Mała
wiadomość - Chodzi o blog , który zdaniem paru osób skopiował mi pomysł, moim
zdaniem tylko końcówka była podobna , więc na tym zakończmy ten temat :-) Ale
dziękuję za powiadomienie, dzięki temu wiem, że doceniacie moją pracę :-)
A
teraz zapraszam do czytanie.
Ładna,
brązowowłosa kobieta szła w kierunku Dziurowego Kotła.
-
Hermiona? – usłyszała głos, którego wolałaby nigdy więcej nie słyszeć.
-
Ron – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.
-
Co ty tu robisz? – zapytał, podchodząc do niej.
-
Stoję – odpowiedziała wzruszając ramionami.
-
Jesteś w ciąży? – zdziwił się, patrząc na jej zaokrąglony brzuch.
-
Spostrzegawczy jesteś – powiedziała z lekkim uśmiechem.
-
Kto jest ojcem? – zmarszczył czoło.
-
Nie sądzę, żeby to powinno cię interesować – odpowiedziała, kładąc ręce na
brzuchu.
-
Może nie powinno, ale interesuje, więc mi powiedz – warknął, po czym uśmiechnął
się wrednie – Chyba, że nie wiesz, kim jest facet, z którym spałaś!
-
Ja nie jestem tobą, Ronald, i nie sypiam z wszystkim co się rusza – powiedziała
stanowczo. – A teraz wybacz, ale nie mam zamiaru tracić na ciebie więcej czasu!
-
Idziesz do Dziurawego? – zapytał Ron, idąc za nią.
-
Tak – odparła.
-
Ja też – powiedział i nie zważając na jej wściekłe spojrzenie szedł obok niej.
Hermiona
westchnęła i przypomniała sobie dzień w którym ostatni raz widziała rudzielca.
Banalna
historia, wróciła wcześniej z pracy i zastała Rona w łóżku z jakąś kobietą. Kim
ona była? Nie wiedziała, nie chciała tego wiedzieć. To nie było ważne, ważne
było to, że chłopak z którym była pół roku zdradził ją w jej mieszkaniu.
Nie
słuchała jego wyjaśnień, nie miała zamiaru być dłużej z kimś, kto jej nie
szanuje. Wyprowadziła się, zerwała kontakt ze wszystkimi. Tęskniła ze Harry’m i
Ginny, ale nie chciała mieć nic wspólnego z rudzielcem, a wiedziała że gdyby
spotykała się z Potterami, natknęłaby się kiedyś na Rona.
-
Dlaczego nie odzywałaś się do nikogo? – zapytał Ron.
-
Nie chciałam – powiedziała, nie patrząc na niego.
-
Wolałaś być sama – mruknął.
-
Nie byłam i nie jestem sama – odpowiedziała i weszła do Dziurawego Kotła,
rozejrzała się, lecz nie widząc męża, usiadła przy wolnym stoliku, wyciągnęła
książkę z torebki i zaczęła czytać.
-
Herm? – usłyszała.
Uniosła
wzrok i napotkała zielone oczy Harrego.
-
Witaj – przywitała się z uśmiechem, lecz tym razem szczerym.
-
Miona – Ginny podbiegła i przytuliła swoją przyjaciółkę. – Jak ja za tobą
tęskniłam!
-
Ja za tobą też – odpowiedziała wzruszona Hermiona.
-
Możemy się dosiąść? – zapytał Harry, Hermiona z uśmiechem pokiwała głową, była
zadowolona że ich spotkała… No, może z wyjątkiem Rona.
-
Co się z tobą działo? – zapytała Ginny.
-
Wyjechałam do Australii – odpowiedziała.
-
I dopiero teraz wróciłaś?- dopytywał się Harry.
-
Nie, wróciłam dwa miesiące temu – odparła z przepraszającym uśmiechem.
-
Dlaczego się nie odezwałaś? – zapytała Ginny- Który miesiąc? – rudowłosa widząc
zmieszanie przyjaciółki zmieniła temat.
-
Szósty – odparła z czułym uśmiechem.
-
Gratuluję – powiedział Harry.
-
Dziękuję – Hermiona spojrzała na Wybrańca z radością.
-
Ale nie chce powiedzieć kto jest ojcem – odezwał się Ron z wrednym uśmiechem.
-
Ron, zachowuj się – upomniała go Ginny.
-
Nie przejmuj się – powiedziała Hermiona. – Niech mówi co chce, nie interesuje
mnie jego zdanie.
-
Panna-Wiem-To-Wszystko nie wie z kim spała i kto jest ojcem bękarta, a będzie
mnie obrażać! – krzyknął Ron.
-
Zadziwiające Weasley – usłyszeli zimny głos, odwrócili się i ujrzeli Lucjusza
Malfoya z groźnym wyrazem twarzy. – Ciekawe, że bez tak ważnego narządu jak
mózg jesteś w stanie cokolwiek powiedzieć!
-
Malfoy – wysyczał Ron.
-
Brawo – warknął Malfoy z krzywym uśmiechem. – Geniusz, nie idiota!
-
Czego Pan od nas chce? – zapytał Harry, wstając.
-
Od was nic – odparł Lucjusz. – Przyszedłem po żonę.
-
No, to ją znajdź i idź – warknął Ron.
-
Znalazłem – powiedział blondyn z szyderczym uśmiechem. – I chyba powinienem ci
być wdzięczny.
-
Za co? – zapytał zdumiony rudzielec.
-
Za to, że z ciebie taki kretyn – odparł Malfoy, po czym zwrócił się do
Hermiony. – Skarbie, idziemy?
-
Skarbie? – powtórzyła zaszokowana Ginny, patrząc na przyjaciółkę która wstała i
podeszła do blondyna z promiennym uśmiechem, po czym stanęła na palcach i
założyła na jego ustach czuły pocałunek.
-
Kupiłaś wszystko co chciałaś? – zapytał Lucjusz, patrząc na Hermionę z
czułością.
-
No prawie – odparła, przygryzając wargę.
-
Czego nie masz? – zapytał, marszcząc brwi.
-
Byłam w tym sklepie z księgami o zielarstwie, ale tą książkę którą chciałam
mają tylko w wydaniu trzy tomowym – powiedziała ze smutną miną. – Jest za
ciężka jak dla mnie, a na transport sową ta książka jest za cenna!
-
Książka jak książka – mruknął Lucjusz.
-
Kochanie, tę książkę napisała Lisa Kisden, największa badaczka na świecie! –
oburzyła się Hermiona.
-
Dobrze, poczekaj chwilę, kupię ci ją – powiedział Lucjusz.
-
Dziękuję – wykrzyknęła szczęśliwa Hermiona i pocałowała go namiętnie.
-
Usiądź i odpoczywaj. Jeżeli ktoś cię zdenerwuje – powiedział i spojrzał na
rudzielca. – Pożałuje!
-
Nie martw się – odparła i z uśmiechem usiadła z powrotem przy stole.
-
Hermiona, czy ty jesteś żoną Malfoya?! – zapytała po chwili ciszy Ginny.
-
Tak – odparła z rozmarzonym spojrzeniem.
-
Jak mogłaś za niego wyjść? – warknął Ron.
-
Uspokój się – powiedział Harry. – Miona, dlaczego nam nie powiedziałaś?
-
Kiedy? – zapytała, podnosząc do góry brwi.
-
Jesteś szczęśliwa? – zapytała poważnie Ginny.
-
Bardzo – odparła z promiennym uśmiechem.
-
To dobrze – powiedziała rudowłosa.
-
Odbiło ci Gin? – oburzył się Ron. – Ona wyszła za Malfoya!
-
No właśnie, Gin! – Hermiona uśmiechnęła się krzywo. – Jestem żoną Malfoya i do
tego matką jego dzieci!
-
Dzieci? – zdumiała się Ginny i spojrzała na brzuch przyjaciółki.
-
Oj, nie, Gin – Hermiona pokręciła ze śmiechem głową. – Tam znajduje się tylko
nasz synek, ale mamy jeszcze dwuletnią córeczkę!
-
Gdzie ona jest? – zapytał Harry.
-
U moich rodziców – odparła. – Stęsknili się, a ja namówiłam Lucjusza, żeby
oddał na chwilę jego małą księżniczkę.
-
Córeczka tatusia – zaśmiała się Ginny.
-
I to jaka – powiedziała Hermiona.
-
To jest porażka – warknął Ron i wstał. – Granger, zmieniłaś się i to na gorsze!
Żegnam!
-
Nie przejmuj się nim – odezwał się Harry poważnie.
-
Nie przejmuję – Hermiona wzruszyła ramionami.
-
Przez niego wyjechałaś i zerwałaś z nami kontakt – wyszeptała smutno Ginny.
-
Tak – przyznała Hermiona i uśmiechnęła się na widok męża z wielką księgą pod
pachą. – Kupiłeś!
-
Obiecałem – odparł. – Idziemy?
-
Niech pan usiądzie – powiedział Harry.
Malfoy
spojrzał na niego zmrużonymi oczami, po czym zwrócił wzrok w stronę żony, a
widząc jej proszące spojrzenie, westchnął i zajął obok niej miejsce.
Przez
chwilę panowała cisza.
-
Może odwiedzicie mnie w sobotę – zaproponowała Hermiona. – Lucjusz musi
wyjechać na cały dzień, więc będę sama z Rose.
-
Z przyjemnością – odpowiedziała Ginny z uśmiechem.
-
Przyprowadź też rodziców Gin, bardzo się za nimi stęskniłam!
-
Na pewno przyjdą – powiedziała rudowłosa, z niepewną miną patrząc na męża i
blondyna.
Obaj
milczeli, unikając swojego wzroku.
-
Kochanie – odezwała się cicho Hermiona, kładąc dłoń na kolanie męża.
Spojrzał
na nią groźnie, lecz po chwili jego wzrok złagodniał.
-
Robię to tylko dla ciebie – mruknął i zwrócił się do Harrego. – Potter, ze
względu na moją żonę, powinniśmy się… tolerować.
-
Też tak sądzę – powiedział Harry.
-
Zadowolona? – mruknął Malfoy.
-
Bardzo – odparła Hermiona z uśmiechem.
-
Jak to się stało, że jesteście razem? – zapytała Ginny.
-
No więc, gdy wyjechałam do Australii, nie wiedziałam co dalej mam robić.
Postanowiłam znaleźć nową pracę i mieszkanie, nie chciałam przeszkadzać
rodzicom – powiedziała Hermiona. – Znalazłam ogłoszenie, że pewna firma
produkująca miotły wyścigowe poszukuje uzdrowicielki, ponieważ osoby
wypróbowujące nowe miotły najczęściej coś sobie robią. Poszłam na spotkanie,
okazało się, że właścicielem jest Lucjusz, dostałam pracę, a po roku byłam już
jego żoną.
-
A co na to Draco? – zapytała zaniepokojona Ginny.
-
Przyzwyczaił się – zaśmiała się Hermiona. – Dzięki Astori, która przekonała go,
że jeżeli jego ojciec jest szczęśliwy, powinien mnie zaakceptować!
-
I zrobił to? – zapytał Harry.
-
Spróbowałby nie – mruknął Lucjusz.
Harry
spojrzał na niego uważnie i to co zobaczył zaskoczyło go. Lucjusz Malfoy,
arystokrata, który jeszcze pięć lat temu nienawidził szlam, poślubił czarownicę
mugolskiego pochodzenia, którą kocha i ma z nią dzieci!
-
A co u was? – zapytała Hermiona.
-
Mamy synka Jamesa, ma roczek – odpowiedziała Ginny z uśmiechem.
-
Gratuluję – powiedziała była Gryfonka.
Spędzili
jeszcze godzinę razem, po czym się pożegnali.
Hermiona
trzymając się za rękę z Lucjuszem szła Pokątną, ściągając na siebie zdumione
spojrzenia.
-
Zaczyna się – mruknął Malfoy.
-
Wiedzieliśmy, że tak będzie – powiedziała Hermiona i uśmiechnęła się
zadziornie. – Możemy ich jeszcze bardziej zaszokować.
-
Co chcesz zrobić? – zapytał z krzywym uśmiechem.
-
Mam zamiar pocałować męża – powiedziała i stanąwszy na palcach zarzuciła mu
ramiona na szyję i przybliżyła swoje usta do jego. – Co o tym sądzisz?
-
Wspaniały pomysł kociaku – mruknął i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Oderwali
się od siebie po dłuższej chwili. Czarodzieje wpatrywali się w nich
zaszokowani, lecz wystarczyło jedno spojrzenie Malfoya, aby zmieszali się i
zaczęli rozchodzić.
-
I jest sensacja na pierwszą stronę gazet – zaśmiała się Hermiona. – Lucjusz
Malfoy, arystokrata, poślubił szlamę Granger!
-
Hermiono mówiłem, żebyś nie nazywała się tak! – powiedział groźnie i pocałował
ją czule. – Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała!
-
Kocham cię – wyszeptała.
-
Ja ciebie też – odparł. – Wracamy do domu?
-
A możemy jeszcze iść na lody?
-
Dla ciebie wszystko – powiedział i ruszyli do lodziarni Floriana Fortescue.
Gdy
siedzieli już w ogrodzie lodziarni, Malfoy spojrzał na żonę.
-
Na co masz ochotę?
-
Na ciebie – powiedziała z uśmiechem, blondyn pochylił się i pocałował ją. –
Mhm, a teraz poproszę lody z owocami i bitą śmietaną!
Malfoy
poszedł złożyć zamówienie i po chwili wrócił z deserem dla żony.
-
Cieszę się, że spotkałam Harrego i Gin – odezwała się Hermiona po chwili.
-
Co powiedział ten idiota Weasley? – zapytał Lucjusz bawiąc się włosami żony.
-
Że się zmieniłam i to na gorsze – powiedziała Hermiona z uśmiechem i podsunęła
łyżeczkę z lodami mężowi. – Smakują ci?
-
Dobre – mruknął i pochylił się nad nią i pocałował. – Ale tak smakują o wiele
lepiej.
Hermiona
zarumieniła się uroczo.
-
Mam nadzieję, że Ron nie naopowiada jakichś głupot swoim rodzicom –
powiedziała.
-
Niech tylko spróbuje, a pożałuje – warknął Malfoy. – Nie wiem, czy to dobry
pomysł, by przychodzili, gdy mnie nie ma! Jak cię zdenerwują to…
-
Kochanie, nie zdenerwują mnie – zapewniła Hermiona. – Wszystko będzie dobrze,
ale mam nadzieję, że uda ci się wrócić wcześniej. Nie lubię jak cię nie ma!
-
Postaram się – obiecał. Hermiona skrzywiła się uroczo. – Coś się stało?
-
Mam ochotę na ogórki z masłem orzechowym – powiedziała, gładząc brzuch.
-
Nie lubisz masła orzechowego – zauważył Malfoy.
-
Ale twój syn widać uwielbia – westchnęła Hermiona, na co blondyn się roześmiał.
-
Choć kocie, wracamy do domu, gdzie dostaniesz tę zachciankę – powiedział
podając jej rękę i pomagając wstać.
-
Mam jeszcze inną zachciankę – wyszeptała.
-
Jaką? – zapytał, przytulając ją do siebie.
-
Chcę kochać się ze swoim mężem – wyznała cicho.
-
Tę zachciankę spełnię z wielką przyjemnością – powiedział poważnie Malfoy i
teleportował się wraz z żoną do domu.
-
Uważaj na siebie i wracaj szybko – powiedziała Hermiona z czułością.
-
Wrócę przed wieczorem, obiecuję – odpowiedział poważnie i pocałował ją
namiętnie. – Kiedy ma przyjść Potter z Wesleyami?
-
Za trzy godziny – mruknęła Hermiona przytulając się do męża.
-
Co się stało? – zapytał zaniepokojony.
-
Nie chcę, żebyś wychodził! – powiedziała ze smutną miną. – Jest sobota!
-
Skarbie, wiesz, że muszę być dzisiaj we Włoszech, żeby podpisać tę umowę – odpowiedział
całując ją w czubek głowy. – I wiesz też, że wolałbym spędzić ten czas z tobą i
Rose.
-
Wiem – westchnęła i odsunęła się od niego. – Wynagrodzisz mi to!
-
Jak? – zapytał z seksownym uśmiechem.
-
Jutro spędzimy cały dzień w łóżku!
-
W takim razie powinienem częściej wyjeżdżać – zaśmiał się i pocałowawszy ją
ostatni raz teleportował się na spotkanie.
Hermiona
weszła do pokoju śpiącej córeczki. Była dopiero szósta więc mała spała jeszcze
słodko.
-
Moja kruszynka – wyszeptała z czułym uśmiechem.
Nagle
usłyszała na dole jakiś hałas. Zdziwiona ruszyła do drzwi.
-
Pani, jakiś rudowłosy mężczyzna wszedł do domu! – skrzat Domi pojawił się obok
niej. – Chyba jest pijany!
-
Dasz radę znaleźć Lucjusza? – zapytała zdenerwowana.
-
Tak, Pani – odpowiedział skrzat.
-
Więc zrób to, lecz najpierw teleportuj Rose do moich rodziców – powiedziała i
zeszła po schodach.
Hermiona
ujrzała Rona słaniającego się na nogach obok drzwi.
-
Co tu robisz? – zapytała podchodząc do niego.
-
Przyszedłem cię odwiedzić – zaśmiał się. – Cieszysz się?
-
Nie – powiedziała, kładąc opiekuńczo ręce na brzuchu.
-
Urządziłaś się – warknął, rozglądając się po posiadłości. – Jak ci się spędza
czas w salonie gdzie byłaś torturowana?
-
Ron, czego chcesz? – zapytała, odsuwając się trochę.
-
Odeszłaś od mnie – warknął. – I znalazłaś sobie bogatego faceta! Dlatego nie
chciałaś do mnie wrócić?
-
Zdradziłeś mnie – odpowiedziała. – W moim własnym mieszkaniu!
-
Miałaś wrócić później! – krzyknął.
Hermiona
skuliła się w sobie.
-
Idź, Ron – wyszeptała zdenerwowana. – Czego chcesz?
-
Chciałem się dowiedzieć, co widzisz w tym starym Śmierciożercy – powiedział z
wrednym uśmiechem. – Musi drogo ci płacić, że z nim jesteś, a może jakiś
eliksir miłosny?
-
Jesteś pijany, wyjdź! – powiedziała stanowczo i otworzyła drzwi.
-
Nie tak szybko – warknął i podszedł do niej. – Najpierw powinnaś mieć
porównanie!
-
Jakie porównanie? O czym ty mówisz? – wyjąknęła przerażona.
Weasley
zaśmiał się i chwycił jej ręce.
-
Nie miałaś okazji porównać, który z nas jest lepszy w łóżku, Granger –
wycedził, zbliżając swoją twarz do jej. – Udawałaś cnotkę, ale teraz dostanę
to, co chcę!
-
Ron, zostaw mnie! – poprosiła Hermiona, gdy uścisk rudzielca stał się
silniejszy, a on złapał ją za pierś.
-
Nic z tego, teraz…
-
Teraz cię zabiję! Crucio! – usłyszeli i Ron znalazł się na podłodze, krzycząc z
bólu.
Nagle
w domu pojawił się Harry ubrany w aurorskie szaty wraz z nieznanym mężczyzną
oraz Domi.
Lucjusz
z sadystycznym uśmiechem patrzył na cierpiącego rudzielca.
-
Wystarczy – powiedział Harry. – Teraz my się nim zajmiemy.
-
Powinienem go zabić – warknął, nadal się nie ruszając.
-
Powinien pan, ale nie zrobi pan tego, tylko zajmie się Hermioną – powiedział
Harry, na co Lucjusz przeniósł wzrok na przerażoną żonę.
Przerwał
czar i przypadł do żony.
-
Już dobrze – szeptał, tuląc ją do siebie.
Drżała
w jego objęciach, a łzy ciekły po jej policzkach.
-
Rose – wyszeptała.
-
Jest u twoich rodziców – powiedział Lucjusz, chwycił ją za brodę i delikatnie
uniósł jej głowę, tak, że patrzyła mu w oczy. – Skarbie już ci nic nie grozi!
-
Bałam się – załkała i wtuliła się w bezpieczne ramiona męża.
W
tym czasie Harry założył Ronowi kajdanki i mężczyzna z którym przybył,
teleportował się z rudzielcem.
-
Mionka, wszystko dobrze? – zapytał, podchodząc do niej.
-
Tak – wyszeptała, nadal stojąc w objęciach blondyna.
-
Musisz złożyć zeznania – powiedział Harry. – Jeżeli nie jesteś w stanie, możemy
to przełożyć.
-
A Lucjusz może być przy mnie? – zapytała.
-
Oczywiście – odparł Potter..
-
Więc miejmy to za sobą – wyszeptała i ruszyła do salonu. Usiadła na sofie i
wpatrywała się w okno.
Malfoy
usiadł obok niej i przyciągnął ją do siebie, Hermiona z lekkim uśmiechem
przytuliła się do piersi blondyna.
-
Jestem tu – wyszeptał jej do ucha.
-
Przy tobie czuję się bezpiecznie- wyznała.
-
Mionka… – odezwał się Harry, a gdy przyjaciółka na niego spojrzała wyczarował
pergamin i samo notujące piór i zaczął. – Harry James Potter, Auror, zeznania
poszkodowanej Hermiony Jean Malfoy. Hermiono opowiedz co się wydarzyło…
Hermiona
streściła rozmowę z Ronem, cały czas przytulając się do męża.
-
… wtedy zjawił się Lucjusz, a resztę już znasz – zakończyła, po czym spojrzała
zaniepokojona na przyjaciela. – Co mu grozi?
-
Najlepiej zasłona – warknął Malfoy.
-
Jeżeli złożysz doniesienie, kilka lat w Azkabanie – wyjaśnił Harry, na co
Hermiona lekko krzyknęła. – Jeżeli zaś nie złożysz obciążających go zeznań,
czyli powiesz, że tylko wdał się z tobą w kłótnie, a nie próbował cię… Nie
próbował cię zgwałcić – dokończył Potter z zaciśniętą szczęką. – Grozi mu wyrok
w zawieszeniu.
-
Pójdzie do Azkabanu – powiedział wściekle Lucjusz.
-
Nie – zaprotestowała słabo Hermiona. – Nie możemy tego zrobić państwu Weasley,
oni się załamią! A Ron był pijany!
-
Hermiono, on … – zaczął Malfoy, lecz przerwała mu kładąc palec na jego ustach.
-
Kochanie, wiem co on próbował zrobić, byłam przy tym – powiedziała
próbując się uśmiechnąć. – Ale dzięki tobie nic mi nie jest!
-
On powinien za to zapłacić! – warknął Lucjusz, chwytając jej rękę i całując ją
delikatnie. – Nie może mu to ujść płazem!
-
Z jednej strony zgadzam się z Twoim mężem, Herm, z drugiej jestem ci wdzięczny,
dzięki temu rodzice Ginny nie załamią się – powiedział Harry, po czym
westchnął. – Ale zasłużył na karę, jeżeli nie chcesz go wysłać do Azkabanu,
mogę założyć mu namiar, który uniemożliwi zbliżanie się do ciebie na dwieście
metrów.
-
To będzie najlepsze rozwiązanie – powiedziała.
Usłyszeli
dzwonek do drzwi, słyszeli jak Domi wpuszcza kogoś i już po chwili do salonu
wbiegli państwo Weasley oraz Ginny.
-
To prawda? – zawołał Ginny przypadając do Harrego. – Ron naprawdę próbował
skrzywdzić Mionkę?
-
Tak – odparł poważnie Harry.
-
Gdzie ja popełniłam błąd – załkała Pani Weasley. – Jak mogłam wychować takiego
potwora?
-
Niech Pani usiądzie – zaproponował Lucjusz, wstając.
Molly
spojrzała na niego, następnie zwróciła wzrok na Hermionę, podeszła szybko do
niej i usiadła obok.
-
Przepraszam, kochanie, za Rona – powiedziała drżącym głosem Pani Weasley.
-
To nie Pani wina – pocieszyła ją Hermiona. – Nie zdążył nic zrobić!
-
Ale próbował – odezwał się załamany Pan Weasley. – Co mu grozi?
-
Jeżeli Hermiona zdecyduje się nie donosić na niego o próbę gwałtu – powiedział
poważnie Harry. – To wyrok w zawieszeniu i namiar, natomiast gdyby Miona
zeznała, wtedy Azkaban.
-
Co postanowiłaś? – zapytała cicho Pani Weasley.
-
Nie złożę zeznań – odparła ze smutnym uśmiechem. – Był kiedyś moim
przyjacielem, lecz ratuje go tylko i wyłącznie ze względu na Gin i państwa.
-
Dziękuję – Pani Weasley porwała ją w objęcia. – Dziękuję ci, Hermiono!
Hermiona
leżała w łóżku, gdy wszedł Lucjusz z Rose.
-
Chodź do mamusi, kochanie – powiedziała czule, wyciągając do córeczki ramiona.
Malfoy
zajął miejsce przy żonie i córeczce.
-
Jak się czujesz? – zapytał.
Hermiona
ułożyła się w jego ramionach wraz z Rose.
-
Teraz wspaniale – powiedziała.
-
Nadal uważam, że powinien trafić do Azkabanu – warknął Lucjusz.
-
Wiem kochanie, ale nie mogłam tego zrobić – odpowiedziała. – Możemy o tym
zapomnieć?
-
Jeżeli tego chcesz – powiedział, całując ją czule.
-
Chcę – potwierdziła. – Chcę o tym zapomnieć o tym dniu… Lucjuszu, twoje
spotkanie!
-
Czy ty jesteś przy zdrowych zmysłach?! – warknął, przytulając ją mocno. – Ty
jesteś ważniejsza!
-
Ale…
-
Moja rodzina jest najważniejsza – powiedział stanowczo i pocałował ją
namiętnie.
-
Kocham cię – wyszeptała z uśmiechem.
-
Ja ciebie też – odparła.
-
Mama – zawołała Rose.
-
Co się stało skarbie? – zapytała Hermiona.
-
Kotek – dziewczynka pokazała na zdjęcie przedstawiające ją i Krzywołapka
znajdujące się na ścianie sypialni.
-
To jest Krzywołap – powiedziała. – Był moim kotem, odkąd miałam trzynaście lat,
ale niestety zdechł.
-
Tatuś, Piesio! – powiedziała Rose, przytulając się do ojca.
-
Chcesz pieska? – zapytał rozbawiony Lucjusz.
-
Tak! – zawołała dziewczynka. – Możemy?
-
Kupimy pieska – powiedziała Hermiona z uśmiechem. – Prawda kochanie?
-
Kupimy – potwierdził Malfoy ze śmiechem.
Hermiona
trzymając za rękę Rose szła wraz z Lucjuszem, który trzymał na rękach ich
trzyletniego synka, ulicą Pokątną.
-
Idziemy na lody? – zapytała pięcioletnia Rose.
-
Oczywiście – potwierdziła Hermiona. – Na duże lody z owocami!
-
I bitą śmietaną! – zawołał Patrick.
Rodzina
Malfoy usiadła w ogrodzie lodziarni i zabrała się za jedzenie deserów.
-
Pycha – powiedziała Rose z zadowoloną miną.
Lucjusz
pocałował Hermionę i uśmiechnął się.
-
Prawda – odparł.
-
Potwierdzam – powiedziała Hermiona.
Od
trzech lat, czyli od dni kiedy Ron został aresztowany, nie widziała go ani
razu, podobno wyjechał do Hiszpanii, chcąc uciec od prasy, która jakimś
sposobem dowiedziała się o zdarzeniu, które miało miejsce w dworze
Malfoyów. Hermiona podejrzewała bliźniaków, którzy, gdy dowiedzieli się o
postępku brata, postanowili dać mu nauczkę. Skończyło się na tym, że Ron przez
dwa tygodnie chodził z wypisanym na czole napisem „Jestem kretynem!”.
Ginny
wraz z Harrym zerwali kontakt z rudzielcem. Państwo Weasley jako jedyni z
rodziny odzywają się do syna.
Lucjusz
zrobił wszystko, by jego rodzina była bezpieczna, na dwór nałożył masę zaklęć,
lecz Hermiona kazała mu je zdjąć, gdy za każdym razem gdy ktoś do nich
przychodził, musiał przez dziesięć minut czekać, aż zasłony zostaną zdjęte.
Hermiona
wybaczyła Ronowi, po przeczytaniu listu, który do niej napisał, zamieścił w nim
przeprosiny oraz wytłumaczenie swojego zachowania, pisał że nie był świadomy
tego, co robi.
Kobieta
nie chciała już nigdy wracać do tej sprawy, wyrzuciła byłego przyjaciela z
pamięci.
Hermiona
ma wspaniałego męża, dzieci oraz przyjaciół. Nic więcej do szczęścia jej nie
potrzeba.
-
A kupis mi tatusiu miotłę? – zapytała Rose.
-
Nie mam mowy – zaprotestowała Hermiona.
-
Cemu? – dziewczyna spojrzała smutno na mamę.
-
Jesteś za mała, a to niebezpieczne – powiedziała Hermiona.
-
Wcale nie – odezwał się Lucjusz, a widząc wściekły wzrok żony, uśmiechnął się
do niej. – Skarbie, to wcale nie jest niebezpieczne!
-
Ale…
-
Mamusiu, prose – wyszeptała z proszącą minką Rose.
Hermiona
westchnęła.
-
Dobrze, ale nie latasz bez taty! – powiedziała i uśmiechnęła się na widok
szczęśliwej miny córki oraz dumnej męża.
-
Wyrośnie z niej wspaniała ścigająca! – zawyrokował Lucjusz.
-
A ty, skarbie, na co masz ochotę? – zapytała synka.
-
Cekoladowe zaby! – odpowiedział roześmiany chłopiec.
-
Na to się zgadzam bez zastrzeżeń – powiedziała Hermiona z uśmiechem.
-
Zapomniałaś o kimś – odezwał się Lucjusz z iście ślizgońskim uśmiechem.
-
Naprawdę? – zapytała. – O kim? O Leo?
-
Hau, hau – zawołał Patrick.
-
Kupimy Leo psie przysmaki? – zapytała Rose.
-
Tak, kochanie – odparł Lucjusz i spojrzał na żonę. – Zapomniałaś o mnie!
-
Och – Hermiona uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko. – A co sobie życzysz?
-
Ciebie – wymruczał jej do ucha. – Nagą w łóżku!
-
Spełnię to z wielką przyjemnością – powiedziała i pocałowała go czule.
-
A ty mamusiu co chcesz? – zapytała Rose.
-
Ja już mam wszystko, czego pragnęłam – odpowiedziała z promiennym uśmiechem.