środa, 21 sierpnia 2013

Dwa dni prawdy cz. I

- Krzywołap!- krzyczała brązowowłosa dziewczyna, przedzierając się przez las- Wracaj tu!
Nagle usłyszała jakiś odgłos za plecami, zatrzymała się w miejscu przerażona i wydobyła drżącymi rękami różdżkę.
- Schowaj ten patyk kretynko- warknęła czarna postać, wyłaniająca się z cienia.
Hermiona odwróciła się gwałtownie i stanęła twarzą w twarz z Mistrzem Eliksirów.
- Pan profesor- powiedziała i zdała sobie sprawę, że wpadła w kłopoty.
- Cóż za wspaniała dedukcja Granger- warknął i spojrzał na nią z krzywym uśmieszkiem- Należy ci się dwadzieścia punktów.
- Przyznaje mi Pan punkty?- zapytała zaszokowana.
-Chyba uderzyłaś się w głowę Granger! Ja ci nie przyznaje punktów, tylko odejmuje – prychnął.
- W takim razie, to nic nowego- odparła i wzruszając ramionami ruszyła przed siebie.
- Granger, do cholery gdzie się wybierasz?- zapytał Snape łapiąc ją za łokieć.
- Szukać Krzywołapka- powiedziała rozglądając się wokoło.
- Kogo?- zdziwił się, patrząc na nią jak na wariatkę.
- się Krzywołapka, mojego kota- odpowiedziała patrząc na niego prosząco- Ja muszę go znaleźć, on na pewno się boi.
- Granger a czy ty wiesz, co oznacza Zakaz?- zapytał wysoko unosząc brew.
- Zakaz to kulturowy znak mówiący o tym, by czegoś nie robić. Zakazy często łączą się z tabu i występują bezapelacyjnie w każdym środowisku. Złamanie zakazu skutkuje w większości karą.- odpowiedziała bez zastanowienia.
- Pięć punktów od Gryfindoru za twoje popisy, to raz- powiedział i zaczął ją ciągnąć w stronę polany- Po drugie szlaban, dwa tygodnie na czyszczeniu kociołków powinno ci dobrze zrobić, po trzecie, jeżeli wiesz, co oznacza zakaz, to, dlaczego do jasnej cholery wchodzisz do ZAKAZANEGO LASU?!- warknął, zatrzymując się gwałtownie i patrząc na nią zmrużonymi oczami.
- Muszę znaleźć Krzywołapa – odparła – A widziałam jak wbiegł do lasu… nie mogę go tu zostawić samego, może mu się coś stać..
- Granger ty idiotko – przerwał jej Snape – Twój kot jest bezpieczniejszy tu, bardziej niż ty w Hogwarcie- a widząc jej zaskoczoną minę prychnął- Czyżby Panna – wiem – to – wszystko, czegoś nie wiedziała?
- Niby, czego?- zapytała, wyrywając swoje ramię z jego uścisku i patrząc na niego z rękami założonymi na piersiach.
- A tego, że zwierzęta w Zakazanym lesie  są pod ochroną centaurów, więc nic im nie grozi- warknął i ruszył na przód, z uśmieszkiem triumfu, nie często się zdarzałoby Granger czegoś nie wiedziała, a tu proszę…
- A gdzie to jest napisane?- zapytała idąc za nim.
- W księdze „ Prawa i obowiązki czarodziejskich ras” autorstwa czterech założycieli Hogwartu- powiedział i zerknął za siebie, gdy nie usłyszał za sobą jej kroków. Stała prosto i patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami- Granger, co ci się znowu stało?
- Jest taka książka?- zapytała podniecona i nim się zorientował stała przed nim- Gdzie ona jest? Można ją przeczytać? Jest gruba? Ile jest egzemplarzy? Mogę ją gdzieś kupić?
- Granger zamknij się – warknął, chcąc przerwać lawinę pytań, gdy dziewczyna popatrzyła na niego prosząco, przewrócił oczami- Egzemplarzy jest dwa, jeden ma Ministerstwo a drugi jest w Hogwarcie.
- Gdzie? W bibliotece? Nie, na pewno nie, przecież bym znalazła- powiedziała sama do siebie, a potem znów spojrzała na niego.
- Księgę ma jeden z profesorów- powiedział z uśmieszkiem i ruszył dalej, słysząc jej kroki pomyślał, że zabawa się rozpoczyna.
- Który? Profesor Sprout? Profesor McGonagall? Profesor Flitwick? Dyrektor?- wymieniała, a on tylko kiwał przecząco głową – To kto?
- Ja- powiedział z satysfakcją i przystanął patrząc na nią współczująco- I jaka szkoda, że jej nigdy nie zobaczysz.
- Czemu?- zapytała buntowniczo- Przecież jej nie zniszczę, mogę nawet czytać ją w klasie, jeżeli Pan nie chce, by książka opuszczała lochy..
- Granger nie dam ci tej książki- warknął i ruszył na polanę, która była już niedaleko.
- Przecież ja jej nie chcę zabrać, tylko pożyczyć!- wykrzyknęła zdesperowana – Dlaczego nie chce Pan mi pozwolić jej przeczytać?
- Dlatego, głupia dziewucho, … teraz słuchaj, ponieważ ci odpowiadam …NIE LUBIĘ Gryfonów krzyknął i odwrócił się nagle, przez co Hermiona nie miała czasu się zatrzymać i wpadła na Mistrza Eliksirów. Snape złapał dziewczynę, lecz nie mogąc utrzymać równowagi runęli na ziemię. Hermiona wylądowała na Severusie, czym oboje nie byli zachwyceni.
- Złaź ze mnie Granger- warknął Snape.
- Chciałabym profesorze, ale się zaplątałam- odparła, próbując się wydostać z plątaniny jej swetra i jego szat.
- Cholerna Gryfonka- prychnął i chcąc jej pomóc szarpnął jej swetrem, lecz nic to nie dało, szarpali się jeszcze przez chwilę, gdy Hermiona przestała próbować.
- Granger, co ty wyrabiasz? Nie czas na odpoczynek- powiedział zimno Snape, patrząc na dziewczynę groźnie.
- Tak się nie uda panie profesorze, musimy się obrócić na bok, wtedy będzie łatwiej- odpowiedziała, nie mając innego pomysłu, Mistrz Eliksirów, chwycił dziewczynę i przewrócił się z nią na bok, by w następnej chwili usłyszeć jej przerażony krzyk. Gdy próbowali zmienić pozycje, nie zauważyli, że obok nich jest stromy spad, więc gdy Snape odwrócił się w prawo, zaczęli spadać.
Severus objął mocniej dziewczynę, by ochronić ją przed upadkiem, właśnie przypomniał sobie, dokąd to urwisko prowadzi.
Po chwili uderzył plecami w wystający konar drzewa, syknął z bólu, wypuszczając Gryfonkę z ramion.
- Panie profesorze, co się Panu stało?- zapytała przerażona Hermiona, a widząc jego twarz wykrzywioną z bólu, ostrożnie przewróciła go na bok, by uleczyć jego obrażenia. Gdy spojrzała na jego plecy ujrzała kawałek ostrego kawałka drewna wbitego w jego plecy, nie wiele myśląc wyjęła go i wymruczała zaklęcie lecznicze, po którym rana zniknęła- W porządku?
- Tak- warknął i wstał rozglądając się wokoło- Przez twoje wycieczki na ratunek sierściuchowi, jesteśmy uwięzieni tu dwa dni.
- Że co?- zapytała zdumiona, a zarazem przerażona- Jak dwa dni? Dlaczego? Gdzie jesteśmy?
- Powiedzmy, że to jest dodatkowy schron dla dziwadeł – powiedział zimno Mistrz Eliksirów, podszedł do drzewa i zaczął mruczeć jakieś zaklęcie, Hermiona ciekawa stanęła przy nim, nagle w pniu drzewa pojawiły się drzwi, Snape nie zważając na dziewczynę pchnął je i wszedł do środka, Hermiona nie zastanawiając się wiele ruszyła za nim. Znaleźli się w małym pokoju, w którym znajdowało się łóżko stół z krzesłami, półka z książkami, mały aneks kuchenny i po prawej dziewczyna dostrzegła drzwi.
- Dokąd te drzwi pro…- zaczęła lecz przerwał jej Snape siadając przy stole.
- Do łazienki- powiedział i spojrzał na nią groźnie- Siadaj, nie stój, jakby cię przykleili do podłogi.
- Gdzie my jesteśmy?- zapytała siadając i rozglądając się z ciekawością.
- Dumbledore stworzył to miejsce dla Lupina, gdy ten przemieniał się w wilkołaka.
- Ale przecież, Remus przemieniał się w Wrzeszczącej Chacie i…
- Granger, że się tam przemieniał, nie oznacza, że siedział tam przez cały czas – warknął- Łaził po Zakazanym lesie, do czasu zakończenia się pełni księżyca.
- Więc dyrektor, stworzył mu miejsce gdzie może przeczekać, gdy po przemianie będzie zbyt wyczerpany by wrócić przez tunel pod Bijącą Wierzbą – powiedziała ze zrozumieniem.
- Tak –przytaknął.
- Ale dlaczego jesteśmy uwięzieniu tu dwa dni?- zapytała przypominając sobie jego słowa.
- Dlatego, że nasz szanowny dyrektor, w napadzie geniuszu- powiedział z sarkazmem- rzucił na ten pokój czar, który powoduje iż nie da się wydostać z urwiska, w czasie pełni i dwa dni po niej, a …
- A pełnia była wczoraj, więc musimy tu siedzieć do piątku- dokończyła za niego i schowała twarz w dłoniach- Nie wierzę, że musiało mnie to spotkać.
- Podzielam twoje odczucia – prychnął Snape, po czym wstał i zdjąwszy pelerynę położył się na łóżku- Dobranoc.
- Dobranoc? – zawołała zbulwersowana Hermiona wstając- Co Pan wyrabia?
- Chcę spać, więc bądź tak miła i się zamknij!- warknął i zamknął oczy przykrywając się kocem.
Dziewczyna podeszła do łóżka i wyrwała mu spod głowy poduszkę i zerwała z niego koc.
- Granger, co ty wyrabiasz?!- krzyknął wściekły siadając.
- Tu jest jedno łóżko- powiedziała patrząc na niego zmrużonymi oczami.
- Genialna jesteś – powiedział z ironią – Chcesz mnie jeszcze jakoś oświecić? Może chcesz mi oznajmić że jest noc?
- To nie jest śmieszne- warknęła i spojrzała na niego groźnie- Jeżeli Pan zajmie łóżko, to gdzie ja mam spać?
- Na podłodze – warknął i próbował odebrać jej pościel, lecz zrobiła krok w tył uniemożliwiając mu to.
- Ja mam spać na podłodze? Dlaczego?- zapytała.
- A dlaczego nie? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ponieważ jestem kobietą – a słysząc jego chichot, spojrzała na niego jak bazyliszek na ofiarę- Z czego się Pan śmieje?
- Z ciebie- odparł i położył się z powrotem na łóżku biorąc drugą poduszkę.
- Niby czemu?
- Nie jesteś żadną kobietą smarkulo – warknął i zamknął znowu oczy.
- A pan nie jest gentelmanem!- odwarknęła i tupnęła nogą.
- Cieszy mnie, że to wyjaśniliśmy – odparł i otworzył jedno oko, by zobaczyć jej wściekłą minę.
- Nie będę spała na podłodze!- warknęła i nie zważając na nic ściągnęła buty i przekroczywszy Mistrza Eliksirów ułożyła się na łóżku od strony ściany.
- Granger co ty wyrabiasz?- wykrzyknął zdumiony jej zachowaniem Snape.
- Śpię –warknęła i ułożyła się na poduszce, po czym przykryła się szczelnie kocem- Dobranoc.
- Ty kpisz, czy o drogę pytasz?- zapytał wściekły i nie zważając na jej protesty wyszarpał koc.
- Niech mi pan go odda- zawołała oburzona, on tylko uśmiechnął się krzywo i okrył się kocem – Jak pan chce- warknęła i pociągnęła za róg i wsunęła się obok Severusa pod przykrycie.
- Granger..-zaczął zaszokowany.
- Niech Pan nie zaczyna- warknęła zirytowana- Jeżeli mamy spędzić tu dwa dni, jakoś musimy przełknąć swoje towarzystwo, dobranoc.
Snape chciał na nią nawrzeszczeć, lecz zdał sobie sprawę, że dziewczyna już spała.
- Jak ona tak szybko, mogła zasnąć?- zdziwił się, po czym nie mając innego wyjścia, zamknął oczy i pogrążył się w objęciach Morfeusza.

- Nie, nie powiem, zabij mnie, ale nie powiem- jęczała Hermiona przez sen, Snape obudził się gwałtownie i spojrzał na dziewczynę, która rzucała się na łóżku, płacząc przez sen.
- Świetnie, jeszcze mi tego brakowało- mruknął i nie wiele myśląc wziął ją w objęcia i mówił do niej kojącym głosem- Granger już jesteś bezpieczna, nie rycz…
Po chwili zauważył, że dziewczyna się uspokoiła, chciał się odsunąć, ale Hermiona oplotła go mocno ramionami i wtuliła się w niego, nie pozwalając mu się ruszyć.
- No świetnie, jak rano się obudzi, to gotowa mnie oskarżyć o molestowanie – mruknął i schowawszy twarz w jej włosy zasnął.
Hermiona obudziła się leżąc na czymś wygodnym, czuła się wspaniale i bezpiecznie, po chwili zdecydowała się otworzyć oczy i aż krzyknęła z przerażenia.
- Nie krzycz idiotko- warknął Snape i wypuścił ją z objęć i odwrócił się do niej plecami.
- Jak…co…no- jąkała się nie wiedząc co powiedzieć.
- Elokwencja, godna Pottera- prychnął.
- Proszę nie obrażać Harrego!- Krzyknęła zła, siadając na łóżku i oparła się o ścianę.
- Prędzej świnie zaczną latać, nią ja nie będę obrażać Pottera- warknął.
- No to od początku roku powinien Pan być dla Harrego miły- odparła słodko, Mistrz Eliksirów, odwrócił głowę w jej stronę.
- O czym ty do cholery mówisz Granger? Jak spadaliśmy uderzyłaś się w głowę?- zapytał patrząc na nią jak na wariatkę.
- Powiedział Pan, że jak świnie zaczną latać, będzie Pan miły dla Harrego, a ja widziałam siedem latających świń wczoraj i to nie pierwszy raz- odparła trzepocząc rzęsami.
- Gdzie?
- Na boisku do quidditcha, wczoraj … mieli trening- powiedziała i spojrzała na niego zmrożonymi oczami?
- Wczoraj trening mieli Ślizgoni Granger- odparł patrząc na nią groźnie.
- No przecież mówię, że świnie – powiedziała kręcąc głową- Pan mnie w ogóle nie słucha.
- Idiotka- mruknął i znów był odwrócony do niej plecami.
- Niech Pan mnie nie obraża- warknęła.
- Bo co?
- Bo to- powiedziała i nogami zepchnęła go z łóżka. Snape z łoskotem uderzył o podłogę. Hermiona zdając dobie sprawę co zrobiła szybko podniosła się z łóżka i uciekła do łazienki.
- Zasłużył Pan- krzyknęła jeszcze i zatrzasnęła drzwi.
Severus leżał koło łóżka i zastanawiał się jakimi klątwami ją przekląć.
- Może Albus się nie zorientuje, że Granger zniknęła i będę mógł ją gdzie tu zakopać, albo użyć jej ciało jako składniki eliksirów- mruczał pod nosem, wstając i doprowadzając się do porządku- Szkoła by zaoszczędziła na kupnie składników z Nokturna i ja bym był zadowolony…
Hermiona otworzyła cicho drzwi i ostrożnie wychyliła głowę, chcąc się przekonać czy może wyjść, bez narażania życia.
- Kogoś szukasz?- usłyszała i z przerażenia podskoczyła uderzając kolanem o framugę drzwi.
- Ała, musi mnie Pan tak straszyć?- spojrzała na stojącego obok drzwi Snape’a.
- Straszyć, krzyczeć, przedrzeźniać, denerwować, poprawiać- wymieniał, patrząc na nią z wysoko uniesioną brwią- to są moje cele życiowe Granger.
- Pogratulować- mruknęła, po czym pisnęła gdy chwycił ją za rękę i wyciągnął z łazienki.
- Radzę ci się przygotować psychicznie, ponieważ jak wyjdę to mam zamiar wcielić w życie połowę wymienionych przeze mnie celów- warknął i wszedł do łazienki trzaskając drzwiami.
- To mam przerąbane – wyszeptała i rozglądnęła się po pomieszczeniu, zaburczało jej w brzuchu więc postanowiła poszukać czegoś do jedzenia, z radością odkryła, że pułki są pełne składników, więc chcąc zając czymś ręce czekając na Armagedon w wykonaniu Mistrza Eliksirów zaczęła przygotowywać śniadanie.
Snape gdy wszedł do pokoju ze zdziwieniem zauważył Granger nakrywającą do stołu.
- Niech Pan siada profesorze- powiedziała z niepewnym uśmiechem, gdy zajął miejsce nałożyła mu na talerz omlet – Smacznego.
Severus popatrzył podejrzliwie na dziewczynę siedzącą naprzeciwko i z zapałem zabierającą się za jedzenie, gdy wyczuła jego wzrok na sobie, spojrzała mu w oczy.
- No niech Pan je, przecież Pana nie otruje- powiedziała przewracając oczami, gdy wziął pierwszy kęs, uśmiechnęła się figlarnie i dodała- Chyba…
- Granger twoje poczucie humoru, jest powalające – mruknął.
Hermiona już miała mu odpyskować, gdy zobaczyła jego gniewny wzrok, nie chcąc sobie bardziej zaszkodzić, nie odezwała się do końca posiłku.
- Co teraz będziemy robić?- zapytała podpierając głowę jedną ręką i patrząc na niego.
- Ja będę krzyczeć, ty będziesz słuchać, a na koniec mnie przeprosisz – warknął.
- To ja może od razu Pana przeproszę i może my ominąć krzyki?- zapytała, a widząc jego zdumione spojrzenie, wzruszyła ramionami- Nie wolałby Pan porozmawiać?
- O czym?- zapytał krzyżując na piersiach ręce.
- O czym Pan chce… możemy zagrać w dwadzieścia jeden pytań- zaproponowała z uśmiechem.
-O co w tym chodzi do cholery?- zapytał, patrząc na nią podejrzliwie.
- Zadajemy sobie na zmianę pytanie i tylko raz możemy odmówić odpowiedzi, a i oczywiście wszystko musi być mówione zgodnie z prawdą- odpowiedziała.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł…- zaczął.
- Tchórzy Pan?- zapytała patrząc na niego wyzywająco.
- Nie tchórzę głupia dziewucho- warknął, po chwili ciszy powiedział – Dobrze, zagramy.
- Wspaniale- ucieszyła się Hermiona- Kto zaczyna?
- Ty- mruknął.
- Dobrze, więc na początek coś prostego…- myślała na głos- Jak brzmi Pana drugie imię?
- Po co ci to wiedzieć?- zapytał patrząc na nią podejrzliwie.
- To jest moje pytanie Panie profesorze, niech się Pan nie obawia, wszystko co dziś tu usłyszymy zostanie pomiędzy nami.
- Dobrze- odparł – Tobiasz.
- Tobiasz- powtórzyła z uśmiechem – Ładne imię, teraz Pana kolei.
- Dlaczego zawsze musisz być najlepsza?- zapytał po chwili.
Spojrzała na niego poważnie.
- Ponieważ chcę sobie udowodnić, że pasuję do tego świata – odparła wzruszając ramionami- Teraz ja… dlaczego jest Pan taki nie miły na lekcjach?
- Eliksiry to nie zabawa, jeden zły ruch i można wysadzić pół zamku- warknął- Dlaczego do Zakazanego Lasu przyszłaś sama, a nie z Potter’em i Weasley’em?
Hermiona spojrzała na niego smutno.
- Dowiedzieli się czegoś i nie są tym zachwyceni, chcąc abym zmieniła zdanie, postanowili się do mnie nie odzywać.
- się Idioci- warknął, na co ona się lekko uśmiechnęła
– Co Pan robi w wolnym czasie?
- Wolnym czasie? Przygotowuje eliksiry i…- zaczął.
- Nie Panie profesorze, chodzi mi o to, co Pan robie gdy nie zajmuje się pan eliksirami.
- Czytam lub latam na miotle- odparł a widząc jak zadrżała spojrzał na nią mrużąc oczy- Co się stało?
- Nic po prostu nienawidzę mioteł- powiedziała.
-Dlaczego?
- To kolejne pytanie profesorze?
- Tak
- Mam lęk wysokości- odparła wzruszając ramionami- Jak mieli na imię Pańscy rodzice?
- Eileen i Tobiasz- odpowiedział – Jak to się stało, że zaprzyjaźniłaś się z tymi kretynami?
- Niech Pan ich tak nie nazy… a zresztą nieważne, w pierwszej klasie gdy troll wdarł się do zamku, jak się później okazało to Quirrell go wpuścił, Harry i Ron uratowali mi życie, od tamtej pory zostaliśmy przyjaciółmi- powiedział i uśmiechnęła się na to wspomnienie- Dlaczego Pan mnie nie lubi?
Snape spojrzał na nią i zauważył, że bardzo chcę usłyszeć odpowiedź na to pytanie.
- Granger to nie prawda, że cię nie lubię – odparł, a widząc jej wątpiącą minę mówił dalej- Nie jestem miłym człowiekiem, co oznacza, że nie zachowuje się jak Lockhart, ale mogę ci przysiąc, że nie czuje do ciebie nienawiści.
- Dziękuję – powiedziała z uśmiechem- Teraz pan zadaję pytanie.
- Co zrobiłaś w drugiej klasie, że przemieniłaś się w kota?- zapytał.
- No ja.. eee..
- Granger, mówiłem żebyś się nie zachowywała jak Potter- warknął, na co odpowiedziała mu słabym uśmiechem- Nie będę wyciągał żadnych konsekwencji.
- Naprawdę?- zapytała z nadzieją.
- Naprawdę, więc mów.
- Uwarzyłam Eliksir Wielosokowy, dzięki któremu Harry i Ron zmienili się w Crabbe’a i Goyle’a, by potem dostać się do pokoju wspólnego Ślizgonów i wypytać Malfoy’a o komnatę tajemnic, ja zamiast zdobyłam włos Milicenty Bulstrode, ale niestety okazało się, że należał do jej kota..resztę już Pan zna.
Snape patrzył na nią przez chwilę w szoku, by po chwili wybuchnąć śmiechem.
Hermiona patrzyła jak urzeczona na śmiejącego się profesora, pierwszy raz widziała go szczęśliwego.
- Na Merlina, wy to naprawdę macie bujną wyobraźnie, myśleliście że Draco jest dziedzicem Slitherinu?
- Tak- odparła wzruszając ramionami, po czym nie zważając na jego chichoty zadała pytanie- Dlaczego chodzi Pan zawsze na czarno?
- Bo lubię – powiedział – Co cię łączy z Wesleyem?
- Jesteśmy przyjaciółmi- odpowiedziała, a widząc jego sceptyczną minę kontynuowała- Przyznaje że na szóstym roku się w nim podkochiwałam, ale mi przeszło.
Teraz moje kolej, sądzi pan że mogłabym zostać nauczycielką w Hogwarcie?
- Tak – odparł stanowczo- Co ci się w nocy, śniło?
- Co?- zapytała patrząc na niego z niepokojem.
- Miałaś koszmar, chcę wiedzieć czego dotyczył.
- Bellatriks gdy mnie torturowała w domu Malfoyów- wyszeptała cicho, po czym chcąc zmienić temat zapytała- Dlaczego Pan nosi surdut?
- Zakrywa blizny- odpowiedział i spojrzał na nią z błyskiem w oczach- Czego się dowiedzieli Potter i Weasley, że przestali się do ciebie odzywać?
Hermiona spojrzała na niego zmieszana.
- Ja…oni…ja odmawiam odpowiedzi na to pytanie- powiedziała cała czerwona na twarzy- Jaki kształt przybiera Pana patronus?
-Łania- odparł – To ty na drugim roku wykradłaś mi składniki prawda?
- Tak- odpowiedziała – Czy ma Pan kogoś?
- O co ci chodzi Granger?- zapytał ostro.
- Chodzi mi o to… czy ma pan dziewczynę – zapytała cicho.
- Nie, nie mam- odparł – Jak udało wam się w trzeciej klasie uwolnić Blacka i tego gryfa?
- Dzięki zmieniaczowi czasu- powiedziała z uśmiechem- Co łączyło pana z Lili Potter?
- Byliśmy przyjaciółmi – odpowiedział- Nie wydajesz się przygnębiona faktem, że kretyni się do ciebie nie odzywają, dlaczego?
- Ponieważ wiem, że za miesiąc są egzaminy końcowe, więc zaczną ze mną rozmawiać, bym im pomogła, a poza tym mam jeszcze Ginny która mnie wspiera? Teraz moje pytanie.
- Dlaczego przestał się pan przyjaźnić z Lili?
- Nazwałem ją szlamą i się obraziła – warknął- Czy Weasley’ówna wie co spowodowało spór między tobą a przyjaciółmi?
- Tak, jest moją najlepszą przyjaciółką i mnie wspiera- przytaknęła – Mogę coś Panu powiedzieć? Coś co nie będzie miłe?
- Jeśli musisz- zgodził się.
- Moim zdaniem Lili Evans nie była Pana przyjaciółką- zaczęła a widząc jego gniewne spojrzenie, uniosła rękę by dał jej nie przerywał- Niech mi Pan powie jedną rzecz, przeprosił Pan ją?
- Tak- warknął, patrząc na nią wzrokiem którego każdy uczeń się boi.
- Więc nie zachowała się jak przyjaciółka- powiedziała, a widząc jego zdumione spojrzenie, dodała- Gdyby Harry albo Ron nazwali mnie szlamą, byłabym załamana, to prawda, ale gdyby przyszli mnie przeprosić, a zna ich Pan i wie że ich przeprosiny wyglądałyby raczej niezgrabnie, to bym im wybaczyła, ponieważ od tego są przyjaciele, wspierają się i wybaczają sobie.
Snape siedział wyprostowany i patrzył martwym wzrokiem przed siebie. Hermiona chcąc dać mu chwilę, wstała i zaczęła szykować herbatę.
- Jak wyobrażasz sobie przyszłość?- usłyszała nagle, odwróciła się w stronę Mistrza Eliksirów, który przywdział maskę opanowania i jak widać wrócił do gry. Uśmiechnęła się i postawiwszy kubek z herbata przed nim usiadła przy stole.
- Mam nadzieję, że wyjdę za mąż, będę mieć dzieci i zostanę nauczycielką w Hogwarcie- odpowiedziała z rozmarzoną miną, po czym spojrzała na niego poważnie- Gniewa się Pan na mnie?
- To twoje pytanie?- zapytał, a gdy potaknęła odparł- Nie Granger, nie gniewam się. A teraz ja.. Jak pozbyłaś się Rity Skeeter?
- Okazało się, że jest animagiem i zmienia się w żuka, więc gdy kiedyś zauważyłam ją gdy się przemieniła, złapałam ją i zamknęłam w słoiku, wypuściłam ja dopiero gdy złożyła przysięgę, że zostawi mnie i moich przyjaciół w spokoju- odpowiedziała zarumieniona- Dlaczego podpisywał się Pan w szkole Książę Półkrwi?
- Nazwa ta pochodzi od nazwiska mojej matki, czarownicy Eileen Prince, a także faktu, iż mój ojciec był mugolem.- powiedział – W jaki sposób ochroniłaś rodziców, w czasie wojny? Słyszałem tylko, że wysłałaś ich do Australii.
- Wymazałam im pamięć, lecz wprowadziłam pewne zmiany w zaklęciu, dzięki temu mogłam im przywrócić wspomnienia- odpowiedziała- Kiedy przystąpił pan do śmiercożerców?
- Po ukończeniu szkoły- odparł – Czego chciałabyś uczyć w Hogwarcie?
- Zaklęć, profesor Flitwick, chce odejść na emeryturę, więc profesor Dumbledore zaproponował mi to stanowisko- powiedziała z promiennym uśmiechem- Dlaczego przez te wszystkie lata pomagał pan Draconowi?
- Jest moim chrześniakiem- odparł – Jak wygląda twój bogin?
- Ostatnio widziałam bogina w domu Syriusza dwa lata temu i była to Profesor McGonagall mówiąca, że oblałam egzaminy. A pana?
- Widzę jak ktoś umiera- powiedział, patrząc na nią uważnie- Czym zajmują się twoi rodzice?
- Są dentystami- odparła, a widząc jego z zdumioną minę wyjaśniła- zajmują się naprawą zębów, bez czarów. Chciałby pan mieć dzieci?
- Tak- warknął – Dlaczego Weasley’ówna nie poszła z tobą szukać kota?
- Wyszła na randkę z Draco i nie chciałam im przeszkadzać- powiedziała wzruszając ramionami- Co spowodowało, że został Pan szpiegiem?
- Przepowiednia- powiedział tylko – Spotykasz się z kimś?
- Nie- odparła ze śmiechem- Teraz moja kolej, jeśli dobrze policzyłam, jest to ostatnie pytanie…- Zaczęła lecz nie dokończyła, ponieważ przerwał jej huk na zewnątrz.



3 komentarze:

  1. Hahah, super, serio.
    Severus jest taki... swój. Niemiły, arogancki itp. lecę czytać dalej ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam jak bohaterzy grają w 21 pytań! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    Severus taki wredny, a zarazem miły i te pytania :)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń