Szczęśliwy wybranek
Pansy Parkinson
Beta: Kite
Millie
Blaise Zabini uśmiechnął się z pogardą,
patrząc na gryfonów schodzących ze spuszczonymi głowami z boiska.
– Oni
nigdy się nie nauczą – zakpił Malfoy, podlatując do niego.
– No
cóż, może kiedyś wygrają… Za jakiś rok, jak nas już nie będzie – zaśmiał się.
– Marzenia!
– Twoja
gryfoneczka czeka. – Zabini wskazał na brązowowłosą stojącą przy trybunach.
– Nie
mogę pozwolić mojej kobiecie czekać. – Draco uśmiechnął się, z zachwytem
patrząc na Hermionę, która pomachała do nich z dołu. – Do zobaczenia!
– Hej – mruknął
i poleciał do szatni.
Gdy się przebrał, ruszył wolnym krokiem do
zamku, mając zamiar wziąć udział w imprezie organizowanej w pokoju
wspólnym Ślizgonów. Przerzucił swoją drogocenną miotłę przez ramię i już
chciał wejść do środka, gdy drzwi się odtworzyły i obok niego przebiegła
czarnowłosa dziewczyna.
– Pans?
– zdziw się, gdy usłyszał szloch odbiegającej Ślizgonki.
Zaskoczony szybko pobiegł za nią, dogonił ją,
gdy usiadła przy jeziorze.
– Co się
stało? – zapytał, zajmując miejsce obok niej.
– Moja
matka – powiedziała i to jedno słowo wystarczyło, by Blaise zrozumiał,
o co chodzi.
–
O co tym razem ma do ciebie pretensje?
– Draco
jest z Hermioną i Malfoyowie ją zaakceptowali – mruknęła. – A ona
miała nadzieję, że nie będę, cytuje jej słowa „Tak nieumiejącą zawrócić
jakiemuś bogatemu arystokracie w głowie, nie wierzę, że to było tak trudne
córko! Oczekuję, że znajdziesz kogoś choć trochę podobnego do Dracona Malfoya!
O jakże ważnej dla nas pozycji!” – zakończyła, prychając.
– Nie
dała ci spokoju po wojnie? – zmarszczył czoło.
– Moi
rodzice nadal nie chcą zhańbić swojego nazwiska – spojrzała na niego załamana.
– Nie chcą przyjąć do wiadomości, że nawet Malfoyowie i twoi rodzice przestali
się tym przejmować!
– Co
teraz zrobisz?
– Do
czasu skończenia szkoły mogę się tym nie przejmować…
–
A potem?
– Potem
matka urządzi bal, gdzie przedstawią mi tego szczęśliwca – dokończyła z goryczą.
– Szczęśliwca
mówisz – mruknął i siedzieli przez chwilę w ciszy, aż wreszcie Zabini
się odezwał. – Kiedy wracasz do domu?
– Jutro
– wyszeptała. – Na całe ferie matka mnie zamyka w domu, by nauczyć mnie,
jak zdobyć faceta, który jej odpowiada! – dokończyła ze smutkiem.
Diabeł nigdy nie mógł patrzyć, jak Pansy była
smutna, więc przytulił ją do siebie.
– Nie
martw się, mam pomysł – pocieszył ją.
– Jaki?
– zainteresowała się.
– Pojadę
z tobą i poudaje, że jestem w tobie bez pamięci zakochany,
a twoja matka da ci przez jakiś czas spokój!
– Naprawdę
zrobisz to dla mnie? – zdziwiła się.
– Ej,
Pan jesteśmy przyjaciółmi!
– Tak,
jesteśmy – wyszeptała i pocałowała go w policzek. – Dziękuję!
– Spoko.
– Machnął lekceważąco ręką. – A teraz chodź, musimy opić mój genialny
pomysł!
– Masz
rację – przyznała i w dobrych humorach ruszyli do zamku.
– Że co
robisz?! – wykrzyknął zaskoczony Draco, patrząc na pakującego się przyjaciela.
– Jadę
z Pans do domu udawać jej narzeczonego – powtórzył spokojnie po raz
dziesiąty Zabini.
– Dlaczego?
– Znasz
jej matkę, ta stara wariatka nie daje jej spokoju – odpowiedział, wzruszając
ramionami. – Więc jej pomogę!
– Wiesz,
zawsze sądziłem, że to mój ojciec będzie wtrącał się w moje życie, a tu
taka niespodzianka – mruknął z zadumą Smok.
– Twój
ojciec wszystkich zaskoczył – zaśmiał się Blaise. – Gdy powiedział, że Hermiona
jest dla ciebie odpowiednią dziewczyną, zastanawiałem się, czy nie dostał
o jednym za dużo zaklęciem, ale wyszło to i mi na dobre! Moi rodzice
wzięli z niego przykład i odczepili się od mnie!
– Tylko
Parkinsonowie nadal są…
– Idiotami?
Kretynami?
– Chciałem
powiedzieć upartymi ludźmi, ale twoje zakończenie bardziej mi się podoba – przyznał
Malfoy. – Dobra, idę do Hermiony, powodzenia!
– Nie
dziękuję – mruknął Zabini.
Gdy został sam, wyciągnął z kieszeni
aksamitne pudełeczko, w tym momencie do jego dormitorium weszła Pansy.
– Jesteś
gotowy? – zapytała.
– Tak – odparł
i odchrząknął. – Wiesz, jak mamy udawać zaręczonych, powinnaś mieć
pierścionek.
– To dla
mnie? – Wskazała pudełeczko.
– Mhy – przytaknął
i denerwując się trochę, otworzył je.
– Jaki
śliczny – wyszeptała Pansy zachwycona na widok diamentowego pierścionka.
Diabeł założył go jej na palce i uśmiechnął
się seksownie.
–
I jak się pani czuje, jako przyszła pani Zabini?
– Trochę….
– spojrzała na niego z chytrym uśmieszkiem – Trochę tak zawiedziona, że to
nie jakiś przystojniak, ale cóż…
– Aż ty
– wykrzyknął zbulwersowany Ślizgon, na co Pansy wybuchnęła śmiechem.
– Żartowałam
– powiedziała i przytuliła go mocno. – Dziękuję ci, że będziesz udawać!
– Nic
nie będę udawał – odparł stanowczo i puścił jej oczko. – Przecież cię
kocham na zabój!
– No
oczywiście – wzięła go za rękę i pociągnęła w stronę kominka. – Moja
matka jest zachwycona, że cię „wybrałam”, więc przygotuj się na jej paplanie.
– Jestem
wytrzymały – uspokoił ją Zabini.
Pansy miała rację. Pani Parkinson od ich
wejścia zaczęła wykrzykiwać, jaka jest szczęśliwa, że oni są razem, że nie
mogła wyobrazić sobie lepszego męża dla córki… Pan Parkinson potakiwał we
wszystkim żonie. Chyba przyzwyczaił się, że chcąc spokoju, nie powinien
kwestionować zdania swojej drugiej połówki.
Zabini widział, jak Pansy się denerwuje, więc
on opowiedział zmyśloną historyjkę ich wielkiej miłości, co oczywiście Pani
Parkinson wydawało się niezwykłe romantyczne.
– Cieszę
się, że wytrzymałeś – powiedziała Pansy, gdy szli do swoich sypialni.
– Nie
było tak źle – zapewnił ją Blaise.
– Było –
odpowiedziała, patrząc na niego z przepraszającą miną.
– Oj,
nie przejmuj się Pans – zaśmiał się i pocałował ją szybko w czoło. – Do
jutra!
– Pa – wyszeptała
zaskoczona, po czym szybko weszła do swojego pokoju i usiadła na łóżku,
patrząc na pierścionek.
– Gdyby
tak dał mi go na poważnie – westchnęła.
Prawda była taka, że ona, Pansy Parkinson, od
dawna kocha się w Blaise'ie Zabinim, ale wiedziała, że to bez sensu.
On przystojny, wysportowany, otoczony
wianuszkiem dziewczyn… Ona jego przyjaciółka, nie za ładna, nie za mądra… Eh,
gdyby tak zakochał się w niej i… I co Parkinson? – zbeształa sama
siebie. – Wykorzystaj ten czas, gdy udajecie, a potem zapomnij o tym,
jak miło gdy cię przytula, całuje i gdy masz go na wyłączność!
Następnego dnia przy śniadaniu Pani Parkinson,
zaproponowała, by narzeczeni wyszli na spacer do ogrodu. Gdy Pansy ją mijała,
ta wyszeptała jej coś do ucha, przez co dziewczyna jeszcze bardziej
przyśpieszyła kroku.
– Co się
stało? – zapytał Blaise, gdy usiedli przy fontannie.
– Jak
zawsze sypie genialnymi radami – prychnęła Pans.
– Czego
chciała – zmarszczył czoło.
– Uważa,
że nie zachowuję się jak kochająca narzeczona… Zapytała, dlaczego się nie
całujemy – dokończyła szeptem.
– Więc
musimy zrobić przed nią przedstawienie! – Uśmiechnął się do niej chytrze. – To
nie będzie nic trudnego – powiedział, pociągnął ją za rękę, by stanąć na
ścieżce tak, żeby było ich widać z domu. – A teraz proszę minkę
zawstydzonej zakochanej pannicy – zakpił i pocałował ją zachłannie.
Pansy nie miała zamiaru się z nim kłócić,
zarzuciła mu ramiona na szyję i oddawała pocałunki z pasją.
Gdy oderwali się od siebie, z cudem łapali
powietrze.
– Koniec
przedstawienia – zaśmiał się Diabeł.
– Szkoda
– pomyślała Pansy, uśmiechając się do przyjaciela.
– Sądzisz,
że widziała?
– Na
pewno. – Ślizgonka machnęła ręką. – Zapewne stała w oknie i jest
zachwycona, że tak cię omamiłam!
– Dałem
się omamić – odparł, puszczając do niej oczko. – A teraz chodź, musimy
przecież wyjść na jakąś randkę!
– Randkę?
– powtórzyła zaskoczona i szczęśliwa za razem.
– No,
twoja matka tak będzie myśleć – powiedział, wzruszając ramionami. – A my
teleportujemy się do Smoka! Granger spędza u niego ferie!
– Och – Pansy
szybko ukryła zawiedzenie i ruszyła za zadowolonym z siebie Zabinim.
Gdy znaleźli się w Malfoy Manor, Draco
i Hermiona czekali już na nich w pokoju arystokraty.
– No
nareszcie! – zawołał Malfoy i zmierzył eleganckie stroje przyjaciół. – Wiem,
że jestem wspaniały, ale nie musieliście się tak stroić na moją cześć!
– Zabawne
Smoku – Diabeł prychnął i usiadł w fotelu. – Matka Pan musiała
sądzić, że idziemy na randkę!
Hermiona spojrzała na Pansy i szybko
pojęła, co się dzieje.
– Wspaniale,
że już przyszliście! – zawołała, podchodząc do Pansy i chwyciła ją za
rękę. – My idziemy do mojego pokoju pogadać, a wy…. Yyy znając was,
napijcie się Ognistej Whisky i pośmiejcie się z innych!
– Za
kogo ty nas masz?! – oburzył się Draco.
– My nie
śmiejemy się z innych! – powiedział poważnie Diabeł. – Tylko z Gryfonów!
Hermiona tylko prychnęła i szybko wraz
z Pansy poszły do pokoju zajmowanego przez Gryfonkę.
– Mów! –
rozkazała, gdy zamknęła za nimi drzwi.
– Nie ma
o czym – mruknęła Pansy. – Blaise udaje…
– Na
pewno? – zapytała Hermiona, patrząc na nią ze współczuciem.
– Tak – westchnęła.
– Wiesz, jak powiedział mi o randce, naprawdę miałam nadzieję, że mnie
gdzieś zaprosi!
–
A on przyprowadził cię tutaj? Faceci to jednak kretyni! – oburzyła się
Hermiona i objęła Pansy. – Nie martw się, on może wcale nie jest taki
głupi, na jakiego wygląda i może zorientuje się, że cię kocha… A jak
nie, to sama mu w tym pomogę!
– Niby
jak? – zaśmiała się przez łzy Pansy.
–
A bo ja wiem? – zastanowiła się trochę. – Jakąś deską albo w ostateczności
młotkiem?
– Może
by pomogło – Ślizgonka westchnęła. – Za tydzień mama chce, żeby Diabeł
oficjalnie poprosił o moją rękę… Wtedy muszę powiedzieć prawdę…
– Tydzień
to dużo – pocieszyła ją Hermiona. – Może przez ten czas między wami coś
zaiskrzy?
– Marzenia
nic nie kosztują – wyszeptała Pansy.
Po pięciu godzinach Ślizgonka z Zabinim
wrócili do domu Parkinsonów. Dziewczyna w czasie kolacji zachwycała się
„randką”, by matka dała im spokój.
– Ten
dzień uważam za udany – powiedział Blaise, gdy stanęli przed drzwiami jej
sypialni.
– Tak,
u Smoka było fajnie – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.
– Moje
pomysły są zawsze genialne. – Zaśmiał się bez śladu skromności.
– Coś mi
się zdaje, że masz niepoprawne wiadomości. – Pansy pokazała mu język, chwytając
klamkę.
Nagle usłyszeli kroki.
– Pewnie
moja mama – mruknęła Pansy.
– Odsłona
druga tej komedii – powiedział Zabini i pocałował ją namiętnie.
– Och – wykrzyknęła
pani Parkinson, patrząc na nich z uśmiechem zwycięstwa. – Nie
przeszkadzajcie sobie! – powiedziała i szybko odwróciła się, po
czym zbiegła ze schodów.
– Znów
się udało – odparł Blaise z uśmiechem. – Ech, jakim ja jestem dobrym
aktorem!
– Taak –
przytaknęła cicho. – Przepraszam, że musisz się tak poświęcać!
Powiedziawszy to, szybko weszła do pokoju
i zatrzasnęła za sobą drzwi.
– Pansy?
– Zabini stał przez chwilę zaskoczony, po czym potrząsnął głową i skierował
się do swojego pokoju.
Musiał wszystko przemyśleć. Może Smok by mu
pomógł?
Szybko teleportował się do Malfoy Manor. Gdy
wszedł do sypialni przyjaciela, zastał tam tylko Hermionę leżącą na łóżku
i czytającą książkę.
– Gdzie
Draco? – zapytał.
– Wyszedł
na chwilę ze swoim ojcem coś załatwić – powiedziała, usiadła na łóżku i odłożyła
książkę. – Ale to nawet dobrze się składa, bo musimy porozmawiać!
–
O czym? – Machnięciem różdżki przywołał fotel i usiadł naprzeciwko
Gryfonki.
–
O Pansy!
– Też
chciałem o niej pogadać – mruknął. – Ale ze Smokiem!
– Jego
nie ma, a to nawet lepiej, ponieważ mam ci parę rzeczy do powiedzenia – powiedziała
poważnie.
– Granger,
czy ty chcesz mi strzelić kazanie? – zmrużył oczy.
– Tak! –
odparła. – Pansy…
– Pansy
dziwnie się zachowuje – przerwał jej. – Jest smutna i często patrzy na
mnie z żalem! Nie wiem, o co może chodzić!
– Może
z nią porozmawiaj? – zaproponowała.
– To nie
jest takie proste – westchnął, chowając twarz w dłonie.
– Ty coś
do niej czujesz! – wykrzyknęła radośnie.
– Nie!
Znaczy chyba… no tak – mruknął. – Ale to tylko gra!
– Wcale
nie! – zaprzeczyła gwałtownie. – Musisz jej powiedzieć!
– Nie wiem, muszę to przemyśleć! – powiedział, wstając. – Mam kilka dni, pa!
– Nie wiem, muszę to przemyśleć! – powiedział, wstając. – Mam kilka dni, pa!
– Pa – mruknęła
zrezygnowana. – Faceci! Niby tacy odważni, a jak przychodzi co do czego,
to nie umieją stanąć oko w oko z nieszkodliwą kobietą!
W dniu, w którym matka Pansy zorganizowała
przyjęcie, Ślizgonka chodziła smutna. Wiedziała, że musi powiedzieć prawdę,
choć to przekreślało wszystkie jej marzenia…
Hermiona i Draco przybyli dwie godziny
wcześniej. Gdy usiedli w salonie, pan Parkinson wyszedł do gabinetu zająć
się pracą, dopóki nie przybędą goście, natomiast pani Parkinson postanowiła
dotrzymać towarzystwa młodzieży.
– Tak
się cieszę, że was tu wszystkich widzę – powiedziała, choć Hermionę omijała za
każdym razem wzrokiem i widać było, że Draco ostatkami cierpliwości
powstrzymuje się przed powiedzeniem paru przykrych słów za ignorowanie jego
narzeczonej. Ale Gryfonka się tym w ogóle nie przejmowała, bo jej myśli
krążyły wokół Pansy, która siedziała z zaciśniętymi pięściami.
– Mamo…
– zaczęła cicho.
–
O co chodzi? – zapytała pani Parkinson, marszcząc czoło.
– Ja
muszę coś powiedzieć – odezwała się po chwili. – Kropka! – krzyknęła i zaraz
pojawiła się skrzatka. – Poproś mojego ojca, by do nas dołączył!
– Dobrze
panienko. – Kropka ukłoniła się i zniknęła.
Chwilę później pan Parkinson wszedł do salonu.
– Co się
stało? – zapytał, zajmując miejsce obok żony.
– Twoja
córka…
– Ja
i Blaise udawaliśmy! – przerwała jej Pansy szybko. – Nie jesteśmy
zaręczeni!
– Jak to
nie?! – wykrzyknęła zdumiona.
– Chciałam,
żebyś dała mi spokój! – odparła Pansy. – Nie wyjdę za mężczyznę, którego nie
kocham!
– Miłość
to głupie uczucie! – powiedziała stanowczo pani Parkinson. – Pomyśl o naszej
rodzinie, o jej tradycjach…
– Mam
w nosie jej tradycje! – potrząsnęła głową. – Chcę żyć po swojemu!
– Nie
interesuje mnie, co chcesz uparta dziewczyno! Jeżeli nie jesteście zaręczeni,
na balu wybierzemy ci męża! – odparła pani Parkinson.
– Czy pani
nie widzi, że Pansy nie chce takiego życia? – zawołał Zabini, mając dość
gadaniny matki Pansy.
– Panie
Zabini… – zaczęła kobieta zbulwersowanym głosem.
– Niech
pani mi nie przerywa! – powiedział stanowczo. – Zależy mi na Pansy i nie
pozwolę, żeby Pani rujnowała jej życie!
– Życie
mojej córki jest wyłącznie moją sprawą!
– Jest
jej sprawą – poprawił ją Draco, stając obok przyjaciół.
– Niech
wasza dwójka się nie wtrąca…
– Będziemy
się wtrącać! – Malfoy założył ramiona na piersi i spojrzał na Panią Parkinson
poważnie. – Pansy jest moją przyjaciółką!
–
A moją… – zaczął Zabini, lecz przerwał, nie chcąc zdradzać sowich uczuć.
– Kim
jest Blaise? – zapytała Hermiona, uśmiechając się do niego zachęcająco.
Ślizgon poczuł wzrok Pansy na sobie, odetchnął głęboko
i spojrzał na nią.
– Kocham
cię i nie ważne, że tylko udawaliśmy – powiedział, po czym znów zwrócił
się do jej matki. – Niech Pansy żyje jak jej się podoba! Ma być szczęśliwa! – powiedziawszy
to, wyszedł szybko z salonu.
Pansy stała przez chwilę bezruchu, lecz zaraz
na jej twarz wpłynął lekki uśmiech i wybiegła za chłopakiem.
– Blaise!
– krzyknęła i dogoniła go w ogrodzie.
Czarnoskóry zatrzymał się niechętnie, schował
ręce do kieszeni i odwrócił się w jej stronę.
–
O co chodzi? – zapytał, nie patrząc na nią.
– Czy to
prawda?
– Tak – warknął.
– Więc
nie zrobię z siebie idiotki, jeżeli przyznam, że też cię kocham? – Przygryzła
wargę zdenerwowana, czekając na jego reakcję.
– Powtórz
– zażądał, zwracając na nią wzrok pełen nadziei.
– Kocham
cię, Zabini. – Uśmiechnęła się z ulgą. – I musisz się do tego
przyzwyczaić!
– Poradzę
sobie – odparł i przyciągnął ją do siebie. – Parkinson, więc jak?
Wyjdziesz za mnie?
– Nawet
zaraz Diable! – powiedziała od razu.
– To
chyba niemożliwe – zaśmiał się się. – Ale niedługo! – powiedziawszy to,
pocałował ją namiętnie. – Chyba szybciej niż niedługo!
Zabini czytał książkę, leżąc na łóżku w swoim
dormitorium, gdy nagle do środka wparował Malfoy, ciągnąc za sobą Hermionę.
– Diable
powiedz mi wreszcie, co jest między tobą a Pan! – Draco spojrzał na
przyjaciela stanowczym wzrokiem.
– Fretko,
a wiesz co to kultura? – Hermiona westchnęła ciężko. – Wpadłeś tu, ciągnąc
mnie jak jakąś kukłę, nie pukasz… A jakby Zabini był zajęty?!
– Ale
nie jest – Zbył ją machnięciem ręki, za co oberwał w potylice. – Ech
Diable co ja z nią mam! Bije mnie, zrzędzi… Ale ją kocham!
– Ja
zrzędzę? – oburzyła się Gryfonka.
– Co was
tu sprowadza? – przerwał im jakże miłą sprzeczkę Blaise.
– Nie
udawałeś uczuć do Pansy? – zapytała poważnie Hermiona.
– Nie – uśmiechnął
się krzywo. – Wierz mi, wszystko, co tam powiedziałem, było prawdą!
– Więc
ją kochasz – pisnęła zachwycona dziewczyna.
– To
chyba jasne – prychnął Draco.
– Sam
chciałeś tu przyjść, by dowiedzieć się o, co chodzi w ich relacjach,
więc mi tu nie… – zaczęła Hermiona, lecz przerwała, słysząc cichy śmiech
Zabiniego.
– Jeżeli
już wiecie, co mnie z Pans łączy, możecie iść?
– Nie – Draco
usiadł na brzegu łóżka i skrzyżował ramiona na piersi. – Teraz chcę
wiedzieć, co Pansy ci powiedziała, gdy za tobą wybiegła!
– Chcesz
usłyszeć wszystkie szczegóły? – zakpił Zabini, ruszając sugestywnie brwiami.
– Nie! –
zaprotestowała gwałtownie Hermiona i nagle rozejrzała się po pokoju. Gdy
Draco ją tu zaciągnął, nie zwróciła uwagę na otoczenie. Teraz zauważyła
sukienkę, którą Pansy miała wczoraj na sobie, buty leżały rzucone niedbale obok
fotela – Blaise… gdzie jest…
– Czekaj,
czy to nie sukienka Panas? – zawołał Draco, wskazując zielony materiał.
– Odkryłeś
Amerykę Smoku – zaśmiała się Ślizgonka, stając w drzwiach łazienki ubrana
jedynie w koszulę Zabiniego.
– Eeee –
Malfoy spojrzał na przyjaciółkę, potem na przyjaciela, po czym potrząsnął głową
i zwrócił wzrok na Hermionę. – Skarbie chyba nie powinniśmy im
przeszkadzać. – Wstał i rozłożył ręce. – My wychodzimy, wy róbcie co
chcecie! A ty Gryfoneczko chodź! Mówiłem, że między nimi wszystko jest
w porządku! Ale ty się uparłaś by tu iść! Następnym razem mnie słuchaj,
gdy mówię, że histeryzujesz!
– Że
co?! – Hermiona prychnęła i położyła ręce na biodrach. – Draco Lucjuszu
Malfoy ty zadufany, kłamliwy, za…. – Blondyn puścił oczko do Zabiniego,
przerzucił sobie narzeczoną przez ramię i wyszedł z pokoju przy jej
głośnych wyzwiskach pod adresem jego głupoty.
– Oni są
niemożliwi – zaśmiała się Pansy.
– Tak
jak my – odpowiedział Diabeł i wyciągnął do niej ręce. Ślizgonka szybko
podbiegła i położyła się obok niego, objął ją mocno i pocałował
w czoło. – No więc Pan, jak się czujesz jako przyszła pani Zabini?
– Wspaniale
– przyznała z promiennym uśmiechem.
– Gdy
brałaś prysznic, przyleciała sowa z listem od twojej matki – mruknął od
niechcenia, wskazując kopertę na nocnym stoliku.
Pansy spojrzała na nią po czym westchnęła.
– Będzie,
co ma być – wyszeptała i chwyciła ją do ręki.
– Ej
Czarna, jestem z tobą! – zapewnił ją Zabini.
– Wiem –
uśmiechnęła się i pocałowała szybko, po czym zaczęła czytać.
Pansy,
Ja i Twój ojciec
chcemy dla ciebie jak najlepiej, więc zgadzamy się na twój ślub z Zabinim!
Ale pamiętaj
oczywiście, że musi to być wielka ceremonia, Narcyza mówiła mi, że ślub jej
syna z tą szlamą Granger będzie wystawny, więc oczywiście wasz
będzie jeszcze okazalszy!
Oczekujemy na was
w niedzielę na obiedzie.
Twoi rodzice.
– Nie
będzie żadnej okazałej ceremonii – warknął Zabini.
– Nie? –
zapytała z nadzieją Pansy.
– Pobierzemy
się w sobotę Pan, bez naszych upartych rodziców – zadecydował.
– Naprawdę?
– Oczywiście!
Dziewczyna szczęśliwa zaczęła go całować, on
przyciągnął ją bliżej i oddawał pocałunki z pasją.
Kilka lat później
Zabini siedział w ogrodzie i patrzył
z uśmiechem na swoją trzyletnią córeczką, która latała na dziecięcej
miotle.
– Blaise,
zaraz przyjdzie Hermiona, Draco i Scor – powiedziała Pansy, siadając obok
niego.
Czarnoskóry objął ją ramieniem i pocałował
w czoło.
– Więc
koniec spokoju? – mruknął z uśmiechem.
– Spokój
jest, dopóki nie wpadniecie ze smokiem na jakiś waszym zdaniem genialny pomysł
– zaśmiała się.
– To są
genialne pomysły – powiedział poważnie.
– No
oczywiście – przytaknęła, przewracając oczami.
– Tata!
– zawołała dziewczynka, schodząc z miotły i podbiegając do rodziców.
Zabini posadził ją na swoich kolanach.
– Co
księżniczko?
– Kiedy
przyjdzie Scor? – zapytała.
– Już! –
odparła Pansy, wskazując na drzwi, w których pojawiła się rodzina
Malfoyów.
Hermiona i Draco usiedli przy Zabinich,
natomiast dzieci poleciały się bawić.
– Jak
się czujesz? – zapytała Pansy, patrząc na zaokrąglony brzuch byłej Gryfonki.
– Dobrze
– odparła ta z uśmiechem. – Choć nasza córka chyba uczy się latać!
– Moja
krew – odezwał się z dumą Draco.
– Biedne
dziecko – westchnął teatralnie Blaise.
– Chyba
twoje – prychnął Malfoy.
– Moje
dzieci są wspaniałe – odpowiedział z dumą mężczyzna, w tym momencie
usłyszeli płacz dochodzący z kołyski obok Pansy.
Diabeł wstał i wyciągnął swojego
trzymiesięcznego syna.
– Nie
płacz mały – powiedział. – Nie martw się, ta fretka nic ci nie zrobi!
– Ej! – oburzyła
się Draco, a Hermiona i Pansy zachichotały.
W tym momencie dzieci wróciły.
– Emily,
czemu się już nie bawicie? – zapytała Pansy, patrząc na córkę.
– Bo
musimy wam coś powiedzieć!
– Co
takiego? – Hermiona spojrzała na syna.
– Gdy
będę taki duży jak tatuś… i taki stary to ożenię się z Emily! – odezwał
się poważnie Scor.
– Stary?!
– powtórzył Draco, marszcząc czoło. – Ja nie jestem stary!
–
A dlaczego chcesz się ożenić z moją córeczką? – zapytał Blaise
rozbawiony.
– Bo ona
mi kazała – odpowiedział, wzruszając ramionami. – A tatuś powiedział, że
mam znaleźć taką żonę, która będzie… eee będzie mi rozkazywać tak, jak mamusia
rozkazuje jemu!
– Że
co?! – wykrzyknęła Hermiona i spojrzała na męża wściekłym wzrokiem. – Że
co robię?
– Scor,
a co ci jeszcze mówiłem? – zapytał Draco syna, wzdychając.
– Żebym
nie mówił tego mamusi… Ale ja jej nie powiedziałem! Powiedziałem wujkowi! – odpowiedział
rezolutnie chłopiec i razem z Emily pobiegli znów się bawić.
– Śpisz
na kanapie – mruknęła Hermiona.
– Nie
wytrzymasz beze mnie – odparł pewnie Draco i pocałował ją czule.
– Ech,
masz ze mną za dobrze – powiedziała.
Pansy się zaśmiała i spojrzała na męża
i synka z uśmiechem.
Od ich ślubu minęły cztery lata. Każdego dnia
budziła się obok niego i z uśmiechem witała każdy dzień. Miała męża
którego kochała, dwoje wspaniałych dzieci i wiernych przyjaciół. Czego
jeszcze można pragnąć od życia?
–
O czym myślisz? – zapytał Zabini, obejmując ją, gdy Draco i Hermiona
zaczęli rozmawiać o imieniu dla dziecka.
–
O tym, jaka jestem szczęśliwa – wyszeptała.
– Dzięki
mnie? – zaśmiał się, ruszając sugestywnie brwiami.
– Żebyś
wiedział – odpowiedziała i pocałowała go namiętnie.
Ohhhhhhhhh... Ale słodko *w* Pansy i Blaise *.* I tak czekam na Sevmione! Kiedy będzie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę,
Persefona
Sevmione może będzie pod koniec miesiąca :)
Usuńszablon jest świetny :D
OdpowiedzUsuńA ta miniaturka była naprawde genialna musisz częsciej pisać o tym parringu :) Najlepsza ta końcówka jak Score mówi ze ożeni się z em,ily bo ona mu kazała a tatus mu powiedzial ze ma sie ozenic z kims kto bedzie mu rozkazywal :D Normalnie padlam ze smiechu w tatmtym momencie :)
Pozdrawiam i zycze duuuuuuzo weny :D
Szablon całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńZa to miniaturka wręcz boska:D pierwszy raz czytałam o tej parze i bardzo fajnie podeszłaś do tematu. Score był uroczy chcąc się ożenić z małą Zabini :D
Szablon jest genialny!!
OdpowiedzUsuńA zrobisz parring McGonagall i Dumbledore?
Jest w planie :)
UsuńJaka urocza <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Layls
Piekne!! Poprostu zjawiskowe.A najleprzy byl Scor ;D Czekam na nn, weny ~Tencza
OdpowiedzUsuńSzablon jest fajny nawet bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńPomysł z tymi udawanymi zaręczynami genialny.
Czy w najbliższym czasie mogło by się ukazać Lucmione
Pozdrawiam Persefona
Lucmione prawdopodobnie będzie dopiero w kwietniu :)
UsuńPo raz pierwszy czytałam o tej parze, i musze przyznać ze wyszlo Ci genialnie, a co do szablony swietny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annelia
Miniaturka genialna ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten parring, gdyż ci Ślizgoni idealnie do siebie pasują. No i jeszcze dodatkowo pojawiło się Dramione ;)
A szablon bardzo mi się podoba, jest świetny ;)
Pozdrawiam
Zacznę od nowego szablonu. Jest cudowny, (szczerze to podoba mi się 100x bardziej od tamtego) jest bardziej czytelny i przestronny.
OdpowiedzUsuńA co do miniaturki to ,,ochy'' i ,,achy'' nie mają końca. Uwielbiam je. Jak ja bym chciała, żeby nowa pojawiała się codziennie. Ale (z własnego doświadczenia) wiem, że tak się nie da :<
Ale czekam na więcej <3
miniaturka - cud, miód i malinki xD wspaniała <3
OdpowiedzUsuńszablon świetny, a opowiadanie cudowne, jak wszystkie
OdpowiedzUsuń,,Ale ja powiedziałem wujkowi'' GENIALNE! uśmiałam się jak nigdy :-)
OdpowiedzUsuńKocham Twoje miniaturki <3
Słodkie.. Bosko Ci wyszło.. W ogóle stwierdziłam, że jak mi smutno to lubię sobie włączyć twój blog i poczytać historie z happy end'em.. Oby tak dalej.. :)
OdpowiedzUsuńCornelia..
Jej, nie wiem, czemu, ale na moim pulpicie nawigacyjnym nie pojawiła się wiadomość o nowej miniaturce u Ciebie, więc wpadłam zobaczyć na kiedy przewidujesz kolejną, a tu proszę, miniaturka wstawiona :)
OdpowiedzUsuńZacznę komentować może od szablonu:
Bardzo mi się podoba, jest taki z jednej strony delikatny, ale ma w sobie "to coś" :) Bardzo lubię wszelkie odcienie fioletu, a do tego są świetne zdjęcia :) I ten napis "Życie bez miłości to czarodziejska latarnia bez światła". Po prostu ideał <3
Co do miniaturki to uważam, że Pansy i Blaise bardzo do siebie pasują :) Jak to mówi moja pani od WDŻ - Wszyscy przyjaciele kiedyś się w sobie zakochają. To tylko kwestia czasu xD :) Najbardziej mi się podobał moment:
"-Scor a co ci jeszcze mówiłem?- zapytał Draco syna wzdychając.
-Żebym nie mówił tego mamusi… ale ja jej nie powiedziałem! Powiedziałem wujkowi!"
Po prostu mistrzowski :D
Genialna miniaturka, czekam na następną :)
Życzę duuużo weny :)
e_schonheit
Kocham Cię <3 To jest za piękne by było prawdziwe <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M.
Uroczy szablon *.* I wspaniała miniaturka! Najbardziej podobała mi się końcówka, jak już mieli dzieci :D
OdpowiedzUsuńŚliczny szablon.
OdpowiedzUsuńCudowna miniaturka.
Bardzo lubię ten parring, Blaise i Pansy oraz Hermiona z Draco.
Zakończenie mnie rozłożyło na łopatki- boskie.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Bardzo ładny szablon ♥♥ miniaturka fajna - oby tak dalej !!!! Pozdrawia fanka LP :-)
OdpowiedzUsuńCoś pięknego :-) A oświadczenie Scora było genialne :-)
OdpowiedzUsuńUrocza miniaturka :)
OdpowiedzUsuńPierwsza, jaką czytałam o tym parringu, i naprawdę mi się spodobała :)
Pozdrawiam,
L. ;*
PS: Ciesze się, że szablon się podoba ;D < rumieniec > :)
Genialne! Zakochałam sie od pierwszej linijki!!!
OdpowiedzUsuńSlodkoooooo:D
OdpowiedzUsuńWeny.
Pozdrawiam,Lili.
Fajna miniaturka, fajny szablon, po prostu miód malina ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową miniaturkę :)
OdpowiedzUsuńminiaturki-roznej-tresci.blogspot.com
Jaka urocza :3
OdpowiedzUsuńTrzydziesta! Ale do rzeczy: nowy rozdział 13 (jeszcze w piątek! wrr! (ale dobrze ,że nie w 13-tego, chociaż w przesądy nie wierze)). ZAPRASZAM: http://lucjuszmalfoyhermionagranger.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhe LOL -,- nie wyświetla mi się ;/ Tak czy inaczej miniaturka super !
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Jane
Świetne;)
OdpowiedzUsuńŚliczna miniaturka <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział
http://givemelovemw.blogspot.com/
Kiedy next? ;)
OdpowiedzUsuń12.03 :)
UsuńCudowna miniaturka. Twoje opowiadania czytam od pewnego czasu, jednak nie należę do tych, co lubią komentować (o zgrozo ;d). Postaram się poprawić i jak na przykładnego czytelnika przystało regularnie komentować :) Co do tej miniaturki końcówka the best <3
OdpowiedzUsuń" - A dlaczego chcesz się ożenić z moją córeczką?- zapytał Blaise rozbawiony.
-Bo ona mi kazała- odpowiedział wzruszając ramionami- A tatuś powiedział, że mam znaleźć taką żonę która będzie ….eee będzie mi rozkazywać, tak jak mamusia rozkazuje jemu!" - CUDOWNE!!! :D Życzę dużo weny.
Pozdrawiam, Claudie :*
PS jest szansa na miniaturkę Ginny x Blaise w roli głównej? :)
UsuńNapisałam już jedną - "Genialny Plan Pani Weasley" :)
UsuńAle na pewno pojawi się następna , gdy tylko będę miała jakiś pomysł :)
Świetna miniaturka, według mnie, kiedy Pansy nie jest wredną Ślizgonką, to ta para pasuje jak ulał. :)
OdpowiedzUsuńHhahahahha, nie mogę z rozmowy Malfoy&Scorpius 'A co ja ci jeszcze mówiłem?' XD
Śliczny szablon :3
Już czekam na nn i dużo weny ;*
Chyba nigdy jeszcze nie czytałam o Pansy w takiej fajnej odsłonie!
OdpowiedzUsuńEhh, dzieci, są rozkoszne, i jak na nie przystało wszystko wypaplają i jeszcze się wykręcą!
Pozdrawiam, Michaela!
KOCHAM TEN PARRING ! *_*
OdpowiedzUsuńkoniecznie pisz go czesciej, całuję, weny ;D
Fantastyczna miniaturka. Uwielbiam ten parring ale jest ich strasznie mało. A jak już są to wplecione w dramione gdzieś na linii bocznej. Miniaturka wyszła Ci rewelacyjnie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Charlotte Petrova
Hej. Wybacz, że nie komentowałam. Miałam taaaki nawał pracy i zajęć, że nie mam czasu nawet na swojego bloga. Ale dzisiaj przeczytałam kilka rzeczy, m in twoje miniaturki, bo za dużo tych zaległości ; ) Ta jest bardzo fajna, nieczęsto spotykany parring, udał ci się ; ))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lubię ten paring i do tego połączony w tej miniaturce z moim ulubionym Dramiome. Masz zawsze mase fajnych pomysłów, oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Super historia, którą przeczytałam na jednym wdechu. Bardzo mi się podobało to, jak oddałaś charaktery Blaisa i Pansy. Ogólnie ekstra :D
OdpowiedzUsuńSuuuuuper! :)
OdpowiedzUsuńKocham cię, za Blansy! <3
OdpowiedzUsuńJakie to jest cudowne. Tak mało jest opowiadań i tym parringu :/ A jest taki ciekawy :) Więcej Pansy i Blaise'a <33
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniale, tak, tekst naprawdę uroczy, Zabini zakochany w Pansy, uroczo...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie