czwartek, 9 stycznia 2014

Skarpetki za żonę

Skarpetki za żonę
Beta: Kite Millie
Hermiona westchnęła, patrząc na Zakon Feniksa zebrany w gabinecie dyrektora.
 – Wszyscy wiecie, że musicie być bezpieczni – powiedział Dumbledore, patrząc na wszystkich poważnie.
 – Ja chcę walczyć! – krzyknął Harry.
 – Ja też! – powiedział Ron.
 – Zamknijcie się! – warknął Snape, wchodząc do gabinetu.
 – Załatwione? – zapytał Lupin.
 – Wątpiłeś? – prychnął Mistrz Eliksirów i podał Dumbledore'owi kilka piór.
 – Jak zawsze niezawodny – mruknął z goryczą Syriusz.
 – Dlaczego ja, Herm, Harry i Ron musimy się ukrywać? – zapytała, nic nie rozumiejąc Ginny.
 – Ponieważ jesteście dla Voldemorta celem – warknął Moody. – A teraz bez gadania, bierzcie po piórze. Każde to świstoklik, który przeniesie was do kryjówki.
 – Musimy się rozdzielać? – zapytał Harry.
 – Nie macie wyboru, Potter – warknął Snape.
 – Nie możemy ryzykować – odezwała się McGonagall. – Gdybyśmy ukryli was wszystkich w jednym miejscu, większe byłoby prawdopodobieństwo znalezienia was.
 – Będziemy wiedzieć, gdzie jest reszta? – zapytała po chwili Hermiona.
 – Nie – odparł szybko Lupin.
 – Nie mamy już czasu – warknął Snape.
 – Masz rację Severusie – powiedział Dumbledore. – Panno Granger, pani pierwsza.
Hermiona szybko pożegnała się z przyjaciółmi, po czym chwyciła pióro i poczuła, jak unosi się nad ziemią.
 – Panna Granger, jak miło – powiedział zimno Lucjusz Malfoy.
Hermiona rozglądnęła się i westchnęła, domyśliwszy się, że jest posiadłości Malfoyów.
 – Musiałam być wysłana właśnie tu? – mruknęła.
 – Też nie jestem zachwycony – warknął.
 – Więc trzeba było się nie zgadzać – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
 – Pyskata jesteś – powiedział, podnosząc brew w górę. – Ale jeżeli sądzisz, że możesz się do mnie tak zwracać, to jesteś w błędzie – warknął.
 – A co mi pan zrobi? – zapytała, krzyżując ręce na piersi. – Jestem miła dla osób, które traktują mnie z
szacunkiem!
 – Ode mnie tego nie oczekuj! – odparł. – Mrużko!
Obok Hermiony zmaterializowała się skrzatka, kłaniając się nisko.
 – Tak panie? – zapytała.
 – Pokaż Granger jej pokój! – rozkazał i wyszedł.
 – Kretyn – mruknęła Hermiona, po czym zwróciła się do Mrużki: – Jestem Hermiona.
 – Panna Granger!
 – Mów do mnie Hermiona – poprawiła ją z uśmiechem.
 – Pani Hermiona – powiedziała skrzatka, kłaniając się.
 – Przynajmniej już nie panna Granger – mruknęła Hermiona.
Gdy znalazła się już w swojej sypialni,
rozejrzała się dookoła i westchnęła.
Chciała walczyć, a nie siedzieć bezczynnie… u Malfoya! Dobrze, że Harry i Ron nie mają pojęcia u kogo
 Dumbledore ją ukrył. Jeżeliby wiedzieli, na pewno nie obyłoby się bez awantury…
Nagle obok niej pojawiła się Mrużka, Hermiona pisnęła przerażona, szukając różdżki.
 – Oj, przestraszyłaś mnie – wymamrotała, gdy się uspokoiła.
 – Ja przepraszam! – zawołała Mrużka, kłaniając się nisko. – Mrużka się ukarze, Mrużka….
 – Zabraniam ci się krzywdzić! – powiedziała stanowczo Hermiona.
 – Ale ja muszę! – odpowiedziała płaczliwie Mrużka.
 – Nie! – Hermiona kucnęła przed nią. – Nie masz za co się karać! Nie chcę żebyś robiła sobie krzywdę,
 dobrze?
 – Pani jest dobra – powiedziała po chwili milczenia. – Dawno Mrużka nie spotkała dobrych ludzi!
 – Masz mnie – odparła Hermiona.
 – Pan Malfoy karze Pani zejść na kolację – powiedziała Mrużka, ukłoniła się i zniknęła.
Hermiona spojrzała na swoje ubranie. Jeansy i bluza nie są chyba odpowiednie do kolacji z Malfoyem?
Jednak postanowiła się nie przebierać, zeszła na dół i skierowała się do jadalni.
Lucjusz siedział już przy stole.
 – Każesz na siebie czekać – warknął.
 – Nie umarł Pan z głodu – odpowiedziała ze słodkim uśmiechem.
 – Na Twoje nieszczęście nie – odparł i klasnął w dłonie, a na stole pojawiły się parujące potrawy.
Hermiona dopiero wtedy poczuła, jak bardzo jest głodna. Z uśmiechem zabrała się za jedzenie.
Jedli w milczeniu, Hermiona przyzwyczajona była do gwarnych posiłków, czy to w Hogwarcie, czy w Norze, więc nie wytrzymała długo.
 – Ma pan zamiar się odezwać? – zapytała, przewracając oczami.
 – Nie mam ochoty – warknął.
 – Za to ja mam – powiedziała i zamyśliła się. – Dom jest piękny, ale strasznie ponury…
 – Masz zamiar negować wystrój arystokratycznego dworu? – zapytał, patrząc na nią wściekle, – Może w
 waszym… środowisku…
 – W naszym środowisku? – powtórzyła. – Jeżeli chodzi panu o środowisko szlam, to jest lepiej wychowane niż tacy zidiowaciali arystokraci! – powiedziawszy to, wstała i wyszła z jadalni.
Wściekła skierowała się do swojego pokoju, lecz po drodze ujrzała uchylone drzwi. Gnana ciekawością
zaglądnęła do środka i zachwycona ujrzała wielką bibliotekę. Weszła niepewnie do środka i z czcią
dotykała starych i bardzo cennych ksiąg. Nie wiedziała, ile czasu spędziła w pomieszczeniu.
 – Mogłem się spodziewać, że tu się zaszyjesz – usłyszała głos Malfoya.
Spojrzała na niego znad wielkiej księgi.
 – Która godzina? – zapytała.
 – Po czwartej rano – odpowiedział.
 – Więc dlaczego pan nie śpi? – zdziwiła się.
 – Ponieważ byłem na spotkaniu z Czarnym Panem – warknął.
 – Nic panu nie jest? – zawołała, zrywając się z fotela.
 – A co cię to interesuje? – zapytał marszcząc czoło.
 – Próbuje być miła – odpowiedziała, przewracając oczami. – Pan też powinien spróbować.
 – Nie mam na to ochoty – warknął i wyszedł z biblioteki.
 – A byłoby miło – wyszeptała i, odłożywszy książkę, ruszyła do swojej sypialni.
Wstała dopiero w południe. Nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca, stanęła przed dębowymi drzwiami i 
nieśmiało zapukała.
 – Wejść. – Gdy usłyszała jakże miłe zaproszenie, weszła do środka. – Czego Pani chce?
 – Może mogłabym w czymś pomóc? – zapytała cicho.
 – Na przykład w czym? – zapytał z i ronią.
 – No… Nie wiem – powiedziała, rozglądając się po gabinecie. – Mogę pomóc Mrużce…
 – Mrużce nie trzeba pomagać – warknął.
 – No to może pomogę panu w pracy? – zaproponowała.
 – Nie znasz się na tym – odparł.
 – Więc niech mnie pan nauczy – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
 – Może się na coś przydasz – warknął i podał jej teczki. – Znajdziesz w nich dane o wszystkich Śmierciożercach, masz zaznaczyć najważniejsze rzeczy.
 – Dobrze – odparła z uśmiechem.
 – Czemu się szczerzysz? – zapytał.
 – Cieszę się, że mogę pomóc – odpowiedziała, wzruszając ramionami i zabrała się do pracy.
Co dzień pomagała Lucjuszowi w przeglądaniu akt. Rzadko rozmawiali, najczęściej wymieniali zdawkowe opinie na temat danej osoby.
Hermiona dowiedziała się wiele rzeczy od Mrużki. Wiedziała dzięki niej, że, gdy Narcyza uciekła od Lucjusza i wpływu Czarnego Pana, Voldemort z
wściekłości doprowadził Malfoya do ciężkiego stanu.
 – Dlaczego? – zapytała Hermiona zaskoczona.
 – Ponieważ Pani Narcyza uciekła, a to dla męża powinien być wstyd i hańba – powiedziała skrzatka.
 – A co się z nią teraz dzieje?
 – Pani nie powie nikomu, prawda? – skrzatka spojrzała na nią poważnie.
 – Oczywiście, że nie – obiecała.
 – Pani Narcyza wyjechała do Rzymu, gdzie ma rodzinę. Ona już nie jest Panią Malfoy – powiedziała Skrzatka.
 – Rozwiedli się? – zapytała zdziwiona Hermiona.
 – Tak – odpowiedziała Mrużka.
Hermiona nie wiedziała, dlaczego poczuła się nagle szczęśliwa…
Następnego dnia miała wszystkiego dość. Malfoy na każdym kroku ją obrażał i nie wiedziała czemu. Ale nie zamierzała tego tolerować.
 – Granger, idiotko, nadal siedzisz nad tymi samymi aktami?! – warknął wściekły, wchodząc do gabinetu.
 – Nie, siedzę na podłodze – odpowiedziała, nawet na niego nie spojrzawszy.
 – Kretynka – mruknął.
 – Mógłby pan znaleźć jakieś inne określenia dla mnie – powiedziała, wstając. – Te już mi się znudziły nadęty arystokrato! – powiedziawszy to, wyszła z wysoko uniesioną głową.
 – Granger – mruknął, jakby to była największa obelga na świecie.
Hermiona nie wiedziała, co się z nią dzieje… Gdy widziała blondyna, jej serce zaczynało szybciej bić.
Wmawiała sobie, że to z nienawiści, no bo jaki byłby inny powód?
Miłość… – usłyszała w swojej głowie.
 – Co?! – wykrzyknęła, prostując się na kanapie, gdzie czytała książkę.
 – Zaczęłaś już do siebie gadać, Granger? – zakpił Malfoy.
 – Chciałam porozmawiać z kimś inteligentnym w tym domu, a Mrużka gdzieś wyszła – powiedziała z
wrednym uśmieszkiem.
 – Myślisz, że jesteś taka zabawna? – zakpił.
 – Bardzo – odpowiedziała.
 – Mylisz się – warknął.
 – Nie prawda – zaprzeczyła i uśmiechnęła się, wiedząc, że zaraz zaczną się kłócić. Uwielbiała to, ponieważ tylko wtedy Lucjusz Malfoy ściągał z twarzy maskę i okazywał emocję.
I nie pomyliła się. Ich kłótnia trwała godzinę, lecz później zmieniła się w poważną rozmowę. Od tej pory ich relacje się zmieniły. Malfoy zaczął z nią rozmawiać, co sprawiało jej ogromną przyjemność.
Jedynym minusem w ich relacji było jej serce… Musiała przyznać, że pokochała tego cynicznego człowieka.
 – Granger, nie czytaj tyle – warknął Malfoy, wychodząc z kominka.
 – I jak było na spotkaniu? – zapytała, wstając z fotela.
 – Czarny Pan był dziś zadowolony – mruknął.
 – To chyba dobrze – powiedziała niepewnie.
 – Dla mnie na pewno – warknął.
 – Chcesz coś zjeść? – zapytała, patrząc na niego z troską.
 – Nie – odpowiedział i nalał sobie ognistej, po czym usiadł na fotelu i zamyślił się.
Hermiona siedziała przez chwilę w milczeniu, lecz nie wytrzymała długo.
 – Czego się dowiedziałeś? – zapytała.
 – Będzie atak na jakąś mugolską wioskę – mruknął. – Dumbledore szykuje Zakon na walkę.
 – To dobrze – powiedziała cicho.
 – Tak – odparł od niechcenia i zamknął oczy.
 – Nie będę ci przeszkadzać – odezwała się i wstała.
 – Takie to straszne siedzieć ze mną w jednym pomieszczeniu? – zakpił.
 – To nie jest takie straszne – mruknęła, spuszczając głowę.
 – Coś ty powiedziała? – warknął, podchodząc do niej.
 – Nie jest dla mnie… Jestem zak… Lubię z tobą spędzać czas – dokończyła z rumieńcem.
O mało się nie wygadała. Co by powiedział, gdyby wyznała mu miłość? Byłby zaskoczony? Zniesmaczony?
 – Granger, co chciałaś powiedzieć? – zapytał.
Hermiona przeklęła w duchu, pierwszy raz od dawna nie wiedziała, co zrobić…
 – Czekam – warknął.
 – To sobie poczekasz – odpowiedziała i szybko skierowała się do wyjścia.
 – Stój! – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Hermiona westchnęła, domyślała się, że Malfoy wyciągnie z niej nawet siłą wyznani, które może być dla niego tematem do drwin. Odetchnęła głęboko i, nie odwracając się, powiedziała:
 – Chciałam powiedzieć, że przez ten czas spędzony w twoim towarzystwie, poznałam cię lepiej i …. Możesz uznać to za śmieszne, ale zakochałam się w tobie. – Gdy skończyła, w salonie zaległa cisza. Hermiona z trudem powstrzymywała łzy, Malfoy się nie odezwał, więc może wyjść… Przecież nie musi słuchać drwin, które zaraz się zaczną…
 – Powiedziałem stój! – warknął, gdy zaczęła iść.
 – Po co? – zapytała, spuszczając głowę.
 – Jesteś idiotką – powiedział.
 – Słyszałam już to kilkadziesiąt razy, więc… – zaczęła, lecz nie dokończyła, gdy odwrócił ją do siebie i pocałował namiętnie – Lucjuszu…
 – Zamknij się na chwilę – warknął i znów zamknął jej usta pocałunkiem.
Gdy oderwali się od siebie, Hermiona spojrzała na niego zdezorientowana.
 – Nie jesteś zły? – zapytała cicho.
 – Dlaczego mam być zły?
 – Wyznałam ci miłość – powiedziała, rumieniąc się.
 – Słyszałem – odparł z kpiącym uśmieszkiem.
 – To takie zabawne? – oburzyła się i próbowała uwolnić się z jego objęć.
 – Nie szarp się, Granger! – warknął i przyciągnął ją do siebie bliżej. – Słuchaj uważnie, bo nie mam zamiaru się powtarzać!
 – Mhy – mruknęła, zagryzając ze zdenerwowania wargę.
 – Nie pozwolę ci odejść, więc… – zaczął.
 – Nie pozwolisz? – zapytała z nadzieją.
 – Miałaś nie przerywać – warknął.
 – Nie prawda! – powiedziała z uśmiechem. – Miałam słuchać uważnie!
 – Na jedno wychodzi, więc zamilcz – rozkazał.
 – Dobrze – obiecała i wtuliła się w niego mocno.
 – Cholera Granger, potem o tym porozmawiamy – warknął i, wziąwszy ją na ręce, zaniósł do swojej
sypialni.
Hermiona obudziła się i zdezorientowana spojrzała na pogrążonego we śnie Malfoya.
Po chwili przypomniała sobie i ch wczorajszą rozmowę i namiętną noc…
Nagle zorientowała się, że Lucjusz nie powiedział nic o swoich uczuciach, więc może nic do niej nie czuje?
 – Granger, nie kręć się – warknął blondyn, nie otwierając oczu.
 – Musimy porozmawiać – powiedziała poważnie.
 – Nie mamy o czym – mruknął Lucjusz, przytulając ją do siebie.
 – Mamy – zaprotestowała.
Malfoy westchnął i wypuścił ją z objęć. Usiadł, po czym zapalił papierosa.
 – Mów, co chcesz i miejmy to za sobą – warknął.
Hermiona poczuła się w tym momencie zawstydzona, przykryła się szczelnie kołdrą i spojrzała na
niego zarumieniona.
 – Dlaczego tak się zachowujesz? – zapytała cicho.
 – Jak? – zapytał zimno.
 – Jakbyś był człowiekiem bez serca – odpowiedziała.
 – Bo nim jestem Granger – warknął.
 – Ta noc nic dla ciebie nie znaczyła? – zapytała zranionym głosem.
 – Masz zamiar robić mi wyrzuty? – zadrwił.
 – Nie – odpowiedziała ze łzami w oczach i zaczęła wstawać z łóżka.
Malfoy zaklął, zgasił papierosa i przyciągnął ją do siebie. Hermiona pisnęła gdy przygniótł ją na
łóżku.
 – Nie rycz – warknął.
 – Co cię to obchodzi? – załkała.
 – Cholera Granger, jestem Malfoy! – wykrzyknął i położył się na plecach obok dziewczyny, która
spojrzała na niego zdziwiona.
 – Przecież wiem – mruknęła. – O tym nie można zapomnieć!
 – Więc dlaczego karzesz mi gadać o uczuciach?! – warknął.
 – Nic ci nie karze – odpowiedziała ze smutkiem w głosie. – Po prostu chcę wiedzieć… czy ja… czy ty… po prostu chcę wiedzieć, czy jestem dla ciebie kimś więcej niż szlamą!
 – Przespałem się z tobą! – powiedział, jakby to była oczywista odpowiedź.
 – I co? Mam być ci wdzięczna, że się poświęciłeś? – zawołała ze złością.
 – Cholera – warknął i pocałował ją namiętnie. – Zależy mi na tobie, zrozumiano?!
Hermiona spojrzała mu w oczy i przygryzła wargę.
 – Tak – wyszeptała.
 – To dobrze – powiedział i wstał z łóżka, po czym skierował się do łazienki.
Hermiona szybko pobiegła do swojego pokoju, by nie widział łez płynących po jej policzkach.
 – Zależy mu na mnie – mruknęła i spojrzała w okno. – Ale to nie oznacza że mnie kocha…
Spuściła głowę, gdy przeszyła ją myśl, że za niedługo znudzi się nią. Zależy mu… Ronowi też na niej zależało, ale nie na tyle by z nią być. Wolał Lavender, która spełniała wszystkie jego zachcianki…
Hermiona zrozumiała, co ją zabolało… Właśnie te słowa „Zależy mi na tobie”.
Bała się, że tak jak dla rudowłosego nie będzie… za seksowna? Ona nigdy nie jest seksowna! Nie będzie cnotką? Ona jest cholerną cnotką! Uważa, że nie idzie się do łóżka z facetem, jeżeli się go nie kocha!
Westchnęła, wzięła prysznic, przebrała się, po czym skierowała się do gabinetu Lucjusza, by zająć się pracą.
 – Dlaczego uciekłaś? – warknął, gdy weszła. Siedział za biurkiem. Wyglądał tak dumnie i niedostępnie…
 – Nie uciekłam, tylko poszłam się odświeżyć – odpowiedziała, siadając na fotelu i wzięła do ręki akta.
 – Uciekłaś – powtórzył zimnym głosem.
 – Dobrze uciekłam! – krzyknęła, zrywając się na równe nogi. – Zadowolony?
 – Dlaczego? – zapytał z beznamiętnym wyrazem twarzy.
 – Bo ci na mnie zależy! – prychnęła i wyszła, trzaskając drzwiami.
Malfoy spojrzał zdumiony na zamknięte drzwi, po czym marszcząc czoło, wyszedł za Gryfonką.
Wszedł do jej pokoju bez pukania. Stała przy oknie ze spuszczoną głową.
 – Wytłumacz – zażądał.
 – Ronowi też na mnie ZALEŻAŁO – wyznała cicho.
 – Porównujesz mnie do Weasleya? – warknął Malfoy.
 – Nie ciebie… Może trochę… – odetchnęła głęboko i spojrzała na niego poważnie. – Po prostu się boję!
Boję się, że nie czujesz do mnie… mh – przerwała.
 – Boisz się, że cię nie kocham – domyślił się i prychnął. – Jesteś idiotką Granger.
Hermiona odwróciła od niego wzrok.
 – Patrz na mnie – rozkazał, podszedł do niej i chwycił ją za podbródek. Dziewczyna nie mając wyjścia,
spojrzała mu w oczy. – Jesteś idiotką, jeżeli sądzisz, że wziąłbym cię do łóżka, gdybym nadal traktował cię jak szlamę! Może nie jestem wzorem cnot, ale nie wykorzystuje kobiet! Więc zapamiętaj sobie Granger, że jak mówię, że mi na tobie zależy, to jest równoznaczne z głębszymi uczuciami! I masz nie porównywać mnie z tym kretynem Wesleyem! Zrozumiałaś?!
 – Tak – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
 – I dobrze – warknął, po czym pocałował ją namiętnie.
 – Przepraszam – wyszeptała, gdy oderwali się od siebie.
 – Masz za co – powiedział ostro, lecz, gdy zobaczył jej smutne oczy, złagodniał. – Ciesz się, że cię kocham – mruknął i wyszedł.
Hermiona stała przez chwilę w szoku, by po chwili uśmiechnąć się promiennie.
Gdy po chwili weszła do gabinetu, Malfoy zajmował się pracą, więc nie chcąc mu przeszkadzać, także
zajęła się swoimi obowiązkami.
Nagle w salonie coś huknęło. Hermiona pisnęła.
 – Zostań tu – warknął Lucjusz i wybiegł.
Gryfonka przerażona czekała, aż wróci. Bała się o niego, ale postanowiła go posłuchać… Jeżeli to któryś ze Śmierciożerców, lepiej by jej nie zauważył! Mogłoby to spowodować zdekonspirowanie Lucjusza! A na to nie mogła pozwolić!
Po dziesięciu minutach blondyn wrócił. Hermiona nie wiele myśląc, podbiegła i rzuciła mu się na szyję.
 – Nic ci nie jest? – zapytała, przytulając się do niego mocno.
 – No, no Granger robisz za opiekunkę? – zakpił Snape, stając obok Lucjusza.
 – Na pewno nie twoją – warknął Malfoy i nie pozwolił się odsunąć zarumienionej Hermionie. – Mów
dlaczego wysadziłeś mi połowę salonu!
 – Był źle urządzony – odpowiedział Mistrz Eliksirów.
Podszedł do barku i nalał sobie Ognistej Whisky.
Malfoy prychnął i spojrzał na przyjaciela uważnie.
 – Mów!
 – Czarny Pan chce nas dzisiaj widzieć – powiedział, wypijając zawartość szklanki.
 – Cholera – blondyn puścił Hermionę. – Granger wyjdź!
 – Nie – powiedziała stanowczo.
 – Nie? – zdziwił się Snape, patrząc na Gryfonkę.
 – Nie, panie profesorze – powtórzyła stanowczo.
 – Coś ty z nią zrobił? – warknął w stronę Lucjusza.
 – Nie twoja sprawa – odpowiedział rozbawiony Malfoy. – Jak chce, niech zostanie.
 – Owinęła sobie ciebie wokół palca – zakpił.
 – Zdziwiony? – zapytał Malfoy, unosząc wysoko prawą brew.
 – Nie bardzo – odparł Snape.
 – Możecie wreszcie przejść do sedna? – odezwała się wreszcie Hermiona.
 – Pyskata – warknął Snape i spojrzał na blondyna. – Czarny Pan zwołał spotkanie wewnętrznego kręgu.
 – Ale znak Lucjusza… – zaczęła Hermiona.
 – Dlatego tu jestem – przerwał jej Snape. – On chce wiedzieć tylko zewnętrzny krąg, bez żadnych innych osób, bez rozgłosu…
 – A gdyby był ktoś obok osoby z kręgu i wiedział, że Voldemort wzywa innych, a jego nie, byłyby pytania…
 – Brawo Granger – Snape uśmiechnął się krzywo. – Bez Pottera i Weasley’a jednak nadal masz coś takiego jak mózg!
 – A niby dlaczego bez nich miałabym nie mieć? – zapytała zakładając ręce na piersi.
 – Przy nich nawet sklątka jest mądrzejsza – warknął. – Malfoy musimy iść.
 – Zaraz – powiedział blondyn.
Snape prychnął i zostawił ich samych.
 – Uważaj na siebie – wyszeptała Hermiona, wtulając się w niego mocno.
 – Postaram się – mruknął z ironią.
Hermiona spojrzała na niego z napięciem.
 – Jak wrócisz, będę czekała – obiecała.
 – Idź spać – warknął. – Wrócę późno…
 – To nie o to chodzi, prawda? – zapytała.
 – Masz nie oglądać mnie w takim stanie – powiedział stanowczo.
 – Będzie aż tak źle? – przeraziła się.
 – Gorzej – mruknął.
 – Będę czekać – postanowiła i pocałowała go namiętnie.
 – Żebyś później nie żałowała – warknął i wyszedł szybko z gabinetu.
Hermiona weszła do sypialni Lucjusza i położyła się na jego łóżku z książką w ręku, lecz nie mogła się na niczym skupić, cały czas zastanawiając się, co dzieję się z Lucjuszem… O piątej rano Hermiona usłyszała, jak ktoś otwiera drzwi sypialni. Pisnęła przerażona, gdy ujrzała Lucjusza całego we krwi, cudem stojącego na nogach.
 – Lucjusz! – krzyknęła, szybko wyskakując z łóżka. Pomogła blondynowi położyć się na posłanie, po czym rozpięła jego szatę. Gdy zobaczyła ciało pokryte ranami i bliznami, łzy pojawiły się w jej oczach.
 – Wyjdź stąd – warknął.
 – Nie – powiedziała stanowczo. – Leż spokojnie kochanie – wyszeptała czule i pocałowała go w czoło.
Chwyciła różdżkę i zaczęła leczyć ciało Lucjusza. Gdy skończyła, przywołała do siebie miskę z wodą oraz szmatkę i zaczęła zmywać krew z twarzy blondyna.
 – Lepiej się czujesz? – zapytała cicho.
 – Tak – odparł krótko, zamykając oczy.
 – I tak ma być – mruknęła.
 – Wyjdziesz za mnie – usłyszała stanowczy głos Lucjusza. Zastygła ze szmatką w ręku.
 – Co powiedziałeś? – zapytała, lecz blondyn już spał. Spojrzała na niego zdumiona. Nie wiedziała, czy się nie przesłuchała… Choć miała nadzieję, że nie.
Położyła się obok Lucjusza i przytuliła się do niego delikatnie. Uśmiechnęła się, gdy poczuła, jak przyciąga ją do siebie bliżej.
Gdy obudziła się, Malfoy jeszcze spał. Po cichu wyszła z łóżka i poszła do kuchni, gdzie Mrużka szykowała już śniadanie.
 – Witam, Pani Hermiono – Skrzatka skłoniła się.
 – Witaj – Hermiona uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.
 – Pan nie krzyczał – powiedziała niespodziewanie Mrużka.
 – A dlaczego miałby krzyczeć? – zdziwiła się Hermiona.
 – Zawsze, gdy chce mu ktoś pomóc, on krzyczy, że nie potrzebuje pomocy – odpowiedziała poważnie skrzatka.
 – Jeżeliby to ode mnie zależało, zawsze bym o niego dbała – mruknęła.
 – Pan jest szczęśliwy – powiedziała pewnie Mrużka. – Pan nigdy nie pozwolił Pani Narcyzie pomóc sobie, wyrzucał ją! A pani pozwolił!
Hermiona przygryzła wargę, zastanawiając się nad słowami stworzenia.
 – Możesz przygotować jakieś pożywne śniadanie dla Lucjusza? – poprosiła skrzatkę.
 – Oczywiście. – Mrużka uśmiechnęła się i chwilę później Hermiona wróciła do sypialni z pełną tacą jedzenia. Lucjusz właśnie wyszedł z łazienki owinięty jedynie w ręcznik.
 – Dlaczego już wstałeś? – zapytała, stawiając tace na łóżku.
 – Obudziłem się – warknął i podszedł do niej z groźnym wyrazem twarzy. – Jak mówię, że masz wyjść, masz to zrobić!
 – Nie – zaprotestowała stanowczo. Malfoy spojrzał na nią zdumiony. Nikt mu nie pyskował, a ona robi to codziennie.
 – Jesteś wkurzająca – warknął.
 – Może tak, ale to nie zmienia faktu że będę o ciebie dbała! – powiedziała i zarzuciła mu ramiona na
szyję. – Lucjuszu pozwól mi na to.
 – A mam wyjście? – prychnął.
 – Nie – odpowiedziała ze śmiechem i pocałowała go czule.
 – Słyszałaś, co wczoraj powiedziałem? – zapytał, gdy usiadł na łóżku i zabrał się za jedzenie.
 – Tak – wyszeptała i usiadła obok niego.
 – Mówiłem poważnie, Dumbledore przychodzi dzisiaj i udziela nam ślubu – warknął.
Hermiona spojrzała na niego zaszokowana.
 – Jak dzisiaj? – wyjąknęła.
 – A co ci nie pasuje w dzisiejszym dniu? – zapytał ostro.
 – To, że nie oświadczyłeś mi się – powiedziała i spojrzała na niego oczekująco.
 – Cholera Granger – mruknął. – Wyjdziesz za mnie?
 – Tak – wykrzyknęła i pocałowała go namiętnie.
 – Szybko się zgodziłaś – zaśmiał się, gdy oderwali się od siebie.
 – Miałam grać niedostępną? – zapytała z krzywym uśmieszkiem. – Jeżeli tego chcesz… w noc poślubną zamknę się w łazience!
 – Szkoda byłoby drzwi – mruknął.
 – Drzwi? – zdziwiła się.
 – Wywarzyłbym je – warknął.
 – Kocham cię – wyszeptała z czułym uśmiechem.
 – Wiem – powiedział i przytulił ją do siebie. – Ja ciebie też kociaku.
 – Kociaku… – powtórzyła i spojrzała mu w oczy. – Ładnie…
 – Pięknie – powiedział patrząc na jej zarumienioną twarz.
 – Pocałujesz mnie wreszcie? – zapytała ze śmiechem, Lucjusz nie miał zamiaru kazać jej długo czekać…

Wieczorem przybył Dumbledore. Po rozmowie sam na sam z Lucjuszem, poprosił do gabinetu Hermionę.
 – Panno Granger muszę być pewien, że nic nie dzieję się bez pani zgody – powiedział poważnie dyrektor.
 – Kocham Lucjusza, profesorze – odpowiedziała Hermiona z uśmiechem. – Wiem, że to się wszystko stało bardzo szybko, ale…
 – Wcale nie szybko, panno Granger – przerwał jej z dobrodusznym uśmiechem. – Trwa wojna, należy się cieszyć każdą chwilą z ukochaną osobą, nie ma na co czekać…
 – Zgadzam się z tym – powiedziała Hermiona.
 – Więc jak sądzę, jest pani zdecydowana zostać żoną Lucjusza? – zapytał.
 – Tak – odpowiedziała stanowczo.
 – Więc nie każmy mu dłużej czekać – zaproponował.
I tak oto Hermiona Granger została Panią Malfoy.
Nie było nikogo, kto oglądałby tę piękną choć krótką ceremonie, nie było nikogo, kto widziałby łzy szczęścia Hermiony i zadowolony uśmiech Lucjusza, nikt nie będzie mógł opowiadać, z jakim uczuciem Malfoy całował swoją żonę… Nikt oprócz Albusa Dumbledora, który prowadził tę ceremonię i był jedynym jej świadkiem.
Hermiona czuła się jako Pani Malfoy… wyjątkowo. Była szczęśliwa, że Lucjusz należy do niej. O małżeństwie wiedział tylko dyrektor i Snape, który przybył dzień po ceremonii i w szoku wypił całą butelkę Ognistej, gdy dowiedział się, że panna – wiem – to – wszystko została żoną Malfoya.
Lucjusz często wracał ze spotkań z Czarnym Panem w ciężkim stanie, lecz za każdym razem Hermiona czekała na niego z niepokojem i leczyła wszelkie rany.
Minął miesiąc od ślubu, Hermiona tęskniła za przyjaciółmi, rodziną, lecz zdawała sobie sprawę, że wojna jest coraz bliżej i nie może ryzykować spotkania z nimi. Zajęła się więc zmianami w domu i pomocy Lucjuszowi. Co jakiś czas pomagała warzyć eliksiry Snape’owi, który korzystał z laboratorium w piwnicach dworu.
Nie wiedziała, że wszystko miało się zaraz zmienić.
Hermiona wbiegła do domu i szybko skierowała się do gabinetu, gdzie spodziewała się znaleźć Lucjusza. Gdy weszła do środka, blondyn pochylał się nad jakimiś dokumentami, a gdy ją zobaczył, uśmiechnął się krzywo.
 – Gdzie się tak śpieszysz? – zapytał.
 – Mam ci coś, bardzo, bardzo, bardzo ważnego do powiedzenia! – powiedziała, siadając na jego biurku.
Malfoy spojrzał na nią spod przymrużonych oczu, gładząc delikatnie nogi żony.
 – Co się stało? – zapytał.
 – Byłam u madame Pomfrey – powiedziała.
Lucjusz od razu usiadł prosto i spojrzał na nią uważnie.
 – Co ci dolega? – zapytał poważnie.
 – No wiesz, że od kilku dni się źle czułam… – zaczęła z lekkim uśmiechem.
 – Hermiono, do cholery, co ci jest! – warknął, tracąc cierpliwość.
 – Jestem w ciąży – powiedziała i czekała na jego reakcję.
Malfoy przeniósł wzrok na jeszcze płaski brzuch żony.
 – Cholera – przeklął.
 – Nie cieszysz się? – zapytała ze łzami w oczach, w następnym momencie pisnęła, gdy w jednej chwili
znalazła się na kolanach blondyna.
 – Nigdy nie mów takich głupot – warknął i pocałował ją czule.
 – Bałam się, że nie będziesz szczęśliwy – wyznała cicho.
 – Granger nieraz wątpię w twoją inteligencję – powiedział, kręcąc z niedowierzaniem głową.
 – W moją? – zapytała, marszcząc czoło. – A jak miałam myśleć? Zauważ, że jeszcze pół roku temu uważałeś mnie za nic nie wartą szlamę!
 – Kociaku, rozmawialiśmy już o tym – mruknął, całując ją szybko.
 – Wiem, ale tak przypominam – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
 – Granger, zapamiętaj, że cię kocham i to dziecko też! – powiedział poważnie.
 – Cieszę się – wyszeptała, wtulając się w niego mocno. – Tylko jest jeden problem!
 – Jaki? – zapytał zaniepokojony.
 – Nazywam się Malfoy – odpowiedziała z chytrym uśmiechem.
 – W rzeczy samej – przyznał, całując ją namiętnie.
Następnego dnia przybył Dumbledore.
Gdy Hermiona weszła do salonu, ujrzała, jak Lucjusz w skupieniu słucha dyrektora.
 – Witam profesorze – Hermiona spojrzała na starego czarodzieja z uśmiechem.
 – Dzień dobry Hermiono – odparł dyrektor i wymienił znaczące spojrzenia z Lucjuszem.
 – Stało się coś? – zapytała zaniepokojona.
 – Musisz się spakować i przenieść się do Nory – powiedział Dumbledore.
 – O czym pan mówi? – zdziwiła się Hermiona.
 – Wojna się zbliża, Voldemort na pewno będzie chciał mieć Lucjusza przy sobie – powiedział dyrektor.
 – Nie zostawię męża! – odparła stanowczo Hermiona.
 – Nie masz wyjścia.
 – Mam – powiedziała stanowczo, zakładając ramiona na pierś. – Nie mam zamiaru odchodzić i nie zmusi mnie Pan do tego!
 – Hermiono z uwagi na…
 – Nie interesuje mnie to! – przerwała – Nie odejdę! Koniec dyskusji!
 – Sądzę, że dyrektor ma rację! – odezwał się poważnie Malfoy.
 – Że co?! – Hermiona spojrzała na męża ze złością. – Czy ty właśnie karzesz mi odejść?!
 – Granger wiesz, że chciałbym, żebyś była przy mnie, ale…
 – Ale co?! – krzyknęła, kładąc ręce na biodra.
 – Tu nie będziesz bezpieczna – powiedział, patrząc na nią z napiętym wyrazem twarzy.
 – Ale ja nie chcę odchodzić! – wykrzyknęła, zalewając się łzami.
 – Cholera – warknął Malfoy i zagarnął płaczącą Gryfonkę w objęcia. – Nie chcę, żebyś odchodziła, ale pomyśl o naszym dziecku!
 – Boję się o ciebie – wyszeptała, wtulając się w niego mocno.
 – Nic mi nie będzie – obiecał stanowczym głosem.
 – Ale ja nie chcę cię zostawiać – wykrzyknęła, wyplątując się z jego objęć.
 – Nie będę z tobą dyskutować – warknął. – Przenosisz się do Nory!
 – A jeżeli powiem nie to co?! – zapytała buntowniczo.
 – Zaciągnę cię tam siłą! – powiedział poważnie.
 – Świetnie, no to proszę – odparła, wzruszając ramionami.
 – Hermiono, robimy to dla twojego dobra – odezwał się dobrodusznym głosem Dumbledore.
 – Dla mojego dobra rozdzielicie mnie z Lucjuszem? – krzyknęła z niedowierzaniem.
 – Granger! – Lucjusz stracił cierpliwość i wziąwszy żonę na ręce, wyniósł ją z salonu. – Poczekaj Albusie, Hermiona zaraz będzie gotowa!
Blondyn wniósł ją do sypialni i kopniakiem zamknął drzwi. Postawił ją na podłodze i przytulił mocno.
 – Nie chcę – załkała, wtulając się w niego mocno.
 – Wiem kocie, ale to jedyne wyjście – powiedział, całując ją w czubek głowy.
 – Obiecaj, że będziesz na siebie uważał! Bardzo uważał! – poprosiła błagalnym głosem.
 – Nie uwolnisz się ode mnie – obiecał.
 – Trzymam cię za słowo – wyszeptała i pocałowała go.
 – Musisz iść – powiedział Lucjusz i jednym machnięciem różdżki spakował jej rzeczy.
 – Jeszcze to – odezwała się, podchodząc do szafy i wyciągając z niej jego koszule.
Malfoy uśmiechnął się lekko i spakował swoją własność do jej kufra, następnie wysłał go do Nory.
Zeszli do salonu, gdzie czekał na nich Dumbledore.
 – Przeniesiemy się za pomocą sieci fiuu – zdecydował, wchodząc do kominka i czekając aż Hermiona zajmie obok niego miejsce.
 – Masz na siebie uwa…. – zaczęła, lecz Lucjusz przerwał jej namiętnym pocałunkiem.
 – Wszystko będzie dobrze – wyszeptał jej do ucha. – Gdy to wszystko się skończy, przyjdę po ciebie!
 – Obiecujesz?
 – Oczywiście! – powiedział stanowczo. – Należysz do mnie!
 – Kocham cię – załkała Hermiona.
 – Ja ciebie też – wymruczał, całując ją czule, delikatnie położył rękę na jej brzuchu. – Masz dbać o siebie i dziecko, zrozumiano?!
 – Tak – odparła i pocałowała go ostatni raz, po czym stanęła obok dyrektora. Zanim zniknęli, ostatni raz
spojrzała na Lucjusza Malfoya i poprosiła Merlina, by nad nim czuwał.
Gdy Hermiona znalazła się w Norze, od razu pobiegła do pokoju Ginny, pozostawiając Dumbledora z Panią Weasley.
 – Herm, co się stało? – zapytała rudowłosa, gdy zobaczyła zapłakaną przyjaciółkę.
 – Dużo rzeczy – załkała Hermiona, rzucając się przyjaciółce w ramiona.
 – Opowiedz – poprosiła Ginny, prowadząc Hermionę na jedno z łóżek.
Hermiona opowiadała, rudowłosa słuchała, wtrącając co jakiś czas swoje zdanie.
Poszły spać dopiero nad ranem. Ginny martwiła się o przyjaciółkę, ale obiecała sobie, że będzie ją
wspierać!

 – Jak to jesteś w ciąży? – wykrzyknął Ron, gdy dwa tygodnie później Hermiona postanowiła wszystkim powiedzieć o dziecku.
 – Normalnie Ronald – odpowiedziała, przewracając oczami.
 – Kim jest ojciec? – zapytała zaniepokojona Pani Weasley.
 – Nie mogę wam powiedzieć – wyszeptała, spuszczając głowę.
 – Hermiona wszystko wyjaśni, gdy przyjdzie czas! – odezwała się Ginny wspierając przyjaciółkę.
 – Jak wyjaśni?! – krzyknął Ron. – Niech powie teraz!
 – Uspokój się Ron – upomniała go Pani Weasley. – Hermiona nie powinna się denerwować!
 – Dziękuję. – Hermiona uśmiechnęła się z wdzięcznością do kobiety. – Ja naprawdę nie mogę teraz…
 – Rozumiemy Herm, ale po prostu się o ciebie martwimy – powiedział Harry, patrząc na nią uważnie.
 – Nic mi nie jest, muszę poczekać do końca wojny – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
Po dwóch miesiącach nadszedł ten dzień… Wielka Bitwa…
Wszystko rozegrało się szybko. Aurorzy wraz z Zakonem stoczyli walkę z Voldemortem i jego
poplecznikami. Wygrało dobro… Harry pokonał Czarnego Pana.
Hermiona wraz z Ginny czekały w Norze na wieści, gdy dowiedziały się, że to koniec, padły sobie w ramiona z płaczem. Każda cieszyła się z innego powodu. Rudowłosa, że nareszcie będzie mogła być szczęśliwa z Harrym, a Hermiona, że nareszcie ujrzy Lucjusza! Przysyłał jej listy, lecz to jej nie wystarczyło, chciała, by był przy niej…
Lecz na to musiała jeszcze trochę poczekać. Wiedziała, że teraz Lucjusz musi być oczyszczony w
Ministerstwie, Zakon musi przedstawić go jako swojego szpiega… A to niestety może potrwać..

Dwa tygodnie później
 – Hermiono, kto jest ojcem twojego dziecka? – zapytał po raz dziesiąty dzisiaj Ron.
 – Daj mi spokój – odpowiedziała, nie odrywając wzroku od czytanej książki.
 – Ronald zajmij się czymś, a Hermionie pozwól czytać – powiedziała stanowczo Pani Weasley.
 – Ja chcę tylko wiedzieć, kto jest ojcem, czy to takie dziwne? – zapytał oburzony Ron.
 – Gdy Hermiona będzie gotowa, sama nam powie – odezwała się Ginny, wchodząc do salonu.
 – Świetnie – warknął Ron i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Hermiona westchnęła zamykając książkę i spojrzała z wdzięcznością na Ginny.
 – Dziękuję – mruknęła.
 – Herm, on jak i reszta powinna się dowiedzieć – powiedziała cicho rudowłosa.
 – Wiem – odparła Hermiona. – Po prostu chcę im powiedzieć, gdy Lucjusz tu będzie… cały i zdrowy!
 – I tak będzie – pocieszyła ją Ginny. – Wojna się skończyła, potrzeba jeszcze kilku dni, by wszystko wróciło do normy, na pewno wtedy wróci!
 – Nawet nie wiem, czy jest ranny, czy…
 – Hermiono, nie zamartwiaj się się – poprosiła ją rudowłosa. – Pamiętaj o dziecku!
 – Pamiętam – odpowiedziała stanowczo. – Ale chciałabym, żeby był z nami, a Dumbledore zdecydował że muszę siedzieć tutaj!
 – Wiesz, że to dla Twojego dobra – powiedziała Ginny. – Pomyśl, że mogłoby się coś stać dziecku!
Nagle do salonu wbiegł Harry.
 – Co się stało? – zaniepokoiła się Ginny.
 – Nie uwierzycie Malfoy tu jest! – powiedział i spojrzał uważnie na Hermionę, która wciągnęła głośno
powietrze. – Mówi, że przyszedł, bo w domu jest coś co do niego należy!
 – Naprawdę tak powiedział? – zapytała Hermiona z promiennym uśmiechem.
 – Tak – odpowiedział Harry.
Hermiona szybko wybiegła na zewnątrz. Cała rodzina Wesleyów zebrała się przed domem, Ron patrzył na Lucjusza Malfoya z nienawiścią, natomiast Molly i Artur z zaskoczeniem.
 – Nie ma tu nic, co do pana należy – powiedział Ron.
 – Jest – warknął Lucjusz i spojrzał na Hermionę. – Chodź!
Hermiona spojrzała na niego groźnie, szybko podeszła i w następnej chwili wszyscy byli świadkami, jak Hermiona Granger uderza Lucjusza Malfoya.
 – Ty idioto! – krzyknęła kładąc ręce na biodrach. – Bitwa była dwa tygodnie temu! To czternaście dni! A nie liczę ostatniego miesiąca, gdzie dostawałam od ciebie po jednym liście na trzy dni! Ciekawe co przez ten czas robiłeś! Nie pomyś… – Lucjusz zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła bliżej. – Tęskniłam!
 – Wiem – wyszeptał jej do ucha.
 – Nigdy więcej nie zostawiaj mnie na tak długo – poprosiła ze łzami w oczach.
 – Możesz być tego pewna – powiedział stanowczo.
 – Nic ci nie jest? – zapytała, patrząc na niego uważnie.
 – Mówiłem, że nic mi nie będzie – powiedział pocałował ją czule i spojrzał na Rona z szyderczym uśmiechem. – Jak widać jednak mieliście coś, co do mnie należy!
 – Hermiono, odejdź od niego! – rozkazał Ron.
 – Nie rozkazuj mojej żonie Weasley – warknął Malfoy.
 – Żonie? – powtórzyła zdumiona Pani Weasley.
 – Ja.. – Hermiona spojrzała na rodzinę rudzielców ze zmartwioną miną. – Nie wiedziałam, jak wam powiedzieć…
 – Normalnie! – wykrzyknął Ron. – Że ten Śmierciożerca cię zmusił… zgwałcił cię?
 – Ronald, pogięło cię? – Ginny spojrzała na brata z niedowierzaniem.
 – Przeproś Lucjusza – rozkazała Pani Weasley.
 – Nie mam zamiaru! – warknął Ron.
 – Hermiono, dlaczego nam nie powiedziałaś? – zapytał Harry.
 – Nie musi wam się spowiadać – warknął Malfoy.
 – Kochanie – Hermiona spojrzała na niego z proszącą minką.
 – Nie patrz tak na mnie, to nie działa – warknął blondyn.
 – Właśnie że działa – odpowiedziała pewnie Hermiona.
 – Może – mruknął i westchnął. – Jeżeli cię zdenerwują zabije!
 – Wiem, wiem, a ich szczątki dodasz do jednego z eliksirów Severusa – powiedziała, przewracając oczami.
 – Może wejdźmy do środka – zaproponowała Pani Weasley.
Gdy znaleźli się w salonie, Hermiona usiadł obok Lucjusza na kanapie, ten objął ją ramieniem, a Ron wciągnął głośno powietrze, na co blondyn uśmiechnął się szyderczo.
 – No to powiedz Herm, jak to się wszystko zaczęło – poprosił Harry.
 – Gdy Dumbledore kazał nam się ukryć, mnie skierował do Lucjusza, wierząc, że tam nikt nie będzie szukał szlamy – powiedziała z niechęcią, wymawiając ostatnie słowa, na co blondyn pocałował ją w czubek głowy. Hermiona spojrzała na niego z uśmiechem i kontynuowała opowieść. – Na początku nie za bardzo się dogadywaliśmy, Lucjusz był bardzo… mh… był idiotą wierzącym w czystość krwi!
 – Miło słuchać, jak żona mówi o mnie idiota – mruknął z przekąsem Lucjusz.
 – Byłeś nim kochanie – powiedziała z uśmiechem i pocałowała go czule. – Ale się na szczęście zmieniłeś!
 – Zamiast cię chronić, zrobił ci bachora! – wykrzyknął Ron.
Hermiona pisnęła, gdy w sekundę później rudzielec został przyciśnięty do ściany przez Lucjusza, który wyciągnął różdżkę i mierzył nią w szyję Rona.
 – Nazwij jeszcze raz moje dziecko bachorem – wysyczał blondyn groźnym głosem. – A pozbawię Twoich rodziców najmłodszego syna!
 – Lucjuszu! – Pani Weasley krzyknęła zaniepokojona.
 – Ronald przeproś! – rozkazał Pan Weasley.
 – Kochanie zostaw go – poprosiła Hermiona, podchodząc do męża.
 – Nie mam na to ochoty – warknął Malfoy.
 – Proszę cię – Hermiona pociągnęła za rękę blondyna, który prychnął i puścił rudzielca.
 – Ronald usiądź i zamilcz! – powiedziała Pani Weasley głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Ron spojrzał na Malfoya z nienawiścią i usiadł w fotelu, nie odezwawszy się ani słowem.
 – Hermiono, opowiadaj dalej – poprosił Harry.
 – Nasze dziecko nie jest bachorem – powiedziała stanowczo Hermiona, patrząc na Rona. – Zaszłam w ciążę w naszą noc poślubną – Tu przytuliła się do Lucjusza. – Dwa miesiące temu Dumbledore kazał mi wracać do Nory, ze względu na zbliżającą się wojnę – powiedziała z goryczą.
 – Dla Twojego dobra – wtrąciła Ginny.
 – Może – przyznała Hermiona, wzruszając ramionami. – Ale jak miałam zareagować, gdy przyszedł i powiedział, że w tej chwili mam się pakować?
 – Co zrobiłaś? – zapytał zaciekawiony Fred.
 – Zrobiła awanturę – odpowiedział za nią Lucjusz z krzywym uśmieszkiem.
 – Co? Hermiona?! – wszyscy popatrzyli zaskoczeni na byłą Gryfonkę.
 – Hormony – mruknęła niepewnie – Dzień wcześniej dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a dyrektor kazał mi odejść od męża! W dodatku mój drogi małżonek podzielał jego zdanie!
 – I wtedy Hermionie puściły nerwy – domyśliła się Ginny.
 – Skąd ty o tym wiesz? – zapytał Ron, patrząc na siostrę ze zmrużonymi oczami.
 – Powiedziałam jej – odpowiedziała Hermiona.
 – Więc ona wiedziała! – wykrzyknął zbulwersowany Ron. – A jakoś nam nic nie powiedziałaś!
 – Nie krzycz na nią! – warknął Lucjusz.
 – I my tego… – zaczął Fred.
 – Nie widzieliśmy! – dokończył George.
 – Hermiona krzycząca na Dumbledora! – powiedział z niedowierzaniem Harry.
 – Nie krzyczałam! – zaprzeczyła gwałtownie Hermiona, a widząc rozbawione spojrzenie męża, westchnęła. – Może podniosłam trochę głos…
 – Trochę? – powtórzył z kpiną w głosie Lucjusz.
 – Dobrze, może trochę przesadziłam, ale to twoja wina! – powiedziała, wskazując na niego oskarżycielsko palcem.
 – To nie była wcale moja wina – zaprzeczył.
 – Była! Nie trzeba było przyznawać dyrektorowi racji! – odparła i założyła ręce na pierś.
 – Mionka, nie obrażaj się! – zachichotała Ginny.
 – Kociaku – wymruczał jej do ucha Lucjusz. Hermiona, słysząc to przezwisko, uśmiechnęła się do niego czule.
 – Dobra, tym razem wybaczam – powiedziała cicho i pocałowała go szybko.
 – Musisz to robić? – zapytał z obrzydzeniem Ron.
 – Co robić? – zdziwiła się Hermiona.
 – Całować tego… tego starego zboczeńca! – krzyknął Ron.
 – To jest mój mąż Ronaldzie! – powiedziała stanowczo.
 – I robimy więcej niż całowanie, Weasley – warknął Malfoy z dumnym uśmieszkiem. – Mam cię uświadomić, skąd się biorą dzieci?
 – Lucjuszu! – wykrzyknęła zarumieniona Hermiona.
 – Ronaldzie prosiłam cię o coś! – powiedziała Pani Weasley.
 – Jak wy możecie nie reagować na to, że ten Śmierciożerca dobiera się do Hermiony? – zapytał zdumiony.
 – Lucjusz walczył po naszej stronie – przypomniał Pan Weasley stanowczym głosem. – Uspokój się albo wyjdź!
Ron z niepyszną miną siedział cicho w fotelu, gdy reszta rodziny i Harry rozmawiali z Państwem Malfoy.

Hermiona weszła wraz z Lucjuszem do Malfoy Manor i z uśmiechem rozejrzała się wokoło.
 – Ale tęskniłam za domem – powiedziała cicho.
 – Tylko za domem? – zapytał rozbawiony.
 – No jeszcze za… – zaczęła z figlarnym uśmiechem, podchodząc do niego i kołysząc biodrami. – Tęskniłam jeszcze za… Mrużką!
Powiedziawszy to, pocałowała zdumionego męża i ruszyła do salonu.
 – Za Mrużką? – powtórzył Lucjusz, łapiąc ją na ręce. Hermiona pisnęła i zarzuciła mu ramiona na szyje.
 – No jeszcze troszeczkę… tak ociupinkę… za tobą – wyszeptała z ustami przy jego ustach, po czym pocałowała go namiętnie.
 – Granger, już nigdy stąd cię nie wypuszczę – powiedział stanowczo Malfoy, gdy leżeli w łóżku.
 – Trzymam cię za słowo – mruknęła zaspanym głosem, wtulając się w niego mocniej.
Malfoy uśmiechnął się dumnie, obrzucając spojrzeniem swoją żonę, przytuloną do niego. Za kilka miesięcy pojawi się dziecko… Malfoy przymknął oczy i zamyślił się.
Kilka miesięcy temu nienawidził tej smarkuli, a dziś jest jego żoną i matką jego dziecka… i był szczęśliwy.

Hermiona spojrzała na wielką choinkę w salonie i z uśmiechem podała córeczce szklanego aniołka do
zawieszenia. Czterolatka ostrożnie zawiesiła ozdobę na najniższej gałązce i z radością podbiegła do matki.
 – Ładnie? – zapytała Rinn.
 – Pięknie – powiedziała i pocałowała ją w czoło.
 – Kiedy przyjdzie tata? – zapytała, ziewając. – Gdzie jest?
 – W pracy, ale zaraz powinien wrócić – odpowiedziała z uśmiechem.
Hermiona uśmiechnęła się. Mała zawsze czekała na Lucjusza, który właśnie dla niej zjawiał się przed jej pójściem spać, by móc utulić ją do snu.
Był wspaniałym ojcem, co dla niektórych osób było zaskoczeniem.
 – Tata! – zawołała Rinn, gdy Lucjusz wyszedł z kominka. Złapał córeczkę na ręce i pocałował w policzek.
 – Cześć maleńka – powiedział i podszedł z córką do Hermiony. – Witaj kocie.
 – Witaj – odpowiedziała czule i pocałowała go namiętnie na powitanie.
 – Bleee – zawołała Rinny, patrząc na rodziców.
 – Nie bleee, tylko mhh – zaśmiała się Hermiona.
 – Tatusiu, podoba ci się choinka? – zapytała, ziewając Rinn.
 – Oczywiście, wspaniale ją ubrałaś – powiedział i spojrzał na swoją już zasypiającą córeczkę. – Pójdę ją położyć.
 – Będę czekać – odpowiedziała i z uśmiechem patrzyła, jak blondyn wychodzi z dziewczynką.
Po pół godzinie wrócił. Podszedł do Hermiony i objął ją od tyłu.
 – Jak ci minął dzień? – zapytała, wtulając się w niego mocniej.
 – Nowa miotła wyścigowa właśnie weszła do sprzedaży – mruknął, całując ją w szyję.
 – Mam dla ciebie prezent – powiedziała i wręczyła mu małe pudełeczko.
 – Co to jest? – zapytał zaskoczony.
 – Prezent – zaśmiała się i odwróciła w jego stronę. – Nie chcę czekać do świąt!
Malfoy uśmiechnęła się do niej, po czym rozwiązał opakowanie. Hermiona zagryzła wargi ze zdenerwowania, gdy Lucjusz, widząc zawartość, nie odezwał się ani słowem.
 – Cieszysz się? – zapytała po chwili.
 – Będziemy mieli następne dziecko? – zapytał.
 – Tak – przytaknęła i pisnęła, gdy przyciągnął ją mocno do siebie i pocałował namiętnie.
 – Kocham cię – powiedział, gdy oderwali się od siebie.
 – Wiem, skarbie – zaśmiała się i zarzuciła mu ramiona na szyję. – Ja ciebie też i Rinny także.
 – Muszę kupić Dumbledorowi prezent – warknął.
 – Dlaczego? – zdziwiła się. Lucjusz uwielbiał dawać prezenty, ale tylko swojej rodzinie. Chęć obdarowania kogo i nnego nie była w jego gestii.
 – Gdyby nie zakwaterował cię tu…
 – To i tak bym cię zdobyła – przerwała mu z czułością.
 – Jesteś pewna siebie – mruknął.
 – Wiem – zaśmiała się. – A co do prezentu to wiem, co mógłbyś mu kupić – powiedziała, całując go w szczękę.
 – Co? – zapytał z ciekawością.
 – Skarpetki – odparła.
 – Skarpetki? – zapytał zaskoczony.
 – Mhy, gdy Harry odnalazł zwierciadło Air Engard, Dumbledore wyznał mu, co w nim widział i były to skarpetki! – powiedziała z uśmiechem.
 – Skarpetki – powtórzył rozbawiony Lucjusz i pocałował żonę. – Potem o tym pomyślę – warknął i, wziąwszy ją na ręce, ruszył do sypialni.

Dzień później dyrektor otrzymał paczkę, zaciekawiony otworzył ją od razu i zaśmiał się, widząc pudło wypełnione skarpetami w najróżniejsze wzory. Spojrzał na nadawcę.
 – Skarpety za żonę? Mój najlepszy interes! – mruknął, oglądając z zachwytem swój prezent.

37 komentarzy:

  1. Pierwsza!! Nie mogłam się doczekać tej miniaturki, bardzo lubię powiązania Lucjusza i Hermiony. Była ciekawa, o czy napiszesz i to jest naprawdę świetne!! Czekam na nn i życzę weny!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się przekonać co do tego połączenia, ale miniaturka jest świetna i dobrze mi sie ja czytali, masz świetne pomysly, które wręcz uwielbiam :)
    Pozdrawiam Annelis

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo!! Super ci to wyszlo. Czekam na kolejna miniaturke :) ~Tencza

    P. S. A tak wogule to co bedzie i kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjna miniaturka kocham to połączenie Lucjusz i Hermiona moje ulubione.Kochem je a to opowiadanie cuda nad cudami wszystkie twoje opowiadania o tej parze są wspaniałe nie mogę się doczekać na następne

    Persefona

    OdpowiedzUsuń
  5. Na mojej stronce http:\\miniaturki-roznej-tresci.blogspot.com pojawiła się nowa miniaturka

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniała miniaturka.
    Kłótnie Lucjusza i Hermiony były cudowne.
    Skarpetki za żonę ciekawe...
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  7. Dumbledore cieszący się ze skarpetek - genialne :D Chyba zacznę lubić Lucmione ^^ Fajnie wychodzą ci kłótnie między Hermioną a Lucjuszem.
    Pozdrawiam Charly

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniała miniaturka. Po prostu genialne. Skarpetki za żonę. Smialam się jak nie wiem :)) Cudowna.
    Pozdrawiam
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahahha... To jak to było Skarpetki za żonę.! Mój najlepszy interes.. Ten kawałek był boski, tak jak cała miniaturka, ale to najlepsze.. Snape, który wypija butelkę alkoholu na raz.. Chciałabym to zobaczyć.. Cudowna.. Naprawdę.. Jedna z moich ulubionych.. Nie mogę się doczekać następnej..


    Cornelia Grey.. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. napisane fajnie ale wolałabym, ze by to był Daco <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że nie obrazisz się za to co powiem, ale jednak mała różnica jest między tekstem z betą i bez bety. Troszkę chaos w znakach interpunkcyjnych, rzuciło mi się też w oczy kilka błędów składniowych i jeden logiczny. Nikt nie jest idealny i każdy robi błędy, ale skoro już masz bety, to można próbować z ich pomocą je niwelować.
    Nie mam nic złego na myśli, mam nadzieję, że nie uraziłam. Nie zmienia to faktu że uwielbiam czytać twoje miniaturki i treść jak i fabuła mi się bardzo podobają, zawsze czytam cię z przyjemnością.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obraziłam się , spoko postaram się poprawić ;)

      Usuń
  12. Świetna !!
    I taka długa.
    Widać, że twoja wena rośnie, bo piszesz coraz to dłuższe miniaturki :)
    Kiedy będzie coś z Teo ?
    Czekam na następne Sevmione... :)

    Weny kochana ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Teo się pisze ... mam nadzieję że szybko skończę ale dopiero mam cztery strony a to mało! :D

      Usuń
  13. Końcówka mnie rozbroiła :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Załatwiłaś mnie tym ostatnim.
    - Skarpety za żonę? Mój najlepszy interes!- mruknął oglądając z zachwytem swój prezent.
    GENIALNE !!!!
    Czekam a kolejną.
    Pozdrawiam,
    Twoja,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajne opowiadanie, chociaż aż do końca opowiadania nie rozumiałam tytułu.
    Czekam na kolejną miniaturkę

    OdpowiedzUsuń
  16. Końcówka najlepsza, ale wszystko ogółem też jest fajne :) Czekam na dalsze posty :>

    OdpowiedzUsuń
  17. Z przyjemnością zapraszam na Rozdział 024 „Intrygi cierni” na adres: http://pokochac-lotra.blogspot.com! Życzę przyjemnej lektury!

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniałe, czekam na kolejne!! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Informuje iż zostałaś nominowana przeze mnie do nagrody Liebster Award
    Informacji szukaj pod linkiem
    http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Miniaturka genialna.
    Ehh, dzieki Tobie polubiłam Lucmione ;)
    Najbardziej podobało mi się gdy Herm wyjaśniała wszystko w Norze.
    No i końcówka - najlepsza!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Genialne opowiadanie :D Uwielbiam, jak Hermiona i Lucjusz się kłócą :D Czekam niecierpliwie na następną
    Narcyza

    OdpowiedzUsuń
  22. Genialna miniaturka :)
    Końcówka jest najlepsza :P
    Pozdrawiam,
    Crazy

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialne !! Proszę dodaj jutro kolejne <33

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak obiecałam, tak jestem. Pochłonęłam tę miniaturkę - swoją drogą, w porównaniu do moich wyszła Ci taka długa, że aż Ci zazdroszczę:D - i jest naprawdę świetna. W sumie czasami zastanawiałam się, jakby wyglądał parring Lucjusz&Hermiona, ale nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić. Pięknie wszystko ujęłaś, buziaki!:)

    OdpowiedzUsuń
  25. [SPAM]
    "Kiedy miałam pięć lat, mama oddała mnie do sierocińca. Nie powiedziała, dlaczego to robi. Nie dała mi wyjaśnień, a ja ich potrzebowałam i może gdybym je dostała, byłabym bardziej wyrozumiała w stosunku do niej, ale nie jestem. Po tym jak mnie zostawiła, chciałam za nią biegnąć i błagać, żeby została. Z perspektywy czasu, stwierdzam, że pobiegłabym za nią, ale tylko po to, aby wykrzyczeć jej jak bardzo jestem na nią zła, jak bardzo jej nienawidzę.
    Ojca nigdy nie poznałam osobiście. Znam go tylko z kilku jej opowieści i zdjęć, ale na tym koniec. Cały czas miałam nadzieję, że po mnie przyjdzie i zabierze z sierocińca, ale jednak tego nie zrobił."
    Jesteś ciekawy/ ciekawa jak potoczą się losy Aleksandry Black córki Łapy? Nic prostszego. Wpadnij na: http://another-reality-unusual-life.blogspot.com


    Przepraszam, ze nie komentuję twoich miniaturek, ale kiedy dodajesz nową ja nie mam czasu lub po prostu nie widzę, a później mi z głowy wylatuje. Przepraszam <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetne końcówka najlepsza :) Z.

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocham te miniaturke jest taka słodka i urocza.Najlepszy moment jak Snape wysadzil salon
    Weny
    Lunamciabubu

    OdpowiedzUsuń
  28. "Skarpety za żonę? Mój najlepszy interes!" Umarłam... Powiedz Gracjanowi, że go kochałam.
    Amelie

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie obraź się,ale moim zdaniem Hermiona w twoich miniaturkach jest poprostu przewrażliwioną idiotką.Ciągle tylko gada teksty w stylu "Zależy mu na mnie,ale to nie znaczy,że mnie kocha!".Co chwila tylko płacze,a Lucjusz ją pociesza.W Harrym Potterze Hermiona jest silną babką!U ciebie jest płakliwą,nadwrażliwą lalą.Naprawdę,to nie jest hejt,ja uwielbiam twoje miniaturki,ale postać Hermiony według mnie jest twoją słabą stroną.
    Pozdrawiam,Gosia
    P.S.Teksty Rona mnie rozwaliły��

    OdpowiedzUsuń
  30. Niestety, uważam że to słabe. Hermiona jest idiotką, a Lucjusz się, ot tak, nagle zmienił w dobrą duszyczke i walczy po stronie zakonu, kocha szlamę... W dodatku Hermajonka zakochuje się w Lucjuszu, mimo że on cały czas na nią warczy.
    Ta miniaturka to chyba jakiś żart.

    OdpowiedzUsuń
  31. Miniaturka jest super naprawdę, ale:
    1. To w końcu zebranie zewnętrznego czy wewnętrznego kręgu?
    2. Przesłyszała a nie przesłuchała.
    3. ŚwiaDkami, a nie świaTkami.
    4. Hermiona usiadłA.
    I to chyba tyle. Ale pomysł jest super! Ogólnie bardzo lubię twoje miniaturki i mam nadzieję że się nie obrazisz za krytykę.
    Zapraszam też do mnie:
    fremione-jestes-dla-mnie-wszystkim.blogspot.com
    hermiona-granger-lamour-est-difficile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. O mój boże... Ale się uśmiałam w niektórych momentach Twoich miniaturek! :'D Kooosiam Lucmione i Sevmione, mam nadzieję, że będzie więcej! *3*
    Weny,
    SuNSeT SHiNe.

    OdpowiedzUsuń
  33. Witam,
    wspaniale, cudownie, Ron jest idiotą, a Lucjusz, tak pięknie troszczy się o Hermionę i córkę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  34. skarpetki za żonę? boże to było piękne ^^ chociaż nie ukrywam mogłaby być jakaś scena, w której Hemiona mdleje, czy nadmierny stres jej szkodzi

    OdpowiedzUsuń