Mam nadzieję, że się spodoba :)
Miała być inna para, ale dostałam od was parę wiadomości by opisać właśnie tą, więc oto jest ;)
Severus Snape… co można
powiedzieć o tym mężczyźnie?
Pytając uczniów Hogwartu,
usłyszymy, że to stary, wredny i mściwy Mistrz Eliksirów…
Pytając profesorów, że
uzdolniony, samotny i surowy człowiek….
Pytając dyrektora
Hogwartu, dowiemy się, że Severus jest odważnym, zamkniętym w sobie człowiekiem po przejściach…
A pytając jego samego?
Prychnie i wyjdzie trzaskając drzwiami….
Hermiona Granger zamknęła
swój notes i spojrzała na Snape’a który siedział przy swoim biurku i mrucząc
przekleństwa pod nosem sprawdzał eseje
drugiego roku.
-Nie gap się Granger-
warknął nie odrywając wzroku od prac uczniów.
-Wiesz co sobie
przypomniałam?- zapytała i nie czekając na odpowiedź kontynuowała- Dzień w
którym zrozumiałam , że jesteś dla mnie ważny…
-Nie kończ- przerwał jej-
Nie zmienię zdania!
-Mógłbyś chociaż o tym
pomyśleć!- wykrzyknęła wstając ze swojego krzesła- Czemu tak trudno ci
zaakceptować moje uczucia?!
-Ponieważ nie są one
odwzajemnione- odparł sucho patrząc jej w oczy.
Hermiona skuliła się w
sobie , pokręciła zrezygnowana głową i wyszła cicho zamykając za sobą drzwi.
Wiecie , co by uczniowie
powiedzieli na temat Gryfonki?
Prymuska, wie wszystko,
najważniejsze są dla niej oceny.
A profesorowie?
Uzdolniona, dąży do celu,
pracowita.
Dyrektor?
Dzielna, wierzy w ludzi,
nie poddaje się…
A Snape?
Wkurzająca, irytująca,
gadatliwa, przemądrzała, mądra, piękna, za mała, za młoda…
Severus schował twarz w
dłonie.
Jak miał z nią walczyć?
-Severusie –usłyszał
zmartwiony głos, przybrał beznamiętny wyraz twarzy i spojrzał na Minerwę
McGonagall.
-O co chodzi?- zapytał.
-Widziałam jak Hermiona
stąd wychodziła- powiedziała i zajęła miejsce na którym poprzednio siedziała
Hermiona- Dlaczego ją tak traktujesz?
-Żeby dała mi spokój-
warknął.
-Nie chcesz spokoju-
profesor transmutacji uśmiechnęła się lekko- Uwielbiasz się z nią kłócić!
-Za dużo przebywasz z
Albusem – prychnął- Na ciebie przechodzi jego szaleństwo!
-Wiem co mówię- odparła z
dumą – Zależy ci na niej! Odkąd pobiera u ciebie praktyki, masz szansę się do
niej zbliżyć, ale oczywiście cały czas ją obrażasz!
-Zasłużyła na to-
powiedział wracając do sprawdzania prac.
-Każdy ma swoją
wytrzymałość- odezwała się po chwili milczenia Minerwa- Jeżeli w porę nie
zaryzykujesz, stracisz ją…
-Może odejść już dzisiaj-
wzruszył ramionami.
-Żebyś później nie
żałował- ostrzegła go i zostawiła samego.
Snape prychnął.
Czy wszyscy powariowali?!
Czemu wmawiają mu , uczucia jakie niby żywi do Gryfonki?
-Wiedziałem , że cię tutaj
znajdę- usłyszał i przewrócił oczami.
-Oczywiście- zaczął
oschłym tonem- Najpierw Minerwa, a teraz
ty! Mogłem się tego spodziewać!
-Więc jak sądzę, jesteś
przygotowany na tą rozmowę- odparł z uśmiechem Albus i usiadł na krześle
Hermiony.
-Nie zależy mi na tej
małej- powiedział- Koniec rozmowy, tam są drzwi.
-Wszyscy uważają, że
Hermiona najbardziej pragnie zostać Mistrzem Eliksirów, by pracować w jakiejś
wielkiej korporacji i zrobić karierę…
-Czego chcesz Albusie?-
zapytał zmęczonym głosem Severus.
-Rok temu , gdy Hermiona
skończyła szkołę, natknęła się na zwierciadło… nie muszę ci mówić, jakie-
kontynuował nie zważając na zmarszczone
czoło Mistrza Eliksirów- Gdy poprosiła mnie , bym przekonał cię, do
zatrudnienia jej w charakterze asystentki, czy jak wolisz wkurzającej
stażystki…
Wyjawiła mi , że jej
marzeniem, jest związek z mężczyzną wrednym i aroganckim, ale także wspaniałym
i szczodrym, na początku myślałem że to o tobie, ale po tym szczodrym i
wspaniałym zwątpiłem…- uśmiechnął się- No ale oczywiście chodziło o ciebie. –
zaśmiał się ze zdumionej miny Snape’a- Nie dziw się tak – poprosił – Przecież
Hermiona nie wytrzymałaby z tobą tego roku, jeżeli nie kochałaby cię. Nie
sądzisz?
-Wyjdź- wycedził Snape
przez zaciśnięte zęby.
-Jak sobie życzysz-
Dumbledore z uśmiechem opuścił gabinet.
-Zabiję kogoś- mruknął
Mistrz Eliksirów i spojrzał na krzesło … krzesło Hermiony.
-Cholera! Muszę je
wyrzucić- postanowił i machnięciem różdżki pozbył się niechcianego mebla.
-Severusie!- usłyszał
wesoły głos.
-To jakieś żarty?!-
krzyknął na widok Molly Weasley.
-Oczywiście , że nie-
obruszyła się kobieta i wyczarowała sobie krzesło, po czym usiadła – Okazuje
się, że to ja muszę ci przemówić do rozsądku!
-O czym ty mówisz?-
zdenerwował się- Nie możecie zostawić mnie w spokoju?
-Nie- odparła rudowłosa i
założyła ramiona na pierś- Hermionka jest
dla mnie jak córka!
-Więc sobie ją weź-
podsunął.
-Problem w tym, że ona nie
chce stąd odchodzić- powiedziała Molly wzdychając ciężko- Nie muszę chyba ci
mówić, że zawsze sobie wyobrażałam Hermionę i Rona razem… eh tak pragnęłam mieć
tą wspaniałą dziewczynę w rodzinie. Niestety dla Rona, a na szczęście dla
ciebie, ona pragnie ciebie!
-Daj sobie spokój i wracaj
do domu- zasugerował.
-Chcę żeby Hermiona była
szczęśliwa- odparła Molly wstając- Zastanów się, czy chcesz być samotny do
końca życia, gdy taka młoda i ładna kobieta chce z tobą być!
Daj sobie szanse
Severusie! Odpokutowałeś już swoje winy!
-Wyjdź- powiedział tonem
nie znoszącym sprzeciwu.
Pani Weasley westchnęła i
wyszła.
Snape wstał gwałtownie i
ruszył w jedyne miejsce w którym mógł w samotności pomyśleć.
Gdy znalazł się na wieży
astronomicznej zapatrzył się w błonie. Było już późno, uczniowie siedzieli w
swoich pokojach wspólnych. Tylko jedna samotna postać spacerowała po błoniach…
Severus stał bez ruchu
obserwując Hermionę , która z pochyloną głową stanęła przy jeziorze.
Jako uczennica, zawsze go
irytowała. Zawsze przygotowana i chętna
do odpowiedzi. Każdy eliksir ważyła doskonale. Była otoczona przez przyjaciół.
Miała wsparcie rodziny. Była lubiana, choć przecież powinna być traktowana źle…
on był taki jak ona! Lecz nie miał ani przyjaciół , ani rodziny.
Był samotny , rozgoryczony
i skryty.
Marzył…. Tak , nawet on
kiedyś marzył.
Lecz marzenia , nie
zmienią rzeczywistości…. Nie sprawiły, że Lily go pokocha, nie został jej mężem
i ojcem jej dzieci… stracił ją….
Zmarszczył czoło.
Jej oczy… zielone,
nawiedzały go w snach przez długie , samotne lata. A teraz? W snach widzi
brązowe…
Jej włosy… rude, proste i
długie, więc dlaczego teraz podobały mu się kręcone i krótsze?
Jej postępowanie… była
wierną przyjaciółką , do czasu jego potknięcia… do czasu nazwania ją szlamą…
więc dlaczego… dlaczego Hermiona Granger nie porzuciła go, gdy przy każdej
okazji nazywał ją tak?
Dlaczego zawsze obawiał
się tego rozstania? I dlaczego do cholery nie może przypomnieć sobie tego
uczucia, które żywił do Lily? Dlaczego , to właśnie kobieta przy jeziorze
zaprząta mu głowę?
-Świat idzie na przód-
usłyszał. Westchnął i odwrócił się w stronę
z której dochodził głos.
-Chciałbym pobyć sam
Lupin- warknął – Więc odejdź!
-Hermiona nie będzie
czekała wiecznie- ostrzegł wilkołak nie zważając na jego słowa- Każdy widzi, że
ci zależy, po prostu się odważ… przecież nie jesteś tchórzem.
-Nie twój interes-
prychnął odwracając się do niego plecami.
-Nie kochasz już Lily-
Lupin stanął obok niego i też wpatrywał się w Hermionę- Wydaje mi się, że
przestałeś ją kochać, gdy się od ciebie odwróciła, lecz nie chciałeś tego
przyznać..
-Nie wtrącaj się w …
-Nie robię tego- Remus
uśmiechnął się lekko- Wojna się skończyła, zacznij żyć Severusie.
-Wystarczy , że ty to
robisz!
-No cóż, Tonks jest tak
samo uparta jak Hermiona, i nie pozwoliła mi uciec- zaśmiał się, po czy
spoważniał- Ale też moja w ty, zasługa , ponieważ na
czas się obudziłem i nie straciłem jej… miejmy nadzieję, że Hermiona nie
obmyśla teraz co będzie robić, gdy odejdzie.
Z tymi słowami Remus
odszedł.
-Ona nie odejdzie- mruknął
sam do siebie- Nie podda się…
Nagle dotarło do niego co
robi…
Stoi sam na wieży
astronomicznej i obserwuje kobietę, która wierząc jego słowom nie jest dla niego nikim ważnym!
-Kretyn!- warknął i szybko
zbiegł na błonie.
-Co tutaj robisz?-
zapytała zaskoczona Hermiona gdy nagle pojawił się obok niej.
-Zamilcz- powiedział i
przyciągnął ją do siebie, po czym pocałował namiętnie.
Gdy oderwali się od siebie
obojgu brakowało tchu.
-Severus…- zaczęła
niepewnie Hermiona.
-Byłaś irytująca- warknął
opierając czoło o jej czoło- Może dlatego ci się udało?
-Co mi się udało?-
zapytała z nadzieją.
-Zależy mi na tobie-
odparł zgodnie z prawdą i począł jak wielki ciężar spada mu z serca- Nadszedł
chyba czas by zacząć żyć.
-Teraz?!- zapytała
podejrzliwie- Dlaczego właśnie teraz? Godzinę temu mnie nie chciałeś…
-Nie możesz po prostu
przyjąć do wiadomości , że mi zależy?! – warknął- Musisz wszystko wiedzieć?
-Taka już moja natura- odparła
z godnością.
-Mścisz się, za to, że tak
długo zwlekałem- domyślił się.
-Zasłużyłeś sobie-
powiedziała z lekkim uśmiechem.
-Potrzebowałem czasu
Granger- odparł po chwili ciszy- Od dzisiaj jesteś na mnie skazana.
-Nareszcie- zwołała i
zarzuciła mu ramiona na szyję- Już traciłam nadzieję!
-Jesteś uparta jak mało
kto Gryfonko- powiedział gładząc ją po policzku, po czym spoważniał- Nie
oczekuj, że zmienię się w jakiegoś zakochanego szczeniaka! Nie mam zamiaru
rezygnować z posępnej miny i wrednego charakteru!
-Cieszę się – odparła i
pocałowała go czule- Właśnie to w tobie kocham najbardziej- zaśmiała się
szczęśliwa.
Hermiona obudziła się rano
i zaskoczona rozejrzała się po surowym wnętrzu. Oprócz łóżka w pokoju
znajdowała się szafa i komoda. Co ona tutaj robiła?
Nagle usłyszała szelest,
odwróciła głowę i na jej ustach pojawił się promienny uśmiech na widok śpiącego
Severusa. Wspomnienia wróciły. Pamiętała ich rozmowę nad jeziorem , oraz
późniejsze milsze konsekwencje tejże rozmowy.
Z westchnieniem przytuliła
się do mężczyzny.
Nadal nie mogła uwierzyć w
to, że są razem. Przez cały rok , obrażał ją, zbywał, namawiał do odejścia…
wczoraj nad jeziorem zastanawiała się , czy jest w stanie pożegnać się z nim na
zawsze…
Merlin jednak nad nią
czuwa , i teraz mogła cieszyć się życiem z Severusem Snape’m, który ją…
Zmarszczyła czoło. Kocha
ją… prawda?
Po cichu wyszła z łóżka
chwyciła jego koszulę i ubrała na swoje nagie ciało. Spojrzała jeszcze na
Severusa, po czym wyszła i usiadła na kanapie w salonie.
Przestudiowała wczorajszą
rozmowę… Ona powiedziała, że go kocha, a on?
Wspomniał tylko o
rozpoczęciu nowego życia, czy to nie znaczyło to samo?
-Nie- odpowiedziała sobie
na głos. Wstała gwałtownie i ruszyła do sypialni. Gdy się w niej znalazła,
jednym ruchem ściągnęła koc z mężczyzny.
-Co ty wyprawiasz?!-
wykrzyknął budząc się.
-Jeżeli uważasz, że słowa
„ czas zacząć żyć” wystarczą, to grubo się mylisz!- odpowiedziała zła –
Oczekuję, wyznań miłości przynajmniej raz dziennie, możliwości przytulania i
trzymania cię za rękę w każdym momencie gdy przyjdzie mi na to ochota, oraz
chcę mieć dzieci Snape! Więc pogódź się z tym
i… i tyle- dokończyła i czekała…
Mistrz Eliksirów pokręcił
głową , okrył się na nowo kocem i zamknął oczy.
- Snape ty kretynie!-
krzyknęła tracąc cierpliwość.
-Czego chcesz?!- usiadł
gwałtownie- Mamy już teraz zabrać się za robienie dziecka?! Jeżeli tak , to
muszę cię oświecić panno Granger, że do tego musisz znajdować się blisko mnie,
najlepiej w pozycji horyzontalnej , a jak na razie…- nie dokończył ponieważ
Hermiona szybko położyła się obok niego i zamknęła mu usta pocałunkiem.
-Więc mnie kochasz?-
zapytała gdy oderwali się od siebie.
-A to nie oczywiste?-
zapytał wzdychając- Granger ostrzegałem, że nie zmienię się w…
-Wiem- przerwała mu- Ale
chciałabym…
-Kocham cię – powiedział i
pocałował ją namiętnie, po czym odwrócił się do niej plecami- To ci powinno
wystarczyć na najbliższe trzydzieści do czterdziestu lat! Dobranoc!
Hermiona przez chwilę
przyglądała się mu osłupiała, po czym wybuchnęła śmiechem.
-Jesteś niemożliwy- śmiała
się – Wyznajesz mi miłość, a potem idziesz sobie spać?!
-Jest trzecia rano-
mruknął.
-Co?- spoważniała i
rozglądnęła się po pokoju. Jako , że znajdował się w lochach, nie było tu okna,
więc nie wiedziała czy jest dzień czy
noc- A ja myślałam…
-Nie wychodzi ci to-
odparł odwrócił się i przyciągnął ją do siebie i okrył kocem- Śpij.
Hermiona z uśmiechem
wtuliła się w niego i zapadła w sen.
-Wstawaj Granger!
-Romantyczne przebudzenie-
mruknęła rozespana.
-Na inne nie licz- odparł
i pocałował ją w czoło.
-Czemu mam wstać z
ciepłego łóżka i z wygodnej poduszki, którą jest twoje ramie?- zapytała
zdziwiona.
- Zaraz zwali się tu
chmara ryżych pomiotów, wraz z Albusem i
Minerwą- powiedział zrezygnowany.
-A po co?!- zaskoczona
spojrzała na niego.
-Domyślam się, że
stęsknili się za mną- powiedział poważnie.
Hermiona zachichotała i
złożyła pocałunek na jego garbatym nosie.
-A tak poważnie?
-Chcą sprawdzić, czy nie
przytrzymuje cię tutaj siłą- podrapał się po brodzie- Widocznie uważają, że nie
możesz być w mojej sypialni z własnej woli.
-Coś ci się pomyliło
kochanie- odparła i pogłaskała go po policzku- To ja od roku za tobą gonię,
więc raczej sprawdzić chcą czy nie napoiłam cię eliksirem miłosnym.
-Coś w tym musi być-
drażnił się z nią.
-Miłość- wyszeptała z
ustami przy jego ustach.
-Czarownica- mruknął i
pocałował ją czule, po czym odsunął się z przekleństwem.
-Co się stało?-
zmarszczyła czoło gdy wstał z łóżka i zakładał spodnie.
-Idioci przybyli- warknął.
-Skąd wiesz?
-Ktoś próbuje zdjąć zaklęcia
z drzwi- odparł wychodząc.
Hermiona przez chwilę
siedziała na łóżku i wpatrywała się w drzwi za którymi zniknął Severus. Jeżeli
się nie myliła, a miała nadzieję, że nie to powinien pojawić się z powrotem za…
5
4
3
2
Trzask drzwi.
1
- Pozbyłem się ich-
oznajmił wracając.
-Wiedziałam- zaśmiała się
i wyciągnęła do niego ręce- Dzisiaj się stąd nie ruszamy!
-Pierwszy raz się z tobą
zgadzam Granger- powiedział z zadowolonym uśmieszkiem.
Dwa lata później
-Zabiję- warknął wściekły
Severus Snape , widząc jak do Hermiony podchodzi Ron.
-Nie sądziłam , że dożyje
dnia w którym będziesz zazdrosny- powiedziała Minerwa stając obok niego.
-Nie jestem zazdrosny-
oburzył się nie spuszczając wzroku z Gryfonki- Zabicie tego kretyna , nie ma z
tym nic wspólnego!
-Więc jak to nie zazdrość
to co?- zapytała rozbawiona profesor transmutacji.
-Chronię to co należy do
mnie- odparł z beznamiętnym wyrazem twarzy.
-Ach ta miłość- zaśmiała
się Minerwa i odeszła.
-Ją też zabiję- mruknął
pod nosem- Będzie na liście po Weasleyu i przed Potterem!
-Co tam mamroczesz?-
zapytała Hermiona przytulając się do niego.
-Wychodzimy już?-
zignorował jej pytanie.
-Dopiero przyszliśmy!-
odparła z uśmiechem- Ron mówił mi jak…
-Nie interesuje mnie ten
głupiec – przerwał jej- I nie chce o nim słuchać, chyba , że chcesz żebym się
go pozbył!
-Jak zawsze uroczy-
pocałowała go w policzek- To ważny dzień dla niego!
-Nauczył się pisać swoje
imię?- zapytał Severus zdziwiony.
-Jesteś wredny- uderzyła
go ze śmiechem w ramie.
-Dziękuję- odparł z dumą.
-Jesteś niemożliwy –
westchnęła- Ronald dostał się do drużyny i to właśnie dlatego…
-Dlatego wyciągnęłaś mnie
o świcie z łóżka w niedziele rano- warknął.
-Ale…- zaczęła, lecz
widząc jego minę przerwała - No dobrze…
może faktycznie zmusiłam cię…
-Zmusiłaś?- prychnął-
Zastosowałaś najpodlejszy ze znanych mi szantaży!
-Nie prawda!
-Prawda Granger-
przyciągnął ją do siebie- Dla ślizgona to jest ostateczność! A ty zrobiłaś to
po mistrzowsku!
-Powiedziałam tylko, że będę szczęśliwa gdy pojawimy się w Norze-
odparła z nieśmiałym uśmiechem.
-Raczej brzmiało to tak”
Severusie, będę szczęśliwa gdy się tam zjawimy! Pamiętaj też, że gdy ja jestem
szczęśliwa to ty też! „- przedrzeźniał jej ton- A wiesz, że naprawdę wiem, co
miałaś na myśli mówiąc to! Zamieniłabyś moje życie w piekło!
-Co się nie stanie,
ponieważ tu jesteśmy- uspokoiła go i pocałowała czule, po czym spojrzała na
niego poważnie- Naprawdę zmusiłam cię do przyjścia tutaj?
-Granger sama wiesz, że
nie umiem ci nic odmówić- warknął i położył dłoń na jej zaokrąglonym brzuszku-
I ty umiesz to wykorzystać.
-Uwielbiam spędzać z tobą
czas- powiedziała – Ale miło czasem wyjść i spotkać się z przyjaciółmi… ale
wiesz…
-Nie wiem, ale mnie zaraz
uświadomisz- mruknął.
-Pomyślałam, że za
godzinę, możemy wrócić do domu- odparła zarzucając mu ramiona na szyję-
Powiemy, że jestem zmęczona i muszę odpocząć…
-Jesteś zmęczona?!-
wykrzyknął- I dopiero teraz mi to mówisz?! Wracamy do domu…
-Nie jestem Snape-
uspokoiła go – To będzie takie drobne
kłamstewko!
-Panna-wiem – to –
wszystko, chce kłamać?- uśmiechnął się prawie niezauważalnie- Już, wiem czemu
cię kocham.
-Czemu?- zapytała.
-Zaczynasz się zmieniać w
Ślizgonkę- zażartował.
-Nie strasz!- wykrzyknęła
przerażona, po czym się roześmiała – Porozmawiam jeszcze z Ginny i możemy
wracać- powiedziała , pocałowała go i odeszła w stronę przyjaciółki.
-Żałujesz?- usłyszał za
sobą poważny głos.
-Czego?- zapytał zdziwiony
patrząc na Albusa.
-Tego, że odważyłeś się
żyć- odparł ,a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Nigdy nie będę tego
żałować- warknął, chcąc ukryć uczucia.
-Cieszę się z tego-
przyznał Dumbledore.
Gdy Severus został sam,
zamyślił się.
Powinien być wdzięczny
Minerwie, Albusowi, Molly , a nawet Lupinowi , za to, że starali się mu
udowodnić, że powinien przyjąć miłość ofiarowaną mu przez Hermionę, ale nie
zamierzał!
Sam doszedł do tego! Może
trochę opornie, ale samodzielnie!
-Hermiona promienieje-
powiedziała Molly radośnie.
-To dobrze- mruknął Snape
, podziwiając swoją żonę.
-Ale najbardziej to widać,
gdy jest z tobą- odparła rozanielona- Widać , że cię kocha!
-Wiem o tym- warknął i
spojrzał na rudowłosą spod przymrużonych powiek-O co ci chodzi?
-O nic- wzruszyła
ramionami- Jestem po prostu szczęśliwa! Wszystkie moje dzieci ułożyły sobie
życie, za miesiąc Ginny z Harrym się pobierają, a Hermiona i ty zostaniecie za
niedługo rodzicami! Wreszcie jest tak
jak powinno być.
-Najwyższy czas- mruknął.
-Teraz chyba moja kolej-
zaśmiał się Lupin , gdy Pani Weasley odeszła by pomóc Fleur.
-Odejdź- wycedził przez
zaciśnięte zęby Snape.
-Chcesz zniszczyć
tradycje?- zaśmiał się.
-Z przyjemnością- odparł
Mistrz Eliksirów, podszedł do Hermiony i bez słowa teleportował ich w pobliże
Hogwartu.
-Co się stało?!-
wykrzyknął zdezorientowana, patrząc na męża który zostawił ją i ruszył w stronę
szkoły.
-Pora do domu- odparł nie
zatrzymując się.
-Severus!- oburzyła się.
Snape westchnął i poczekał
, aż do niego podejdzie.
-Wystarczyło powiedzieć ,
że chcesz wrócić- powiedziała – Pożegnalibyśmy się ze wszystkimi!
-Chciałem pobyć z ciężarną
żoną sam na sam- warknął- Bez kretynów! Tak trudno to zrozumieć!
-Trzeba było tak od razu,
kretynie!- prychnęła i ruszyła szybko przez siebie- Śpiesz się Snape! Nie mam
zamiaru na ciebie długo czekać!- zawołała ze śmiechem.
Severus uśmiechnął się i
dogonił ją.
Hermiona pocałowała go
czule, po czym chwyciła za rękę i oboje ruszyli do swoich komnat , by tam
rozkoszować się swoim towarzystwem.
Nic, ani nikt nie był im
więcej do szczęścia potrzebny.
Jak by ktoś miał czas i ochotę zostać moją betą niech napiszę na mojego meila ;)
Przeglądałam swoje miniaturki i widzę tam wiele błędów, sama zaczęłam je poprawiać , ale robię dużo błędów, a zważywszy na to , że je pisałam, nie zauważam wielu pomyłek ;)