czwartek, 12 grudnia 2013

Blizny nie przeszkadzają miłości


Hermiona Granger po wojnie nie wróciła  do Hogwartu, by dokończyć  ostatni rok wraz z Harry’m i Ronem. Zdała egzaminy od razu po odbudowie. Przyjaźń Wielkiej Trójcy zakończyła się wraz z  zerwaniem Hermiony z rudzielcem. Hermiona nie mogła wybaczyć Harremu, że nie bronił jej, gdy Ron na nią krzyczał i mówił niestworzone rzeczy, gdy zrywali.
Postanowiła wyjechać, zerwała ze wszystkimi kontakt i zatrudniła się w magicznej części Australii w jednej z najlepszych firm produkujących miotły wyścigowe. Miała pracować, jako sekretarka właściciela firmy. Praca miała wiele plusów, w tym dużą pensję, dzięki której odłoży potrzebne pieniądze na operację pozbycia się blizny pozostawionej przez tortury Belli - napis SZLAMA sprawiał, że za każdym razem, gdy jej wzrok padał na rękę, chciało jej się płakać, nie czuła się atrakcyjnie… Żadne eliksiry nie działały. Trudno było zakryć napis, więc starała się zawsze ignorować ciekawskie spojrzenia innych. Właśnie chęć poddania się operacji trzymała ją w tej pracy, ponieważ wielkim, olbrzymim minusem był jej szef… LUCJUSZ MALFOY!
- Granger te dokumenty miały być na wczoraj! – ryknął blondyn ze swojego gabinetu.
Hermiona przewróciła oczami. Odkąd zaczęła pracować, Lucjusz Malfoy ani razu nie powiedział proszę…  Na początku była przerażona, potem obojętna, a teraz… uwielbiała mu dogadywać!
- Może byłyby, gdyby pan raczył zostawić mi potrzebne dane! – zawołała z  wrednym uśmieszkiem.
Nagle poczuła, jak jakaś niewidzialna siła odciąga ją od biurka i w następnej chwili siedziała naprzeciwko Lucjusza, który ze wściekłym wyrazem twarzy chował swoją różdżkę.
- Granger, gdzie są te dokumenty? – wysyczał, patrząc na nią groźnym wzrokiem.
- Na moim biurku – odpowiedziała, wzruszając ramionami. – Gdyby pan ZAPYTAŁ, to by pan wiedział!
- Miały być na moim biurku! – warknął. – Nie słyszałaś, co kazałem ci zrobić?!
- Jakoś sobie nie przypominam – odparła z niewinnym wyrazem twarzy. – Na pewno mówił pan do mnie?
- Nie, do jakiejś innej, wkurzającej baby z szopą na głowie! – powiedział z sarkazmem.
- No, widzi pan – zawołała wstając i kierując się do drzwi. – Następnym razem niech się pan zwraca do mnie! – powiedziała z uśmiechem. Gdy już była przy drzwiach spojrzała na niego poważnie. – A tak na przyszłość, nie mam szopy na głowie!
- Oczywiście, że nie – odpowiedział, opierając się wygodnie na fotelu za biurkiem.
Hermiona spojrzała na niego zaszokowana. Czyżby właśnie Lucjusz Malfoy przyznał jej racje?
- Masz na głowie gniazdo – sprostował z szyderczym uśmieszkiem.
- Kretyn! – wykrzyknęła, wychodząc z jego gabinetu i głośno trzaskając drzwiami.
I tak wyglądał prawie każdy dzień jej pracy. 
Wszyscy pracownicy wiedzieli, że lepiej nie zbliżać się do gabinetu szefa, gdy Hermiony nie ma przy biurku, ponieważ może to oznaczać tylko jedno… wielką kłótnię w gabinecie Malfoya.
Byli wdzięczni Pannie Granger, która za każdym razem rzucała na całe pomieszczenie Silencio.
Hermiona naprawdę nie wiedziała, dlaczego nie rzuciła tej pracy. Z jednej strony miała dość zachowania Malfoya, lecz z drugiej strony czerpała wielką satysfakcję z ich kłótni. Inne powody pozostania na swoim stanowisku, spychała w otchłań podświadomości. No, bo czy to normalne, że zaczęła patrzeć na Malfoya jak na przystojnego mężczyznę? To po prostu nie możliwe!
Hermiona weszła do Malfoy Corporation i od razu skierowała się do swojego biurka. Usiadła i natychmiast zabrała się do pracy.
- Granger, idziesz dzisiaj ze mną na kolację – warknął Lucjusz, wychodząc z gabinetu.
- Dlaczego? – zapytała z wyraźną niechęcią.
- Bo tak mówię – opowiedział. – O osiemnastej widzę cię w Zielonym Smoku! I nie pyskuj!
- A jakby inaczej – prychnęła.
- Gdyby Ines przyszła, to mnie nie ma! – powiedział jeszcze i wyszedł.
Hermiona skrzywiła się na samo wspomnienie tej kobiety. Ines była piękna, bogata i, co najważniejsze, była czystej krwi. Malfoy spotykał się z nią od czasu do czasu. Do obowiązków Hermiony należało rezerwowanie im stolików i wysyłanie Ines prezentów. Nie wiedziała dlaczego, ale za każdym razem, gdy Malfoy umawiał się z tą kobietą, Hermiona czuła ukłucie w sercu.
Zielony Smok był piękną, drogą i romantyczną restauracją. Hermiona ubrała najpiękniejszą suknię, jaką miała. Nie wiedziała czemu, ale chciała wyglądać jak najlepiej na kolacji z Lucjuszem.
O osiemnastej zjawiła się pod restauracją. Malfoy już na nią czekał. Bez słowa podał jej ramię, które przyjęła z lekkim uśmiechem.
Gdy kelner zaprowadził ich do stolika, Hermiona spojrzała na swojego towarzysza.
- Dlaczego tutaj przyszliśmy? – zapytała.
- Ponieważ chciałem – warknął Malfoy.
- Bycie miłym nie boli – odparła Hermiona, marszcząc brwi.
- Bycie miłym nie leży w mojej naturze – powiedział Lucjusz z krzywym uśmieszkiem.
- Zauważyłam – mruknęła Hermiona.
- I dobrze – warknął Malfoy i zmierzył ją wzrokiem. – Wyglądasz… znośnie.
- Znośnie? – oburzyła się Hermiona. Trzy godziny się szykowała, aby wyglądać ładnie, a on powiedział: znośnie?! – A ty nie za bardzo!
- To kobieta ma pięknie wyglądać, nie mężczyzna – odpowiedział Malfoy z wrednym uśmieszkiem.
- Jesteś kretynem – warknęła Hermiona.
- I twoim szefem – powiedział.
- To nie zmienia tego, że jesteś kretynem – prychnęła.
W tym momencie kelner wrócił z zamówionymi daniami.
- Pyszne – mruknęła Hermiona, kosztując zamówioną przez siebie pieczeń.
- Tak, pyszne – powiedział Lucjusz.
Hermiona zauważyła, że gdy to mówił, patrzył na nią i zarumieniła się.
- No, no, czyżby odważna Gryfonka była wstydliwa? – zakpił Malfoy.
- Spadaj – wyszeptała i odwróciła od niego wzrok.
- Jesteś pyskata, Granger – zaśmiał się.
- A co cię tak śmieszy?
- Nigdy bym nie przypuszczał, że wzorowa uczennica Gryffindoru będzie tak…
- Jak? – niecierpliwiła się Hermiona.
- Tak intrygująca – dokończył z seksownym uśmiechem.
- Intrygująca? – zdziwiła się.
- Muszę przyznać, że przyjmując cię do pracy, spodziewałem się grzecznej sekretarki, a dostałem… – wykonał ruch ręką jakby odganiał muchę i wskazał na nią. – A dostałem ciebie!
- Nie ma za co dziękować – powiedziała z wrednym uśmieszkiem.
Lucjusz zaśmiał się dźwięcznie, a Hermiona ze zdziwieniem odkryła, że serce zabiło jej mocniej.
- Wiesz, że moi pracownicy boją się wchodzić do gabinetu, gdy się kłócimy? – zapytał rozbawiony Malfoy.
- Wiem – zaśmiała się Hermiona. – Pani Weas zapytała mnie, czy na pewno chcę u ciebie pracować, czy po prostu sprawia mi przyjemność denerwowania cię!
- A ty co jej odpowiedziałaś? – zainteresował się Malfoy.
- Powiedziałam, że denerwowanie cię to dla mnie premia – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
Reszta kolacji minęła im w miłej atmosferze.
Po skończonej kolacji Malfoy uparł się, że odprowadzi ją do domu. Hermiona z radością znów wtuliła się w jego ramię.
- To niedaleko – powiedziała, gdy zaproponował teleportację.
- Jak chcesz – mruknął i powoli doszli do jej mieszkania.
- To tu – powiedziała cicho, puszczając jego ramię.
- W rzeczy samej – powiedział Lucjusz. – Masz w domu dokumenty dotyczące sprzedaży mioteł wyścigowych Armadą?
- Mam – odpowiedziała z promiennym uśmiechem. – Wejdź!
Lecz gdy zamknęły się za nimi drzwi, zapomnieli o papierach, od razu złączając się w namiętnym pocałunku.
Gdy po wszystkim leżeli mocno objęci, Hermiona  z czułym uśmiechem spojrzała na pogrążonego we śnie Lucjusza.
- Zakochałam się – szepnęła i pocałowała go lekko, by po chwili zasnąć.
Rano ze zdziwieniem odkryła, że jest sama.
- Może musiał coś załatwić? – zastanowiła się na głos, gdy ubierała się do pracy.
Hermiona  z uśmiechem weszła do biura i usiadła przy swoim biurku.
Po godzinie do środka wszedł Lucjusz Malfoy z beznamiętnym wyrazem twarzy.
- Panno Granger, proszę przynieść mi dokumenty dotyczące najnowszej Błyskawicy – warknął i zniknął w drzwiach swojego gabinetu.
Hermiona wpatrywała się w zamknięte drzwi zdumiona.
Panno Granger? Już nie Hermiono? Co zrobiłam źle? – myślała, szykując potrzebne papiery.
Po chwili na drżących nogach ruszyła do gabinetu.
- Tu są te dokumenty – powiedziała, podając mu teczkę.
Wziął ją, nie obdarzywszy ją nawet jednym spojrzeniem.
- Możesz wracać do pracy – powiedział, przeglądając dokumenty.
- Ja…
- O co chodzi, Panno Granger? – wycedził, podnosząc na nią zimne spojrzenie.
Hermiona skuliła się w sobie. Poczuła jak serce zamiera jej w piersi.
- Ja… Czy zrobiłam coś złego? – zapytała cicho.
- Nie – warknął. – Wracaj do pracy!
Dziewczyna szybko wyszła z gabinetu, usiadła przy biurku i schowała twarz w dłoniach.
Co się stało? Dlaczego mnie tak traktuje? Nie chce mnie już?
Hermiona postanowiła wziąć się do pracy, mając nadzieję, że wszystko się wyjaśni przed jej powrotem do domu.
Po dwóch godzinach Lucjusz wezwał ją.
- Zarezerwuj mi stolik dla dwóch osób w Zielonym Smoku – warknął.
- W Zielonym Smoku? – powtórzyła i poczuła w sercu iskierkę nadziei.
- Nie wyraziłem się jasno? – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Chcę zabrać tam Ines, więc zamów stolik na dziewiętnastą!
- Ines? – wyszeptała wstrząśnięta.
- Tak – powiedział. – To wszystko!
Hermiona stała przez chwilę, nie mogąc uwierzyć, że to ten sam mężczyzna, który wczoraj trzymał ją w ramionach i całował tak czule…
Gdy znalazła się za drzwiami jego gabinetu, łzy ciekły jej po policzkach.
Jak ja byłam głupia – pomyślała. – Byłam tylko zabawką! Nic nie wartą szlamą!
Podeszła do biurka i zarezerwowała stolik. Następnie napisała wypowiedzenie i zostawiając je na widoku, wyszła z biura, zdając sobie sprawę, że odchodzi od mężczyzny, którego pokochała, a który potraktował ją jak panienkę na jedną noc.
Przed powrotem do domu wybrała się do parku, by poukładać sobie to wszystko w głowie.
Nie mogła uwierzyć, że dzień po tym, jak czuła się przy nim jak księżniczka, jak najważniejsza kobieta w jego życiu, potraktował ją tak okrutnie.
Dlaczego tak postąpił? – myślała. – Co zrobiłam? Nie powiedziałam nic, co mogło go zdenerwować!
Przecież…  – nagle przystanęła i spojrzała przed siebie przerażona. – Czy to możliwe, że on nie spał? Że słyszał jej głupie wyznanie miłości? Dlatego odsunął się od niej?
Po tym odkryciu wróciła do domu. Teraz siedziała na kanapie, nie mając siły by się przebrać. Nie płakała, już nie. Natomiast była załamana. Nic jej nie zostało! Zabrał jej nawet dumę! Słyszał, jak wyszeptała, że go kocha. Nie chce jej, więc wrócił do Ines.
Ona jest piękna! Na pewno się w niej zakocha i poprosi ją o rękę! Będą szczęśliwą rodziną, a Lucjusz Malfoy wyrzuci wspomnienie o nieatrakcyjnej byłej sekretarce. Nie będzie pamiętał Hermiony Granger. Nie poświęci mi nawet jednej myśli!
Rozległo się pukanie do drzwi. Nie chciała nikogo widzieć, więc zignorowała gościa. Nagle drzwi wyleciały z zawiasów i do środka wszedł Lucjusz z furią wypisaną na twarzy.
- Coś ty zrobił? – zapytała zaszokowana Hermiona, wpatrując się w kawałki drzwi.
- Nie rezygnujesz z pracy! – warknął, podchodząc do niej i nie zważając na jej protesty, podniósł ją z kanapy. – Nie interesuje mnie, że kochasz jakiegoś kretyna, ale nie masz prawa odchodzić!
- O czym ty mówisz? – wyszeptała wpatrując się w niego.
- Jak to o czym?!- krzyknął – Wiem, że się zakochałaś i domyślam się, że dlatego rezygnujesz z pracy!
- Ja… – zaczęła, ale zamilkła, gdy dotarł do niej sens wypowiedzianych przez niego słów. – Myślisz, że się zakochałam?
- Głucha jesteś? – warknął.
- Może, ale ty za to jesteś ślepy! – wrzasnęła i zaczęła okładać jego klatkę piersiową pięściami. – Ty ślepy kretynie! Zakochałam się i owszem! Ale w tobie!
- We mnie? – powtórzył zdumiony, by po chwili załapać ją w objęcia i zacząć całować namiętnie.
- Kocham cię – wyszeptała, gdy oderwali się od siebie.
- A ja myślałem, że zakochałaś się w kimś innym – powiedział, patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
- To dlatego byłeś taki okrutny dzisiaj? – domyśliła się.
- Przepraszam kochanie – przeprosił całując ją czule. – Byłem zazdrosny.
- Zazdrosny? – Hermiona spojrzała na niego poważnie. – Jeżeli byłeś zazdrosny, to znaczy, że czujesz coś do mnie?
- Kocham cię, Granger – powiedział z seksownym uśmiechem.
- Jesteś tego pewien? – wyszeptała, patrząc na niego z nadzieją.
- Na sto procent – odpowiedział i pocałował ją namiętnie.
******
Hermiona z uśmiechem wzięła dokumenty i bez pukania weszła do gabinetu Lucjusza.
- Co cię sprowadza, Granger? – warknął Malfoy.
- Chęć doprowadzenia cię do szału – odpowiedziała z krzywym uśmieszkiem.
Lucjusz spojrzał na nią z pożądaniem w oczach.
- Zawsze do usług – mruknął i pociągnął ją na swoje kolana.
- W czym mogę panu pomóc? – zapytała figlarnie.
- Zamilcz, Granger – wymruczał jej do ucha i pocałował namiętnie.
- Ojcze! – usłyszeli zaszokowany głos Draco.
Hermiona szybko zeszła z Lucjusza i spojrzała na młodszego blondyna stojącego w drzwiach razem z Astorią.
- Witaj, Draco – przywitał się spokojnie Lucjusz i na nowo zaczął przeglądać dokumenty.
- Co to ma znaczyć? – zapytał Draco i spojrzał na Hermionę ze zmarszczonym czołem. – Granger, czy to należy do twoich obo…
- Radzę ci nie kończyć – warknął Lucjusz wstając, podszedł do czerwonej ze wstydu Hermiony przytulił ją i pocałował w czubek głowy. – Kociaku wyjdź z Astorią, muszę porozmawiać z synem.
Gdy Hermiona zamknęła za sobą i Astorią drzwi, dobiegł je krzyk Draco.
- Jak to się z nią związałeś?!
Astoria machnęła różdżką i zaległa cisza. Następnie spojrzała na byłą Gryfonkę z uśmiechem.
- Przejdzie mu – pocieszyła Hermionę, która wpatrywała się z napięciem w drzwi.
- A jak nie? – zapytała poważnie.
- Nie martw się, Draco jest… Draco – dokończyła ze śmiechem.
- To prawda – Hermiona zachichotała.
Po chwili z gabinetu wyszedł Draco i spojrzał na Hermionę.
- Musimy się przyzwyczaić do siebie, Granger – warknął i wziąwszy za rękę Astorię ruszył do kominka, by przenieść się do domu za pomocą proszku Fiuu.
- Wszystko w porządku? – zapytała cicho Hermiona, wchodząc z powrotem do gabinetu.
- Jak najlepszym – odpowiedział Malfoy i pocałował ją czule. – Kociaku, mówiłem, że będzie dobrze.
- Nie chciałabym, żebyście przeze mnie się pokłócili – powiedziała poważnie.
- Nie dojdzie do tego – obiecał Lucjusz.
Hermiona była szczęśliwa. Byli z Lucjuszem razem od trzech miesięcy. Pracownicy na początku byli zaskoczeni zmianą relacji między nimi, lecz wystarczyło jedno groźne spojrzenie Malfoy’a, a skończyły się pytania.
Hermiona spojrzała z uśmiechem na blondyna, siedzącego naprzeciw niej w restauracji.
- Tu jest pięknie – powiedziała.
- Dla ciebie wszystko, co najlepsze – odparł Malfoy i przywołał kelnera.
Gdy złożyli zamówienie, do ich stolika podeszła zniewalająco piękna… Ines. Hermiona spojrzała na nią nieśmiało. Nie czuła się komfortowo obok tej piękności. Za pomocą magii ujarzmiała swoje włosy, lecz do tej kobiety wiele jej brakowało.
- Lucjuszu, jak się cieszę że cię widzę – zaszczebiotała i obrzuciła nienawistnym spojrzeniem Hermionę, a następnie z wrednym uśmieszkiem zwróciła wzrok na Blizne Gryfonki, która spuściła głowę.
- Nie podzielam twoich odczuć – warknął zimnym głosem Malfoy.
- Czyżby kolacja biznesowa z sekretarką? – zakpiła.
- Odejdź – rozkazał Lucjusz, patrząc na nią groźnie.
- Jeżeli znudzi ci się ta mała, wiesz gdzie mnie szukać – powiedziała ze zniewalającym uśmiechem i odeszła kusząco kręcąc biodrami.
Malfoy spojrzał na Hermionę, która cały czas wpatrywała się w obrus.
- Poszła – powiedział ze zmarszczonymi brwiami. – Granger, czy ty się do niej porównujesz?
- Może – mruknęła podnosząc głowę i patrząc na niego niepewnie. – Ale co tu porównywać?
- I tu masz rację – warknął Malfoy, obrzucając jej sylwetkę spojrzeniem.
Hermiona wstała od stolika i szybko skierowała się w stronę drzwi.
Widziała kątem oka, jak Malfoy wstaje i idzie za nią, lecz chciała być w tym momencie sama.
- Granger, do cholery, co ty wyprawiasz?! – warknął Malfoy, łapiąc ją za łokieć, gdy już znaleźli się na zewnątrz.
- Dlaczego ze mną jesteś? – zapytała cicho.
- O co ci chodzi? – zdumiał się, gdy nagle do niego dotarło. – Idiotka!
Następnie chwycił Hermionę w objęcia i pocałował zachłannie. Była Gryfonka zarzuciła mu ramiona na szyję i oddała pocałunek z pasją. Nagle poczuła, jak blondyn ich teleportuje. W następnej chwili leżała na łóżku i wpatrywała się w szare oczy mężczyzny, który pochylał się nad nią z groźnym wyrazem twarzy.
- Granger, jeżeli jeszcze raz porównasz się do tej idiotki, to skieruje cię do Munga! – warknął.
Wzrok Hermiony skierował się mimowolnie na bliznę.
- Hermiono, jesteś piękną kobietą! – powiedział, całując ją czule. – Ta blizna nie jest ważna!
- Ale… – zaczęła, lecz znowu uciszył ją pocałunkiem.
- Granger, musimy popracować nad twoją pewnością siebie – warknął. – Jako moja żona, możesz być pewna, że nigdy nie przestanę uważać cię za piękną!
- Żona? – powtórzyła z niedowierzaniem.
- A myślisz, że po co wziąłem cię do Zielonego Smoka? – zapytał z krzywym uśmieszkiem.
- Żeby coś zjeść? – zapytała nie wiele myśląc.
- Żeby ci się oświadczyć – poprawił ją. – Więc jak, Panno Granger? Zostaniesz moją żoną?
- Jesteś pewny? – chciała się upewnić.
- Jestem Malfoy – powiedział stanowczo. – Ja zawsze wiem, czego chcę!
- Więc tak! – krzyknęła, całując go namiętnie.
Pobrali się dwa tygodnie później. Hermiona od tego czasu, czuła się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Dzięki miłości Lucjusza przestała przejmować się blizną.
Trzy miesiące po ślubie Hermiona odkryła, że jest w ciąży, dzięki czemu ich rodzina powiększyła się o małą dziewczynkę, oczko w głowie Lucjusza i Dracona, który oszalał na punkcie siostry, aż do tego stopnia, że postanowił sam wraz z Astorią postarać się o swojego bobasa.
******
Hermiona obudziła się i nie otwierając oczu wtuliła się w męża.
- Dzień dobry, Kocie – wymruczał jej do ucha. – Czas wstawać.
- Kochanie, musisz? – jęknęła, całując go w szyję.
- Niestety – mruknął i przewrócił się tak, że leżała pod nim.
Otworzyła oczy i spojrzała na niego z czułym uśmiechem.
- Kocham cię, wiesz? – zapytała, całując go delikatnie.
- Ja ciebie też – powiedział i pocałował ją namiętnie, po czym niechętnie oderwał się od niej i wstał.
- Ej, nie zostawia się chętnej kobiety samej w łóżku! – zawołała za nim, gdy skierował się do łazienki.
- Nie kuś, maleńka – usłyszała i uśmiechnęła się rozmarzona, przykrywając się szczelnie kołdrą.
Uwielbiała budzić się w ramionach Lucjusza.
Blondyn po chwili wrócił do pokoju i zaczął się ubierać. Patrzyła na niego przez cały czas. Gdy zaczął zapinać koszulę, wstała i podeszła do niego.
- Pomogę ci – powiedziała i zabrała się za… rozpinanie guzików.
- Kocie – mruknął Lucjusz, gdy ręce Hermiony zaczęły błądzić po jego ciele.
Hermiona stanęła na palcach i zamknęła mu usta namiętnym pocałunkiem.
- Cholera, spóźnię się – mruknął Malfoy, kładąc Hermionę na łóżku i całując gorąco zaczął ściągać z niej koszulę nocną.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
- Nie ma nas – wyjąknęła Hermiona, gdy usta Lucjusza zamknęły się na jej sutku.
- Pani Hermiono, przybyli uczniowie z Hogwartu i jedna dziewczyna, Ginny Weasley, zemdlała – usłyszeli głos Mrużki.
- Ginny? – powtórzyła Hermiona.
- I po zabawie – westchnął Lucjusz, gdy Hermiona naciągnęła szybko na siebie pierwszą rzecz, jaka wpadła jej w ręce i wybiegła z pokoju. Blondyn podszedł do szafy, wyciągnął nową koszule i ruszył za nią.
Hermiona wpadła do salonu i rozejrzała się zaniepokojona.
- Herm?! – usłyszała zdumione krzyki Harry’ego i Rona.
Nie zwróciła na nich większej uwagi. Szybko podbiegła do kanapy, na której leżała blada Ginny.
- Gin, co ci się stało? – zapytała przejęta.
- Źle się poczułam – wyszeptała rudowłosa i uśmiechnęła się do niej. – Cieszę się, że cię widzę.
- Ja też.
Hermiona dopiero teraz spojrzała dookoła i zauważyła zdumione spojrzenia uczniów Hogwartu. Były to osoby z jej dawnego roku i roku Ginny. W rogu stał Dumbledore, uśmiechając się i McGonagall.  Hermiona zarumieniła się, gdy zauważyła, że męska część wpatruje się w jej długie nagie nogi i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że założyła koszulę Lucjusza. – Dzień dobry.
- Witaj Hermiono – odezwał się dyrektor.
- Ginny, wezwać lekarza? – zapytała, patrząc na rudowłosą.
- Nie trzeba – odpowiedziała Ginny.
- Oczywiście, że trzeba – powiedział stanowczy głos i Hermiona dopiero teraz spojrzała na chłopaka kucającego obok Ginny.
- Zabini? – zdziwiła się.
- Zaskoczona? – zapytał z krzywym uśmieszkiem.
- Trochę – odparła.
- Weasley, schowaj ten język – warknął Lucjusz, wchodząc do pokoju. – Reszta napaleńców też!
- Lucjuszu, jak miło cię widzieć – powiedział dyrektor, podchodząc do niego.
- Ciebie również – odpowiedział Malfoy. – Przepraszam, ale zapomniałem, że mieliście dzisiaj przyjść.
- Nic nie szkodzi – powiedział wesoło Albus.
- Hermiona, co tu robisz? – zapytał Ron, podchodząc do byłej Gryfonki.
- Stoję – odparła wzruszając ramionami.
- Pracujesz tu? – zapytał z kpiącym uśmieszkiem. Gdy nie odpowiedziała spojrzał na nią wściekły. – Głucha jesteś? Pytałem o coś!
- Ronald, ja nie jestem głucha – odpowiedziała spokojnie, po czym uśmiechnęła się niewinnie. – Po prostu nie zwracam uwagi na ludzi, którzy nic dla mnie nie znaczą!
Wszyscy parsknęli śmiechem, z wyjątkiem rudzielca, który złapał Hermionę za rękę i ścisnął mocno.
- Musimy pogadać – powiedział.
Malfoy podszedł do nich z groźną miną i jednym ruchem uwolnił rękę dziewczyny, po czym spojrzał na Rona.
- Jeszcze raz ją tkniesz, to cię zabiję! – warknął.
- Odkąd wielki pan Malfoy interesuje się, jak ktoś zwraca się do szlamy? – zapytał Ron. Chwilę później pięść Lucjusza trafiła rudzielca prosto w nos. – Uderzył mnie!
- Zaraz go zabiję – zagroził Malfoy.
- Niby odkąd bronisz służących, Malfoy? – zakpił Ron, oddalając się na bezpieczną odległość.
- Kochanie, idź na górę – powiedział władczym głosem Lucjusz.
- Nie – odpowiedziała stanowczo Hermiona i przytuliła się do niego. – Skarbie, nie przejmuj się nim!
- Skarbie, kochanie? – powtórzył Harry. – Herm, czy ty masz z nim romans?
- Romans? Hmm, można to tak nazwać – zaśmiała się Hermiona i pocałowała blondyna czule. – Mamy romans?
- Jak najbardziej – odpowiedział Malfoy z krzywym uśmieszkiem. – Kocie, idź się ubierz.
- O Merlinie, zapomniałam – krzyknęła i wybiegła z salonu.
- Lucjuszu, czy panna Granger u ciebie pracuje? – zapytał Dumbledore.
- Nie – odparł Malfoy, siadając w fotelu i patrząc na wszystkim z szyderczym uśmieszkiem.
- Więc co tu robi? – zapytał Harry.
- Mieszka, Potter – warknął Lucjusz.
Nagle usłyszeli krzyk Hermiony.
- Lucjuszu Malfoy, jeżeli to nie zniknie z tego domu, to od dzisiaj śpisz w pokoju gościnnym!
- Cholera, znalazła obraz – mruknął Malfoy.
- Jaki obraz? - zainteresował się Dumbledore.
- Przedstawiający Slytherina – odpowiedział Lucjusz.
- Jest ohydny! – powiedziała Hermiona, wchodząc do środka. Podeszła do dyrektora i włożyła mu do ręki mały prostokąt. – Zmniejszyłam go! Proszę, to dla szkoły!
- Kocie, ten obraz… – zaczął Lucjusz.
- Ten obraz przedstawia Salazara, wiem! – przerwała mu Hermiona. – Ale te węże obok niego mnie przerażają!
- Ten obraz wart jest majątek – odezwała się zdumiona McGonagall.
- Mojej żony widać to nie interesuje – mruknął Lucjusz.
- Skarbie, może wziąć go profesor Dumbledore do szkoły? – zapytała, zarzucając mu ręce na szyję.
- Może – warknął Malfoy i pocałował ją szybko. – Muszę iść do pracy, proszę cię, nie oddaj im połowy pamiątek rodzinnych!
- Nie oddam połowy, obiecuję – powiedziała z uśmiechem. Gdy Malfoy znajdował się już przy drzwiach dodała – Oddam tylko jedną trzecią!
Blondyn pokręcił tylko zrezygnowany głową i teleportował się do biura.
- Nie chce pan, profesorze, posągu czarownicy palonej na stosie? Albo portretu… – zaczęła Hermiona.
- Granger, masz romans z żonatym facetem? – zapytał Zabini.
- O czym ty mówisz? – zdziwiła się Hermiona.
- Jak to o czym? Malfoy powiedział, że jego żona nie przejmuje się, ile ten obraz kosztuje i…
- A mówiłam, że Ślizgoni są tępi? – przerwała mu była Gryfonka, przewracając oczami. – Zabini, kiedy ostatnio rozmawiałeś z Draco?
- Eee… Jakiś rok temu – przyznał chłopak.
- To wiele wyjaśnia – powiedziała Hermiona i pokazała mu swoją lewą dłoń, na której lśnił piękny pierścień.
- Ale to pierścień Malfoy’ów – krzyknął Zabini. – Nosić go może tylko żona… Cholera, Granger, wyszłaś za Malfoy’a?
- Brawo, zgadłeś – odpowiedziała ze śmiechem.
- Jak to możliwe? – zapytał zaszokowany Ron.
- No, wiesz Ronald, Lucjusz… powiedzmy, że to nie były typowe zaręczyny – powiedziała przygryzając wargę. –  Nie była to też prośba… nazwijmy to życzeniem Lucjusza – dokończyła ze śmiechem.
- O czym ty mówisz? – zdenerwował się Ron.
- A o czym mam mówić? Tłumaczę ci, jak doszło do naszego małżeństwa. Więc, Lucjusz zabrał mnie do Zielonego Smoka i…
- Granger, nie wkurzaj mnie!
- Nie Granger, tylko Malfoy, Ronald – odparła dumnie, po czym spojrzała na niego wściekle. – To raz, dwa, nie życzę sobie, żebyś zwracał się do mnie takim tonem, trzy, nie powinno cię interesować, za kogo wyszłam, bo, jak powiedziałeś, jestem nic nie wartą cnotką, która uwielbia się wymądrzać!
- I była to prawda! – warknął Ron. – Skąd miałam wiedzieć, że pod tą warstwą ciuchów masz coś takiego jak figurę? – zapytał wściekle.
- Panie Weasley, proszę się uspokoić – powiedziała surowo McGonagall.
- Ginny, na pewno nie wezwać lekarza? – zapytała Hermiona, patrząc na przyjaciółkę.
- Nie trzeba, zdarza mi się to często – rudowłosa machnęła lekceważąco ręką.
- Jak często? – zaniepokoiła się Hermiona.
- Jestem w ciąży – wyznała z uśmiechem.
- Naprawdę? – pisnęła była Gryfonka.
- Tak, w drugim miesiącu – powiedział dumnym głosem Blaise.
- Ale… pobierzecie się? – zainteresowała się Hermiona.
- Już to zrobiliśmy – powiedziała Ginny, pokazując obrączkę.
- Gratuluję – zawołała zachwycona, po czym zmarszczyła brwi. – A tak właściwie, to co tu robicie? Bo Lucjusz mi nie powiedział.
- Przyszliśmy obejrzeć drzewa Kidersin – odezwał się Dumbledore.
- Drzewo jak drzewo – mruknął Ron.
- To nie byle jakie drzewo! – odezwał się Neville. – Kora z jego pnia jest ważnym składnikiem eliksirów leczniczych!
- Och, one są wspaniałe – powiedziała pewnie Hermiona i spojrzała w okno. – Ale jak na razie musicie poczekać, aż przestanie padać.
- Jeżeli to nie kłopot…
- Oczywiście, że nie – zaśmiała się Hermiona. – Panie dyrektorze, może będzie państwu wygodniej w bibliotece.
- Och, zawsze chciałem zobaczyć zbiór ksiąg Lucjusza. Jestem pewien, że dzięki tobie jego biblioteka się powiększyła – powiedział zachwycony Dumbledore, kierując się do biblioteki.
- Trochę – przyznała, rumieniąc się Hermiona.
- Możemy porozmawiać? – zapytał Harry, podchodząc do Hermiony.
- Ja… – zaczęła, lecz westchnęła, widząc jego proszącą minę. – Dobrze, chodź do kuchni.
- Dlaczego się nie odzywałaś? – zapytał, gdy usiedli przy kuchennym stole.
- Nie wiedziałam, czy chcę mieć z wami coś wspólnego – wyznała wzruszając ramionami.
- Dlaczego? – zdumiał się Potter.
- Uważałam cię za przyjaciela, ale nie broniłeś mnie, gdy Ron mnie obrażał, gdy się rozstawialiśmy – powiedziała z wyrzutem.
- Przepraszam za to – odpowiedział Harry.
- Już się nie gniewam – przyznała z uśmiechem. – Nawet jestem wam wdzięczna, dzięki temu zostałam żoną Lucjusza.
- Nie mogę uwierzyć, że za niego wyszłaś – powiedział, patrząc na nią uważnie.
- Jestem szczęśliwa – odpowiedziała poważnie. – A powiesz mi, jak to się stało, że rozstałeś się z Gin?
- Po prostu nam nie wyszło – odparł wzruszając ramionami. – Ona związała się z Zabinim, a ja spotykam się z Parvati.
- Ja… – zaczęła, lecz przerwał jej Ron, który wpadł do kuchni i spojrzał na nich z nienawiścią. – Stało się coś?
- Niby mężatka, a siedzi sam na sam w kuchni z... – zaczął, lecz Hermiona  mu przerwała.
- Jeżeli chcesz mnie obrazić, Ronald, to się dobrze zastanów – zagroziła, patrząc na niego groźnie.
- A co mi zrobisz? – zakpił.
- Ja nie mam zamiaru nic ci robić – odpowiedziała. – Ale nie omieszkam powiedzieć o wszystkim Lucjuszowi, który na pewno tak tego nie zostawi!
- Grozisz mi mężem? – zapytał wściekły.
- Tak, właśnie to robię – powiedziała i wyszła z kuchni, skierowała się do salonu i zajęła miejsce obok Ginny i Zabiniego.
- Ron znowu zaczynał? – zapytała rudowłosa.
- Nic nowego – Hermiona westchnęła.
- Hermiono, kiedy zostałaś żoną Malfoy’a? – zapytała podekscytowana Lavender.
- Prawie rok temu – odpowiedziała Hermiona z promiennym uśmiechem.
- Och, a opowiedz nam o ślubie! – poprosiła Lavender, a większość dziewczyn przytaknęło jej.
- No, więc ślub był raczej skromny, byli obecni tylko moi rodzice oraz Draco z Astorią, sama ceremonia była bardzo romantyczna i…
- Granger, pogadaj ze mną! – rozkazał Ron, stając przed nią.
- Nie mam ochoty – powiedziała stanowczo.
- Niby dlaczego? – zdenerwował się rudzielec.
- Ponieważ tak się składa, że nie mamy o czym rozmawiać! – odpowiedziała Hermiona.
- A ja sądzę, że mamy! – krzyknął Ron i podszedł do niej, chwycił za rękę i przyciągnął do siebie.
- Zostaw ją! – powiedział stanowczo Harry i uwolnił Hermionę.
- Nie wtrącaj się, Potter! – warknął Weasley.
- Uspokój się! – odezwał się Draco, wchodząc do salonu z dzieckiem w ramionach.
- Niby czemu? – zawołał Ron.
- Temu, kretynie, że jesteś w naszym domu, obrażasz żonę mojego ojca i matkę mojej siostry. Naprawdę jesteś taki głupi, żeby sądzić, że nic nie zrobię? – zapytał, patrząc na niego groźnie.
- Siostry? – zdumiał się Harry. – Masz dziecko?
- Tak, mam – odpowiedziała Hermiona i odebrała śpiącą córkę z rąk blondyna. – Jak wyszło ci zajmowanie się siostrą?
- Mój syn będzie spokojniejszy – powiedział Draco zmęczonym głosem.
- Sam chciałeś – zaśmiała się była Gryfonka.
- Bo nie wiedziałem, że moja grzeczna siostrzyczka  w nocy zmienia się w diabełka! – powiedział oskarżycielskim tonem. – A ty mi o tym nie powiedziałaś!
- Biedak – mruknęła niezbyt przekonująco Hermiona.
- Diable! – krzyknął Draco i zaraz zaczął witać się z przyjacielem.
- No, no, Smoku, wiele się zmieniło, co? – zaśmiał się Zabini.
- Oj, wiele – odpowiedział Draco, patrząc jednoznacznie na Hermionę.
- Przestań się gapić, bo pożałujesz! – ostrzegła go.
- A ona znowu mi grozi! – poskarżył się Draco. – I tak codziennie!
- Mionka, jak ma na imię? – zapytała Ginny, podchodząc do byłej Gryfonki.
- Emily – powiedziała Hermiona z czułością.
- Jaka ona śliczna! – westchnęła rudowłosa.
- Kochanie, my za niedługo też będziemy mieć takiego smyka! – powiedział Zabini, obejmując Ginny.
- Jak to? – zdziwił się Draco.
- Poznaj moją żonę – odpowiedział Blaise, uśmiechając się do blondyna.
- No, no, faktycznie wiele się zmieniło – westchnął Draco. – Wystarczy spojrzeć, kto został moją macochą!
- Nie zaczynaj, Fretko – ostrzegła znowu Hermiona.
- No, widzicie, co z nią mam? – zapytał z wyrzutem blondyn. – A ojciec zawsze staje po jej stronie! Kiedy mnie walnie lub obrazi…
- A niby robi to bez powodu? – zakpiła Ginny.
- Może i ma powód, ale to nie jest ważne! – mruknął Draco.
- Gdzie jest Astoria? – zapytała Hermiona.
- U rodziców – odpowiedział Draco, opadając na kanapę. – Wymyślają dla mnie urodzinowy prezent!
- A niby skąd wiesz? – zdziwił się Zabini.
- Moja żona nie umie nic przede mną ukrywać – powiedział z krzywym uśmieszkiem.
- Odezwał się pantoflarz – zaśmiała się Hermiona.
- Nie jestem pantoflarzem! – oburzył się Draco.
- Nie? – zakpiła Hermiona.
- Ja po prostu dbam o żonę!
- Tego nie kwestionuję – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
- I co ja z nią mam? – westchnął załamany Draco.
- To samo nazwisko – odparła z niewinnym uśmiechem Hermiona, czym wywołała chichot u wszystkich.
- Niestety – mruknął Draco, ale po chwili uśmiechnął się wrednie. – No i co, Herm, jak przekonałaś ojca do pomalowania mugolskim sposobem pokoju Em?
- Chcesz wiedzieć WSZYSTKO? – zapytała z niewinnym uśmiechem Hermiona.
- Nie! – krzyknął przerażony Draco, zatykając uszy.
- Ciszej – upomniała go Hermiona, gdy Emily załkała.
- Przepraszam – mruknął blondyn.
- Zaniosę ją do pokoju – powiedziała Hermiona.
- Pójdę z tobą – zaproponowała Ginny i razem wyszły z salonu.
- Jak to się stało, że Granger jest twoją macochą? – zapytał zdumiony Zabini.
- Po tym, jak skończyła szkołę, zatrudniła się u ojca w firmie – odparł Draco. – Gdybyś ich zobaczył na początku, to uciekałbyś gdzie pieprz rośnie!
- Dlaczego? –zapytał Harry.
- Dlatego, że dzień w dzień się kłócili, nie obyło się bez wymiany drzwi do gabinetu ojca, oraz biurka Hermiony – zaśmiał się Malfoy.
- Czemu?
- A temu, Potter, że Granger i mój ojciec trzaskali tymi drzwiami tak, że wyleciały z zawiasów, a potem w jakiś sposób przełamały się na pół, a biurko Hermiony… ucierpiało w czasie jednej z ich kłótni – powiedział Draco marszcząc czoło. – Wszyscy pracownicy, gdy słyszeli krzyki w gabinecie ojca, a Hermiony nie było przy biurku, wiedzieli żeby tam nie wchodzić!
- Dlaczego jej nie zwolnił? – zdziwiła się Lavender.
- Zapytaj mojego ojca – mruknął Draco, wzruszając ramionami. – Możesz też zapytać Hermionę, dlaczego nie odeszła.
- Mionka, jak to możliwe, że wyszłaś za Malfoy’a? – zapytała Ginny, gdy Hermiona kładła córkę w łóżeczku.
- Wiesz, że ja też nieraz się nad tym zastanawiam? – zaśmiała się Hermiona. – Nienawidziłam go z całego serca, aż pewnego dnia zrozumiałam, że go kocham, a potem…
- Potem był ślub i narodziny Emily  – zakończyła Hermiona z promiennym uśmiechem.
- Znalazłaś szczęście z facetem, którego nienawidziłaś – powiedziała Ginny.
- Mionka, możemy? – usłyszała i spojrzała na niepewne miny Rona i Harry’ego.
- Od dawna tu stoicie? – zapytała marszcząc brwi.
- Od początku historii – przyznał Harry.
- Dlaczego on? – zapytał zaszokowany Ron.
- Przecież mówię, że go kocham – powiedziała, przewracając oczami.
- Jesteś szczęśliwa? – zainteresował się Harry.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo! – odpowiedziała poważnie.
- Przepraszam za to, jak cię wtedy potraktowałem – powiedział cicho Ron.
- To już nieważne – odparła z uśmiechem. – Nawet powinnam być ci wdzięczna, dzięki temu odważyłam się oddać serce Lucjuszowi.
- A teraz, jak już wiemy, że jesteś jego żoną i w ogóle, będziesz się do nas odzywać? – zapytał z nadzieją Harry.
- Będę – obiecała i uściskała ich ze śmiechem.
******
- I wtedy obiecałam, że będziemy utrzymywać ze sobą kontakt – powiedziała Hermiona i spojrzała na męża poważnie. – Lucjuszu, słuchasz mnie?
- Tak – mruknął, przeglądając jakieś papiery.
- Nieprawda – mruknęła smutno i wyszła z jego gabinetu.
- Oczywiście, że cię słuch… – zaczął Malfoy, podnosząc głowę i zdziwiony zauważył, że nie ma już jego żony.
Westchnął i ruszył do pokoju córki, wiedząc, że znajdzie tam Hermionę. Siedziała w fotelu ustawionym w rogu pokoju i czytała książkę, co chwilę zerkając z uśmiechem na śpiącą w kołysce Emily.
- Hermiono, słuchałem cię – odezwał się cicho Lucjusz, stając w drzwiach.
- Nieprawda – odpowiedziała, wracając do czytania książki.
Malfoy podszedł do żony i ukląkł przed nią.
- Co się stało? – zapytał, marszcząc brwi.
- Kochasz mnie jeszcze? – wyszeptała niepewnie.
- Kocie, jak możesz o to pytać? – zdumiał się blondyn, biorąc jej twarz w dłonie. – Kocham cię! Czemu miałbym przestać?
- Nie wiem – mruknęła, wzruszając ramionami.
- Hermiono – powiedział poważnie.
- Oj, dobrze – westchnęła i pocałowała go czule. – Wszyscy dziwili się, że jesteśmy małżeństwem i zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie żałujesz, że się ze mną ożeniłeś…
- Chyba musimy poważnie porozmawiać – warknął, wziął ją na ręce, wyniósł z pokoju córki i wszedł z nią do ich sypialni. – Powiedz mi, co ci do tej małej główki strzeliło, żebyś takie głupoty mówiła?! – zapytał, stawiając ją na podłodze.
- Przestraszyłam się, że możesz żałować – mruknęła, spuszczając głowę.
- Hermiono Malfoy, jeszcze raz usłyszę takie bzdury z twoich ust, a ostrzegam, że przełożę cię przez kolano i dostaniesz w tyłek! – ostrzegł i przytulił ją do siebie mocno.
- Kocham cię – wyszeptała, wtulając się w niego mocniej.
- Ja ciebie też – odparł czule. – Ciebie i Emily! A teraz, Pani Malfoy, musi Pani ponieść konsekwencje…
- A jakie, Panie Malfoy? – zapytała figlarnie.
- Straszne – wymruczał jej do ucha, po czym pocałował namiętnie.
- Już nie mogę się doczekać – powiedziała z uwodzicielskim uśmiechem.
- Ja też – mruknął Malfoy i położył ją na łóżku.
Hermiona leżąc, zmęczona, ale szczęśliwa, w ramionach męża, dziękowała Merlinowi za tak wspaniałego mężczyznę i córeczkę. Była szczęśliwa… Była spełniona… Była Hermioną Malfoy, ukochaną żoną Lucjusza Malfoy’a i mamą słodkiej Emily.
         
                             
                       

38 komentarzy:

  1. Ale świetna miniaturka! :D
    Rozśmieszyło mnie przekomarzanie się Hermiony z Draco xd
    Chyba coraz bardziej przekonuję się do tych parringów :P I Lucjusz taki fajny xD
    Czekam na dramione :3

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna miniaturka cieszę się że robisz opowiadania z różnymi paringami a nie tylko z jednym jak to robi większość blogerek i czekam na następne opowiadanie z tym paringiem mam nadzieje że będzie gdzieś tak po nowym roku

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna miniaturka :D chociaż wole Sevmione ale u ciebie wszystkie paringi są super ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super miniaturka :) Niemoglam sie doczekac, nastepna bedzie..... Pozdrawim~Tencza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następna będzie Dramione :)

      Usuń
    2. Znowy bede czekala z niecierpliwoscia ;) <3 ~Tencza

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale słodko.. Cudna.. Strasznie długo na nią czekałam.. Ale warto było.. Naprawdę napiszesz tomione.? Nie mogę się doczekać.! Trzymam kciuki.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już napisałam :) Muszę tylko trochę ją poprawić :)

      Usuń
  7. A napisalabs tez herma i teo nott? :3

    OdpowiedzUsuń
  8. MIniaturka cudowna, choć nie przepadam za tym paringiem to miniaturka boska. Cóż pozostaje mi tylko wyczekać do piątku ( choć nie wiem czy mi się to uda) na te dłuuuugggieee Dramiona <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam!
    http://eliksir-odrodzenia.blogspot.com/2013/12/rozdzia-dziewiaty.html

    P.S.
    Zawsze sprawdzam u Ciebie Etykiety : jak już wspominałam, nie czytam Lucmione, więc mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :c

    OdpowiedzUsuń
  10. Super!! A kiedy Dramione??

    OdpowiedzUsuń
  11. Miniaturka super zresztą jak zawsze:) Mam prośbę gdybyś mogła spróbować napisać jakąś miniaturkę o Narcyzie Malfoy :) Czekam z niecierpliwością na następna następną :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam jak w miniaturkach Lucmione, zachowanie i kontakty Hermiony z Draco :D One są nieziemskie po prostu xd Nie ma to jak chodzić do pracy aby ze szefem się pokłócić :D Heh ♥ Rozdział bardzo przypadł mi do gustu ^.^

    Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, hej :)
    Nie lubie parringu Lucmione, ale przemogłam się żeby mieć coś do czytania. :D
    Miniaturka była trochę przesłodzona jak dla mnie :(
    Jednak czytało mi się ją dość dobrze, czekam na coś nowego!
    Pozdrawiam i Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, u mnie nowy rozdział :D

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. CUDOWNE <3 <3 <3 <3 <3 Pisze się Tomione tak przy okazji. Czekam na ciąg dalszy.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne. Bardzo lubię Lucmione w twoim wykonaniu. Ta reakcja Lucka na rezygnację Hermiony - najlepszy moment. Pozdrawiam
    ~Olciak

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniała miniaturka.
    Masz cudowne pomysły.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  18. Boska miniaturka, życzę weny. Czekam na next. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ps. zapraszam na nowego bloga http://mojeminiaturkihp.blogspot.com/2013/12/moje-szczescie-moja-miosc-i-moje-zycie.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Och! Baardzo podobają mi się Twoje miniaturki! Są takie przeurocze i zabawne :3
    Tylko nie wiem, czy tutaj przez przypadek nie zamieniłaś imienia Emily na Jean w chwili, gdy Hermiona z Ginny rozmawiały, ale to w razie czego jeden, mały błąd, który gdzieś tam się przypałętał c;
    Piszesz bardzo lekko i przyjemnie, co jest skutkiem tego, że tak szybko pochłaniam kolejne posty :D
    Czekam na kolejną miniaturkę i gdzieś tam, mam nadzieję, że będzie miała ona związek z Severusem i Hermioną c;
    Gratuluję tak licznych odwiedzin!
    Ściskam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, i dzięki że zwróciłaś mi uwagę na błąd :) Nie zauważyłam, ale już poprawiam :)

      Usuń
  21. To nie jest moja ulubiona para, ale ty jesteś zdecydowanie moją ulubioną autorką miniaturek <3 I lubię je wszystkie, chyba nawet lubiłabym, gdybyś napisała o Hagridzie i McGonagall... nie no dobra, przesadziłam, to by było niesmaczne, ale wiesz o czym mówię ;D Miniaturka, cóż mogę powiedzieć? Taka jak zwykle czyli świetna.

    PS. Wiem, że u mnie na blogu niesamowity zastój ;< Ale to nie znaczy, że notka się nie pojawi. Planuję wstawić nową jeszcze przed świętami. Tak mówię na wszelki wypadek, żebyś wiedziała ;)

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za ten komplement :) Bardzo , ale to bardzo mi miło :)
      Cieszę się, że się podoba :D I czekam na nową notkę u ciebie :D

      Usuń
  22. Miniaturka super ;)
    Powaliły mnie rozmowy przyjaciół w salonie Malfoy`ów. A akcja z obrazem niezła ;)
    Np to teraz czekam na Dramione moje ulubione. I jestem bardzo ciekawa parringu Herm i Toma ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ooo ja sienie skapnęłam ,ze jest NN jak zawsze .super. lucmione koffam barrrdzo mocno !!! Mrrr
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  24. Przekonujesz mnie do tego parringu :D
    Miniaturka cud,miód i orzeszki :D
    Piekne:)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ach Hermiony jako macochy Draco nic nie przebije :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Poprawiłaś mi humor... świetna

    OdpowiedzUsuń
  27. Witam,
    bosko, te kłótnie... Malfloy bardzo zazdrosny, usłyszał wyznanie i pomyślał, że to nie o niego chodzi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  28. Kurczę jak Hermiona zapytała się Lucjusza czy ją jeszcze kocha to po jego odpowiedzi pojawiły mi się motylki w brzuchu, heh. Super miniaturki ogólnie omijam inne niż jakiś paring z Mioną, bo jestem na etapie Herm z Sevem, Draco, Lucjuszem itp. nie cierpię Rona, ale to chyba, dlatego, że w prawie każdej miniaturce (nie tylko u ciebie) robi z siebie kretyna :) weny ^^

    OdpowiedzUsuń