Miłego czytania :D
Severus Snape nie był miłym, spokojnym i cierpliwym
mężczyzną.
Każdy w Hogwarcie wiedział, że lepiej trzymać się od niego z
daleka.
Uczniowie drżeli na samą myśl o Mistrzu Eliksirów.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie wpadłby na pomysł by użyć
jednego z wynalazków bliźniaków Weasley. Mianowicie jednego guzika…
Profesorowie zamawiali swoje szaty u madame Malkin,
wystarczyło więc dodać do koszuli jeden niezwykły guzik , by gdy koszula
dotknie ciała przenieść właściciela do Wielkiej Sali.
Bliźniacy nie chcieli podzielić się tym wynalazkiem, więc
osoba chcąca zemścić się na Snape’e musiała go wykraść.
W Wielkiej Sali trwała właśnie kolacja, uczniowie zmęczeni po
całym dniu zajęć z radością zajadali wyśmienite dania i cieszyli się z wolnego wieczoru.
Przy stole nauczycielskim byli obecni wszyscy z wyjątkiem
profesora Snape’a, profesor McGonagall oraz dyrektora.
Nagle na środku Wielkiej Sali pojawiła się postać w czarnej
koszuli… lecz nie był to Severus Snape!
Młoda , zgrabna blondynka zmarszczyła czoło rozglądając się
dookoła.
-Co to ma znaczyć?- zapytała i posłała jednemu z gryfonów
pogardliwe spojrzenie- Nie gap się na mnie- powiedziała i dumnie wygładziła
jedyną rzecz jaką na sobie miała- Gdzie są ślizgoni?
-Tutaj- powiedział Zabini wstając i uśmiechając się krzywo-
Pomóc w czymś.
-Gdzie jest blondas?- zapytała dziewczyna i westchnęła-
Zawsze gdy jest potrzebny to go nie ma!
W tym momencie do środka wszedł Draco Malfoy skierował się do
stołu ślizgonów.
-Ale się wystroiłaś Gwen- zakpił i nagle spoważniał- Co ty do
cholery tu robisz?!
-Sama bym chciała to wiedzieć- prychnęła- Sprowadź Severusa-
powiedziała i usiadła na wolnym miejscu przy stole gryfonów- Sama bym poszła,
ale nie mam zamiaru paradować w samej koszuli po całej szkole w dodatku znając
mnie bym się zgubiła więc…
-Mrużka- zawołał Malfoy i gdy skrzatka pojawiła się obok
niego rozkazał- Snape ma natychmiast zjawić się w Wielkiej Sali- gdy Mrużka
zniknęła , Draco podszedł do Gwen- Jak się tu znalazłaś?
-Wstałam i…- nie dokończyła ponieważ Severus Snape w
towarzystwie dyrektora i profesor McGonagall weszli do środka.
-Szybki jesteś- zaśmiała się Gwyn i pisnęła gdy postawił ją
na równe nogi i okrył swoim nietoperzym płaszczem.
-Griffindor traci sto punktów- warknął- Schowaj ten język
Wealsey!
-Severusie- zaczęła Gwyn lecz przerwała na widok jego
wściekłej miny.
-Jak się tu znalazłaś w tym stroju moja droga?- zapytał Albus
z uśmiechem obserwując jak Mistrz Eliksirów otula szczelniej płaszczem kobietę.
-Zaraz mnie udusisz – mruknęła Gwyn i spojrzała na dyrektora-
Wzięłam prysznic i założyłam koszule Severusa , gdy ją zapięłam znalazłam się
tutaj.
Snape zmarszczył czoło i uchylił lekko płaszcz by spojrzeć na
koszulę.
-Bez niej wyglądam lepiej- zaśmiała się Gwyn.
-Wiem- odparł z lekkim uśmieszkiem, po czym znów ją zakrył-
To nie moja koszula.
-Co?!- krzyknęła – Jak nie twoja? To co robiła w szafie?
-Madame Malkin doskonale wie, że każda moja koszula ma być
wykończona jednym rodzajem guzików , których na tej koszuli nie ma.
-Ktoś zmienił guziki?- zdziwiła się profesor McGonagall- Po
co?
-Ronald musisz to powiedzieć- usłyszeli oburzony głos
Hermiony Granger.
-Co ten matoł ma nam oznajmić? – warknął Snape.
-Zapewne , że nadal trwają poszukiwania jego mózgu- Draco
wzruszył ramionami, a ze strony stołu ślizgonów można było usłyszeć chichoty.
-Malfoy – warknęła Hermiona.
-Wybacz gryfoneczko, ale on naprawdę jest idiotą- Draco
posłał jej niewinny uśmiech.
-Panie Weasley czy ma pan nam coś do powiedzenia?- zapytał
Dumbledore.
-Bliźniakom ktoś wykradł prototyp wynalazku- powiedział Ron
niechętnie- Guzik gdy zostanie przyszyty do koszuli przenosi osobę która ją
założy w wybrane miejsce.
-Świstoklik- warknął Snape.
-Więc ktoś chciał , zemścić się na moim mężu- zaśmiała się
Gwyn- Z jego cudownym charakterem i promiennym uśmiechem…- przygryzła wargi by zamilknąć widząc wściekłą
minę Severusa.
-Albusie znajdź winnego do cholery- powiedział Snape i
wziąwszy Gwyn na ręce wyniósł z Wielkiej Sali.
-Ktoś chce przyznać się do winy?- zapytał poważnie dyrektor
rozglądając się po pomieszczeniu.
-Jeżeli winny się nie znajdzie teraz, Snape gdy tylko Gwyn
pozwoli mu wyjść z komnat znajdzie go- prychnął Draco i chwycił Hermionę za
rękę- Choć gryfonczeko , zjemy nad jeziorem.
Harry z Ronem wymienili zaniepokojone spojrzenia, po czym
wstali i ruszyli na błonie.
-Musimy z nim pogadać- powiedział Harry wskazując Dracona
siedzącego z Hermioną na trawie.
-Na pewno nas nie wyda- prychnął Ron.
-Chcesz pomóc Ginny?- zapytał Harry unosząc wysoko brew.
-Jeżeli zginę to jej nie pomogę- mruknął rudowłosy idąc
powoli za przyjacielem.
-Czego chcecie?- westchnął Draco przytulając Hermionę.
-Tylko nie mówicie…- Hermiona pisnęła i szybko wstała- To
wasza sprawka?!
-Oni?- Draco zaczął się śmiać- Już możecie żegnać się z tym
światem!
-To nie miał być Snape – oburzył się Ron.
-Więc kto?- zapytała Hermiona.
-Malfoy- odparł Harry przeczesując swoją czuprynę.
-Chcieliście mnie przenieść idioci?!- wykrzyknął- A gdyby
Hermiona założyła moją koszulę?!
-Nie ty kretynie- warknął Ron.
-Jak nie on , to…- Hermiona westchnęła- Skąd wiecie?
-Widzieliśmy ich miesiąc temu- odparł Harry wzruszając
ramionami- Od tej pory Ginny … sama wiesz.
-I myśleliście , że przeniesienie mojego ojca na środek
Wielkiej Sali by pomogło?- zakpił Draco.
-Chłopaki , ja wiem że martwicie się o Ginny, ale nie możemy
się wtrącać…- Hermiona spojrzała na jezioro szukając odpowiednich słów- Gin nie
życzy sobie by ktokolwiek się wtrącał, jest pełnoletnia i…
-I cierpi- dokończył za nią Ron- Herm, moja siostrzyczka nie ma cierpieć!
-Też tego nie chce- wykrzyknęła Hermiona- Ale ani Ginny, ani
Lucjusz nie chcą powiedzieć czemu się rozstali!
-I masz zamiar to tak zostawić?- oburzył się Ron.
-Oczywiście , że nie! Ale jeszcze nie wymyśliłam jak im
pomóc!
-Mój ojciec nie nosi czarnych koszul- powiedział nagle Draco.
-Co nas to obchodzi?- Harry wzniósł oczy ku niebu.
-A kto wybierał koszulę i wysyłał ją?- zapytał Draco
zakładając ramiona na piersi.
-Ron…
-Harry…
-Ja nie! Ty!- zawołali i spojrzeli na siebie.
-Więc żaden z was nie wysłał koszuli?- upewniła się Hermiona,
a gdy przytaknęli zamyśliła się- Więc ktoś jeszcze podkradł wynalazek
bliźniakom i naprawdę chciał zemścić się na Snape’e.
-Podejrzani… cała szkoła- powiedział Harry i spojrzał w
stronę wejścia – Ginny.
Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę, rudowłosa zarumieniła się i
szybko skierowała w stronę Zakazanego Lasu.
-Nawet nie próbujcie za nami iść- mruknęła Hermiona i
pobiegła za przyjaciółką.
-Czemu Twój ojciec ją zostawił?- zapytał Harry po chwili
milczenia.
-Nie wiem- Draco wzruszył ramionami chowając ręce do
kieszeni- Nie wiemy też, czy ta mała z nim nie zerwała.
-Ginny go kocha- powiedział Ron krzywiąc się- Powiedziała mi
to gdy zrobiłem jej awanturę, a ona nigdy nie kłamie.
-Nigdy- przyznał Harry.
-To ich sprawa- odparł blondyn.
-Twój ojciec to …- Ron
odwrócił się na pięcie i odszedł.
-Potter nie chciałem żeby oni się rozstali- powiedział cicho
Draco.
-Więc pomóc nam dowiedzieć się o co poszło- poprosił Harry i
westchnął- Ginny jest dla mnie jak siostra, chcę żeby była szczęśliwa… a
widocznie Hermiona i Gin wolą ślizgonów- dokończył wznosząc oczy do nieba.
-Powiesz mi?- zapytała Hermiona siadając obok Ginny na
polanie.
-Powiedział coś …- rudowłosa potrząsnęła głową- Coś co
przekreśliło moje nadzieję.
-Co takiego?
-Że nie ma zamiaru znów wiązać się z kimś kto nie jest
odpowiednią partnerką- odpowiedziała cicho.
-Jak wiązać?! Przecież byliście już związani!
-W czasie wojny … Miona ja naprawdę go kocham i przez całą
bitwę miałam nadzieję, że przeżyje, że będziemy razem! A on co? Gdy wszyscy
cieszyli się z pokonania tego gada, poszłam do niego! A on nawet na mnie nie
spojrzał- otarła łzy które potoczyły się po jej policzkach- Powiedział swoje,
ja wyszłam… a mogłam potraktować go moim upiorogackim!
-Ale go kochasz- Hermiona przytuliła przyjaciółkę.
- I nie wiem co zrobić..
-Kto mógłby chcieć cię przenieś do Wielkiej Sali?- zapytała
Gwen gdy już przebrana usiadła obok Severusa w salonie.
-Nie wiem, ale się dowiem – warknął.
-Może jakaś uczennica się w tobie zakochała- mruknęła z
uśmiechem i przeniosła się na jego kolana.
-No to chyba oczywiste przy moim wspaniałym wyglądzie i
poczuciu humoru- zakpił i pocałował ją w czoło.
-Ja się zakochałam- odparła i pogładziła go po policzku , po
czym spoważniała- Podejrzewasz kogoś?
-Muszę najpierw porozmawiać z Lucjuszem- powiedział – Ty
także powinnaś z nim zamienić parę słów.
-Mój brat nie ma ochoty ze mną rozmawiać ,a tym bardziej po kłótni o tę małą rudą- Gwen spojrzała na niego- Nie wiem co widzicie w tych rudzielcach.
-Ja wolę już blondynki- wymruczał jej do ucha.
-I to cię ratuje – pocałowała go – Z Lucjuszem spotkam się
wieczorem… czas zadbać o jego szczęście.
W Malfoy Manor panowała napięta atmosfera. Każdy skrzat
starał się pracować jak najciszej by Lucjusz Malfoy nie zwrócił na nich uwagi.
Draco wszedł do gabinetu ojca i bez słowa usiadł naprzeciwko
biurka.
-O co chodzi?- zapytał Lucjusz mrużąc oczy.
-O taką jedną rudą wiewiórkę – odparł nonszalancko Draco.
- Nie jestem zainteresowany tematem- warknął.
-Na Twoje nieszczęście nas bardzo interesuje- powiedziała
Gwen wchodząc i usiadła obok Dracona- No więc braciszku.
-Nie zaczyna się zdania od…- zaczął Draco i westchnął – Ta
gryfoneczka ma na mnie zły wpływ.
-Raczej dobry- prychnęła Gwen- No więc Lucjuszu chcę wiedzieć
co było między tobą a tą małą.
-Było , minęło- powiedział- Wyjść!
-Nie- Gwen rozsiadła się wygodnie – Twój syn jest szczęśliwy
z Hermioną, ja z Severusem , a ty…
-Jestem szczęśliwym rozwodnikiem- warknął.
-Możesz być mężem- Gwen uśmiechnęła się wrednie- Ale
oczywiście pan Lucjusz Malfoy nie ożeni się z córką Artura Weasley’a! Przecież
to byłoby nie do pomyślenia! Znajdź sobie kobietę zimną , oschłą i uwielbiającą
przyjęcia… drugą Narcyzę- dokończyła i spojrzała na bratanka- Wybacz , ale nie
lubię Twojej matki.
-I vice versa- Draco wzruszył ramionami.
-Wracając do tematu…
-Nie jest to wasz interes…
-Jest- przerwał mu Draco- Rozwiodłeś się z matką dwa lata
temu! Nie powiem żebym był zadowolony z Twojego wyboru , ale jeżeli chcesz rudą
to…
-Ruda odeszła- warknął- A ja nie mam zamiaru jej błagać .
-Ona odeszła?!- zawołał zdumiony Draco prostując się.
-Tego się nie spodziewałam- mruknęła Gwen , lecz po chwili
ciszy machnęła ręką- Na pewno zrobiłeś coś by jej ułatwić odejście.
-Gwen mąż na ciebie nie czeka?- zapytał Lucjusz ostentacyjnie
otwierając teczkę z dokumentami.
-Czeka , ale jak mówi jedna z ciotek Severusa której portret
wisi u nas w salonie „Jak kocha, to poczeka”- powiedziała.
-Więc co zrobiłeś?- zapytał Draco ,a widząc wściekłe
spojrzenie ojca wstał- Dobra , wychodzę, ale Gwen zostanie i dowie się
wszystkiego!
-Udał mi się bratanek – zaśmiała się gdy zostali sami – No
więc?
-Gwen…
-Powiedz mi- poprosiła cicho.
-Jest młodsza o ponad dwadzieścia lat…
-I co z tego?- Gwen spoważniała- Zasługujesz na szczęście!
-Gwen nie wierz w bajki.
-Bajki , powstały z opowieści , prawdziwych opowieści, po
prostu są lekko zabarwione.
-Ginewra zdecydowała…
-Nie dałeś jej powodu by została- domyśliła się- Jesteś
bardzo podobny do Severusa! Zachowujecie się tak samo głupio! Ten gbur też
chciał mojego dobra i miał zamiar odejść!
-Miał mocne podstawy…
-Lucjuszu kochasz ją?
-Nie zawracaj mi głowy.
-Nie zaprzeczyłeś- zawołała klaskając – No więc, zakochałeś
się… pierwszy raz w życiu jak sądzę.
-Gwendolin!
-Jeżeli ją kochasz , wiesz co masz zrobić!
Hermiona rozglądała się po Wielkiej Sali ze zmarszczonym
czołem.
-Co się dzieje?- zapytał Harry siadając obok niej.
-Zastanawiam się kto mógłby chcieć widzieć Snape’a na środku
wielkiej Sali- mruknęła.
-Zemścić się- poprawił
ją Harry- Większość…
-Bliźniacy nie wiedzą kto ukradł prototyp?
-Podejrzewają jedna osobę, lecz jak na razie nie zdradzą
niczego- odpowiedział wybraniec- Widziałaś dzisiaj Ginny?
-Od wczoraj nie…- powiedziała i pisnęła- Poszukam jej!
Hermiona wbiegła do dormitorium przyjaciółki i zaskoczona
zauważyła ,że wszystkie jej rzeczy zniknęły.
-Ginny- szepnęła i ruszyła na poszukiwania Harrego i Rona.
-Jak zniknęły?!- wykrzyknął Ron i zaczął wspinać się po
schodach prowadzących do dormitoriów dziewczyn, lecz nagle schody zniknęły i
Ron wylądował na podłodze- Zapomniałem! Gdzie jest moja siostra!
-Nie wiem- wyszeptała Hermiona- Zapytam Dracona czego
dowiedział się od ojca i…
-To jego wina- zawołał Ron- Przez niego Ginny uciekła!
-Uspokój się- odezwał się Harry – Przeszukajmy szkołę, może
Gin jeszcze nie wyszła!
Cała trójka wyszła z pokoju wspólnego i natknęła się na
Dracona opierającego się o ścianę ze znudzoną miną.
-Nareszcie – przyciągnął do siebie Hermionę i pocałował
namiętnie.
-Draco…- wyszeptała gryfonka rumieniąc się.
-Widziałeś Ginny?- zapytał Ron rozglądając się.
-Myślisz , że stoję tutaj z nudów?- prychnął blodyn. Gwen
rozmawiała z moim ojcem… powiedzmy , że sam się zdziwiłem jak ona umie z niego
wszystko wyciągnąć!
-Czego się dowiedzieliście?- Harry poprawił okulary.
-Otóż pewna ruda osóbka zostawiła mojego ojca, bo ten chciał
postąpić nad wyraz szlachetnie i ją zostawić…
-Nad wyraz szlachetnie? – prychnęła Hermiona.
-Nie zapominaj jaka jest między nimi różnica wieku- odparł –
Wracając do meritum … Mój ojciec zjawił się w szkole jakąś godzinę temu…
-Gdzie Ginny?!
-Prawdopodobnie w Malfoy Manor- wzruszył ramionami Draco-
Jeżeli chcecie wiedzieć co się stało, to zapraszam za mną- powiedziawszy to
ruszył przed siebie.
-Zabiję go kiedyś- mruknął Ron.
-Pomogę ci- odpowiedział Harry, a Hermiona tylko przewróciła
oczami.
-Gdzie idziemy?- zapytała łapiąc Dracona za rękę.
-Do jednej z pustych klas- pocałował ją szybko w czoło i
otworzył drzwi- Mam swoje sposoby na zdobywanie ważnych rzeczy- powiedział i
przyciągnął do siebie gryfonkę- Ale za to będziesz mi winna kochanie wiele
rzeczy- wyszeptał jej do ucha i poprowadził do myślosiewni ułożonej na jednej z
ławek.
-Po co…- zaczął Harry.
-Ich spotkanie?!- zawołała podekscytowana Hermiona.
-Urywki- Draco przeczesał włosy- Musiałem się chować,
zwłaszcza że wisiałem na miotle za oknem więc…
-Podglądałeś?!- zawołał oburzony Ron.
-Przyznaj , że dopiero teraz się zorientowałeś , że właśnie
dzięki miotle można dostać się do dormitorium dziewczyn- prychnął Draco, a
Hermiona znowu oblała się rumieńcem.
Wszyscy zanurzyli głowy w misie i przenieśli się do
dormitorium Ginny.
-Ty nadęty, zadufany arystokrato od
siedmiu boleści!- krzyczała Ginny stojąc przed Lucjuszem- Myślisz, że chciałam
odchodzić?
-Odeszłaś Weasley- warknął Lucjusz-
Nikt ci nie kazał!
-Nikt też nie kazał mi zostać- przypomniała
zakładając ramiona na piersi.
-Nie będę się z tobą kłócił! Wracasz
, czy nie?!
Nagle wspomnienie zniknęło.
-Teraz sobie zrobiłem rundkę wokół wierzy- Draco wzruszył
ramionami.
-Ukrywając uczucia nie …- zaczęła
Ginny lecz Lucjusz zaklął pod nosem i przyciągnął ją do siebie.
-Zamilcz- rozkazał- Zostałem
wychowany na człowieka bez serca, zasady i pozycja zawsze były najważniejsze, a
mimo to postanowiłem zaryzykować i się z tobą związać, myślisz , że narażałbym
na szwank swoje dobre imię dla chwili rozrywki?!
-O tym nie pomyślałam- mruknęła Ginny
i pogładziła go po policzku- Ale dlaczego chciałeś odejść… nie powiedziałeś mi
tego, ale wyczułam zmianę.
- Jesteś sporo młodsza…
-Wiem ile mam lat i…
-Znowu latasz wokół wierzy?!- zdenerwował się Harry.
-Tym razem musiałem się ukryć przed Filchem- wyjaśnił Draco.
-Nie przedstawiłeś mnie swojej
siostrze!- oburzyła się Ginny.
-Gwen jest… osobnikiem wyjątkowym-
odparł Lucjusz mrużąc oczy.
-Jest miła…. Wydaje się miła.
-Jest przeciwieństwem Severusa-
warknął – Nie zmieniaj tematu Weasley! Odeszłaś bo nie wiedziałaś , że cię
kocham, a gdy już to wiesz, to czemu do cholery się nie pakujesz?!
-Przez ciebie nie widziałam wyznania miłości!- oburzyła się
Hermiona.
-Najważniejsze zobaczysz- mruknął.
-Gdzie mam się pakować?- zaskoczona
patrzyła jak otwiera jej kufer i machnięciem różdżki zapakował wszystkie jej
rzeczy.
-Przeprowadzasz się do Malfoy Manor-
powiedział.
-Mam jeszcze miesiąc szkoły-
przypomniała mu.
-Będziesz się przenosić- odparł.
-Kocham cię, wiesz?- spoważniała- Ale
nie zamieszkam z Tobą jeżeli…
-Pobierzemy się na Merlina- krzyknął-
Więc rusz się Weasley! Urzędnik nie będzie czekał w nieskończoność! A ty Draco
przekaż tym głąbom, że Ginewra w tej chwili jest już moją żoną!- dokończył
patrząc w stronę okna.
-I to by było na tyle- powiedział Draco , gdy znów znaleźli
się w pustej Sali.
Gryfoni stali w ciszy
i patrzyli na niego z nieodgadnionymi wyrazami twarzy.
-Zaczynam się was bać- mruknął.
-Masz powód- krzyknęła Hermiona- Ginny wyszła za mąż, a my nie
byliśmy obecni!
-Moi rodzice- jęknął Ron.
-Uspokójcie się- Draco westchnął- Twoi rodzice już wiedzą,
oni byli obecni na uroczystości, to było tylko ślub którego udzielił im
urzędnik, ceremonię dla całej rodziny Twoja matka postanowiła urządzić za tydzień.
-Ginny jest szczęśliwa- pisnęła Hermiona i pocałowała Dracona
namiętnie.
-Więc problem z głowy- uśmiechnął się Harry.
-Nie koniecznie- Hermiona spojrzała na nich- Nie wiemy
jeszcze kto chciał przenieść Snape’a do Wielkiej Sali.
-Dumbledore- odparł Draco.
-Co?!- zawołała trójka gryfonów- O czym ty mówisz?!
-Chciał by wreszcie Snape nie musiał ukrywać swojego życia-
wytłumaczył ślizgon- W czasie wojny
musieli się ukrywać, po wojnie… śpieszno im nie było. Mieszkają poza Hogwartem,
Snape przenosi się tutaj na lekcję. No ale teraz wszystko się zmieni , więc
dyrektor chciał wszystko wyjaśnić.
-Co się zmieni?- zaciekawił się Harry.
-Snape będzie ojcem- zaśmiał się na widok ich niedowierzania-
Najzabawniejsze jest to, że on sam o tym jeszcze nie wie…
-Severusie- Gwen weszła do laboratorium męża i usiadła na
jednym ze stołów.
-O co chodzi?- zapytał nie odrywając wzroku od gotującego się
wywaru.
-Lucjusz ożenił się z Ginny- odpowiedziała z uśmiechem.
-Moje kondolencję- mruknął Snape.
-Jesteś niereformowalny- prychnęła i uśmiechnęła się lekko-
Myślałam, żeby coś zmienić…
-Nie dotykaj niczego w laboratorium, gabinecie, sypialni,
bibliotece, salonie…
-Kuchni nie wymieniłeś łaskawco- zakpiła – Ale wybaczam…
postanowiłam mieć dziecko!
Snape spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami, zgasił
palnik, podszedł do niej i spojrzał na nią poważnie.
-Ot tak sobie postanowiłaś?
-Tak- przytaknęła- Wstałam któregoś ranka i zdecydowałam , że
czas na małego człowieczka!
-Znajdź sobie gnoma- zaproponował.
-Byłby podobny do ciebie, ale jednak to nie to!- zarzuciła mu
ramiona na szyję- Wiesz prawda?
-Łatwo się było domyślić- wzruszył ramionami i spojrzał na
jej ciało z uśmieszkiem – W paru miejscach się zaokrągliłaś.
-Cieszysz się?
-Z krągłości? Bardzo- pocałował ją czule- Z dziecka?- wziął
jej twarz w dłonie- Gwendolyn jako że będę ojcem nie zabiję Dumbledora za ten
głupi pomysł z koszulą.
-Dzięki temu wiem, że jesteś przeszczęśliwy- zaśmiała się i
pocałowała go namiętnie.
O kim chcecie następną miniaturkę?
Lucjusz + Ginny , a może Snape+ Gwen?
Głosujcie w ankiecie po prawej :)