Genialny plan Pani Weasley
Beta: Kite Millie
Ginny Weasley miała dość. Nienawidziła,
gdy inni traktowali ją jak małą dziewczynkę, a jej bracia właśnie to
robili! I to kiedy? Na randce z chłopakiem!
Dean Thomas zaprosił ją na spacer,
a jej głupi, wredni, wtrącający się bracia wszystko zepsuli. Po pierwsze,
poszli za nimi! Po drugie, wzięli Deana na rozmowę! Po trzecie, w trakcie
tej rozmowy Charlie opowiedział Thomasowi, jak zajmuje się smokami
sprawiającymi kłopoty… Nie był to zbyt delikatny opis. A po nim
powiedział, że z chłopakami, którzy zranią jego małą siostrzyczkę, postąpi
gorzej! Po czwarte, Fred i George zrobili mu jeden z kawałów
zatytułowany: „Pozbycie się zagrożenia w sposób humanitarny”!
Nic więc dziwnego, że Dean Thomas
pożegnał się z Ginny czterema słowami – „Nic z tego nie będzie”.
Rudowłosa weszła wściekła do domu,
trzasnęła drzwiami i skierowała się w stronę schodów.
–
Ginewro, co to ma znaczyć? – zapytała Pani Wesley, patrząc na córkę
z rękami na biodrach.
–
Musieliście mieć sześciu synów? – zapytała Ginny ze łzami w oczach. – Nie
mogliście ich oddać?
–
Ginny, co oni tym razem zrobili? – zapytała troskliwie Pani Weasley.
–
Znów wtrącili się w moje sprawy! – krzyknęła, płacząc. – Znów pogonili
chłopaka, który mi się podobał! A teraz on nie chce mieć ze mną nic
wspólnego!
–
Spokojnie kochanie – powiedziała Pani Weasley i poprowadziła córkę do
salonu.
Usiadły razem na kanapie.
–
Mamo, dlaczego oni mi to robią? – zapytała załamana rudowłosa. – Mam
dwadzieścia lat i jestem uzdrowicielką. A traktują mnie jak dziecko!
–
Martwią się o ciebie – odparła z lekkim uśmiechem Pani Weasley.
–
Ale nie mogą martwić się na odległość? – Ginny spojrzała na matkę z niemą
prośbą. – Może ich wyślemy gdzieś? Do Chin? Afryki? Kosmosu?!
–
Nawet tam ich nie będą chcieli – powiedziała rozbawiona Molly.
–
Pewnie nie – przyznała Ginny, uśmiechając się lekko. – Ale mamo, oni
przesadzają!
–
Wiem, skarbie, ale z tym należy poradzić sobie w inny sposób.
–
Jaki?– Ginny spojrzała na matkę zaciekawiona.
–
Myh, mam plan…
Ginny siedziała z Hermioną
w salonie, opowiadając o planie Pani Weasley.
–
To bardzo dobry pomysł – przyznała Hermiona. – A masz już jakiegoś
Ślizgona?
–
Jeszcze nie – westchnęła rudowłosa.
–
Witam wiewióreczko – zawołał Zabini, wchodząc z Draco do pomieszczenia.
Malfoy parsknął śmiechem i usiadł
obok żony.
–
Nie przeszkadzamy? – zapytał i nie czekając na odpowiedź, pocałował ją
namiętnie, na co odpowiedziała z pasją. – To znaczy NIE.
–
Draco – mruknęła Hermiona z lekkim uśmiechem.
–
Tak, wiem KOCHASZ MNIE! – wykrzyknął, przytulając ją.
–
To chyba każdy wie – zaśmiała się Ginny.
–
A wy nie mieliście iść do Hogwartu na mecz Ślizgonów? – zapytała Hermiona.
–
Mieliśmy, ale Zabini ma…
–
Problem mam – dokończył za niego przyjaciel i spojrzał na kobiety
z krzywym uśmieszkiem. – A jako kobiety powinniście mi pomóc.
–
A co się stało? – zainteresowała się Ginny.
–
Lisa z nim zerwała – zaśmiał się Draco.
–
Kochanie, byłbyś chociaż trochę taktowny – fuknęła Hermiona.
–
Ale skarbie, ona z nim zerwała pół roku temu, a on dopiero teraz chce
ją odzyskać – tłumaczył się blondyn.
–
Ale masz zapłon – skwitowała Ginny, przewracając oczami, natomiast Hermiona
pisnęła. – Co się stało?
–
Zabini będzie udawał twojego chłopaka! – krzyknęła podekscytowana.
–
Że co? – zdziwili się byli Ślizgoni.
–
Bo jest taki problem… – zaczęła rudowłosa i opowiedziała o zachowaniu
swoich braci. – Moja mama wymyśliła, żebym zaczęła spotykać się z jakimś
Ślizgonem. Gdy się z nim rozstanę, oni będą tacy szczęśliwi, że pozwolą mi
wreszcie spotykać się z kim zechcę.
–
Więc będziemy udawać parę, by twoi bracia dostali nauczkę, a Lisa była
zazdrosna? – zapytał Zabini z poważną miną.
–
Tak – mruknęła Ginny.
–
Świetny pomysł! – wykrzyknął Diabeł z uśmiechem. – Lisa na pewno będzie
zazdrosna!
–
Pamiętaj, że moi bracia będą cię straszyć, musisz to wytrzymać – przypomniała
mu.
–
Nie boję się – prychnął i spojrzał na nią z wrednym uśmieszkiem. – No
więc, kochanie, co dzisiaj robimy?
–
Przychodzisz do mnie na kolację – powiedziała Ginny, pokazując mu język. –
Widzę cię o osiemnastej w Norze
–
Mam się ubezpieczyć? – zapytał rozbawiony.
–
To nie byłby taki zły pomysł – skwitowała ze śmiechem i wyszła z domu
państwa Malfoy.
–
Na pewno przyjdzie? – zapytała Molly, patrząc z niepokojem przez okna.
–
Na pewno – zapewniła ją rudowłosa.
Po chwili usłyszeli trzask teleportacji
w ogródku. Ginny pobiegła otworzyć drzwi.
–
Jesteś nareszcie – powiedziała z uśmiechem i wciągnęła czarnoskórego
do środka. – Wszyscy są, więc bądź dzielny.
–
Pocieszyłaś mnie – mruknął.
Gdy weszli do jadalni, cała szóstka
rudzielców spojrzała z nienawiścią na Zabiniego. Przez całą kolacje mu
dogryzali, lecz Ginny musiała przyznać, że Ślizgon radził sobie znakomicie. Był
czarujący, nie dawał się prowokować i bardzo dobrze udawał wielką miłość
do niej.
Ginny przeczuwała, że jej bracia nie
poddadzą się tak łatwo, lecz miała nadzieję, że Zabini da radę.
–
Od kiedy się spotykacie? – zapytał Bill, wbijając widelec w ziemniaka.
–
Od dwóch miesięcy – odpowiedział od razu Blaise. – Prawda, wiewióreczko?
–
Tak – mruknęła zarumieniona.
–
A dlaczego my o tym nie wiemy? – warknął Ron.
–
A dlaczego mieliście wiedzieć? – odwarknęła Ginny.
–
Wiewióreczko, twoi bracia się martwią – powiedział z szerokim uśmiechem
Blaise.
–
To niech przestaną – mruknęła pod nosem.
–
Wspaniała kolacja, Pani Weasley – Zabini uśmiechnął się do pani domu.
–
Och, dziękuję. – Kobieta zarumieniła się zachwycona.
–
Jak praca w ministerstwie, Panie Weasley? – zapytał Zabini.
Artur Weasley zaczął z radością
opowieści o swojej, jego zdaniem, wspaniałej pracy, chwaląc się także
swoją kolekcją baterii, którą Ślizgon bardzo chciał zobaczyć.
Ginny w duchu zastanawiała się,
w jaki sposób nigdy nie zwróciła uwagi na Zabiniego? Był przystojny,
czarujący… Ginny, tylko się nie zakochaj!,
ostrzegła się w myślach.
Udawali parę od prawie dwóch miesięcy.
Młodzi Wesleyowie jak na razie nie przekonali się do Ślizgona, lecz wszystko
było na dobrej drodze. Co innego działo się w sercu Ginny. Zaczynała
cieszyć się z towarzystwa Ślizgona, z jego pocałunków, z jego
uścisków. Uwielbiała z nim spacerować, trzymając się za ręce.
Niebezpiecznie zauroczyła się Ślizgonem…
Ginny wyszła z Munga
i zobaczyła Zabiniego stojącego pod drzewem.
–
Zarezerwowałeś sobie to miejsce czy co? – zaśmiała się, gdyż co dzień od dwóch
tygodni Diabeł czekał na nią pod tym samym drzewem.
–
Oczywiście, że tak! – odparł Zabini. – To miejsce dla VIP – ów!
–
Jak ci minął dzień? – zapytała, gdy szli, trzymając się za ręce.
–
Twój brat Bill odwiedził mnie w ministerstwie i powiedzmy, że nie
użył miłych słów – mruknął.
–
Przepraszam – powiedziała poważnie.
–
Nie masz za co, wiedziałem, że tak będzie – zaśmiał się. – Śmiesznie wyglądał,
gdy mu powiedziałem, że może mnie straszyć, ale jak chce, bym się naprawdę bał,
niech przejdzie do czynów.
–
Naprawdę? – zapytała z niedowierzaniem.
–
Oczywiście, przecież jestem Blaise Zabini! Najodważniejszy rycerz i książę
z bajki panny Weasley! – wykrzyknął, kłaniając się nisko. Ginny wybuchnęła
śmiechem. – Masz dziś wieczorem czas?
–
Mam – odparła z uśmiechem. – A co?
–
Przejdziemy się wieczorem na kolację do Srebrnego Węża– powiedział
z krzywym uśmieszkiem. – Podobno Lisa tam będzie.
–
Lisa – wyszeptała Ginny, boleśnie przypominając sobie powód ich „związku”. –
Oczywiście, że pójdziemy.
Ginny przejrzała się w lustrze ze
smutnym uśmiechem. Wyglądała pięknie w zielonej sukience do kolan. Ubrała
się tak, ponieważ wiedziała, że spodoba się Diabełkowi, szkoda tylko, że on
bardziej przejmuje się blondwłosą Lisą.
Gdy weszli do restauracji, Ginny od razu
zauważyła wybrankę Zabiniego. Siedziała z jakimś młodym mężczyzną. Zdaniem
rudowłosej, nie mógł się równać z byłym Ślizgonem!
–
To jej były chłopak – mruknął Blaise, gdy usiedli przy swoim stoliku.
–
Moim zdaniem masz większe szanse – wyszeptała, rozglądając się po restauracji.
Było tu bardzo romantycznie
i przytulnie. Właśnie tu chciałaby iść na romantyczną kolację
z mężczyzną swojego życia… i przyszła, ale on o tym nie
wiedział.
–
Cały czas tu zerka – powiedział z uśmiechem Zabini. – Mówiłem, że będzie
o ciebie zazdrosna.
Ginny uśmiechnęła się do niego
z czułością, gdy ten chwycił ją za rękę, którą położyła na stole.
–
Na co masz ochotę? – zapytał Zabini, gdy kelner przyniósł im menu.
Gdy złożyli zamówienie, orkiestra
zaczęła grać wspaniałe ballady. Rudowłosa zauważyła, że Lisa wraz
z partnerem kierują się na parkiet.
–
Chodź zatańczyć – powiedziała szybko.
Blaise pojął, o co jej chodzi, więc
podniósł się i podał jej rękę. Na parkiecie wziął ją w ramiona.
Ginny, wykorzystując sytuację, wtuliła się w niego mocno.
–
Sądzisz, że da się nabrać? – wyszeptał jej w ucho Blaise.
Ginny przygryzła wargę, po czym
spojrzała mu w oczy i pocałowała czule.
–
Na pewno – zapewniła z lekkim uśmiechem. – Zdobędziesz dziewczynę swojego
życia.
„A ja jakoś się pozbieram” – dodała
w myślach.
Wieczór, jak dla Ginny, za szybko się
skończył. Gdy wróciła do domu, usiadła na łóżku i westchnęła.
Od zawsze, gdy czegoś pragnęła, osiągała
to… Chciała być z Harrym i była. Choć im nie wyszło, pozostali
przyjaciółmi. Chciała zacząć pracować jako uzdrowicielka i osiągnęła to…
A teraz chce zdobyć Blaise'a Zabiniego, lecz tego nie zrobi. Jeżeli jego
serce należy do Lisy, ona mu pomoże, on ją zdobędzie i będzie szczęśliwy.
Na drugi dzień rudowłosa zjawiła się
w mieszkaniu Zabiniego. Gdy weszła do środka, zrozumiała, że musi mu
powiedzieć o swoich uczuciach, nawet jeżeli on nic nie czuje.
–
Blaise, ja mam ci coś do powiedzenia – mruknęła, siadając na kanapie.
–
A ja tobie też – powiedział, siadając obok.
–
Mogę zacząć? – zapytała.
Wyglądał, jakby się zastanawiał, lecz po
chwili przytaknął. Ginny spojrzała na Zabiniego z poważną miną. Musiała
mieć to za sobą, by w najgorszym wypadku zacząć leczyć złamane serce.
–
Diable, ja…
–
Albo ja zacznę! Nie mogę wytrzymać! Wiewióreczko, nie uwierzysz! – przerwał jej
Zabini z szerokim uśmiechem.
–
Co się stało? – zapytała, marszcząc brwi. Nie przeczuwała niczego dobrego.
–
Lisa napisała, że chce się ze mną spotkać – powiedział z zadowoleniem.
–
Udało ci się – odpowiedziała, próbując nie wybuchnąć płaczem.
–
Nawet nie wiem, jak mam ci dziękować! – powiedział, kręcąc
z niedowierzaniem głową. – Lisa była zazdrosna o ciebie!
–
Naprawdę? – udała zdziwioną.
–
Tak – przytaknął rozbawiony. – Napisała, że jesteś we mnie beznadziejnie
zakochana. Nie wierzyłem, że w to uwierzy. Ale widać jesteś wspaniałą
aktorką – powiedział z dumą.
–
Bardzo się cieszę, że Lisa zrozumiała, jaki jesteś wspaniały i dzięki temu
będziesz szczęśliwy – powiedziała na jednym tchu, po czym szybko chwyciła
kurtkę i skierowała się do drzwi.
–
Wiewiórko, gdzie idziesz? – zdziwił się Zabini. – Przecież dopiero przyszłaś
i miałaś mi coś powiedzieć.
–
To już raczej nie ważne – powiedziała i uśmiechnęła się smutno. –Blaise'ie
Zabini powiem ci tylko, że ja jestem beznadziejną aktorką! – wyszeptała,
patrząc mu w oczy, po czym szybko teleportowała się, pozostawiając
zszokowanego Diabła samego.
Rudowłosa wylądowała pod drzwiami Malfoy
Manor i szybko zapukała. Już po chwili wypłakiwała się Hermionie.
–
Ale z niego kretyn – przyjaciółka od godziny wieszała psy na byłym
Ślizgonie. – Żeby wybrać jakąś lalunię zamiast ciebie! No kretyn!
–
Hermiono, on nie miał obowiązku mnie pokochać – przypomniała jej Ginny.
–
Może i nie miał, ale powinien! – prychnęła starsza z kobiet.
–
Może i powinien – zaśmiała się przez łzy Ginny. – Ale tego nie zrobił.
A ja oczywiście musiałam na sam koniec przyznać się jak głupia, że wcale
nie udawałam.
–
Dobrze zrobiłaś – pocieszyła ją Hermiona. – Przynajmniej nie będziesz miała
wątpliwości, co by było gdyby…
–
Tak, pocieszające – mruknęła rudowłosa. – Teraz on wie, że go kocham. Jak mam
się zachować, gdy kiedyś na niego wpadnę?!
–
Możesz wtedy powiedzieć, że mnie kochasz i wysłuchać, co ja mam ci do
powiedzenia! – usłyszały wściekły głos Zabiniego.
Szybko spojrzały na drzwi,
w których stał Diabeł, a za nim rozbawiony Draco, który wyminął
przyjaciela, podszedł do Hermiony i wyprowadził ją z pokoju,
pozostawiając dwójkę przyjaciół sam na sam.
–
Ja… – zaczęła Ginny, lecz nie wiedząc, co powiedzieć, spuściła głowę
i wpatrywała się w swoje ręce.
–
Jeżeli ty nic nie mówisz, to może ja – powiedział Zabini i usiadł
naprzeciwko niej. – Ucieszyłem się, gdy Lisa do mnie napisała… – Ginny poczuła
łzy pod powiekami, nie chciała tego słuchać, ale nie miała siły, by wyjść. –
Ale gdybyś poczekała chwilę, powiedziałbym ci, że nie mam zamiaru się
z nią spotkać i to z prostej przyczyny!
–
Jakiej? – zapytała z nadzieją.
–
Spójrz na mnie – rozkazał, kucając przed nią. Ginny niepewnie uniosła głowę, by
chwilę później poczuć jego usta na swoich. Całował ją z czułością. Rudowłosa
chcąc pogłębić pocałunek, zarzuciła mu ramiona na szyję i przytuliła
mocno, przez co wylądowali na podłodze. – Wiewióreczko, jeżeli sądzisz, że
przeżyłem ten miesiąc, narażając się twoim braciom tylko dlatego, że chciałem
odzyskać Lisę, to musisz się źle czuć!
–
Znaczy, że nie chcesz wrócić do Lisy? – zapytała, patrząc mu w oczy.
–
Po co mam do niej wracać, jeżeli kobietę, którą kocham, trzymam
w ramionach? – zapytał z niedowierzaniem.
–
Kochasz mnie? – spojrzała na niego z radością.
–
Nawet nie wiesz, jak bardzo – mruknął, całując ją namiętnie.
–
Patrz Herm, mówiłem, że ten dywan zachęca do zabawy? – usłyszeli rozbawiony
głos Draco.
Spojrzeli na niego i Hermionę
stojących w objęciach w drzwiach.
–
Ty myślisz tylko o jednym – prychnęła Hermiona.
–
Maleńka, z tobą to tylko o jednym – powiedział i pocałował ją
czule.
–
Może zmienicie pokój? – zaproponował Zabini, wstając wraz z Ginny
z podłogi.
–
A po co? – Draco udał zdziwionego.
–
Smoczku, my wiemy, że ty byś chciał zostać sam na sam z żonką! – zaśmiał
się Diabeł. – Ale może byście poszli do sypialni?
–
My nie potrzebujemy do tego sypialni – odpowiedział Malfoy, sugestywnie
poruszając brwiami.
–
Draco! – krzyknęła zarumieniona Hermiona. – Zamknij się już!
–
Oj, dobrze, kociaku – Draco zaśmiał się i spojrzał na przyjaciela
i rudowłosą przytuloną do niego mocno. – A czy my czasami nie
przeszkadzamy?
–
Może trochę.
Zabini westchnął teatralnie.
–
Teraz muszę znaleźć jakąś jaskinię, w której dobiorę się do tej tu
wiewióreczki!
–
Zabini! – warknęła Ginny, lecz więcej niedane było jej powiedzieć, ponieważ
Blaise miał inne plany względem ust panny Weasley.
–
Może zamkniemy je w pokojach? – zapytał Zabini poważnie.
–
To raczej nie wystarczy – mruknął Malfoy. – Jeszcze musimy zrobić fosę, włożyć
do niej krokodyle…
–
Kraty w oknach by nie zaszkodziły – podsunął Blaise.
–
I oczywiście jakaś lawa….
–
Broń na widoku…
–
Myh, ciekawe czy można wynająć olbrzymy… – zastanawiał się głośno Draco.
–
Lepiej trolla – powiedział Zabini.
–
Czy wy jesteście normalni? – zapytała Hermiona, patrząc na nich szeroko
otwartymi oczami.
–
A dlaczego w to wątpisz?! – oburzył się Diabeł.
–
Ponieważ nasza córeczka ma dopiero dwa miesiące, a Herm i Draco pięć,
a wy już chcecie odstraszać od nich chłopaków – odpowiedziała Ginny.
–
Nie nasza wina, że nasze córki są pięknościami – powiedział Malfoy, wzruszając
ramionami i spojrzał na córeczkę w swoich ramionach z uśmiechem.
–
Oczywiście, że nie wasza – Hermiona się roześmiała. – Na szczęście urodę
odziedziczyły po nas.
–
I tak ma być. – Draco pocałował żonę czule.
Ginny spojrzała na męża i córeczkę
ze wzruszonym uśmiechem. Wyglądali tak słodko razem.
–
Co się stało, wiewióreczko? – zapytał Blaise, patrząc na nią rozbawiony.
–
Nic – mruknęła i pocałowała go szybko. – Kocham was.
–
No, ja myślę – odpowiedział Zabini i pocałował córeczkę w czoło. –
Inaczej byś ze mną nie wytrzymała!
–
Och, jestem bardzo, ale to bardzo wyrozumiała – zaśmiała się rudowłosa
i przytuliła do ramienia męża.
–
I tak ma być – odparł Diabeł, całując ją w nosek. – Kocham cię
wiewióreczko!
–
Ja ciebie też – wyszeptała mu z czułością do ucha.
Ginny uśmiechnęła się. Pierwszy raz
w życiu była wdzięczna braciom za wtrącanie się w jej życie. Dzięki
temu jej mama wymyśliła plan, w którym rudowłosa udawała dziewczynę
Zabiniego… Udawała, by teraz być jego prawdziwą żoną i matką jego
córeczki!
Ale fajne ^^
OdpowiedzUsuńJak ja do piątku wytrzymam? Jestem uzależniona ;o
Jejku kolejne świetne opowiadanie. Bardzo dobrze rozumiem co Ginny przechodziła ze swoimi braćmi :P
OdpowiedzUsuńCzekam na następne ;)
Wspaniała miniaturka.
OdpowiedzUsuńCudny prezent na Mikołaja.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Eh cudowne Blinny! Brak słów by opisać po prostu bosko!!! Mam nadzieję, że uraczysz nas jeszcze jakąś miniturkąo tym paringu:D To teraz Lucmione tak? A potem czekam na dłuugie Dramione <3
OdpowiedzUsuńOj Dramione będzie dłuugie :P Już ma 21 kartek a jeszcze parę rzeczy mam do dopisania :D
UsuńJesteś genialna kobieto!!
UsuńKocham <3 Miłych mikołajków. Dziękuję za tak wspaniały prezent jakim jest to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M.
strasznie fajna ta twoja minaiturka :D Blinny <3 Wspaniałe, życzę weny, czekam na next
OdpowiedzUsuńCUDO, CUDO I JESZCZE RAZ CUDO. POPROSTU KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA!!!! ;* To no... to moj drugi najlepszy prezent na mikolajki :) Dziekuje. Teraz bede z niecierpliwoscia czekac na nastepne. ~ Tencza
OdpowiedzUsuńZrobiłaś to takie słodkie, a ich miłość wyszła urocza *.* Nie ma to jak starsi bracia będą żyć razem z Tb i wtrącać nos w nie swoje sprawy xd Bardzo mi się spodobało i pomyśl czy aby nie napisać więcej miniaturek na ten parring bo wychodzą świetnie ;33
OdpowiedzUsuńJazz ♥
Słodziaśne <3 i piękne. Super opisałaś uczucia i fajnie, że do tego genialnego Blinny wstawiłaś też Dramione. No i to wypłakwanie się, złość Diabła i dywan Smoka - urocze. Pozdrawiam i czekam na kolejną
OdpowiedzUsuń~Olciak
P. S. Byłaś grzeczna, czy Mikołaj przyniósł rózgę?? Mam nadzieję, że jednak to pierwsze.
P.S. 2. U mnie trzeci rozdział ;)
Byłam bardzo grzeczna :D
UsuńMiniaturka przesłodka.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą parę, bo z nimi nigdy nie można się nudzić. No a gdy jeszcze w opowiadaniu występuje parring Dramione to.... jest cudownie ;)
Czekam z niecierpliwością na historię Draco i Herm ;)
Pozdrawiam
Mrrrr... słodko to to co tygryski lubią najbardziej koffam :*
OdpowiedzUsuńJane
Bardzo fajna miniaturka czekam na Lumione już nie mogę sie doczekać . Pozdrawiam Mionka
OdpowiedzUsuńWspaniała miniaturka :)
OdpowiedzUsuńBlinny jest moim drugim ulubionym parringiem, zaraz po dramione, więc się rozpływam :D
Pozdrawiam M.
To chyba pierwsze Blinny jakie czytałam i bardzo mi się podobało ;) Nie wiem, skąd bierzesz te wszystkie pomysły. Każde twoje opowiadanie ma inną fabułę, ale jednocześnie masz tak charakterystyczny styl, że widać, że są napisane przez jedną osobę i to je łączy. Super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)))
Zapraszam na Rozdział 022 „Walka z cieniami”! na adres bloga: http://pokochac-lotra.blogspot.com! Życzę przyjemnej lektury!
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania!! Czekam na następne. Kiedy będzie?
OdpowiedzUsuńW piątek :D
UsuńDlaczego w piątek???:-/ Ja sie pytam dlaczego???! Nie moglo by byc szybciej? Przeciesz ja umre o_O~ Tencza
UsuńWspaniała miniaturka ! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie wiem skąd u ludzi biorą się takie talenty ! :D
Całusy, Dramione True Love :<3
Zajebiście wyszła ta miniaturka :) Strasznie mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
L. ;*
Och uwielbiam takie słodkości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://dorcasihuncwoci.blogspot.com/2013/12/mianiturki-nr-3-gdyby-nie-listy.html - zapraszam na miniaturkę
OdpowiedzUsuńOoo Blinny :)
OdpowiedzUsuńWyszło ci naprawdę super, słodko, ale nie było przesłodzenia. Fajnie, że dodałaś wątek z Dramione, moje dwa ulubione parringi w jednym.
Jak zawsze nie mam nic do zarzucenia twoim miniaturkom. :)
Pozdrawiam i Życzę weny!
~Salvio
kocham świetne
OdpowiedzUsuńkocham świetne
OdpowiedzUsuńWspaniale!
OdpowiedzUsuńWspaniale
OdpowiedzUsuńCudna<3
OdpowiedzUsuńTotalyPerfectBooks
Witam,
OdpowiedzUsuńtekst uroczy, jednak bracia się do czegoś przydali...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie