czwartek, 10 października 2013

Draco swatem? cz.I

Draco swatem? cz.I
Beta: Kite Millie                          
 – Co teraz? – zapytała Ginny Hermionę ze łzami w oczach.
 – Nie martw się, pomogę ci! – pocieszyła ją przyjaciółka i spojrzała na męża.
 – Mam nawet pomysł – odezwał się Draco. – Damy ci te…
 – Nie – powiedziała stanowczo Ginny. – Nie chcę jałmużny!
 – Wysłuchaj mnie do końca, a potem się kłóć – warknął. – Dostaniesz od nas pieniądze na tę operację za dwa miesiące opieki nad moim ojcem!
 – Draco! – warknęła Hermiona.
 – Ale przecież twojemu ojcu nic nie jest – powiedziała niepewnie Ginny.
 – Nie powiedziałbym – mruknął Malfoy. – Od zakończenia wojny i rozwodu z matką siedzi w domu i nie chce nikogo widzieć, więc wprowadzisz się do Malfoy Manor i dotrzymasz mu towarzystwa.
 – Ale… – rudowłosa spojrzała na niego uważnie – co to znaczy, że dotrzymam mu towarzystwa?
 – Ty i twoje kosmate myśli – zaśmiał się blondyn. – Po prostu pogadasz z nim, pokłócisz się, takie tam.
 – Och – Ginny zwróciła wzrok na Hermionę. – Co o tym sądzisz?
 – To dobry pomysł, nie chcesz już mieszkać z rodzicami, a operacja ma odbyć się za pół roku, więc nic nie stoi na przeszkodzie – powiedziała Hermiona niepewnie.
 – Dobrze, zgadzam się – oznajmiła Ginny z delikatnym uśmiechem. – Kiedy mam się wprowadzić?
 – Najlepiej już dziś – powiedział Draco.
 – Muszę się spakować, pa.
Gdy rudowłosa wyszła, blondyn szybko uciekł z pokoju.
 – Draco Lucjuszu Malfoy, ty moja fretko! – zawołała Hermiona. – Wracaj tu!
 – Nie sądzę, żeby zabijanie ojca Twojego dziecka było najmądrzejszą rzeczą – usłyszała głos męża stojącego za drzwiami.
 – To trzeci miesiąc, dziecko nie wie, kim jesteś, do czasu porodu znajdę za ciebie zastępstwo! – warknęła.
 – Jesteś moja – powiedział stanowczo i wszedł do środka. – Oj, Miona, nie denerwuj się!
 – Przejrzałam cię! – oznajmiła i skrzyżowała ręce na piersi.
 – Wiedziałem o tym – przyznał i usiadł obok. – Skarbie, ale sama musisz przyznać, że to dobry pomysł!
 – Jeżeli Gin będzie cierpiała…
 – Nie będzie – obiecał Draco. – Będzie szczęśliwa, uwierz mi!
 – Wierzę – powiedziała i westchnęła. – Nie wiem, jak to możliwe, ale ci wierzę.
 – To dzięki mojemu urokowi – zaśmiał się Draco i pocałował namiętnie żonę.

Ginny weszła niepewnie do holu Malfoy Manor, rozglądnęła się wokoło i weszła po schodach. Draco powiedział, że Hermiona przygotowała jej pokój po lewej stronie schodów. Gdy weszła do środka, zdumiona patrzyła na przestronną sypialnię, wielkie łoże oraz dwoje drzwi. Jedne prowadziły do wspaniałej łazienki, drugie zaś do garderoby pełnej ubrań. Rudowłosa zauważyła kartkę przyczepioną do drzwi.
Te ubrania należą do ciebie!
Nie kłóć się… Znaczy kłóć, ale z Lucjuszem, nie ze mną! Pamiętaj, że jestem w ciąży!
 Kocham cię,
 Miona
 – Och, nie mam zamiaru się z tobą kłócić, Herm – zaśmiała się Ginny.
Odetchnęła głęboko i skierowała się do biblioteki, w której zgodnie ze słowami Draco jego ojciec spędza większość czasu.
Otworzyła cicho drzwi.
 – Nikogo nie zapraszałem – warknął Malfoy, siedząc na kanapie z książką w dłoni i patrząc na nią wściekle.
 – To ma Pan pecha – odpowiedziała ze śmiechem Ginny, siadając naprzeciw niego w fotelu.
 – Co tu robisz? – zapytał zimnym głosem.
Po ciele dziewczyny przeszły dreszcze strachu, lecz nie pokazała tego.
 – Siedzę – odparła niewinnym głosem.
 – Tylko nie mów mi, że to ty jesteś tą osobą, którą Dracon zatrudnił! – warknął, mrużąc oczy.
Ginny rozglądała się po wnętrzu, nie odezwawszy się słowem.
 – Czemu milczysz? – zapytał blondyn.
 – Kazał pan nie mówić, to nie mówię! Proszę się zdecydować – powiedziała, kręcąc głową.
 – Powiedział ci ktoś kiedy, że jesteś nieznośna? – warknął.
 – Żeby to raz – mruknęła, machnąwszy lekceważąco ręką. – Ale skargi i zażalenia proszę kierować do moich rodziców, ja tam się na świat nie pchałam!
Malfoy patrzył na nią zaszokowany.
 – A w rodzinie wszyscy zdrowi? – zapytał z sarkazmem.
 – Och, wie Pan, jak to jest… rodzice zdrowi, tylko bracia mają coś z psychiką, ale niestety to nie jest uleczalne – odparła z szerokim uśmiechem.
 – Nie wątpię – mruknął pod nosem.
 – Słyszałam – powiedziała i pogroziła mu palcem.
 – Miałaś słyszeć – warknął.
 – No, to się Panu udało, wie Pan co – zaczęła, marszcząc nosek. – Trochę to głupio brzmi…
 – Co?!
 – No, że zwracam się do Pana per pan – odpowiedziała, przewracając oczami. – A co? No, a wracając co sedna, pomyślałam, że może zwracalibyśmy się do siebie po imieniu. Co Pan na to?
 – Nie – warknął Malfoy.
 – Dobrze Lucjuszu – powiedziała z chytrym uśmiechem. – Więc ty nadal zwracaj się do mnie po nazwisku. Pozwalam ci, a ja będę mówić ci po imieniu.
 – Nie zgadzam się – odparł, patrząc na nią groźnie.
 – To masz pecha – powiedziała, wzruszając ramionami.
Wstała i skierowała się do drzwi, po czym przystanęła na chwilę i spojrzała na niego z krzywym uśmiechem.
 – A, i na mnie te groźne miny nie działają. Siedem lat ze Snape’em uodporniło mnie –powiedziawszy to, wyszła, pozostawiając blondyna wściekłego.
 – Zabiję Dracona! – warknął Lucjusz.

Ginny weszła do kuchni i ujrzała skrzata przygotowującego obiad.
 – Mogę w czymś pomóc? – zapytał, kłaniając się nisko.
 – Och, nie… To znaczy, może mogłabym coś ugotować? – zapytała niepewnie, gdy skrzat zrobił wielkie oczy, powiedziała szybko: – Nie chcę cię obrazić, po prostu uwielbiam gotować!
 – Jeżeli Pani sobie tego życzy – skrzat skłonił się. – Jeżeli Pani będzie czegoś potrzebować, proszę zawołać mnie, mam na imię Terk, albo Mrużkę.
 – Dobrze, dziękuję – powiedziała z uśmiechem.
Gdy skrzat zniknął, ubrała fartuch i wzięła się za przygotowywanie posiłku.
 – Co ty wyprawiasz?! – usłyszała za sobą zimny głos.
 – Lucjuszu nie strasz mnie – powiedziała, odwracając się w jego stronę.
Stał wyprostowany przy drzwiach i patrzył na nią wściekły.
 – Ten wzrok jest Twoim znakiem rozpoznawczym? – zapytała ze śmiechem. – Uśmiech nie boli!
 – Nie odpowiedziałaś na moje pytanie – warknął.
 – Faktycznie nie odpowiedziałam – mruknęła, wzruszając ramionami.
 – Czy ty za punkt honoru wzięłaś sobie doprowadzanie mnie do szału? – zapytał, podnosząc wysoko brwi.
 – Och, rozgryzłeś mnie – powiedziała z niewinną minką. – Jak ja teraz będę żyła?!
 – Mam cię dość – warknął.
 – Ależ długo wytrzymałeś – zaśmiała się, wyciągając pieczeń z piekarnika.
 – Denerwujesz mnie – powiedział. – Dlaczego gotujesz? To zadanie skrzatów!
 – Poprosiłam Terka, żeby pozwolił mi go zastąpić – odpowiedziała i spojrzała na niego uważnie. – Gniewasz się?
 – Nie – warknął. – Ale nie spodziewałem się, że, mając do wyboru cały dwór i jego bogactwa, wybierzesz kuchnię.
 – Lubię gotować – odparła z uśmiechem. – W domu zawsze pomagam mamie.
 – Jeżeli Twój ojciec nie umie zadbać o rodzinę i zdobyć skrzata, to… – zaczął z szyderczym uśmiechem.
 – Proszę nie obrażać mojej rodziny – warknęła, patrząc na niego wściekle. Oparła dłonie na biodrach. – Moi rodzice może nie mają tyle pieniędzy co ty, ale zawsze starali się zapewnić nam wszystko, co chcieliśmy i na pewno nie byli zimnymi i bezdusznymi ludźmi, takimi jak ty! – to powiedziawszy, wyszła z kuchni.
Skierowała się do swojego pokoju i rozejrzała się wokoło. Resztkami woli powstrzymała się przed spakowaniem swoich rzeczy i wyniesieniem się stąd.
Drzwi się otworzyły i stanął w nich Lucjusz.
 – Jeszcze kogoś nie obraziłeś? – zapytała wrogo.
 – Kilka osób – odpowiedział, czym wywołał u niej lekki uśmiech. – Ja nie przepraszam.
 – Coś nowego, wielki Malfoy nie przeprasza? – zapytała, udając zdumienie.
 – Zabawna jesteś – warknął i wyszedł.
 – Lepiej żebyś o tym nie zapomniał! – zawołała za nim i przez chwilę wpatrywała się zdumiona w zamknięte drzwi.
 – Jak on to zrobił? Przecież przed chwilą byłam na niego wściekła, a teraz mnie rozbawił? – wyszeptała, po czym wzruszyła ramionami i ruszyła do kuchni, by dokończyć obiad.
 – Dlaczego nie wychodzisz z domu? – zapytała, gdy zasiedli w wielkiej jadalni, by zjeść obiad.
 – Nie chcę, to nie wychodzę – warknął.
 – Draco się o ciebie martwi – powiedziała.
 – Niech zajmie się żoną – odparł, patrząc na nią wściekle.
 – Lucjuszu! Przestań tak na mnie patrzeć! – zawołała, wzdychając. – Wściekłe spojrzenie wcale nie jest seksowne!
 – Nie miało być – powiedział, uśmiechając się wrednie. – Ale widać tobie jedno w głowie.
 – Już wiem po kim Draco odziedziczył zdolność wymyślania tych głupich tekstów – odparła i pokazała mu język.
 – Jesteś niewychowana – powiedział Lucjusz.
 – Wychowana to ja jestem, ale trochę się zmieniłam. Nie ma się co dziwić, wychowywałam się z sześcioma braćmi. Cud, że wiem co to sukienka, a co spódnica – odpowiedziała ze śmiechem.
Resztę posiłku spożyli w ciszy.
Po godzinie Ginny weszła do biblioteki, w której Lucjusz czytał książkę.
 – Co czytasz? – zapytała, opadając na kanapę.
 – Sto sposobów zabójstwa wkurzającej wiewiórki – warknął Malfoy, na co Ginny wybuchnęła śmiechem.
 – Masz pomysły! – zaśmiała się.
Blondyn spojrzał na nią, mrużąc oczy.
 – Czemu zgodziłaś się tu wprowadzić? – zapytał.
Ginny spoważniała i usiadła prosto.
 – Miałam wypadek. Spadłam z miotły i potrzebuję operacji – powiedziała cicho.
 – Draco obiecał ci pieniądze w zamian za działanie mi na nerwy? – warknął.
 – Wiesz, pewnie tak czy tak zgodziłabym się mu pomóc – powiedziała, wzruszając ramionami. – Nie jesteś taki zły, jakiego grasz.
 – Cholera, rozgryzłaś mnie – odparł z uśmiechem.
 – Rób to częściej – powiedziała poważnie.
 – Co? – zdziwił się, gdy wstała i skierowała się do drzwi.
 – Uśmiechaj się – powiedziała, patrząc na niego i wyszła.

Ginny poznała każdy zakamarek domu i była nim zachwycona. Jedyne co ją przerażało to wyobrażenie, że Voldemort panoszył się po tych korytarzach.
 – Lucjuszu, masz taką piękną, małą jadalnię – powiedziała, gdy siedzieli przy śniadaniu. – Moglibyśmy tam spożywać posiłki?
 – Dlaczego?
 – Tu jest tak… poważnie – powiedziała niepewnie. – A tam byłoby przytulnie.
 – Jak chcesz – warknął.
 – Naprawdę? – zapytała.
 – A co, głucha jesteś? – Spojrzał na nią groźnie.
 – Och dziękuję – zawołała, wstała i rzuciła mu się na szyję. Nie wiele myśląc, pocałowała go w policzek i zaraz się odsunęła. – Przepraszam – wyszeptała zarumieniona i usiadła z powrotem na swoim miejscu.
 – Nie masz za co – odpowiedział, patrząc na nią zaskoczony.
Ginny uśmiechnęła się do niego i zabrała do jedzenia.
 – Wiesz, zastanawiałam się, czy przeszedłbyś się ze mną do parku? – zapytała, gdy już skończyli posiłek.
 – Nie sądzę, żeby…
 – Możemy iść o piątej rano, wtedy prawie nikogo nie będzie – przerwała, domyślając się, że nie chce się pokazywać w miejscach publicznych.
 – Dobrze – zgodził się.
Ginny z trudem opanowała się, by znów nie pocałować go ze szczęścia.

Obudziła się o czwartej, ubrała się szybko i zbiegła do kuchni, by przygotować śniadanie.
 – Dzień dobry, Pani Ginny – powiedziała Mrużka, kłaniając się. – W czym mogę pomóc?
 – Poradzę sobie – odparła z uśmiechem i zabrała się za szykowanie jedzenia.
Mieszkała już tu miesiąc, więc skrzaty przyzwyczaiły się, że to ona zajmuje się gotowaniem.
O piątej weszła po schodach i niepewnie otworzyła drzwi do sypialni Lucjusza. Leżał w łóżku, kołdra sięgała mu do pasa, odkrywając nagą i wysportowaną klatkę piersiową.
Podeszła na palcach i pochyliła się nad nim.
 – Lucjuszu – powiedziała, dotykając jego ramienia.
Nagle znalazła się w łóżku, przygnieciona ciałem blondyna.
 – Co tu robisz? – zapytał zaspanym głosem.
 – Ja… – zająknęła się, nagle nie wiadomo kto złączył ich usta w pocałunku. Całowali się namiętnie, nagle Ginny wyswobodziła się i wyskoczyła z łóżka. – Wstawaj, idziemy na spacer – powiedziała i wybiegła z sypialni.
Na korytarzu oparła się o ścianę i schowała twarz w dłoniach. Jedyne co jej przychodziło do głowy, to myśl, że Lucjusz wspaniale całuje i chciałaby jeszcze.
Spacerowali po parku, lecz Ginny czuła się skrępowana. Nie żartowała, odpowiadała półsłówkami. Nagle Lucjusz wziął ją w ramiona i pocałował czule.
 – Co… – wyjąkała, gdy oderwali się od siebie.
 – Jeżeli będziesz się tak zachowywać, za każdym razem będę cię całował – zagroził.
Ginny od razu się rozluźniła.
 – O jejku, tylko nie to – krzyknęła, udając przerażoną.
 – Powinnaś się leczyć – mruknął Malfoy.
 – Uzdrowiciel powiedział, że nie ma dla mnie ratunku – powiedziała poważnie i puściła do niego oczko.
 – Nie wątpię – zaśmiał się Lucjusz.
 – Ej, z grzeczności mógłbyś zaprzeczyć – oburzyła się.
 – Nie sądzę – odparł.
 – Nie wątpię, nie sądzę – mruknęła przedrzeźniając go. – Twój słownik jest bardzo ubogi jak na arystokratę!
 – Czy ty się ze mnie śmiejesz? – zapytał groźnie.
 – I znowu się zaczyna – westchnęła ciężko. – Lucjuszu, czy ty uważasz, że byłabym taka nieodpowiedzialna i dziecinna i śmiałabym się z ciebie?
 – Tak – odparł stanowczo.
 – I masz rację – krzyknęła radośnie i zaśmiała się, gdy przewrócił oczami.
 – Jesteś niemożliwa – warknął.
 – Oczywiście – przytaknęła poważnie.
 – Jesteś walnięta – mruknął.
 – Jestem!
 – Dlaczego się zgadzasz? – zdziwił się.
 – Słyszałam, że wariatom się przytakuje – odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
 – Zabiję cię – powiedział.
 – Wielu próbowało, ale jakoś się im nie udało – odpowiedziała, wzruszając ramionami. – Wiesz, jakbyś mnie zabił, nie miałby kto cię rozśmieszać – powiedziała poważnie.
 – To byłaby WIELKA strata – mruknął, patrząc na nią uważnie.
 – Czy ty czepiasz się mojego wzrostu? – zapytała oburzona, stając przed nim i zadzierając głowę do góry, by spojrzeć w jego oczy.
 – Zgadłaś – powiedział z szyderczym uśmiechem.
 – Nie jestem niska! – odparła poważnie. – Jestem normalnego wzrostu, to ty jesteś za wysoki!
 – Na pewno – zaśmiał się.
 – Oczywiście – powiedziała i pokazała mu język.
 – Zachowuj się – ostrzegł.
 – A jak nie, to co? – zapytała, przekrzywiając głowę.
 – To – mruknął i pocałował ją namiętnie.
 – Wiesz, coraz bardziej mi się to podoba – wyszeptała, gdy oderwali się od siebie.
 – Mi też – przyznał i teleportował ich z powrotem do Malfoy Manor.
Znów złączyli usta w pocałunku. Lucjusz wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Chwilę później leżała już naga na łóżku. Blondyn pochylił się nad nią i zaczął pieścić jej piersi. Ginny jęknęła, gdy wziął sutek w usta.
Rozszerzyła nogi, prosząc go, by w nią wszedł. Lucjusz usiadł na łóżku, rudowłosa dosiadła go i krzyknęła cicho, gdy nadziała się na jego penisa.
Ginny podskakiwała, nadziewając się na jego wielkiego penisa, a Malfoy pieścił jej piersi, co potęgowało rozkosz. Gdy szczytowała, połączyła się z Lucjuszem namiętnym pocałunkiem, kiedy poczuła, jak wytrysnął w jej wnętrze.
 – Co my zrobiliśmy? – wyszeptała, gdy leżała w ramionach blondyna.
 – Kochaliśmy się – odparł.
 – Żałujesz? – zapytała cicho.
 – Nie, a ty?
 – Nie – odpowiedziała stanowczo.
 – Więc nie ma się czym przejmować – powiedział.
 – Nie ma – mruknęła.
Chyba, że się od ciebie uzależnię – pomyślała, wtulając się w niego mocniej.
Od tego dnia ich wzajemne stosunki pozostały bez zmian, jednak noce spędzali razem. Ginny z każdym dniem coraz bardziej zakochiwała się w blondynie. Opowiedziała o wszystkim tylko Hermionie, która stanęła na wysokości zadania i nie krytykowała, tylko wspierała ją.
Minął następny miesiąc, obudziła się rano i ze zdziwieniem odkryła, że jest sama w łóżku. Poszła do swojej sypialni, wzięła prysznic, ubrała się i zeszła szybko na dół.
 – Dlaczego wstałeś tak wcześnie? – zapytała, siadając przy stole.
 – Wychodzę – powiedział beznamiętnie.
 – Gdzie? – zdziwiła się.
 – Do firmy – odpowiedział.
 – Wspaniale – ucieszyła się. – A o której wrócisz?
 – Nie wiem – warknął i nie spojrzawszy na nią, skierował się w stronę kominka.
 – Ale… – zaczęła.
 – Musimy porozmawiać jak wrócę – powiedział i zniknął.
 – Co się stało? – wyszeptała zdumiona.
Przez cały dzień nie mogła znaleźć sobie miejsca, bała się tej rozmowy.
Lucjusz wrócił po dziesiątej wieczorem, Ginny czekała na niego w salonie. Podszedł do niej i wręczył sakiewkę pełną złotych galeonów.
 – Po co mi to dajesz? – zapytała, patrząc na niego nic nie rozumiejąc.
 – To są pieniądze na Twoją operację – powiedział beznamiętnym tonem. – Możesz się spakować i odejść.
Powiedziawszy to, ruszył do drzwi.
 – A jeżeli ja nie chcę odchodzić? – zapytała, na co on odwrócił się do niej zdumiony.
 – Dlaczego? – zapytał.
 – Może dlatego, że jestem tu szczęśliwa? Że nie chcę zostawiać cię samego? Nie potrzebuję już operacji, uzdrowiciel powiedział, że noga sama się zagoiła! – mówiła, zbliżając się do niego. – Pozwól mi zostać, proszę!
 – Pod jednym warunkiem – powiedział poważnie.
cdn...

22 komentarze:

  1. swietna miniaturka..nie moge sie doczekac na stepnej

    OdpowiedzUsuń
  2. Super miniaturka i bardzo ciekawy parring ;)
    No już nie mogę się doczekać następnej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodki ten twój Lucjusz, i miniaturka :)
    Czekam niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytam nic prócz dramione, ale postanowiłam się skusić i wcale nie żałuję :D
    świetna, świetna, świetna :3
    Czekam na kolejną część :)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale normalnie ten Lucjusz przypominał mi chwilami Snepa :)
    Ale faajne

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna miniaturka, znaczy część, kurczę w życiu bym nie wpadła na taki pomysł. Życzę weny i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurde. Czekam na kolejną część. Pisz pisz, pisz !!!!!!!! Czekam i pozdrawiam. M.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nu nu nu .... Kocham ten parring prawie tak samo jak sevmione:) nie zawiodłaś moich oczekiwań

    OdpowiedzUsuń
  9. O żesz szalona kobieto bardzo podoba mi sie ten parring ;]
    Tylko raz sie z takim spotkałam w Ostatnim Bastionie i bardzo go polubiłam ;]
    Miniaturka świetna ;)
    Więcej miniaturek z Ginny i Lucjuszem poprosze ;)
    pozdrawiam i życze weny.
    Zapraszam również do siebie . Na moim blogu polecam opowiadania o Dramione ;)
    http://polecalnia-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. wybacz, ale dalej dla mnie numerem jedem bedzie Dramione xD jakos tak dziwnie mi myslec o Lucjuszu i Ginny, bo wprost uwielbiam Narcyzę ;/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny pomysł i wykonanie,
    Pozdrawiam,
    Lúthien ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Miniaturki gdzie opisujesz wszystko po kolei, powoli są najlepsze! :3 I ta się do nich zalicza, oby takich więcej ;**
    Wszystko opisałaś świetnie, jestem zachwycona ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Po raz kolejny mnie zachwyciłaś swoim opowiadaniem, możesz być z siebie dumna. A ja nadal się zastanawiam jak można wpaść na pomysł połączenia Ginny z Lucjuszem. xD

    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://obliviate-zapomnienie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja chcę ciąg dalszy!
    Bardzo podobają mi się Twoje opowiadania i nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Uwielbiam Twoje pomysły na miniaturki i paringi choć moim ulubionym będzie Severus&Hermiona i Draco&Hermiona, to inne też mi się podobają, szczególnie w Twoim wykonaniu. Pisz więcej:)
    Pozdrawiam
    Alexis

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam na drugą część :)


    ------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ginny & Lucjusz? O tym jeszcze nie słyszałam.
    Ale znalazłaś moment na przerwanie... Ughr... :)
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

    Buziaki:**
    El.

    http://nienawisc-uleczyc-moze-tylko-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ślicznie :) Totalnie mnie zaskoczyłaś takim zwrotem akcji i na reszcie Ginny i Lucjusz *.*
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  18. pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział ;)
    http://mybooksmylife.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystko pięknie, ładnie! Ale błagam, nigdy nie używaj sformułowania "kutas" w opowiadaniach ;-;

    OdpowiedzUsuń
  20. Ginny i Lucjusz?? Wow! Chyba nigdy bym na to nie wpadła! Ciekawe co od niej chce, ale zaraz się dowiem :) Wogule dziś mam dzień czytania Twoich wpisów, wcześniej byłam zajęta kilka dni sklataniem do kupy nowego rozdziału :) Pisz więcej i częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Witam,
    pięknie, naprawdę pięknie... cały podstęp, a Lucjusz taki wredny, ale czasami i miły...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń