Voldemort
spojrzał na zgromadzonych przy stole z wściekłością wypisaną na twarzy, każdy
czuł jak powietrze gęstnieje, wszyscy wstrzymywali oddech czekając na ruch
Czarnego Pana.
-Zakonowi
znowu udało pokrzyżować się moje plany- wysyczał Voldemort złowrogim tonem.
-Zdobędziemy
tę księgę panie- odezwał się Malfoy wstając i kłaniając się.
-Mam
nadzieję Lucjuszu- odparł Czarny Pan- Inaczej każdy z was poczuje moją
wściekłość- powiódł wzrokiem po zebranych i uśmiechnął się szyderczo- Dziś
zawiniłeś Severusie, przez ciebie Granger udało się uciec z pułapki- powiedział
i skierował różdżkę na swojego sługę – Crucio...
Severus usiadł gwałtownie na łóżku i schował
twarz w dłoniach by się uspokoić.
Takie koszmary były prawie co noc. Codziennie od tygodnia śnił o
torturach które spotykały go po nieudanej akcji, widział śmierć wielu ludzi,
smutek, żal, wściekłość, bezsilność tylko te uczucia towarzyszyły mu w nocy.
Przeklnął pod nosem i wstał. Nie było mowy by
znów zapadł w sen, przeszedł do biblioteki i nalał sobie ognistej whisky do
szklanki, usiadł przy kominku i zatopił
się w myślach.
Całe jego życie to jeden wielki koszmar,
tylko jedna osoba sprawiała, że wszystkie złe myśli odchodziły w niepamięć.
Przy małej,
rudowłosej kobiecie zapominał o swojej przeszłości i widział rzeczy które
sprawiały, że z chęcią wstawał rano z łóżka.
Nie spodziewał się, że pewnego pochmurnego
dnia gdy wejdzie do Nory by wziąść udział w spotkaniu Zakonu, pojawi się
Dumbledor ze zmokniętą i przemarzniętą rudowłosą, która gdy tylko weszła do
ciepłego salonu Państwa Weasley opadnie na najbliższy wolny fotel, zwinie się w
kulkę i zaśnie nie spojrzawszy na nikogo.
-Albusie...- zaczęła zaskoczona Minerwa, lecz
dyrektor przerwał jej pokręciwszy głową, wyciągnął różdżkę i po chwili dziewczyna
była sucha.
Pani Weasley przykryła ją kocem i spojrzała
na Dumbledora czekając co ma do powiedzenia.
-Nie obudzi się- powiedział dyrektor
wzdychając i usiadł obok Pana Weasley’a na kanapie.
-Kim ona jest?- zapytała Hermiona marszcząc
czoło- Rudowłosa...
-Nie jest z nami spokrewniona – odparła
szybko Ginny- Prawda mamo?
-Nie znam jej- przyznała Pani Weasley.
-Wychowała się w Bułgarii- powiedział Snape-
I była uczennicą Durmstrangu.
-Skąd to wiesz?- zdzwiła się Minerwa.
-Ma na nadgarstku tatuaż – odparł znudzonym
głosem Mistrz Eliksirów.
-Znak wieczności...- Hermiona niepewnie
podeszła do rudowłosej i przyjżała się dokładnie- Czemu uczniowie Durmstragu
... ale... Wiktor nie ma tatuaża!
-Krum nie jest nikim ważnym- prychnął Snape.
-Jest mistrzem...
-Nie jest ważny dla arystokracji kretynko-
warknął Snape tracąc cierpliwość.
-Więc ta dziewczyna jest cenna dla
Voldemorta- domyślił się Harry.
-Nawet nie wiesz jak bardzo- odezwał się
cicho Dumbeldore.
Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni.
Dyrektor wydawał się zmęczony i nieobecny.
-Kim ona jest Albusie?- zapytał Remus.
-Ma na imię Sijana- odparł i spojrzał na
obecnych poważnie – Sijana Grindewald.
-Grindewald?!- wykrzykneli wszyscy i patrzyli
raz na śpiącą dziewczynę , raz na dyrektora.
-Wnuczka Gellerta- powiedział dyrektor – Tom
dowiedział się, że Sijana ma pewne zdolności...
-Zdolności?- Snape spojrzał z powątpieniem na
śpiącą dziwczynę.
-Umiem
spać i przeklinać – mruknęła Sijana i otworzyła niechętnie oczy.
-Przydatna umiejętność- mruknął Ron, za co został
obdarowany karcącym spojrzeniem matki.
-Czarny Pan nie wspomniał ani słowem o jakimś
dzieciaku który jest cenny- powiedział Snape.
-Nie jestem dzieciakiem- oburzyła się Sijana
wstając- Dla Twojej wiadomości mam dwadzieścia dwa lata!
-Nie interesuje mnie to- prychnął Mistrz
Eliksirów.
-Nadęty kretyn- mruknęła Sijana tupiąc nogą,
w tym momencie fotel za nią rozpadł się w drobny mak- Przepraszam- wetschnęła
Sijana i machnięciem ręki naprawiła mebel.
-Jak to robiłaś?!- wykrzyknął zafascynowany
Fred.
-Nie chcesz z nami pracować?!- dołączył do
brata George.
-Magia bezróżdżkkowa- Hermiona pokręciła z niedowierzaniem głową-
Tylko potężni czarodzieje...
-Wiemy czym jest magia bezróżdżkowa Granger-
przerwał jej Snape i spojrzał na rudowłosą- Ale to nie może być jedyne na czym
zależy Voldemortowi.
-Może chodzi o to,że dziadziuś przekazał mi
prawie wszystko o magii, horkruksach i coś tam o czymś tam- dokończyła siadając
na fotelu.
-Coś tam o czymś tam?!- wykrzyknął zirytowany
Snape- Czy ty wiesz idiotko...
-Sijana- poprawiła go i z wyższością
odgarnęła swoje kręcone włosy z ramion- Coś ci powiem ...staruszku- bliźnicy
parsknęli śmiechem , na co Sijana puściła im oczko- Nie interesuje mnie co ty
chcesz, jestem tutaj bo zmusił mnie dziadek!
-Niby jak?- zapytała Hermiona.
-Przysięga- mruknęła Sijana- „Gdy nadejdą
czasy gdzie Czarny Pan będzie walczył o władzę, gdy Zakon będzie potrzebował
wsparcia ....”- spojrzała na Dumbledora- Przepraszam teraz, ale to słowa
dziadunia „gdy ten stary drops będzie potrzebował pomocy”...
-Można się było domyślić, że Gellert tak o
mnie mówi- zaśmiał się Dumbledre, po czym spoważniał- usiądźcie moi drodzy- gdy
wszyscy zajęli miejsca kontynował-
Sijana potrafi za pomocą run tworzyć bariery które pomogą nam ochronić Hogwart
gdy dojdzie do ostatecznej bitwy.
-To odbędzie się w Hogwarcie?- zapytała Tonks
zmartwiona.
-Trzeba będzie ewakuować wszystkich
uczniów... jak mamy to zrobić? Kiedy to się zdarzy?- pytała Hermiona.
-Jak się zamkniesz- warknął Snape zamykając
oczy.
-Co się dzieje?- zapytała Sijana , lecz
Mistrze Eliksirów nie mówiąc ani słowa apotrował się.
-Wezwał go- zgadła Ginny i podrapała się po
nosie.
-Jakie bariery?- zapytał Lupin chcąc omówić
najważniejsze rzeczy.
-Znam runy- wytłumaczyła Sijana rysując za
pomocą palca wskzującego symbole w powietrzu- Chronią one , bądź atakują.
-Masz wielką moc- powiedział Harry – Ale...
gdzie jest twój dziadek? On żyje, prawda? Czemu nam nie pomoże? Albo twoi
rodzice?
-Moi rodzice nie żyją, a dziadek nie jest w
stanie pomóc nawet sobie- odparła –Więc tylko ja mogę ochronić Hogwart, żeby
choć trochę odkupić winy dziadka.
Rozmowy trwały jeszcze długo, gdy wybiła
północ , Severus wszedł zmęczony do swoich komnat i zdumiony ujrzał Albusa
siedzącego na kanapie w salonie.
-Co ty tu robisz?- zapytał opadając na fotel.
-Musimy porozmawiać o Sijanie- odparł
dyrektor poważnie- Ma jeszcze jedną umiejętność...
-Jaką?- zmarszczył czoło Snape widząc powagę
przyjaciela.
-Wróżbiarstwo nie jest jej obce... Severusie
Voldemort cię zabije...
Jak miał na to zareagować? Co ma zrobić
człowiek, który dowie się w jaki sposób dokona żywota?
Snape wiedział jak zginie, pozostało pytanie
co z tym faktem zrobi...
Czy chce nadal żyć i egzystować, czy jednak
odejść z tego świata i nareszcie odzyskać spokój.
Przygotowania do ostatecznej bitwy były
trudne.Trzeba było stworzyć plan ewakuacji uczniów, obrony murów, oraz uważyć
jak najwięcej eliksirów leczniczych. Gwardia Dumbledora znów działała,
uczniowie przygotowywali się do bitwy, nauczyciele starali się przekazać im jak najwięcej wiedzy w jak
najkrótszym czasie.
Wszystko działo się szybko, wszyscy byli
zajęci, więc mało kto zwracał uwagę na coraz bledszą skurę Mistrza Eliksirów,
na jego coraz bardzie beznamiętny wyraz twarzy, nikt, z wyjątkiem Sijany która
gdy tylko ujrzała moment śmierci Snapa, postanowiła pomóc mu jak tylko mogła.
Więc przychodziła.. codziennie przed
śniadaniem gdy w gabinecie pił herbatę i przygotowywał listę ingerencji które
wieczorami zdobywał w Zakazanym Lesie, przychodziła po kolacji gdy zamykał się
w laboratorium i ważył eliksiry dla Zakonu, wreszcie czekała nocami przy Bramie
Hogwaru i lewitowała go do Skrzydła Szpitalnego gdy nie był w stanie przejść
kilku kroków.
Sam nie wiedział kiedy ta kobieta wdarła się
do jego codzienności.
-Severusie – Albus wszedł do jego gabinetu
gdy Mistrz Eliksirów sprawdzał eseje trzeciego roku.
-O co chodzi?- Snape nie oderwał wzroku od
kartek , tylko czekał na słowa starca.
-Chodzi o Sijane- powiedział dyrektor, na co
Severus niechętnie na niego spojrzał.
-Co z nią?- zapytał marszcząc czoło.
-Wraz z panną Granger były na misji...-Zaczął
Albus.
-Gdzie ona jest?- krzyknął wstając.
-W skrzydle szpita....- Snape wybiegł z
gabinetu pozostawiając dyrektora samego.
Gdy tylko znalazł się w skrzydle szpitalnym,
madame Pomfrey wskazała mu łóżko za parawanem w najdaszej części Sali.
Gdy ją zobaczył zacisnął pięści i przeklnął
głośno widząc jej podrapaną twarz , złamaną rękę oraz zakrwiawione ubranie.
-Jak zawsze uroczy- wyszeptała Sijana.
-Otwórz oczy- rozkazał.
-Nie chcę- mruknęła.
-Uparciuch- warknał i pochyliwszy się nad nią
pocałował ją namiętnie.
-Tym bardziej nie chcę ich otwierać-
powiedziała próbując złapać powietrze.
-Sijana- powiedział tonem nie znoszącym
sprzeciwu.
-O co chodzi?- zapytała otwierając oczy.
-Coś ty ze sobą zrobiła?!- wrzasnął
zirytowany.
-Ja? Nic – odparła próbując usiąść, gdy się
poruszyła pisnęła z bólu.
- Kto ci to zrobił?!- chciał się dowiedzieć.
-Ta wariatka w czarnych włosach- mruknęła
Sijana.
-Bella- warknął Snape- Pożałuje!
-Oczywiście, że tak- przytaknęła łapiąc go za rękę- Ale nie teraz!
-Oczywiście, że tak- przytaknęła łapiąc go za rękę- Ale nie teraz!
-Co zrobiłaś?
-Próbowałyśmy z Hermioną ...
-Granger- prychnął Snape- Gdzie ona jest?
-To jest ciekawe.....- zaczęła.
-Dlaczego?
-Hermiona została zabrana do jednego z domów
członka zakonu- zaśmiała się Sijana.
-Co mnie interesuje Granger do cholery!-
zdenerwował się- Masz zakaz udziału w misjach , zrozumiano?
-Ponieważ?- prychnęła- Pomagam wam!
-Jak narazie leżysz w skrzydle szpitalnym!
-Wiem, że ci na mnie zależy więc...
-Nie zależy- warknął i wyszedł zostawiając ją
samą.
Przez cały tydzień gdy leżała w skrzydle
szpitalnym nie odwiedził jej ani razu,
unikał jak ognia myślenia o niej oraz rozmawiania na jej temat.
Ta mała za bardzo zalazła mu za skórę, nie
może sobie na to pozwolić. Musi skupić się na swojej misji.
Snape siedział w gabinecie i pogrążony w
myślach wpatrywał sie w palącą się świece.
-Wuju!- Draco wpadł do środka i usiadł w
krześle naprzeciwko biurka- Snape!
-Czego?!- zapytał mężczyzna.
-Hermiona...
-Hermiona?- powtórzył Snape unosząc prawą
brew w górę.
-Nie domyślałeś się?
-Wiedziałem, ale nie sądziłem, że to potrwa
dłużej niż miesiąc- mruknął.
-Trwa już rok- odparł z dumą Draco.
-Przyszedłeś się tym chwalić? Czy się
pożalić?- prychnął.
-Hermiona kazała mi przekazać, że z Sijaną
wybierają się na misję – powiedział.
-Ona jest...- warknął Snape i po chwili stał
przed drzwiami komnat w których mieszkała Sijana, już miał zapukać gdy drzwi
się otworzyły i rudowłosa uśmiechnęłą się do niego.
-Zapraszam Panie Snape- powiedziała
otwierając szerzej drzwi.
-Co ty wyprawiasz?!- zapytał wchodząc do środka.
-Chcę żebyś się wszystkiego dowiedział!-
odpowiedziała i wskazała mu krzesło- Usiądź i słuchaj!
-Sijana...
-Siadaj!- rozkazała i odetchnęła głęboko gdy
spełnił jej prośbę- Bycie Grindewald nie jest proste...
Rodzice... zabił ich Voldemort... mama się
tego spodziewała, więc od dziecka uczyła mnie panowania nad moją mocą, ale
także władanie magią innej osoby.
-Innej?
-Moja mama była potężną czarownicą-
uśmiechnęła się promiennie- Geny też miała potężne, bo wyglądam zupełnie jak
ona, a wszyscy Grindewaldowie są blondynami...
-Wróć do meritum- warknął.
-Też cię kocham- odparła i nie zważając na
jego zaskoczony wyraz twarzy kontynowała- Mama umiała oddać część swojej mocy
do medalionu- powiedziała wyciągając spod koszuli łańcuszek na którym wisiał
medalion w kształcie insygniów.
-Chcesz powiedzieć...
-To właśnie medalion zainteresował
Voldemorta- przyznała- Nie wie tylko, że tylko ja mam dostęp do tej mocy.
-Czemu twój dziadek cię nie chroni?- zapytał
Snape po chwili milczenia.
-Dziadek umiera- odpowiedziała cicho- Nie
pozostało mu wiele czasu, chce odejść w spokoju...
-Zostawia cię samą!
-Nie jestem sama- sprostowała-Mam ciebie! I
nawet nie waż się zaprzeczać!
-Sijana...
-Mam nadzieję, że to co powiedział ci
Dumbledore do ciebie dotarło- nie pozwoliła mu przerwać- Masz przeżyć, a
potem... od ciebie zależy czy będę obecna w Twoim życiu, czy nie.
-Co masz na myśli- zapytał wstając.
-Jeżeli przeżyjemy chcę żebyś o mnie
zawalczył, chcę być z tobą ... Severusie po prostu chcę żebyś zaczął żyć-
powiedziała i pocałowała go namiętnie.
Tą noc spędzili razem, tak jak każdą przez
następny tydzień, przez ten czas nie rozmawiali o przyszłości. I w tamtym
czasie Severus nie miał ani jednego koszmaru jakie towarzyszą mu już od lat.
Pierwszy raz
od dłuższego czasu czuł coś na kształt.... szczęścia.
Pukanie do drzwi przywołało Snape’a do
teraźniejszości.
-Czego chcesz?- warknął na widok Dracona z
uśmiechniętym dwulatkiem w ramionach.
-Wiem, że się cieszysz na nasz widok-
prychnął blondyn wchodząc i stawiając syna na podłodze.
-Scor zachowuj się- mruknął Severus siadając
na kanapie.
-Dobrze- odparł chłopiec i podbiegł do regału
w którym na najniższej półce zawsze czekały na niego zabawki.
-Jak się czujesz?- zapytał Draco częstując
się bez pytania ognistą.
-Wspaniale- zakpił Snape odbierając szklankę
z bursztynowym płynem z rąk chrześniaka, który wetchnął i znów podszedł do
barku.
-Mogłeś ją zatrzymać- powiedział blondyn.
-Nic dobrego by z tego nie wyszło- odparł
zirytowany.
-Ja nie pozwoliłbym na wyjazd Hermiony- Draco
wzruszył ramionami- Ona musi być ze mną, innej opcji nie ma, jak inaczej
miałbym jej pilnować?
-Pilnować?
-A pamietasz kamień filozoficzny, uwolnienie
Blacka, włamanie się do Gringotta? – wyliczał blondyn – Ta wariatka musi być
przeze mnie pilnowana, całe życie! Taka moja rola.
-Zakochany dureń- prychnął Snape.
-Zakochany i
szczęśliwy dureń- dodał Malfoy z uśmiechem.
Sijana widziała, że Snape jest trudnym
człowiekiem, dużo złego go w życiu spotkało, więc nie ufał innym. Ale nie mogła pozwolić by strach przed bólem
, przeszkodził jej w próbie zdobycia serca tego nietoperza.
Czy lubiła samotność? Nienawidziła jej, od
kiedy jej rodzice zginęli , oprócz dziadka nie miała nikogo. W szkole nie było
łatwo być potomkiem Gerallta, jego czyny na zawsze odcisnęły piętno na
nazwisku, które i ona nosiła, musiała być silna i nie okazywać słabości,
nauczyła się panować nad swoją mocą.
Potem zjawił się Dumbledore, wstąpiła do
Zakonu , spotkała wspaniałych ludzi i walczyła u ich boku.
Walka... nie chciała tego pamiętać, było to
piekło, wielu poległo, wielu straciło swoich bliskich.
Udało jej się utrzymać bariery wokół zamku,
na tyle by Harry wraz z Ronem i Hermioną zabili Nagini, wtedy myślała tylko o
Severusie i o jego eliksirze. Widziała jego śmierć, widziała jak ten wąż go
ukąsił, miała nadzieję, że przeżyje wojnę, ona i on...
I
przeżyła ,on także... więć powinni być razem, prawda?
Sijana weszła do kuchni, spojrzała na
trzyletnią dziewczynkę , która podskakiwała w miejscu i z szeroko otwartymi
oczami patrzyła na nią wyczekująco.
-Za trzy, dwa, jeden- wyliczała i uśmiechnęła
się – Start!
Dziewczynka
pisnęła cicho i szybko pobiegła do sypialni znajdującej się na końcu korytarza.
Snape warknął, gdy coś wyrwało go ze snu,
właśnie dziś, od tygodnia nie miał koszmaru, gdy uświadomił sobie dlaczego
otworzył oczy i ujrzał rudowłosą dziewczynką opartą łokciami o materac i
uśmiechającą się szeroko.
-Obudziłeś się?- zapytała poważnie.
-Tak- odparł wyciągając do niej ręke.
-Mamusia mówi, że naleśniki już gotowe-
powiedziała i weszła na łóżko by po chwili przytulić się do niego mocno-
Tęskniłam za tobą tatusiu.
-I nie tylko ona- odezwała się Sijana i za
przykłądem córki położyła się obok mężczyzny.
-Jak czuje się Gerellt?- zapytał i pocałował
ją delikatnie.
-Tyle?- prychnęła i przyciągnęła go do siebie
, po czym pocałowała namiętnie- Kocham cię... , a dziadek... jestem już gotowa,
pożegnałam się z nim, Arianna także.
-Dziadzio dał mi misia!- zawołała Aria-
Przyniosę ci go pokazać!
Snape wzrokiem odprowadził wybiegającą córkę
z pokoju, po czym przytulił Sijanę do siebie.
-Masz zakaz wyjeżdżania- warknął.
-Tęskniłeś?- uśmiechnęła się figlarnie.
-Jak zawsze piegusie- mruknął całując ją.
-Warto było powalczyć?- zapytała wtulając sie
w niego.
Snape
zamknął oczy i przypomniał sobie chwilę w której przekonał się, że jego eliksir
zadziałał.
Obudził się
w szkrzydle szpitalnym i zdumiony odetchnął kilka razy.
-Żyjesz-
zaśmiał się Albus stając obok jego łóżka.
-Gdzie jest
Sijana?- zapytał wstając.
-Musisz
odpocząć! –krzyknęła madame Pomfrey.
-Nic nie
muszę- warknął – Więc gdzie jest?
- A po co ci
ona?- usłyszał poważny głos, odwrócił się i spojrzał w brązowe oczy rudowłosej.
-Żeby ją
zabić, za to, że się narażała!- krzyknął wściekły.
-Okazywanie
uczuć idzie ci opornie- mruknęła- Draco gdy tylko zobaczył Hermionę to zaczął
ją całować! A Harry oświadczył się Ginny, więc mógłbyś się postarać i...- Snape
podszedł do niej i przerwał jej pocałunkiem- Dobrze ci idzie...- złączyła ich
usta na nowo.
-Więc?-
zapytała gdy oderwali się od siebie.
-Nie
odejdziesz nawet na chwilę- warknął.
-Nigdzie się nie wybieram- odparła z uśmiechem.
-Warto piegusie- mruknął wtulając twarz w jej
włosy.
-Tato mam!- zawołała Aria wskakując na łóżko
i siadając na jego brzuchu- Ma na imię Merry- wskazała na czerwonego misia.
-Czerwony?- spojrzał na żonę z
niedowierzaniem.
-Spodobał jej się... to znaczy ona- zaśmiała
się na widok jego miny- Czy tak nas kochasz- powiedziała i cmoknęła go w policzek- Wstawaj! Naleśniki gotowe! Chodź
Ari!
-Tatusiu pośpiesz się bo zjem wszystkie-
zawołała dziewczynka wybiegając.
Sijana posłała mu całusa i poszła za córką.
Snape przymknął oczy. Wiedział czemu dziś nie
miał koszmaru... jego rodzina wróciła.
Ten obrazek dał mi wene do napisania miniaturki :)
Mam nadzieję, że się podobała :)
Świetna miniaturka! :)
OdpowiedzUsuńOby więcej takich było.
Pozdrawiam
Nikola
świetna <3
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaiłam się do Wattpada i szukam gwiazdki XD
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne <3
Jak ja nie cierpię takich zafajtłaczonych, naindyczonych kochanków jak Snape, masakra - żadna "miłość", tj pożądanie tego nie wynagrodzi. Bo o prawdziwej milosci oczywiście nie moze tu być mowy, bo prawdziwa miłość w ten sposob się nie zachowuje...
OdpowiedzUsuńŻadne łóżkowe sprawy nie zrekompensują takiego naindyczenia jak u Snape'a, żadne - tej obrażalskości, wyniosłości, indolencji w trudnych, kluczowych momentach i okresach życia - bo do tego niestety się to właśnie sprowadza.
Jejuuu... warto było czekać! :D Super miniaturka.. Snape jak zwykle jest sobą, ale rozumiem to, jakby był słodki jak cukiereczek to.. hmmm :D
OdpowiedzUsuńW każdym razie czekam na więcej! Mam nadzieję, że wena jest i, że nie będziemy musieli czekać tak długo na next.. ale jak będzie trzeba to poczekamy xD
Pozdrawiam :P
Super <3
OdpowiedzUsuńHej. Twoje opowiadania są jedną z moich ulubionych czytadel blogowych. Zastanawiam się skąd Ty bierzesz teksty dla swoich bohaterów. Pewnie masz niesamowite poczucie humoru. Już kiedyś pisałam że bardzo lubię czytać Twoje opowiadania - z niecierpliwością czekam na kolejne. Może w niedługim czasie coś z Hermiona i Severusem albo Lucjuszem się pojawi ? Tak jakoś to moje ulubione zestawienia 😂Pozdrawiam 😘
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńSuper!!! Czekam na kolejne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, super nawet Severus tak bardzo nie zaprzeczał, że kocha...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie