środa, 19 lipca 2017

Przyjaciele

Niezbetowana!
Poszukuje bety :) Ktoś chętny?



Hermiona zaśmiała się widząc córeczkę raczkującą po dywanie i gaworzącą wesoło.
Uwielbiała momenty w którym mogła bez obaw myśleć o szczęśliwej przyszłości swojej rodziny.
Wojna była już tylko bolesnym wspomnieniem, rzadko pozwala sobie wracać wspomnieniami do tamtych chwil, oraz do zdarzenia które rozegrało się po wygranej bitwie.
Właśnie kilka godzin później postanowiła zacząć myśleć o swoim szczęściu, a nie o innych, o ich pomysłach na jej życie, ich wyborach oraz pouczeniach.
W chwili gdy Harry pokonał Voldemorta, w chwili gdy poczuła jak wielki ciężar spada jej z ramion, gdy zdała sobie sprawę, że nic już nie zagraża ludziom których kocha, że wreszcie może wybrać drogę która zaprowadzi ją do szczęścia.
Więc wybrała i nie żałowała tej decyzji .... tylko czasami gdy leżała w nocy w ramionach męża zastanawiała się, czy gdyby napisała do swoich byłych przyjaciół, czy gdyby chociaż chciała im opowiedzieć w liście co u niej słychać, gdyby chciała ich przytulić i dowiedzieć się czy są tak jak ona szczęśliwi. Ale zawsze gdy siadała przy biurku i zaczynała przelewać swoje myśli na papier ogarniał ją strach, że nie da się naprawić ich relacji, nigdy też nie dostała od nich żadnego listu, ani nawet kartki świątecznej.
Gdy zaczęła naukę w Hogwarcie, zaprzyjaźniła się z Harrym i Ronem była pewna, że zawsze będą razem, że choć każde wybierze inną ścieżkę, będą mieć siebie i swoje wsparcie.
Rzeczywistość okazała się brutalna...
-Gaga- Hermiona podeszła do córeczki i wzięła ją na ręce.
-Tatuś zaraz przyjdzie- powiedziała i pocałowała ją w policzek, na co dziewczynka się zaśmiała- Moje słoneczko- wyszeptała przytulając ją do siebie.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi, ruszyła otworzyć.
Od trzech dni byli w domku na plaży, gdzie w trójkę spędzali wakacje.
Aż trzy dni jej mąż wytrzymał bez pracy... więc w nagrodę otrzymał sześć godzin możliwości powrotu do biura.
-Dzień dobry – odezwała się blondynka stojąca na ganku i patrząca na nią nieśmiało.
-Dzień dobry- odparła Hermiona – W czym mogę pomóc?
-Hermiona Granger- upewniła się dziewczyna, a gdy była gryfonka przytaknęła blondynka uśmiechnęła się promiennie- Mam na imię Emma.
-Miło mi- Hermiona zmarszczyła czoło- Wiem, że mój mąż nałożył na to miejsce zabezpieczenia, więc w jaki sposób udało ci się je ominąć?
-Draco powiedział mi jak mam to zrobić – przyznała rumieniąc się.
-Więc znasz fretke- mruknęła Hermiona- Więc...
-Chcę żebyś pogodziła się z Harrym i Ronem- powiedziała szybko.
-Skąd ... o czym ty mówisz?- Hermiona spojrzała na nią zaskoczona- Wejdź.
Gdy znalazły się w salonie, Hermiona wskazała Emmie miejsce,  a córeczkę posadziła na podłodze.
-Wiem, że dla ciebie to szok, nie wiesz czemu tu jestem i...
-Harry i Ron cię przysłali? Skąd ich znasz? Skąd znasz Dracona?- zaczęła pytać Hermiona.
-Jestem Emma... Emma Potter- przedstawiła się ponownie- Wyszłam za Harrego ponad rok temu.
-Naprawdę?!- wykrzyknęła Hermiona- Jest szczęśliwy? A Ron? Czy...
-Oni nie wiedzą, że tu jestem-  przyznała Emma- Wiem co wydarzyło się po wygranej  bitwie, Harry przyznał co powiedział, Ron też dodał swoje i wyszło jak wyszło, ale oni za tobą tęsknią, chcą żebyś była znów w ich życiu!
-Więc dlaczego ich tu nie ma?
-Bo są cholernie uparci- prychnęła Emma.
-Jak poznałaś Harrego?- zapytała Hermiona zaciekawiona.
-Na szkoleniu Aurorów- wyjaśniła- Jestem uzdrowicielką, więc na tych szkoleniach mam dużo pracy, a Harry jak na złość nie przejmował się swoim życiem...
-Co masz na myśli?- Hermiona spoważniała.
-Ryzykował jakby nic już się w jego życiu nie liczyło- powiedziała cicho Emma- To było jego odreagowanie tych wszystkich lat.
-Za mało było mu adrenaliny?!- krzyknęła była gryfonka.
-Każdy przeżywał inaczej koniec wojny- wytłumaczyła- Weź pod uwagę, że całe jego życie się zmieniło. Nie było już złotej trójcy...
-Nie odezwali się przez ten czas ani razu- mruknęła Hermiona wkładając śpiącą córeczkę do łóżeczka.
-Nie wiedzieli co powiedzieć- Emma wyciągnęła z torebki listy przewiązane czerwoną wstążką- Harry pisał do ciebie, lecz nie chciał ich wysyłać.
-Dlaczego?- zapytała Hermiona cicho wpatrując się w listy.
-Nie wiem- przyznała blondynka- Odpowiedzią są listy, których nie czytałam.
-Harry wie, że je wzięłaś?.
-Nie- uśmiechnęła się lekko- Ale tęskni za tobą, a ja chcę żeby był szczęśliwy.
-Mogę je przeczytać?
-Nawet musisz- usłyszeli stanowczy głos , gdy odwróciły się, ujrzały Lucjusza Malfoya opierającego się o framugę.
-Czemu?- zapytała zaskoczona Hermiona.
-Bo masz tyle samo listów do tych durniów w szufladzie biurka- prychnął.
-Skąd wiesz?- oburzyła się.
-Znam cię – wzruszył ramionami- Więc słuchaj tej kobiety i pogódź się z tymi idiotami.
-Wiesz, że cię kocham?- zapytała uśmiechając się i podeszła do niego.
-Ja ciebie też- mruknął całując ją lekko- Udowodniłem to właśnie, chcąc żebyś się z nimi pogodziła!
-Ależ ty wspaniałomyślny- zakpiła, skradła mu całusa i spoważniała- Przepraszam na chwilę- powiedziała zabierając listy i wyszła do ogrodu.
Powoli rozłożyła list z najstarszą datą. Był napisany miesiąc po bitwie.

Hermiono
Rozumiem Twoją potrzebę ucieczki, poukładania swojego życia samej.
Staram się poukładać w głowie wszystko co ostatnio zdarzyło się w naszym życiu.
Powinniśmy w trójkę siedzieć właśnie w wieży gryfonów i cieszyć się życiem ucznia siódmego roku.
Powinniśmy planować co będziemy robić w przyszłości.
Niestety nie jest nam to dane.
Jesteś dla mnie jak siostra, więc mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa tam gdzie odeszłaś.
Bo odeszłaś Hermiono, to nie jest ucieczka, choć znając ciebie właśnie nią miała być.
Chciałaś ruszyć naprzód z Malfoy’em... myślałaś, że się nie dowiem?
Przypadek i mapa Huncwotów. Kilka razy Malfoy był w Twoim pobliżu, więc obserwacja wydawała mi się jedynym wyjściem. Nikomu nie powiedziałem, nikt nie wie, gdzie i z kim jesteś.
Zauważyłem na palcu Malfoy’a obrączkę, więc spodziewam się,że zmieniłaś nazwisko.
Cieszę się, że jesteś szczęśliwa... Hermiono mam nadzieję, że pewnego dnia usiądziemy razem, znowu będziesz poprawiała Rona, on będzie jadł za dwoje , a ja będę czuł się jak w domu.
Musi upłynąć trochę czasu, z czego zdaję sobie sprawę.
Wiem, że cię zraniliśmy. Po bitwie... powinniśmy zrozumieć Twoje potrzeby, chęć samotności i przemyślenia wszystkiego. Zawsze myślałem, że będziecie z Ronem razem, więc nasze przypuszczenia co do Twojego związku z Malfoy’em nas ... przesadziliśmy.
Przepraszam.
Tęsknie Twój Harry

Hermiona przypomniała sobie chwilę po bitwie.
Wszyscy byli szczęśliwi, wszyscy chcieli świętować wygraną wojnę.
A ona chciała sprawdzić czy z Lucjuszem wszystko dobrze. Widziała jak walczył w szeregach Zakonu, niestety gdy doszło do ostatecznego starcia Harrego i Voldemorta ,gdy wybraniec pokonał Czarnego Pana, Lucjusz nie czekając na nic, wraz z aurorami ruszył by zatrzymać uciekających śmierciożerców. Harry i Ron chcieli by została z nimi, nie rozumieli po co chce opuszczać przyjaciół, każde z nich w złości powiedziało za dużo, więc teleportowała się...

Hermiona ze łzami w oczach sięgnęła po następny list, potem następny i następny.
Ostatni był napisany dwa tygodnie temu.
Odetchnęła głęboko i zaczęła czytać.

Od roku jestem żonaty Hermiono.
 Powinnaś tu być i cieszyć się razem z nami.
Wróć.

Tylko tyle... aż tyle.
Hermiona otarła łzy i spojrzała na Lucjusza który usiadł obok i założył ramiona na piersi.
-Więc?- mruknął od niechcenia.
-Tęsknie za nimi- przyznała wpatrując się w swoje ręce w których nadal spoczywał krótki liścik.
-To zaproś ich do swojego życia.
-Swojego?- zapytała cicho.
-Naszego- poprawił się i westchnął widząc jej promienny uśmiech- Nigdy nie chciałem, żebyś straciła przeze mnie przyjaciół.
-To nie była Twoja wina!- wykrzyknęła oburzona.
-Oczywiście, że nie- prychnął- Więc idź do tych głąbów.
-Arina...
-Umiem się zająć własną córką- warknął.
-Wiem kochanie- pocałowała go w policzek- Chcę żebyś coś sobie zapamiętał...
-Co takiego?- zapytał unosząc brwi.
-Nigdy, w żadnej sekundzie nie żałowałam, że wybrałam życie z tobą- powiedziała poważnie patrząc mu w oczy.
Lucjusz skinął głową i pocałował ją w czubek głowy.
-Idź Hermiono- powiedział – Tylko nie zapomnij wspomnieć tym głąbą , że jesteś moja i nie mają prawa cię krzywdzić.
-Zapamiętam- zaśmiała się i pobiegła do Emmy.
-Chcę się z nimi zobaczyć- powiedziała szybko.
-Naprawdę?- ucieszyła sie Emma- Więc ruszajmy!
Blondynka teleportowała ich w nieznane Hermionie miejsce. Wokoło był las i pastwiska, oraz tylko jeden dom.
-Harry woli spokój i ciszę- powiedziała Emma z lubością wdychając świeże powietrze- To miejsce od razu nas zachwyciło.
-Nie wątpię- odparła Hermiona i przygryzając wargę spojrzała na drzwi- Ucieszy się?
-Sprawdźmy- zaproponowała Emma wpuszczając byłą gryfonkę do środka- Harry! Wróciłam!
-Twoja mama przysłała sowę...- odezwał się Harry wychylając głowę z kuchni, gdy zobaczył Hermionę, poprawił okulary i potrząsnął głową- Miona?
-Witaj...- zaczęła, lecz nie dane było jej skończyć, bo Harry wybiegł z domu i teleportował się, pozostawiając dwie kobiety zdezorientowane na środku przedpokoju.
-Nie spodziewałam się tego- mruknęła Emma.
-A ja się tego bałam- jęknęła Hermiona, a w jej oczach pojawiły się łzy.
Nagle w miejscu w którym zniknął Harry pojawił się znowu wraz z Ronem, który zaspany próbował się wyrwać z uchwytu przyjaciela.
-Potter całą noc pomagałem bliźniakom w sklepie- stękał rudzielec- Daj mi spać!
-Spójrz!- wykrzyknął Harry i wskazał na Hermione.
Ron od razu gdy ją zobaczył wyprostował się i gwizdnął.
-Któż to wrócił- mruknął, po czym podszedł do niej i mocno przytulił- Nie zostawiaj mnie już nigdy z nim samego! Jest nieznośny!
-A ty jesteś taki wspaniały- zakpił Harry i przyłączył się do uścisku- Hermiono Jane Granger...
-Malfoy- mruknął niechętnie Ron.
-Malfoy- poprawił się Wybraniec- Masz zakaz niszczenia Złotej Trójcy!
-Bez ciebie jesteśmy podobno nie-do-wytrzymania- prychnął Ron.
-No i tęskniliśmy za tobą- dokończył Harry z uśmiechem.
-Ja za wami też- załkała Hermiona i wtuliła się w przyjaciół.
-To ja może was zostawię i...- zaczęła Emma.
-Dziękuję- wyszeptał Harry i pocałował żonę namiętnie.
-Nie ma sprawy panie Potter- zaśmiała się blondynka oddając pocałunek.
-Oni mogą tak cały dzień- powiedział Ron robiąc śmieszną minę- Nie mam pojęcia czemu taka ładna kobieta wybrała Harrego na męża...
-Byłeś już zajęty skarbie- odparła Emma puszczając oczko do Hermiony, a Harry ukrył twarz we włosach żony powstrzymując śmiech.
-To wyjaśnia wszystko- przyznał Ron prostując się dumnie, na co cała trójka wybuchnęła śmiechem- Jesteście nieznośni!
-Pogódź się z tym- powiedział Harry-  Usiądziemy?
-I porozmawiamy- dodała Hermiona- Kilka rzeczy muszę wam opowiedzieć.
-Idźcie- Emma popchnęła Harrego w kierunku salonu.
-A ty?- zdziwił się.
-Ja znajdę sobie zajęcie- zaśmiała się- A wy musicie porozmawiać na osobności.
-Kocham cię- powiedział Harry i pocałował ją szybko, po czym ruszył za przyjaciółmi do salonu.

Hermiona późno w nocy wyszła z kominka w Malfoy Manor i zaskoczona ujrzała Lucjusza w fotelu ze szklanką ognistej Whisky w dłoni.
-Czemu nie jesteście już na plaży?- zapytała podchodząc do niego i usiadła mu na kolanach.
-Wiedziałem, że najpierw tu przyjdziesz- odparł Lucjusz – Więc Draco zajmuje się siostrą.
-Nie wiem jak ci dziękować- wyszeptała i rozpłakała się.
-Za co?- warknął.
-Harry przyznał, że co jakiś czas dostawał krótkie notki opisujące co się u mnie dzieje- powiedziała i wtuliła się w niego mocno- Wiem, że to ty wysyłałeś.
-Nie mam zamiaru się do niczego przyznawać.
-Ważne, że ja znam prawdę- zaśmiała się przez łzy.
-Masz być szczęśliwa- warknął Lucjusz ścierając jej z twarzy słone krople- Nawet jeżeli oznacza to powrót tej dwójki do Twojego życia.
-Arina i ty jesteście najważniejsi- powiedziała stanowczo- I to wy sprawiacie, że jestem szczęśliwa, ale Harry i Ron są dla mnie jak bracia i bardzo za nimi tęskniłam.
Hermiona ułożyła się wygodnie i uśmiechnęła się do męża, który mruknął zadowolony i przytulił ją mocniej do siebie.
-A teraz posłuchaj...
Ron ożenił się z Padmą, mają rocznego synka Travisa, mieszkają niedaleko Nory.
Harry i Emma poznali się dwa miesiące po zakończeniu wojny i mieszkają w Szkocji!
Mają piękny dom na odludziu.
-Nie mam ochoty o nich słuchać- wyszeptał Lucjusz do ucha Hermionie i pocałował ją w czułe miejsce na szyi.
-Ja nie wątpię, że zawsze znajdziesz ciekawsze zajęcie- zaśmiała się i pocałowała go- Więc zakończę moją opowieść, z jednym małym ogłoszeniem...
-Jakim?
-Jutro Potterowie i cała rodzina Weasley’ów przyjdą do nas na kolację- oznajmiła wesoło.
-Granger!- wykrzyknął Malfoy prostując się gwałtownie i złapał w ostatniej chwili żonę ratując ją przed upadkiem.
-Kochanie musiałeś się tego spodziewać- zaśmiała się gdy znów usiadł wygodnie.

Lucjusz Malfoy nie lubił tłumów w swoim domu, nienawidził gdy inni zabierali mu cenny czas, który mógł spędzić z rodziną.
Gdy wrócił po bitwie do Malfoy Manor, był zmęczony i ranny. Lecz najważniejsze było dowiedzenie się czy Granger nic się nie stało. Skrzaty od razu dostały rozkaz by sprawdziły gdzie jest przyjaciółka Pottera i w jakim jest stanie. Jakie było jego zdziwienie gdy jeden ze skrzatów wskazał drzwi biblioteki.
Gy je otworzył ujrzał śpiącą na kanapie gryfonkę, gdy cicho wypowiedział jej imię, wstała gwałtownie i z płaczem do niego podbiegła.
-Nigdy mnie nie zostawiaj- łkała wtulając się w niego mocno.
-Już po wszystkim- mruczał gładząc ją po włosach.
On arystokrata stracił głowę i serce dla czarownicy mugolskiego pochodzenia.
I nie miał zamiaru jej stracić.
Więc teraz stał w obszernym salonie i wpatrywał się w gości swojej żony.
Hermiona z Ginny nie mogły się nagadać, stały już od dwudziestu minut przy kominku i opowiadały wszystko co im przyszło na myśl.
Nigdy by nie pomyślał, że Ginewra wyjdzie za Zabiniego. Kto by pomyślał, że Weasley’ówna wybierze ślizgona. Choć nigdy też nie spodziewał się, że jego syn ożeni się z Luną Lovengood, dzięki której już za kilka miesięcy zostanie dziadkiem.
Wszystko było dobrze, nareszcie nie ma tajemnic i niedomówień.
Malfoy ruszył schodami i po chwili znalazł się w pokoju w którym smacznie spała jego mała córeczka.
-Zawsze można cię tu znaleźć- usłyszał po chwili.
Hermiona stała w drzwiach i uśmiechała się promiennie.
-Czemu nie jesteś ze swoimi gośćmi?- zapytał cicho.
-Naszymi- poprawiła go podchodząc- Wszystko jest na dobrej drodze.
-Co masz na myśli?
-Wszyscy są szczęśliwi- powiedziała całując go w policzek- Więc chodź i ciesz się z innymi Malfoy.
-Mam z czego, prawda?- uśmiechnął się krzywo.
-Oczywiście- przyznała- Masz cudowną żonę i dzieci, więc ...- posłała mu buziaka i wyszła.
Lucjusz ruszył za nią kręcąc z niedowierzaniem głową.
-Mam dobry gust- mruknął zamykając drzwi do pokoju córeczki.



Napisałam ją dość dawno, została odnaleziona, więc wstawiłam :)