-
Co to było?- zapytała przerażona Hermiona.
-
A co ja jasnowidz jestem?- warknął wstając od stołu.
-
Skąd mam wiedzieć, że nie objawia Pan takiego talentu?- zapytała patrząc na
niego niewinnie.
-
Granger- syknął i skierował się w stronę drzwi- Masz stąd nie wychodzić.
-
Ale …- zaczęła.
-
Zrozumiałaś dziewczyno, co do Ciebie mówię?- zapytał groźnie.
-
Tak Panie profesorze- odparła patrząc na niego uważnie- Ale jeśli coś się Panu
stanie?
-
To wtedy będę miał zwolnienie lekarskie- warknął – Masz stąd nie wychodzić
zrozumiano?
-
Tak- przytaknęła i z przerażeniem patrzyła na wychodzącego mężczyznę.
Po
chwili usłyszała odgłosy walki, podeszła ostrożnie i uchyliła drzwi.
-
Nie wychodzę – mruknęła do siebie – Tylko zerknę, czy nie trzeba mu pomóc.
Wyjrzała
i pisnęła przerażona, obok drzewa zauważyła dziesięć wielkich, włochatych
pająków.
-Akromantule
– wyszeptała przerażona.
Snape
bez problemu pokonał cztery wielkie stwory, lecz nie zauważył dwóch kolejnych
zakradających się od tyłu.
-
Za Panem!- krzyknęła, Snape odwrócił się szybko, jednego ze stworów wysadził w
powietrze jednym zaklęciem, niestety drugi zaatakował go w tym samym momencie i
ukąsił, lecz zaraz podzielił żywot poprzednika, wybuchając, Severus zaczął
atakować następne pająki schodzące z urwiska. Hermiona chcąc pomóc Mistrzowi
Eliksirów w myślach przypominała sobie wszystkie informacje o pająkach.
-
Akromantule zamieszkuje gęsty las, tkając na ziemi kopulaste pajęczyny. Samice
są większe od samców i mogą jednorazowo złożyć do stu miękkich i białych jaj, z
których po sześciu, ośmiu tygodniach wylęgają się młode.
Kiedy
Akromantula jest zła lub podekscytowana jej szczypce wydają charakterystyczny
klekot. Jest jadowita. Żywi się mięsem, preferuje duże ofiary, ale jada również
skorupiaki. Boi się …..węży!
Nie
namyślając się długo wyciągnęła różdżkę i skierowała na pająki najbliżej
Severusa.
-Senpensortia-
krzyknęła, po czym z lekkim uśmiechem patrzyła jak pająki uciekają przed
wyczarowanymi wężami.
-
Granger miałaś nie wychodzić- wysyczał Snape opierając się o pień.
-
Nie wyszłam- zaprzeczyła gwałtownie- Przecież nadal stoję w progu.
-
Granger nie denerwuj mnie- warknął i chwycił się za pierś, jego twarz wykrzywił
grymas bólu.
-
Co Panu jest?- zapytała, podchodząc do niego szybko.
-
Wyszłaś – powiedział ze złośliwym uśmieszkiem- Szlaban…
Nie
dokończył opadając bezwładnie na ziemię.
-Profesorze!-
krzyknęła i zaczęła cucić mężczyznę, gdy nie zareagował, wyczarowała
niewidzialne nosze i lewitując Snape’a do pokoju, ułożyła go na łóżku.
Chcąc
opatrzyć Snape’a zaczęła odpinać mu guziki szat.
-
Wiesz inaczej wyobrażałam sobie scenę, w której widzę cię półnagiego-
powiedziała upewniwszy się, że nadal jest nieprzytomny- No jak by to
powiedzieć? Nie postarałeś się Severusie! Powinieneś zaprosić mnie na
romantyczną kolację, zabrać na spacer, pocałować a ty co?! Leżysz sobie
nieprzytomnie a ja cię rozbieram.
Delikatnie
ściągnęła z niego szatę i zaczęła rozpinać biały surdut, gdy i jego się
pozbyła, pisnęła przerażona, całe ciało mężczyzny pokrywały blizny spowodowane
zaklęciami niewybaczalnymi.
-
Co ci ten sku… zrobił- wyszeptała ze łzami w oczach- Gdyby Harry go nie zabił,
ja bym to zrobiła.
Nagle
zauważyła ślad po ukąszeniach pająków, zabierając się za leczenie ukąszeń,
przeklinała Voldemorta, śmiercożerców, Akromantule…
Wiedziała,
że musi się śpieszyć, w jego ciele krążył jad Akromantul, przez godzinę
mruczała nad nim zaklęcia, gdy upewniła się, że jego życiu nie zagraża już
niebezpieczeństwo, szepnęła- Ferula- by po chwili jego klatka piersiowa pokryta
była bandażami.
-
Mam nadzieję, że z tego wyjdziesz i będę mogła zdać ci ostatnie pytanie-
powiedziała i pocałowała go delikatnie w policzek.
Przykryła
go kocem i wyszła na zewnątrz.
-Cave
Inimicum- mruczała -Salvio Hexia, po chwili na odległości stu metrów pojawiły
się bariery ochronne, mające obronić ich przed następnym atakiem- Taki geniusz,
a nie pomyślał że ktoś może tu spaść- wyszeptała kręcąc głową i wróciła
do środka.
Przysunęła
sobie krzesło ku łóżku i wziąwszy książkę usiadła przypatrywała się
profesorowi.
-
Wiesz, że nie doszłoby do tego, gdybyś pożyczył mi „ Prawa i obowiązki
czarodziejskich ras”?- zapytała nieprzytomnego mężczyznę- ale nie, ty musiałeś
być uparty- po chwili zauważyła z niepokojem, że Snape trzęsie się z zimna.
Wiedziała, że to jeden z efektów ukąszenia.
-
Tylko nie to- wyszeptała – Nie ma tu więcej żadnych koców, jak…- nagle wpadła
na pomysł.
Rozebrała
się do bielizny i weszła pod koc przytulając się do Mistrza Eliksirów całym
ciałem.
Wiedziała,
że musi ogrzać go za wszelką cenę, a jedynym sposobem było przekazanie ciepła z
jej ciała.
-
Nie myśl sobie, że sprawia mi to przyjemność- mruknęła opierając głowę na jego
piersi, po czym uśmiechnęła się delikatnie- Może troszeczkę…
Nie
wiedziała kiedy zmorzył ją sen, obudziła się rano i z ulgą zorientowała się, że
Snape śpi spokojnie, wstała i ubrała się szybko, zmieniła bandaże Severusowi i
zjadła śniadanie.
Dziś
o północy skończy się czas działania zaklęcia i zostaną stąd uwolnieni.
Zastanawiała
się czy chłopaki już wiedzą, że nie tylko ona zniknęła.
-
Jeżeli dowiedzą się o Severusie, dostaną szału- pomyślała zaniepokojona, po
czym machnęła lekceważąco ręką- Kiedyś muszą się pogodzić z faktem, że
zakochałam się w ich wrogu numer jeden.
Hermiona
sprawdzając stan mężczyzny z niepokojem zauważyła, że tym razem ma gorączkę.
Znalazłszy ręcznik robiła mu zimne okłady co pół godziny, cały czas do niego
mówiąc.
-
W pierwszej klasie, okazało się że Hagrid wygrał smoka, po wykluciu nazwał go Norbert
– wspominała siedząc na łóżku i patrząc na Snape’a- Sprawiał dużo problemów,
dlatego Hagrid zgodził się go oddać. Razem z Harrym w nocy pod peleryną
niewidką zakradliśmy się wraz ze smokiem na wieżę Astronomiczną, czeka j….
gdzie był wtedy Ron?? A już wiem leżał w skrzydle szpitalnym, ponieważ Norbert
go ugryzł, ale wracając do rzeczy na wieży czekali koledzy Charliego Weasley’a
i zabrali Norberta do Rumunii, niestety śledził nas Malfoy i przez niego
mięliśmy szlaban, a wiesz co jest najśmieszniejsze? Okazało się, że Norbert to
tak naprawdę Norberta- zaśmiała się na to wspomnienie po czym wzięła ręcznik z
jego czoła i zmoczyła go w misce z zimną wodą – W drugiej klasie- zaczęła znowu
nakładając mu kompres na czoło- Albo omińmy drugą, trzecią, czwartą, piątą
klasę i przejdźmy do szóstej.. otrząsnęłam się z zauroczenia Ronem, gdy zaczął
spotykać się z Lavender, gdy Ginny zapytała mnie czy jestem zazdrosna
zaprzeczyłam zgodnie z prawdą, no i właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać,
dlaczego nie czuję już nic do Rona… I wiesz co się okazało? Że zakochałam się,
nie wiem nawet kiedy w pewnym obślizgłym, wrednym, niesprawiedliwym byłym
Ślizgonie. Powiedziałam o tym tylko Gin, a chłopaki dowiedzieli się dwa
miesiące temu, no…i się wściekli, zrobili mi awanturę, zaklinając na wszystko
karząc się odkochać.. uwierzysz?Nie odzywają się do mnie, a ja do nich, brakuje
mi ich, ale jako moi przyjaciele muszą akceptować moje decyzje, znając ich
trochę to potrwa, ale wreszcie wszystko będzie w porządku i jak się ockniesz chciałabym
cię zapytać czy…
Nagle
przerwała słysząc jak ktoś porusza się obok drzewa, wiedziała że dzięki
nałożonym osłoną są bezpieczni, lecz postanowiła sprawdzić, co powoduje ten
hałas.
Z
różdżką w pogotowiu, ruszyła powoli do drzwi, ostrożnie je uchyliła i zobaczyła
dwie osoby które stały sto metrów od drzewa w miejscu barier ochronnych.
Spojrzała
z uśmiechem na Dumbledora i profesor McGonagall i jednym machnięciem różdżki
usunęła zabezpieczenia.
-
Doskonała robota, panno Granger- odezwał się dyrektor, z radosnym uśmiechem.
-
Żadne zaskoczenie- prychnęła opiekunka Gryfonów i spojrzała z dumą na swoją
podopieczną- Panna Granger w końcu jest z Gryfindoru.
-
Tak, w rzeczy samej- przytaknął Dumbledore i zbliżył się do dziewczyny- A gdzie
Severus?
-
Profesor Snape, leży nieprzytomny w środku.
Cała
trójka weszła szybko do pokoju. Dyrektor szybko rzucił zaklęcie diagnostyczne.
-
Jad akramentuli? – zdumiony spojrzał na Hermionę.
-
Zaatakowały nas wczoraj- powiedziała dziewczyna.
-
Albusie, przecież osłony…- zaczęła McGonagall.
-
Chronią tylko przed wyjściem – przerwała jej delikatnie Hermiona – Pająki
zeszły tu bez problemu.
-
Co z nim?- zapytała starsza kobieta, patrząc z niepokojem na Mistrza Eliksirów.
-
Panna Granger, zrobiła wszystko co należało- powiedział z uśmiechem –
Severusowi nic nie grozi, powinien się obudzić jutro, lecz na wszelki wypadek
oddamy go pod opiekę Poppy.
-
Tak, tak masz rację – przytaknęła Minerwa i wyciągnęła z kieszeni linę – Proszę
chwycić drugi koniec Panno Granger.
Hermiona
chwyciła świstoklika i już po chwili znaleźli się w skrzydle szpitalnym.
Madame
Pomfrey od razu doskoczyła do nich.
-
Co się stało Minerwo?- zapytała krzątając się koło Severusa, którego Dumbledore
ułożył na jednym z łóżek.
-
Zaatakowały go Akromantule – powiedziała Minerwa.
-
Te pająki to zaraza dyrektorze- powiedziała pielęgniarka patrząc na starca
groźnie- Powinien Pan już dawno się ich pozbyć.
-
Droga Poppy , Zakazany Las to ich dom- odparł Dumbledore z uśmiechem.
-
Tylko dlatego, że Hagrid w młodości ich tu sprowadził- odpowiedziała McGonagall
patrząc surowym wzrokiem na Albusa- Od dawna ci mówiłam, że należy…
Hermiona
przysłuchiwała się ich rozmowie jednym uchem, zapatrzona z niepokojem w
nieprzytomnego mężczyznę, po chwili zorientowała się, że Snape nie ma…koszuli.
-
Merlinie- jęknęła w duchu rumieniąc się – Co oni wszyscy sobie pomyślą?
Uczennica i półnagi nauczyciel… no znakomicie.
-
Panno Granger, zapraszam do mojego gabinetu- odezwał się dyrektor patrząc na
nią z ognikami w oczach.
-
Dobrze Panie profesorze- odpowiedziała i ruszyła za mężczyzną, rzucając
ostatnie spojrzenie na nieprzytomnego Snape’a.
Hermiona
weszła do gabinetu dyrektora i opadła na wskazane krzesło.
-
Panno Granger- odezwał się Dumbledore patrząc na nią poważnie – Może mi Pani
powiedzieć jak to się stało, że oboje z profesorem Snape, znaleźliście się w
tamtym pokoju?
Dziewczyna
opowiedziała mężczyźnie, wszystko ze strachem, bała się, że przez pójście nocą
do Zakazanego Lasu zostanie ukarana.
-
Niech się Pani rozluźni Panno Granger- powiedział z uśmiechem dyrektor- Nie
wyciągnę z tego żadnych konsekwencji, lecz muszę zadać Pani jedno pytanie…
-
Jakie?- wyjąknęła zaniepokojona Gryfonka.
-
Jakie było ostatnie pytanie, które chciała Pani zadać profesorowi?- zapytał z
ognikami w oczach.
-
Ja…
Madame
Pomfrey właśnie smarowała rany po ukąszeniach na piersi Severusa, gdy dyrektor
z Hermioną weszli do skrzydła szpitalnego.
-
Stało się coś?- zapytała podchodząc do niech szybko.
-
Och, droga Poppy nie masz się o co martwić, mam tylko do ciebie maleńką prośbę
– odparł radośnie Dumbledore i wskazał na zarumienioną młodszą kobietę – Ta
oto, młoda dama, dostała moje pozwolenie na przebywanie przy Severusie.
-
Ale dyrektorze, to jest wysoce niestosowne i…- zaczęła lecz nie dokończyła, ponieważ
dyrektor chwycił ją pod rękę i delikatnie poprowadził w stronę jej gabinetu.
-
Powiem ci coś w sekrecie droga Poppy..- powiedział, lecz Hermiona nic więcej
nie słyszała, gdyż zamknęli za sobą drzwi. Skierowała swoje spojrzenie na
nieprzytomnego mężczyznę i usiadłszy na krześle obok jego łóżka, chwyciła go za
rękę.
-
Profesor Dumbledore powiedział mi, że Pan mnie słyszy, więc postanowiłam że
posiedzę przy panu i dalej będę opowiadać- zaczęła i odgarnęła mu włosy z
czoła- A, że Pan nie może teraz na mnie krzyczeć, pozwolę sobie mówić do ciebie
po imieniu.
No
więc Severusie, opowiedziałam ci jak zakradliśmy się na wieżę astronomiczną, w
drugiej klasie uwarzyłam eliksir Wielosokowy, nic więcej nie mogę ci
powiedzieć, bo krótki czas potem zostałam spetryfikowana, w trzeciej klasie…mh
możesz się wściekać, ale opowiem ci jak uwolniliśmy Syriusza … na trzecim roku
otrzymałam od Profesor McGonagall zmieniacz czasu, dzięki temu mogłam zaliczyć
wszystkie przedmioty, zrezygnowałam tylko z wróżbiarstwa… ale tylko dla tego,
że Trelawney jest oszustką i gada same bzdury.. dwa razy jej się zdarzyło
powiedzieć coś zgodnie z prawdą i nawet tego nie pamięta… no ale idźmy dalej
pokłóciłam się wtedy z Ronem, który oskarżył Krzywołapka o zjedzenie jego
szczura Parszywka, jak się później okazało był to Peter Pettigrew, a ja…- nie
dokończyła ponieważ przez drzwi skrzydła szpitalnego wbiegli Harry, Ron i
Ginny.
-
Hermi- krzyknęła uradowana rudowłosa i rzuciła się przyjaciółce w ramiona.
-
Nic ci nie jest?- zapytał Potter patrząc na nią uważnie.
–
Wszystko w porządku- odparła i uściskała go mocno.
-
Nic ci nie zrobił ten nietoperz?- Ron spojrzał z obrzydzeniem na nieprzytomnego
profesora.
-
Ronaldzie, jeżeli masz zamiar go obrażać, możesz już iść- powiedziała Hermiona
poważnie, patrząc na przyjaciela z założonymi ramionami na piersi.
-
Skreślasz naszą przyjaźń, bo nazywam Snape’a nietoperzem?- zdumiał się Ron-
Jest ważniejszy od nas?
-
Tak Ronald – odparła stanowczo Gryfonka i spojrzała na przyjaciół prosząco- Nie
chcę was stracić, ale …
-
Mionka, nie stracisz nas- odezwała się Ginny i podeszła do brązowowłosej-
Miłość to miłość, nic na to nie poradzisz.
-
Nawet nie wiem czy on coś do mnie czuje – powiedziała cicho Hermiona patrząc na
śpiącego mężczyznę.
-
Jeżeli nie, to jest kretynem i Ron ma prawo go obrażać- odparł Harry a widząc
zdumione spojrzenia wzruszył ramionami- Chcę, żebyś była szczęśliwa, a jeżeli
do tego potrzebujesz Snape’a, musimy to zaakceptować.
-
Kocham cię – krzyknęła szczęśliwa Hermiona i przytuliła Pottera, po czym
spojrzała z nadzieją na Rona.
-Dobra,
ale jak ciebie nie będzie to mogę na niego mówić nietoperz?- zapytał.
-
Ronald jesteś idiotą, ale ciebie też kocham- zaśmiała się szczęśliwa Hermiona i
teraz przytulała rudowłosego.
-
Kiedy się obudzi?- zapytała Ginny patrząc na Snape’a.
-
Do jutra wieczorem powinien odzyskać przytomność- odparła starsza Gryfonka i
usiadła z powrotem na krześle obok łóżka.
-
Mionka, na następny raz powiedz mi jak będziesz się wybierała do Zakazanego Lasu-
powiedziała stanowczo Ginny.
-
Nie chciałam przeszkadzać tobie i Draco w randce- odparła Hermiona wzruszając
ramionami, nagle zdała sobie z czegoś sprawę- A skąd wy wiecie, że byłam w
Zakazanym Lesie?
-
Od profesor McGonagall- odezwał się Harry.
-Acha…
O matko straciłam dwa dni lekcji- wykrzyknęła przerażona Hermiona, patrząc na
przyjaciół- O czym były zaklęcia w czwartek? A transmutacja? Matko ominęłam
zielarstwo..
-
Na Merlina, tylko ty po dwóch dniach w Zakazanym Lesie możesz przejmować się
lekcjami- powiedział poważnie Ron, waląc się w czoło, czym wywołał śmiech u
wszystkich.
Po
chwili przyjaciele wyszli zostawiając Hermionę samą z Mistrzem Eliksirów.
-
Na czym skończyłam? Chyba na Parszywku …. No więc gdy Remus zmienił się w
wilkołaka..- opowiadała, nie zwracając uwagi na mijający czas, dopiero gdy
madame Pomfrey przyszła by zmienić opatrunki Snape’a zauważyła, że dochodzi
północ.
-
Panno Granger, powinna Pani odpocząć- odezwała się pielęgniarka patrząc na nią
z delikatnym uśmiechem.
-
Ale…- zaczęła lecz przerwała widząc jej nalegające spojrzenie- Dobrze.
-
Jutro może Pani przyjść z samego rana, Panno Granger- powiedziała pielęgniarka,
odchodząc do swojego gabinetu.
-
Dziękuję- odpowiedziała Hermiona, patrząc na odchodzącą kobietą, po czym
pocałowała szybko Snape’a w policzek poszła do swojego dormitorium.
Obudziła
ją Ginny z którą zeszła na śniadanie. Usiadła obok Harrego i zabrała się z
ochotą za jedzenie, zdając sobie sprawę, że wczoraj oprócz śniadania nie miała
nic w ustach.
-
Hermiono co będziesz teraz robiła?- zapytał Ron siedzący naprzeciwko niej.
-
Pójdę do skrzydła szpitalnego- odparła robiąc sobie kanapkę.
-
Przecież Snape, ma obudzić się dopiero wieczorem- powiedział Harry pochłaniając
tosta.
-
Nie wieczorem, tylko do wieczora, może ocknąć się w każdej chwili- odparła i
wstała od stołu, uśmiechnęła się jeszcze do Ginny siedzącej przy stole
Ślizgonów z Draco i ruszyła do skrzydła szpitalnego.
-
Poppy nic mi nie jest- usłyszała ostry głos Severusa Snape’a, szybko weszła do
środka i z uśmiechem spojrzała na czarnowłosego mężczyznę.
-
Czego się szczerzysz Granger- warknął w jej stronę, od razu uśmiech spełzł z
jej twarzy.
-
Ja chciałam … profesorze …ja- zaczęła ale widząc jego wściekłą minę, zamilkła
wpatrując się w niego ze strachem.
-
Granger twoja elokwencja jest na poziomie Pottera- powiedział z wysoko
uniesioną brwią – Czego tu chcesz?
-
Chciałam zobaczyć, czy się Pan obudził – wyszeptała.
-
Zobaczyłaś- warknął i ruszył w jej stronę – A teraz nie stój mi na drodze – gdy
się nie ruszyła, przewrócił oczami – Odsuń się Granger.
-Ja…-chciałabym…profesorze-
jąkała się patrząc na niego.
-
Granger wysłów się – syknął stając przed nią z ramionami skrzyżowanymi na
piersiach.
-
Mam jeszcze jedno pytanie- wypaliła na jednym oddechu.
-
O czym ty do diabła mówisz?- zapytał zimno.
-
Zadałam Panu dwadzieścia pytań…więc zostało mi jedno- odpowiedziała ukrywając
trzęsące się ręce za plecami.
-
Więc pytaj i zakończmy to- zgodził się od niechcenia.
Hermiona
słysząc to poczuła jak cała odwaga ją opuszcza.
-
Granger nie mam całego dnia- warknął ostro, a widząc że dziewczyna nie odzywa
się, minął ją i otworzył drzwi, już miał wychodzić, gdy usłyszał ciche pytanie,
które sprawiło że zaszokowany odwrócił się w stronę dziewczyny i spojrzał na
nią uważnie- Powtórz.
-
Zapytałam, co by Pan zrobił, gdybym powiedziała, że Pana kocham- wyszeptała
patrząc na niego z dumnie uniesioną głową.
-
Powiedziałbym, że jesteś kretynką Granger – odparł zimno, po czym odwrócił się
i odszedł zostawiając załamaną Gryfonkę samą.
Hermiona
patrzyła na zamknięte drzwi ze łzami w oczach, mając nadzieje, że to tylko zły
sen.
-
Panno Granger, wszystko w porządku?- zapytała delikatnie madame Pomfrey, która
była świadkiem ich rozmowy.
-
Nie- odparła cicho Gryfonka i uśmiechnąwszy się lekko do pielęgniarki wyszła ze
skrzydła szpitalnego.
Szybko
pobiegła do swojego pokoju, dziękując Merlinowi, za własne pokoje dla
prefektów.
Weszła
do środka i padła na łóżko zalewając się łzami.
-
Hermi- usłyszała niepewny głos Ginny, która usiadła na łóżku i przytuliła
przyjaciółkę – Co się stało?
-
Zapytałam go Gin- powiedziała ocierając łzy – Zadałam mu te cholerne pytanie, a
on nazwał mnie kretynką.
-
Mionka- wyszeptała rudowłosa i spojrzała na nią ze współczuciem.
-
Czy to musiał być on Gin? – zapytała czując jak ogarnia ją gniew, na tego
obślizgłego Nietoperza- Nie mogłam pokochać jakiegoś normalnego faceta?
-
Hermi- zaczęła Ginny, lecz nie dokończyła gdy Hermiona wstała i zaczęła krążyć
po pokoju.
-
Nie, ja musiałam zakochać się w tym bezczelnym, zimnym, bezdusznym, obślizgłym,
niesprawiedliwym, wrednym, upartym..- wymieniała nie zwracając uwagi na
przyjaciółkę.
-
Mionka spokojnie- przerwała jej Ginny i stanęła obok dziewczyny.
-
Jak się mam uspokoić? – zapytała bezradnie Hermiona siadając na łóżko- Zapytałam
go co by zrobił, gdybym powiedziała że go kocham, a on mi na to że jestem
kretynką.
Ginny
spojrzała uważnie na przyjaciółkę.
-
Hermi może on ci nie wierzy?
-
Co?- zapytała zdumiona Hermiona- Jak nie wierzy?
-
Graliście w dwadzieścia jeden pytań w Zakazanym Lesie i według zasad tylko tam,
gdzie rozpoczęło się grę obowiązuje mówienie prawdy, może też odpowiedział
kłamstwem albo wymijająco- powiedziała wzruszając ramionami.
-
Ale…- Hermiona spojrzała na nią załamana – Jak ja mam go namówić, żeby tam ze
mną poszedł? Mam go ogłuszyć i zaciągnąć siłą?.. Wiesz to nie byłby głupi
sposób…
-
Nie musisz się go ogłuszać… choć nie miałabym nic przeciwko – odpowiedziała
Ginny z szatańskim uśmieszkiem.
-
Masz jakiś pomysł?- zapytała Hermiona z nadzieją.
-
Słuchaj, zrobimy tak….
-
Snape!- krzyknął Draco Malfoy, wpadając do komnat Mistrza Eliksirów- Snape!
-
Draco co ty wyprawiasz?- zapytał zdumiony Snape wychodząc z pokoju obok.
-
Granger!- wydyszał, opadając na kanapę.
-
Co Granger?- zdenerwował się mężczyzna patrząc na chrześniaka uważnie.
-
Ta kretynka, poszła do Zakazanego, do tego drzewa..- powiedział Malfoy
przeczesując włosy.
-
Gdzie poszła?- krzyknął wściekły Snape.
-
Do zakazanego- powtórzył Draco i rozłożył bezradnie ręce- Ginny próbowała ją
powstrzymać, ale Granger jest upart…
Nie
dokończył, ponieważ Mistrz Eliksirów wypadł ze swoich komnat, nie zważając na
swojego chrześniaka.
-
Ginny jesteś moją dłużniczką- powiedział ze śmiechem Malfoy w przestrzeń, nagle
w pokoju pojawiła się uśmiechnięta Ginny ściągając z siebie pelerynę niewidkę.
-
Zabiję smarkulę – mruczał Snape kierując się w stronę lasu- Jej ciała użyję do
eliksirów … albo rzucę tym pająkom Hagrida.
Doszedł
do urwiska i ostrożnie zszedł do drzewa, gwałtownie otworzył drzwi i spojrzał
groźnie na dziewczynę siedzącą przy stolę.
-
Granger, do cholery co ty tutaj robisz?- warknął podchodząc do niej.
-
Siedzę – odparła patrząc na niego z niewinnym uśmiechem.
-
Granger, ty kretynko! A gdyby cię coś zaatakowało?- krzyknął nachylając się nad
nią – Nie pomyślałaś o tym? Mała- Panna- Wiem- To- Wszystko, nie pomyślała?
Hermiona
tylko wzruszyła ramionami i zanim zdążył zareagować wbiła się w jego usta
swoimi.
Po
chwili oderwali się od siebie i dziewczyna spojrzała na niego zamglonymi
oczami.
-
Granger co ty wyprawiasz?- warknął Snape odchodząc od dziewczyny.
-
Proszę usiąść – a widząc, że nie rusza się z miejsca, przewróciła oczami- Niech
Pan siądzie, zajmę Panu dwadzieścia minut i jeżeli będzie Pan chciał wyjść,
pójdę z panem i obiecuję, że jeżeli takie będzie Pana życzenie … nie będę
wracać do tej rozmowy.
Snape
spojrzała na nią podejrzliwie, ale zajął miejsce naprzeciwko Hermiony.
-
Czego chcesz Granger?- zapytał zimno.
-
Chcę zadać Panu pytanie i chcę aby Pan zadał mi pytanie, wiedząc, że odpowiemy
na nie szczerze- powiedziała, spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami.
-
Granger..- zaczął groźnie.
-
Moja kolej- przerwała mu i szybko zadała pytanie- Co byś zrobił, gdybym wyznała
ci miłość?
Popatrzył
na nią poważnie.
-
Granger nie chcesz wiedzieć- powiedział stanowczo, patrząc jej w oczy.
-
Chcę- odparła i chwyciła jego rękę spoczywającą na stole- Severusie powiedz
mi..
-
Nie pozwoliłbym ci odejść- odpowiedział cicho próbując wyrwać swoją rękę
z jej uścisku.
Popatrzyła
na niego z uśmiechem.
-
Teraz ty- wyszeptała.
-
Czemu to robisz?- zapytał wyrywając rękę i chowając twarz w dłoniach.
-
Ponieważ, chcę żebyś mi uwierzył, że cię kocham i jesteś dla mnie
najważniejszy- powiedziała z promiennym uśmiechem.
-
Granger- zaczął i spojrzał na nią groźnie- Czy ty jesteś zdrowa? Może wypiłaś
jakiś eliksir? Ktoś cię przeklął?
-
Nie – odparła stanowczo.
-
Jesteś kretynką Granger – powiedział wstając i kierując się do drzwi- Idziemy.
Hermiona
spojrzała na niego oczami pełnymi łez. Wstała i ruszyła za nim, obiecała mu to
i choć serce rozpadło się na milion kawałków, postanowiła dotrzymać słowa.
Snape
szedł szybko, dziewczyna by za nim nadążyć prawie biegła.
-
Niech Pan zwolni! – warknęła przystając.
-
Granger nie tym tonem- powiedział, patrząc na nią groźnie.
-
A co dostanę szlaban?- zapytała z wysoko uniesioną brwią.
-
Filch na pewno ucieszy się z pomocnicy- warknął i ruszył do zamku.
- Jasne,
najlepiej wysłać mnie do Filcha- mruknęła idąc za nim powoli- Po co się ze mną
użerać.
-
Granger, pośpiesz się!- krzyknął Snape, stojąc już na skraju lasu.
-
Nie śpieszy mi się – odparła wzruszając ramionami.
-
Natychmiast tu przyjdź- warknął w jej stronę.
-
Nie dziękuje, tu mi dobrze- powiedziała z lekkim uśmiechem.
-
Granger, jak sobie przypominam, obiecałaś że ze mną pójdziesz- powiedział ze
złośliwym uśmiechem, krzyżując ramiona.
-
Oczywiście- przytaknęła zbliżając się powoli- Ale nie obiecałam, że pójdę bez
słowa i jak Pan dobrze przypomniał miałam iść, a nie biegnąć!
-
Granger, na litość Merlina, rusz się- warknął i chwyciwszy za ramię pociągną w
stronę zamku.
Hermiona
nie mając wyjścia, ruszyła za Mistrzem Eliksirów i nie odezwała się aż do
samego wejścia.
Gdy
doszli do głównych drzwi, wyszarpała ramię i spojrzała na niego smutno.
-
Dziękuję Panie profesorze- powiedziała, poczym ruszyła w stronę swojego
dormitorium.
-
Szlaban Granger, widzę cię u mnie o dwudziestej- warknął, odwróciła się
gwałtownie.
-
Za co?- zapytała patrząc mu w oczy.
-
Szlaban Granger, dałem ci za wyjście z pokoju, gdy nas zaatakowano- powiedział
spokojnie i odszedł powiewając szatami.
-
Kretyn- mruknęła wściekła, patrząc za nim- Ale kocham go.
Gdy
weszła do swojego pokoju, usiadła na łóżku i spojrzała przed siebie, nagle
drzwi się otworzyły i wpadła uśmiechnięta Ginny.
-
I jak?- zapytała, a widząc łzy w oczach przyjaciółki usiadła obok i objęła ją
ramionami- Jaka jest szansa, że to łzy radości?
-
Zerowe- wyszeptała Hermiona i rozpłakała się.
-
Oj Mionka, tak mi przykro- powiedziała cicho- Może jednak …
-
Gin, nic z tego nie będzie- przerwała jej Hermiona- Już Ron ma większe szanse
zdobyć wybitny z eliksirów, niż ja na związek ze Snape’m.
O
dwudziestej stanęła przed drzwiami komnat Snape’a i zapukała cicho, już po
chwili stanęła oko w oko z mężczyzną.
-
Właź- warknął i wpuścił ją do środka, Hermiona skierowała się do jego gabinetu,
sądząc, że tam będzie odbywać karę- Granger gdzie ty do cholery idziesz?-
usłyszała zirytowany głos Severusa.
-
Do gabinetu- odparła odwracając się gwałtownie w jego stronę.
- Więc
zawróć i wchodź tu- wskazał drzwi obok niego. Hermiona weszła do środka i ze
zdumieniem zauważyła stolik nakryty na dwie osoby. Odwróciła się w stronę
Snape’a w niemym pytaniu.
-
Powiedziałaś że, powinienem zaprosić Cię na romantyczną kolację, zabrać na
spacer i pocałować- odezwał się patrząc na nią niepewnie.
Nagle
dotarły do niej jego słów w skrzydle szpitalnym, a później w pokoju.
-
Nie byłeś pewny, czy mówię prawdę- wyszeptała ze zrozumieniem, a jej twarz
rozjaśnił uśmiech.
-
Musiałem się przekonać- odparł wzruszając ramionami.
-
Głupi jesteś – powiedziała i podeszła do niego po czym uniosła się na palcach i
pocałowała delikatnie- Słyszałeś wszystko co mówiłam?
-
Tak- odparł po czym spojrzał na nią gniewnie- A gdy wróciłem do komnat czekał
na mnie Draco, chcąc się przekonać, czy nie spieprzyłem wszystkiego.
-
Kochasz mnie?- zapytała nagle.
-
Niestety- westchnął wywróciwszy oczami – Chyba po prostu, musze żyć z ciągłym
zagrożeniem.
-
Z zagrożeniem?
-
Bądźmy szczerzy, twoje włosy to broń sama w sobie- powiedział z wrednym
uśmieszkiem.
-
Ty wredny …- zaczęła lecz przerwał jej całując namiętnie.
-
Pierwsze miała być kolacja, potem spacer a dopiero potem pocałunek- wyszeptała
gdy oderwał się od niej.
-
To chyba dotyczyło chwili, gdy zobaczysz mnie półnagiego – powiedział z wysoko
uniesioną brwią.
-
Właśnie- odparła z figlarnym uśmieszkiem i nie zważając na jego zdumioną minę,
pocałowała go gorąco.
Dwa
lata później
-
Ty wredny, napalony kretynie!- krzyczała Hermiona patrząc na Severusa ze
złością.
-
Co tym razem zrobiłem?- zapytał i uchylił się przed lecącą książką- Cholera
mogłem ci nie przynosić nic do czytania.
-
Co mi zrobiłeś?!- warknęła i wskazała na swój okrągły brzuch- To mi zrobiłeś! I
ostrzegam, nie zbliżysz się do mnie już nigdy!
-
Jeśli dobrze pamiętam, to ty chciałaś dziecko – powiedział z wysoko uniesioną
brwią i znów musiał się uchylić- Granger ile ty masz tych książek?!
-
Wystarczająco by jakąś w ciebie trafić!- krzyknęła i skrzywiła się z bólu.
-Jeszcze
chwilę i zacznie się akcja porodowa- odezwał się uzdrowiciel wchodząc do
pomieszczenia.
-
Niech Pan ją ze mnie wyciągnie- wyjęczała Hermiona ze łzami w oczach.
-
Jeszcze chwila Pani Snape i dziecko samo wyjdzie- powiedział z uśmiechem
mężczyzna.
-
Mówi Pan tak od czterech godzin!- krzyknęła wściekle i rzuciła następną książką
w stronę męża.
-
Za co tym razem?!- warknął- Przecież to on kłamie nie ja!
-
Za żywota!Należy ci się! – odparła, nagle wyciągnęła do niego rękę – Chodź tu..
-
Tu mi dobrze- odburknął obrażony stojąc przy drzwiach.
-
Snape do cholery, chodź tutaj!- krzyknęła patrząc na niego ze łzami w oczach.
Mistrz
Eliksirów podszedł do żony i złapał ją za rękę. Hermiona ścisnęła go mocno.
-
Zaczynamy – powiedział uzdrowiciel.
Snape
patrzył na zmęczoną żonę trzymającą jego córkę w ramionach.
-
Eileen- wyszeptała Hermiona z uśmiechem patrząc na niego szczęśliwa- I kto by
pomyślał, że pojawiła się dzięki, jak to Ginny nazwała? „ Dwa dni prawdy „.
-
Dlaczego dwa?- zapytał zdumiony.
-
Ponieważ pierwszy był gdy graliśmy w dwadzieścia jeden pytań, a drugi gdy się
obudziłeś- wyjaśniła z uśmiechem.
-
A wystarczyło dać ci przeczytać tą książkę i nadal mógłbym żyć bez zagrożeń
–mruknął i znów musiał uchylać się przed lecącą książką.
-
Kretyn- warknęła, a on się roześmiał i podszedł do swojej rodziny.
Koniec
Ustaw sobie archiwum jako listę, a w popularnych postach pozostaw tylko tytuły, wtedy szablon będzie wyglądał ładniej.
OdpowiedzUsuńDziękuję za pobranie.
WioskaSzablonów
Omk nie moge uwierzyć hahaha, Snape jest niemożliwy! xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Faceless ;D
[lovevsus.blogspot.com]
Zapraszam na dwie nowe miniaturki!
OdpowiedzUsuńhttp://always-said-snape.blogspot.com/
nie przepadam za Sevmione (chyba tak się pisze) ale ta miniaturka jest super!:)
OdpowiedzUsuń-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Świetny pomysł z tym uwięzieniem na 2 dni! Ogólnie podobała mi się ta gra w 21 pytań xD czekam na kolejną miniaturkę! weny :*
OdpowiedzUsuńCudo, cudeńko i nie wiem co jeszcze mogę napisać!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem! :D
Końcówka cudowna! Podziwiam cię, dziewczyno!
OdpowiedzUsuńCudo! *.* Z.
OdpowiedzUsuńGenialne :) Kocham Severusa w twoich opowiadaniach... "Kochany" Ślizgon :P
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńuroczo, wszystko słyszał, a chciał się upewnić, że to prawda, a tekst Rona jak ciebie nie będzie to mogę nazywać go nietoperzem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie
Przeczytałam większość twoich tekstów i są niezniemksie, i w sumie mam tylko jedną uwagę:kazać - każe. Pisze się przez "ż", ty wszędzie piszesz przez "rz", a karze pochodzi od "karać", więc ma całkowicie inny sens. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń