzić spać. Gdy była mała
zakradała się nocą do domku na drzewie które zbudowali dla niej bracia. Co noc
wpatrywała się w gwiazdy pogrążając się w marzenia.
Na początku pragnęła by jej rodzina była bogatsza, by stać
ich było na nowe ubrania i zabawki.
Lecz w pewnym momencie zdała sobie sprawę , że nawet bez
pieniędzy jest szczęśliwa. Ma kochających rodziców i wspaniałych braci którzy
zawsze jej pomogą.
Mając jedenaście lat zaczęła marzyć o Harrym. Był jej
bohaterem , jej księciem… lecz i z tego wyrosła.
To było tylko zauroczenie, teraz są przyjaciółmi i nikim
więcej…
A dzisiaj? O czym marzy? Siedząc na pustej plaży i wpatrując
się w spokojne morze , pragnie by Lucjusz Malfoy nie chciał cofnąć miesiąca
życia, aby Hermiona była szczęśliwa, zasługuje na to…
Rudowłosa zacisnęła ręce w pięści. Prawie nikt nie wiedziała
co Hermiona przeżyła w czasie wojny.
Nigdy nie opowiedziała o torturach którym poddawała ją
Bella, nie mówiła o chwilach wolnych od bólu gdy leżała w ciemnym lochu cierpiąc z głodu i
pragnienia. Przez tydzień nie udawało się jej ocalić. Dopiero gdy Dumbleodre
wprowadził do zakonu Malfoy’ów Hermiona odzyskała wolność.
Wtedy też Ginny ujrzała w Draco Malfoy’u mężczyznę
zakochanego po uszy w jej przyjaciółce.
To on narażając życie uratował Hermionę, to on opiekował się nią w tajemnicy.
Przez dwa miesiące nikt nie wiedział gdzie się podziewają, nikt z wyjątkiem
jej…. Hermiona zdradziła jej miejsce pobytu. Dzięki czemu miała możliwość
odwiedzać ich gdy znajdowała wolną chwilę. Przypatrywała się relacją między tą
dwójką. Kochają się i są szczęśliwi !
-Więc ten cholerny arystokrata odnajdzie radość życia-
obiecała sobie Ginny widząc, że tylko w ten sposób pomoże przyjaciółce.
Na następny dzień rudowłosa wstała gdy słońce było już
wysoko na niebie.
Nigdy nie była rannym ptaszkiem, zwłaszcza gdy miała dużo
problemów na głowie.
Gdy zeszła do jadalni Lucjusz siedział przy stole i czytał
gazetę.
-Któż to zaszczycił swą obecnością- zadrwił na widok
zaspanej dziewczyny.
-Nieee- ziewnęła – Niech pan nie zaczyna z samego rana.
-Jest dwunasta- prychnął- Co oznacza , że jeżeli co dzień
będziesz wstawać o tej godzinie , pozostanie ci niewiele czasu na przekonanie
mnie do zmiany decyzji.
-Uda mi się- odparła hardo zajmując miejsce za stołem.
-Jesteś zbyt pewna siebie- powiedział wracając do przerwanej
lektury.
-Po mamusi- mruknęła i uśmiechnęła się do skrzata który
podał jej śniadanie.
-Twoja matka przynajmniej nie wtrąca się w nie swoje
sprawy…- zmarszczył czoło- Przynajmniej nie w moje.
-To nie Twoja sprawa- przypomniała Ginny- Tylko
Hermiony i Fretki!
-Fretki?- Lucjusz uniósł w górę brwi.
-Twój syn jest jak …- zastanowiła się chwilę- Od chwili w
której został zmieniony we fretkę , Harry z Ronem go tak zaczęli nazywać i tak
pozostało.
-Więc jak będę ich nazywać pomyłkami Merlina to tak
pozostanie?- warknął.
-Mógłbyś już przestać ich obrażać- mruknęła- Harremu wszyscy
zawdzięczamy wiele!
-Każe wybudować pomnik na jego cześć- zakpił.
-Na pewno będzie wdzięczny- uśmiechnęła się słodko.
Lucjusz spojrzał na nią z nad gazety. Widząc jej rozbawienie
złożył gazetę i założył ręce n piersi.
-Twój czas się rozpoczął , więc zaczynaj – powiedział.
Ginny spoważniała.
-Choć- poprosiła i wyszła na zewnątrz- Na pewno na świeżym
powietrzu będzie się nam lepiej… rozmawiało.
Lucjusz westchnął , lecz nic nie powiedziawszy ruszył za
nią.
-Nie trać mojego czasu- powiedział znudzonym tonem siadając.
-Najważniejsze byś wreszcie zrozumiał, że Draco jest dorosły
i sam decyduje o swoim życiu- zaczęła.
-Arystokrata…
-Tak- machnęła lekceważąco ręką- Musi robić to co wypada… ,
a jak ty na tym wyszedłeś? Twoje małżeństwo z Narcyzą się zakończyło! Chcesz
żeby Twój syn żył z kobietą którą nie kocha?
-Miłość?- prychnął blondyn- Nie znasz życia rudzielcu.
-Znam o wiele lepiej niż ci się wydaje- powiedziała cicho i
spojrzała na niego poważnie- Od kiedy ktoś podrzucił mi dziennik.
Lucjusz posłał jej wściekłe spojrzenie i wstał gwałtownie.
-Nie zaczynaj Weasley ze mną- syknął i zostawił ją samą.
Ginny przeklinała swój długi język. Od zawsze chciała
dowiedzieć się dlaczego Lucjusz włożył jej dziennik do kociołka, dlaczego jej
to zrobił…, lecz nie chciała teraz o to pytać. Teraz najważniejsza jest
Hermiona i jej szczęście.
Lucjusz zniknął na cały dzień.
-Pan zamknął się w gabinecie- powiedział skrzat gdy szukała
blondyna.
Próbowała tam wejść, ale Malfoy zabezpieczył wejście.
Na drugi dzień z trudem wstała na śniadanie, gdy tylko
pojawiła się w jadalni, Malfoy złożył gazetę i spojrzał na nią wściekłym
wzrokiem.
-Wyjaśnijmy sobie coś raz na zawsze – zaczął- Nie mam
zamiaru wyjaśniać…
-Ja muszę to wiedzieć- przerwała mu- Nie wiesz co przez to
przeszłam!
-Byłaś dzieckiem do cholery!- wykrzyknął – Powinnaś o tym
zapomnieć!
-O mało nie umarłam!- oburzyła się.
-Mogłaś oddać ten cholerny dziennik!- warknął.
-Miałam jedenaście lat!- odpowiedziała wściekła- Byłam
dzieckiem!
-Nadal nim jesteś Weasley-
omiótł ją spojrzeniem- Nie zapominaj o tym!
-Jestem dorosła! Mam prawo wiedzieć czemu to zrobiłeś!
-Nic nie zrobiłem do cholery! – wstał gwałtownie- Nie jestem, aż takim potworem idiotko-
powiedziawszy to wyszedł.
Ginny ze złością weszła do biblioteki i mrucząc epitety pod
adresem blondyna zauważyła kamienną misę. Zaskoczona zauważyła obok kilka
fiolek ze wspomnieniami.
-Może…- podeszła do nich, lecz w tym momencie do środka
wszedł Malfoy, przeklął na widok fiolki w jej ręce i wyrwał jej ją.
-Nie waż się tknąć więcej moich rzeczy- wycedził przez
zaciśnięte zęby i machnięciem różdżki sprawił, że wszystkie fiolki zniknęły-
Miałaś mnie przekonywać do Granger i Dracona , więc to rób!
- Dobrze- fuknęła i za pomocą różdżki wybrała jedno
wspomnienie i rzuciła je do myślosiewni- Zaczynajmy!
Znaleźli się w jednej z opuszczonych klas.
-Po co tu jesteśmy?- zapytał znudzony.
-To wspomnienie dostałam od Hermiony- wyjaśniła- A
mianowicie sama sobie je zabrałam- wzruszyła ramionami na jego zaskoczone
spojrzenie- Wiedziałam , że mi się przyda… no cóż trochę ich mam.
Zamilkła gdy drzwi Sali cicho się uchyliły i do środka
weszła Hermiona , rozejrzała się po czym usiadła na jednej z ławek.
Po chwili zjawił się Draco, zamknął drzwi i rzucił czar by nikt niepożądany nie mógł wejść.
-Już się bałam , że nie przyjdziesz- powiedziała Hermiona z
uśmiechem.
-Ja?- prychnął Draco i podszedł do niej , gryfonka zarzuciła
mu ramiona na szyję i pocałowała namiętnie- Takie powitanie to ja rozumiem.-
odezwał się Draco gdy oderwali się od
siebie- Jak głąby?
-Nie obrażaj ich- zrugała go , po czym westchnęła- Nadal nie
mogą uwierzyć, że jesteśmy razem, Ron chciał mnie związać i zmusić mnie do
wypicia serum prawdy…
-Idiota- warknął blondyn i usiadł obok dziewczyny- Jesteś
moja , a oni mają do tego przywyknąć.
-Potrzebują trochę czasu- uspokoiła go Hermiona- To nie
Blaise , żeby pogodzić się z naszym związkiem jedynie przy pomocy ognistej.
-Pił całą noc- zaśmiał się Draco- A rano , spojrzał na mnie
poważnie i powiedział „ Spotykaj się z tą gryfonką Smoku, ale następnym razem
jak będziesz mnie oświecał o takich rzeczach, masz zaopatrzyć mój barek w
cholerny eliksir na kaca!”
-Po cholerę to oglądamy?- warknął Lucjusz.
-Żebyś zobaczył , że Twój syn jest szczęśliwy- odpowiedziała
Ginny poważnie- Harry i Ron, jak i Zabini też nie byli zachwyceni ,ale
szczęście przyjaciół jest dla nich najważniejsze!
-Jesteś irytująca- mruknął i wrócił do biblioteki.
-Mam więcej wspomnień – przypomniała Ginny stając obok
niego.
-Nie mam na to ochoty- powiedział i skierował się do wyjścia.
-Jak mam cię przekonać do zaprzestania niszczenia życia
własnego dziecka, jeżeli nie chcesz współpracować?!- wykrzyknęła wzburzona idąc
za nim.
Malfoy zatrzymał się gwałtownie i odwrócił w jej stronę,
przez co Ginny wyładowała w jego ramionach. Spojrzała w górę zaskoczona.
- Nie pogrywaj się ze mną- wyszeptał jej do ucha , po czym
puścił ją i wyszedł.
Rudowłosa stała przez chwilę w bezruchu , po czym pokręciła głową.
-Co to miało być?- wyszeptała.
Usiadła w ogrodzie i przymknęła oczy.
Tęskniła za rodziną, za gwarem panującym w Norze.
Nie wiedziała jak Lucjusz, może żyć bez rodziny, a tak
będzie jeżeli nie pogodzi się z małżeństwem syna.
Zostanie sam w wielkim , pustym domu…
-Ciekawe czy pieniądze ogrzeją go w nocy- mruknęła i zatkała
sobie ręką usta.
Nie wiedziała co się
z nią dzieje! Może i Malfoy był przystojny, ale to nadal był nadęty ,
bezuczuciowy ojciec Dracona! Ginewro Molly Weasley weź się w garść!
-Co masz dziś w planach?- zapytał następnego dnia przy
śniadaniu ignorując zdarzenia z poprzedniego dnia.
-Pewien sposób- odparła niepewnie.
-Niby jaki?- spojrzał na nią podejrzliwie.
-Cały dzień będziemy zachowywać się miło wobec siebie-
uśmiechnęła się szeroko.
-Czyś ty postradała rozum?!- warknął.
-To ci wybaczam ponieważ martwisz się o moje zdrowie-
powiedziała wspaniałomyślnie – Będziemy mówić do siebie tylko miłe…
-Widzimy się jutro- mruknął Lucjusz wstając.
-Nie ma takiej opcji- zawołała Ginny i złapała go za rękę.
Malfoy spojrzał na nią mrużąc oczy, następnie na ich dłonie.
Ginny rumieniąc się cofnęła rękę.
-Nie będzie tak źle!- zawołała chcąc ukryć zmieszanie- Na
pewno znajdziesz we mnie dużo pozytywnych cech a ja w tobie…. Postaram się-
obiecała solennie i rozbawiona wskazała wyjście do ogrodu- Chodźmy na spacer ,
na plaży porozmawiamy.
-Przyznaj Weasley czemu to robisz- warknął niechętnie idąc
za nią.
-Hermiona jest moją przyj…
-Prawdziwy powód- przerwał jej.
-Gdy miesiąc dobiegnie końca, na pewno ci powiem- obiecała.
Lucjusz tylko spojrzał na nią przeciągle, ale nic nie
powiedział.
-Draco nie jest zły- zaczęła po chwili Ginny.
-Masz zamiar chwalić mojego syna?- zakpił.
-Nie- zaprzeczyła ze śmiechem udając przerażoną- Chodzi o
to, że choć na początku uważałam go za nic nie wartego aroganta, gdy go już
poznałam i zobaczyłam jak zmienił się pod wpływem Hermiony zaczęłam na niego
inaczej patrzyć.
-Więc Granger go zmienia- warknął Lucjusz- To nie jest dobra
wiadomość.
-Jest- zawołała rudowłosa- Hermiona też zmienia się przy
Draconie! Jest pewniejsza siebie, jest cały czas uśmiechnięta i…
-I?- Lucjusz uniósł brwi czekając na ciąg dalszy.
-Nie ma już koszmarów- wyszeptała Ginny i spojrzała w dal.
-Wojna na każdym odbija piętno – powiedział po chwili
Lucjusz bez cienia kpiny- Każdy musi sobie z tym poradzić.
-Draco też je miał- Ginny ujrzała zdziwienie na twarzy
blondyna, które zaraz zniknęło pod maską obojętności- Nie wiedziałeś…. Oboje
sobie pomogli, są szczęśliwi i jako ich najbliżsi powinniśmy ich wspierać.
-Nie jesteś jej rodziną- przypomniał.
-Jestem- odparła stanowczo- Hermiona jest dla mnie jak
siostra i … tylko my jej zostaliśmy.
-Ma rodziców- warknął.
-Nie ma- zaprzeczyła- Nie żyją, myślałam że wiesz.
-Nie wiedziałem o wszystkich ofiarach Czarnego Pana- odpowiedział.
-Nie chciałam żeby… po prostu myślałam, że Draco wam
powiedział.
-Nie- padła sucha odpowiedź- Muszę trochę popracować
Weasley.
Ginny westchnęła patrząc za odchodzącym blondynem.
Jej zadanie będzie trudniejsze niż mogłoby się to wydawać,
chyba że…
-Mama by mnie zabiła- mruknęła wyciągając z barku dwie
butelki Whisky- Ale innego rozwiązania nie ma!
Zdecydowanym krokiem weszła do gabinetu w którym Lucjusz
pracował, nie zważając na jego wściekły wzrok , chwyciła za rękę i wyciągnęła
na taras.
-Siadaj- rozkazała i podała mu jedną butelkę.
-Co ty wymyśliłaś?- prychnął.
-Upijemy się- odparła i usiadła naprzeciwko niego- A potem
sobie porozmawiamy!
-Skąd ten głupi pomysł?- zapytał odkręcając butelkę.
-Moi bracia zrobili tak jeden raz, gdy Bill został
zaatakowany przez wilkołaka- odpowiedziała- Bill miał problemy by się z tym
pogodzić, więc razem się upili i wszystko wróciło do normy.
-Masz głupie pomysły Weasley- warknął wyczarowując szklanki.
-Nie- uśmiechnęła się i nalała sobie bursztynowego płynu do
szklanki.
-Piłaś kiedyś?- zapytał mrużąc oczy , gdy wypiła odrobinę i
się skrzywiła.
-Kremowe piwo- odpowiedziała – I raz spróbowałam Whisky gdy
Diabeł z Draco przyszli do Hermiony na urodziny.
-Zapowiada się ciekawie- mruknął z kpiącym uśmieszkiem.
-To nam pomoże- zapewniła i wypiła duszkiem całą zawartość
szklanki.
Ginny nie mogła się ruszyć, wszystko ją bolało, nie miała
siły otworzyć oczu.
-Czyżby ktoś miał kaca?- usłyszała rozbawiony głos Lucjusza.
Rudowłosa z trudem otworzyła oczy i spojrzała w stronę
drzwi.
-Daj mi to- poprosiła słabym głosem widząc w jego ręce
fiolkę.
-Znaj moją dobroć-
powiedział.
Ginny szybko wypiła eliksir na kaca i rozglądnęła się po
pokoju.
-Nie pamiętam jak się tu znalazłam- wyszeptała i usiadła.
-Ja natomiast pamiętam- odpowiedział z kpiącym uśmieszkiem.
-To…- dopiero teraz
zauważyła , że ma na sobie tylko koszulkę nocną-Jak?!
-Nie oglądałem cię nago głupia- warknął widząc jej
przerażenie- Tym zajął się skrzat, nie mam w zwyczaju wykorzystywać pijanych
nastolatek.
-Nie jestem nastolatką- mruknęła.
-Kobietą też nie- powiedział i wyszedł.
Ginny opadła na poduszki i próbowała sobie przypomnieć co
się wczoraj zdarzyło.
Pamiętała tylko urywki.
-Mógłbyś kiedyś
pogodzić się ze szczęściem syna!
- Harry to przeszłość,
wiesz jak to jest? Wydaje ci się , że kogoś kochasz, ale potem gdy już możecie
być razem okazuje się , że to tylko zauroczenie. Może to i lepiej? Zmienił się,
choć nadal jest moim przyjacielem.
-Czemu tylko ja mówię?
Ty w ogóle pijesz?
-Niby na ciebie
alkohol tak nie działa? Wcale nie jestem pijana!
-Zaniesiesz mnie? Nie
jestem ciężka prawda?
-Nie wykorzystujesz
okazji? To jest bardzo dobra cecha, twoja przyszła żona będzie szczęściarą…
-Przyszła żona?- mruknęła Ginny chowając twarz w dłoniach-
Picie ci nie służy , oj nie służy.
Rudowłosa musiała wymyślić sposób by przekonać Lujcusza do
małżeństwa Dracona.
Nigdy się nie poddawała , więc postanowiła spróbować metody
Hermiony gdy Harry z Ronem nie chcieli słuchać logicznych argumentów.
Gdy zeszła na śniadanie i zastała jak co rano Lucjusza z
gazetą w ręce , postanowiła przystąpić do realizacji swojego planu. Wyciągnęła
różdżkę i wyszeptała zaklęcie.
-Witam w ten piękny i słoneczny poranek- zawołała z
uśmiechem siadając na swoim miejscu.
-Coś ty zrobiła?- warknął patrząc na nią z mordem w oczach.
-Teraz musisz mnie wysłuchać- powiedziała – Nie mogąc się ruszyć
, nie wyjdziesz- odchrząknęła- Zaczynajmy!
-Niby co?
-Opowiem ci o Hermionie- odparła- Mione poznałam w pociągu ,
gdy pierwszy raz jechałam do Hogwartu.
Siedziała sama w przedziale zamartwiając się gdzie podziewa się Harry z
Ronem… potem okazało się, że Zgredek ..
-Wiem co ten skrzat zrobił- przerwał jej Lucjusz.
-Zaprzyjaźniłam się z
Hermioną, mogłam na nią liczyć w każdej sytuacji- kontynuowała- Może i jest z
rodziny mugoli, ale jest najzdolniejszą czarownicą pokolenia! Powinieneś być dumny, że została Twoją synową!
-Dumny , że mój syn poślubił sz…
-Szlama to obraźliwe słowo- wykrzyknęła Ginny wstając
gwałtownie- Co ci obrażanie jej? Co da ci , że będziesz chciał wrócić miesiąc
wstecz i przerwać uroczystość? Twój syn się zakochał i nie sądzę żeby Twój sprzeciw zmusił go do zakończenia
związku z Hermioną! Ty będziesz stratny! To od ciebie Twój jedyny syn się
odwróci, zostaniesz sam ze sobą! Dlaczego? Ponieważ Hermiona urodziła się w
otoczeniu ludzi którzy nie mieli tyle szczęścia co my i nie wiedzą czym tak
naprawdę jest magia!
Zastanów się nad tym Malfoy!- powiedziała pochylając się nad
nim i patrząc w oczy- Naprawdę rozdzielenie tych dwoje da ci satysfakcję?-
zapytała.
Malfoy zmarszczył czoło, po czym chwycił jej twarz w dłonie
i złączył ich usta w pocałunku.
Ginny na początku była zaskoczona , lecz już po chwili
oddawała pocałunki.
Nie wiedziała kiedy znalazła się na jego kolanach,
podświadomie dotarło do niej , że zaklęcie rzucone na Malfoy’a już nie działa.
Całowali się namiętnie, Ginny sunęła rękami po wysportowanym
ciele blondyna… gdy nagle usłyszeli stukanie w okno.
Rudowłosa szybko zeszła z kolan mężczyzny i rozglądała się
zaskoczona po jadalni.
-To puchacz – powiedział Lucjusz podchodząc spokojnie do
okna i odebrał od sowy list- Od Granger- mruknął i jednym ruchem ręki spalił
list.
-Co zrobiłeś?!- krzyknęła podbiegając do niego.
-Nie można kontaktować się z innymi – przypomniał i
przyciągnął ją ku sobie.
-Co robisz?- wyszeptała wpatrując się w jego usta.
-Umilam nam czas- warknął i pocałował ją z pasją.
Ginny Weasley zawsze lubiła mieć wszystko zaplanowane,
wolała być wszystkiego pewna, nie lubiła niespodzianek , tajemnic …a co najważniejsze nienawidziła z całego serca
sytuacji w której się znalazła.
Jak nazwać relację jaka łączyła ją z Lucjuszem? Romans?
Związek… prawdopodobnie to pierwsze.
Zero uczuć z wyjątkiem pożądania, tylko i wyłącznie.
Nadal próbowała go przekonać do małżeństwa Hermiony i
Dracon. Nadal ignorował jej starania, teraz po prostu w przyjemny sposób ją
uciszał.
Został jej jeden dzień, a ona nie miała pojęcia co zrobić.
Fakty mówiły same za siebie, zakochała się w facecie który
jest od niej o wiele lat starszy, który na każdym kroku krytykuje jej rodzinę i
przyjaciół, który nie liczy się ze staniem innych, który… który jest
irytującym, aroganckim facetem!
-W kim ty się zakochałaś?- prychnęła Ginny i jak co rano
zeszła na śniadanie.
-Dziś nasz ostatni dzień w tym raju- zawołała przywołując na
ustach uśmiech- Więc postanowiłam przekonywać się w pięknej scenerii!
-Czyli? – mruknął patrząc na nią z nad gazety.
-Czyli plaża- odpowiedziała siadając.
-Mam inny pomysł- powiedział i wstał- Jak zjesz , przyjdź do
gabinetu.
Ginny zmarszczyła czoło zastanawiając się co takiego może ją
tam spotkać.
Gdy weszła Lucjusz wlał jedno wspomnienie do kamiennej misy.
-Bez pytań- zastrzegł- Nie chce nigdy więcej wracać do tego
zdarzenia!
Zaintrygowana rudowłosa zanurzyła twarz w misie i ze
zdumieniem zauważyła zdarzenie z przed kilku lat.
-Co chcesz z tym
zrobić?- zapytała Narcyza rozglądając się po ulicy.
-Wiesz dobrze- warknął
Lucjusz chowając dziennik do kieszeni płaszcza.
-To niebezpieczne-
powiedziała zaniepokojona kobieta i wskazała księgarnię- Draco tam jest.
-Weasleyowie
prawdopodobnie też- mruknął.
-Sądzisz , że to co
robimy…
-Albo to zrobimy, albo
Draco będzie zagrożony- przerwał jej Lucjusz.
-Niech nic złego się
nie stanie- wyszeptała Narcyza.
Ginny wróciła do gabinetu i spojrzała na Lucjusza.
-Chroniłeś syna- powiedziała po chwili ciszy.
-Nie mam zamiaru o tym rozmawiać- warknął.
-Więc czemu mi to pokazałeś?
-Postanowiłem zakończyć tą komedię- odparł.
-To znaczy?- jej serce zaczęło bić jak oszalałe.
-Nie przeszkodzę Draconowi- powiedział –Koniec miesiąca
życia.
Ginny spojrzała na Lucjusza. Stał wyprostowany i dumny.
-Żałujesz- wyszeptała.
-Wielu rzeczy- warknął i skierował się do wyjścia – Zdobyłaś
to co chciałaś- powiedział i zostawił ją samą.
-Wcale nie- westchnęła oplatając się ramionami.
Teleportowała się do Nory gotowa stawić czoło pytaniom całej
rodziny.
-Ginny!- krzyknęła Pani Wealsey gdy tylko córka weszła do
domu.
-Witaj- rudowłosa
przytuliła się do matki- Ale za wami tęskniłam- wyszeptała i w następnej
chwili się rozpłakała.
-Maleńka- Pani Weasley poprowadziła córkę do salonu i
usadziła na kanapie- Co się stało?
-Mamo zrobiłam to… Hermiona może być z Draco i jego ojciec
nie stanie im na drodze…
-Ale jakim kosztem- westchnęła kobieta i spojrzała na zegar-
Twój ojciec zaraz wróci, twoi bracia będą na kolacji..
-Nie wiem czy jestem w stanie im powiedzieć… nie mogą się
dowiedzieć- Ginny wstała i zaczęła krążyć po pokoju- Nie wiem co robić! Rano
byłam szczęśliwa, teraz jestem… nie jestem sama! Merlinie! Przecież ja się tak
nigdy nie zachowuje!
-Miłość zmienia człowieka- Pani Weasley się uśmiechnęła.
-Nie jesteś zniesmaczona?- zapytała poważnie Ginny- To
Malfoy i jest sporo starszy.
-Dla mnie najważniejsze jest wasze szczęście- odpowiedziała
poważnie- Pamiętaj , że ja i ojciec zawsze będziemy cię wspierać, a Twoi bracia
po krzykach , pogróżkach i ostrzeżeniach pogodzą się z każdą twoją decyzją.
-A co ja mam zrobić?- zapytała lecz zdawała sobie sprawę ,
że ta decyzję musi podjąć sama.
-Znam cię i wiem, że już podjęłaś decyzję- powiedziała pani
Wesley i wstała- Idę szykować kolację, a ty rób to co powinnaś.
Rudowłosa uśmiechnęła się lekko i za pomocą kominka
przeniosła się do Malfoy Manor.
Wiedziała , że go tam spotka, tak jak zdawał sobie sprawę ,
że nie będzie to łatwa rozmowa.
Weszła niepewnie do holu i rozejrzała się z westchnieniem.
Zapewne gdyby w tym domu Hermiona nie cierpiała , gdyby nie
przebywał tu kiedyś Voldemort to byłaby w stanie tu zamieszkać.
-Najpierw przekonaj tego uparciucha do siebie- mruknęła pod
nosem i skierowała się do gabinetu.
Lucjusz nie siedział za biurkiem jak się spodziewała, lecz
stał przed kominkiem zatopiony w myślach.
Ginny chrząknęła chcąc zwrócić na siebie uwagę, blondyn
przybrał nieprzenikniony wyraz twarzy.
-Cóż cię tu sprowadza?- zapytał- Czyżbyś znów chciała
układać życie innych?- zadrwił.
-Raczej swoje- odparła pewnie i odetchnęła głęboko-
Pamiętasz , że gdy wymyśliłam dzień bycia dla siebie miłymi… obiecałam ci , że
gdy to się skończy powiem dlaczego chcę żeby Hermiona była z Draconem… tak
naprawdę, a nie śpiewka „Bo to moja przyjaciółka”…
-Czyżby nadszedł czas zwierzeń- prychnął.
-Całe życie chciałam być inna, chciałam mieć bogatszych
rodziców, nie chciałam być najmłodsza, nie chciałam mieć samych braci, chciałam
coś znaczyć…, zawsze było coś nie tak, potem pojawił się Harry i Hermiona. Z
Ronem zawsze … byli- wzruszyła ramionami- Zazdrościłam im tego, do czasu aż
Hermiona nie przyszła do mojego pokoju, gdy pierwszy raz spędzała u nas
wakacje, mogła spać sama w pokoju Charliego i Billa, lecz wolała ze mną… od
tamtej pory zawsze była przy mnie, w każdej chwili mogłam na nią liczyć, tylko
dzięki niej udało mi się wrócić do codzienności po moim pierwszym roku w
Hogwarcie, zawdzięczam jej wiele, zawsze mogę na nią liczyć… dlaczego chcę żeby
była z Draconem? Dlatego , że go kocha. Dlatego , że przy nim jest szczęśliwa i
dlatego , że on ją kocha- uśmiechnęła się lekko- Nigdy nie uwierzyłabym gdyby
ktoś mi powiedział , że Draco Malfoy może kogoś kochać, ale gdy patrzy on na
Hermionę…- spojrzała na Lucjusza- Gdy pierwszy raz ich zobaczyłam razem, stali
na skaju Zakazanego Lasu przytuleni do siebie, nagle Draco pocałował ją w czoło
jakby to była najnaturalniejsza rzecz pod słońcem, a Hermiona uśmiechnęła się
do niego… poczułam wtedy zazdrość… Chciałam żeby ktoś mnie tak pokochał jak
blondas Hermionę… byłam straszną egoistką! Zamiast się cieszyć szczęściem
przyjaciółki byłam zazdrosna! Dlatego nie chciałam dopuścić żeby ich związek …
-Z poczucia winy- nie mógł uwierzyć Lucjusz- Spędziłaś ze
mną miesiąc z powodu cholernego poczucia winy.
-Spędziłam z tobą osiemnaście dni z powodu poczucia winy-
poprawiła go- Reszta była dla mnie.
-Dla ciebie?- arystokrata założył ramiona na piersi- O czym
ty mówisz?
-Zakochałam się w tobie- powiedziała i nie wiedzieć czemu
odwróciła się i wybiegła z Malfoy Manor.
Lucjusz niechętnie wstał i ruszył za nią. Nie był durnym
gryfonem i nie zamierzał tracić czegoś, a w tym przypadku kogoś cennego.
Ginny stała wyprostowana przed wielką bramą z zaciśniętymi
pięściami zastanawiała się gdzie powinna się teraz przenieś.
-Weasley żądam miesiąca życia- powiedział władczym głosem
stając za nią.
-Co?- obróciła się i spojrzała na niego zdumiona- Po co?
-Po miesiącu zażądam następnego- zignorował jej pytanie.
-Ale…
-Potem następny…
-Lucjuszu….
-Nie mam zamiaru pozwolić ci odejść jeżeli byłaś na tyle
głupia żeby do mnie przyjść, to zostaniesz na zawsze- warknął – Co za tym idzie
nie masz prawa zmienić zdania.
-Kocham cię i te Twoje głupie gadanie- zaśmiała się Ginny i
zarzuciła mu ramiona na szyję.
-Głupoty?!- oburzył się.
-Nie oszukujmy się- zaśmiała się- Te tradycje arystokratów
są po prostu bezsensu.
- Weasley jesteś…
-Wspaniała- przerwała mu- Wiem o tym- pocałowała go czule.
Trzy lata później
- Zabiję go- mruknął Lucjusz patrząc na Harrego Pottera
składającego życzenia Ginny.
-Za co?- zdziwił się Draco patrząc to na ojca, to na
wybrańca.
-Parę rzeczy się znajdzie- warknął, a widząc kpiący
uśmieszek syna, prychnął- Więc nie przeszkadza ci , jak jakiś facet za bardzo
zbliża się do Twojej żony?
-Oczywiście, że nie- Draco machnął lekceważąco ręką.
-Więc Ronald może nadal obejmować Her…
-Weasley odwal się od mojej żony! Ty gnomie co ty sobie
wyobrażasz?!- wykrzyknął Draco i szybko podszedł do Hermiony i odciągnął ją od
rudzielca.
-Nie patrz na Harrego jakbyś go chciał zabić- poprosiła
Ginny podchodząc do Lucjusza z uśmiechem na ustach.
-Nie mogę ci tego obiecać- odparł obejmując ją władczym
gestem- Niech się do ciebie nie zbliża , koniec tematu.
-Zawsze jak nie chcesz spełnić prośby kończysz temat-
przypomniała ze śmiechem.
-Kończę, a ty i tak robisz wszystko po swojemu- mruknął.
-Narzekasz?- mruknęła przytulając się do niego.
Malfoy niezauważalne się uśmiechnął.
Cztery razy kończył temat i cztery razy ta rudowłosa zrobiła
wszystko tak jak zaplanowała.
Pierwszy raz , gdy zignorowała jego zdanie o ślubie tylko i
wyłącznie ze świadkami… musiał znosić całą jej rodzinę przez całą ceremonię i
przyjęcie…
Drugi raz , gdy zabronił zmieniać wystrój Malfoy Manor… gdy
wrócił wszystko wyglądało inaczej, lecz nawet na torturach nie przyzna , że
spodobały mu się zmiany.
Trzeci raz gdy postanowiła zostać matką, nie zważała na jego
obiekcję, zrobiła to co wychodzi jej najlepiej… uwiodła go i po dziewięciu
miesiącach na świecie pojawiła się Josephine
Malfoy.
Czwarty raz gdy postanowiła urządzić święta właśnie w ich
domu… mimo jego odmowy cały salon Malfoy Manor jest wypełniony bliskimi tej
małej rudowłosej.
Jego córeczka śpi na górze w swoim pokoju , obok w kołysce
śpij jego wnuk Scorpius.
Więc co on tu do cholery robi?
Odpowiedź było niestety prosta. Wystarczy jedno spojrzenie i
robi co Ginewra sobie wymyśli.
Na starość stał się … warknął sam na siebie i przybrał
beznamiętny wyraz twarzy i wyprostował się dumnie.
Ginewra robi z nim co tylko chce, Draco z Hermioną są w ich
domu mile widziani, ale nikt inny nie ma
prawa się do niego zbliżyć! Lucjusz Malfoy nie jest miłym mężczyzną i nie ma
zamiaru się zmieniać.
Spojrzał na Ronalda, który wraz z Harrym o czymś szeptali.
Obaj działali mu na nerwy . Ron przybył z Levander. Żona rudzielca była irytujaca, na szczęście
jedno spojrzenie sprawiło , że ta kobieta się do niego nie zbliży.
Potter pojawił się z tą walniętą Lovengood. Miał nadzieję,
że wyjadą gdzieś daleko szukając tych nieistniejących stworzeń o których cały
czas opowiada blondyna i będzie miał wybrańca z głowy.
-Chcesz ich zabić?- zapytał Draco pojawiając się z dwoma
szklankami wypełnionymi po brzegi Ognistą Whisky i podał jedną ojcu.
-Mam to w planach- odpowiedział i spojrzał podejrzliwie na
syna- Co ty knujesz?
-Czemu uważasz…- Draco przerwał na widok rozbawienia na
twarzy ojca- Matka chce żebyśmy spędzili z nią sylwestra.
-I?- mruknął znudzony Lucjusz.
-Pomyśleliśmy o domku na plaży…
Lucjusz przypomniał sobie miesiąc który tam przeżyli trzy
lata temu.
-Wybierzcie domek w górach- powiedział i sparzał na żonę która wyczuła jego wzrok
uśmiechnęła się promiennie w jego stronę- Domek na plaży będzie zajęty….