Powrót nietoperza
Beta: Kite Millie
Hermiona wpatrywała się tępym wzrokiem
w ścianę. Nie wiedziała co robić. Była na granicy jawy i snu.
– Hermi,
zjesz coś? – zapytała Ginny, wchodząc do pokoju.
– Nie –
wyszeptała brązowowłosa, nie odwracając spojrzenia.
– Musisz
coś zjeść – powiedziała rudowłosa, siadając obok.
– Nie
chcę – odparła Hermiona stanowczo.
– Herm,
on wróci – odezwała się po chwili milczenia, na co dziewczyna spojrzała na nią
smutnym wzrokiem.
– Nie
wiesz tego na pewno – odparła gniewnie i wyszła z pokoju, trzaskając
drzwiami.
**********
– Ginny,
czemu Hermiona tak szybko wybiegła do ogrodu? – zapytała zmartwiona Pani
Weasley, gdy jej córka weszła do kuchni.
– Mamuś,
nie wiem, jak jej pomóc – powiedziała zrezygnowana Ginny. – Od dwóch tygodni
przesiaduje w pokoju, nie odzywa się do nikogo…
– Musimy
ją wspierać – odpowiedziała Pani Weasley, patrząc przez okno na dziewczynę
siedzącą ze spuszczoną głową pod drzewem.
– Może
zawiadomić Harry’ego i Rona? – zapytała Ginny, zastanawiając się na głos.
– Jak ich zobaczy, może poprawi jej się humor?
– Nie
powinniśmy im teraz przeszkadzać – powiedziała Pani Weasley zmartwionym głosem.
– Jutro wracacie do szkoły, może gdy będzie zajęta nauką, znów stanie się dawną
Hermioną?
– Miałam
nadzieję, że, gdy wojna się skończy, wszystko będzie dobrze – mruknęła Ginny,
chowając twarz w dłoniach – a nie mogę nawet pomóc przyjaciółce!
–
Skarbie, jej może pomóc tylko jedna osoba – odparła Pani Weasley, przytulając
córkę. – Miejmy nadzieję, że wróci jak najszybciej.
– Miejmy
nadzieję, że w ogóle wróci – sprostowała Ginny i wymieniła
z mamą spojrzenia pełne nadziei.
–
Wszystko się zmienia – odezwała się po chwili Pani Weasley. – Teraz wszyscy
mogą zacząć żyć od nowa. Ty zaręczyłaś się z Harrym, Ron spotyka się
z Luną, bliźniaki są zajęci swoim biznesem, Bill z Fleur są we
Francji u jej rodziców, Charlie zaczął spotykać się z koleżanką
z pracy, nawet Percy układa sobie życie! Dlaczego Hermiona musi tak cierpieć?
–
Wybrała sobie takiego faceta – westchnęła Ginny.
**********
Hermiona siedziała z Ginny, Harrym
i Ronem w Wielkiej Sali, mając dość tego wszystkiego!
Wszyscy byli szczęśliwi, uśmiechnięci! Oni
mieli powody do radości, a ona nie!
– Herm,
zjedz coś – powiedział stanowczo Harry.
Spojrzała na niego zła, lecz, widząc jego
zdeterminowaną minę, westchnęła i ugryzła kanapkę, którą podsunęła jej
Ginny.
– Co
teraz mamy? – zapytał Ron, pochłaniając trzecią porcję zapiekanki.
–
Eliksiry – odpowiedziała cicho Ginny, patrząc z ukosa na Hermionę, która
zamarła z kanapką w dłoni.
– Mhh –
Ron, widząc stan przyjaciółki, spróbował zmienić temat: – może mi ktoś powie,
jak brzmiał temat referatu na transmutacje?
– Skutki
zmiany jeżozwierza w półkę na buty – powiedziała Hermiona, otrząsając się
i patrząc na przyjaciół ze smutną miną. – Przepraszam was!
– Za co
Mionka? – zdumiał się Harry.
– Macie
ze mną same problemy – powiedziała ze łzami w oczach.
– Taak
i to jakie – odezwał się Ron, gwizdając przeciągle. – Nie poprawiasz nas,
nie rozkazujesz i nie zamęczasz wykładami o dobrych manierach. Jak my
mamy z taką wersją Hermiony żyć? Możemy mieć uraz psychiczny po tym!
Harry wybuchnął śmiechem, Ginny zachichotała,
nawet Hermiona uśmiechnęła się lekko.
– Jesteś
kretynem Ronald – parsknęła i rozejrzała się po Wielkiej Sali.
–
Granger! Coś ci się do głowy przyczepiło – zawołał Nott od stołu Ślizgonów.
– Jakiś
szop czy coś – dodała Pansy – a nie przepraszam, to tylko twoje włosy!
– Ty
idio... – zaczął Ron, wstając od stołu wraz z Harrym.
– Minus
pięćdziesiąt punktów od Slytherinu za
zachowanie Pana Notta – odezwał się Dumbledore od stołu nauczycielskiego.
–
Następne pięćdziesiąt za oburzające zachowanie Panny Parkinson – dodała McGonagall
surowo.
–
I następne sto za głupotę połowy uczniów tego jakże zacnego domu –
odezwała się postać ubrana na czarno stojąca w drzwiach wejściowych.
–
Severusie wróciłeś – zawołał radośnie Dumbledore, wstając od stołu.
–
Spostrzegawczy jesteś – warknął Mistrz Eliksirów, rozglądając się po
pomieszczeniu. Jego wzrok zatrzymał się na stole Gryfonów, podszedł do Hermiony
i spojrzał z wysoko uniesioną brwią na zdumioną dziewczynę. – Co się
stało Granger? Ktoś potraktował cię zaklęciem paraliżu?
– Jesteś
idiotą, Snape – powiedziała cicho i już w następnej chwili rzuciła mu
się na szyję i całowała namiętnie.
Wszyscy w szoku patrzyli na Hermionę
Granger całującą profesora eliksirów, Severusa Snape! Hermiona obsypywała
pocałunkami całą jego twarz.
–
Granger uspokó.. – zaczął Snape, lecz przerwał, gdy Hermiona znów zaczęła
całować go gorąco.
– Mh –
chrząknął Dumbledore, stając obok całującej się pary, która niechętnie oderwała
się od siebie. Hermiona zarumieniła się, gdy spostrzegła, że wszyscy się na
nich gapią. Schowała twarz na jego piersi, a Mistrz Eliksirów objął ją
mocniej i spojrzał na dyrektora groźnie.
– Możesz
mi powiedzieć, czemu nam przerwałeś? – warknął wściekły.
– Och,
Severusie po prostu chciałem się przywitać – odparł radośnie dyrektor.
– Witaj
– powiedział zimno i ruszył ku wyjściu, ciągnąć Hermionę za sobą.
–
Severusie, mam nadzieję, że przypilnujesz, żeby Hermiona zjadła śniadanie –
zawołała za nim McGonagall.
Snape stanął nagle i odwrócił się do
profesor transmutacji.
–
Granger ma osiemnaście lat, Minerwo – prychnął. – Raczej umie sama jeść.
–
I dlatego od dwóch tygodni prawie nic nie je? – zapytała Ginny, patrząc na
Mistrza Eliksirów uważnie.
– Że co?
– wykrzyknął wściekle i spojrzał na Hermionę, która przygryzła wargi. –
Chcesz mi powiedzieć, że prawie nie jadłaś?
– Eee –
zaczęła, rozglądając się wokoło, jakby szukając pomocy.
– Nie
zamieniaj się w Pottera – warknął.
– Mnie
proszę w to nie mieszać – oburzył się Harry.
–
Zamknij się Potter – powiedział Snape i znów spojrzał na Hermionę. – Zabić
cię to za mało!
– Na
Merlina, przecież nic się nie stało – westchnęła.
–
Trzymajcie mnie, bo ją trzasnę – mruknął i wziąwszy ją na ręce, wyszedł
z Wielkiej Sali.
– Może
trzeba za nimi iść? – zapytał niepewnie Neville.
– Sądzę,
że nie będzie to konieczne – zaśmiał się dyrektor. – Panna Granger będzie
musiała po prostu wysłuchać kazania.
–
Długiego – dodała McGonagall ze śmiechem.
– Lepiej
ona niż my – powiedział Ron, czym wywołał ogólną wesołość.
**********
–
Granger idiotko! – krzyczał Snape, wciągając ją do swoich komnat. – Jak mogłaś
być tak głupia, żeby się głodzić?
– Nie
głodziłam się! – powiedziała stanowczo. – Po prostu nie miałam ochoty jeść!
– Niby
czemu?
–
A temu idioto, że tęskniłam za pewnym wkurzającym nietoperzem! – krzyknęła
i rozpłakała się.
Snape westchnął i przytulił ją do siebie.
– Jestem
już – wyszeptał. – I nie mam zamiaru już nigdzie odchodzić!
–
Brakowało mi ciebie – mruknęła i pocałowała go czule.
– Mi
ciebie też, więc teraz trzeba nadrobić czas, gdy nie było mnie przy tobie –
wymruczał jej do ucha i, wziąwszy ją na ręce, zaniósł do sypialni.
**********
Hermiona obudziła się we wspaniałym nastroju.
Wtuliła się bardziej w śpiącego mężczyznę, nie chcąc jeszcze wstawać.
–
Granger połamiesz mi kości – mruknął Snape, nie otwierając oczu.
Hermiona zachichotała i wtuliła się
jeszcze mocniej.
– Jeśli
będziesz połamany, obiecuję, że się Tobą zajmę – powiedziała z promiennym
uśmiechem.
Snape otworzył oczy i spojrzał na nią uważnie.
– Musimy
porozmawiać – warknął i wstał z łóżka, ubrał się szybko
i skierował się w stronę drzwi. – Chodź do salonu.
Hermiona w szoku obserwowała poczynania
mężczyzny. Gdy wyszedł, szybko wyskoczyła z łóżka, ubrała się
i odetchnęła głęboko kilka razy.
– Na
pewno to nic poważnego – wyszeptała, przygryzając wargi i wyszła
z sypialni.
– Co się
stało? – zapytała, siadając na sofie i wpatrując się w Snape’a
zaniepokojona.
– Nadal
jestem twoim nauczycielem – zaczął, stając przed nią. – Musimy poważnie
porozmawiać o łączących nas relacjach.
–
O naszych relacjach? – zapytała cicho. – Kocham cię, ty kochasz… to znaczy
jeszcze cztery miesiące temu mnie kochałeś...
–
I nadal kocham Granger – warknął, na co ona odetchnęła uspokojona.
– Więc
o czym chcesz rozmawiać? – spojrzała na niego, nic nie rozumiejąc.
–
O tym, że za tydzień wychodzisz za mnie – powiedział stanowczo. – Szkołę
kończysz za dwa miesiące, ale i tak nie chodzisz już na eliksiry, więc nie
będziemy mieli problemów…
– Czekaj
– przerwała mu zszokowana Hermiona. – Czy ty właśnie mi się oświadczasz?
–
A niby taka mądra – prychnął, przewracając oczami. – A co niby mam
robić?
–
A skąd ja mam to wiedzieć? – oburzyła się, wstając i patrząc na niego
z rękami na biodrach. – Kobietę należy poprosić o rękę! POPROSIĆ!
A nie oznajmić, że się pobieramy!
– Mam
cię poprosić? – zapytał, marszcząc brwi.
– Tak,
masz poprosić!
– Ja
nigdy nie proszę! – zdenerwował się Snape.
–
I nie uważasz, że chociaż ten jeden raz powinieneś się poświęcić ? –
zapytała ze łzami w oczach. – Nie sądzisz, że jestem tego warta?
– Nie
poproszę – warknął Mistrz Eliksirów.
Hermiona usłyszawszy to, odwróciła się na
pięcie i wybiegła z sypialni. Snape przeklinając na czym świat stoi,
ruszył za nią. Chciał wejść do sypialni, gdy odkrył, że zaklęciem uniemożliwiła
mu wejście.
