Betowane
przez ♥ι ωαит уσυ♥ :-)
Rudowłosa
młoda kobieta podeszła do dębowych drzwi zaniedbanej rezydencji. Niepewnie
zapukała i z zapartym tchem czekała aż ktoś się pojawi.
Nagle
drzwi otworzyły się i ujrzała Severusa Snape’a we własnej osobie.
-
Witam, panie profesorze - odezwała się z lekkim uśmiechem.
-
Czego chcesz, Weasley? - zapytał zimnym głosem.
-
Musi mi pan pomóc - powiedziała z proszącą miną.
-
Ja nic nie muszę, już nie - warknął i zamknął jej drzwi przed nosem.
-
Świetnie! – krzyknęła. - Ale nie ruszę się stąd, dopóki pan mnie nie wysłucha!
- usiadła na schodach.
Siedziała
tak cztery godziny, na dworze robiło się ciemno i zimno. Otuliła się mocniej
swetrem i wpatrywała się niewidzącym wzrokiem przed siebie.
Nagle
drzwi się otworzyły. Stanęła na równe nogi i spojrzała na wściekłego Mistrza
Eliksirów.
-
Czego chcesz? - zapytał gniewnie.
-
Potrzebuję pomocy - powiedziała cicho. - Profesor Dumbledore powiedział, że
tylko pan wie jak!
-
Przeklęty starzec - mruknął Snape i wpuścił ją do środka. - Wejdź do pokoju po
prawej stronie i poczekaj! – warknął.
Ginny
chcąc się ogrzać, posłuchała go od razu. Weszła do ciemnego salonu i rozejrzała
się wokoło. Widać było, że właściciel domu nie przejmuje się wystrojem.
Centralnym punktem pokoju był kominek. W pomieszczeniu znajdowała się również
duża kanapa, dwa fotele i stolik.
Dziewczyna
usiadła na fotelu i z uśmiechem poczuła ciepło płynące od ognia.
-
Masz, wypij to - powiedział Snape, wchodząc i wręczając jej kubek parującego kakao.
-
Dziękuję – wyszeptała i wypiła kilka łyków.
-
A teraz mów, czego ode mnie chcesz – warknął, zajmując drugi fotel.
-
Ja… Mam sny, to znaczy koszmary… I profesor Dumbledore powiedział, że pan
znajdzie na to rozwiązanie – powiedziała niepewnie.
-
Jakiego rodzaju są te sny? Czego dotyczą? - zapytał Mistrz Eliksirów z
obojętnym wyrazem twarzy.
-
Dotyczą wojny - odparła, wpatrując się w kubek. – Co noc śnię, jak ktoś z
moich bliskich umiera - powiedziała cicho.
-
Tylko z rodziny?
-
Nie – odpowiedziała, patrząc na niego zaskoczona. - Śniła mi się śmierć
Hermiony.
-
Więc sny obejmują osoby, na których ci najbardziej zależy oraz które kochasz… -
powiedział Snape, mrużąc oczy. - Jak się domyślam przyjaźnisz się nadal z
Granger?
-
Tak, jest dla mnie jak siostra! - odparła Ginny.
-
A Potter? - to pytanie sprawiło, że rudowłosa westchnęła, odłożyła kubek na
stolik i spojrzała na niego poważnie.
-
Z Harry’m nie miałam snów od pół roku, czyli od czasu kiedy mnie zostawił -
odezwała się po chwili.
-
Z jakiego powodu? - zapytał Snape.
-
A to ważne?
-
Tak - warknął.
-
Postanowił przez jakiś czas podróżować… beze mnie - wyszeptała smutno. - Więc
rozstaliśmy się… Pomoże mi pan?
-
Tak - Snape wstał i skierował się do drzwi. - Musisz tu zamieszkać na dwa
miesiące. Twój pokój znajduje się na piętrze, pierwszy po lewej. Rodzinę możesz
odwiedzać w weekendy, ale tu nie chcę nikogo widzieć! – powiedział. – O północy
przyjdź do laboratorium. Wejście znajdziesz w kuchni.
-
Ale ja nie mam żadnych rzeczy…
-
Więc się po nie teleportuj dziewczyno! - warknął i wyszedł.
Ginny
w pośpiechu przeniosła się do Nory.
-
I co? - zapytała zmartwiona pani Weasley, gdy zobaczyła córkę. - Pomoże?
-
Tak, ale muszę u niego zamieszkać na dwa miesiące - odpowiedziała Ginny, nie
zatrzymując się.
Weszła
do swojego pokoju i otworzyła szafę.
-
Jak to masz u niego zamieszkać? - krzyknęła Pani Weasley.
-
Mamo, nie bardzo wiem, jak chce mi pomóc, ale dzisiaj o północy mam zjawić się
w jego domowym laboratorium, więc raczej będzie mnie faszerował jakimiś
eliksirami przed snem - powiedziała Ginny, otwierając kufer i jednym
machnięciem różdżki zapełniając go ubraniami.
-
Uważaj na siebie - poprosiła pani Weasley, przytulając córkę. - I nie denerwuj
się. Severus ma swoje humory, ale jestem pewna, że zrobi wszystko, aby ci
pomóc.
-
Wiem, mamo - odpowiedziała Ginny z lekkim uśmiechem. - Powiedz tacie i
chłopakom, że odwiedzę was w sobotę, dobrze?
-
Dobrze, kochanie - powiedziała pani Weasley i pomogła córce spakować
najważniejsze rzeczy.
Ginny
weszła do laboratorium dokładnie o północy. Mistrz Eliksirów stał sztywno,
wpatrując się nieprzerwanie w kociołek stojący na ogniu.
-
Podejdź tu – warknął. Rudowłosa podeszła do niego. Snape sięgnął po flakonik
stojący obok niego na półce i podał go jej. - Wypij to i idź się położyć.
Pamiętaj, żebyś nie zamykała pokoju.
-
Dobrze - powiedziała i wypiła. - Dziękuję.
-
Idź już – odparł tylko, wciąż nie odrywając wzroku od kociołka.
-
Dobranoc - wyszeptała i wyszła.
W
swojej sypialni przebrała się w pidżamę i położyła się do łóżka.
-
Niech to zadziała – mruknęła i zamknęła oczy.
-
Obudź się, Weasley - usłyszały stanowczy głos Mistrza Eliksirów. Przerażona
otworzyła oczy.
-
Tym razem był to Charlie - wyszeptała ze łzami w oczach. Usiadła na łóżku i
spojrzała na mężczyznę. - Nie zadziałało, prawda?
-
Nie - warknął Snape. Stał obok łóżka ze zmarszczonym czołem. - Mówił ci ktoś,
że gdy śnisz, wypowiadasz na głos imię osoby, która umiera w twoim koszmarze?
-
Nikt – odparła zdumiona.
-
Krzyczałaś imię brata - powiedział Snape, po czym skierował się w stronę drzwi.
- Śpij, jutro wypróbujemy inny eliksir.
Ginny
patrzyła przez chwilę na zamknięte drzwi, po czym położyła się z powrotem i
zasnęła.
Rano
wstała o siódmej. Zeszła do kuchni i rozejrzała się wokoło, marszcząc nos.
Snape
wszedł do pomieszczenia i stanął jak wryty, patrząc na rudowłosą kładącą na
stole kubki z parującą herbatą.
-
Co ty wyprawiasz? - zapytał wściekły.
Ginny
przestraszyła się i wylała trochę napoju na swoją lewą ręką. Skrzywiła się.
Snape
podszedł do niej szybko i chwyciwszy ją za rękę, pociągnął w stronę kranu.
Włożył jej poparzoną dłoń pod zimną wodę.
-
Uważaj - warknął i usiadł przy stole.
-
Zawsze uważam – mruknęła. – To pana wina! Przestraszył mnie pan!
-
Mieszkam tu - powiedział z krzywym uśmieszkiem. - Więc powinnaś się spodziewać,
że kiedyś mnie zobaczysz.
-
Smacznego - odparła tylko Ginny, przewracając oczami i położyła przed nim
talerz z jajecznicą.
-
Nie musiałaś gotować – warknął, zabierając się za jedzenie.
-
Chociaż tyle mogę zrobić za to, że pan mi pomaga – powiedziała, wzruszając
ramionami i siadając naprzeciw niego.
-
Jak chcesz - mruknął.
-
Mam pytanie… - zaczęła cicho i spojrzała na niego spod rzęs.
-
Jakie? – zapytał, mrużąc oczy.
-
No, bo jeżeli mam tu mieszkać przez dwa miesiące, to pomyślałam, że może bym tu
trochę posprzątała i…
-
Nie – warknął, wstając.
-
Ale naprawdę nie zrobię nic złego – powiedziała. – Posprzątam w salonie,
bibliotece, kuchni i w pokojach na górze - wyliczyła.
-
Mój pokój i laboratorium masz omijać z daleka - powiedział i wyszedł.
-
Super - uśmiechnęła się i zaczęła sprzątać ze stołu, zastanawiając się już, co
gdzie zmieni.
Od
razu wzięła się do pracy. Zaczęła od salonu. Nie podobało jej się, że w
pomieszczeniu, które powinno być miłe i wygodne, panował mrok.
Umyła
okna, wyrzuciła stare ciężkie zasłony, zmieniła kolor foteli i kanapy na jasną
zieleń, a na ścianach powiesiła kilka obrazów.
Była
tak zajęta, że nie zauważyła upływającego czasu. Dopiero burczenie w brzuchu
uświadomiło jej, że minęło pięć godzin od śniadania.
Szybko
ruszyła do kuchni i przygotowała obiad, po czym zeszła do laboratorium.
-
Czego chcesz? - warknął Snape zajęty mieszaniem w wielkim kotle.
-
Przygotowałam obiad – powiedziała, podchodząc.
-
Obiad? - zdumiał się i spojrzał na zegarek.
-
Już wiem dlaczego jest pan taki chudy - zaśmiała się, ale po chwili zamilkła,
widząc jego wściekłe spojrzenie.
-
Moja waga nie jest twoją sprawą - powiedział i skierował się do kuchni.
-
Miło - mruknęła i poszła za nim.
Po
posiłku postanowiła pokazać Mistrzowi Eliksirów, co już zrobiła.
Zaciągnęła go do salonu i z uśmiechem czekała na jego reakcję. Jakie było
jej rozczarowanie, gdy z beznamiętnym wyrazem twarzy skomentował jej wysiłek.
-
Ujdzie - powiedział i wyszedł. Patrzyła za nim zaszokowana, po czym odetchnęła
głęboko, powtarzając w głowie słowa:
On Ci pomaga. On ci pomaga…. Nie
możesz go zabić… On ci pomaga!
Znów
o północy zjawiła się w laboratorium i wypiła inny eliksir.
Lecz
nie przyniósł on oczekiwanych rezultatów. I tym razem Snape musiał ją budzić z
koszmaru, w którym ginął jej ojciec.
Minęły
już trzy tygodnie od zamieszkania Ginny u Snape’a. Każdego dnia rudowłosa
zmieniała coś w domu. Mężczyzna jedynie mruknięciami oceniał jej pracę, czym ją
bardzo denerwował. Próbowała nad sobą panować, ale jak to w życiu bywa, nie
zawsze się to udaje…
Gdy
zmianę kuchni zaszczycił jedynie krótkim słowem „dobrze” wkurzyła się i
zaczarowała wystrój całej biblioteki, w której Snape spędza popołudnia w
czerwony raj dla Gryfona.
Kiedy
Mistrz Eliksirów to zobaczył, musiała wysłuchać kazania trwającego trzy
godziny, a słowa, które padły… no, cóż najlżejszym określeniem jakim ją
określił była głupia dziewucha.
Ginny
przywykła do mieszkania w posiadłości Snape’a. Co rano wstawała, robiła
śniadanie, zmieniała coś w domu, gotowała obiad, czytała książki wraz z
mężczyzną w bibliotece, którą także odnowiła, lecz nie ośmieliła się użyć
czerwonego koloru, następnie szykowała kolację i o północy przychodziła
po eliksir.
Jedyną
zmianą jaka zaszła w ich stosunkach były rozmowy, kiedy Mistrz Eliksirów ją
budził. Za każdym razem rozmawiali o czymś innym. Ginny uważała, że noc sprzyja
zwierzeniom.
Poznała
wiele tajemnic i opowieści o czarnookim mężczyźnie. Zrozumiała, że to kim
się stał, zawdzięczał swojej silnej woli i uporowi. Nie ugiął się przed
bestialskim ojcem, Huncwotami, ani nawet pod Voldemortem. Przechytrzył
wszystkich i według Ginny zasługiwał na wszystko, co najlepsze. Jednak nie
mówiła mu tego, wiedząc, że skwituje to szyderczym prychnięciem i zmieni temat.
Dziewczyna
nie wiedziała, kiedy polubiła tego strasznego nietoperza. Nie zdawała sobie
sprawy, jak bardzo do chwili, w której nawiedził ją kolejny koszmar, lecz tym
razem nie było przy niej Snape’a.
-
Muszę dziś w nocy udać się do Zakazanego Lasu po składniki, które tylko o tej
porze mogę zebrać - powiedział jej przy obiedzie.
Spojrzała
na niego zaniepokojona.
-
Nie będzie pana, gdy pójdę spać? - zapytała cicho.
-
Wypijesz eliksir o północy. Sny najczęściej zaczynają się po trzeciej, postaram
się do tej pory wrócić - obiecał.
Zrobiła
tak jak mówił. Wypiła przygotowany przez niego eliksir i ułożyła się spać. Nie
wiedziała kiedy zasnęła, lecz była w pełni świadoma swojego przebudzenia.
Przerażona
wyskoczyła z łóżka i rozglądnęła się wokoło, nie mogąc uwierzyć w to, co przed
chwilą ujrzała w śnie.
Przypomniała
sobie pierwszą rozmowę ze Snape’m o jej snach:
Więc sny obejmują osoby, na których
ci najbardziej zależy oraz które kochasz…
-
Merlinie, zakochałam się w Snapie – wyszeptała, siadając na łóżku.
Ze
łzami w oczach przypomniała sobie swój koszmar, w którym widziała Severusa
Snape’a w kałuży krwi.
Nie
mogła uwierzyć, że jej serce złamane przez Harry’ego, poskładało się w całość
dla Mistrza Eliksirów.
-
I co ja mam teraz zrobić? - myślała gorączkowo. - Hermiona!
Wstała
z łóżka i podeszła do szafki, z której wyciągnęła kartkę i pióro.
Droga Hermiono,
Jak się czujesz jako Pani Malfoy?
Mam nadzieję, że ta tleniona fretka
cię dobrze traktuje. Jak nie, to zapozna się z moimi umiejętnościami w rzucaniu
upiorogacków.
Mionka wiem, że jesteś teraz na
wakacjach… Ale mam problem!
Pamiętasz, jak powtórzyłam ci
rozmowę ze Snape’m o moich snach i osobach w nich występujących?
No, więc dziś, jak co dzień śniła mi
się śmierć osoby, którą kocham.
Najgorsze jest jednak to, że w moim
koszmarze umierał Severus!
Na szczęście nie było go, ponieważ
musiał iść do Zakazanego Lasu po jakieś składniki.
Herm, co ja mam zrobić? Czułam, że
zaczyna mi na nim zależeć ale nie sądziłam, że go pokochałam!
Czekam na Twoją odpowiedź!
Ginny
Rudowłosa
włożyła list do koperty i zeszła na dół, gdzie w klatce w przedpokoju spał
puchacz Snape’a.
Gdy
sowa odleciała, Ginny wróciła do łóżka, modląc się, by ten koszmar nie wrócił.
Rano
dziewczyna z sercem pełnym niepokoju zeszła do kuchni przygotować śniadanie.
Gdy
ujrzała czarnowłosego mężczyznę, poczuła motyle w brzuchu.
Jak
to się dzieję, że miłość odkrywa się nagle… niespodziewanie? Nie można się na
nią przygotować… Nie można się nauczyć jej ukrywać tak głęboko, by nikt o niej
nie wiedział!
-
O kim miałaś dzisiejszy koszmar? - zapytał Snape od niechcenia.
-
O mamie - skłamała, unikając jego wzroku.
-
Ciekawe - mruknął i podążył do laboratorium.
-
Bardzo ciekawe - wyszeptała rudowłosa, chowając twarz w dłoniach.
Nagle
usłyszała stukanie w okno. Z uśmiechem podbiegła i wpuściła sowę do środka.
Kochana Ginny,
Draco traktuje mnie jak księżniczkę.
Kocham go, co dzień coraz bardziej!
Zaniepokoił mnie Twój list, ale Gin
jeżeli go kochasz, nie masz się czym martwić. Znaczy się masz… tylko tym, że on
może nie czuć tego co ty, ale bądźmy dobrej myśli. Nie sądzisz, że powinnaś mu
powiedzieć? Został ci jeszcze tydzień, może porozmawiaj z nim?
Mam nadzieję, że cię kocha i
będziecie szczęśliwi.
Draco mówi, że jego wuj jest skrytym
człowiekiem jakbym o tym nie wiedziała, jak resztą ty też, ale gdy już na kimś
mu zależy, staje się względem tej osoby szorstki, chcąc w ten sposób uchronić
się przed zranieniem. Więc może on wcale nie musiał iść po żadne składniki do
Zakazanego Lasu, tylko chciał odsunąć się od ciebie, byś nie odkryła jego
uczuć.
Sprawdziłam w pięciu książkach do
eliksirów, w żadnej nie znalazłam jakiegoś składnika, który należy zbierać w
dzień, gdy poszedł do Zakazanego Lasu.
Mam nadzieję, że wszystko się dobrze
ułoży.
Kocham cię, Miona.
Rudowłosa
westchnęła ciężko.
W życiu nie wyznam mu miłości!
Wyśmieje mnie!
Na
drugi dzień, gdy siedzieli w bibliotece, ktoś zapukał do drzwi.
Snape
poszedł otworzyć, a gdy wrócił do biblioteki, ujrzała na jego twarzy
wściekłość.
-
Co się stało? - zapytała zaniepokojona.
-
Potter czeka na ciebie w salonie - warknął.
Spojrzała
na niego zdumiona.
-
Czego chce?
-
Nie wiem - odparł zimno.
Wyszła
za nim i udali się do pomieszczenia, w którym czekał Harry.
-
Ginny! - krzyknął uradowany i zaczął iść w jej stronę, by ją objąć, jednak ona
nie miała na to najmniejszej ochoty, więc stanęła obok Snape’a.
-
Co ty tu robisz? – zapytała, marszcząc brwi.
-
Chciałem z tobą porozmawiać - powiedział zdezorientowany Potter i spojrzał na
Snape’a nieprzyjemnym wzrokiem. - Na osobności!
-
To mój dom, Potter i nie mam zamiaru wychodzić - wycedził Mistrz Eliksirów.
-
Gin, musimy porozmawiać. Musisz wiedzieć, że zrozumiałem jaki błąd popełniłem,
zostawiając cię - mówił Harry, patrząc na rudowłosą z uśmiechem. -
Wróciłem, żeby znów być z tobą!
-
Wróciłeś by być ze mną? - powtórzyła zdumiona. Nagle zauważyła, jak Snape
wychodzi z pokoju. Zaniepokoiła się, lecz przypomniawszy sobie list od
Hermiony, odetchnęła głęboko i zwróciła uśmiechniętą twarz w stronę swojego
byłego chłopaka. - A więc Harry…
Snape
od czasu wyjścia z salonu, gdzie Potter przepraszał Weasley, nie wyszedł z
laboratorium. Nie chciał patrzeć, jak ta dziewucha opuszcza jego dom.
Miała być jeszcze tydzień, pomyślał wściekły. A przez tego kretyna
nawet to mi odebrano!
Nagle
drzwi się odtworzyły i do środka weszła Ginny.
-
Co tu robisz? - warknął.
-
Przyszłam po eliksir, jest północ - odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
-
I co się szczerzysz? - zapytał zimno, biorąc do ręki fiolkę z eliksirem.
-
Bo jestem szczęśliwa – powiedziała, nadal się uśmiechając.
-
Kiedy ślub? – wycedził, nie patrząc na nią.
-
Nie wiem, myślałam o wiośnie, co o tym sądzisz? – zapytała, siadając na blacie
i marszcząc nos. - Wiesz, zawsze marzyłam o ślubie z najbliższą rodziną i
przyjaciółmi…
-
Twoja sprawa - warknął, lecz w wściekłości ścisnął za mocno flakonik i
rozgniótł go w ręce. Rudowłosa szybko zeskoczyła z blatu i wzięła jego rękę, by
włożyć mu skaleczoną dłoń pod zimną wodę.
-
Uważaj - powiedziała czule i spojrzała na jego rękę. - Rany nie są głębokie.
Poczekaj, zawinę w bandaż - powiedziała i jednym ruchem różdżki wyczarowała
opatrunek, po czym owinęła mu skaleczoną dłoń, jednak nie wypuściła jego ręki
ze swoich. – Severusie, co powiesz na ślub wiosną?
-
Co mnie to obchodzi? - krzyknął wściekły, wyrwał dłoń i wyszedł z laboratorium.
Ginny
westchnęła i ruszyła za nim.
Ciężki przypadek, pomyślała, wchodząc bez pukania do
jego sypialni.
Pierwszy
raz w niej była. Pokój był zielony. Dębowe łóżko i szafa oraz miękki biały
dywan. Nigdy by nie pomyślała, że tak wygląda sypialnia nietoperza z lochów.
-
Czego chcesz? - warknął Snape, odwracając się od okna, przy którym stał.
-
Harry mi się oświadczył – powiedziała, wzruszając ramionami i siadając na
łóżku.
-
Gratuluję – mruknął.
-
Nie ma czego, nie zgodziłam się - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
-
Dlaczego? - zapytał zszokowany.
-
Ponieważ mam nadzieję, że facet, którego kocham to zrobi, a nie jest nim Harry
– powiedziała, patrząc na niego poważnie.
-
Więc kto? – zapytał, marszcząc czoło.
-
Okłamałam cię dzisiaj – wyznała, rumieniąc się i spuszczając głowę. - Nie
miałam dziś koszmaru o mamie…
-
To o kim?
-
O tobie - powiedziała cicho.
-
O mnie? Ale to by znaczyło, że… - zaczął, ale nie pozwoliła mu skończyć,
ponieważ wstała z łóżka i zamknęła mu usta pocałunkiem.
Gdy
po dłuższej chwili oderwali się od siebie, spojrzał na nią z wysoko uniesioną
brwią.
-
Weasley, musimy porozmawiać - powiedział jedwabistym głosem, przyciągając ją
bliżej.
-
A nie każesz mi odejść? - zapytała ze strachem.
-
Nie ma takiej opcji - odparł i pocałował ją delikatnie.
-
Więc nie jesteś zły, że cię kocham?
-
Zły? Nie! Zaszokowany, zdumiony, zadowolony… Takie określenia do tego pasują -
powiedział z krzywym uśmieszkiem.
-
A ty czujesz coś do mnie? - wyszeptała cicho.
- Kocham
cię – wyznał równie cichym głosem.
Dziewczyna
uśmiechnęła się promiennie i stanęła na palcach, by złożyć na jego ustach
namiętny pocałunek.
Ginny
obudziła się i nie otwierając oczu, wtuliła się w ciepłe ciało Severusa.
Uśmiechnęła się lekko, gdy poczuła, że mocniej ją do siebie przytulił.
-
Nie chcę stąd wychodzić - wyszeptała.
-
Nie musisz - powiedział i pocałował ją w czubek głowy.
-
Naprawdę? – zapytała, otwierając oczy i patrząc na niego czule.
-
Nie mam nic przeciwko temu - odpowiedział, po czym spojrzał na nią poważnie. -
Nie miałaś dziś koszmaru.
-
Nie miałam? – powtórzyła zaskoczona, siadając.
-
Nie – przytaknął, po czym wyskoczył z łóżka i założył na siebie spodnie. –
Ubierz się, pójdziemy do Dumbledore’a. Jeżeli dobrze mi się zdaje, a wiem, że
tak jest, to ten stary głupiec wiedział wcześniej, co ci pomoże.
-
Pomogła mi miłość – wyszeptała, patrząc na niego rozmarzona.
-
Miłość i uczucie bezpieczeństwa – powiedział, zakładając koszulę.
-
Nigdzie nie idę - odparła Ginny i przykryła się kołdrą po sam czubek
nosa.
-
Jak to nie idziesz? - warknął.
-
Powiedziałeś, że nie masz nic przeciwko temu, żebym się nie ruszała z łóżka,
więc nie mam zamiaru tego robić - usłyszał jej głos z pod kołdry.
-
Odkąd mnie słuchasz? - zapytał ze śmiechem i położył się obok niej, odrzucając
kołdrę na ziemię i z zachwytem, wpatrując się w jej nagie ciało.
-
Od dzisiaj - powiedziała i przytuliła się do niego.
-
A jak długo?
-
Jakieś pięć minut - zaśmiała się, po czym spojrzała na niego z uśmiechem. -
Więc korzystaj!
-
Wyjdź za mnie - powiedział poważnie.
-
Nie żartujesz sobie? Bo jeżeli tak, to jest bardzo bolesny kawał – wyszeptała,
patrząc na niego niepewnie.
-
Nie żartuję – warknął.
-
Zgadzam się – powiedziała i pocałowała go czule. - Ale mam jedną prośbę…
-
Jaką? - zapytał zaniepokojony.
-
Możesz oświadczyć się jeszcze raz, gdy będę ubrana? - zapytała z poważną minką.
-
Dlaczego?
-
Pomyśl, co mam powiedzieć rodzicom, gdy zapytają gdzie się oświadczyłeś i w
jakich okolicznościach. I pomyśl, co powiedzą nasze dzieci, gdy dowiedzą się,
że ich matka była naga, gdy się jej oświadczałeś? - zapytała z niewinnym
uśmiechem.
-
Kocham cię, rudzielcu – powiedział i pocałował ją delikatnie.
-
Ja ciebie też – odparła, zarzucając mu ręce na szyję i pocałowała go namiętnie.
Dwa lata później…
Dumbledore
siedział w swoim gabinecie, gdy nagle do środka wtargnął wściekły Snape. Usiadł
w fotelu przed biurkiem i spojrzał na niego groźnie.
-
Co się stało? - zapytał dyrektor z uśmiechem.
-
To twoja wina - warknął Snape.
-
Co tym razem zrobiłem? - zapytał radośnie starzec.
-
Jakieś dwa lata temu przysłałeś pewną rudowłosą osóbkę do mojego domu! -
wysyczał Mistrz Eliksirów.
-
Nie musisz dziękować - powiedział Dumbledore.
-
Dziękować?! Ja cię zabiję! - warknął Snape, wstając i opierając się rękami o
biurko. - Przez ciebie moje życie przypomina jakiś cholerny koszmar! A ze mnie
zrobił się jakiś cholerny mięczak!
-
O czym ty mówisz? Jaki koszmar?
-
A taki, że jestem na każde zawołanie kobiety, co ma metr pięćdziesiąt i to w
kapeluszu!
-
Nie przesadzaj, aż taka niska nie jestem! - usłyszał oburzony głos żony.
Odwrócił i jego wściekłe spojrzenie w jeden moment złagodniało, wpatrując się w
rudowłosą w zaawansowanej ciąży.
-
Czemu nie odpoczywasz? – warknął, podchodząc do niej.
Ginny
wzruszyła ramionami i przytuliła się do niego.
-
Skarbie, Poppy mówiła, że masz leżeć! - powiedział stanowczo Snape.
-
A poleżysz ze mną? - zapytała ze słodką minką.
-
Tak – odparł, wzdychając i spojrzał wściekły na dyrektora. - Widzisz? Nawet
odmówić jej nie mogę!
-
Podziękowania przyjmuję na piśmie – powiedział Dumbledore, patrząc na
wychodzącą parę. Gdy drzwi się zamknęły, podszedł do myślodsiewni i wlał
flakonik ze wspomnieniami.
I wspomnienie
- Koszmary? - zapytał Dumbledore
zmartwionym głosem, patrząc na Ginny i Molly. - Wiem kto może ci pomóc, moja
droga…
- Kto? - zapytała szybko Pani
Weasley.
- Severus - odparł poważnie.
II wspomnienie
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał
Snape, siadając na fotelu przed biurkiem i popatrzył na starca, marszcząc brwi.
- Zasługujesz na szczęście, a
koszmarne sny zawsze znikają, gdy osoba czuje się bezpieczna i kochana -
powiedział Dumbledore z uśmiechem. - A ty o tym dobrze wiedziałeś.
- Ale nie wiedziałem, że może
pokochać mnie - warknął Snape.
- Ale to zrobiła, i z tego co mówiła
Molly, ślub już za tydzień - zaśmiał się Dumbledore.
- Mówisz jakbyś nie wiedział –
mruknął Snape i wyszedł z gabinetu.
III wspomnienie
- Czy ty Severusie Tobiasie Snape
bierzesz tę oto kobietę za żonę…
- Tak - odparł zdecydowanie Mistrz
Eliksirów.
- Czy ty Ginewro Molly Weasley bierzesz tego tu
mężczyznę za męża…
- Tak - powiedziała wzruszona Ginny.
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz
pocałować…
Severus nie czekając na pozwolenie
pocałował rudowłosą namiętnie, na co ona zarzuciła mu ramiona na szyję i
oddawała pocałunki z pasją.
- … pannę młodą. - dokończył
Dumbledore ze śmiechem.
IV wspomnienie
Dumbledore spacerował po korytarzach
późną nocą, gdy nagle usłyszał w pustej o tej porze klasie głosy. Podszedł po
cichu do drzwi i uchylił je zaglądając do środka.
Na krześle siedział Snape, trzymając
na kolanach żonę.
- Nie masz się czym martwić,
Severusie - powiedziała Ginny poważnie. - Będziesz wspaniałym ojcem!
- A jeżeli nie? - warknął Snape.
- Ale ja wiem, że tak! I pamiętaj,
że z ciężarnymi się nie kłóci! - powiedziała stanowczo rudowłosa.
Mistrz Eliksirów się uśmiechnął i z
czułością położył dłoń na jeszcze płaskim brzuchu żony.
- Kocham ciebie i tę kruszynę. -
wyznał cicho.
- A my kochamy ciebie – odparła
radośnie i pocałowała go czule.
Dyrektor cicho zamknął drzwi,
pozostawiając małżeństwo samo.
- Gdybym nie był dyrektorem,
zostałbym swatką - zaśmiał się starzec, spacerując po korytarzach.
Snape
patrzył z uśmiechem na żonę i syna siedzących na kocu na błoniach.
Dziewięciomiesięczny
Jason rozglądał się z ciekawością w ramionach rudowłosej, a gdy dojrzał ojca,
wyciągnął w jego stronę rączki. Severus wziął syna i cmoknął go w policzek, po
czym usiadł obok żony i pocałował ją czule.
-
Skończyłeś zajęcia? – zapytała, przytulając się do jego ramienia.
-
Tak – odparł, patrząc na raczkującego po trawie syna.
-
Severusie… słyszałam, że między dziećmi nie powinno być dużych odstępów czasu.
- powiedziała Ginny cicho.
-
I…?
-
Pomyślałam, że moglibyśmy zrobić sobie jeszcze jedną kruszynkę. – wyszeptała,
patrząc na niego niepewnie.
-
Jeżeli nie bylibyśmy na błoniach otoczeni kretynami… - powiedział Snape,
przytulając żonę. – To już leżałabyś naga w łóżku.
-
Więc się zgadzasz? - zapytała z uśmiechem.
-
Tak - odparł i pocałował żonę namiętnie.
Ginny
oddała pocałunek z pasją. Razem patrzyli na synka, który z uśmiechem poznawał
świat.
Rudowłosa
pomyślała, że każdy koszmar, jaki śniła, był wart takiego zakończenia!
Cudo udo ;) Bardzo mi sie podoba moze niespecjanie pasuje mi ten parring ale twoja miniaturka jest cudna.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award ;D Wszystko u mnie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/2013/09/liebster-award.html
Dziękuję :-)
UsuńI udało mi się jeszcze dziś tu wkroczyć ponownie *.* Z każdą miniaturką idzie Ci coraz lepiej i to widać! Ta miniaturka była po prostu piękna <3 A Snape warczący na początku był nieziemski ^^
OdpowiedzUsuńJazz ♥
Ach, świetna i pomysłowa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny dużo życzę,
ichhassedich ;*
Snape musi być bardzo elokwentny skoro potrafi gadać trzy godziny o nie tym kolorze :-) No, ale wydaje mi się, że przez zazdrość o Ginny najwyraźniej na chwilę zgubił gdzieś swoją inteligencję, bo nie domyślił się że to do niego mówi o tym ślubie. No ale siłę ma, zgnieść fiolkę w dłoni :-) Ha.. zmiękł? Raczej nie... dla uczniów pewnie nadal jest Postrachem i wrednym nietoperzem. A Dumbledore na emeryturze powinien otworzyć jakąś agencję matrymonialną.
OdpowiedzUsuńśliczna miniaturka :) nawet nie myślałam, że Ginny może tak pasować do Seva. ale w sumie coś w tym jest.była dziewczyną Pottera, tak jak Lily :)
OdpowiedzUsuńDumbledore dobrze to wymyślił, naprawdę.
Pozdrawiam i mam nadzieję jeszcze kiedyś poczytać o tej parze ^^
Piękna ta miniaturka, ma swój klimat, podoba mi się :D
OdpowiedzUsuńNie pasuje mi tego typu paring, ale jak zawsze miałaś świetny pomysł na miniaturkę i połączenie tych dwóch postaci. Severus Sanpe zazdrosny o Ginny i zgniótł fiolkę? Łał... Piękne zakończenie. Pozdrawiam cię i życzę weny na około trzysta takich miniaturek ( może być więcej ) :)
OdpowiedzUsuńMój nowy rozdział pojawi się we wtorek.
Cześć, to ja :D Świetna była ta miniatruka, cieszę się, że mogłam ją betować. Kocham ten parring ♥. ♥
OdpowiedzUsuńFajna miniaturka. Pomysł Dumbeldora był genialny.
OdpowiedzUsuńO rany teksty Snape'a zawsze rozkładają mnie na łopatki xD
OdpowiedzUsuńGenialna miniaturka :D Pozdrawiam :D
Jak zawsze fajna. I dialogi między nimi są świetne:)
OdpowiedzUsuńAle słodko.. :) Kiedy będzie miniaturka o Lucjuszu i Mionie.? Bo się doczekać nie mogę..
OdpowiedzUsuńW czwartek :-)
UsuńHej :D W końcu przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania i powiem jedno jesteś GENIALNA :D Nie mogę się doczekać następnego :D Może coś pikantnego xD no nie wiem Lucmione piszesz kochane tak samo Sevmione i w ogloe wszystkie są genialne świetne i piękne :D Pozdrawiam,Lili:*
OdpowiedzUsuńron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
panstwoweasley.blogspot.com
Przeczytałam twoje miniaturki i uważam że są świetne:) Jak byś miała ochotę mogłabyś spróbować napisać miniaturkę o Hermionie i Voldemorcie :) Życzę dużo weny i nie mogę się doczekać nowej miniaturki. Pozdrawiam Agfa:)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczna miniaturka :) Czekam z utęsknieniem na Dramione :)
OdpowiedzUsuń-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
W pewnych momentach, kiedy czytałam tą miniaturkę, miałam ciarki na rękach, autentycznie . Cóż mogę rzec, cudowne :)
OdpowiedzUsuńGenialne :) Severus mięczakiem... hehe :) Ci ci Gryfonii potrafią zrobić z człowiekiem :P
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńo taki z Dumbledora to prawdziwa swatka, Severus zakochał się w Ginny pięknie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie