-
Krzywołap!- krzyczała brązowowłosa dziewczyna, przedzierając się przez las-
Wracaj tu!
Nagle
usłyszała jakiś odgłos za plecami, zatrzymała się w miejscu przerażona i
wydobyła drżącymi rękami różdżkę.
-
Schowaj ten patyk kretynko- warknęła czarna postać, wyłaniająca się z cienia.
Hermiona
odwróciła się gwałtownie i stanęła twarzą w twarz z Mistrzem Eliksirów.
-
Pan profesor- powiedziała i zdała sobie sprawę, że wpadła w kłopoty.
-
Cóż za wspaniała dedukcja Granger- warknął i spojrzał na nią z krzywym
uśmieszkiem- Należy ci się dwadzieścia punktów.
-
Przyznaje mi Pan punkty?- zapytała zaszokowana.
-Chyba
uderzyłaś się w głowę Granger! Ja ci nie przyznaje punktów, tylko odejmuje –
prychnął.
-
W takim razie, to nic nowego- odparła i wzruszając ramionami ruszyła przed
siebie.
-
Granger, do cholery gdzie się wybierasz?- zapytał Snape łapiąc ją za łokieć.
-
Szukać Krzywołapka- powiedziała rozglądając się wokoło.
-
Kogo?- zdziwił się, patrząc na nią jak na wariatkę.
-
się Krzywołapka, mojego kota- odpowiedziała patrząc na niego prosząco- Ja muszę
go znaleźć, on na pewno się boi.
-
Granger a czy ty wiesz, co oznacza Zakaz?- zapytał wysoko unosząc brew.
-
Zakaz to kulturowy znak mówiący o tym, by czegoś nie robić. Zakazy często łączą
się z tabu i występują bezapelacyjnie w każdym środowisku. Złamanie zakazu
skutkuje w większości karą.- odpowiedziała bez zastanowienia.
-
Pięć punktów od Gryfindoru za twoje popisy, to raz- powiedział i zaczął ją
ciągnąć w stronę polany- Po drugie szlaban, dwa tygodnie na czyszczeniu
kociołków powinno ci dobrze zrobić, po trzecie, jeżeli wiesz, co oznacza zakaz,
to, dlaczego do jasnej cholery wchodzisz do ZAKAZANEGO LASU?!- warknął,
zatrzymując się gwałtownie i patrząc na nią zmrużonymi oczami.
-
Muszę znaleźć Krzywołapa – odparła – A widziałam jak wbiegł do lasu… nie mogę go
tu zostawić samego, może mu się coś stać..
-
Granger ty idiotko – przerwał jej Snape – Twój kot jest bezpieczniejszy tu,
bardziej niż ty w Hogwarcie- a widząc jej zaskoczoną minę prychnął- Czyżby
Panna – wiem – to – wszystko, czegoś nie wiedziała?
-
Niby, czego?- zapytała, wyrywając swoje ramię z jego uścisku i patrząc na niego
z rękami założonymi na piersiach.
-
A tego, że zwierzęta w Zakazanym lesie są pod ochroną centaurów, więc nic
im nie grozi- warknął i ruszył na przód, z uśmieszkiem triumfu, nie często się
zdarzałoby Granger czegoś nie wiedziała, a tu proszę…
-
A gdzie to jest napisane?- zapytała idąc za nim.
-
W księdze „ Prawa i obowiązki czarodziejskich ras” autorstwa czterech
założycieli Hogwartu- powiedział i zerknął za siebie, gdy nie usłyszał za sobą
jej kroków. Stała prosto i patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami- Granger,
co ci się znowu stało?
-
Jest taka książka?- zapytała podniecona i nim się zorientował stała przed nim-
Gdzie ona jest? Można ją przeczytać? Jest gruba? Ile jest egzemplarzy? Mogę ją
gdzieś kupić?
-
Granger zamknij się – warknął, chcąc przerwać lawinę pytań, gdy dziewczyna
popatrzyła na niego prosząco, przewrócił oczami- Egzemplarzy jest dwa, jeden ma
Ministerstwo a drugi jest w Hogwarcie.
-
Gdzie? W bibliotece? Nie, na pewno nie, przecież bym znalazła- powiedziała sama
do siebie, a potem znów spojrzała na niego.
-
Księgę ma jeden z profesorów- powiedział z uśmieszkiem i ruszył dalej, słysząc
jej kroki pomyślał, że zabawa się rozpoczyna.
-
Który? Profesor Sprout? Profesor McGonagall? Profesor Flitwick? Dyrektor?-
wymieniała, a on tylko kiwał przecząco głową – To kto?
-
Ja- powiedział z satysfakcją i przystanął patrząc na nią współczująco- I jaka
szkoda, że jej nigdy nie zobaczysz.
-
Czemu?- zapytała buntowniczo- Przecież jej nie zniszczę, mogę nawet czytać ją w
klasie, jeżeli Pan nie chce, by książka opuszczała lochy..
-
Granger nie dam ci tej książki- warknął i ruszył na polanę, która była już
niedaleko.
-
Przecież ja jej nie chcę zabrać, tylko pożyczyć!- wykrzyknęła zdesperowana –
Dlaczego nie chce Pan mi pozwolić jej przeczytać?
-
Dlatego, głupia dziewucho, … teraz słuchaj, ponieważ ci odpowiadam …NIE LUBIĘ
Gryfonów krzyknął i odwrócił się nagle, przez co Hermiona nie miała czasu się
zatrzymać i wpadła na Mistrza Eliksirów. Snape złapał dziewczynę, lecz nie
mogąc utrzymać równowagi runęli na ziemię. Hermiona wylądowała na Severusie,
czym oboje nie byli zachwyceni.
-
Złaź ze mnie Granger- warknął Snape.
-
Chciałabym profesorze, ale się zaplątałam- odparła, próbując się wydostać z
plątaniny jej swetra i jego szat.
-
Cholerna Gryfonka- prychnął i chcąc jej pomóc szarpnął jej swetrem, lecz nic to
nie dało, szarpali się jeszcze przez chwilę, gdy Hermiona przestała próbować.
-
Granger, co ty wyrabiasz? Nie czas na odpoczynek- powiedział zimno Snape,
patrząc na dziewczynę groźnie.
-
Tak się nie uda panie profesorze, musimy się obrócić na bok, wtedy będzie
łatwiej- odpowiedziała, nie mając innego pomysłu, Mistrz Eliksirów, chwycił
dziewczynę i przewrócił się z nią na bok, by w następnej chwili usłyszeć jej
przerażony krzyk. Gdy próbowali zmienić pozycje, nie zauważyli, że obok nich
jest stromy spad, więc gdy Snape odwrócił się w prawo, zaczęli spadać.
Severus
objął mocniej dziewczynę, by ochronić ją przed upadkiem, właśnie przypomniał
sobie, dokąd to urwisko prowadzi.
Po
chwili uderzył plecami w wystający konar drzewa, syknął z bólu, wypuszczając
Gryfonkę z ramion.
-
Panie profesorze, co się Panu stało?- zapytała przerażona Hermiona, a widząc
jego twarz wykrzywioną z bólu, ostrożnie przewróciła go na bok, by uleczyć jego
obrażenia. Gdy spojrzała na jego plecy ujrzała kawałek ostrego kawałka drewna
wbitego w jego plecy, nie wiele myśląc wyjęła go i wymruczała zaklęcie
lecznicze, po którym rana zniknęła- W porządku?
-
Tak- warknął i wstał rozglądając się wokoło- Przez twoje wycieczki na ratunek
sierściuchowi, jesteśmy uwięzieni tu dwa dni.
-
Że co?- zapytała zdumiona, a zarazem przerażona- Jak dwa dni? Dlaczego? Gdzie
jesteśmy?
-
Powiedzmy, że to jest dodatkowy schron dla dziwadeł – powiedział zimno Mistrz
Eliksirów, podszedł do drzewa i zaczął mruczeć jakieś zaklęcie, Hermiona
ciekawa stanęła przy nim, nagle w pniu drzewa pojawiły się drzwi, Snape nie
zważając na dziewczynę pchnął je i wszedł do środka, Hermiona nie zastanawiając
się wiele ruszyła za nim. Znaleźli się w małym pokoju, w którym znajdowało się
łóżko stół z krzesłami, półka z książkami, mały aneks kuchenny i po prawej
dziewczyna dostrzegła drzwi.
-
Dokąd te drzwi pro…- zaczęła lecz przerwał jej Snape siadając przy stole.
-
Do łazienki- powiedział i spojrzał na nią groźnie- Siadaj, nie stój, jakby cię
przykleili do podłogi.
-
Gdzie my jesteśmy?- zapytała siadając i rozglądając się z ciekawością.
-
Dumbledore stworzył to miejsce dla Lupina, gdy ten przemieniał się w wilkołaka.
-
Ale przecież, Remus przemieniał się w Wrzeszczącej Chacie i…
-
Granger, że się tam przemieniał, nie oznacza, że siedział tam przez cały czas –
warknął- Łaził po Zakazanym lesie, do czasu zakończenia się pełni księżyca.
-
Więc dyrektor, stworzył mu miejsce gdzie może przeczekać, gdy po przemianie
będzie zbyt wyczerpany by wrócić przez tunel pod Bijącą Wierzbą – powiedziała
ze zrozumieniem.
-
Tak –przytaknął.
-
Ale dlaczego jesteśmy uwięzieniu tu dwa dni?- zapytała przypominając sobie jego
słowa.
-
Dlatego, że nasz szanowny dyrektor, w napadzie geniuszu- powiedział z
sarkazmem- rzucił na ten pokój czar, który powoduje iż nie da się wydostać z
urwiska, w czasie pełni i dwa dni po niej, a …
-
A pełnia była wczoraj, więc musimy tu siedzieć do piątku- dokończyła za niego i
schowała twarz w dłoniach- Nie wierzę, że musiało mnie to spotkać.
-
Podzielam twoje odczucia – prychnął Snape, po czym wstał i zdjąwszy pelerynę
położył się na łóżku- Dobranoc.
-
Dobranoc? – zawołała zbulwersowana Hermiona wstając- Co Pan wyrabia?
-
Chcę spać, więc bądź tak miła i się zamknij!- warknął i zamknął oczy
przykrywając się kocem.
Dziewczyna
podeszła do łóżka i wyrwała mu spod głowy poduszkę i zerwała z niego koc.
-
Granger, co ty wyrabiasz?!- krzyknął wściekły siadając.
-
Tu jest jedno łóżko- powiedziała patrząc na niego zmrużonymi oczami.
-
Genialna jesteś – powiedział z ironią – Chcesz mnie jeszcze jakoś oświecić?
Może chcesz mi oznajmić że jest noc?
-
To nie jest śmieszne- warknęła i spojrzała na niego groźnie- Jeżeli Pan zajmie
łóżko, to gdzie ja mam spać?
-
Na podłodze – warknął i próbował odebrać jej pościel, lecz zrobiła krok w tył
uniemożliwiając mu to.
-
Ja mam spać na podłodze? Dlaczego?- zapytała.
-
A dlaczego nie? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
-
Ponieważ jestem kobietą – a słysząc jego chichot, spojrzała na niego jak
bazyliszek na ofiarę- Z czego się Pan śmieje?
-
Z ciebie- odparł i położył się z powrotem na łóżku biorąc drugą poduszkę.
-
Niby czemu?
-
Nie jesteś żadną kobietą smarkulo – warknął i zamknął znowu oczy.
-
A pan nie jest gentelmanem!- odwarknęła i tupnęła nogą.
-
Cieszy mnie, że to wyjaśniliśmy – odparł i otworzył jedno oko, by zobaczyć jej
wściekłą minę.
-
Nie będę spała na podłodze!- warknęła i nie zważając na nic ściągnęła buty i
przekroczywszy Mistrza Eliksirów ułożyła się na łóżku od strony ściany.
-
Granger co ty wyrabiasz?- wykrzyknął zdumiony jej zachowaniem Snape.
-
Śpię –warknęła i ułożyła się na poduszce, po czym przykryła się szczelnie
kocem- Dobranoc.
-
Ty kpisz, czy o drogę pytasz?- zapytał wściekły i nie zważając na jej protesty
wyszarpał koc.
-
Niech mi pan go odda- zawołała oburzona, on tylko uśmiechnął się krzywo i okrył
się kocem – Jak pan chce- warknęła i pociągnęła za róg i wsunęła się obok
Severusa pod przykrycie.
-
Granger..-zaczął zaszokowany.
-
Niech Pan nie zaczyna- warknęła zirytowana- Jeżeli mamy spędzić tu dwa dni,
jakoś musimy przełknąć swoje towarzystwo, dobranoc.
Snape
chciał na nią nawrzeszczeć, lecz zdał sobie sprawę, że dziewczyna już spała.
-
Jak ona tak szybko, mogła zasnąć?- zdziwił się, po czym nie mając innego
wyjścia, zamknął oczy i pogrążył się w objęciach Morfeusza.
-
Nie, nie powiem, zabij mnie, ale nie powiem- jęczała Hermiona przez sen, Snape
obudził się gwałtownie i spojrzał na dziewczynę, która rzucała się na łóżku,
płacząc przez sen.
-
Świetnie, jeszcze mi tego brakowało- mruknął i nie wiele myśląc wziął ją w
objęcia i mówił do niej kojącym głosem- Granger już jesteś bezpieczna, nie
rycz…
Po
chwili zauważył, że dziewczyna się uspokoiła, chciał się odsunąć, ale Hermiona
oplotła go mocno ramionami i wtuliła się w niego, nie pozwalając mu się ruszyć.
-
No świetnie, jak rano się obudzi, to gotowa mnie oskarżyć o molestowanie –
mruknął i schowawszy twarz w jej włosy zasnął.
Hermiona
obudziła się leżąc na czymś wygodnym, czuła się wspaniale i bezpiecznie, po
chwili zdecydowała się otworzyć oczy i aż krzyknęła z przerażenia.
-
Nie krzycz idiotko- warknął Snape i wypuścił ją z objęć i odwrócił się do niej
plecami.
-
Jak…co…no- jąkała się nie wiedząc co powiedzieć.
-
Elokwencja, godna Pottera- prychnął.
-
Proszę nie obrażać Harrego!- Krzyknęła zła, siadając na łóżku i oparła się o
ścianę.
-
Prędzej świnie zaczną latać, nią ja nie będę obrażać Pottera- warknął.
-
No to od początku roku powinien Pan być dla Harrego miły- odparła słodko,
Mistrz Eliksirów, odwrócił głowę w jej stronę.
-
O czym ty do cholery mówisz Granger? Jak spadaliśmy uderzyłaś się w głowę?-
zapytał patrząc na nią jak na wariatkę.
-
Powiedział Pan, że jak świnie zaczną latać, będzie Pan miły dla Harrego, a ja
widziałam siedem latających świń wczoraj i to nie pierwszy raz- odparła
trzepocząc rzęsami.
-
Gdzie?
-
Na boisku do quidditcha, wczoraj … mieli trening- powiedziała i spojrzała na
niego zmrożonymi oczami?
-
Wczoraj trening mieli Ślizgoni Granger- odparł patrząc na nią groźnie.
-
No przecież mówię, że świnie – powiedziała kręcąc głową- Pan mnie w ogóle nie
słucha.
-
Idiotka- mruknął i znów był odwrócony do niej plecami.
-
Niech Pan mnie nie obraża- warknęła.
-
Bo co?
-
Bo to- powiedziała i nogami zepchnęła go z łóżka. Snape z łoskotem uderzył o
podłogę. Hermiona zdając dobie sprawę co zrobiła szybko podniosła się z łóżka i
uciekła do łazienki.
-
Zasłużył Pan- krzyknęła jeszcze i zatrzasnęła drzwi.
Severus
leżał koło łóżka i zastanawiał się jakimi klątwami ją przekląć.
-
Może Albus się nie zorientuje, że Granger zniknęła i będę mógł ją gdzie tu
zakopać, albo użyć jej ciało jako składniki eliksirów- mruczał pod nosem,
wstając i doprowadzając się do porządku- Szkoła by zaoszczędziła na kupnie
składników z Nokturna i ja bym był zadowolony…
Hermiona
otworzyła cicho drzwi i ostrożnie wychyliła głowę, chcąc się przekonać czy może
wyjść, bez narażania życia.
-
Kogoś szukasz?- usłyszała i z przerażenia podskoczyła uderzając kolanem o
framugę drzwi.
-
Ała, musi mnie Pan tak straszyć?- spojrzała na stojącego obok drzwi Snape’a.
-
Straszyć, krzyczeć, przedrzeźniać, denerwować, poprawiać- wymieniał, patrząc na
nią z wysoko uniesioną brwią- to są moje cele życiowe Granger.
-
Pogratulować- mruknęła, po czym pisnęła gdy chwycił ją za rękę i wyciągnął z
łazienki.
-
Radzę ci się przygotować psychicznie, ponieważ jak wyjdę to mam zamiar wcielić
w życie połowę wymienionych przeze mnie celów- warknął i wszedł do łazienki
trzaskając drzwiami.
-
To mam przerąbane – wyszeptała i rozglądnęła się po pomieszczeniu, zaburczało
jej w brzuchu więc postanowiła poszukać czegoś do jedzenia, z radością odkryła,
że pułki są pełne składników, więc chcąc zając czymś ręce czekając na Armagedon
w wykonaniu Mistrza Eliksirów zaczęła przygotowywać śniadanie.
Snape
gdy wszedł do pokoju ze zdziwieniem zauważył Granger nakrywającą do stołu.
-
Niech Pan siada profesorze- powiedziała z niepewnym uśmiechem, gdy zajął
miejsce nałożyła mu na talerz omlet – Smacznego.
Severus
popatrzył podejrzliwie na dziewczynę siedzącą naprzeciwko i z zapałem
zabierającą się za jedzenie, gdy wyczuła jego wzrok na sobie, spojrzała mu w
oczy.
-
No niech Pan je, przecież Pana nie otruje- powiedziała przewracając oczami, gdy
wziął pierwszy kęs, uśmiechnęła się figlarnie i dodała- Chyba…
-
Granger twoje poczucie humoru, jest powalające – mruknął.
Hermiona
już miała mu odpyskować, gdy zobaczyła jego gniewny wzrok, nie chcąc sobie
bardziej zaszkodzić, nie odezwała się do końca posiłku.
-
Co teraz będziemy robić?- zapytała podpierając głowę jedną ręką i patrząc na
niego.
-
Ja będę krzyczeć, ty będziesz słuchać, a na koniec mnie przeprosisz – warknął.
-
To ja może od razu Pana przeproszę i może my ominąć krzyki?- zapytała, a widząc
jego zdumione spojrzenie, wzruszyła ramionami- Nie wolałby Pan porozmawiać?
-
O czym?- zapytał krzyżując na piersiach ręce.
-
O czym Pan chce… możemy zagrać w dwadzieścia jeden pytań- zaproponowała z
uśmiechem.
-O
co w tym chodzi do cholery?- zapytał, patrząc na nią podejrzliwie.
-
Zadajemy sobie na zmianę pytanie i tylko raz możemy odmówić odpowiedzi, a i
oczywiście wszystko musi być mówione zgodnie z prawdą- odpowiedziała.
-
Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł…- zaczął.
-
Tchórzy Pan?- zapytała patrząc na niego wyzywająco.
-
Nie tchórzę głupia dziewucho- warknął, po chwili ciszy powiedział – Dobrze,
zagramy.
-
Wspaniale- ucieszyła się Hermiona- Kto zaczyna?
-
Ty- mruknął.
-
Dobrze, więc na początek coś prostego…- myślała na głos- Jak brzmi Pana drugie
imię?
-
Po co ci to wiedzieć?- zapytał patrząc na nią podejrzliwie.
-
To jest moje pytanie Panie profesorze, niech się Pan nie obawia, wszystko co
dziś tu usłyszymy zostanie pomiędzy nami.
-
Dobrze- odparł – Tobiasz.
-
Tobiasz- powtórzyła z uśmiechem – Ładne imię, teraz Pana kolei.
-
Dlaczego zawsze musisz być najlepsza?- zapytał po chwili.
Spojrzała
na niego poważnie.
-
Ponieważ chcę sobie udowodnić, że pasuję do tego świata – odparła wzruszając
ramionami- Teraz ja… dlaczego jest Pan taki nie miły na lekcjach?
-
Eliksiry to nie zabawa, jeden zły ruch i można wysadzić pół zamku- warknął-
Dlaczego do Zakazanego Lasu przyszłaś sama, a nie z Potter’em i Weasley’em?
Hermiona
spojrzała na niego smutno.
-
Dowiedzieli się czegoś i nie są tym zachwyceni, chcąc abym zmieniła zdanie,
postanowili się do mnie nie odzywać.
-
się Idioci- warknął, na co ona się lekko uśmiechnęła
–
Co Pan robi w wolnym czasie?
-
Wolnym czasie? Przygotowuje eliksiry i…- zaczął.
-
Nie Panie profesorze, chodzi mi o to, co Pan robie gdy nie zajmuje się pan
eliksirami.
-
Czytam lub latam na miotle- odparł a widząc jak zadrżała spojrzał na nią mrużąc
oczy- Co się stało?
-
Nic po prostu nienawidzę mioteł- powiedziała.
-Dlaczego?
-
To kolejne pytanie profesorze?
-
Tak
-
Mam lęk wysokości- odparła wzruszając ramionami- Jak mieli na imię Pańscy
rodzice?
-
Eileen i Tobiasz- odpowiedział – Jak to się stało, że zaprzyjaźniłaś się z tymi
kretynami?
-
Niech Pan ich tak nie nazy… a zresztą nieważne, w pierwszej klasie gdy troll
wdarł się do zamku, jak się później okazało to Quirrell go wpuścił, Harry i Ron
uratowali mi życie, od tamtej pory zostaliśmy przyjaciółmi- powiedział i
uśmiechnęła się na to wspomnienie- Dlaczego Pan mnie nie lubi?
Snape
spojrzał na nią i zauważył, że bardzo chcę usłyszeć odpowiedź na to pytanie.
-
Granger to nie prawda, że cię nie lubię – odparł, a widząc jej wątpiącą minę
mówił dalej- Nie jestem miłym człowiekiem, co oznacza, że nie zachowuje się jak
Lockhart, ale mogę ci przysiąc, że nie czuje do ciebie nienawiści.
-
Dziękuję – powiedziała z uśmiechem- Teraz pan zadaję pytanie.
-
Co zrobiłaś w drugiej klasie, że przemieniłaś się w kota?- zapytał.
-
No ja.. eee..
-
Granger, mówiłem żebyś się nie zachowywała jak Potter- warknął, na co
odpowiedziała mu słabym uśmiechem- Nie będę wyciągał żadnych konsekwencji.
-
Naprawdę?- zapytała z nadzieją.
-
Naprawdę, więc mów.
-
Uwarzyłam Eliksir Wielosokowy, dzięki któremu Harry i Ron zmienili się w
Crabbe’a i Goyle’a, by potem dostać się do pokoju wspólnego Ślizgonów i wypytać
Malfoy’a o komnatę tajemnic, ja zamiast zdobyłam włos Milicenty Bulstrode, ale
niestety okazało się, że należał do jej kota..resztę już Pan zna.
Snape
patrzył na nią przez chwilę w szoku, by po chwili wybuchnąć śmiechem.
Hermiona
patrzyła jak urzeczona na śmiejącego się profesora, pierwszy raz widziała go
szczęśliwego.
-
Na Merlina, wy to naprawdę macie bujną wyobraźnie, myśleliście że Draco jest
dziedzicem Slitherinu?
-
Tak- odparła wzruszając ramionami, po czym nie zważając na jego chichoty zadała
pytanie- Dlaczego chodzi Pan zawsze na czarno?
-
Bo lubię – powiedział – Co cię łączy z Wesleyem?
-
Jesteśmy przyjaciółmi- odpowiedziała, a widząc jego sceptyczną minę
kontynuowała- Przyznaje że na szóstym roku się w nim podkochiwałam, ale mi
przeszło.
Teraz
moje kolej, sądzi pan że mogłabym zostać nauczycielką w Hogwarcie?
-
Tak – odparł stanowczo- Co ci się w nocy, śniło?
-
Co?- zapytała patrząc na niego z niepokojem.
-
Miałaś koszmar, chcę wiedzieć czego dotyczył.
-
Bellatriks gdy mnie torturowała w domu Malfoyów- wyszeptała cicho, po czym
chcąc zmienić temat zapytała- Dlaczego Pan nosi surdut?
-
Zakrywa blizny- odpowiedział i spojrzał na nią z błyskiem w oczach- Czego się
dowiedzieli Potter i Weasley, że przestali się do ciebie odzywać?
Hermiona
spojrzała na niego zmieszana.
-
Ja…oni…ja odmawiam odpowiedzi na to pytanie- powiedziała cała czerwona na
twarzy- Jaki kształt przybiera Pana patronus?
-Łania-
odparł – To ty na drugim roku wykradłaś mi składniki prawda?
-
Tak- odpowiedziała – Czy ma Pan kogoś?
-
O co ci chodzi Granger?- zapytał ostro.
-
Chodzi mi o to… czy ma pan dziewczynę – zapytała cicho.
-
Nie, nie mam- odparł – Jak udało wam się w trzeciej klasie uwolnić Blacka i
tego gryfa?
-
Dzięki zmieniaczowi czasu- powiedziała z uśmiechem- Co łączyło pana z Lili
Potter?
-
Byliśmy przyjaciółmi – odpowiedział- Nie wydajesz się przygnębiona faktem, że
kretyni się do ciebie nie odzywają, dlaczego?
-
Ponieważ wiem, że za miesiąc są egzaminy końcowe, więc zaczną ze mną rozmawiać,
bym im pomogła, a poza tym mam jeszcze Ginny która mnie wspiera? Teraz moje
pytanie.
-
Dlaczego przestał się pan przyjaźnić z Lili?
-
Nazwałem ją szlamą i się obraziła – warknął- Czy Weasley’ówna wie co
spowodowało spór między tobą a przyjaciółmi?
-
Tak, jest moją najlepszą przyjaciółką i mnie wspiera- przytaknęła – Mogę coś
Panu powiedzieć? Coś co nie będzie miłe?
-
Jeśli musisz- zgodził się.
-
Moim zdaniem Lili Evans nie była Pana przyjaciółką- zaczęła a widząc jego
gniewne spojrzenie, uniosła rękę by dał jej nie przerywał- Niech mi Pan powie
jedną rzecz, przeprosił Pan ją?
-
Tak- warknął, patrząc na nią wzrokiem którego każdy uczeń się boi.
-
Więc nie zachowała się jak przyjaciółka- powiedziała, a widząc jego zdumione
spojrzenie, dodała- Gdyby Harry albo Ron nazwali mnie szlamą, byłabym załamana,
to prawda, ale gdyby przyszli mnie przeprosić, a zna ich Pan i wie że ich
przeprosiny wyglądałyby raczej niezgrabnie, to bym im wybaczyła, ponieważ od
tego są przyjaciele, wspierają się i wybaczają sobie.
Snape
siedział wyprostowany i patrzył martwym wzrokiem przed siebie. Hermiona chcąc
dać mu chwilę, wstała i zaczęła szykować herbatę.
-
Jak wyobrażasz sobie przyszłość?- usłyszała nagle, odwróciła się w stronę
Mistrza Eliksirów, który przywdział maskę opanowania i jak widać wrócił do gry.
Uśmiechnęła się i postawiwszy kubek z herbata przed nim usiadła przy stole.
-
Mam nadzieję, że wyjdę za mąż, będę mieć dzieci i zostanę nauczycielką w Hogwarcie-
odpowiedziała z rozmarzoną miną, po czym spojrzała na niego poważnie- Gniewa
się Pan na mnie?
-
To twoje pytanie?- zapytał, a gdy potaknęła odparł- Nie Granger, nie gniewam
się. A teraz ja.. Jak pozbyłaś się Rity Skeeter?
-
Okazało się, że jest animagiem i zmienia się w żuka, więc gdy kiedyś zauważyłam
ją gdy się przemieniła, złapałam ją i zamknęłam w słoiku, wypuściłam ja dopiero
gdy złożyła przysięgę, że zostawi mnie i moich przyjaciół w spokoju-
odpowiedziała zarumieniona- Dlaczego podpisywał się Pan w szkole Książę
Półkrwi?
-
Nazwa ta pochodzi od nazwiska mojej matki, czarownicy Eileen Prince, a także
faktu, iż mój ojciec był mugolem.- powiedział – W jaki sposób ochroniłaś
rodziców, w czasie wojny? Słyszałem tylko, że wysłałaś ich do Australii.
-
Wymazałam im pamięć, lecz wprowadziłam pewne zmiany w zaklęciu, dzięki temu
mogłam im przywrócić wspomnienia- odpowiedziała- Kiedy przystąpił pan do
śmiercożerców?
-
Po ukończeniu szkoły- odparł – Czego chciałabyś uczyć w Hogwarcie?
-
Zaklęć, profesor Flitwick, chce odejść na emeryturę, więc profesor Dumbledore
zaproponował mi to stanowisko- powiedziała z promiennym uśmiechem- Dlaczego
przez te wszystkie lata pomagał pan Draconowi?
-
Jest moim chrześniakiem- odparł – Jak wygląda twój bogin?
-
Ostatnio widziałam bogina w domu Syriusza dwa lata temu i była to Profesor
McGonagall mówiąca, że oblałam egzaminy. A pana?
-
Widzę jak ktoś umiera- powiedział, patrząc na nią uważnie- Czym zajmują się
twoi rodzice?
-
Są dentystami- odparła, a widząc jego z zdumioną minę wyjaśniła- zajmują się
naprawą zębów, bez czarów. Chciałby pan mieć dzieci?
-
Tak- warknął – Dlaczego Weasley’ówna nie poszła z tobą szukać kota?
-
Wyszła na randkę z Draco i nie chciałam im przeszkadzać- powiedziała wzruszając
ramionami- Co spowodowało, że został Pan szpiegiem?
-
Przepowiednia- powiedział tylko – Spotykasz się z kimś?
-
Nie- odparła ze śmiechem- Teraz moja kolej, jeśli dobrze policzyłam, jest to
ostatnie pytanie…- Zaczęła lecz nie dokończyła, ponieważ przerwał jej huk na
zewnątrz.
Hahah, super, serio.
OdpowiedzUsuńSeverus jest taki... swój. Niemiły, arogancki itp. lecę czytać dalej ! :D
Uwielbiam jak bohaterzy grają w 21 pytań! ♥
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńSeverus taki wredny, a zarazem miły i te pytania :)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie