Lucjusz Malfoy patrzył zimnym wzrokiem na czarnowłosego mężczyznę po czterdziestce.
-Więc?- wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Prawdopodobnie jest to Hermiona Granger- wyjąknął ze strachem mężczyzna.
-Kto?!- wykrzyknął wściekły Malfoy wstając gwałtownie za biurka i wyrwał teczkę z rąk przerażonego detektywa- Mendez chcesz mi powiedzieć, że mój pierworodny spotyka się ze szlamą?!
-Tego nie jestem pewien- odparł Mendez – Śledziłem ich wczoraj, spędzili godzinę u jubilera…
-Jubilera- powtórzył Malfoy przeglądając akta swojego syna- Mój syn nie ma prawa się z nią zadawać!
-Możliwe, że to pomyłka…
-To ma być pomyłka- warknął Lucjusz i wskazał drzwi- Wyjdź!
Detektyw nie kazał sobie tego powtarzać. Szybko opuścił gabinet.
Lucjusz zmarszczył czoło patrząc na zdjęcie brązowowłosej młodej kobiety wychodzącej z domu.
Detektyw się spisał… Malfoy już wiedział, kim jest tajemnicza wybranka Dracona.
Teraz pozostaje tylko jedno… pozbyć się jej.
Malfoy’owie od wieków mieli opinię dumnych, szanujących zasady oraz prawa czarodziejów.
Byli prawdziwymi arystokratami, i nie można pozwolić by jakaś szlama zszargała to dostojne nazwisko! Już rozwód z Narcyzą , podziałał negatywnie na wizerunek Lujcusza.
Rozwody w arystokratycznych rodzinach były rzadkością. Blondyn nadal był wściekły na byłą żonę, że odeszła. Nie żeby za nią tęsknił. Nigdy jej nie kochał, była jedynie kobietą wybraną przez jego rodziców, kobietą która miała dać mu dziedzica. Do niczego więcej jej nie potrzebował.
Lucjusz schował akta do biurka , usiadł w fotelu i zapatrzył się w widok za oknem.
Miał już plan… Hermiona Granger zapomni o Draconie…
Hermiona uśmiechnęła się do Ginny i teleportowała się do swojego mieszkania.
Uwielbiała spędzać czas u Harrego i Ginny, kochała opiekować się ich rocznym synkiem Jamesem, lecz wiedziała że musi ułożyć sobie swoje życie. Nie może zmarnować go jedynie na karierę…
Postanowiła więc, zrezygnować ze stanowiska w Ministerstwie i rozglądnąć się za inną pracą.
Zdziwiona zauważyła śnieżnego puchacza za oknem.
-Witaj- pogłaskała sowę i dała jej smakołyk, po czym odwiązała list przywiązany do jej nóżki.
Sowa od razu odleciała, a Hermiona otworzyła kopertę.
-Nie możliwe- wyjęknęła czytając wiadomość.
Malfoy Corporation zaprasza Pannę Hermionę Granger na rozmowę kwalifikacyjną , na stanowisko Mistrzyni Elisirów, spotkanie odbędzie się….
Hermiona zmarszczyła czoło.
Nie możliwe żeby Lucjusz Malfoy chciał , żeby w jego firmie pracowała szlama! To niedorzeczne!
-Przecież on mnie nienawidzi- mruknęła ze smutkiem.
Jedynie Ginny wiedziała o jej chorej fascynacji blondynem.
Bo jakże inaczej można nazwać zakochanie się w egoistycznym , wszystkowiedzącym, irytującym arystokracie?
Spojrzała na kalendarz. Rozmowę wyznaczono na jutro…
-Warto spróbować- postanowiła.
Malfoy spojrzał na antyczny zegar stojący na biurku i uśmiechnął się krzywo.
Był pewien , że gryfonka się zjawi. Zawsze była wścibska, było jej wszędzie pełno. Pamiętał opowieści Severusa o irytującej gówniarze.
-Gryfoni- prychnął pod nosem , gdy usłyszał pukanie do drzwi- Wejść- powiedział stanowczo.
Drzwi uchyliły się niepewnie i ujrzał przed sobą Hermionę.
-Kogoż moje oczy widzą?- zakpił.
-Kogoś inteligentnego- wypaliła Hermiona wzruszając ramionami, gdy zobaczyła jego zdumione spojrzenie założyła ramiona na piersi- Jeżeli pan uważa, że dam się poniżać, to tracimy czas.
-Siadaj Granger- odpowiedział niecierpliwie machnąwszy ręką- Mój czas jest cenniejszy, więc go nie marnujmy. Masz tą pracę, więc jutro widzę cię o dziewiątej, zrozumiano?
-Ale…- spojrzała na niego zaskoczona- Bez rozmowy? Od tak dostaje prace?
-Masz z tym jakiś problem?- uniósł prawą brew do góry.
-Nie- zmarszczyła czoło.
-To dobrze- mruknął- Idź do domu się spakować.
-Spakować?- powtórzyła- Mam być mistrzynią eliksirów, po co mam się pakować?
-Przez miesiąc jesteś na okresie próbnym Granger- warknął- Będziesz pełnić zaszczytne stanowisko mojej asystentki.
-Asystentki?
-Mam wrażenie , że plotki na temat twojej rzekomej inteligencji były wysoce przesadzone- zakpił.
-Moja inteligencja ma się dobrze- odpowiedziała dumnie- Gdzie… mamy – westchnęła- wyjechać? I na ile?
-Na miesiąc Granger- warknął- Otwieram w Australii filie swojej firmy i muszę sam to nadzorować.
-Draco…- zaczęła.
-Mój syn ma inne zadania- przerwał jej- Wyjeżdżamy jutro, koniec dyskusji.
-Świetnie- powiedziała , odwróciwszy się na pięcie wyszła z jego gabinetu zatrzaskując za sobą drzwi.
-To będzie prosta sprawa- Lucjusz uśmiechnął się zwycięsko.
Widział spojrzenie tej małej. Rozpozna je wszędzie. Jest to zauroczenie jego osobą. Widział je u wielu kobiet. Dzięki temu uwiedzenie jej pójdzie szybko i będzie przyjemnym zadaniem.
Hermiona nie mogła uwierzyć, że mieszka z Lucjuszem Malfoy’em w jego apartamencie!
Jak ona ma to wytrzymać?
Westchnęła i rozejrzała się po swojej sypialni.
Jak całe mieszkanie, była urządzona z klasą. Podobało jej się tutaj.
-Granger wychodzimy za dwie godziny- Lucjusz stanął w drzwiach.
-Gdzie?
-Na kolacje- odparł z beznamiętnym wyrazem twarzy- Ubierz się elegancko!
Blondyn czekał na nią znudzony siedząc w fotelu przy kominku, popijał Ognistą Whisky i zastanawiał się w jaki sposób zacząć realizować swój plan.
Usłyszał ja schodzi po schodach. Dobre wychowanie zmusiło go do wyjścia jej naprzeciw.
Jakie było jego zdziwienie gdy zamiast rozczochranej dziewuchy, ujrzał piękną młodą kobietę w czerwonej sukience.
Włosy musiała potraktować masą zaklęć, ponieważ spływały jej falami , oczy jej błyszczały …
-Zdziwiony?- zapytała zaczepnie.
Malfoy otrząsnął się ze zdumienia.
-Pyskata się zrobiłaś- warknął, po czym przypomniał sobie o swoim planie- Ale masz rację, zaskoczyłaś mnie- dodał milszym tonem, co z kolei ją zaskoczyło.
Podał jej ramię i wyszli.
Hermiona mogła użyć wielu słów by opisać ten wieczór.
Wspaniały, doskonały, magiczny, lecz najlepszym było jedno słowo „dziwnie”!
Lucjusz Malfoy miły? Był szarmancki i czarujący, słuchał jej, nie przerywał.
Co miała o tym myśleć?
Zmarszczyła czoło i wstała z łóżka.
Za oknem panował mrok. Nie mogła spać więc wyszła na balkon i zapatrzyła się w ciemność.
Czy musi wiedzieć, co nim kieruje? Jest szczęśliwa. Spędza czas z mężczyzną którego pokochała… nie może choć raz odpuścić? Przestać szukać logicznego wytłumaczenia?
-Żyj chwilą- mruknęła. Jej rodzice zawsze jej to powtarzali. Hermiona lubiła wszystko dokładnie przemyśleć, zanim się na coś zdecydowała. W Hogwarcie musiała trochę zmienić swoje upodobania, zwłaszcza odkąd zaczęła przyjaźnić się z Harrym i Ronem. Z nimi musiała podejmować decyzje szybko…
-Czemu nie śpisz?- usłyszała obok siebie.
Spojrzała w bok i ujrzała Lucjusza na balkonie obok.
-Czekam na Romea- odparła bez zastanowienia.
-Romea?- Lucjusz zmarszczył czoło.
-Mugolki …- machnęła lekceważąco ręką- Nieważne, a ty dlaczego nie oddajesz się w objęcia Morfeusza?
-Nie czuje takiej potrzeby – powiedział i uśmiechnął się lekko- Ale tobie radzę spróbować zasnąć,
-Czemu?
-Ponieważ jutro czeka nas ważne spotkanie- odpowiedział- Bułgarzy chcą latać na moich miotłach.
-To duże osiągnięcie dla firmy- zawołała z entuzjazmem Hermiona.
-Nie pierwszy, nie ostatni- odparł z dumą.
-Nie wątpię- poczuła podmuch zimna. Objęła się ramionami i uśmiechnęła do niego nieśmiało- Jednak cię posłucham i pójdę spać, dobranoc.
-Dobranoc Granger- usłyszała gdy zamykała drzwi.
Lucjusz stał jeszcze przez chwilę i nasłuchiwał, jak gryfonka kładzie się do łóżka.
Ta dziewczyna nie dawała mu spokoju. Był zaskoczony jak inteligentnie z nim rozmawiała. Większość kobiet gadała bzdury o nieistotnych rzeczach, ważne dla nich były prezenty , najlepiej drogie. A ona?
-Ma zapomnieć o Draconie- powtórzył stanowczo. Gdy mu się to uda, Granger wróci do Anglii , a on będzie miał od niej spokój.
Przez następne dwa tygodnie wcielał swój plan w życie. Był szarmancki, czarujący, robił wszystko by Granger czuła się dobrze w jego towarzystwie. Dziwił go fakt , że rzadko wspomina o Draco, lecz tłumaczył to sobie tym, że zaczęła o nim zapominać.
-Bułgarzy są zachwyceni nowym modelem Błyskawicy- powiedziała z uśmiechem Hermiona wchodząc do gabinetu Lucjusza- Chcą jak najszybciej zamówić je dla reprezentacji.
-Zajmij się realizacją – rozkazał przeglądając jakieś dokumenty- Włosi i Francuzi chcą wypróbować Zamiatacza 23 .
-Przygotuje wszystko na jutro- odparła i z zapałem wzięła się do pracy.
Była szczęśliwa. Uwielbiała tę pracę, towarzystwo Malfoy’a, oraz Australie.
Nie wiedziała, że to wszystko się szybko skończy…
Sowy z różnymi zamówieniami nadlatywały prawie cały czas, więc Hermiona nie patrząc na nadawcę otwierała listy. Tak było i tym razem.
Zaskoczona spojrzała na zdjęcie które wypadło z koperty. Przedstawiało Dracona i Lunę.
-Co to…- mruknęła pod nosem i zaciekawiona zaczęła czytać list.
Panie Malfoy z radością informuję, że pana plan widocznie się sprawdza.
Pański syn zwrócił swą uwagę na Lunę Lovegood.
Jest to córka właściciela Żonglera….
Hermiona zmarszczyła czoło przebiegając wzrokiem tekst.
Pisnęła przy ostatnich zdaniach.
Widocznie panicz Malfoy stracił swoje zainteresowanie tą mugolaczką Granger.
-Dlatego mnie zatrudnił- wyszeptała cicho i ze łzami w oczach spojrzała na zamknięte drzwi gabinetu Lucjusza.
Poczuła smutek, a następnie… złość.
Nie pozwoli by wykorzystywał ją ten nadęty arystokrata! I ona się w nim zakochała?
Schowała do torebki zdjęcia i list, po czym jakby nigdy nic wróciła do pracy. Miała plan. I miała zamiar pokazać Malfoy’owi ,że zadarł ze złą Gryfonką!
-Granger wychodzimy dziś na kolację – powiedział Lucjusz wychodząc z gabinetu.
-Gdzie?- zapytała. Wiedziała, że nie mam sensu pytać czemu i gdzie. Malfoy nie miał w zwyczaju się tłumaczyć.
-Do najdroższej restauracji, oczywiście- usłyszała odpowiedź i zostałay sama.
Westchnęła i zamknęła oczy.
Uda się. Nie ma innej opcji.
Gdy wieczorem, po kolacji wracali do domu, Hermiona wtuliła się w Lucjusza z którym szła pod rękę.
-Zimno ci?- zainteresował się i nie czekając na odpowiedź ściągnął swoją pelerynę i założył jej na ramiona.
-Jak zawsze dżentelmen- zaśmiała się.
-Dobre wychowanie jest podstawą w arystokratycznym świecie- odparł dumnym głosem.
-Nie wątpię- powiedziała z uroczym uśmiechem.
Lucjusz zdziwił się jej zachowaniem. Miał duże doświadczenie z kobietami, więc dostrzegł , że Hermiona próbuje go kokietować. Uśmiechnął się lekko. Jeżeli tego chciała, to dostanie.
-Uważam, że wobec kobiety zawsze trzeba być szarmanckim- odparł i pogładził ją po policzku.
Hermiona się zarumieniła.
Gdy znaleźli się w domu, stanęła na środku salonu i odwróciła się do niego.
-Było naprawdę miło- powiedziała z szczerym zachwytem.
-Wieczór się jeszcze nie skończył- zaoponował i podszedł do barku- Może się czegoś napijesz?
Już miała powiedzieć , że nie powinni, ale…
Obudziła się dość wcześnie , odwróciła się nie otwierając oczu i zaskoczona poczuła silne, obejmujące ją ręce.
-Nie- jęknęła i spojrzała na śpiącego mężczyznę.
Przypomniała sobie wczorajszą noc. Wypili trochę za dużo, przynajmniej ona.
Z jednej strony cieszyła się, że chociaż przez jedną noc mogła być z Lucjuszem, lecz z drugiej bała się co przyniesie ranek. Jej plan miał polegać na uwiedzeniu go, lecz nie przemyślała go do końca…
Rzadko jej się to zdarzało, ale gdy w grę wchodzi miłość, niezrozumiałe rzeczy są na porządku dziennym.
-Nie wierć się- mruknął Lucjusz zaspanym głosem.
-Przepraszam- odparła – Może pójdę do swojego pokoju?
-Teraz jest on tutaj- usłyszała zdecydowaną odpowiedź- I nie próbuj mi uciekać.
-Dlaczego?- zapytała z nadzieją.
-Ponieważ, nie mam ochoty za tobą gonić- warknął wtulając się w jej włosy- Śpij.
Nie takiej odpowiedzi oczekiwała. Nadzieja w jej sercu zgasła. Postanowiła cieszyć się tym co jej da.
Trwało to miesiąc. Firma zaczęła dobrze prosperować, lecz Lujcusz postanowił przedłużyć pobyt by osobiście wszystkiego dopilnować.
Siedzieli w jego gabinecie i sprawdzali najważniejsze zamówienia.
-Dwa z czterech do poprawy- warknął zamykając akta.
-Trzy z ośmiu z działu prawnego do poprawki- dodała patrząc na niego uważnie.
-Ci kretyni nie umieją niczego zrobić jak należy- warknął i rzucił dokumenty na biurko- Koniec na dziś.
-Nareszcie- uśmiechnęła się – To jakie plany?
Już miał odpowiedzieć gdy przez otwarte okno wleciał śnieżny puchacz.
-To od Ginny - powiedziała hermiona i z uśmiechem odwiązała od nóżki ptaka list.
Szybko otworzyła kopertę i poczuła jak jej serce zamiera.
-Stało się coś? - zapytał Lucjusz przyglądając się jej uważnie.
-Nie - zaprzeczyła szybko, lecz po chwili potrząsnęła głową i westchnęła-Tak… ja…
-O co chodzi? - zapytał opierając się o biurko.
Hermiona zwróciła na niego wzrok i poczuła że czas to wszystko zakończyć.
-Ginny dała mi pewną radę…
-Cóż takiego mogła ci radzić Weasley'ówna- prychnął blondyn.
-Żebym się nie oszukiwała-odparła i odłożyła list na biurko by następnie sięgnąć do torebki i wyciągnąć zdjęcie i list od detektywa-Nigdy nie byłam z Twoim synem-powiedziała wręczając mu je- Więc tylko straciłeś na mnie czas - wyszeptała i spojrzała w okno-Jakie miałeś plany? Kiedy miałeś zamiar mnie zostawić? Kiedy byś się mną znudził? - pytała i z mocno bijącym sercem odwróciła głowę w jego stronę. Stał wyprostowany, z poważnym wyrazem twarzy wpatrywał się w fotografie.
-Od kiedy wiesz? - zapytał zimnym głosem.
-Od miesiąca - przyznała wzruszając ramionami - Miałam zamiar się zemścić-prychnęła nad własną głupotą - Ale nie byłam w stanie- spojrzała na swoje dłonie szukając odpowiednich słów- Postanowiłam wykorzystać ten czas, ponieważ w głębi serca wiedziałam, że to nie potrwa długo - gdy nadal milczał poczuła narastającą bezradność- Taki był Twój plan, prawda? Rozkochać mnie w sobie i porzucić żebym nie zbliżała się do fretki… nazwisko wszak zobowiązuje-dokończyła z goryczą.
- Nazwisko Malfoy zobowiązuje-odparł z godnością.
-Nie wątpię - wyszeptała i spojrzała na niego chcąc zachować jak najwięcej szczegółów tego bezdusznego arystokraty- Gdy rozstałam się z Ronem obiecałam sobie, że nigdy nie będę walczyła o kogoś kto nawet nie stara się walczyć o mnie-przyznała- Byłam tylko zabawką, prawda? Na chwilę… Ginny napisała że Draco organizuje bal na którym jego ojciec może nareszcie znajdzie odpowiednią kandydatkę na żonę- odetchnęła głęboko próbując powstrzymać płacz - Mam nadzieję, że którąś spełni Twoje wysokie wymagania i… - przygryzła wargę próbując znaleźć odpowiednie słowa, wiedziała że zaraz to się skończy, że musi wyjść, że musi odejść.
-Co masz zamiar zrobić? - zapytał z obojętnością w głosie odkładając zdjęcie.
Nagle poczuła złość,nawet nie udaje, że mu przykro, zero emocji, zero uczyć.
-Zacząć żyć bez ciebie-odparła prostując się - Luna jest moją przyjaciółką lecz możesz mi wierzyć, że zrobię wszystko by nigdy nie musieć cię już ogląda-powiedziawszy to chwyciła torebkę i skierowała się do drzwi.
-Nadal dla mnie pracujesz Granger-usłyszała i zastygła z ręką na klamce-Wracam do Anglii więc możesz tu być Mistrzem Eliksirów.
-Ty naprawdę nie masz serca-wyszeptała wstrzaśnieta i spojrzała na niego z niedowierzanie-Ty naprawdę nic nie rozumiesz, prawda?
- Czego Twoim zdaniem nie rozumiem-prychnął-Jesteś zła bo uważasz że zostałaś przeze mnie wykorzystana, a przypominam ci, że do niczego cię nie zmuszałem- powiedział z krzywym uśmieszkiem- więc nadal możesz…
-Jesteś idiotom- przerwała mu i postanowiła pozbyć się nawet dumy. Odwróciła się do niego i zacisnęła ręce w pieści by dodać sobie odwagi- Myślisz że jesteś wspaniałomyślny? Że robisz dobry uczynek nie zwalniając mnie? To cię uświadomię, że właśnie w tym momencie pokazałeś dosadnie że jestem dla ciebie nikim… pomyślałeś jak będę się czuła gdy przybędziesz do firmy? Gdy pewnego dnia do gabinetu wejdzie jakaś piękność i powie że jest Twoja żoną? Że to ona jest dla ciebie wszystkim? Mam Ci wtedy gratulować?
-Nic ci nie obiecywałem…
-Właśnie w tym problem- odparła zła ścierając jedną zabłąkaną łzę z policzka-Że byłam na tyle naiwna, że sobie sama dopowiedziałam resztę. Byłam na tyle naiwna by sądzić, że jestem dla ciebie chociaż w połowie ważna tak jak ty dla mnie, że może zdarzył się cud i nareszcie jestem dla kogoś na pierwszym miejscu… Mam dość Lucjuszu- wyszeptała i uśmiechnęła się z trudem- Życzę szczęścia Panie Malfoy.
Powiedziawszy to wyszła z gabinetu by za progiem teleportować się do apartamentu, szybko spakowała swoje rzeczy by po chwili opaść wyczerpana na wzgórzy nie daleko domu Ginny i Harrego.
-Koniec-wyszeptała, wysłała patronusa rudowlosej i opadła na trawę zanosząc się płaczem.
-Mionka-po chwili poczuła obejmujące ją ramiona przyjaciółki- Jestem przy tobie - wyszeptała i trzymała załamaną gryfonke w ramionach aż wyczerpana nie zasnęła, po czym teleportowała się z Hermioną w ramionach przed dom, gdzie czekał Harry i z zaniepokojoną miną odebrał od żony przyjaciółkę i wniósł ją do domu by trwać przy niej i pocieszać dopóki będzie tego potrzebować.
Lucjusz stał nadal w tym samym miejscu, od chwili gdy Granger wyszła z jego gabinetu, po chwili przeklnął, podszedł do barku i nalał sobie Ognistej Whisky.
-Idiotka-mruknął i jednym chustem wypił zawartość szklanki. Podszedł do biurka i wyrzucił zdjęcie syna i blondynki do kosza, tak jak i list od detektywa i wtedy zauważył jeszcze jedną kartkę, zrozumiał do kogo należała i pchany impulsem wziął ją do ręki.
Mionka, wiem co próbujesz zrobić i dlaczego chcesz mieć chociaż wspomnienia związane z tym kretynem, ale pamiętaj co sobie obiecałaś.
Nigdy nie pozwolisz by być dla kogoś zabawką, odskocznią bądź wyjściem awaryjnym.
Nie zasługujesz na to, jeżeli Malfoy nie czuję do ciebie nic, lepiej skończ to teraz gdy masz jeszcze siłę żyć bez niego… bo jeszcze nie jest za późno prawda? Proszę powiedz, że jeszcze nie jest…
My zawsze będziemy przy tobie, tęsknimy i gdy tylko będziesz potrzebować będziemy.
Wiem, że kochając go nie jest łatwe odejście, ale pomyśl co jest lepsze? To, czy czekanie na moment w którym dowie się, że Draco jest z Luną? Wtedy będziesz czekała na wyrok Hermiono….
Malfoy wyciągnął różdżke i spalił ten przeklęty list.
-Kocha- mruknął i prychnął. Podszedł do okna i spróbował przypomnieć sobie życie bez tej irytującej gryfonki.
Nagle obok niego pojawił się patronus Dracona.
-Musimy porozmawiac- usłyszał-Będę za godzinę.
Gdy Draco wszedł do gabinetu zastał ojca siedzącego za biurkiem i przeglądającego papiery.
-Widać, że pozbycie się Grenger nie zrobiło na Tobie wrażenia-prychnął chowając ręce do kieszeni.
-Jeżeli jesteś już poinformowany co tu się działo, to może łaskawie oświecisz mnie o powodzie twojej wizyty-warknął Malfoy senior nie patrząc na syna.
-Dlaczego chciałeś zniszczyć mi życie? - zapytał podchodząc do barku i nalewając sobie Ognistej- Miałeś jakiś racjonalny powód, czy po prostu uważałeś że związek, ze szlamą zaszkodzi naszej rodzinie, która składa się tylko z nas dwóch-dodał z goryczą.
Lucjusz wreszcie spojrzał na blondyna i wyprostował się na krześle.
-Uważałem że zasługujesz na kogoś lepszego-odparł po chwili-Granger nie było na liście odpowiedniej żony dla ciebie.
-Gdybym ją kochał, a ty spróbowałbyś nas rozdzielić, to nie zobaczyłbyś mnie nigdy więcej-powiedział poważnie Draco i usiadł naprzeciwko ojca - Zależy Ci na niej i ja mam na to dowód…
-Niby jaki?
-Nie wydało Ci się dziwne, że ani razu was nie odwiedziłem? Nie pisałem?Gdybym chciał się ożenić z Granger raczej nie pozwoliłbym wam samym wyjechać- uśmiechnął się złośliwie- A tak na marginesie wiem o wszystkim od samej panny-wiem-to-wszystko, a raczej od Luny, bo za każdym razem moja narzeczona przeżywała każdy list od przyjaciółki i martwiła się że będzie cierpieć… no cóż tu miała rację.
-Przejdzie jej-mruknął Lucjusz-Zaręczyłeś się z Lovegood i nie uznałeś za stosowne mnie poinformować?
-Ty mnie nie poinformowałeś że sypiasz z Granger- Draco wzruszył ramionami i zmrużył oczy widząc wściekłość na twarzy ojca.
-Nie pozwalaj sobie za dużo - warknął wstając gwałtownie.
-Zależy Ci na niej- młody Malfoy był w szoku - Zakochałeś się w niej! I pozwoliłeś jej odejść? W imię czego? Nazwiska? Pochodzenia? Czy z powodu jakiejś innej beznadziejnej większej sprawy, którą wpajali ci w dzieciństwie?
-Przejdź do sedna synu, jestem zajęty - ponaglił go ojciec.
-Byłem wściekły gdy dowiedziałem się co chciałeś zrobić-wyznał Draco bawiąc się małym pudełeczkiem, które wyciągnął z kieszeni- Obiecałeś mi z matką, że teraz gdy nie ma Czarnego Pana mogę nareszcie zacząć żyć, a ty chciałeś zniszczyć mi związek, który mógł być dla mnie ważny… w tamtym momencie znienawidziłem cię… - przerwał i poczekał aż Malfoy senior znów usiądzie naprzeciwko niego-Wybaczyłem ci dzięki Lunie, która nie wiadomo czemu cię broniła, choć wiedziała, że Granger będzie przez Ciebie cierpieć… do DIABŁA! - wykrzyknął wstając i zaczął krążyć po gabinecie- Kochasz ją, prawdopodobnie pierwszy raz się zakochałeś i chcesz to wszystko stracić przez głupie zasady, które zauważ, nie dały ci szczęśliwego życia.
-Czego ode mnie oczekujesz? - zapytał Lucjusz także wstając, z trudem powstrzymywał złość- Uważasz, że to takie proste? Granger nie zna zasad i…
-Czemu uparłeś się tym cholernym zasadą? - przerwał mu poirytowanym głosem Draco - Czego nie wie? Jak zachować się na nudnych balach? Nienawidzisz ich, więc po prostu na nie nie chodźcie, albo jej pomóż, a może boisz się, że inni wpływowi ludzie będą wytykać Granger palcami? Nie pozwolisz na to, wystarczy jedno spojrzenie, jedno słowo i każdy się zamknie, więc w czym problem?
Wolisz być wrednym samotnym bogaczem, czy wrednym szczęśliwym człowiekiem?
-Nadal będę nieprzyzwoicie bogaty-prychnął Lucjusz marszcząc czoło - Synu…
-Wiem-Draco wzruszył ramionami- Już Ci wybaczyłem, teraz pomyśl jak odzyskać Granger. A to może Ci pomóc-dodał kładąc pudełeczko na biurku-Wpadłem jeszcze do skrytki żebyś nie musiał się fatygowac- uśmiechnął się krzywo-Teraz twój ruch ojcze.
Ginny po cichu zamknęła drzwi do pokoju Jamesa i zajrzała do pokoju obok w którym spała Hermiona.
-Sen dobrze Ci zrobi - wyszeptała patrząc na śpiącą przyjaciółkę i zeszła na dół gdzie Harry zmywał po kolacji.
Jakie było jej zdziwienie gdy męża zamiast w kuchni zastała w salonie. Stał z różdżkom w ręku i patrzył z nienawiścią na Lucjusz Malfoy'a.
-Co Pan tu robi? - zapytała stając obok wybrańca.
- Gdzie jest Granger? - zapytał rozglądając się z nie smakiem po salonie.
-Nie Twój interes - warknął Harry nie odwracając od niego wzroku-Dość ją już zraniłeś.
- To sprawa między mną a Granger-odparł Malfoy i spojrzał na schody.
-Śpi-odezwała się rudowłosa przypatrując mu się z uwagą i położyła uspokojąco rękę na ramieniu męża - Schowaj różdżke Harry.
Potter spojrzał na nią zaskoczony, ale spełnił prośbę.
-Czego pan od niej chce?- zapytała Ginny spokojnie-Jeżeli nie jest Pan pewien swoich uczuć, to niech Pan wyjdzie i da jej spokój.
Blondyn stał w bezruchu przez chwilę, po czym zwrócił na nią wzrok.
-Nie zranię jej-powiedział tylko i nie pytając o pozwolenie minął ich i wszedł po schodach.
Zaklął pod nosem widząc skuloną gryfonke. Wyglądała tak bezbronnie.
-Nie stracę cię - mruknął.
Hermiona wtuliła się w obejmujące ją ramiona i uśmiechnęła się lekko.
Nagle przypomniała sobie wczorajszy dzień i usiadła gwałtownie, patrząc z niedowierzaniem na nieznany jej pokój.
-Nie wierć sie- usłyszała zaspany głos Lucjusza-Śpij.
Hermiona spojrzała na niego przypominając sobie moment, gdy pierwszy raz spędzili ze sobą noc. Blondyn chyba też o tym pomyślał, ponieważ przyciągnął ją do siebie, tak że leżała pod nim.
-Mówiłem, że nie mam zamiaru za tobą gonić-warknął-Ale jednak musiałem.
-Dlaczego? - zapytała czując nadzieję w sercu-Co się zmieniło? Wczoraj mnie nie chciałeś.
-Chciałem - przyznał wzdychając i wstal- Próbowałem sam siebie oszukiwać.
-Dlaczego? - powtórzyła pytanie- Nie chce znowu…
-Nie pozwolę Ci więcej cierpieć-warknął stając przy oknie i zakładając ramiona na piersi-Nie pozwolę Ci także odejść.
-Chcę…-zaczęła wstając i stanęła obok niego zmuszając by na nią spojrzał - Kocham cię, wiesz?
-Wiem-odparł przyciągając ją do siebie i starł łzę z jej policzka-Rozmawiałem z moim synem… powiedzmy, że mówił całkiem mądrze-uśmiechnął się krzywo i nie mogąc się powstrzymać pocałował ją namiętnie-Nie chce żyć bez ciebie, przez minutę po twoim odejściu myślałem o życiu gdy nie miałem cię obok i już wtedy dotarło do mnie że było to beznadziejne wegetowanie.
-Lucjuszu…
-Kocham cię-wyszeptał z ustami przy jej ustach- Jesteś na pierwszym miejscu.
Hermiona uśmiechnęła się do niego promiennie i zarzuciła mu ramiona na szyję.
-Też cię kocham i dla mnie także jesteś najważniejszy-powiedziała wzruszona i pocałowała go z czułością-Co to za miejsce i jak się tu znalazłam? - zapytała rozglądając się po pokoju.
-Jedno z moich mieszkań w pobliżu Potterów- mruknął przyciągając ją z powrotem ku sobie-Nie chciałem zbyt daleko cię przenosić. Odpowiem na Twoje każde pytanie, ale potem-obiecał i pocałował ją z uczuciem jakiego się po nim nie spodziewała-Jesteś moją…
-Twoja-odparła poważnie-Na zawsze.
-Na zawsze-powtórzył z zadowolonym uśmieszkiem. Zbliżył usta do jej ucha i zmysłowym głosem wyszeptał-Zostań moją żoną.
Po plecach Hermiony przeszedł dreszcz podniecenia, dopiero po sekundzie dotarło do niej co właśnie powiedział. Spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami.
-Chcesz…
-Dobrze wiem czego chce- przerwał jej-Czekam na odpowiedź.
- Tak-pogłaskała go po policzku-Wyjdę za ciebie.
-Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że innej odpowiedzi nie brałem pod uwagę?-zapytał wyciągając pudełeczko z kieszeni. Gdy je otworzył i włożył jej na palec pierścionek, Hermiona poczuła łzy na policzkach. Ze śmiechem szybko je otarła i wbiła się w usta narzeczonego, zapominając o tym co było i ciesząc się z tego co dopiero nastąpi.
Hermiona zapukała do drzwi i zaśmiała się słysząc pisk Ginny.
-Nareszcie! - wykrzyknęła rudowłosa wciągając ją do środka-Czekałam dwa dni!
-Przepraszam nie miałam głowy do…. - zarumieniła się wzruszając ramionami.
-Nie wątpię-zaśmiała się Ginny- Harry jest w pracy, a James w Norze więc możemy plotkować! Opowiadaj!
-A możemy jeszcze zaprosić Lunę?
-Oczywiście, że tak! - Ginny szybko za pomocą kominka ściągną blondynkę by po chwili całą trójka rozsiadła się w salonie i dwie głowy zwróciły się w stronę Hermiony.
-Przerażacie mnie-zaśmiała się Gryfonka i spojrzała poważnie na rudowłosą- Może powiesz mi jak z Twojej sypialni trafiłam do apartamentu Lucjusz? Gdy chciałam się tego od niego dowiedzieć to prychnął i zajął moje myśli czymś innym-zarumieniła się.
-To było… - zaczęła Ginny z uśmiechem - Ciekawe i właśnie dzięki temu co się stało Mój mąż zaufał Malfoy'owi, inaczej nie pozwoliłby cię zabrać, wiesz o tym prawda?
Gdy Hermiona przytaknęła, kontynuowała…
Malfoy wpatrywał się w śpiącą gryfonke, gdy obok pojawił się Harry.
-Cierpi- powiedział poprawiając okulary-Gin z jakiegoś powodu Panu ufa, ja nie…
-Pogrążę się w depresji z tego powodu-prychnął blondyn nie zważając na wściekłą minę wybrańca.
-To nie jest…
-Nie zranię jej kretynie-przerwał mu zirytowany- Już nie- dodał widząc jej opuchniętą od płaczu twarz.
-Kocha cię - westchnął Harry-Nie wiem czym sobie na nią zasłużyłeś, ale po rozstaniu z Ronem…
-Ty mi powiesz, czy mam znaleźć tego idiote by dowiedzieć się co jej zrobił?
-Potraktował ją jako wyjście awaryjne-a widząc wściekłość malującą się na twarzy blondyna poczuł spokój o los przyjaciółki-Zawsze było coś ważniejszego niż Miona, dlatego odeszła, Ron jest narwany więc powiedział kilka słów za dużo, za co już został ukarany- mruknął przeczesując włosy- Nie pozwolę by ktoś obrażał mają przyjaciółkę więc pierwszy raz uderzyłem Rona…
-Zapewne nie ostatni-prychnął Lucjusz.
-Hermiona mu wybaczyla- Harry wzruszył ramionami-Ron ożenił się, a Hermiona….
-Wyjdzie za mnie-warknął Lucjusz prostując się dumnie- A jeżeli ktoś będzie próbował ją zranić to gorzko tego pożałuję-podszedł do łóżka, delikatnie podniósł gryfonke i spojrzał na Pottera-Opuść osłonę - gdy Harry machnął rożdżkom, blondyn zniknął z kobietą.
-Oświadczył się? - zapytała podekscytowana Luna gdy Ginny skończyła opowiadać.
Hermiona w odpowiedzi wyciągnęła przed siebie dłoń na której lśnił piękny diament.
-Musiał kosztować majątek-westchnęła zachwycona Ginny i przytuliła przyjaciółkę-Gratuluję!
-Cudownie-Luna uśmiechnęła się promiennie-Kiedy ślub?
-Jutro - odparła i zaśmiała się na widok ich zdziwienia- Jak to określił Lucjusz, chce mnie mieć przy sobie i nie ma zamiaru dłużej czekać.
-Lucjusz Malfoy romantyczny - wyszeptała zaszokowana Ginny.
-Jednak mój przyszły teść nie jest taki zły-powiedziała zadowolona krukonka.
-Jest wspaniały-odparła Hermiona i uśmiechnęła się delikatnie- Nie chcemy narazie zamieszania-zaczęła poważniejąc, obie młode kobiety spojrzały na nią ze zrozumienie-Lucjusz postanowił nadal zajmować się firmą w Australii, jako że Draco przejął filie w Anglii, więc…
-Znów wyjeżdżacie - zakończyła za nią smutno Ginny.
-Pryznajmniej na kolejny rok-potwierdziła Hermiona-Ale nie o tym miałam mówić… Gin myślisz że Harry dostanie jutro wolne? Potrzebuje tego kochanego okularnika żeby mnie poprowadził do ołtarza.
-Będzie zaszczycony-pisnęła rudowłosa j spojrzała na przyjaciółkę z promiennym uśmiechem-Więc będzie ceremonia, a to oznacza…
-Że potrzebuję druhen-zaśmiała się Hermiona gdy Luna z Ginny zachwycone rzuciły się by ją uściskać.
Ceremonia była skromna lecz piękna, obecni było tylko najbliżsi. Draco z Luną, Ginny z Harrym oraz ku zaskoczeniu Gryfonów Severus Snape z piękną złotowłosą żoną.
Hermiona założyła dopasowaną koronkową suknie, podkreślającą jej figurę, wiedziała że dobrze wybrała gdy najpierw Harry zaniemówił gdy ją zobaczył.
-Hermiono-zaczął z uśmiechem-Wyglądasz pięknie.
Gdy Lucjusz ją ujrzał, widziała w jego spojrzeniu pragnienie, które i ona odczuwała. Już chciała być z nim sama.
-Świat się kończy-prychnął Mistrz Eliksirów gdy Malfoy pocałował nowo poślubioną żonę.
Hermiona pamiętała z ceremonii dwie rzeczy.
Oczy Lucjusz wpatrzone w nią z miłością, oraz jego spokojny, stanowczy głos gdy składał przysięgę.
Gdy wrócili do Australii, Lucjusz niechętnie zgodził się by Hermiona zajmowała się eliksirami, wolał mieć żonę pryz sobie, ale znał ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć że przekona go do zmiany decyzji.
Razem z Hermioną zaczął pracować nie kto inny jak Severus Snape, który postanowił skończyć z nauczaniem kretynów i wraz z żoną Helen przeniósł się do Australii.
-Skończyła ważyć elikis na złamania? - zapytał Snape znad kociołka.
Hermiona musiała przyznać że praca z nim była wspaniała, przestał traktować ją jak irytującą uczennice i zaczął z nią rozmawiać, oczywiście nadal przeklinał nad głupotą gryfonow, ale pani Malfoy za każdym razem kwitowała jego słowa prychnieciem.
-Właśnie będę przelewać go do fiolek-odparła pochylając się nad swoim kociołkiem i nagle poczuła zawrót głowy, chwyciła się blatu by nie upaść i odetchnęła głęboko.
-Granger co się dzieje? - Snape zaraz zjawił się obok niej i pomógł usiąść - Mówiłem że gryfoni to kretyni.
-To nic takiego- powiedziała czując się już lepiej-Musiałam się na wdychać…
-Zapewne-przerwał jej prychnieciem Snape.
-O co ci chodzi? - zdenerwowała się wstając gwałtownie przez co znów opadła na krzesło.
-Sprawdźmy twoje logiczne myślenie-mruknął Snape krzyżując ramiona na piersi i patrząc na nią z krzywym uśmieszkiem- Helen też miała takie objawy, a do Eliksirów to ona się nie zbliża.
-Twoja żona jest w ciąży-odparła Hermiona wzruszając ramionami - To normalne gdy… - nagle pisnęła i chwyciwszy go za rękę wskazała na swój brzuch-Rzuć zaklecie diagnostyczne…
-Granger…
-Proszę - spojrzała na niego błagalnie. Snape prychnął poirytowany i skierował swoją różdżke na brzuch gryfonki- Drugi miesiąc.
Hermiona nie czekała na więcej, wybiegła z laboratorium i nie zważając na zaciekawione spojrzenia pracowników przebiegła przez hol i bez pukania wtargnęła do gabinetu męża.
-Co się stało? - zaciekawiony patrzył jak zaryglowala zaklęciem drzwi i ściągnęła bluzkę-Czyżby moja żona miała jakieś plany?
Hermiona nie odpowiedziała tylko podeszła do niego, zmusiła do wstania i położyła jego prawą dłoń na swoim brzuchu.
-Tu rośnie nasze dziecko-wyszeptała czując łzy radości pod powiekami.
-Dziecko-powtórzył Malfoy w szoku i spojrzał na ich złączone dłonie. Lewą ręką chwycił brodę Hermiony i spojrzał jej w oczy-Granger…
-Malfoy-poprawiła go z uśmiechem.
-Zamilcz-warknął i wbił się w jej usta.
Dwa miesiące później Hermiona wpatrywała się w list od Ginny.
Gdy uzdrowiciel potwierdził ciąże, zdecydowała z Lucjuszem że wracają do Anglii. Hermiona nie chciała mieszkać w Malfoy Manor więc przejął go Draco z Luną, a oni wybrali piękną wille, która znajdowała się w Szkocji.
I właśnie teraz Hermiona siedziała w swoim nowym salonie i na nowo czytała list.
Hermiono
Jak się czujesz jako przyszła mama?
Harry przesyła pozdrowienia i chce być na bieżąco informowany i twoim samopoczuciu.
A teraz sprawa, która nie może dłużej czekać…
Tym razem świętujemy zakończenie wojny w Norze. Moja mama ma nadzieję, że się zjawisz.
Ja też mam taką nadzieję, James dawno nie widział ukochanej cioci, a ja też chcę cię uścisnąć, gdyby nie to że za dwa miesiące mam termin porodu to bym już była w Szkocji!
Zresztą za miesiąc jest ślub Lunki i Fretki więc czy tak wszyscy się dowiedzą, że jesteś Panią Malfoy, teraz masz przewagę i na swoich warunkach możesz im tą wiadomość przekazać.
Całuję cię Ginny
-Zrozumieją- mruczała Hermiona patrząc w ogień płonący w kominku- Przecież znamy się od tylu lat…. Nie możliwe żeby …-przerwała gdy ogień nagle zgasł i w komiku pojawił się Lucjusz.
-Granger czy ty nadal przeżywasz fakt, że pojawisz się w Norze ze mną ?- warknął podchodząc do barku i nalał sobie Ognistej.
-Nie- prychnęła po czym przygryzła wargę i spojrzała na niego strapiona- Obawiam się, że nie zrozumieją…
-Oczywiście będzie to dla mnie cios-zadrwił.
-Nie wątpię- zaśmiała się wstając i podchodząc do niego- Przepraszam cię, ja naprawdę chcę tam iść z tobą, tylko trochę przeraża mnie to co się tam będzie działo …
-Ci kretyni będą przekonani , że poję cię jakimś eliksirem miłosnym- odpowiedział przyciągając ją do siebie- Albo, że rzuciłem na ciebie urok…
-Coś w tym musi być- zażartowała zarzucając mu ramiona na szyję- Jak logicznie wytłumaczyć, że ja Gryfońska panna – wiem – to – wszystko , zakochałam się w egoiście który uważa , że zawsze dostaje to co chce i ma zawsze rację?
-Logiczne wytłumaczenie jest takie, że Gryfońska prymuska wreszcie naprawdę zmądrzała- mruknął i pocałował ją namiętnie.
Gdy oderwali się od siebie spojrzała na niego z czułością.
-Ciesz się, że muszę na siebie uważać bo w innym wypadku poznałbyś siłę mojej różdżki – ostrzegła rozbawiona.
-Czy ty mi grozisz?
-Nie grożę tylko ostrzegam Lucjuszu Malfoy- odpowiedziała poważnie – Więc zastanów się dwa razy zanim będziesz wątpił w moją inteligencje!
-Merlinie niech nasza córka będzie miała charakter po mnie- mruknął i zabrał z jej ręki list-Od wczoraj się zamartwiasz…
-Z tym już koniec - obiecała wtulając się w niego-Właśnie wymyśliłam co zrobię i przy tym pomogę jednej osobie.
- Chce wiedzieć co wymyśliłaś? - zapytał wzdychając.
-Nie chcesz- zaśmiała się i pocałowała go w policzek- Ale mogę Ci obiecać że będziesz zadowolony.
Na drugi dzień czekała z niecierpliwością na Harrego, który miał teleportować się z osobą która była potrzebna Hermionie.
-Pan Potter właśnie pojawił się w ogrodzie- obwieścił skrzat pojawiając się obok.
-Dziękuję-pisnęła i szybko wybiegła.
-Mionka powoli-zaśmiał się Harry łapiąc przyjaciółkę w objęcia - Musisz na siebie…
-Wiem, wiem uważać - zaśmiała się i spojrzała na blondynkę stojącą obok-Witaj Lavender.
-Harry mówił że będę zaskoczona, ale nie sądziłam że to mu się uda - odezwała się Lavender i uścisneła Hermione.
-Muszę wracać do ministerstwa-powiedział Harry-Mam po ciebie wrócić, czy dasz sobie radę?
-Dam rade- przytaknęła blondynka i obie kobiety pomachały wybrańcowi na pożegnanie.
-Wejdźmy do środka-zaproponowała Hermiona.
-Pięknie tu - zachwycała się Lavender-Ogród jak z bajki, salon też… Hermiono co tu się dzieje?
-Ginny pisała mi, że w Proroku jest konkurs,na najciekawszy artykuł, najlepiej żeby był też szokujący, startujesz? - zapytała z uśmiechem wskazując blondynce kanapę.
-Awans by się przydał - przyznała Lavender siadają-Ron jako auror nie zarabia mało, ale chcemy kupić dom i wyprowadzić się z Nory.
-Mam dla ciebie artykuł, którego raczej nikt nie przebije-powiedziała Hermiona z iście ślizgońskim uśmieszkiem.
-Nie wątpię- blondynka wskazała na lekko zaokrąglony brzuch gryfonki-Gratulacje.
-Dziękuję - odparła ta kładąc ręce na brzuchu i uśmiechając się z czułością- Mam tylko jedno zastrzeżenie.
-Jakie?
-Nie powiesz o tym nikomu do czasu ukazania się artykulu- powiedziała poważnie.
-Obiecuje- Lavender uśmiechnęła się wyciągając notes i samopiszące pioro- Wygraną mam w kieszeni-mruknęła blondynka patrząc na zdjęcie blondyna i gryfonki stojące na stoliku obok kanapy.
Dwa dni później Hermiona obudziła się w ramionach męża i z lubością leżała jeszcze chwilę nie otwierając oczu, ciesząc się jego bliskością.
-To dziś-przypomniała sobie i szybko wstała. Lucjusz poruszył się przez sen, gdy Hermiona na palcach opuszczała sypialnie i zbiegła do jadalni, gdzie jak co rano na stole leżał stos gazet-Poranna prasa-mruknęła i ujrzała też kilka listów zaadresowanych do niej, więc domyśliła się że parę osób już czytało artykuł-Potem się będę tym przejmować - powiedziała sama do siebie i wziąwszy Proroka wróciła do sypialni.
-Wiesz, że mogłaś przywołać ten szmatławiec rożdżką? - zapił Lucjusz siadając na łóżku.
-Nie ważne - machnęła niecierpliwie ręka, usiadła opierając się plecami o jego klatkę piersiową i wyciągnęła przed siebie gazetę-Tadam!
-Granger-zaczął surowym głosem wyrywając jej gazetę z ręki i szybko przebiegł tekst znajdujący się na pierwszej stronie- Żona gryfonka , dziecko w drodze, czyli najważniejsze fakty zostały uwzględnione-prychnął i pocałował ją w szyję, na co jęknęła-Spisałaś się-wymruczał jej do ucha-Teraz wszyscy się dowiedzą, że jesteś moja…
-A ty mój - wyszeptała przymykając oczy, gdy ręką zaczął sunąć w górę i dół jej nogi-Jest tam także wzmianka o Helen i Seveusie- pisnęła gdy przekręcił się tak że leżała pod nim.
-Ah tak? - zapytał pozbawiając jej koszulki nocnej.
-Helen chciała zaznaczyć, że Mistrz Eliksirów też jest zajęty-mruknęła gdy jego usta zamknęły się na jej brodawce.
-Nadal masz zamiar streszczać artykuł?
-Zamknij się Malfoy-warknęła przyciągając go do siebie.
Gdy zeszli na śniadanie na stole leżało kilkanaście listów.
-Nawet wyjec się znalazł-powiedziała Hermiona i spojrzała na męża karcąco gdy jednym machnięciem różdżki spalił go- Nawet nie wiem od kogo był!
-Wielka strata-prychnął i ze znudzoną miną zaczął przeglądać poczte- Weasley, Lupin oraz ten kretyn.
-Czyli Ron? - upewniła się siadając obok niego-A reszta?
-Zapewne od osób mało dla nas znaczących-odparł biorąc do ręki filiżankę z kawą i spojrzał na nią poważnie-Radzę ci pamiętać, że jeżeli ktokolwiek cię …
-Zrani, będzie odpowiadał przed tobą-dokończyła z lekkim uśmiechem i pocałowała go w policzek-Wiem kochanie-otworzyła list od Pani Weasley-Oh zaprasza mnie dzisiaj na obiad…
Malfoy spojrzał na kartkę w rękach żony z niesmakiem.
-Jak mniemam masz zamiar przyjąć zaproszenie.
-Tak-przytaknęła i przeniosła się na jego kolana, mruknął zadowolony- Kocham cię Malfoy.
-Masz ku temu powody-odparł z krzywym usmieszkiem-Też cię kocham, gdyby coś się działo, wyślij patronusa lub zawołaj skrzata, a zaraz będę, zrozumiano?
-Jak zawsze-odparła wracając na swoje miejsce i w dobrym humorze zaczęła jeść śniadanie.
Hermiona teleportowała się pod same drzwi Nory i zapukała, by już po chwili tonąć w uścisku Pani Weasley.
-Oh Hermionko, tak bardzo się cieszę, że wróciłaś! - zawołała i od razu poprowadziła ją do stołu-Zaraz obiad będzie gotowy, Ginny też jest, usypia Jamesa na górze.
Jak się czujesz?
-Wspaniałe pani Wesley-odparła zgodnie z prawdą gryfonka, chciała coś dodać gdy z kominka wyszedł Ron. Na jej widok stanął jak wryty, nie wiedząc co powiedzieć-Część-odezwała się pierwsze Hermiona.
-Hej-mruknał przeczesując włosy, westchnął i usiadł na przeciwko niej- Wiem od Lav… chciałem… to nam pomoże i…
-Lavender pomogła mi tym artykułem-przerwała mu nieskładne przeprosiny-Dzięki niej nie muszę każdemu z osobna tłumaczyć z kim jestem i dlaczego.
-Mam nadzieję Hermionko, że wiesz, że zawsze będziemy cię wspierać - odezwała się Pani Weasley.
-Zdaje sobie z tego sprawę-przytaknęła Hermiona.
-A więc Lucjusz Malfoy - powiedział Ron zamyślony-Nie spodziewałem się takich rewelacji.
-Ja też nie-przyznała Hermiona i spojrzała na nich z uśmiechem - Ale życie z tym irytującym arysgokratą jest wspaniałe.
Gdy wróciła do domu, było już późno. Do Nory przybyli bliźniaki, Tonks z Remusem, Pan Weasley i Harry wróciło z pracy więc spędziła miły dzień z bliskimi jej ludźmi. Gdy weszła do salonu, jej mąż siedział na fotelu przy kominku i czytał książkę.
-Mam kogoś zabić? - zapytał nie oderwawszy wzroku od książki.
-Nie-zaprzeczyła radośnie stając przed nim.
Już po chwili książka leżała na ziemi, a ona siedziała na jego kolanach.
-Napewno wszystko w porządku? - zapytał kładąc rękę na jej zaokrąglonym brzuchu.
Hermione zawsze rozczulał ten gest, tak było i tym razem.
-Tak-odparła i pocałowała go z uczuciem-Lucjuszu… moment w którym ten detektyw zrobił mi i fretce zdjęcie u jubilera był chyba…
-Nie gdybaj-przerwał jej i podniósłszy się z nią w ramionach ruszył po schodach do sypilani- Widocznie Merlin chciał ci dać nauczkę i związał cię ze mną.
-Mi nauczkę? - zapytała gdy położył ją delikatnie na łóżku-A tobie?
-Mnie? - uśmiechnął się lekko- Mnie musiał nagrodzić taką irytującą gryfonką…
-Jesteś z tego powodu szczęśliwy, prawda? -zapytała przybliżając swoje usta do jego.
-Niewyobrażalnie-mruknął i to były ostatnie słowa, które padły tego wieczora.
Dawno mnie nie było, ale poczułam wene i oto jestem 😁 opowiadanie dodane także na wattpad😉https://www.wattpad.com/story/266273182
Miniaturka jak zwykle genialna :D Uwielbiam tą parę :) Dużo weny byśmy dostali więcej :D
OdpowiedzUsuńWarto było czekać :)
OdpowiedzUsuńNa taki powrót czekałam 😁 cudowna miniaturka! Cieszę się że dostałaś weny;) Podoba mi się pomysł na tę miniaturkę;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kiedy nastepna miniaturka
OdpowiedzUsuńCudoo :*
Weszłam powspominać, nie licząc że doczekać się takiej niespodzianki! I do tego takiego cuda! Jestem zachwycona miniaturką i Twoim powrotem! Mam nadzieję, że wena będzie pojawiać się częściej 😏 GE NIAL NE! Naprawdę tęskniłam za Twoją twórczością!
OdpowiedzUsuńJej super, że dostałaś nowa miniaturkę😍 nie sądziłam, że jeszcze się tutaj coś pojawi, a tu taka niespodzianka 😊👍 oby częściej nachodziła cię wena bo ta miniaturka powala 😘
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńkochana ja bardzo cieszę się z Twojego powrotu no i że na następną notkę nie będziemy długo czekać... marzy mi się coś o Severusie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie
Gisiu, nie masz pojęcia jak cieszę się, że wróciłaś do nas.....
OdpowiedzUsuńNareszcie Wróciłaś. 😃 😃 Czekam na więcej. 😃 😃
OdpowiedzUsuńWeszłam poczytać stare miniaturki a tu taka niespodzianka 🙈 Naprawdę świetnie. Mam nadzieję, że wena zostanie z tobą na dłużej👉👈
OdpowiedzUsuńNie wierzyłam własnym oczom gdy otworzyłam stronę. Ale to prawda. Są nowe miniaturki 😁
OdpowiedzUsuńSuper pomysł i świetna miniaturka.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuń" Gdybym ją kochał, a ty spróbowałbyś nas rozdzielić, to nie zobaczyłbyś mnie nigdy więcej" - te słowa Draco sprawiły mi wielką radość widać, że kochana osoba była by ważniejsza, ale i Lucjusz pokochał Hermione i ta jego troska...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie