wtorek, 20 sierpnia 2013

Powrót nietoperza

Powrót nietoperza
Beta: Kite Millie

Hermiona wpatrywała się tępym wzrokiem w ścianę. Nie wiedziała co robić. Była na granicy jawy i snu.
 – Hermi, zjesz coś? – zapytała Ginny, wchodząc do pokoju.
 – Nie – wyszeptała brązowowłosa, nie odwracając spojrzenia.
 – Musisz coś zjeść – powiedziała rudowłosa, siadając obok.
 – Nie chcę – odparła Hermiona stanowczo.
 – Herm, on wróci – odezwała się po chwili milczenia, na co dziewczyna spojrzała na nią smutnym wzrokiem.
 – Nie wiesz tego na pewno – odparła gniewnie i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.
**********
 – Ginny, czemu Hermiona tak szybko wybiegła do ogrodu? – zapytała zmartwiona Pani Weasley, gdy jej córka weszła do kuchni.
 – Mamuś, nie wiem, jak jej pomóc – powiedziała zrezygnowana Ginny. – Od dwóch tygodni przesiaduje w pokoju, nie odzywa się do nikogo…
 – Musimy ją wspierać – odpowiedziała Pani Weasley, patrząc przez okno na dziewczynę siedzącą ze spuszczoną głową pod drzewem.
 – Może zawiadomić Harry’ego i Rona? – zapytała Ginny, zastanawiając się na głos. – Jak ich zobaczy, może poprawi jej się humor?
 – Nie powinniśmy im teraz przeszkadzać – powiedziała Pani Weasley zmartwionym głosem. – Jutro wracacie do szkoły, może gdy będzie zajęta nauką, znów stanie się dawną Hermioną?
 – Miałam nadzieję, że, gdy wojna się skończy, wszystko będzie dobrze – mruknęła Ginny, chowając twarz w dłoniach – a nie mogę nawet pomóc przyjaciółce!
 – Skarbie, jej może pomóc tylko jedna osoba – odparła Pani Weasley, przytulając córkę. – Miejmy nadzieję, że wróci jak najszybciej.
 – Miejmy nadzieję, że w ogóle wróci – sprostowała Ginny i wymieniła z mamą spojrzenia pełne nadziei.
 – Wszystko się zmienia – odezwała się po chwili Pani Weasley. – Teraz wszyscy mogą zacząć żyć od nowa. Ty zaręczyłaś się z Harrym, Ron spotyka się z Luną, bliźniaki są zajęci swoim biznesem, Bill z Fleur są we Francji u jej rodziców, Charlie zaczął spotykać się z koleżanką z pracy, nawet Percy układa sobie życie! Dlaczego Hermiona musi tak cierpieć?
 – Wybrała sobie takiego faceta – westchnęła Ginny.
**********
Hermiona siedziała z Ginny, Harrym i Ronem w Wielkiej Sali, mając dość tego wszystkiego!
Wszyscy byli szczęśliwi, uśmiechnięci! Oni mieli powody do radości, a ona nie!
 – Herm, zjedz coś – powiedział stanowczo Harry.
Spojrzała na niego zła, lecz, widząc jego zdeterminowaną minę, westchnęła i ugryzła kanapkę, którą podsunęła jej Ginny.
 – Co teraz mamy? – zapytał Ron, pochłaniając trzecią porcję zapiekanki.
 – Eliksiry – odpowiedziała cicho Ginny, patrząc z ukosa na Hermionę, która zamarła z kanapką w dłoni.
 – Mhh – Ron, widząc stan przyjaciółki, spróbował zmienić temat: – może mi ktoś powie, jak brzmiał temat referatu na transmutacje?
 – Skutki zmiany jeżozwierza w półkę na buty – powiedziała Hermiona, otrząsając się i patrząc na przyjaciół ze smutną miną. – Przepraszam was!
 – Za co Mionka? – zdumiał się Harry.
 – Macie ze mną same problemy – powiedziała ze łzami w oczach.
 – Taak i to jakie – odezwał się Ron, gwizdając przeciągle. – Nie poprawiasz nas, nie rozkazujesz i nie zamęczasz wykładami o dobrych manierach. Jak my mamy z taką wersją Hermiony żyć? Możemy mieć uraz psychiczny po tym!
Harry wybuchnął śmiechem, Ginny zachichotała, nawet Hermiona uśmiechnęła się lekko.
 – Jesteś kretynem Ronald – parsknęła i rozejrzała się po Wielkiej Sali.
 – Granger! Coś ci się do głowy przyczepiło – zawołał Nott od stołu Ślizgonów.
 – Jakiś szop czy coś – dodała Pansy – a nie przepraszam, to tylko twoje włosy!
 – Ty idio... – zaczął Ron, wstając od stołu wraz z Harrym.
 – Minus pięćdziesiąt punktów od Slytherinu za zachowanie Pana Notta – odezwał się Dumbledore od stołu nauczycielskiego.
 – Następne pięćdziesiąt za oburzające zachowanie Panny Parkinson – dodała McGonagall surowo.
 – I następne sto za głupotę połowy uczniów tego jakże zacnego domu – odezwała się postać ubrana na czarno stojąca w drzwiach wejściowych.
 – Severusie wróciłeś – zawołał radośnie Dumbledore, wstając od stołu.
 – Spostrzegawczy jesteś – warknął Mistrz Eliksirów, rozglądając się po pomieszczeniu. Jego wzrok zatrzymał się na stole Gryfonów, podszedł do Hermiony i spojrzał z wysoko uniesioną brwią na zdumioną dziewczynę. – Co się stało Granger? Ktoś potraktował cię zaklęciem paraliżu?
 – Jesteś idiotą, Snape – powiedziała cicho i już w następnej chwili rzuciła mu się na szyję i całowała namiętnie.
Wszyscy w szoku patrzyli na Hermionę Granger całującą profesora eliksirów, Severusa Snape! Hermiona obsypywała pocałunkami całą jego twarz.
 – Granger uspokó.. – zaczął Snape, lecz przerwał, gdy Hermiona znów zaczęła całować go gorąco.
 – Mh – chrząknął Dumbledore, stając obok całującej się pary, która niechętnie oderwała się od siebie. Hermiona zarumieniła się, gdy spostrzegła, że wszyscy się na nich gapią. Schowała twarz na jego piersi, a Mistrz Eliksirów objął ją mocniej i spojrzał na dyrektora groźnie.
 – Możesz mi powiedzieć, czemu nam przerwałeś? – warknął wściekły.
 – Och, Severusie po prostu chciałem się przywitać – odparł radośnie dyrektor.
 – Witaj – powiedział zimno i ruszył ku wyjściu, ciągnąć Hermionę za sobą.
 – Severusie, mam nadzieję, że przypilnujesz, żeby Hermiona zjadła śniadanie – zawołała za nim McGonagall.
Snape stanął nagle i odwrócił się do profesor transmutacji.
 – Granger ma osiemnaście lat, Minerwo – prychnął. – Raczej umie sama jeść.
 – I dlatego od dwóch tygodni prawie nic nie je? – zapytała Ginny, patrząc na Mistrza Eliksirów uważnie.
 – Że co? – wykrzyknął wściekle i spojrzał na Hermionę, która przygryzła wargi. – Chcesz mi powiedzieć, że prawie nie jadłaś?
 – Eee – zaczęła, rozglądając się wokoło, jakby szukając pomocy.
 – Nie zamieniaj się w Pottera – warknął.
 – Mnie proszę w to nie mieszać – oburzył się Harry.
 – Zamknij się Potter – powiedział Snape i znów spojrzał na Hermionę. – Zabić cię to za mało!
 – Na Merlina, przecież nic się nie stało – westchnęła.
 – Trzymajcie mnie, bo ją trzasnę – mruknął i wziąwszy ją na ręce, wyszedł z Wielkiej Sali.
 – Może trzeba za nimi iść? – zapytał niepewnie Neville.
 – Sądzę, że nie będzie to konieczne – zaśmiał się dyrektor. – Panna Granger będzie musiała po prostu wysłuchać kazania.
 – Długiego – dodała McGonagall ze śmiechem.
 – Lepiej ona niż my – powiedział Ron, czym wywołał ogólną wesołość.
**********
 – Granger idiotko! – krzyczał Snape, wciągając ją do swoich komnat. – Jak mogłaś być tak głupia, żeby się głodzić?
 – Nie głodziłam się! – powiedziała stanowczo. – Po prostu nie miałam ochoty jeść!
 – Niby czemu?
 – A temu idioto, że tęskniłam za pewnym wkurzającym nietoperzem! – krzyknęła i rozpłakała się.
Snape westchnął i przytulił ją do siebie.
 – Jestem już – wyszeptał. – I nie mam zamiaru już nigdzie odchodzić!
 – Brakowało mi ciebie – mruknęła i pocałowała go czule.
 – Mi ciebie też, więc teraz trzeba nadrobić czas, gdy nie było mnie przy tobie – wymruczał jej do ucha i, wziąwszy ją na ręce, zaniósł do sypialni.
**********
Hermiona obudziła się we wspaniałym nastroju. Wtuliła się bardziej w śpiącego mężczyznę, nie chcąc jeszcze wstawać.
 – Granger połamiesz mi kości – mruknął Snape, nie otwierając oczu.
Hermiona zachichotała i wtuliła się jeszcze mocniej.
 – Jeśli będziesz połamany, obiecuję, że się Tobą zajmę – powiedziała z promiennym uśmiechem.
Snape otworzył oczy i spojrzał na nią uważnie.
 – Musimy porozmawiać – warknął i wstał z łóżka, ubrał się szybko i skierował się w stronę drzwi. – Chodź do salonu.
Hermiona w szoku obserwowała poczynania mężczyzny. Gdy wyszedł, szybko wyskoczyła z łóżka, ubrała się i odetchnęła głęboko kilka razy.
 – Na pewno to nic poważnego – wyszeptała, przygryzając wargi i wyszła z sypialni.
 – Co się stało? – zapytała, siadając na sofie i wpatrując się w Snape’a zaniepokojona.
 – Nadal jestem twoim nauczycielem – zaczął, stając przed nią. – Musimy poważnie porozmawiać o łączących nas relacjach.
 – O naszych relacjach? – zapytała cicho. – Kocham cię, ty kochasz… to znaczy jeszcze cztery miesiące temu mnie kochałeś...
 – I nadal kocham Granger – warknął, na co ona odetchnęła uspokojona.
 – Więc o czym chcesz rozmawiać? – spojrzała na niego, nic nie rozumiejąc.
 – O tym, że za tydzień wychodzisz za mnie – powiedział stanowczo. – Szkołę kończysz za dwa miesiące, ale i tak nie chodzisz już na eliksiry, więc nie będziemy mieli problemów…
 – Czekaj – przerwała mu zszokowana Hermiona. – Czy ty właśnie mi się oświadczasz?
 – A niby taka mądra – prychnął, przewracając oczami. – A co niby mam robić?
 – A skąd ja mam to wiedzieć? – oburzyła się, wstając i patrząc na niego z rękami na biodrach. – Kobietę należy poprosić o rękę! POPROSIĆ! A nie oznajmić, że się pobieramy!
 – Mam cię poprosić? – zapytał, marszcząc brwi.
 – Tak, masz poprosić!
 – Ja nigdy nie proszę! – zdenerwował się Snape.
 – I nie uważasz, że chociaż ten jeden raz powinieneś się poświęcić ? – zapytała ze łzami w oczach. – Nie sądzisz, że jestem tego warta?
 – Nie poproszę – warknął Mistrz Eliksirów.
Hermiona usłyszawszy to, odwróciła się na pięcie i wybiegła z sypialni. Snape przeklinając na czym świat stoi, ruszył za nią. Chciał wejść do sypialni, gdy odkrył, że zaklęciem uniemożliwiła mu wejście.
 – Granger wpuść mnie!
 – Nie – odkrzyknęła płaczliwym głosem. – Zostaw mnie w spokoju!
 – Nie poproszę cię, Granger! – krzyknął wściekle, waląc w drzwi.
 – Wyraziłeś się jasno – odparła cicho, ale nie na tyle by nie usłyszał. – Myślałam, że ci na mnie zależy!
 – Bo zależy idiotko, dlatego nie mam zamiaru cię prosić!
 – O czym ty mówisz?! – zdenerwowała się Hermiona, otwierając gwałtownie drzwi. – Jeżeli ci na mnie zależy, dlaczego nie możesz poprosić?!
 – Ponieważ wtedy możesz odmówić! – krzyknął i wziął ją w ramiona, całując gwałtownie.
 – Severusie Snape, jesteś największym idiotą, kretynem, najbardziej denerwującym człowiekiem na całym świecie! – powiedziała Hermiona wzruszonym głosem. – Nigdy bym ci nie odmówiła!
 – Wyjdziesz za mnie? – zapytał szybko, jakby chciał mieć to za sobą.
 – Tak – odparła z promiennym uśmiechem.
 – Że co? – zdumiał się Snape.
 – Zostanę twoją żoną – powiedziała, zarzucając mu ramiona na szyję. – Już na zawsze będziesz na mnie skazany!
 – Chyba tego nie przemyślałem – mruknął, za co został obdarowany sójką w bok.
 – Kretyn – zaśmiała się Hermiona. – Zachowuj się albo od początku małżeństwa będziesz skazany na kanapę!
 – Nie wyśpisz się na niej – powiedział Mistrz Eliksirów z krzywym uśmieszkiem.
 – Ty będziesz na niej spał, nie ja – odparła z niewinnym uśmieszkiem.
 – Jeżeli ja, to ty też – powiedział z iście ślizgońskim uśmiechem.
 – Wredny nietoperzu, czy ty ch... – zaczęła, lecz przerwał jej namiętnym pocałunkiem.
 – Moja wiem – to – wszystko – wymruczał i, wziąwszy ją na ręce, zaniósł do łóżka.
Już pochylał się nad nią, by znów ją pocałować, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
 – Nie ma nikogo! – krzyknął wściekle i pocałował narzeczoną.
Pukanie niestety nie ustało, lecz przybrało na sile.
 – Cholera jasna! Nie ruszaj się! – wściekł się Snape, wstał i ruszył do drzwi gotowy zabić intruza. – Radzę, żeby atakowali szkołę albo zginiesz!
Otworzył gwałtownie drzwi i stanął oko w oko z Dumbledore'em.
 – Umierasz? – zapytał poważnie Snape.
 – Nie – odparł radośnie dyrektor.
 – Więc spadaj! Daj znać, kiedy będziesz żegnał się z tym światem – warknął i próbował zamknąć drzwi.
 – Severusie, zachowuj się – fuknęła Hermiona i z uśmiechem otworzyła drzwi. – Zapraszam.
 – Miałaś się nie ruszać! – powiedział z pretensją Snape, po czym spojrzał na Dumbledore'a, za którym wszedł Potter, Weasleye oraz McGonagall. – Więcej was matka nie miała?
 – Miała – odparła Ginny z promiennym uśmiechem. – Ale nie chcieliśmy robić tłumu.
 – Nie udało wam się – mruknął.
 – Severusie! – zbeształa go Minerwa.
 – Co? – zapytał wściekle Snape, siadając na kanapie.
 – Dobrze wychowany człowiek zaproponowałby coś do picia – powiedziała McGonagall z lekkim uśmieszkiem.
 – A ty niby wierzysz, że jestem dobrze wychowany? – zapytał, patrząc na nią z wysoko uniesioną brwią, na co wszyscy zachichotali. – Jeżeli tak, powinnaś się przebadać!
 – Proszę usiąść – odezwała się Hermiona i wyczarowała każdemu kubek z herbatą.
 – Czego chcecie? – zapytał groźnie Snape, gdy wszyscy zajęli miejsca.
 – Chcieliśmy dowiedzieć się o twojej ostatniej misji – powiedział Dumbledore, patrząc na niego zza okularów.
 – Była misja, wykonałem ją – odparł Snape, wstając i otwierając drzwi. – Żegnam!
 – Sev! – krzyknęła Hermiona, przewracając oczami. Wstała, wzięła go za rękę i usadziła z powrotem na kanapie. Chciała zająć miejsce obok, lecz Mistrz Eliksirów pociągnął ją na swoje kolana.
 – Jeżeli mam z nimi wytrzymać, siedź tu – warknął jej do ucha. Hermiona zachichotała i objęła go za szyję. – Co chcecie wiedzieć?
 – Teraz możesz zdradzić nam, na czym polegało to zadanie – odezwała się Pani Weasley.
 – Albus nie chciał nam nic powiedzieć – powiedziała Minerwa, patrząc ze złością na dyrektora.
 – Miałem złapać Dołohowa – odpowiedział zimno Snape. – Kretyn, myślał, że uda mu się uciec...
 – Czekaj – przerwała mu Hermiona, wyprostowała się gwałtownie i spojrzała na niego zdumiona. – Chcesz mi powiedzieć, że sam poszedłeś walczyć z tym śmierciożercą?
 – I co w tym dziwnego? – prychnął Mistrz Eliksirów.
 – Mogło ci się coś stać! – krzyknęła i wstała z jego kolan. – Jesteś idiotą! – wykrzyknęła i zniknęła za drzwiami sypialni, trzaskając nimi głośno.
 – O co do cholery jej chodzi? – zdumiał się Ron.
 – Nikt tego nie wie – odpowiedział Harry.
 – Faceci – mruknęła Ginny, a widząc, jak Snape wstaje, powiedziała: – Ja pójdę!
 – Nie martw się Severusie, Ginny z nią porozmawia – uspokoiła go Pani Weasley.
 – O co jej chodziło? – zdumiał się Mistrz Eliksirów.
 – Narażałeś się na niebezpieczeństwo – wyjaśniła McGonagall.
 – Bo to pierwszy raz? – prychnął.
Po chwili do salonu weszły Hermiona i Ginny. Starsza z dziewczyn spojrzała na Severusa zmrużonymi oczami, po czym westchnęła i usiadła na jego kolanach.
 – Wariatka – mruknął i pocałował ją w czubek głowy.
 – Kretyn – wyszeptała i wtuliła się w niego.
 – Jak go złapałeś? – zapytał po chwili Pan Weasley.
 – Idąc jego śladami, złapałem go w Górach Skalistych – wyjaśnił Snape. – Próbował się tam ukryć i przeczekać kilka miesięcy.
 – Był sam? – odezwał się Harry.
 Mistrz Eliksirów zmierzył go spojrzeniem, po czym odpowiedział:
 – Był jeszcze Yaxley, byli pewni, że nikt ich tam nie znajdzie.
 – Walczyłeś z oboma? – zapytała cicho Hermiona.
 – Tak – odparł poważnie. – Ale dzięki temu, że się mnie nie spodziewali, miałem przewagę.
 – Zabiłeś ich? – zapytał Dumbledore.
 – Tak – powiedział Snape beznamiętnie. Hermiona przytuliła się do niego mocniej.
 – Dobrze zrobiłeś – odezwała się McGonagall.
 – Wiem – prychnął Mistrz Eliksirów – a teraz już możecie iść!
 – Nie śpieszy się nam – powiedział Dumbledore z uśmiechem.
 – Co jeszcze chcesz wiedzieć? – zapytał zrezygnowany.
 – Jakie ma pan plany względem Hermiony? – zapytał Ron poważnie.
 – Mam zamiar ją wykorzystać, a potem porzucić – warknął Snape, patrząc na rudzielca.
 – Ty... – zaczął Ron, wstając i wyciągając różdżkę.
 – Ron usiądź – odezwała się Hermiona, po czym spojrzała na Severusa gniewnie. – To wcale nie było śmieszne!
 – Nie? – Snape udał zdumionego. – Patrz, a myślałem, że jestem taki zabawny.
 – Severus! – powiedziała Hermiona z proszącą miną.
 – Dobra – mruknął i spojrzał na zebranych. – Pobieramy się w sobotę.
 – W sobotę ? – zawołała Pani Weasley zaszokowana. – Ale to za tydzień!
 – Nie oświecaj nas tak gwałtownie – prychnął Snape. – Jeszcze zamkniemy się w sobie!
 – Hermiono jesteś pewna, że chcesz za niego wyjść? – zapytała McGonagall, chichocząc.
 – Chyba lata, kiedy byłam jego uczennicą, rozwaliły mi psychikę – westchnęła teatralnie. – I dzięki temu jestem na tyle odważna, żeby chcieć spędzić z tym MIŁYM człowiekiem resztę życia!
 – Granger grabisz sobie – powiedział Snape, gdy wszyscy zaczęli się śmiać.
 – Ukarzesz mnie potem w łóżku – wymruczała mu do ucha.
 – Rób tak dalej, a wyrzucę ich wszystkich – wyszeptał jej do ucha.
 – W towarzystwie się nie szepta – zwróciła im uwagę Ginny.
 Gryffindor traci pięćdziesiąt punktów – powiedział Snape, patrząc na rudowłosą z krzywym uśmieszkiem.
 – Coś nowego – mruknęła.
Snape prychnął i spojrzał na dyrektora.
 – Albus, coś jeszcze? – zapytał, mając ich dość.
 – Jeszcze jedno… – powiedział poważnie dyrektor, następnie wstał ze swojego miejsca i podszedł do Severusa i Hermiony. – Severusie może… cytrynowego dropsa?
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Snape zamknął oczy.
 – Wyjdźcie stąd – warknął groźnie.
 – To chyba dobry pomysł – mruknął Ron i wraz z resztą wyszedł, pozostawiając narzeczonych samych.
 – Zabiję go, naprawdę! I mnie uniewinnią, mało tego jeszcze wręczą mi order za zasługi dla całego czarodziejskiego świata, za pozbycie się Tego starca! – wysyczał Snape, a Hermiona zachichotała.
 – Kocham cię, ty mój bohaterze – powiedziała i pocałowała go czule.
 – Nareszcie poszli – westchnął i uśmiechnął się krzywo. – Teraz możemy wrócić do tego, co nam przerwali.
 – Severusie, nie wiem, jak ci to powiedzieć – wyszeptała, patrząc na niego z niepewną minką.
 – O co chodzi? – zapytał, podnosząc brew.
 – Jeżeli za tydzień się pobieramy, nie ma czasu na czułości – powiedziała szybko i zeskoczyła z jego kolan.
 – Granger! Radzę ci, żebyś żartowała – warknął, wstając i podchodząc do niej.
 – Wcale nie żartuję – pisnęła, gdy złapał ją w objęcia. – Musimy odwiedzić moich rodziców.
Snape zastygł i spojrzał na nią z beznamiętnym wyrazem twarzy.
 – To nie jest dobry pomysł – powiedział, puszczając ją i siadając w fotelu.
Hermiona otrząsnąwszy się z szoku, uklękła przy nim.
 – Severusie, ty chyba się nie boisz spotkania z moimi rodzicami? – zapytała, próbując powstrzymać śmiech i przygryzając dolną wargę.
 – Oczywiście, że się nie boję – oburzył się.
 – Świetnie – powiedziała z uśmiechem, wstając. – Więc napiszę do mamy, że wpadniemy do nich jutro na kolację!
 – Świetnie – mruknął Mistrz Eliksirów.
**********
Hermiona z rozbawieniem obserwowała Severusa i swojego ojca, siedzących w ogrodzie i rozmawiających o czymś zawzięcie.
 – Tata przekonał się do twojego Severusa – odezwała się Jane Granger, patrząc na córkę z uśmiechem.
Hermiona odwróciła się w stronę matki, która zmywała po kolacji.
 – A ty? – zapytała, podchodząc do niej i wziąwszy ścierkę, zaczęła wycierać talerze.
 – Jest… oryginalny – powiedziała Pani Granger. – Ale widać, że cię kocha, a ty jesteś z nim szczęśliwa?
 – Baaaaardzooo! – odparła Hermiona.
 – Cieszę się. – Pani Granger spojrzała na nią uważnie. – Możesz mi powiedzieć, czy jest jakiś powód waszego szybkiego ślubu?
 – Mamo! – oburzyła się Hermiona, rumieniąc się.
 – Chcę po prostu wiedzieć, czy zostanę babcią – odparła Jane, wzruszając ramionami.
 – Zostaniesz – odparła z lekkim uśmiechem, gdy mama pisnęła ze szczęścia. – Ale nie jestem na razie w ciąży.
 – Hermiono! – wykrzyknęła Pani Granger z pretensjami. – Jak mogłaś?!
 – Oj mamuś – powiedziała z uśmiechem Gryfonka i podeszła do mamy, przytulając ją. – Obiecuję, że mam zamiar mieć dużo dzieci z tym nietoperzem, siedzącym przy tacie.
 – Nietoperzem? – zdumiała się Jane.
 – Na co dzień chodzi w szatach, które powiewają jak skrzydła nietoperza – mruknęła, chichocząc.
 – Mam nadzieję, że będzie o ciebie dbał – powiedziała Pani Granger.
 – Na pewno – zapewniła radośnie Hermiona.
**********
Severus Snape i Hermiona Granger pobrali się tydzień później. Po roku na świat przyszły bliźnięta, Eileen i Dan, a Mistrz Eliksirów był wspaniałym mężem i ojcem. Niestety dla Hermiony, dotrzymał słowa w jednej kwestii…
 – Severusie Snape jesteś idiotą! – krzyczała Hermiona, od czterdziestu ośmiu godzin, Snape.
 – Wymyśliłabyś coś nowego – mruknął i położył się na łóżku.
 – O nie mój drogi! – krzyknęła i wyciągnęła mu spod głowy poduszkę. – Dziś śpisz na kanapie!
 – Świetnie – warknął i, wziąwszy pościel, wyszedł z sypialni, by po chwili wrócić.
 – Co chcesz? – burknęła obrażona Hermiona. On nic nie odpowiedział, tylko podszedł do niej i wziął ją na ręce. – Co ty robisz?! Severus!
– Mówiłem, że jak ja mam spać na kanapie, ty śpisz tam ze mną! – powiedział i upuścił ją na kanapę, po czym położył się obok i przytuliwszy ją, zamknął oczy.
 – Snape, jesteś niemożliwy! – mruknęła i wtuliwszy się w niego z uśmiechem, wyszeptała: – A jak już jesteśmy tu…
 – To co? – warknął, nie otwierając oczu.
 – Mam taką jedną fantazje – wymruczała mu do ucha.
Snape natychmiast otworzył oczy i spojrzał na nią uważnie.
 – Jaką? – zapytał ze zmarszczonymi brwiami.
 – Zawsze chciałam TO zrobić przy kominku, a tak się składa, że on tu jest – wyszeptała z seksownym uśmieszkiem.
 – Jako Twój mąż, nie mogę pozwolić, by ta fantazja nie została spełniona – powiedział i zaczął ją namiętnie całować.
**********
 – Chyba częściej będziemy spać na kanapie – wysapała Hermiona po dłużej chwili, przytulając się do męża spełniona.
 – Po prostu zamontuję kominek w sypialni – mruknął Snape z krzywym uśmieszkiem.
 – I wstaw tam kanapę – powiedziała z uśmiechem, zasypiając.
 – Muszę ją częściej denerwować – pomyślał Snape z krzywym uśmieszkiem, przytulając śpiącą żonę mocniej do siebie.

14 komentarzy:

  1. Wszystkich obudzę jak się będę tak śmiać.
    Pozdro
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także śmiałam się na głos, gdy to czytałam. Nie mogłam się po prostu powstrzymać!
    Świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha! Świetne, jakby mogło być inaczej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ;) *.* Z.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozwalasz system! Hahahah... Ja już Ci mówiłam co sądzę o twoich miniaturkach! Są po prostu przezabawne! Rozwalił mnie ten kominek i ogólnie Severus z tym swoim sarkazmem. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha Ale sie dzisiaj smialam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. HUEHUEHUE rzadko się tak czymś jaram xD
    "- Umierasz?- zapytał poważnie Snape.
    - Nie- odparł radośnie dyrektor.
    - Więc spadaj! Daj znać kiedy będziesz żegnał się z tym światem- warknął i próbował zamknąć drzwi."- jeden z najlepszych fragmentów!!!
    Piszesz tak, że miło i lekko się czyta, a to bardzo ważne. Do tego robisz to z poczuciem humoru, co jest trudniejsze od pisania melodramatów xD I ten Sev z tym sarkazmem i irobią <3 szczerze to nigdy nie przepadałam za takim parkingiem, ale odkąd zaczelam czytac twoje opowiadania powoli zaczęłam "tolerowac" tą wybuchowa mieszankę ;)
    pozdrawiam i zycze weny kochana
    MavisMalfoy ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem ze to pewnie autokorekta ale i tak nie sadze żeby Miona i Severus byli PARKINGIEM xD ;-)

      Usuń
  8. HUEHUEHUE rzadko się tak czymś jaram xD
    "- Umierasz?- zapytał poważnie Snape.
    - Nie- odparł radośnie dyrektor.
    - Więc spadaj! Daj znać kiedy będziesz żegnał się z tym światem- warknął i próbował zamknąć drzwi."- jeden z najlepszych fragmentów!!!
    Piszesz tak, że miło i lekko się czyta, a to bardzo ważne. Do tego robisz to z poczuciem humoru, co jest trudniejsze od pisania melodramatów xD I ten Sev z tym sarkazmem i irobią <3 szczerze to nigdy nie przepadałam za takim parkingiem, ale odkąd zaczelam czytac twoje opowiadania powoli zaczęłam "tolerowac" tą wybuchowa mieszankę ;)
    pozdrawiam i zycze weny kochana
    MavisMalfoy ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. HUEHUEHUE rzadko się tak czymś jaram xD
    "- Umierasz?- zapytał poważnie Snape.
    - Nie- odparł radośnie dyrektor.
    - Więc spadaj! Daj znać kiedy będziesz żegnał się z tym światem- warknął i próbował zamknąć drzwi."- jeden z najlepszych fragmentów!!!
    Piszesz tak, że miło i lekko się czyta, a to bardzo ważne. Do tego robisz to z poczuciem humoru, co jest trudniejsze od pisania melodramatów xD I ten Sev z tym sarkazmem i irobią <3 szczerze to nigdy nie przepadałam za takim parkingiem, ale odkąd zaczelam czytac twoje opowiadania powoli zaczęłam "tolerowac" tą wybuchowa mieszankę ;)
    pozdrawiam i zycze weny kochana
    MavisMalfoy ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Hehehe genialne, mimo, że czytam drugi raz... :')
    Weny,
    SuNSeT SHiNe

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    no tak to był wilki powrót Severusa, och własnemu domowi odebrał nawet punkty, a poproszenie o rękę słodkie i urocze...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Uśmiałam się. Mega!! I te ich teksty!!

    OdpowiedzUsuń