Nareszcie wróciłam :) Witam każdego kto jeszcze tu zagląda :) Miniaturka napisana pod wpływem chwili :) Przepraszam za błędy :) Zapraszam do czytania!
Po wojnie
każdy postanowił zatroszczyć się o swoje szczęście.
Harry Potter
usiadł na wzgórzu i z uśmiechem spojrzał na Norę, w której przeżył tyle
szczęśliwych chwil.
Nie był tu
trzy lata..., Trzy lata właśnie tyle potrzebował, aby zapomnieć o koszmarze
wojny, opłakać poległych i zacząć żyć jak zawsze tego pragną, bez piętna
Wybrańca.
Przypomniał
sobie tydzień po ostatecznej bitwie, kiedy to Ginny zaskoczyła wszystkich
stanowczością i pewnością siebie.
Nikt nie
spodziewał się w niedzielny poranek napotkać przy kominku spakowany kufer rudowłosej,
a jej samej siedzącej przy stole i z uśmiechem jedzącej śniadania.
-Gin, co to
ma znaczyć?- Zapytała Pani Weasley patrząc na córkę w szoku.
-Wyprowadzam
się- odparła Ginny dopijając herbatę, po czym wstała i odniosła naczynia do
zlewu.
-Co to znaczy,
że się wyprowadzasz młoda damo?!- Wykrzyknęła jej matka opadając na najbliższe
krzesło.
Właśnie ten
krzyk zaalarmował wszystkich znajdujących się w Norze.
Pan Weasley,
bliźniacy, Hermiona, Ron i Harry zbiegli do kuchni.
-Kto się
wyprowadza?- Wyjęknął Ron rozespanym głosem.
-Twoja
siostra!- Pisnęła Pani Weasley nadal trwając w szoku.
-Ginny gdzie
chcesz zamieszkać?- Zapytał Pan Weasley siadając obok żony.
-I ty pytasz
o to tak spokojnie?!- Oburzyła się jego małżonka.
-Ginewra
jest pełnoletnia Molly- odparł Pan Weasley wzruszając ramionami.
-A, gdy my
chcieliśmy przenieść się do mieszkania nad sklepem, to mówiłeś, że to nie
najlepszy pomysł- przypomniał Fred.
-I, że
powinniśmy zostać w domu!- Dodał George.
-Zalaliście
łazienkę, podpaliliście kuchnię i wysadziliście w powietrze pół sklepu, mam
wymieniać dalej?- Zapytał rozbawiony mężczyzna.
-A czy my
mamy jakieś, ale?- Mruknął Fred.
-Tak tylko
przypominamy- machnął ręką George i wskazał na siostrę- To ona się wyprowadza!
-Nie wiadomo,
dokąd- powiedział Ron, który otrzymał od Hermiony filiżankę kawy jak inni
obecni w kuchni.
-Wiadomo-
odparła Ginny i posłała im promienny uśmiech- Do Hogwartu!
-Naprawdę?!-
Wykrzyknęła Hermiona, po czym spoważniała-, Ale on o tym wie?
-Nie- Ginny
podrapała się po nosie-, Ale się dowie, gdy znajdzie moje ubrania w swojej
szafie.
-Będzie
wściekły- powiedziała pewnie Hermiona.
-I będzie
krzyczał- dodała rudowłosa ze zrezygnowaną miną-, Ale pokrzyczy, pokrzyczy,
ponarzeka i przestanie.
-O, kim wy
mówicie?- Zapytał Harry przewidując ciąg dalszy i na wszelki wypadek przesunął
się w stronę drzwi.
-Właśnie! O
kim?!- Krzyknął Ron marszcząc czoło.
-O
Severusie- odparła Ginny i spojrzała na zegar wiszący na ścianie- Już powinien
wstać, więc ruszam! Wpadnę wieczorem! Miłego dnia!
Powiedziawszy
to za pomocą kominka przeniosła się do Hogwartu, a wszyscy obecni w kuchni
stali bez ruchu, tylko Hermiona nucąc pod nosem zaczęła jeść śniadanie, lecz po
chwili przerwała, gdy poczuła oczy wszystkich na sobie. Odłożyła kanapkę i
westchnęła.
-Są razem od
roku...- Zaczęła, a gdy zauważyła, że Ron ma zamiar się odezwać powstrzymała go
uniesioną ręką-, Jeżeli chcecie się dowiedzieć, to radzę mi nie przerywać!
-Zamilcz
Ron- powiedział George siadając.
-Czas na
plotki- mruknął Fred i zając miejsce obok brata- Dawaj Granger!
-Jesteście …
szkoda słów- wzniosła oczy ku niebu i kontynuowała-, Jeżeli spodziewacie się,
że zaczęli ze sobą być, bo Dumbledore kazał im współpracować to się mylicie, to
mnie wyznaczył do pomocy profesorowi.
-Więc
jak...- Pani Weasley machnęła ręką – Jak to się stało, że ta dwójka jest razem?
-Trudno
powiedzieć- mruknęła Hermiona- Ja dowiedziałam się przypadkiem...
-Widziałam
cię ze Snape'em Gin!- Krzyknęła Hermiona patrząc na przyjaciółkę w szoku-
Całowaliście się!
-To prawda-
odparła rudowłosa spokojnie- Wspaniale całuje!
-Ale... Jak...
Ginewro!
-Przypadkiem...
-Przypadkiem
się całowaliście?!- Prychnęła panna Granger.
-Przypadkiem
nas nakryłaś- odparła Ginny- Oj Mionka... Sama nie wiem, jak to się stało!
Pamiętasz dzień,
kiedy Snape tak dał w kość Harremu na lekcji okulminacji, że chcieliśmy mu
wygarnąć wszystko?- Zapytała, a gdy ta przytaknęła mówiła dalej-, Więc ja tam
poszłam...
-Co mu powiedziałaś?
-Wykrzyczałam
mu, że nie ma prawa znęcać się nad Harrym, tylko, dlatego, że jego ojciec się
nad nim pastwił razem z Syriuszem i resztą, że powinien pamiętać, że każdy
popełnia błędy i nie mścić się na synu przyjaciółki...
-Co było
dalej?- Dopytywała zaciekawiona Hermiona.
-Potem...-
Ginny westchnęła- Severus odpowiedział, że Lily nie była jego przyjaciółką.
-Jak nie?!
Wszyscy nam mówili...
-Właśnie,
wszyscy- przerwała jej Ginny- Mówił nam to Syriusz i Lupin, ponieważ oni myśleli,
że ta dwójka się przyjaźni. Snape wygarnął mi wtedy, że cytuje „Evans była
idiotką, która obraziła się na niego, gdy pierwszy i jedyny raz ją obraził”.
-Tylko,
dlatego? - Zdziwiła się Hermiona- To ja z Harrym i Ronem powinnam zakończyć
znajomość na pierwszym roku...
-To samo mu
powiedziałam- Ginny posłała jej promienny uśmiech- Nie wiem, co się działa
tamtego dnia, że Snape ze mną rozmawiał i to na tak ważny temat. Dopiero potem
dowiedziałam się, że tego dnia widział śmierć dawnej znajomej ze szkoły, którą
zabił Dułohow, chyba ten moment był przełomowym i czara goryczy pękła, a ja
byłam na miejscu...
-Możesz mi
opowiedzieć coś jeszcze?- Zapytała z nadzieją Hermiona- Jak się to potoczyło, do
dzisiejszego dnia.
-Severus
lubi wieczorami siedzieć na wieży astornomicznej...
-Tak jak ty-
skojarzyła Hermiona-, Ale przecież...
-Zawsze był
pod zaklęciem kameleona, więc go nie widziałam, a on mnie tak.... I słyszał!- Westchnęła
rumieniąc się- Wiesz, że mam głupi zwyczaj rozmawiania sama z sobą...
-Słuchał
wszystkiego- domyśliła się panna Granger.
-I wszystko
zapamiętał- prychnęła rudowłosa- Jego pamięć jest strasznie irytująca, pamięta wszystko,
co powiedziałam, a zauważ, że też chodziłam tam codziennie...
-Odpowiedz
mi tylko na jedno pytanie- poprosiła Hermiona, a gdy Ginny skinęła głową
zgadzając się zapytała- Jesteś szczęśliwa.
-Jestem-
potwierdziła – A będę jeszcze bardziej, gdy wojna się skończy, ponieważ wtedy
zawalczę o swoje szczęście.
–
I jest
szczęśliwa?- Upewniła się Pani Weasley.
-Tak –
przytaknęła Hermiona z uśmiechem.
–
Trzeba wybić
Ginny tego nietoperza z głowy!- Wykrzyknął zbulwersowany Ron.
–
Jeżeli Ginny
jest szczęśliwa, nie mamy prawa podważać jej decyzji- powiedział stanowczym
tonem Pan Weasley i spojrzał surowo na synów- Jasne?
–
Jak słońce-
przytaknął George.
–
Jak księżyc
w pełni- odparł Fred.
–
Ale...- Zaczął
Ron.
–
Nie mam
zamiaru na ten temat dyskutować- przerwał mu Pan Weasley.
–
Ginny ma
wszystko dobrze przemyślane- uspokoiła przyjaciela Hermiona.
–
Gdyby nie
była szczęśliwa, nie przeniosłaby się do jaskini....Nietoperza- mruknął Harry.
Ginny
faktycznie była pewna swoich uczuć i swoich czynów.
Nie była
natomiast pewna jak przyjmie jej plan uroczy właściciel komnat w lochach.
Snape, co
rano wybierał się po ingerencje do Zakazanego Lasu, więc Ginny korzystając z
jego nieobecności rozpakowała swoje rzeczy i usiadła w salonie. Gdy usłyszała
odgłos kroków na korytarzu chwyciła pierwszą lepszą książkę do ręki i udała, że
jest zajęta czytaniem.
Severus
Snape od razu wyczuł, że ktoś złamał jego zaklęcia i dostał się do środka. Jako,
że tylko trzy osoby mogły to zrobić, a dwie z nich mijał idąc do swoich komnat
domyślił się, kogo tam zastanie?
-Cóż za
niespodzianka panno Weasley- mruknął wchodząc do środka.
-Prawda, że
urocza?- Zapytała Ginny zmuszając się do uśmiechu i znów skupiła wzrok na
książce.
-Odkąd
interesujesz się rodzajami alkoholi?- Zapytał rozbawiony.
Rudowłosa
spojrzała na okładkę książki, którą trzymała w ręce i przeklęła w duchu, po
czym położyła ją na stolę i wstała.
-Doskonale
wiesz, że jej nie czytałam- zaczęła odważnie- I dobrze wiesz, co tutaj robię!
-Odwiedzasz
mnie?- Prychnął ściągając pelerynę.
-Wprowadzam
się- odpowiedziała.
-Co
robisz?!- Wykrzyknął prostując się i patrząc na nią marszcząc czoło.
-W-p-r-o-w-a-d-z-a-m
s-i-ę- przeliterowała a widząc jego wściekłe spojrzenie, dla bezpieczeństwa
stanęła za kanapą- Mam jeszcze powtórzyć?
-A nie
uznałaś za stosowne zapytać o moje zdanie?- Wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Nie bardzo-
wzruszyła ramionami.
-Jak sobie
to wyobrażasz?!- Zapytał podchodząc do niej- Młoda kobieta zamieszkała ze swoim
starym profesorem! Oszalałaś!
-Młoda
zakochana kobieta, zamieszkała z mężczyzną, który także ją kocha- poprawiła go
i westchnęła- Miałeś zamiar spotykać się ze mną w tajemnicy? - Nagle coś do
niej dotarło- Czy może chciałeś mnie zignorować? Nie odzywać się? Snape! Nie
odzywałeś się przez pięć dni!
-Miałem
zamiar dotrwać do dwudziestu- mruknął zakładając ramiona na piersi.
-Dlaczego
dwudziestu?
-Tyle
wymyśliłem powodów, żeby się z tobą rozstać- odparł poważnie.
-Ale tego nie
zrobiłeś...- Wyszeptała i spojrzała mu w oczy- Chciałeś dać mi czas.
-Dla
pewności Weasley- warknął.
-Mojej czy
twojej?- Zapytała.
-Twojej do
cholery- krzyknął.
-No to
cudownie- uśmiechnęła się się- Jadłam śniadanie w Norze, ale mogę zjeść drugie
z tobą!- Powiedziała kierując się do kuchni-, Na co masz ochotę?
Snape stał
przez chwilę bez ruchu i patrzył na nią z niedowierzaniem.
-I już?- Mruknął.
-A, czego
się spodziewałeś?- Zapytała przechylając głowę- Ja kocham ciebie, ty mnie, więc
nie pozbędziesz się mnie.... A wspominałam, że się już wprowadziłam?
-Jak
wprowadziłaś?!- Snape szybkim krokiem wszedł do sypialni i otworzył szafę.
-Rozgościłam
się sama – wyszeptała stając w drzwiach.
-Widziałaś?
-To
aksamitne pudełeczko na ostatniej półce?- Zapytała patrząc w podłogę- Nie....
-Kłamiesz-
zaśmiał się Snape pod nosem stając przed nią- To nie tak miało wyglądać.
-A mi się
podoba- powiedziała i spojrzała mu w oczy.
-Jeżeli tak
mówisz- odparł i wyciągnął pudełeczko przed siebie-, Więc...
-Jeżeli
pytasz czy wyjdę za ciebie to moja odpowiedź brzmi TAK!- Wykrzyknęła i
zarzuciła mu ramiona na szyję.
-Ale jesteś
niecierpliwa – mruknął i włożył jej na palec pierścionek-, Więc panno
Weasley...
-Tak!
-Daj mi
dokończyć do cholery!- Zirytował się.
-To się
pośpiesz!- Ponagliła go.
-Będziesz
mnie tak denerwować do końca życia?- Zapytał zrezygnowanym tonem.
-Tak-
załkała szczęśliwa i pocałowała go namiętnie.
–
Mało ci
potrzeba do szczęścia- wyszeptał jej do ucha.
–
Mało?- Powtórzyła-
Wcale nie- pokręciła głową- Potrzebuję ciebie, a dla mnie jesteś wszystkim,
więc to raczej nie mało....
Harry
zaśmiał się przypominając sobie ślub tej dwójki.
Snape
poważny, odstraszający wzrokiem każdego, kto się zbliżył.
Pani Weasley,
która zmusiła Mistrza Eliksirów by z nią zatańczył.
Rona, który
nie mógł znieść, że jego siostrzyczka została Panią Snape.
Hermiona,
która jako druhna chciała zrobić prezent Ginny i zmuszała Snape, by z każdym
zrobił sobie zdjęcie.
Hermiona....
Jego przyjaciółka, także ułożyła sobie życie...... A on dotąd nie mógł uwierzyć
jak sprytnie wszystko ukrywała....
-Wyszłam za
mąż- oznajmiła Hermiona wchodząc do pokoju Rona i spojrzała na przyjaciół
poważnym wzrokiem.
-Super-
mruknął Ron przeglądając Żonglera.
Harry
zmarszczył czoło poprawiając okulary.
-Co
zrobiłaś?- Zapytał.
-Wyszłam za
mąż- powtórzyła Hermiona wyrywając rudzielcowi gazetę- Spójrzcie na mnie i
miejmy tę rozmowę za sobą, zaczniecie zaraz krzyczeć...- Skrzywiła się i
wyciągnęła różdżkę by szybko wyciszyć pokój- Zaczynajcie...
-Co mamy
zaczynać?- Zdziwił się Ron niechętnie siadając, po czym nagle wstał-, Co
zrobiłaś?!
-Wyszłam...-
Westchnęła- Mam to gdzieś zapisać, żebym nie musiała ciągle tego powtarzać?
-Nie
żartujesz?- Chciał się upewnić Harry, na co gryfonka pokazała im rękę, na
której lśniła złota obrączka.
-Tego się
nie spodziewałem- mruknął Wybraniec-, Za kogo?
-Właśnie!- Krzyknął
Ron-, Za kogo?!
-Za... A
możecie mi obiecać, że nie będziecie za bardzo przeklinać? I krzyczeć i...
-Snape
odpada- mruknął Ron nie słuchając- Musi to być jakiś ślizgon...
-Tylko oni
wchodzą w grę- odparł Harry-, Jeżeli myśli, że będziemy krzyczeć i przeklinać
to tylko ślizgony!
-Rzadko
krzyczymy- mruknął Ron.
-Też nie wiem,
o co jej chodziło- wzruszył ramionami Harry.
-Ale wy
zdajecie sobie sprawę, że ja wciąż tu jestem?- Zapytała Hermiona wywracając
oczami.
-Tak- odparł
Harry i wymienił spojrzenia z rudowłosym, po czym rozszerzył oczy ze zdumienia-,
Kto to jest?
-Tylko nie …
-Draco
Malfoy- powiedziała szybko i zamknęła oczy.
-Jak
Malfoy?!
-Ta fretka?!
-To nie jest
śmieszne!
-Hermiono powiedz,
że Żartujesz!
-Nie mogłaś
wyjść za tego tlenionego idiotę!
-Obrażasz
idiotów porównując do nich Malfoy'a!
-Musiał jej
coś wlać do napoju!
-Wcześniej!
Jak zmusił ją, żeby cokolwiek wypiła w jego towarzystwie?
-A tym
bardziej zjadła!
-To musi być
urok!
-Musimy jej
pomóc!
-Ron, ale my
jesteśmy beznadziejni w odczynianiu uroków...- Mruknął Harry.
-Pokonałeś
Voldemorta, pokonasz Malfoy'a!- Ron machnął ręką- Albo chodźmy po Ginny! Ona na
pewno nam pomoże!
-Ginny jest
w podróży poślubnej- przypomniała im Hermiona uchylając powieki.
-Jak mogłaś
za niego wyjść?- Zapytał Harry poważniejąc.
-Zakochałam
się- wyznała Hermiona siadając na łóżku wybrańca.
-Kiedy?- Ron
usiadł obok.
-Pod koniec
szóstego roku- odparła uśmiechając się lekko-, Gdy Malfoy'owie przeszli na stronę
Zakonu, Dumbledore w tajemnicy poprosił mnie bym pomagała Draconowi w
ćwiczeniach... Wiecie zaklęcia ochronne, ataki … wszystkiego, co uczyliśmy się
na spotkaniach Zakonu.
-Dlaczego
nam nie powiedziałaś?- Oburzył się Ron.
-Żartujesz
prawda?- Prychnęła- Nie pozwolilibyście mi się do niego zbliżyć!
-Ale wyszłaś
za niego w tajemnicy przed nami!
-W tajemnicy
przed wszystkimi- poprawiła go- Dowiedzieliście się pierwsi, potem przyjdzie
czas na jego rodziców.
-Jak nikt o
was nie wiedział?
-Wiedziała
Ginny- przyznała rumieniąc się Hermiona- Wraz ze Snape'em byli naszymi
świadkami przed wyjazdem.
-Ale Ginny
wyjechała dwa dni temu!- Wykrzyknął Ron.
-Zbierałam
odwagę, żeby wam powiedzieć- wyszeptała Hermiona.
-Jesteś
szczęśliwa?- Zapytał poważnie Harry patrząc jej w oczy gdzie wyczytał
odpowiedź.
-Bardzo-
przyznała uśmiechając się promiennie.
-Najpierw Ginny,
potem ty....- Ron westchnął- Jeszcze jakieś niespodzianki?
-Na pewno
niejedna nas czeka- zaśmiał się Harry.
Hermiona
weszła cicho do domu, który razem z Draco kupili dzień przed ślubem.
Było już
dość późno, więc spodziewała się, że jej mąż śpi, lecz zastała go w salonie.
Siedział w
fotelu ze szklanką ognistej whisky w dłoni.
-Witaj-
powiedziała podchodząc do niego.
-Jak Potti i
łasica?- Zapytał przyciągając ją na swoje kolana.
-Wspierają
mnie- odpowiedziała wtulając się w niego i przymknęła oczy.
-Zmęczona?
-Nie
fizycznie- mruknęła- Obawiałam się tej rozmowy.
-Nie
doceniłaś ich- stwierdził z krzywym uśmieszkiem.
-Są
wspaniali, ale i nieprzewidywalni- usprawiedliwiła się- Jutro Twoi rodzice?
-Najlepsze
wciąż przed nami- zakpił Draco i pocałował ją w czuły punkt na szyi.
-Będzie
dobrze panie Malfoy- pocieszyła go Hermiona.
-Innej opcji
nie biorę pod uwagę- odpowiedział.
Ranek
nadszedł według Hermiony zdecydowanie za szybko.
Draco oznajmił,
że wpadł na genialny plan, jak powiedzieć jego rodzicom o ślubie.
Niestety nie
chciał go zdradzić, wymógł na niej obietnice, że nie będzie się wtrącała.
Więc według
„genialnego” planu o równej dziewiątej za pomocą kominka przenieśli się do
Malfoy Manor wprost do jadalni państwa Malfoy, w której właśnie spożywali
śniadanie. Na widok Hermiony zmarszczyli czoła i właśnie tu uw genialny
ślizgon, którego Hermiona poślubiła wprowadził swój plan w życie.
-Pobraliśmy
się- powiedział bez wstępu- Granger została moją żoną, ja jej mężem jak łatwo
można się domyśleć, co za tym idzie została waszą synową i matką waszych
wnuków, których możecie spodziewać się w najbliższej przyszłości. Co jest na
śniadanie? Umieram z głodu!- Zawołał i usiadł przy stole- Nie jadłem śniadania,
wiecie Hermiona jest strasznym śpiochem i ja też, więc...
Gryfonka ,
stała w szoku wpatrując się w męża, który spokojnie zaczął jeść francuskie
tosty.
-Usiądź
Hermiono- poprosiła Narcyza wskazując krzesło naprzeciwko niej.
Gdy młoda
kobieta zajęła miejsce, nastał moment, który przeszedł do historii w rodzinie
Malfoy'ów.
-Jeżeli
chodzi o wasz ślub- powiedział Lucjusz i z szyderczym uśmieszkiem spojrzał na
syna – To o wszystkim wiemy od trzech dni.
-Jak
wiecie?!- Wykrztusił Draco wypluwając jedzenie na stół i spojrzał na rodziców
zdezorientowany- Niby skąd?!
-A stąd
geniuszu- wytłumaczyła Narcyza-, Że pierścionek, który podarowałeś Hermionie,
znika z palca ostatniej pani Malfoy w chwili oświadczyn.
-I wtedy
czeka na właściwy moment w sejfie, czyli w waszym przypadku aż dwie godziny do
chwili zaślubin- dokończył Lucjusz.
-Wiedzieli
państwo?- Nie mogła uwierzyć Hermiona- I nie mieli państwo nic przeciwko?
-To jego
życie- odparła Narcyza z uśmiechem- Nie mieliśmy nigdy w planach wybierać mu
żony, to jego wybór, więc za to, że nie byłam obecna na waszym ślubie i nie
miałam możliwości jego zorganizowania, spodziewajcie się hucznych chrzcin.
-To się
rozumie samo przez się- mruknął Draco i spojrzał na Hermionę z dziecinnym
uśmieszkiem- Widzisz kochanie, a ty tak się denerwowałaś! Może tosta?
Hermiona
zaskoczyła ich ślubem, ale Harry musiał przyznać, że gryfoni i ślizgoni pasują
do siebie.
Ginny i
Snape... , Hermiona i Malfoy...
A Ron? Harry
nadal nie mógł wyjść z podziwu jak udało mu się zdobyć pewną Ślizgonkę.
Zwłaszcza
tak temperamentnej ślizgonki. Swój charakter ukazała całej rodzinie Weasleów w
pewien poranek.
Pani Weasley
nalewała herbaty do kubków, gdy domownicy zasiadali do stołu.
Bliźniacy od
razu rzucili się na gofry, na co Percy prychnął zniesmaczony.
Ron oparł
głowę na ręce i drzemał, Pan Weasley schował się za gazetą.
Nagle ciszę
panującą w Norze przerwało pojawienie się czarnowłosej dziewczyny.
-Och Pansy!-
Wykrzyknęła zaskoczona Pani Weasley- Ronald mi nie powiedział, że przyjdziesz!
-Pansy?!-
Ron zerwał się z za stołu i zaspanym wzrokiem spojrzał na dziewczynę.
-Dobrze, że
jeszcze mnie pamiętasz- prychnęła.
-Chyba Ronuś
ma kłopoty- zaśmiał się Fred.
-Czyżby
Ronuś coś przeskrobał?- Zapytał z nadzieją George.
-Ta …. – Zaczęła
oburzona Pansy i tupnęła nogą- Ta blond lafirynda!
-Blond?- Zamyślił
się Fred-, Że Fleur?
-Ale ona nie
jest lafiryndą Fred!- Powiedział George.
-Masz rację
George!- Przyznał mu rację rudzielec-, Więc pozostaje…
-Panna
Brown!- Zawołali z dumą.
-Chłopcy uspokójcie
się- pouczył ich Pan Weasley.
-Lavander?- Zapytała
Pani Weasley- Cóż ona ma wspólnego z Ronem? – Tu spojrzała na syna- Ronaldzie,
co masz nam do powiedzenia?!
-Ja…-
rudowłosy zamykał i otwierał usta nie wiedząc, co odpowiedzieć.
-Ta idiotka
napisała do mnie!- Krzyknęła Pansy- I co napisała?! Że ma zamiar do ciebie
wrócić! O tak! Miała czelność do mnie napisać Ronald! Do mnie! Ona na głowę
upadła?!
-Ale…
-Nie
przerywaj mi!- Uniosła dłoń i kontynuowała.
-Ja
rozumiem, że byliście parą, ale to już przeszłość i ona nie ma prawa wtrącać
się w nasze życie! Czy wyrażam się jasno?!
-Nooo....-
Fred pokiwał z uznaniem głową.
-Naszym
zdaniem idzie ci wyśmienicie!- Zawołał rozbawiony George.
-Pansy moja
droga- uspokoiła ją Pani Weasley- Levander na pewno nie to miała na myśli…
-Miała!- Zawołała
Pansy- Napisała, że odzyska Ronalda!
-Ale
przecież Ron by powiedział ci gdyby do niego napisała- powiedziała pewnie Pani
Weasley- Prawda synu?
-Przecenia
go- mruknął Fred.
-Powtarzam
jej to od dziecka- machnął ręką George.
-Ona…
napisała, ale…- Ron nie do końca świadomy, co się dzieję podrapał się po
głowie.
-Więc droga
wolna!- Załkała Pansy- A wracaj sobie do niej śmiało!- Krzyknęła na koniec i
wybiegła.
-Ale ja nie
mam takiego zamiaru! Pan!- Zawołał otrząsając się z szoku- Jak ja mam z nią
wytrzymać?- Zapytał rodziny, po czym pobiegł za czarnowłosą.
Harry
wiedział, że tych dwoje pasują do siebie. Pansy umiała zmotywować Rona do
wysiłku, natomiast rudzielec potrafił uspokoić swoją dziewczynę, dzięki czemu
oboje się uzupełniali.
A potem
Harry wyjechał. Wyjechałby znaleźć to, na czym mu zależało. Siebie po środku
tłumu.
Chciał
wreszcie mieć swój dom, swoją rodzinę. Chciał być szczęśliwy.
James Potter ze śmiechem podniósł swojego
dwumiesięcznego synka z łóżeczka.
-Nie płacz maluchu- powiedział przytulając go
do swojej szerokiej piersi- Mama zaraz cię nakarmi.
-Bo tatuś nie jest do tego stworzony-
odezwała się Lily wchodząc do pokoju.
-Ale za to, jestem mistrzem zmieniania
pieluch!- Odparł z dumą.
-Oczywiście- przytaknęła Lily siadając na
krześle bujanym ustawionym w rogu pokoju i wyciągnęła ręce po synka.
-Myślisz nieraz, kim będzie jak dorośnie?- Zapytał
James kucając przy karmiącej żonie.
-Przystojnym i inteligentnym mężczyzną-
odparła pewnie.
-Najlepszym ścigającym- dodał James.
-Będzie mieć wybitny talent w dziedzinie
zaklęć…
-I oczywiście ożeni się z rudowłosą
czarodziejką- zakończył Potter z szerokim uśmiechem nawijając na palec kosmyk
włosów żony.
-Taki jesteś pewien?- Zapytała Lily.
-Jeżeli będzie podobny do mnie- James wypiął
dumnie pierś- To rudowłosa, zadziorna czarownica zawróci mu w głowie!
-Nie masz racji- mruknęła Lily patrząc z
czułością na syna.
-Co mówiłaś?- Zapytał James marszcząc czoło.
-Nic ważnego- odparła i pocałowała go czule.
Harry Potter przeczesał palcami swoje włosy i
westchnął.
Wybraniec spojrzał z lekkim uśmiechem na dom
Weasley’ów. Od lat traktował Norę, jako swój drugi dom, pierwszym był Hogwart…
Teraz czekała go ciężka rozmowa z
domownikami. Nie wiedział jak zareagują na wiadomość, którą ma im do
przekazania…
-Harry!- Wykrzyknęła szczęśliwa Pani Weasley
i pobiegła go przywitać, gdy tylko otworzył drzwi.
-Dzień dobry- przywitał się z uśmiechem, gdy
rudowłosa przytuliła go mocno.
-Jak schudłeś!- Zaczęła marudzić- zaraz
przygotuje coś do jedzenia!
-Nie jestem głodny…- niedane było mu dokończyć,
ponieważ po schodach zbiegł Ron.
-Stary ile można na ciebie czekać?- Zapytał
witając się z przyjacielem.
- Na mnie warto czekać- odparł Harry
szczerząc się w uśmiechu.
-To prawda- przyznał i zaprowadził go do
kuchni gdzie Pani Weasley szykowała śniadanie.
-Gdzie Pansy?- Zapytał wybraniec.
-Śpi- odparł Ron z uśmiechem- Teraz trudno ją
z łóżka wyciągnąć.
-Będę babcią- zawołała radośnie Pani Weasley.
-Gratuluję!- Harry poklepał dumnego Rona po
plecach- A co u Ginny?
-Wendy będzie za tydzień obchodzić pierwsze
urodziny- odparła za syna rudowłosa- Severus i
Ginny mają zamiar wyprawić urodziny!
-Czytaj, Ginny ma taki zamiar, a Snape będzie
warczeć na każdego- zaśmiał się Ron.
-A Hermiona jak się czuje?- Zapytał Harry
biorąc łyk kawy.
-Dobrze- Pani Weasley uśmiechnęła się się-
Powoli dochodzi do siebie, A Scorpius to taki słodki
Bobas!
-Malfoy nie chce nikomu pozwolić wziąć go na
ręce- prychnął Ron.
-Nie dziwię mu się- mruknął Harry i poprawił
okulary.
-Opowiadaj stary!- Odezwał się po chwili
ciszy Ron- Gdzie byłeś? Czemu nie chciałeś wcześniej wrócić?
-Chciałem- powiedział Wybraniec, – Ale
najpierw musiałem ułożyć wszystko na nowo.
-Mam nadzieję, że już nas nie opuścisz-
stanowczo powiedziała Pani Weasley.
-Już zostaje w Anglii- zapowiedział Harry-
Kupiliśmy dom w pobliżu i powoli się urządzamy.
-My?- Powtórzył zaskoczony Ron.
-Och kochanie!- Zawołała szczęśliwa
rudowłosa- Znalazłeś sobie kogoś? Jesteś szczęśliwy?
-Bardzo pani Weasley- zapewnił ją Harry.
-Kim ona jest?- Zapytał Ron marszcząc czoło.
-Znasz ją doskonale- odparł Harry z
uśmiechem.
-Nie… nie wierzę!- Ron wstał i usiadł z
powrotem.
-W, co nie wierzysz?- Zaśmiał się wybraniec.
-Luna, prawda?
-Oj Lunka?!- Pani Weasley klasnęła w dłonie-
Pasujecie do siebie! Piękna para!
-Dziękuję pani Weasley- Harry odstawił kubek
i wstał- Przyszedłem się tylko przywitać, bo Luna wyrzuciła mnie z domu,
ponieważ musi pozbyć się – zmarszczył czoło- Jakiś stworzeń, które zamieszkują domu,
w których ludzie dopiero, co zamieszkają… jakoś tak.
-Jak zawsze zwariowana- mruknął Ron.
-A, dlaczego nie zamieszkaliście w domu
rodzinnym Luny?- Zapytała Pani Weasley.
-Za dużo wspomnień – odparł z powagą Harry.
-To straszne, że śmierciożercy zamordowali ojca
Luny i to jeszcze w ich domu-powiedziała rudowłosa cicho.
-Właśnie, dlatego tam nie wrócimy- Harry
ruszył do drzwi- Zapraszamy wszystkich jutro na kolację.
-Będziemy- zapewnił Ron, a pani Weasley
przytaknęła
Harry stanął w drzwiach Swojego domu i z uśmiechem
rozejrzał się.
-Luna?!- Zawołał- Wróciłem!
-Choć na górę!- Usłyszał.
Szybko pokonał schody i wszedł do różowego
pokoju na końcu korytarza.
-Śpi?- Zapytał podchodząc do blondynki i
pochylił się nad maleńką dziewczynką w jej ramionach.
-Chyba chochliki jej przeszkadzają-
westchnęła i uśmiechnęła się do wybrańca- Jak było?
-Dobrze wrócić- odparł i pocałował ją w
czoło.
-Powiedziałeś?
-O ślubie i Jane to będzie niespodzianka na
jutrzejszą kolację- zaśmiał się wyobrażając sobie miny przyjaciół.
-Taka mała zemsta- domyśliła się Luna.
-Maleńka- przyznał Harry i zamknął oczy
przytulając blondynkę i córkę.
Nareszcie ma wszystko, o czym marzył.
Po prawej stronie możecie zagłosować, o której parze mam zrobić osobną miniaturkę :)