–
Granger wpuść mnie!
– Nie –
odkrzyknęła płaczliwym głosem. – Zostaw mnie w spokoju!
– Nie
poproszę cię, Granger! – krzyknął wściekle, waląc w drzwi.
–
Wyraziłeś się jasno – odparła cicho, ale nie na tyle by nie usłyszał. –
Myślałam, że ci na mnie zależy!
– Bo
zależy idiotko, dlatego nie mam zamiaru cię prosić!
–
O czym ty mówisz?! – zdenerwowała się Hermiona, otwierając gwałtownie
drzwi. – Jeżeli ci na mnie zależy, dlaczego nie możesz poprosić?!
–
Ponieważ wtedy możesz odmówić! – krzyknął i wziął ją w ramiona,
całując gwałtownie.
–
Severusie Snape, jesteś największym idiotą, kretynem, najbardziej denerwującym
człowiekiem na całym świecie! – powiedziała Hermiona wzruszonym głosem. – Nigdy
bym ci nie odmówiła!
–
Wyjdziesz za mnie? – zapytał szybko, jakby chciał mieć to za sobą.
– Tak –
odparła z promiennym uśmiechem.
– Że co?
– zdumiał się Snape.
–
Zostanę twoją żoną – powiedziała, zarzucając mu ramiona na szyję. – Już na
zawsze będziesz na mnie skazany!
– Chyba
tego nie przemyślałem – mruknął, za co został obdarowany sójką w bok.
– Kretyn
– zaśmiała się Hermiona. – Zachowuj się albo od początku małżeństwa będziesz
skazany na kanapę!
– Nie
wyśpisz się na niej – powiedział Mistrz Eliksirów z krzywym uśmieszkiem.
– Ty
będziesz na niej spał, nie ja – odparła z niewinnym uśmieszkiem.
– Jeżeli
ja, to ty też – powiedział z iście ślizgońskim uśmiechem.
– Wredny
nietoperzu, czy ty ch... – zaczęła, lecz przerwał jej namiętnym pocałunkiem.
– Moja
wiem – to – wszystko – wymruczał i, wziąwszy ją na ręce, zaniósł do łóżka.
Już pochylał się nad nią, by znów ją pocałować,
gdy rozległo się pukanie do drzwi.
– Nie ma
nikogo! – krzyknął wściekle i pocałował narzeczoną.
Pukanie niestety nie ustało, lecz przybrało na
sile.
–
Cholera jasna! Nie ruszaj się! – wściekł się Snape, wstał i ruszył do
drzwi gotowy zabić intruza. – Radzę, żeby atakowali szkołę albo zginiesz!
Otworzył gwałtownie drzwi i stanął oko
w oko z Dumbledore'em.
–
Umierasz? – zapytał poważnie Snape.
– Nie –
odparł radośnie dyrektor.
– Więc
spadaj! Daj znać, kiedy będziesz żegnał się z tym światem – warknął
i próbował zamknąć drzwi.
–
Severusie, zachowuj się – fuknęła Hermiona i z uśmiechem otworzyła
drzwi. – Zapraszam.
– Miałaś
się nie ruszać! – powiedział z pretensją Snape, po czym spojrzał na
Dumbledore'a, za którym wszedł Potter, Weasleye oraz McGonagall. – Więcej was
matka nie miała?
– Miała
– odparła Ginny z promiennym uśmiechem. – Ale nie chcieliśmy robić tłumu.
– Nie
udało wam się – mruknął.
–
Severusie! – zbeształa go Minerwa.
– Co? –
zapytał wściekle Snape, siadając na kanapie.
– Dobrze
wychowany człowiek zaproponowałby coś do picia – powiedziała McGonagall
z lekkim uśmieszkiem.
– A ty niby
wierzysz, że jestem dobrze wychowany? – zapytał, patrząc na nią z wysoko
uniesioną brwią, na co wszyscy zachichotali. – Jeżeli tak, powinnaś się
przebadać!
– Proszę
usiąść – odezwała się Hermiona i wyczarowała każdemu kubek z herbatą.
– Czego
chcecie? – zapytał groźnie Snape, gdy wszyscy zajęli miejsca.
–
Chcieliśmy dowiedzieć się o twojej ostatniej misji – powiedział
Dumbledore, patrząc na niego zza okularów.
– Była
misja, wykonałem ją – odparł Snape, wstając i otwierając drzwi. – Żegnam!
– Sev! –
krzyknęła Hermiona, przewracając oczami. Wstała, wzięła go za rękę
i usadziła z powrotem na kanapie. Chciała zająć miejsce obok, lecz
Mistrz Eliksirów pociągnął ją na swoje kolana.
– Jeżeli
mam z nimi wytrzymać, siedź tu – warknął jej do ucha. Hermiona
zachichotała i objęła go za szyję. – Co chcecie wiedzieć?
– Teraz
możesz zdradzić nam, na czym polegało to zadanie – odezwała się Pani Weasley.
– Albus
nie chciał nam nic powiedzieć – powiedziała Minerwa, patrząc ze złością na
dyrektora.
– Miałem
złapać Dołohowa – odpowiedział zimno Snape. – Kretyn, myślał, że uda mu się
uciec...
– Czekaj
– przerwała mu Hermiona, wyprostowała się gwałtownie i spojrzała na niego
zdumiona. – Chcesz mi powiedzieć, że sam poszedłeś walczyć z tym
śmierciożercą?
–
I co w tym dziwnego? – prychnął Mistrz Eliksirów.
– Mogło
ci się coś stać! – krzyknęła i wstała z jego kolan. – Jesteś idiotą!
– wykrzyknęła i zniknęła za drzwiami sypialni, trzaskając nimi głośno.
–
O co do cholery jej chodzi? – zdumiał się Ron.
– Nikt
tego nie wie – odpowiedział Harry.
– Faceci
– mruknęła Ginny, a widząc, jak Snape wstaje, powiedziała: – Ja pójdę!
– Nie
martw się Severusie, Ginny z nią porozmawia – uspokoiła go Pani Weasley.
–
O co jej chodziło? – zdumiał się Mistrz Eliksirów.
–
Narażałeś się na niebezpieczeństwo – wyjaśniła McGonagall.
– Bo to
pierwszy raz? – prychnął.
Po chwili do salonu weszły Hermiona
i Ginny. Starsza z dziewczyn spojrzała na Severusa zmrużonymi oczami,
po czym westchnęła i usiadła na jego kolanach.
–
Wariatka – mruknął i pocałował ją w czubek głowy.
– Kretyn
– wyszeptała i wtuliła się w niego.
– Jak go
złapałeś? – zapytał po chwili Pan Weasley.
– Idąc
jego śladami, złapałem go w Górach Skalistych – wyjaśnił Snape. – Próbował
się tam ukryć i przeczekać kilka miesięcy.
– Był
sam? – odezwał się Harry.
Mistrz
Eliksirów zmierzył go spojrzeniem, po czym odpowiedział:
–
Walczyłeś z oboma? – zapytała cicho Hermiona.
– Tak –
odparł poważnie. – Ale dzięki temu, że się mnie nie spodziewali, miałem
przewagę.
–
Zabiłeś ich? – zapytał Dumbledore.
– Tak –
powiedział Snape beznamiętnie. Hermiona przytuliła się do niego mocniej.
– Dobrze
zrobiłeś – odezwała się McGonagall.
– Wiem –
prychnął Mistrz Eliksirów – a teraz już możecie iść!
– Nie
śpieszy się nam – powiedział Dumbledore z uśmiechem.
– Co
jeszcze chcesz wiedzieć? – zapytał zrezygnowany.
– Jakie
ma pan plany względem Hermiony? – zapytał Ron poważnie.
– Mam
zamiar ją wykorzystać, a potem porzucić – warknął Snape, patrząc na rudzielca.
– Ty...
– zaczął Ron, wstając i wyciągając różdżkę.
– Ron
usiądź – odezwała się Hermiona, po czym spojrzała na Severusa gniewnie. – To
wcale nie było śmieszne!
– Nie? –
Snape udał zdumionego. – Patrz, a myślałem, że jestem taki zabawny.
– Severus!
– powiedziała Hermiona z proszącą miną.
– Dobra
– mruknął i spojrzał na zebranych. – Pobieramy się w sobotę.
–
W sobotę ? – zawołała Pani Weasley zaszokowana. – Ale to za tydzień!
– Nie
oświecaj nas tak gwałtownie – prychnął Snape. – Jeszcze zamkniemy się
w sobie!
–
Hermiono jesteś pewna, że chcesz za niego wyjść? – zapytała McGonagall,
chichocząc.
– Chyba
lata, kiedy byłam jego uczennicą, rozwaliły mi psychikę – westchnęła
teatralnie. – I dzięki temu jestem na tyle odważna, żeby chcieć spędzić
z tym MIŁYM człowiekiem resztę życia!
–
Granger grabisz sobie – powiedział Snape, gdy wszyscy zaczęli się śmiać.
–
Ukarzesz mnie potem w łóżku – wymruczała mu do ucha.
– Rób
tak dalej, a wyrzucę ich wszystkich – wyszeptał jej do ucha.
–
W towarzystwie się nie szepta – zwróciła im uwagę Ginny.
– Gryffindor
traci pięćdziesiąt punktów – powiedział Snape, patrząc na rudowłosą
z krzywym uśmieszkiem.
– Coś
nowego – mruknęła.
Snape prychnął i spojrzał na dyrektora.
– Albus,
coś jeszcze? – zapytał, mając ich dość.
–
Jeszcze jedno… – powiedział poważnie dyrektor, następnie wstał ze swojego
miejsca i podszedł do Severusa i Hermiony. – Severusie może…
cytrynowego dropsa?
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Snape zamknął
oczy.
–
Wyjdźcie stąd – warknął groźnie.
– To
chyba dobry pomysł – mruknął Ron i wraz z resztą wyszedł,
pozostawiając narzeczonych samych.
– Zabiję
go, naprawdę! I mnie uniewinnią, mało tego jeszcze wręczą mi order za
zasługi dla całego czarodziejskiego świata, za pozbycie się Tego starca! –
wysyczał Snape, a Hermiona zachichotała.
– Kocham
cię, ty mój bohaterze – powiedziała i pocałowała go czule.
–
Nareszcie poszli – westchnął i uśmiechnął się krzywo. – Teraz możemy
wrócić do tego, co nam przerwali.
–
Severusie, nie wiem, jak ci to powiedzieć – wyszeptała, patrząc na niego
z niepewną minką.
–
O co chodzi? – zapytał, podnosząc brew.
– Jeżeli
za tydzień się pobieramy, nie ma czasu na czułości – powiedziała szybko i zeskoczyła
z jego kolan.
–
Granger! Radzę ci, żebyś żartowała – warknął, wstając i podchodząc do
niej.
– Wcale
nie żartuję – pisnęła, gdy złapał ją w objęcia. – Musimy odwiedzić moich
rodziców.
Snape zastygł i spojrzał na nią
z beznamiętnym wyrazem twarzy.
– To nie
jest dobry pomysł – powiedział, puszczając ją i siadając w fotelu.
Hermiona otrząsnąwszy się z szoku, uklękła
przy nim.
–
Severusie, ty chyba się nie boisz spotkania z moimi rodzicami? – zapytała,
próbując powstrzymać śmiech i przygryzając dolną wargę.
–
Oczywiście, że się nie boję – oburzył się.
–
Świetnie – powiedziała z uśmiechem, wstając. – Więc napiszę do mamy, że
wpadniemy do nich jutro na kolację!
–
Świetnie – mruknął Mistrz Eliksirów.
**********
Hermiona z rozbawieniem obserwowała
Severusa i swojego ojca, siedzących w ogrodzie i rozmawiających
o czymś zawzięcie.
– Tata
przekonał się do twojego Severusa – odezwała się Jane Granger, patrząc na córkę
z uśmiechem.
Hermiona odwróciła się w stronę matki,
która zmywała po kolacji.
–
A ty? – zapytała, podchodząc do niej i wziąwszy ścierkę, zaczęła
wycierać talerze.
– Jest…
oryginalny – powiedziała Pani Granger. – Ale widać, że cię kocha, a ty
jesteś z nim szczęśliwa?
–
Baaaaardzooo! – odparła Hermiona.
– Cieszę
się. – Pani Granger spojrzała na nią uważnie. – Możesz mi powiedzieć, czy jest
jakiś powód waszego szybkiego ślubu?
– Mamo!
– oburzyła się Hermiona, rumieniąc się.
– Chcę
po prostu wiedzieć, czy zostanę babcią – odparła Jane, wzruszając ramionami.
–
Zostaniesz – odparła z lekkim uśmiechem, gdy mama pisnęła ze szczęścia. –
Ale nie jestem na razie w ciąży.
–
Hermiono! – wykrzyknęła Pani Granger z pretensjami. – Jak mogłaś?!
– Oj
mamuś – powiedziała z uśmiechem Gryfonka i podeszła do mamy,
przytulając ją. – Obiecuję, że mam zamiar mieć dużo dzieci z tym
nietoperzem, siedzącym przy tacie.
–
Nietoperzem? – zdumiała się Jane.
– Na co
dzień chodzi w szatach, które powiewają jak skrzydła nietoperza –
mruknęła, chichocząc.
– Mam
nadzieję, że będzie o ciebie dbał – powiedziała Pani Granger.
– Na
pewno – zapewniła radośnie Hermiona.
**********
Severus Snape i Hermiona Granger pobrali
się tydzień później. Po roku na świat przyszły bliźnięta, Eileen i Dan,
a Mistrz Eliksirów był wspaniałym mężem i ojcem. Niestety dla
Hermiony, dotrzymał słowa w jednej kwestii…
–
Severusie Snape jesteś idiotą! – krzyczała Hermiona, od czterdziestu ośmiu
godzin, Snape.
–
Wymyśliłabyś coś nowego – mruknął i położył się na łóżku.
–
O nie mój drogi! – krzyknęła i wyciągnęła mu spod głowy poduszkę. – Dziś
śpisz na kanapie!
–
Świetnie – warknął i, wziąwszy pościel, wyszedł z sypialni, by po chwili
wrócić.
– Co
chcesz? – burknęła obrażona Hermiona. On nic nie odpowiedział, tylko podszedł
do niej i wziął ją na ręce. – Co ty robisz?! Severus!
– Mówiłem, że jak ja mam spać na kanapie, ty
śpisz tam ze mną! – powiedział i upuścił ją na kanapę, po czym położył się
obok i przytuliwszy ją, zamknął oczy.
– Snape,
jesteś niemożliwy! – mruknęła i wtuliwszy się w niego
z uśmiechem, wyszeptała: – A jak już jesteśmy tu…
– To co?
– warknął, nie otwierając oczu.
– Mam
taką jedną fantazje – wymruczała mu do ucha.
Snape natychmiast otworzył oczy i spojrzał
na nią uważnie.
– Jaką?
– zapytał ze zmarszczonymi brwiami.
– Zawsze
chciałam TO zrobić przy kominku, a tak się składa, że on tu jest –
wyszeptała z seksownym uśmieszkiem.
– Jako
Twój mąż, nie mogę pozwolić, by ta fantazja nie została spełniona – powiedział
i zaczął ją namiętnie całować.
**********
– Chyba
częściej będziemy spać na kanapie – wysapała Hermiona po dłużej chwili,
przytulając się do męża spełniona.
– Po
prostu zamontuję kominek w sypialni – mruknął Snape z krzywym
uśmieszkiem.
–
I wstaw tam kanapę – powiedziała z uśmiechem, zasypiając.
– Muszę
ją częściej denerwować – pomyślał Snape z krzywym uśmieszkiem, przytulając
śpiącą żonę mocniej do siebie.
Wszystkich obudzę jak się będę tak śmiać.
OdpowiedzUsuńPozdro
M.
Ja także śmiałam się na głos, gdy to czytałam. Nie mogłam się po prostu powstrzymać!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :)
Haha! Świetne, jakby mogło być inaczej!
OdpowiedzUsuńŚwietne ;) *.* Z.
OdpowiedzUsuńKolejna genialna notka :)
OdpowiedzUsuńRozwalasz system! Hahahah... Ja już Ci mówiłam co sądzę o twoich miniaturkach! Są po prostu przezabawne! Rozwalił mnie ten kominek i ogólnie Severus z tym swoim sarkazmem. :P
OdpowiedzUsuńHahahaha Ale sie dzisiaj smialam :D
OdpowiedzUsuńHUEHUEHUE rzadko się tak czymś jaram xD
OdpowiedzUsuń"- Umierasz?- zapytał poważnie Snape.
- Nie- odparł radośnie dyrektor.
- Więc spadaj! Daj znać kiedy będziesz żegnał się z tym światem- warknął i próbował zamknąć drzwi."- jeden z najlepszych fragmentów!!!
Piszesz tak, że miło i lekko się czyta, a to bardzo ważne. Do tego robisz to z poczuciem humoru, co jest trudniejsze od pisania melodramatów xD I ten Sev z tym sarkazmem i irobią <3 szczerze to nigdy nie przepadałam za takim parkingiem, ale odkąd zaczelam czytac twoje opowiadania powoli zaczęłam "tolerowac" tą wybuchowa mieszankę ;)
pozdrawiam i zycze weny kochana
MavisMalfoy ;3
Wiem ze to pewnie autokorekta ale i tak nie sadze żeby Miona i Severus byli PARKINGIEM xD ;-)
UsuńHUEHUEHUE rzadko się tak czymś jaram xD
OdpowiedzUsuń"- Umierasz?- zapytał poważnie Snape.
- Nie- odparł radośnie dyrektor.
- Więc spadaj! Daj znać kiedy będziesz żegnał się z tym światem- warknął i próbował zamknąć drzwi."- jeden z najlepszych fragmentów!!!
Piszesz tak, że miło i lekko się czyta, a to bardzo ważne. Do tego robisz to z poczuciem humoru, co jest trudniejsze od pisania melodramatów xD I ten Sev z tym sarkazmem i irobią <3 szczerze to nigdy nie przepadałam za takim parkingiem, ale odkąd zaczelam czytac twoje opowiadania powoli zaczęłam "tolerowac" tą wybuchowa mieszankę ;)
pozdrawiam i zycze weny kochana
MavisMalfoy ;3
HUEHUEHUE rzadko się tak czymś jaram xD
OdpowiedzUsuń"- Umierasz?- zapytał poważnie Snape.
- Nie- odparł radośnie dyrektor.
- Więc spadaj! Daj znać kiedy będziesz żegnał się z tym światem- warknął i próbował zamknąć drzwi."- jeden z najlepszych fragmentów!!!
Piszesz tak, że miło i lekko się czyta, a to bardzo ważne. Do tego robisz to z poczuciem humoru, co jest trudniejsze od pisania melodramatów xD I ten Sev z tym sarkazmem i irobią <3 szczerze to nigdy nie przepadałam za takim parkingiem, ale odkąd zaczelam czytac twoje opowiadania powoli zaczęłam "tolerowac" tą wybuchowa mieszankę ;)
pozdrawiam i zycze weny kochana
MavisMalfoy ;3
Hehehe genialne, mimo, że czytam drugi raz... :')
OdpowiedzUsuńWeny,
SuNSeT SHiNe
Hej,
OdpowiedzUsuńno tak to był wilki powrót Severusa, och własnemu domowi odebrał nawet punkty, a poproszenie o rękę słodkie i urocze...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie
Uśmiałam się. Mega!! I te ich teksty!!
OdpowiedzUsuń