Beta: Kite Millie
– Co ty tutaj
robisz? – zapytała zaskoczona Hermiona, otwierając drzwi.
– Miłe powitanie,
Granger – prychnął Draco i wszedł do środka.
Hermiona odetchnęła
głęboko, by nie zacząć na niego krzyczeć.
– Więc co panicz
tutaj robi? – zapytała słodko, gdy usiedli w salonie.
– Tak lepiej –
odparł Malfoy z krzywym uśmieszkiem, ale naraz spoważniał – Muszę
porozmawiać z wujem.
– Severus ma
zajęcia z trzeciorocznymi gryfonami i ślizgonami – powiedziała,
wzruszając ramionami.
– Poczekam –
westchnął i schował twarz w dłonie.
– Coś się stało? –
zainteresowała się Hermiona– Może ja mogę pomóc?
– Ty? – zapytał
z niedowierzaniem, po czym zmarszczył czoło – W sumie może byś się
nadawała.. jak to się stało, że wyszłaś za Snape'a?
– Zapytał, czy za
niego wyjdę, ja się zgodziłam, wspaniałomyślnie oczywiście i ..
– Pytam poważnie –
przerwał jej. – Bliznowaty i łasica na pewno nie byli zachwyceni twoim
jakże miłym i przyjacielskim wybrankiem.
– To nie oni
z nim mieli żyć – odparła spokojnie – Nie pytałam ich o zdanie. Chciałam
tylko, żeby mnie wspierali.
– I zrobili to?
– Tak –
potwierdziła z uśmiechem – Nie było może tak kolorowo, jak myślałam, ale
po jakimś czasie.. i kilku kłótniach wreszcie zaakceptowali Severusa.
– Ale... –
zapatrzył się w ogień płonący w kominku – Jak udało ci się...
– Co? – zmarszczyła
czoło – Niedosłyszałam.
– Jak udało ci się
wybrać kogoś, kogo mogli nie zaakceptować Twoi przyjaciele?! – powtórzył ze
złością – Byłaś gotowa ich stracić?
– Byłam ich pewna –
odparła – Wiedziałam, że będą ze mną niezależnie od moich decyzji. Draco, co
się dzieje?
– Muszę podjąć
poważną decyzję – powiedział cicho i spojrzał na nią – Widziałaś ostatnio
Weasley'ówne?
– Ginny? Od jej powrotu
z Australii, nie – zmarszczyła czoło – Umówiłam się z nią na jutro.
– Gdzie ona jest?
– W Norze –
odpowiedziała od razu – Ale...– nie dokończyła, ponieważ przerwał jej płacz –
Zaraz wracam – powiedziała i szybko ruszyła do pokoju znajdującego się
obok salonu.
Draco wstał, chcąc
wyjść, gdy do pomieszczenia wszedł Snape powiewając swoimi nietoperzymi
szatami.
– Co tutaj robisz? –
zapytał – Stało się coś?
– Chciałem
porozmawiać – odparł Draco, chowając ręce do kieszeni.
– Dobrze – zgodził
się Snape, rozglądając po salonie – Gdzie Hermiona?
– U Rosaline –
wskazał sypialnie.
– Zaraz wrócę –
Mistrz Eliksirów wszedł do pokoju, w którym zniknęła Hermiona.
Draco nie mogąc
powstrzymać ciekawości, zaglądnął do środka. Widok, który zastał, wprawił go
w zdumienie.
Severus Snape,
którego znał od dziecka, którego zawsze się bał, ale też darzył ogromnym
szacunkiem, człowiek, który zawsze był skryty, poważny i bezkompromisowy
teraz klęczał przed Hermioną, karmiącą małą, czarnowłosą dziewczynkę. Na jego
twarzy, na której na co dzień nie można nic ujrzeć, teraz widać było zachwyt i miłość.
– Draco chciał
z tobą porozmawiać – odezwała się Hermiona, zauważając blondyna.
Snape na nowo
przybrał beznamiętny wyraz twarzy.
– Chodźmy do
gabinetu – powiedział do Dracona.
Gdy znaleźli się
w gabinecie, Malfoy spojrzał na swojego ojca chrzestnego.
– Wiele się
zmieniło – powiedział, chowając ręce do kieszeni.
– Do czego
zmierzasz? – Zapytał Snape, nalewając do szklanek Ognistej.
– Gdy chodziłem do
Hogwartu, ostatnią rzeczą której się spodziewałem to, to że ożenisz się
z panną – wiem – to – wszystko – wzruszył ramionami.
– Nie tylko ty
byłeś zaskoczony – Snape uśmiechnął sie krzywo.
– Każdy kto cię
znał, uznał, że oszalałeś – zaśmiał sie Draco – Albo że Granger poi cię jakimś
eliksirem miłosnym.
– Kretyni, których
uważa za przyjaciół, uważają, że rzuciłem na nią urok – prychnął Snape, po czym
spoważniał – A teraz mów, o co tak naprawdę chodzi!
– Zacząłem się
z kimś spotykać – przyznał cicho.
– Mniemam, że Twój
ojciec nie będzie zachwycony wybranką – domyślił się Snape.
– Podejrzewam, że
karze mi wybierać między nią a majątkiem – odparł Draco.
– I co wybierzesz? –
zapytał Mistrz Eliksirów, siadając przy biurku.
– Nie zapytasz mnie,
kto to taki?– zdziwił się blondyn, opierając ręce o biurko– Dlaczego ona?
– Domyślam się, że
musi być to gryfonka– prychnął Snape, widząc rumieniec na twarzy chrześniaka –
Więc zgadłem. Co więcej, musi to być zdrajczyni krwi, co oznacza, że to Ginewra
Weasley.
– Ginny? – odezwała
się Hermiona, stając w drzwiach, oboje spojrzeli na nią – Nie
podsłuchiwałam – oburzyła się – Chciałam tylko... – machnęła lekceważąco ręką
i spojrzała na blondyna z powagą – Kochasz ją? To ty jesteś tym
mężczyzną, z którym zaczęła się spotykać na zgrupowaniu swojej drużyny?
– Ojciec postanowił
zostać sponsorem drużyny quiditcha kobiet– powiedział, zakładając ramiona na
piersi– Pojechałem do Australii, by porozmawiać z ich trenerką... zostałem
tam trochę dłużej, żeby poobserwować ich treningi.
– Czyli nic
wartościowego – prychnął Snape.
– Ginny jak
i jej koleżanki są mistrzyniami – przypomniała mu Hermiona.
– Wybacz, że
zapomniałem o tym mało istotnym fakcie – odparł, patrząc na nią
z wysoko uniesioną brwią.
– Kretyn – mruknęła
i znów spojrzała na blondyna – Więc?
– Kocham ją Granger
– warknął – I tak! Mam zamiar przeciwstawić się ojcu! Ale najpierw muszę
udowodnić wiewiórce, że myślę o niej poważnie.
– Nie wystarczy, że
się z nią związałeś? – zapytał Snape – Te gryfonki są strasznie
wymagające.
– Och, ty biedny –
zakpiła Hermiona – Ty musiałeś się aż ze mną ożenić!
– Wiem, że jestem
wspaniały i umiem się poświęcać.
– Poświęcać? –
powtórzył Draco.
– Dzięki temu, że
się ożeniłem z tą oto niewiastą– wskazał na Hermionę – Inni mężczyźni nie
muszą się z nią męczyć.
– Żądam rozwodu! –
prychnęła i podeszła do niego.
Snape uśmiechnął
sie chytrze i pociągnął ją na swoje kolana.
– Żądać sobie
możesz – warknął i pocałował ją w czoło.
Była gryfonka
roześmiała się i wtuliła w niego.
– Ja wciąż tu
jestem – przypomniał o sobie Draco.
– Niestety –
mruknął Snape i westchnął – Nie wiesz, jak pokazać, że ci zależy?
– Inaczej mnie by
tu nie było!
– Ale powiedziałeś
jej, że ją kochasz? – upewniła się Hermiona.
– Tak! Ale nie
uwierzyła!
– Idź do Nory – zasugerowała
z uśmiechem – Dzisiaj są urodziny Percy’ego, więc wszyscy jej bracia będą
na miejscu!
– Mam.. – zaczął
i westchnął głęboko – Gdybym nie przeżył, testament został napisany!
– Mam nadzieję, że
zapisałeś mi cały barek Ognistej – powiedział Snape.
– Możliwe – blondyn
się uśmiechnął i korzystając z kominka, znajdującego się
w gabinecie, przeniósł się do Nory.
– Draco? – Ginny
wstała od stołu, przy którym siedziała cała rodzina Weasley'ów – Co ty tutaj
robisz?
– Prawdopodobnie
kończę swój marny żywot – odparł i spojrzał wyzywająco na braci Ginny –
Spodziewam się, że zaraz dojdzie do rękoczynów, więc będę mówił szybko! Witam
państwa – zwrócił się do Państwa Weasley, po czym na nowo spojrzał na sześciu rudzielców
– Wasza siostra i ja jesteśmy razem! I tak nie miałem zamiaru się wam
tłumaczyć! Ale Granger ma głupie pomysły, więc tutaj jestem! Więc – przerwał,
by zaczerpnąć oddech – ruda zostanie moją żoną, czy wam się to podoba czy nie!
To ja będę się z nią użerać do końca życia, więc powinniście być mi
wdzięczni! Nie sądzę, żeby wraz z wiekiem się uspokoiła, wręcz obawiam
się, że będzie bardziej zadziorna, wkurzająca i irytująca, ale jak wiadomo
Ślizgoni są odważni, więc sobie z nią poradzę! Co więcej mam zamiar zrobić
jej dziecko albo i dzieci! Zależy... Co do tego gdzie będziemy mieszkać? Daleko
od was! Dlaczego? Ponieważ ma zamiar żyć spokojnie, co z tą jedną wiewiórką
będzie trudne! – zakończył i zaskoczony zauważył, że wszyscy są
rozbawieni.
– Ślizgoni wcale
nie są odważni – parsknęła Ginny i z uśmiechem się do niego przytuliła –
Powiedziałam im.
– Powiedziałaś? –
powtórzył zaskoczony.
– Ale to nie
znaczy, że damy ci tak łatwo zgodę na ślub z naszą małą Ginny – odezwał
się stanowczo Bill.
– Czeka cię –
zaczął Fred.
– Męska rozmowa!–
dokończył George.
– Z nami wszystkimi
– powiedział poważnie Percy.
– Całą szóstką –
dodał Ron.
– Czyżbyś nauczył
się liczyć ? – prychnął Draco.
– Wy nigdy się nie
pogodzicie? – zaśmiała się Ginny.
– Nie –
odpowiedzieli oboje jednocześnie.
Draco nie mógł
uwierzyć, że rodziną Ginny poszło mu tak łatwo.
– Więc wierzysz, że
cię kocham? – zapytał gdy po kolacji, na którą zaprosiła go Pani Weasley, udali
się na spacer we dwoje po ogrodzie.
– Od początku
wiedziałam – przyznała i pocałowała go namiętnie – Chciałam po prostu się
upewnić!
– Moja sprytna
wiewiórka – zaśmiał się.
– Powiedziałeś
swoim rodzicom? – zapytała po chwili Ginny.
– To zostawiłem na
koniec – mruknął, przeczesując swoją blond czuprynę.
– Chcesz, żebym
szła z tobą? – przytuliła się do niego mocno.
– Wolałabym
załatwić to sam – odparł.
– Boisz się?
– Nie – pocałował
ją w czoło – Jesteś najważniejsza. Mój ojciec musi to przeżyć.
Draco wszedł do
Malfoy Manor i od razu skierował się do okazałej jadalni. O tej porze
co dzień jego rodzice spożywali obiad.
– Nareszcie jesteś –
Narcyza spojrzała na niego z naganą – Przebierz się!
– Nie będę jadł –
odparł, siadając na przeciwko matki.
– Więc o co
chodzi? – zapytał Lucjusz ze szczytu stołu.
– Muszę wam coś
powiedzieć...
– Nie podoba mi sie
ten ton – Narcyza odsunęła od siebie talerz – Przeczuwam, że nie spodoba mi się
to, co masz nam do przekazania.
– Zapewne...
– Więc mów –
ponaglił go Lucjusz, popijając wino.
– Zaręczyłem się –
powiedział i przygotował się na najgorsze.
– Kim ona jest? –
po chwili ciszy odezwała się Narcyza.
– To...
– Odpowiedz matce –
warknął Lucjusz.
– Ginewra Weasley –
odpowiedział szybko.
– Nie zgadzam się! –
wykrzyknął Lucjusz, wstając gwałtownie od stołu.
– Ja natomiast się
cieszę – odezwała się Narcyza, czym zaskoczyła obu blondynów.
– Coś ty
powiedziała?! – zapytał groźnie Lucjusz.
– A nie
słyszałeś? – zapytała słodko – Cieszę się, że nasz syn się zakochał i żeni
się z miłości! A ty zgodzisz się na ślub! Zrozumiałeś?
– Niby czemu mam
się na to zgodzić?
– Ponieważ ja tak
mówię – odparła stanowczo i spojrzała na syna – Przyprowadź Ginny na obiad
jutro. Widzę was dwoje o czternastej! – powiedziawszy to, wstała i
z gracją wyszła z pokoju.
– Nie spóźnij się –
warknął Lucjusz i ruszył za żoną.
Draco oparł łokieć
na stole i zaczął zastanawiać się, co się właśnie zdarzyło.
Jego rodzice oszaleli! Nie ma innego wytłumaczenia!
Dwa lata później
– Jak się czujesz? – zapytał Draco, obejmując Ginny.
– Zmęczona – wyszeptała, wtulając się w niego.
– Nie wątpię – mruknął – Na szczęście wszyscy już poszli. Nie sądziłem,
że chrzciny Scora będą tak … okazałe.
– Twoja mama tego pragnęła – odpowiedziała rudowłosa, ziewając – Więc
się zgodziłam.
– Wspaniała z ciebie synowa – prychnął, biorąc ją na ręce – Nasz
szkrab śpi, więc teraz pora na nas.
– Masz rację – przyznała z uśmiechem, zarzucając mu ramiona na
szyję.
Gdy weszli do sypialni, Ginny z uśmiechem popatrzyła na
kołyskę obok łóżka.
– Popatrzmy na niego przez chwilę – poprosiła.
– Jestem za – zaśmiał się i postawił ją przy łóżeczku.
– Jest wspaniały – zachwycała się, spoglądając na śpiącego synka.
– Ma to po tacie – odparł dumnie Draco.
– Mam nadzieję, że skromność odziedziczy po mnie – prychnęła.
– Marne szanse – pocałował ją w czoło.
– To był ciężki dzień – westchnęła.
– Dobrze, że się już skończył – mruknął.
Gdy już leżeli w łóżku, Draco
zmarszczył czoło.
– O co chodziło ciotce Heldze? – zapytał.
– Och – zachichotała – Dawała mi rady, jak owinąć sobie męża wokół palca w czterech krokach.
– Żebyś tego potrzebowała – zakpił.
– A Twój wujek powiedział, że jestem wspaniałą dziewczyną i gdyby
był młodszy o pięćdziesiąt lat, to by ci mnie sprzątnął sprzed nosa –
ciągnęła rozbawiona.
– Nie wierzę! Własna rodzina… – spojrzał na nią poważnie – Od teraz gdy
zobaczę, że jakikolwiek osobnik płci męskiej się do ciebie zbliża…
– To co? – zapytała, całując go w kącik ust.
– Zamknę cię w pokoju – ostrzegł.
– Zachowujesz się
jak Snape w stosunku do Hermiony – zaśmiała się.
– To nie spotykane,
by mój wuj był taki opiekuńczy – mruknął – A dzisiaj gdy Ron się zbliżył
do Granger, by z nią o czymś porozmawiać, Snape bardzo szybko znalazł
się obok.
– Dba o Mione
i Rosaline – odparła Ginny, całując go czule – A ty dbasz o mnie
i Scora!
– Teraz
i zawsze – obiecał i pocałował ją namiętnie.