Dla Alicji ;)
Mam nadzieję, że wszystkim się
spodoba :)
- Na pewno chcesz to zrobić? -
zapytała Hermiona.
- Muszę - odparł Harry,
patrząc na czarnowłosą dziewczynę samotnie spacerującą po błoniach.
- Parkinson jest sprytna-
odezwał się Ron- Musisz na nią uważać…
- Dam radę - powiedział
Potter, przeczesując włosy.
- Wierzę w ciebie - wyszeptała
Hermiona i z uśmiechem go przytuliła, lecz gdy się odsunęła, jej twarz była
poważna.
- Co się stało? - zaniepokoił
się wybraniec.
- Ja wiem, że Dumbledore ma
swój plan, i to ważne byś zaprzyjaźnił się z Pansy ale…
- Ale? - zapytał Ron,
marszcząc czoło.
- Ona się zmieniła… widać to -
powiedziała, wzdychając. - Ślizgoni panoszą się teraz po zamku, wierząc że
Voldemort wygra, a ona zamiast z nimi być, chodzi na spacery, albo przesiaduje
w bibliotece! Zupełnie inna osoba!
- Może ją podmienili? -
zażartował Ron.
- Jesteś kretynem - mruknęła
Hermiona, przewracając oczami.
- Mionka wiem, o co ci chodzi
- odpowiedział Harry. - I uspokoję cię! Nie mam zamiaru jej skrzywdzić! Zrobię
to o co prosił mnie Dumbledore , zaprzyjaźnię się z nią i to wszystko!
- Mam nadzieję - wyszeptała
pod nosem, patrząc jak przyjaciel kieruje się na błonie.
- Ty coś podejrzewasz,
prawda?- zapytał Ron gdy zostali sami.
- To nie skończy się dobrze -
odparła Hermiona i pokręciła głową. - Obawiam się, że ktoś może cierpieć!
- Miona, nie kracz - poprosił
rudzielec. - Co się może stać?
- Pomysły Dumbledora nie
zawsze kończą się tak jak on się tego spodziewał - przypomniała Hermiona,
machając mu przed oczami zaręczynowym pierścionkiem lśniącym na jej palcu.
Ron na ten widok się skrzywił. Nadal
nie mógł przyzwyczaić się, że przez dyrektora, który kazał Hermionie
współpracować z Mistrzem Eliksirów, jego przyjaciółka związała się ze Snape’m.
- Aż tak źle już nie będzie -
mruknął, za co został obdarowany ciosem w potylice.
- Jesteś kretynem Ronald -
zaśmiała się Hermiona.
Harry zbliżył się cicho do Pansy,
która siedziała samotnie nad jeziorem.
- Mogę się przysiąść? -
zapytał.
Dziewczyna zmarszczyła czoło.
- Po co? - zapytała ostro.
- Bo tak? - odparł ze
zmieszanym uśmiechem.
- Rób co chcesz Potter -
warknęła, nie przestając wpatrywać się w wielką ośmiornice.
- Czemu tu siedzisz? -
zapytał, chcąc zacząć rozmowę.
- A co cię to obchodzi?! -
zapytała, patrząc na niego podejrzliwie. - O co ci w ogóle chodzi?
- Chcę pogadać…
- Dlaczego?
- A dlaczego nie? -
odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ponieważ ty jesteś kretynem
z Gryfindoru a ja wspaniałą Ślizgonką - odparła, przewracając oczami.
- Gryfoni są odważni -
przypomniał Harry.
- Chyba coś ci się pomieszało
Potter - prychnęła, wstając. - Żegnam!
Harry westchnął, gdy Parkinson
odeszła. Myślał, że będzie prościej się z nią zaprzyjaźnić, niestety okazała
się nie łatwym celem.
- Harry ja naprawdę uważam… -
zaczęła Hermiona, gdy jej przyjaciel tydzień później po raz kolejny wrócił z
nieudanej rozmowy z czarnowłosą.
- Że to nie jest dobry pomysł
- dokończyli za nią Ron i Harry, po czym się roześmieli.
- Wy się śmiejcie! -
prychnęła. - A ja wam mówię, że to nie jest to! Severus… - chłopaki na dźwięk
jego imienia skrzywili się zabawnie, na co Hermiona tylko wzniosła oczy do
nieba. - Severus powiedział, że Pansy zmieniła się pod wpływem rodziny… albo
inaczej! Właśnie ze względu na rodzinę! Ona nie chce już służyć Voldemortowi i
dlatego odsunęła się od wszystkich!
- Nie mogłaś mi tego wcześniej
powiedzieć? - zapytał Harry z pretensją, po czym wybiegł z Pokoju Wspólnego.
- Co ja takiego powiedziałam?
- zdziwiła się Hermiona.
- Nie wiem - mruknął Ron,
wpatrując się w szachownice. - Najczęściej się wyłączam kiedy zaczynasz od słów
, „ To nie jest dobry pomysł” Ałć! Za co?
Harry szedł przez Hogwarckie
korytarze i uśmiechał się do siebie. Od tygodnia starał się nawiązać nić
porozumienia ze Ślizgonką, ale ona wciąż nie dawała wciągnąć się w rozmowę,
teraz wymyślił wspaniały plan! Znalazł ją na boisku od quidditcha, siedziała na
trybunach i czytała książkę.
- Znowu ty?! - powiedziała ze
złością, gdy go zauważyła.
- Też cieszę się, że cię widzę
Parkinson - odparł z nutką złośliwości.
- Czego tym razem chcesz?
- Porozmawiać - odparł,
siadając obok niej.
- Potter o co ci tak
naprawdę chodzi?! – zapytała zirytowana. - Od tygodnia mnie śledzisz! Jeżeli
myślisz, że mam jakieś informacje co do Czarnego Pana, to się mylisz!
- Voldemort jest już martwy -
powiedział swobodnie Harry, nie zważając na zdumione spojrzenie dziewczyny
kontynuował. - Po prostu ty siedzisz sama, a ja musze trochę odpocząć od Rona i
Hermiony…
- Nie dziwię ci się - zaśmiała
się Pansy. - Rudzielec jest irytujący, a Granger…
- Są wspaniali - sprostował. –
Ale nie możemy spędzać ze sobą każdej minuty…
- No cóż, znajdź łasicy
dziewczynę - zaproponowała. - A Granger wysyłaj częściej do Snape’a to będziesz
miał spokój.
- Do Snape’a? - zapytał
kaszląc. - O co ci chodzi?!
- Jeżeli myślisz, że nie wiem
o Hermionie i profesorze, to się mylisz - powiedziała z dumnym uśmieszkiem, a
widząc jego pobladłą twarz spoważniała. - Nie powiedziałam o tym nikomu Potter!
- Skąd wiesz? – nie mógł
powstrzymać ciekawości.
- Umiem obserwować - odparła.
- Snape dobrze ukrywa uczucia, czego nie można powiedzieć o twojej
przyjaciółeczce , gdy tylko Snape się pojawi , jej oczy się świecą i patrzy na
niego jak na jakieś bóstwo i…
- To ohydne - oburzył się
Harry.
- Takie życie - zaśmiała się
Pansy. – Jeżeli cię to pocieszy, to musze powiedzieć, że Snape’owi,
zależy na niej.
- Skąd to wiesz?
- Po pierwsze nie spotykał by
się z nią gdyby mu nie zależało, ona jest strasznie wkurzająca! Po drugie
widać, że zwraca na nią co chwilę uwagę, skąd wiem? W czasie eliksirów, nadal
jest dla niej wredny, ale nigdy nie obraził jej jak innych, no wiesz , niw
wrzeszczy na nią, ani nie porównuje do bezmózgiego stworzenia… a po trzecie i
najważniejsze , gdy tylko Granger się pojawia , to Snape jakby się uspakajał -
skończyła i wzruszyła ramionami.
- I ty to wszystko
zauważyłaś?! - zdziwił się Harry. On dowiedział się o związku przyjaciółki ze
Snape’em gdy ta im to zakomunikowała pokazując pierścionek! Okazało się , że
ich związek trwa od miesięcy a on z Ronem niczego nie podejrzewali!
- Wszystko poukładało się w
całość, gdy pewnej nocy gdy wymknęłam się na Wierzę Astronomiczną, widziałam
tych dwoje na błoniach!
- No to miałaś dowody -
zaśmiał się Harry.
- To chyba jedyny raz gdy widziałam
profesora uśmiechniętego - przyznała Pansy. – Przez pewien czas nawet myślałam
, że mi się to przyśniło, ale gdy zaczęłam im się przyglądać, okazało się, że
miałam rację!
- Ja bym tam wolał żeby ci się
przyśniło - mruknął.
- Takie straszne , że Granger
z nim jest?
- Jeżeli ją zrani…
- To nic mu nie zrobisz -
dopowiedziała z drwiną. - Snape jest potężnym czarodziejem, może i jesteś
wybrańcem ale do jego umiejętności wiele ci brakuje.
- Dzięki - prychnął z goryczą.
- Proszę bardzo – odparła z uśmiechem.
- Dlaczego tu sama siedzisz? -
spytał po chwili.
- Nie twój interes - warknęła.
- Tak zapytałem - wzruszył
ramionami. - Zawsze byłaś w towarzystwie Malfoy’a i Zabniego…
- Draco i Blaise mają teraz
inne problemy - wyjaśniła wpatrując się w przestrzeń.
- Często znikają…
- Jeżeli masz ode mnie
wyciągnąć co robią moi przyjaciele to ci się nie uda! - wykrzyknęła wstając. -
Nie wiem czego chcesz, ale ja nie zdradzam przyjaciół!
- Nie chciałem…
- Nie powiem! - krzyknęła i
nagle zalała się łzami. - Widzisz coś zrobił?!
- Przepraszam - wybąknął
zmieszany i niezdarnie ją do siebie przytulił. - Nie chciałem cię zdenerwować.
- Draco i Blaise nie są źli -
wyszeptała. – Oni przeżywają wszystko o wiele bardziej niż wy… Dumbledore im
zaufał… ty też powinieneś.
Harry westchnął odsuwając się od
dziewczyny. To prawda, że Dumbledore wprowadził dwójkę Ślizgonów do Zakonu,
lecz Harry jak i większość nadal im nie ufała.
- To trudne - wyznał.
- Życie jest trudne -
prychnęła. - Oni narażają życie dla ciebie!
- Dla mnie?! - oburzył się.
- Dla mnie?! - oburzył się.
- A dla kogo? - warknęła. - To
ciebie chroni Dumbledore! To wszystko po to byś przeżył i pokonał Czarnego
Pana!
- I pokonam go!
- Mam nadzieję Potter -
powiedziała odchodząc. - Przynajmniej raz zrób to co należy!
- Parkinson… - krzyknął, gdy
nie zareagowała, zaklął.
- Po co Dumbledore każe mi się
z nią zaprzyjaźnić? - zapytał Harry Hermiony.
- Na pewno ma w tym swój cel -
odpowiedziała, wzruszając ramionami.
- A jaki?!
- Nikt tego nie wie - odezwał
się Ron - Nawet on sam!
Cała trójka się roześmiała.
Harry się nie poddał. Codziennie
zagadywał Pansy, dzięki czemu odnaleźli wspólny język…
- A wtedy Draco obudził się na
środku jeziora… - skończyła opowieść Pansy.
- Zabini nie zginął za ten
kawał? - zdziwił się Harry.
- Zemścił się - zaśmiała się
czarnowłosa. - Następnego dnia obudził się obok drzwi pokoju McGonagall… ale
się wtedy działo!... Wtedy jeszcze nie musieliśmy się przejmować Czarnym Panem
- dokończyła z nutką smutku w głosie.
- Za niedługo to się skończy -
przyrzekł.
- Może ci się uda -
uśmiechnęła się z przymusem.
- Wszystkim nam się uda! -
odparł z pewnością, która spowodowała poprawę humoru ślizgońki.
Od tej pory ich wspólne relacje
uległy zmianie. Pansy nie wzbraniała się już, gdy Harry przy niej siadał,
rozmawiali o wszystkim i o niczym. Potter lubił przekomarzać się z czarnowłosą,
dzięki temu przez chwilę nie myślał o wojnie. Mógł poczuć się jak zwykły
nastolatek, który ma czas na przyziemne sprawy…
- Malfoy to dureń - prychnął,
gdy Pansy wspomniała o przyjacielu.
- Sam jesteś durniem Potter -
warknęła. - Draco jest … oryginalny!
- Oryginalny? - zadrwił. - Hmm
w sumie to normalne, że zamiast nazwania go palantem , określasz jego
charakter jako oryginalny…
- Zamilcz, albo wspomnę o
twoim głupim, rudym przyjacielu…
- Ron nie jest głupi! Jest…
- Oryginalny - zaśmiała się.
Harry pokręcił zrezygnowany głową. Z
tą dziewczyną uwielbiał się kłócić!
- Co robisz jutro? - zapytał
nagle.
- Mmm … nie wiem, a co? -
zapytała zmieszana.
- Może poszłabyś ze mną na
spacer - wzruszył ramionami.
- Na spacer? - powtórzyła i
uśmiechnęła się szeroko. - Dobrze!
- To bądź o osiemnastej przy
wyjściu! - powiedział i szybko odszedł.
Gdy znalazł się w swoim dormitorium,
padł na łóżko i zamknął oczy.
Nie wiedział dlaczego zaproponował
ten spacer… miał się z nią zaprzyjaźnić- podpowiedział mu wewnętrzny głos - Nie
musi się z nią aż tak spoufalać … ale chce! I…
- Harry za pięć minut jest
zebranie Zakonu - odezwał się Ron, wchodząc do pokoju.
Wybraniec szybko wstał.
- Zapomniałem - wyjaśnił i
oboje ruszyli do gabinetu dyrektora.
Obecni już byli wszyscy, włącznie z
Draconem i Zabinim.
- Czas zacząć spotkanie -
oznajmił dyrektor poważnie. - Voldemort nie spodziewał się ostatniego ataku,
dzięki czemu udało nam się uratować wielu mugoli…
- Przez co tylko go
rozwścieczyliśmy – prychnął Snape, siedząc z założonymi rękami na kanapie.
- Ale uratowaliśmy… - zaczęła
Hermiona.
- Nie interesuje mnie kogo
uratowaliśmy Granger - warknął Snape. - Ważniejsze jest jak to wpłynęło na
Czarnego Pana!
-Nie prawda! - oburzyła się
Gryfonka. - A jakbym to ja była jedną z tych mugo…
- Ty nie byłabyś jedną z
więźniów - przerwał jej. - Ciebie by torturował od razu , by wydobyć wszystko o
Potterze!
- Severusie! - wykrzyknęła zbulwersowana
Pani Weasley.
- Nie wtrącaj się Molly! -
warknął. - Granger musi zdać sobie sprawę, że nie każdego można uratować!
- Lepiej mieć złudzenia, niż
być cholernym kretynem! - wykrzyknęła Hermiona ze łzami w oczach i wybiegła z
gabinetu.
- Herm! - krzyknęła Ginny i
chciała za nią wybiec.
- Siedź Weasley! - powiedział
Snape tonem nie znoszącym sprzeciwu i wyszedł za Gryfonką.
- Oni się pozabijają - mruknął
Draco.
- Przynajmniej będzie
śmiesznie - Zabini wzruszył ramionami. - Może będzie nam dane przy tym być i…
- Zamknij się Zabini - warknął
Ron.
- Bo co?! - zakpił Ślizgon.
- Cisza! - profesor McGonagall
wstała i spotkanie trwało dalej. Hermiona z Severusem wrócili po pięciu
minutach, widać było zarumienione policzki Gryfonki i jej słaby uśmiech. Harry
wiedział, że jego przyjaciółka nie jest już zdenerwowana, więc skupił się na
słuchaniu dyrektora. Gdy wszyscy się zaczęli rozchodzić podszedł do Dumbledora.
- Dlaczego? - spytał bez
wstępu.
- Mam swoje powody Harry -
odpowiedział starzec poważnie. - Zaufaj mi!
Wybraniec westchnął i odszedł.
Wiedział że więcej się od niego nie dowie.
- Potter! - Harry nagle poczuł
jak ktoś łapie go za tył bluzy i chwilę później zobaczył dwoje wściekłych Ślizgonów.
- Weź te łapy Malfoy - warknął. - Nie wiem jak ty, ale ja wolę dziewczyny!
- Weź te łapy Malfoy - warknął. - Nie wiem jak ty, ale ja wolę dziewczyny!
Zabini zaśmiał się na jego słowa, za
co został obdarowany wściekłym spojrzeniem blondyna.
- Dobra nie wściekaj się –
powiedział Blaise. – Do rzeczy! Potter potraktuj to jak… hmm
przyjacielskie ostrzeżenie …
- Przyjacielskie? - zakpił. -
Czyżbym o czymś nie wiedział?
- Potter słuchaj a nie błaznuj
- warknął Malfoy.
Zabini spoważniał.
- Nie wiem, co knujesz -
wysyczał przez zaciśnięte zęby. - Ale uważaj! Jeżeli Pansy będzie cierpieć ,
przez takiego gnojka jak ty…
- To zginiesz – dokończył
Malfoy, wyciągając różdżkę.
- Nic jej nie zrobię -
warknął, odpychając Ślizgonów.
- Lepiej , żebyś mówił prawdę
- powiedział Zabini i wraz z blondynem odeszli.
Harry na spotkaniu z Parkinson
próbował poskładać w całość swoje uczucia… dlaczego miałby ją zranić?
Przecież tylko się przyjaźnią! Prawda?
- Potter słuchasz mnie w
ogóle? - zdenerwowała się Pansy.
Harry nie wiedział co nim kierowało,
ale po prostu przyciągnął ją do siebie i pocałował.
- Co ja robię? - pomyślał,
lecz chwilę później stracił zdolność myślenia, gdy Pansy oddała pocałunek.
- Możemy to kiedyś powtórzyć?
– zapytał, gdy oderwali się od siebie.
- Możemy - wyjąknęła wpatrując
się w jego ustach. - W sumie … już jest kiedyś Potter - powiedziała i znowu
złączyła ich usta w pocałunku.
Harry nie mógł uwierzyć, że przez
dyrektora i jego „misję” związał się z Pansy Parkinson!
Nikt nie wiedział, że są dla siebie
kimś więcej niż przyjaciółmi…. Dlaczego? To mogło być niebezpieczne dla
czarnowłosej. Voldemort mógł ją wykorzystać przeciwko Harremu a tego nie
chcieli.
Więc spotykali się pod osłoną nocy!
Pansy uważała że to romantyczne, natomiast Harry… on sam nie wiedział czy chce
ją pocałować czy skręcić ten jej cudowny kark.
Dalej się ze sobą kłócili, ale
godzenie się było przyjemne… w pewnych chwilach chciałby żeby wszyscy wiedzieli
że Pansy jest jego, lecz po jej zachowaniu nie był pewny czy ona chce tego
samego…
- Oj Potter jest dobrze! -
mówiła, gdy wspominał, że dziwnie się czuje ukrywając ich związek.
Nie brał pod uwagę, że Pansy boi się
że może gdyby jego przyjaciele się o nich dowiedzieli, mogli by przekonać go ,
że nie jest ona dla niego i skończyłoby się to dla niej źle…
Wojna się zbliżała. Zakon się
mobilizował… Minął dzień, tydzień , miesiąc, potem dwa, trzy…. Na wiosnę gdy
natura budziła się do życia, Harry szykował się do walki z potężnym
czarodziejem…
Nie chciał żeby ktokolwiek brał na
siebie jego brzemię... presja czarodziejskiego świata była ogromna, tylko
dzięki Pansy , Hermionie i Ronowi nie zwariował. Dumbledore znów zmusił go by
brał lekcje u Snape’a , co nie było przyjemne, sam dyrektor dawał mu lekcje
pojedynków… trenował całe dnie, noce spędzał z Pansy, rano zaczynał od nowa…
tak nadszedł dzień poprzedzający bitwę.
Cały Zakon miał tego dnia odpocząć,
była to sobota, więc uczniowie mogli spędzać czas jak chcieli.
Harry wykorzystał go na spotkanie z
Pansy. Zaszyli się we Wrzeszczącej Chacie.
- Nie wierzę, że mnie tu
wyciągnąłeś - oburzyła się Parkinson, gdy szli przez zniszczone korytarze.
- Nie jest tak źle -
odpowiedział bez przekonania.
- Właśnie że jest -
powiedziała, potykając się o wystającą deskę.
Harry zwolnił kroku i chwycił ją za
rękę.
- Zaufaj mi - poprosił patrząc
jej w oczy.
- Ufam ci - wyszeptała i
pocałowała go szybko.
- No to chodź - powiedział.
Po chwili znaleźli się w
pomieszczeniu, gdzie kilka lat wcześniej Harry zobaczył Syriusza…
- Jak to zrobiłeś? - zapytała
zachwycona Pansy patrząc na otaczające ją rzeczy…
Harry uśmiechnął się dumnie. Cały
wczorajszy wieczór spędził na doprowadzeniu tego pokoju do porządku. Teraz
znajdowali się w pięknym salonie … w duchu dziękował Hermionie za to, że
zmuszała go do nauki zaklęć.
- Harry tu jest cudownie! -
wykrzyknęła czarnowłosa, zarzucając mu ramiona na szyję.
- Wiem - odparł z nutką
samozadowolenia w głosie.
- Skromny jak zawsze -
zaśmiała się, lecz zaraz spoważniała. - Harry… jutro…
- Jutro masz stąd nie
wychodzić - powiedział poważnie.
- Nie mogę się ukrywać - oburzyła
się.
- Pansy obiecaj mi, że stąd
nie wyjdziesz! Tu jesteś bezpieczna! Właśnie tu ukryjemy uczniów, więc błagam
zostań tu!
- Ale…
- Proszę!
- Będziesz na siebie uważał? -
zapytała ze łzami w oczach.
- Pansy jeszcze będziesz miała
mnie dość - zażartował. - Po walce chce z tobą o czymś porozmawiać… więc musze
przeżyć!
- Harry - wyszeptała z ustami
przy jego ustach.
- Pansy - wypowiedział cicho
jej imię i pocałował namiętnie.
Harry wpatrywał się w śpiącą
dziewczynę. Nie chciał odchodzić, ale wiedział , że gdy ją obudzi, będzie
chciała być obecna w Hogwarcie podczas walki, a do tego nie mógł
dopuścić! Miała być bezpieczna. Więc pocałował ją delikatnie w czoło i
wstał, ubrał się szybko i spojrzał na nią ostatni raz, po czym wyszedł.
W Hogwarcie panowało zamieszanie.
Odbywała się ewakuacja młodszych uczniów.
Harry szybko odnalazł całą rodzinę
Weasley’ów.
- Uważaj na siebie Harry! -
poprosiła Pani Weasley, przytulając go mocniej. Wszystkie jej dzieci
przewróciły oczami, co oznaczało, że każdego prosi o to samo.
- Gdzie Hermiona? - zapytał,
rozglądając się po Wielkiej Sali.
- Jest ze Snape’em -
wyszeptała mu Ginny do ucha.
- Czemu szepczesz? - zdziwił
się Harry.
- Ponieważ, mama gdy tylko
słyszy o Hermionie i Snape’ie zaczyna beczeć - wyjaśnił Ron.
- Dlaczego?
- Uważa, że Snape raczej nie
przeżyje tej wojny - odpowiedział za brata Bill. - Jako szpieg, może zginąć z
ręki samego Sami –Wiecie- Kogo , gdy ten dowie się o zdradzie…
- A Hermiona wtedy będzie
cierpieć - dokończyła Ginny z poważnym wyrazem twarzy, po czym się uśmiechnęła
z przymusem. - Ale wierzyć trzeba, że wszyscy szczęśliwie będziemy świętować
zakończenie wojny!
- Kiedy ona zrobiła się taka…
dorosła? - zapytał zdumiony Ron, gdy rudowłosa odeszła.
- Odkąd spotyka się z sami-
wiecie- jakim- cholernym- kretynem - powiedział Charlie ze zmarszczonym czołem.
- To wy już wiecie? - zapytał
zdumiony Harry.
- Powiedziała wszystkim
wczoraj - zaśmiał się Ron.
- To ty wiedziałeś? - Fred
wyglądał na zaskoczonego.
- I nam nie powiedziałeś, że
ona spotyka się z Lupinem?! - zapytał George.
- Przecież lubicie Remusa -
odparł Harry.
- Lubiliśmy! - zaznaczył Bill.
- Dopóki nie okazało się, że związał się z naszą siostrzyczką!
- Która nie ważne, co
będziecie mówić, to i tak z nim zostanie - odezwała się Hermiona podchodząc do
nich.
- Co wy widzicie w tych
starszych facetach? - zapytał Fred.
- Tajemnica - odparła
zarumieniona Hermiona.
- Z tego wynika , że moja
wybranka się jeszcze nie urodziła - westchnął teatralnie George, wywołując tym
salwę śmiechu, która umilkła gdy tylko w Wielkiej Sali pojawił się Dumbleodre w
asyście Zakonu Feniksa.
Stanął na podwyższeniu i spojrzał
poważny wzrokiem na zebranych.
- Moi drodzy… - zaczął, po chwili
milczenia kontynuował. - Każdy z was wie, jaka odpowiedzialność i ryzyko na nas
wszystkich dzisiaj spoczywa… każdy z nas stanie dziś do walki z własnej i
nieprzymusowej woli, pamiętajcie , że to nie chodzi o zdobycie sławy! Musicie
być pewni , że jesteście gotowi ponieść jakże wielką stratę jaką jest życie…
Nikt nie będzie was osądzał! Nikt nie będzie was przekonywał! Więc jeżeli
zmieniliście zdanie, to ostatnia szansa by stąd wyjść… - nikt się nie poruszył,
Dumbledore uśmiechnął się wzruszony. - To jest dzień ostateczny! Pokonajmy
Toma!
- Za wolność! - wykrzyknęli
wszyscy, po czym ruszyli na wyznaczone stanowiska.
Harry wraz z Hermioną i Ronem
zniszczyli prawie wszystkie horokruksy, został jeden… wąż Nagini!
- Tylko miecz Godryka może nam
pomóc - powiedziała Hermiona, podając Harremu ostrze. - Zadziała w taki sam
sposób jak na medalion.
- Musimy ją dopaść - odparł
Ron.
- Nagini zawsze jest przy
Voldemorcie - odparł Harry. - Musimy znaleźć moment i ją zabić!
- Damy radę - wyszeptała z
nadzieją Hermiona, dotykając pierścionka na palcu. - A potem będziemy
szczęśliwi!
- Będziemy - przyznali Harry z
Ronem.
Walka się zaczęła….
Siły Voldemorta były ogromne, lecz
Zakon dobrze przygotowany, dzięki czemu szybko zaczął mieć przewagę.
W czasie zamieszania i walk,
Hermiona i Ron zniknęli Harremu z pola widzenia, potem poczuł jak ostatni
horokruksy zostaje zniszczony.
Minutę później ujrzał przyjaciół
biegnących w jego stronę.
- Dumbledore zabił tego
węża! - krzyczał Ron. - Udało się!
- Skąd miał miecz? - zapytał
Harry.
-Zabrał go Hermionie -
wyjaśnił Ron. - Byliśmy na piętrze gdy Voldemort się tam pojawił…
- Profesor zaczął z nim
walczyć, lecz po chwili Voldemort się teleportował, ale Dumbledore za
pomocą czaru zmusił Nagini do pozostania i ją zabił!
- Teraz został sam! -
powiedziała podekscytowana Hermiona.
- Czas stanąć z nim twarzą w
twarz - zdecydował Harry i cała trójka ruszyła w stronę Wielkiej Sali, gdzie
był Voldemort.
Już po chwili stał twarzą w
twarz z Czarnym Panem.
- Wielki Pan Potter –
wysyczał. - Tylko ty i ja! Jak się czujesz chwilę przed śmiercią?
- Lepiej sam sobie odpowiedz
na to pytanie - odparł poważnie. - To ty zginiesz!
- Taki sam jak jego ojciec -
zaśmiał się Voldemort. - Zginą, mając nadzieję, że mnie pokona! A twoja matka?
Głupia kobieta! Zginęła chcąc cię chronić! Zamiast żyć…
- Moi rodzice byli odważnymi
ludźmi!
- Byli naiwni - zadrwił i
wycelował w niego różdżką. - Zaraz będziesz razem z nimi! Cruc…
-Avada Kedavra! - krzyknął
Harry i nie wiedział kiedy otoczyli go szczęśliwi czarodzieje. Nie było już
Czarnego Pana! Świat Czarodziei był znowu wolny!
- Pokonałeś go Harry! -
pisnęła Ginny, rzucając mu się na szyję.
Harry z niedowierzaniem się
uśmiechnął.
- Koniec – wyszeptał i
rozglądnął się wokół siebie. Nagle zmarszczył czoło widząc Pansy w drzwiach,
gdy tylko ich oczy się spotkały czarnowłosa odwróciła się na pięcie i wybiegła.
Harry w momencie, w którym Ginny go
puściła by przytulić się do Remusa, wybiegł z Wielkiej Sali, lecz nigdzie nie
mógł znaleźć Ślizgonki. Wokół ruiny, Aurorzy aresztujący ostatnich
Śmierciożerców… a Pansy? Zniknęła….
Dwa miesiące później
- Severus wie, gdzie jest
Pansy - krzyknęła Hermiona, wbiegając do mieszkania Harrego.
- Gdzie?! - zapytał, patrząc
na przyjaciółkę z nadzieją.
- Podobno wróciła do
rodzinnego domu - wyjaśniła przyszła Pani Snape.
- Gdzie to jest?!
- Dwa kilometry od domu
Severusa i… - Harry już jej nie słuchał, szybko teleportował się we wskazaną
okolice. Niestety w domu nikogo nie zastał.
Wrócił załamany do domu, a tam na
kanapie siedzi…. Pansy!
- Hej - powiedziała cicho na
jego widok. - Hermiona mnie wpuściła, ale musiała iść, bo Snape po nią
przyszedł i….
- Odeszłaś - wyszeptał
otrząsnąwszy się z zdumienia.
- Myślałam, że tak będzie
lepiej – wyznała, spuszczając głowę.
- Dla kogo?- zapytał z
wyrzutem.
Pansy zacisnęła usta ze
zdenerwowania.
- Dla kogo? - powtórzył.
- Dla ciebie Potter! -
wykrzyknęła, tracąc cierpliwość. - Wiem, że byłeś ze mną tylko i wyłącznie z
powodu tej cholernej misji! Więc powinieneś mi być wdzięczny, że nie rzuciłam
ci się w ramiona po bitwie! Ciekawe co wtedy powiedziałaby Weasley’ówna!
- A co Ginny ma do tego? -
zmarszczył czoło.
- Zgadnij kretynie! -
zawołała, płacząc.
Harry szybko do niej podszedł i
mocno do siebie przytulił.
- Puść mnie Potter! - warknęła
próbując się odsunąć.
- Nie! - odparł stanowczo. -
Nie wiem , co sobie ubzdurałaś z Ginny Parkinson, ale powiem ci , że ostatnie
dwa miesiące były najgorsze w moim życiu!
- Czemu? - przestała się
wyrywać i spojrzała na niego zaskoczona. - Przecież wygrałeś, nie ma Czarnego
Pana i…
Harry nie pozwolił jej dokończyć,
zamykając jej usta pocałunkiem. Zawarł w nim całe swoje uczucie.
- Nie myślę o Voldemorcie –
wyszeptał, opierając czoło o jej czoło. - Nie cieszyłem się końcem wojny…
- Potter czy ty za bardzo
oberwałeś w głowę?! - zapytała oburzona. - Jak możesz nie cieszyć się, że …
- Bo ode mnie odeszłaś
kretynko! - odparł, zmuszając by na niego spojrzała. - Nie spotykałem się z
tobą dlatego, że ktoś tego chciał! Dumbledore kazał mi tylko się z tobą
zaprzyjaźnić!
- To coś cie poniosło -
mruknęła.
- Zakochałem się w tobie -
wyszeptał jej z uśmiechem do ucha.
- Co?! - wykrzyknęła i
uderzyła go w twarz. - Ty kretynie!
- Za co?!
- Za to, że przez ciebie
straciliśmy dwa miesiące!
- Przeze mnie? To ty odeszłaś!
- przypomniał jej.
- Bo nie powiedziałeś, że
mnie kochasz! Ta blizna ci mózg uciska?! - zapytała, wzdychając. - Ja
naprawdę nie wiem, jak mogli powierzyć ci tak ważne zadanie jak uratowanie
świata, jak ty tak oczywistej rzeczy nie wiesz!
- Jakiej?! - nic nie rozumiał.
- Że jak się przespałeś ze mną
i ci na mnie zależało, trzeba było mi o tym powiedzieć! A nie zostawiać mnie
samą!
- Poszedłem walczyć!
- Mogłeś mnie obudzić!
- Nie chciałem cię narażać!
- Przez ciebie cierpiałam
przez dwa miesiące!
- A ja co? - warknął,
przeczesując włosy, przez co były jeszcze bardziej rozczochrane. - Myślisz , że
…
- Że zaręczyłeś się z
Weasley’ówną - wyszeptała ze łzami w oczach.
Harry prychnął.
- Kocham cię idiotko! Choć nie
wiem czemu! Nazywasz mnie kretynem! Odchodzisz, potem jeszcze mnie bijesz, a
teraz mówisz, że uwierzyłaś co ta wiedźma napisała o mnie i o Ginny…
- Kochasz mnie? - zapytała a
na jej ustach pojawił się nieśmiały uśmiech.
- Przecie już to powiedziałem!
- Ale ja cię nie słuchałam! -
odpowiedziała i zarzuciła mu ramiona na szyję. - Też cię kocham Potter!
- Pansy – wymruczał, gdy
oderwali się od siebie. - Nie odchodź już nigdy!
- Naprawdę myślałam, że bez
nas będziesz szczęśliwszy – powiedziała cicho.
- Jak mogłaś tak … - dopiero
po chwili dotarł do niego sens jej słów. - Jak nas?
- Właśnie dlatego dzisiaj
przyszłam - wyznała cicho, bojąc się jego reakcji. - Choć sądziłam, że układasz
sobie życie z Weasley’ówną, musiałam ci powiedzieć , że …
- Będę ojcem? - dokończył za
nią, gdy pokiwała głową, opadł na kanapę. - Będę ojcem…
- Harry ja wiem, że to
szybko i nic od ciebie nie oczekuje… - przerwała by nabrać powietrza i
kontynuowała dalej. - Przyszłam tu dzisiaj, ponieważ jako ojciec… nie chciałam
żeby moje dziecko cię nie znało…
- Nic ode mnie nie oczekujesz
– prychnął. - A powinnaś! Będziemy mieli dziecko!
- Wiem… ale … - pokręciła
głową i ukryła twarz w dłoniach.
- Pansy domyślasz się o co
chciałem zapytać tej nocy gdy odeszłaś? - odezwał się po chwili.
- Nie - usłyszał stłumioną
odpowiedź.
- Chciałem zapytać czy
zostaniesz moją żoną – powiedział, podchodząc do niej, gdy spojrzała na niego
zdumiona, padł na kolana. - I co ty na to Parkinson?
- Chcesz się ze mną ożenić?!
- A po co cię szukałem po
całej Anglii? – udał zdziwionego.
- Żeby mnie ukarać?
- Będę cię karał przez resztę
naszego życia – odparł ze śmiechem. - A teraz odpowiedz na moje pytanie…
Wyjdziesz za mnie?
- Tak - pisnęła.
- Innej odpowiedzi nie brałem
pod uwagę – przyznał, gdy wstał i pocałował ją namiętnie.
Trzy lata później
- Dlaczego nie możemy tam iść?
- zapytała zdziwiona Pansy, patrząc na męża.
- Bo nie - odparł Harry głosem
pięciolatka.
- A nie ma to czasami nic
wspólnego z tym, że Snape i Hermiona…
- Nie kończ! - wykrzyknął,
zatykając uszy.
- Harry - Pansy zaczęła się
śmiać. - Nie wierzę, że z powodu ciąży Hermiony…
- Ona jest … - westchnął. -
Snape cały czas koło niej jest! Nawet chwili nie można z nią spędzić sam na
sam…
- Dba o nią – odparła,
wzruszając ramionami. - Robiłeś dokładnie to samo gdy byłam w ciąży z Lily!
- To nie to samo! - oburzył
się.
- To samo - odpowiedziała
rozbawiona. - Zadziwiające jest to, że troska Snape’a ci przeszkadza, a związek
Lupina i Ginny …
- Remus nie jest Snape’em -
przerwał jej Harry stanowczym głosem.
- A oboje tak samo się
zachowują - przypomniała Pansy. - Remus dba o Ginny, Snape o Hermionę, a ty o
mnie… to wszystko jest normalne gdy dwoje ludzi się kocha!
- Nie porównuj mnie do Snape’a
- poprosił obrażony Harry.
- Jesteś śmieszny! -
powiedziała Pansy, kręcąc z niedowierzaniem głową. - A teraz wstawaj , bo
idziemy do Hogwartu na bal! Nie widziałam Dracona i Blaise od dwóch miesięcy!
- I był spokój - mruknął
Harry.
- Potter moi przyjaciele są
wspaniali – prychnęła. - Pamiętaj o tym! Draco przyjedzie z Astorią ,a
Zabini ma mi przedstawić nową dziewczynę.
- Dziesiątą w ciągu trzech
miesięcy - przypomniał Harry.
- Nieważne – odparła,
odrzucając swoje czarne włosy do tyłu. - Chodź!
- Pójdę! - wstał niechętnie z
łóżka. – Ale tylko dlatego , że cię kocham i się poświecę!
- Poświęcisz?
- Oczywiście! - odpowiedział z
dumą. - Mam wolny dzień, w pracy spokój, więc miałem zamiar spędzić miły
wieczór z żoną i córeczką, ale spełnię twoje życzenie Parkinson i pójdę na ten
bal!
- Idiota - zaśmiała się i
popchnęła go spowrotem na łóżku i położyła się obok. - Możemy spędzić miły
wieczór w domu, jeżeli tego chcesz cholerny wybrańcu…
- Twoja wdzięczność dla moich
bohaterskich czynów mnie poraża - zażartował.
- Wiem… jestem wspaniała -
powiedziała i pocałowała go czule.
- Wspaniała – przyznał,
przytulając ją mocno. - Kocham cię Parkinson.
- Ja ciebie też Potter –
odpowiedziała, gładząc go po policzku- I pomyśleć , że to wszystko dzięki temu,
że Dumbledore kazał ci się ze mną zaprzyjaźnić!
-Zrobił to specjalnie- odparł Potter
z uśmiechem- Wiedział jak to się skończy…
-Powinieneś być mu za to wdzięczny!
-Jestem- odpowiedział poważnie
przytulając ją- Jestem wdzięczny za to każdego dnia…
CUDO CUDO CUDO!!!!(pierwsza!;) dziękuje ci za tą najlepszą urodzinową miniaturkę:)!
OdpowiedzUsuńAla
Jakie śliczne zdjęcie.! Gdzieś ty je znalazła.? Ginny i Remus.??? Co ty na to by opisać ich historię.? No i najważniejsze.! Cuuuudooooowna miniaturka..:* Czekam na następną.. 13 dni.. słabo mi jak o tym pomyślę..
OdpowiedzUsuńCornelia Grey.. :*
Co tu dużo pisać, FANTASTYCZNA!!! Kocham Twoje miniopowiadanka! Ewa.
OdpowiedzUsuńFantastyczna! Połączenie Ginny i Lupina fantastyczne! Mam nadzieje, że kiedyś stworzysz miniaturkę z nimi w rolach głównych. I moje ukochane Sevmione!! Uwielbiam Twoje miniaturki i liczę na to, że będzie ich jeszcze wiele :)
OdpowiedzUsuńA.
Pansy i Harry.. podobało mi się !:)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie mi się czyta wszystkie Twoje miniaturki:)
Jak jest chociaż trochę Sevmione to już jestem wniebowzięta !:)
Pozdrawiam
Nikola
świetna miniaturka ;)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za opowiadaniami z tą parą, ale tutaj bardzo mi się spodobało ;*
Pozdrawiam i życzę weny ;P
Pansy i Harry to moja ulubiona para po Sevmione :)
OdpowiedzUsuńPisz wiecej takich miniaturek ;)
Powiem ci ze niespotkałam sie z tym ze ginny i remus byli razem ale nastepna wez prosze z nimi w roli głownej albo dramione :D
Suuuuuuuper miniaturka ! :) Już nie mogę się doczekać nowej ! ;D
OdpowiedzUsuńZuza
Jak zawsze fantastyczna miniaturka ;) ta para jest tak słodka no i tak rzadka...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i weny życzę :)
PS. Zapraszam na nową miniaturkę ;)
nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com
Slodziutkie :D
OdpowiedzUsuńCUDO.STWÓRZ MINIATURKE O GIN I REMUSIE PLISSSSSSSSSS
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Chociaż nie lubię tego połączenia, to nie mogło mi się nie podobać :) Napiszesz coś o Ginny i Remusie , lub o Billu i Fleur ?
OdpowiedzUsuńWspaniała miniaturka!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie popieram osoby wyżej, abyś napisała coś o Ginny i moim kochanym Remusie. :)
Malina
http://opowiadania-harrypotter.blogspot.com/
Cudowna miniaturka, może jeszcze kiedyś zagości ta para na tym blogu? PROSZĘ! Czekam na następną z niecierpliwością! :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym se coś smutnego dla odmiany ;D Pomyśl nad tym.
OdpowiedzUsuńFajna miniatura
Pozdrowienia
Jane
jejku jaka słodka :) świetna :) lubię ten parring :D super napisane :*
OdpowiedzUsuńFantastyczna miniaturka <3 Życzę weny i czekam nn :) Z.
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka.Fajnie byłoby przeczytać jakąś miniaturkę o Ginny i Remusie.Pomyśl o tym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dem.
Cudowna miniaturka! Obrazek na samym dole przesłodki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny!
Charlotte Petrova
---------------------
charlotte-petrova-dramione.blogspot.com
dramione-wymiana.blogspot.com
Cudownie, obrazek prześliczny i nawet fajnie Ci wyszło połączenie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział.
Nininka
Super miniaturka chociaz moja ulubiona para to ginny i syriusz i marze zebys napisala kolejna miniaturke z nimi bo to genialna i ciekawa para :) wiec proszeeeeeeeeee napisz jeszcze kiedys o nich :)
OdpowiedzUsuńWow bardzo fajna miniaturka a na początku nie byłam przekonana do tego paringu.No ale wyszło super. Ginny i Remus to mogłoby być całkiem fajne.Może jakaś miniaturka z tą parą ? :) Nie chcę się narzucać ale może ta miniaturka która pojawiłaby się kiedyś tam w przyszłości byłaby mniej więcej taka,że jest po wojnie Remus przeżył,ale niestety Tonks nie i Lunatyk opiekuje się swoim synem sam. Ginny gdzieś tam się pojawia i zaczyna mu pomagać w opiece nad synem. Pojawia się miłość ale Remus nie będzie chciał "zdradzić" Dory chciało będzie się bał co powie jego teściowa ale na końcu wszystko kończy się happy endem. Tak jakos mi sie pomyślało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kate xx
Zostałaś nominowana do Liebster Awards, zapraszam http://dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com/2014/11/liebster-awards-i-inne.html
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zawasia
Miniaturka super ;)
OdpowiedzUsuńI parring też wyszedł świetnie. Baardzo przyjemnie się czytało, chyba dlatego, że ci bohaterowie razem pojawiaja się rzedko.
Pozdrawiam
Bardzo fajna miniaturka, czekam niecierpliwie na następną :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział:
http://ciemna-strona-dramione.blogspot.com/
Byłoby super gdybyś wyraziła swoją opinię :)
ZAJEBISTE ! obserwuje !!!! zapraszam do mnie http://nutelloporadnik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGiiiisiuuuuu,kiedy nowa miniaturka? E
OdpowiedzUsuń20 listopada :)
UsuńNiestety nie dam rady wcześniej bo mam mało czasu :)
To było wspaniałe!! To połączenie par (nawet nie zdawałam siebie sprawy z tego, jak bardzo tesknilam za Sevmione <3<3) i umiejscowienie akcji w czasie wojny było.. Idealne
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię i żałuje, że tak mało czasu poświęcam na Twoje miniaturki.
Obiecuję poprawę!
Czarna:)
Ps. Czekam na więcej takich cudów
Dodaj dzisiaj miniaturkę :D Prooooszę !:)))))
OdpowiedzUsuńI ja,ja też baaarrrdzooo proszę... E
OdpowiedzUsuńBłagam o miniaturkę. :( Potrzebuje jeeeeej.Proszę proszę proszę !
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, o tak od próby zaprzyjaźnienia się Harrego z Pansy wszystko się zaczęło, Dumbledore wiedział że tak to się skończy, cudownie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie