Hogwart, szkoła magii i
czarodziejstwa… dyrektorem tej wspaniałej placówki jest Albus Dumbledore, mówi
się o nim wybitny czarodziej, tęgi umysł, genialny strateg, lub…
- Ty stary stuknięty dropsie!-
krzyknął Snape patrząc na wyżej wymienionego z wściekłością wymalowaną na
twarzy- Czy ty naprawdę sądzisz, że zgodzę się by w MOICH komnatach pałętała
się wkurzająca wiewiórka?!
- Panna Weasley Severusie- poprawił
go rozbawiony dyrektor.
- Nie wtrącaj się- warknął Snape –
Nazywam ją jak mi się żywnie podoba i nie masz prawa mi tego zabronić!
- Ależ ja ci niczego nie zabraniam-
powiedział z uśmiechem Dumbledore.
- Musiałbym cię nie znać- prychnął
Snape i założył ręce na piersi- Nie zgadzam się!
- Oczywiście masz do tego prawo-
odparł poważnie dyrektor.
- Ale…- mruknął Snape marszcząc
czoło.
- Ale tak się składa, że ja jestem
jak na razie dyrektorem, co mi daje uprawnienia do zakwaterowania Panny Weasley
w Twoich komnatach- powiedział z promiennym uśmiechem.
- Jesteś …- zaczął Snape, lecz
przerwał i wpatrując się w niego uważnie.
- Kim jestem?- zapytał rozbawiony
Dumbledore.
- Najgorszym, najbardziej
zidiociałym starcem, jakiego spotkałem- warknął Snape.
- Dziękuje Severusie, zawsze miło
być w czymś najlepszym- odparł starzec.
- Nie chcę jej u mnie w komnatach!-
wrócił do sedna sprawy Mistrz Eliksirów.
- Severusie jest wojna, Panna
Weasley, jako była dziewczyna Harrego, jest narażona na wielkie
niebezpieczeństwo, należy ją chronić, a gdzie będzie najbezpieczniejsza?
- W swoim domu- warknął Snape.
- Wiesz, że raz już Belatrix tam
zawitała, drugi raz też jej się może udać, nie możemy ryzykować –odpowiedział
patrząc na Snape’a z nad okularów- I ty o tym dobrze wiesz!
- Jestem szpiegiem, Mistrzem
eliksirów, członkiem zakonu i do tego mam być jeszcze niańką?- zapytał
wściekły.
- Nie przesadzaj Severusie –
Dumbledore przewrócił oczami- Panna Weasley jest już pełnoletnia, nie trzeba
się nią opiekować, tylko chronić!
- To jest to samo- warknął Snape.
-Nieważne, panna Weasley wprowadzi
się dziś wieczorem, więc byłbym wdzięczny gdybyś był obecny w komnatach,
Minerwa właśnie szykuje jej pokój- powiedział dyrektor.
- Mam wybór?- zapytał Snape unosząc
wysoko brew.
- Oczywiście, że nie- zaśmiał się
Dumbledore.
- Nic nowego- prychnął Snape i
wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami.
*****
-Profesorze Snape?- Ginny niepewnie
przekroczyła próg komnat Mistrza Eliksirów.
-Usłyszałaś proszę?- usłyszała nagle
zimny głos za sobą.
Podskoczyła przerażona odwracając
się i celując różdżką w postać odzianą w czerń.
-Odłóż ten patyk- warknął i
uśmiechnął się szyderczo.
-Dlaczego pan mnie przestraszył?!
- Ponieważ, sprawiło mi to
przyjemność?- odpowiedział pytaniem na pytanie i minąwszy ją rzucił płaszcz na
kanapę i wskazał na pierwsze drzwi po prawej- Tam jest twoja sypialnia, służyła
mi, jako rupieciarnia, lecz z wielkim żalem musiałem zgodzić się, żeby Minerwa
przerobiła ją na twój pokój…
- Współczuje –prychnęła i szybko
ruszyła do wskazanego pomieszczenia, uśmiechnęła się na widok prawdziwego
gryfońskiego wnętrza. McGonagall wyczarowała dla niej wielkie łoże z krwiście
czerwonym baldachimem, obicia dwóch foteli znajdujących się przy kominku miały
takie same obicia, duża szafa i toaletka… ach raj… tylko szkoda, że w lochach.
-Weasley wyłaź stamtąd!- krzyknął
Snape.
Rudowłosa przewróciła oczami i
wróciła do salonu.
-Co się stało profesorze?- zapytała
przesłodzonym głosem.
-Minus dziesięć dla Grif..- Zaczął,
lecz widząc jej zuchwały uśmiech przeklął.
- Zapomniał pan, że skończyłam już
szkołę?
-Nie wkurzaj mnie- usiadł na fotelu
i wskazał jej miejsce na kanapie, gdy je zajęła zapalił papierosa i spojrzał na
nią z beznamiętnym wyrazem twarzy- Musisz poznać zasady…
-Mógłby pan przy mnie nie palić?-
zapytała machając rękami, chcąc odgonić dym.
-Nie- warknął- Nie możesz wchodzić
do mojego laboratorium, ani mojej sypialni, ale to chyba oczywiste, nie możesz
zapraszać tu nikogo, a tym bardziej twojego przygłupiego brata…
-Którego?- przerwała marszcząc
czoło- Percego czy Rona?
-Obojga- odpowiedział z lekkim
uśmieszkiem- Nie możesz …
-Może powie mi pan, co mogę, wtedy
stracimy mniej czasu- mruknęła.
-Możesz spędzać czas w sowim pokoju,
co będzie wskazane, możesz także korzystać z kuchni i łazienki…, lecz nie
możesz spędzać w niej całego dnia!
-Och i jak ja to przeżyje- prychnęła-
A mogę korzystać z pana biblioteki?
-Możesz- zgasił papierosa i wstał-
Pamiętaj żeby nie wychodzić z mojego mieszkania!
-Pamiętam- mruknęła niechętnie rozglądając się po swoim nowym więzieniu.
-Pamiętam- mruknęła niechętnie rozglądając się po swoim nowym więzieniu.
-Zachowuj się- powiedział tylko i
wyszedł zostawiając ją samą.
*****
-Weasley wyłaź z tej łazienki! –
wrzeszczał Snape.
-Niech pan tak się nie dobija-
usłyszał rozbawiony głos- Dopiero weszłam!
Snape uśmiechnął się chytrze i
odsunął od drzwi.
-Granger czego chcesz?- wykrzyknął
groźnym głosem, w następnej chwili drzwi łazienki się otworzyły i wybiegła
Ginny ubrana w satynową koszulkę nocną.
-Mionka?- rozglądała się na około,
gdy usłyszała śmiech odwróciła się gwałtownie lecz ujrzała tylko zamykające się
drzwi.
-To było zagranie godne puchona!-
prychnęła.
-Ale zadziałało- odpowiedział Snape.
-Zemszczę się- mruknęła pod nosem.
Ginny dziękowała Merlinowi, za
talent do psot, nie dorównywała Fredowi i Georgowi ale była w tym niezła. Gdy
Mistrz Eliksirów wyszedł prowadzić zajęcia, przemaszerowała przez salon i
stanęła przed wejściem do jego sypialni.
-Zobaczymy kto się będzie śmiał
ostatni- wyszeptała i rzuciła kilka zaklęć na drzwi, po czym usiadła na kanapie
i zaczęła czytać książkę.
Snape wrócił po trzech godzinach,
nie zaszczyciwszy jej nawet spojrzeniem wszedł do swojego pokoju i zatrzasnął
za sobą drzwi, w następnej chwili rudowłosa usłyszała wściekły wrzask
mężczyzny. Szybko schowała się za kanapę.
-Weasley!- ryknął zjawiając się w
salonie.
Ginny wystawiła niepewnie głowę i
uśmiechnęła się lekko.
-O co chodzi?- zapytała niewinnie.
-O co chodzi?!- powtórzył wściekłym
głosem- Ty durna dziewczyno, ja cię zabije!
- Dumbledore kazał panu złożyć
przysięgę, że nie zrobi pan mi krzywdy- przypomniała.
Snape zaklął, faktycznie stary
dureń, zmusił go do tej cholernej obietnicy.
-Tylko to cię ratuje ty…
-Skończyły się panu epitety?-
zdziwiła się.
-Chyba się w głowę uderzyłaś-
warknął i wskazał na swój pokój- Co to ma być?
-Eee drzwi panie profesorze?-
odpowiedziała z niewinnym uśmiechem.
-Weasley do cholery masz mi
natychmiast powiedzieć, co zrobiłaś, że gdy wchodzę do sypialni słyszę ten
cholerny wierszyk!
-Wie pan, że nadużywa słowa cholera?- zapytała poważnie.
-Wie pan, że nadużywa słowa cholera?- zapytała poważnie.
-Weasley!
-Oj no dobrze- westchnęła- Zrobiła…
czary mary, hokus pokus, abrakadabra i pstryk!- dokończyła i wybuchnęła
śmiechem.
-Mam cię dość- wysyczał.
Ginny zorientowała się wtedy, że
przesadziła.
-Musi pan powiedzieć „ koniec psot”-
wyjąknęła i uciekła do swojego pokoju.
Gdy zamknęła za sobą drzwi i oparła
się o nie.
-Chyba wiersz chwalący Gryfonów, to
dla niego za dużo- mruknęła i w następnej chwili dostała napadu śmiechu.
Dni mijały jeden po drugim, co drugi
dzień brała udział w spotkaniach Zakonu, lecz niestety za każdym razem
okazywało się, że jej jedyną pracą będzie przygotowywanie eliksirów.
Była zła, że nie może walczyć, ale
wiedziała, że nikogo nie przekona, by dał jej jakieś inne zadanie.
-Weasley nie bujaj w obłokach tylko
waż ten cholerny eliksir!- warknął Snape.
Ginny westchnęła od sześciu godzin
zajmowali się eliksirami.
-Może zrobimy przerwę?- podsunęła.
-Nie- odpowiedział stanowczo- Do
roboty!
-Jakby inaczej- mruknęła.
Rudowłosa musiała obiecać Mistrzowi
Eliksirowi, że nie będzie opuszczać komnat bez jego zgody, lecz pewna wiadomość
kazała jej złamać przyrzeczenie.
Skradała się cicho, by nie
zbudzić śpiącego na kanapie Snapa. Gdy już myślała, że się uda, poczuła jak
jakaś niewidzialna ręka ciągnie ją w stronę fotela.
-Co…- zaczęła zaskoczona.
-Naprawdę myślałaś idiotko, że
uwierzę ci na słowo?- zakpił Mistrz Eliksirów nie otwierając oczu.
-Ale ja muszę wyjść!- zawołała z
desperacją.
Mężczyzna spojrzała na nią z wysoko
uniesioną brwią.
-Dlaczego?
Ginny wyglądała jak gdyby toczyła ze
sobą wewnętrzną walkę, wreszcie westchnęła i wyciągnęła z kieszeni list.
-Dostałam go dziś od Mionki-
powiedziała i podała mu kopertę.
Snape zmarszczył czoło czytając:
Ginny musisz nam pomóc!
Ron zniknął! Nie wiem gdzie poszedł…
to moja wina! Dowiedział się o mnie i Harrym!
Wściekł się i zrobił nam awanturę po
czym wybiegł z namiotu i nie wrócił!
W Hogwarckiej bibliotece w dziale
ksiąg zakazanych znajdziesz księgę o nazwie „ Zaklęcia przywiązania”, czytałam
w niej o zaklęciu lokalizacyjnym członków rodziny, musisz je rzucić i dowiedzieć
się, gdzie on jest!
Błagam cię! Harry się obwinia, że
przez niego Ron może zginąć, ja też ponoszę za to winę!
Mogłam powiedzieć mu wcześniej o
mnie i Harrym…
Ginny proszę cię, uważaj na siebie i
nie daj się złapać.
Twoja Hermiona.
-Wybraniec i Panna- wiem- to –
wszystko razem? Wspaniale- powiedział Snape z drwiną- No cóż list wszystko
zmienia…
-Naprawdę?- ucieszyła się.
-Oczywiście- odpowiedział poważnie-
Teraz to na pewno nigdzie nie pójdziesz!
-Muszę!
-Nic nie musisz głupia dziewczyno-
prychnął- Twój brat jest największym kretynem na świecie, ale nawet on nie jest
na tyle głupi żeby zostawić przyjaciół samych!
-On czuje się oszukanym i ….
-Nie interesuje mnie jak on się
czuje- warknął- Masz nie opuszczać tych komnat! Zrozumiałaś?!
-Ale jeżeli tego nie zrobię i nie
pomogę Mionce i Harremu, będę cały czas niepokoiła się o brata!- spojrzała na
niego ze łzami w oczach.
-Weasley to na mnie nie działa-
powiedział z beznamiętnym wyrazem twarzy.
-Proszę- wyszeptała.
-Siedź tu- rozkazał i wyszedł.
Nie było go godzinę, gdy wrócił
rzucił jej na kolana zapisaną kartkę.
-Dziękuję!- wykrzyknęła i rzuciła mu
się na szyję.
-Odsuń się ode mnie- powiedział
nieswoim głosem.
-Och przepraszam- pisnęła, gdy
zorientowała się co zrobiła.
Szybko pobiegła do swojej sypialni,
wyciągnęła mapę Anglii i rzuciła zaklęcie, po chwili poznała miejsce pobytu
brata i poczuła wściekłość. Napisała szybko liścik do Hermiony po czym wróciła
do salonu i usiadła na sofie patrząc na Snape’a czytającego książkę.
-Czego chcesz wiewiórko?- zapytał od
niechcenia.
-Mój brat to największy…
-Imbecyl jaki chodził po ziemi –
dokończył za nią z krzywym uśmieszkiem.
-Żebyś wiedział!- wykrzyknęła
wzburzona.
- Weasley nie przeszliśmy na …
-Ja się martwię o brata, Hermiona i
Harry odchodzą od zmysłów- mówiła dalej nie zważając na jego słowa- A ten … ten
mój brat siedzi sobie w Muszelce u Fleur i Billa!
-Napisałaś to Granger?
-Tak- mruknęła i spojrzał na niego-
Kiedy to się skończy?
-Jego głupota? Nigdy-odpowiedział
wracając do czytania książki.
-Wojna- wyszeptała.
Snape milczał przez pewien czas, gdy
Ginny już chciała odejść odezwał się.
- Wojna się skończy – powiedział
cicho- Kiedy? To nie jest dobre pytanie Weasley.
-Więc jakie jest dobre?
-Kiedy zginie Voldemort- odparł
poważnie- Gdy jego zabraknie, śmierciożercy nie będą mieli przywódcy.
-Hermiona, Harry i … możliwe że Ron
muszą odnaleźć horokruksy, prawda?
-Tak – przyznał- Innego wyjścia nie
ma!
-Będziesz jeszcze tu czytał?-
zapytała spuszczając głowę i przypatrując się swoim ręką.
-Mam taki zamiar.
-To dobrze- uśmiechnęła się niepewni
i przywołała różdżką swoją poduszkę i koc.
Snape patrzył na nią zdumiony.
-Co ty wyprawiasz?
-Nie chcę dzisiaj być sama, a ty czy
tak tu będziesz więc o co chodzi?- odpowiedziała pytaniem na pytanie- A gdybym
chciała, żebyś szedł ze mną do mojego pokoju, pewnie byś mnie wyśmiał.
-Możliwe- mruknął pod nosem.
Ginny pocałowała go szybko w
policzek i położyła się na kanapie.
-Za co to?
-Za to, że ze mną porozmawiałeś –
odpowiedziała i zamknęła oczy- Dobranoc Severusie.
-Dobranoc- znów zwrócił wzrok na
książkę, lecz jej nie czytał, gdy usłyszał jej miarowy oddech, odłożył wolumin
i patrzył na rudowłosą przez prawie całą noc, rozmyślając o wojnie, byciu
szpiegiem, Czarnym Panu, Dumbleodrze i … Weasley’ównie- Starzejesz się Snape-
mruknął kręcąc z niedowierzania głową- Robisz się miękki dla tej małej-
przywołał koc, oparł się wygodnie na fotelu i zasnął.
Ginny kilka dni później musiała
zmierzyć się z brutalną rzeczywistością, gdy Snape wrócił ze spotkania z
Czarnym Panem słaniając się na nogach.
Ginny w satynowej koszulce nocnej
stała przy szafce kuchennej i szykowała śniadanie.
Przez chwilę patrzył na jej długie
nogi i zgrabne ciało, po czym odchrząknął.
-Co to ma być?- zdziwił się Snape
wchodząc do kuchni.
-Śniadanie- odpowiedziała
przewracając oczami- Wczoraj wróciłeś późno ze spotkania …no i nie byłeś w
najlepszym stanie, więc pomyślałam, że przygotuje ci coś do jedzenia!
-Nie kazałem ci tego robić- mruknął,
lecz usiadł przy stole.
-Ale chciałam- zaśmiała się widząc
jak zabiera się do jedzenia.
-Czego rżysz?
-Jestem szczęśliwa!- powiedziała z
uśmiechem- Chcesz wiedzieć dlaczego?.
-Nie, ale pewnie mi powiesz!
-Ron wrócił! Hermiona do mnie
napisała, że znaleźli medalion i Ron uratował Harrego!- opowiadała
podekscytowana.
-Mhy- Snape zamyślił się nad czymś,
po czym szybko wstał od stołu i zaczął krążyć po kuchni.
-Co się stało?
-Znaleźli medalion?
-Tak- przytaknęła.
-Więc są coraz bliżej- mruknął.
-To chyba dobrze, prawda?
-Zależy- odpowiedział i skrzywił
się- Voldemort już wie, że Potter jest coraz bliżej…
-I co teraz zrobi?
-Zacznie się denerwować- przewidział
Snape.
-Ale jak on się denerwuje to
najczęściej kończy się twoim powrotem w okropnym stanie!- przeraziła się.
-No cóż, Weasley, urody to mi raczej
nie pogorszy- zakpił.
-Severusie Snape nie żartuj sobie z
tak poważnej sprawy!- warknęła.
-Niby czemu?
-Bo ja tak mówię?- odpowiedziała.
-Nie bardzo mnie interesuje Twoje
zdanie!
-A powinno- wyszła z kuchni.
-Jak ona mnie …- zamyślił się- kusi?
Snape ta mała sprawia, że twoje myśli krążą tam gdzie nie powinny!
Ginny weszła do swojego pokoju i
usiadła na łóżku, musiała przyznać sama przed sobą, że zależy jej na tym
denerwującym mężczyźnie.
Westchnęła, od dziesiątego roku
życia, wyobrażała sobie że będzie z Harrym, rok temu gdy się rozstali pojęła że
to nie była miłość tylko zauroczenie…. Harry jest teraz szczęśliwy z Hermioną,
a ona? Ona chyba zrobiła najgorszą rzecz z możliwych… zakochała się we wrednym
nietoperzu!
I co teraz? Wiedziała jedno, Snape
nie może się dowiedzieć! Zabiłby ją za pomocą wzroku i to w najlepszym wypadku!
Gorzej by było gdyby za punkt honoru wziął sobie upokarzanie jej za każdym
razem gdyby ją widział!
-Muszę po prostu udawać, że go nie
kocham…. Łatwizna!- wyszeptała niepewnie.
Na drugi dzień Snape wszedł do jej
pokoju, gdy jeszcze spała. Uśmiechnął się złośliwie i wyciągnął różdżkę.
- Aguamenti- wymruczał.
Ginny pisnęła gdy poczuła zimny
strumień wody na swoim ciele.
-Odbiło ci?!- wykrzyknęła oburzona-
Jak chciałeś mnie widzieć mokrą, trzeba było mnie zaprosić pod prysznic!
Snape spojrzał na nią zdumiony, na
co rudowłosa spłonęła rumieńcem gdy dotarło do niej że jej koszulka przemokła,
dzięki czemu jej piersi były widoczne, szybko podciągnęła koc i
chrząknęła.
-Co cię tu sprowadza?- zapytała
cicho.
-Muszę stworzyć eliksiry dla Zakonu,
a ten walnięty starzec potrzebuje zaklęcia rozproszenia, więc musisz mi pomóc!-
powiedział z beznamiętnym wyrazem twarzy.
-Niby jak mam ci pomóc?-
zdziwiła się.
-Masz iść do biblioteki i znaleźć
kilka informacji na temat jednego prostego zaklęcia- powiedział wzdychając-
Weasley czyżby to było powyżej twojej inteligencji?
-Wcale nie!- oburzyła się.
-Nie zdziwiłbym się- ruszył do
drzwi- Masz dwie godziny!
-Dwie?- wykrzyknęła i szybko
pobiegła do biblioteki.
-Weasley znasz się na zegarku?-
usłyszała przy uchu zmysłowy głos, szybko odwróciła głowę i spotkała się z
rozbawionym spojrzeniem Snape’a- Czyżbym cię przestraszył?
-Wiem jak cię przestraszyć -
powiedziała przełykając ślinę.
-Niby jak, ty głupia dzie…-
przerwała mu złączając jego usta ze swoimi- Masz pięć minut by zanieść notatki
do dyrektora- warknął odrywając się od niej i szybko opuścił pomieszczenie.
Ginny patrzyła przez chwilę za nim,
by po chwili szybko zebrać zapisane kartki i wybiec z biblioteki.
-Bardzo dobrze się pani spisała-
pochwalił ją Dumbledore.
- Dziękuję- odetchnęła z ulgą- Mogę
jeszcze w czymś pomóc?
-Nic moja droga- powiedział, lecz po
chwili spojrzał na nią poważnie- Albo… gdybyś mogła dzisiaj w nocy czuwać…
-Czuwać?- powtórzyła zaskoczona.
-Severus został wezwany, Voldemort
dowiedziawszy się o znalezionym medalionie, zwołał spotkanie-odparł po czym
westchnął- Nasz drogi Mistrz Eliksirów jest bardzo samodzielny, nigdy nie
pozwala sobie pomagać gdy wraca ze spotkań w strasznym stanie…
-Mnie nie może wyrzucić- powiedziała
Ginny stanowczo- I niech się pan nie martwi! Zrobię wszystko by mu pomóc!
-Będę Pani bardzo wdzięczny, panno
Weasley- Dumbledore uśmiechnął się z nad okularów.
Ginny po wyjściu z gabinetu
dyrektora, poszła do skrzydła szpitalnego po eliksiry które mogą jej się
przydać gdy Severus wróci, madame Pomfrey patrzyła na nią z uśmiechem,
rudowłosa zarumieniała się uświadamiając sobie, że chyba wszyscy pracownicy
Hogwartu myślą że coś łączy ją z profesorem eliksirów, nie żeby miała coś
przeciwko, ale jest realistką i wie że to raczej niemożliwe.
Westchnęła gdy znalazła się w
komnatach, Snape jeszcze nie wrócił, więc przebrała się w koszulkę nocną i
usiadła w salonie, po godzinie z kominka wyszedł opiekun Ślizgonów cały
zakrwawiony.
Ginny pisnęła i przypadła do niego.
-Uspokój się Weasley- warknął
opadając na fotel- I wyjdź!
-Gdzie ma pan różdżkę?- zapytała
poważnie.
-Po co ci ona?- zmarszczył czoło,
wyciągając różdżkę z rękawa.
Ginny szybko ją mu wyrwała i
odłożyła na szafkę za sobą.
-Co ty wyrabiasz?!- wykrzyknął
próbując wstać.
-Siedź!- rozkazała i podała mu
eliksiry- Ten jest na rany, ten na siniaki, ten na…
-Wiem na co są- przerwał jej
odbierając flakoniki i wypijając jeden po drugim- W tym towarzystwie to ja
jestem znawcą eliksirów!
- Nie neguje tego- westchnęła i za
pomocą różdżki uleczyła resztę ran- Nie musisz się unosić, wystarczy zwykłe
dziękuję!
-Niby za co?- prychnął – Bajek się
nasłuchałaś, jeżeli sądzisz że ja ci podziękuję.
-Eh sama sobie wezmę od ciebie
podziękowania!- powiedziała, usiadła mu na kolanach i pocałowała gorąco.
-Weasley co …- zaczął gdy się
oderwali do siebie.
-Potem zrobisz mi awanturę- mruknęła
i znów złączyła ich usta.
Snape objął ją mocno i podniósł się
z fotela, z nią w ramionach ruszył do sypialni.
-Żebyś później nie żałowała-
warknął.
-Tym się nie musisz martwić-
odpowiedziała.
Obudziła się gdy Snape gwałtownie
wstał z łóżka.
-Co się stało?- zapytała zaspanym
głosem.
-Wojna się zaczęła- powiedział
przywdziewając szaty śmierciożercy.
Ginny już całkowicie rozbudzona
wyskoczyła z łóżka i spojrzała na niego przerażonym wzrokiem.
-Jak wojna?!- wykrzyknęła.
-Normalnie- warknął podchodząc do
niej- Masz się nie pchać do walki, zrozumiałaś?!
-Muszę- odpowiedziała stanowczo.
-Nie!- krzyknął- Pomagaj Pomfrey,
trzymaj się blisko skrzydła szpitalnego!
-Dlaczego?
-Ponieważ ja tak mówię- odparł i
pocałował ją czule.
-Uważaj na siebie- poprosiła.
-Nic mi nie będzie- obiecał i
uśmiechnął się krzywo- Muszę jeszcze zrobić ci awanturę za wczoraj.
-Będę na nią czekała- zaśmiała się
cicho i spojrzała mu w oczy- Błagam przeżyj!
-Złego diabli nie biorą- mruknął,
pocałował ją jeszcze raz i wyszedł.
Ginny stała jeszcze chwilę bez
ruchu, lecz gdy usłyszała alarm, ubrała się szybko i wybiegła na korytarz od
razu skierowała się do Wielkiej Sali w której już zbierał się Zakon Feniksa,
McGonagall wraz z profesor Sprout nadzorowała ewakuacje niepełnoletnich uczniów,
Ginny pisnęła na widok Hermiony, Harrego i Rona.
-Co wy tu robicie?- zapytała
podbiegając do nich.
-W Hogwarcie jest ukryty ostatni
horokrus – odpowiedziała Hermiona obejmując ją mocno.
-Ginny przeniesiesz się do Nory i…-
zaczęła Pani Weasley zjawiając się obok nich.
-Nie mamo! – zaprotestowała
gwałtownie- Jest tu cała moja rodzina!- powiedziała wskazując na braci i ojca
którzy stali obok Lupina- Nie zostawię was!
-Madame Pomfrey potrzebuje pomocy w
skrzydle szpitalnym- powiedział Neville – Luna tam poszła, ale na pewno się tam
przydasz.
-Tak będzie najlepiej- zdecydowała
Pani Weasley.
Ginny odciągnęła na bok Hermionę.
-Co się stało?- zapytała panna
Granger.
- Błagam cię, jeżeli zauważysz, że
coś grozi Severusowi to mu pomórz!- poprosiła.
-Gin wy…- zaczęła, lecz wystarczyła
jej mina rudowłosej za odpowiedź- Pomogę, nie masz się czym martwić! Snape jest
prawie tak samo potężnym czarodziejem jak Dumbledore, więc sobie poradzi!
-Mam nadzieję- powiedziała i szybko
pobiegła do skrzydła szpitalnego.
Wraz z madame Pomfrey i Luną
przygotowały łóżka i eliksiry, rzuciły też zaklęcia, które uniemożliwią wejście
do skrzydła szpitalnego Śmierciożercą.
Początek walk Ginny pamiętała jak
przez mgłę, w pewnym momencie rozległ się potężny huk, usłyszały krzyki i
chwilę później pierwsi ranni zaczęli być przynoszeni do ambulatorium.
Rudowłosa by nie myśleć o Severusie
i swojej rodzinie zajęła się opatrywaniem rannych, gdy przed drzwiami ujrzała
walczącą Lavender która była atakowana przez dwóch Śmierciożerców, wybiegłaby
jej pomóc.
-Drętwota!- krzyknęła powalając
jednego przeciwnika.
Starsza Gryfonka zajęła się drugim,
przesłała jej słaby uśmiech i pobiegła w stronę odgłosów walki.
Ginny już chciała za nią biec, gdy
obok niej pojawił się Fred z raną na piersi.
-Co ci się stało?!- wykrzyknęła i
szybko poprowadziła go do wolnego łóżka.
-Mała pamiątka od Dołohowa- mruknął
z wymuszonym uśmiechem- Ja też zostawiłem mu pamiątkę! Będzie się nią cieszył w
Azkabanie!
-I dobrze- odpowiedziała Ginny
podając mu eliksir przeciwbólowy i lecząc jego rany.
Rudowłosa nie mogła zliczyć ile osób
przewinęło się przez skrzydło szpitalne, wiele z nich nadal w nim przebywało,
ich rany były za poważne by mogli powrócić do walki.
W pewnym momencie nastała cisza,
Ginny i Luna wymieniły zaniepokojone spojrzenia.
-Czemu nic nie słychać?- wyszeptała
blondynka.
-Nie wiem- odparła Ginny i
skierowała się do wyjścia.
-Panno Weasley proszę nie
wychodzić!- krzyknęła madame Pomfrey.
-Ale przecież, musimy wiedzieć co
się dzieje!- powiedziała Luna.
-Koniec!- krzyknął jeden z aurorów
wpadając do skrzydła szpitalnego- Potter zabił Voldemorta.
W tym momencie dało się słyszeć
wiwaty i okrzyki radości.
Ginny z Luną padły sobie w objęcia,
zalewając się łzami. Po chwili zjawiła się cała rodzina Wesleyów chcąc
sprawdzić czy z Ginny wszystko w porządku, po wielu uściskach, wrócili do Nory.
Hermiona z Harrym także się tam
wybierali, lecz najpierw panna Granger chciała przekazać rudowłosej kilka
wiadomości.
Odciągnęła ją na bok i uśmiechnęła
się promiennie.
-Snape walczył wspaniale!-
powiedziała- Nikt nie mógł mu zagrozić, gdy śmierciożercy zdali sobie sprawę,
że ich zdradził zaczęli go atakować, lecz nie mieli szans!
-Gdzie on teraz jest?- zapytała z
ulgą Ginny.
-Z Dumbledorem i ministrem nadzoruje
przenoszenie, Śmierciożerców do Azkabanu- odpowiedziała.
-Dziękuję- wyszeptała Ginny
przytulając ją mocno.
Hermiona chwyciła Harrego za rękę i
oboje wyszli machając jej na pożegnanie.
Po zwycięstwie przyszła pora na
podliczanie strat i leczenie rannych, wszyscy z uśmiechami wzięli się do pracy.
Ginny wraz z Luną pomagały przez
cały noc madame Pomfrey.
Rudowłosa cieszyła się tak jak
reszta z zakończenia wojny, lecz denerwowała się rozmową, która czekała ją z
Mistrzem Eliksirów, wiedziała, że musi z nim omówić ich relacje i nie
zamierzała łatwo odpuścić…, choć teraz jak Snape nie musi być szpiegiem może
będzie chciał gdzieś wyjechać, ułożyć sobie życie… bez niej?! Westchnęła i
podała jednemu z aurorów eliksir słodkich snów.
-Pomóc w czymś jeszcze?- zapytała
Ginny rozglądając się po skrzydle szpitalnym.
-Nie kochanieńka- odparła madame
Pomfrey- Już wszyscy zostali opatrzeni, odpoczynek zrobi resztę, teraz twoja
kolej! Idź spać!
- Tak zrobię- rudowłosa uśmiechnęła
się do pielęgniarki- Dobranoc.
-Dobranoc panno Wealsey!
Gdy Ginny szła po korytarzach
Hogwartu zastanawiała się, w jaki sposób zacznie rozmowę z Severusem. Gdy
zbliżała się do lochów, usłyszała jego rozmowę, z Dumbledorem, nie chcąc im
przeszkadzać, postanowiła poczekać.
-Severusie mam nadzieję, że teraz
ułożysz sobie wreszcie życie- powiedział dyrektor.
-Moje życie jest ułożone-
odpowiedział stanowczo Mistrz Eliksirów.
-No cóż, jeżeli tak sądzisz- zaśmiał
się Dumbledore- Ale coś mi się zdaje, że z panną Wealsey, byłby bardziej
ułożone.
Ginny uśmiechnęła się na te słowa.
-Weasley’ówna się wyprowadza-
warknął Snape- Miałem ją znosić do końca wojny, a ona się na szczęście
skończyła!
-Koniec- wyszeptała ze łzami w
oczach, nie chcąc słyszeć więcej wyłoniła się z cienia i zmusiła do uśmiechu-
Witam profesorze!
-Och panno Weasley już pani
skończyła pomagać madame Pomfrey?- zapytał uprzejmie starzec.
-Tak- odparła i ominąwszy ich weszła
do komnat.
-Chyba niestety nas słyszała- mruknął
Dumbledore i spojrzał na młodszego mężczyznę poważnie- Zastanów się, czy nie
byłoby lepiej, gdyby ta ruda pannica denerwowała cię przez resztę życia!
-Spadaj- warknął Snape i zatrzasnął
za sobą drzwi komnat.
Ginny stała na środku salonu i
czekała na niego.
- Severusie?- Ginny spojrzała na
niego z niepokojem.
- Czego?
- To byłoby takie złe?- zapytała
cicho.
- Co?
- Ja i ty- odpowiedziała zaciskając
palce w pięści.
- Tak- odparł beznamiętnym tonem- Za
dużo problemów z tobą!
- Przepraszam, że przez mnie masz
problemy- wyszeptała spuszczając głowę i skierowała się do drzwi-Wyprowadzę
się.
- Nie – warknął.
Ginny odwróciła się z nadzieją i
pisnęła gdy Snape w sekundę znalazł się przy niej.
- Nie?- powtórzyła.
- To nie tak miało być- powiedział
stanowczo- Nie chciałem mieć na głowie wkurzającej małolaty.
- Ja nie jestem małolatą!- oburzyła
się.
- Nie przerywaj Weasley- warknął-
Chciałem spokoju, ale ten cholerny kretyn ubzdurał sobie że masz u mnie
zamieszkać!
- Oj przykro mi, że mieszkanie ze
mną było takie złe!- mruknęła z goryczą.
- Oczywiście że było- odpowiedział i
spojrzał jej w oczy- Jak miałem się czuć patrząc na młodą, ładną kobietę u mnie
w domu?!
- Zachwycony?- podpowiedziała
niepewnie.
- Chyba wściekły- warknął i
pocałował ją namiętnie- Chciałem cię wziąć do łóżka już po tygodniu.
- Należało to zrobić- powiedziała z
uśmiechem.
- Należało- odparł i oprał podbródek
o czubek jej głowy.
- Wiesz że byłam tu bardzo
szczęśliwa?- wyszeptała.
- I dlatego uważam że jesteś
idiotką- warknął- Co cię tak uszczęśliwiało? To że się cały czas wydzierałem,
że cię obrażałem, że…
- Że byłeś- przerwała mu i
pocałowała namiętnie.
- Nie wyprowadzasz się- powiedział
stanowczo.
- Ale przecież wojna się skończyła i
ja…- zaczęła.
- Nie rozumiesz Weasley – przerwał –
Zostajesz tutaj! Na zawsze!
- Severusie czy ty mi się
oświadczasz? – zapytała zachwycona.
- Nie!- zaprzeczył gwałtownie- Ja
cię informuje, że wyjdziesz za mnie i nie odejdziesz!
- Więc się oświadczasz- zaśmiała się
i pocałowała go czule.
- Jak chcesz- warknął i wziąwszy ją
na ręce ruszył do sypialni.
*****
- Severusie?- Pani Weasley weszła
niepewnie do jego komnat, za nią Ron, Harry i Hermiona.
- Gdzie oni są?- zapytała Hermiona
rozglądając się wokoło.
- Pewnie Gin się jeszcze pakuje-
zaśmiał się Ron i ruszył w stronę pokoju który zajmowała jego siostra- Nikogo
nie ma!
- Jak nie ma?- zapytała Pani
Weasley.
- Może jej coś zrobił?- zaniepokoił
się Harry.
- Nie bądź śmieszny- parsknęła
Hermiona.
- A jeżeli on ma rację?- zapytał Ron
i nie zważając na protesty Pani Weasley wszedł do sypialni Snape’a- GINNY!
Rudowłosa mruknęła coś przez sen i
wtuliła się mocniej w Mistrza Eliksirów, który otworzył oczy i spojrzał na
niego wściekłym wzrokiem, chwycił różdżkę i jednym jej machnięciem wyrzucił
rudzielca z sypialni zatrzaskując za nim drzwi.
- Severusie co robisz?- zapytała
zaspanym głosem nie otwierając oczu.
- Pozbywam się szkodników- warknął.
- Kogo?- spojrzała na niego
zaskoczona, gdy nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich Pani Weasley wraz z
Harrym i Hermioną- Mamo!- wykrzyknęła Ginny zakrywając się bardziej.
- Ginny- wyszeptała Pani Weasley
lecz nagle przybrała poważny wyraz twarzy- Powinnaś się wstydzić młoda damo!
Jak cię z ojcem wychowaliśmy?!
- Dobrze- warknął Snape- Molly
możesz wyjść?!
- Jak mogłeś wykorzystać moją
córeczkę!- krzyknęła Pani Weasley- Ufałam ci Severusie!
-On mnie nie wykorzystał – oburzyła
się Ginny.
- A niby co zrobił?!- zapytał Ron
stając w drzwiach.
- Oświadczył mi się!- powiedziała
rudowłosa z promiennym uśmiechem.
- Oświadczył?!- powtórzyła Hermiona
- Gratuluje!
- Och jak się cieszę!- zawołała Pani
Weasley – Nie przeszkadzajcie sobie! Już wychodzimy!
- Jak wychodzimy?!- wykrzyknął
zbulwersowany Ron.
- Nie pyskuj Ronald- warknął Pani
Weasley i wyprowadziła wszystkich z sypialni- Oczekuje was na kolacji w Norze!-
powiedziała jeszcze i zamknęła za sobą drzwi.
- Czy moja mama …- zaczęła Ginny
lecz przerwał jej Severus całując namiętnie.
- Nie gadaj Weasley, Twoja matka
właśnie dała nam swoje błogosławieństwo.. Jakbym go potrzebował!- prychnął.
- Ale powinniśmy z tego skorzystać?-
zaśmiała się i zarzuciła mu ramiona na szyję.
- Pięć punktów dla Gryfindoru-
mruknął.
*****
- Nie mam zamiaru tam iść- warknął
Snape siedząc na fotelu z założonymi rękami.
- Mama nas zaprosiła Severusie-
powiedziała Ginny przewracając oczami- Więc wstawaj i idziemy!
- Nie!- odparł stanowczo.
- Tak!- powiedziała i usiadła na nim
okrakiem, pochyliła się nad nim i wymruczała – Jeżeli pójdziesz, obiecuję, że
po dwóch godzinach wrócimy do domu i …mh odprężymy się!
- Chcę to mieć na piśmie- uśmiechnął
się sprytnie.
- Mogę nawet ci to zaśpiewać-
zaśmiała się i pocałowała czule.
-Jesteś przekonująca- mruknął.
- Wiem – wstała i ruszyła do
kominka- Chodź!
- Po cholerę mam tam iść?- zapytał
powoli wstając z fotela.
- A kto będzie odganiał ode mnie
tych wszystkich napaleńców?- zapytała figlarnie.
Snape w dwóch krokach znalazł się
przy niej.
- Niech się któryś zbliży –
wysyczał- To zabiję!
- Nie martw się- powiedziała z
uśmiechem- Twoja reputacja odstraszy ich ode mnie na pewno!
- I dobrze- mruknął.
Gdy znaleźli się w Norze wszędzie
panował gwar, obecny był prawie cały Zakon Feniksa.
Ginny uśmiechnęła się szczęśliwa, że
wreszcie może odwiedzić bliskich.
- A co było ci u mnie tak źle?-
warknął jej do ucha Snape.
- Mówiłam, żebyś mi nie grzebał w
myślach- odpowiedziała i pocałowała go szybko- A odpowiedź na Twoje pytanie
jest prosta i krótka! NIE! Nie było mi źle, wręcz przeciwnie, ale miło
odwiedzić rodzinę!.
- Dla kogo miło, dlatego miło-
mruknął i rozejrzał się z niechęcią na około. Większość gości patrzyła na nich
z ciekawością- Zaraz ich przeklnę.
- A możesz po kolacji?- zapytała z
uśmiechem- Jestem głodna, a gdy im coś zrobić, będzie trzeba wzywać Aurorów,
więc kolacja się przesunie i…
- Masz spaczone poczucie humoru-
warknął.
- Uczę się od mistrza- wyszeptała mu
do ucha.
-Ginny, Severusie!- krzyknęła
radośnie Pani Weasley.
Snape zacisnął szczęki by nie
zaczynać rzucać przekleństwami.
Wytrzymał dokładnie… godzinę, gdy
zobaczył jak jeden z kuzynów Fleur próbuje czarować Ginny, wściekł się i…
biedny chłopak do końca życia będzie mieć koszmary, Ginny nie chcąc by więcej
osób ucierpiało zgodziła się na powrót do Hogwartu.
-On nic złego nie zrobił- zaśmiała
się gdy znaleźli się w salonie.
- Wystarczy, że się urodził- mruknął
siadając na kanapie.
Ginny zachichotała i usiadła mu na
kolanach.
-To faktycznie jego wina, że się
urodził- zakpiła wtulając się w niego mocno.
-Zamilcz Weasley- warknął i
pocałował ją namiętnie- Teraz weź się ze spełnienie obietnicy!
-Miałeś wytrzymać dwie godziny-
przypomniała choć zaczęła rozpinać mu guziki surduta.
-Jak chcesz, mogę tam wrócić na
godzinę- powiedział z krzywym uśmieszkiem- Ale nie obiecuję, że ten kretyn, jak
i reszta przeżyje!
- Więc lepiej będzie, gdy się
poświęcę- odpowiedziała i pocałowała go czule.
-W rzeczy samej – mruknął niosąc ją
do sypialni.
*****
-Że, co będziesz miała?- Snape
spojrzał zaszokowanym wzrokiem na rudowłosą kobietą stojącą przed nim.
-Nie ja tylko my – poprawiła go i
uśmiechnęła się promiennie- Będziemy mieli dziecko!
-To nie możliwe- powiedział
stanowczo- Zawsze używałem zaklęcia antykoncepcyjnego!
-A pamiętasz jak przyszłam do Sali
eliksirów, gdy siedziałeś tam poprawiając eseje?- zapytała unosząc wysoko brwi.
-Pamiętam- odpowiedział z dumnym
uśmieszkiem.
-Severusie cieszysz się?- zarzuciła
mu ramiona na szyję i spojrzała w oczy.
-Tak- pocałował ją czule- Cholera
będę ojcem!
-I, co pan na to panie profesorze?-
zachichotała.
-Weasley pięćdziesiąt punktów dla
Gryfindoru- wymruczał jej do ucha.
-Snape kochanie- poprawiła go ze
śmiechem.
-I właśnie straciłaś pięćdziesiąt
punktów za przemądrzanie się- mruknął i pocałował ją namiętnie.

O czyżby pierwsza.?! Notka jest boska.. A kiedy mogę liczyć na lucmione.? To ze zdradą..
OdpowiedzUsuńCornela.. :)
Na razie jest jej siedem stron, mam zamiar dopisać jeszcze kilka , więc sądzę że dodam pod koniec miesiąca, ale nie obiecuję :)
UsuńZapraszam do mnie na nowy ( w końcu) rozdział.. ta-chwila-nalezy-do-nas.blogspot.com
Usuńwspaniała miniaturka ;D
OdpowiedzUsuńMiniaturka super ;)
OdpowiedzUsuńLubię ten parring, w końcu spotykają się tutaj dwa wyjątkowe charakterki ;)
Pozdrawiam
Bardzo spodobała mi się ta miniaturka ale para Harry i Hermiona jest moim zdaniem zła ale cala miniaturka jeszcze raz powtarzam bardzo fajna.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam Persefona
Ginny i Snape jednak do mnie nie przemawiają, ale wystarczy wyobrazić sobie, że Gin jest Mioną i jest elzisysyebeidx *.* Cudownie!
OdpowiedzUsuńMoże nie jestem największą fanką tej pary, jednak ta miniaturka jest fajna :D jednak nie umiem się doczekać miniaturki z Hermioną i z którymś z Malfoyi :P
OdpowiedzUsuńPoczątek najlepszy! Super miniaturka :-)
OdpowiedzUsuńWeny :-)
U mnie nowy rozdział pojawi się w piętek (najwcześniej)
Dominika
Osobiście preferuję miniaturki Dramione albo Sevmione, ale i tak jest świetna :D
OdpowiedzUsuńWeny
Zapraszam do mnie na cyziamalfoy.blogspot.com - nowa notka :D
Przepraszam, że nie komentuję wcześniej, ale nie miałam kiedy. Miniaturka boska jak zawsze. Jesteś moją najukochańszą blogerką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Twoja na zawsze,
M.
(PS. Jestem na innym profilu, ale to nadal ja)
Świetna miniaturka a czy kiedys pojawi sie miniaturka o draco i ginny?<3
OdpowiedzUsuńZapraszam na dramione-paradise-life.blogspot.com pojawił się prolog nowego opowiadania ♥♥
UsuńMiniaturka Ginny i Draco... nie wiem , na razie nie mam na nią pomysłu, ale ta para wystąpi w miniaturce o Zabinim i Hermionie którą planuje :)
UsuńGenialne! Czekam na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńRuda i jej pomysły, dziewczyna jest jak ogień i to świetnie pokazałaś w miniaturce. Nie jestem zbytnio za tym paringiem ale muszę przyznać, że pośmiałam się.
OdpowiedzUsuńPlus za długość
czekam już na następną, nie przypominam sobie abym czytała o Narcyzie w roli głównej więc jestem ciekawa tego
zapraszam do siebie na V rozdział dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com
pozdrawiam
Nowa miniaturka na: http://mojaminiaturka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam =)
Nowy rozdział: http://lucjuszmalfoyhermionagranger.blogspot.com/
UsuńSerdecznie zapraszam
Jakie to słodkie aaaaaa!!!! Po prostu kocham Seva i każdy parring z nim no oprócz niego i Lily -,- bleh
OdpowiedzUsuńAle to było cudne!!! Pisz więcej Sev...
Pozdrowienia
Jane
Nie przepadam za parringiem, bo może wydaje mi się to trochę pedofilią xd ale sam pomysł i wykonanie są genialne, a miniaturka wypadła przeuroczo ! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
L. ;*
Cudowna miniaturka.
OdpowiedzUsuńTekst Severusa są niesamowite.
Ginny jest cudowna.
Świetny początek.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Miniatura przewspaniała! :D uśmiałam się przy niej.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze napisalas o tej parze, bardzo ja lubię.
A moment, w którym pani Wesley przylapala severusa i ginny (prawie wpisalam hermione -,-)... Cudny! Hahah uwielbiam, gdy w opowiadaniach występują wlasnie tego typu rzeczy:)
Czekam na nastepna!!
Czarna
Parring dziwny ale miniaturka genialna. Lubię, gdy Ginny jest przedstawiona właśnie w taki sposób. Duuużo weny i czekam na kolejne dzieło twojego autorstwa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Lubię jak jest śmiesznie lub smutno :]
OdpowiedzUsuńNo nwm dlaczego.
A u ciebie było dzisiaj śmiesznie
i to duużyy plus.
Gin jest prze <3
Sevcio może być ^^
Miniaturka bardzo fajna!
Czekam na więcej
Pozdrawiam
~Lumi
Nowa miniaturka o czym?
OdpowiedzUsuńZobacz sama :) : http://mojaminiaturka.blogspot.com/
Zapraszam na nową miniaturkę na
OdpowiedzUsuńhttp://miniaturki-roznej-tresci.blogspot.com
Genialna miniaturka, Strasznie mi się spodobała. Taka lekka i miła dla oka. Uwielbiam to jak piszesz tak łatwo i prosto. A czytanie twoich tekstów raz - nie nudzi, dwa - wciąga, trzy - przynosi ogromną radość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Charlotte Petrova
Nowa część "Wędrówki po kilku miejscach". Zapraszam!
OdpowiedzUsuńOMG!!! ŚWIETNIE PISZESZ (sorka za caps locka) Szacun :D
OdpowiedzUsuńKońcówka jest taka suodka :3
OdpowiedzUsuńMówiłam już, że uwielbiam Snape'a? Pewnie jakieś 236482270 razy ;d Uwielbiam Snape'a! I twoje miniaturki o nim ;d
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie, pięknie, ale... dlaczego wszyscy uważają Rona za kretyna? Co dziwnego i złego było w tym, że na wiadomość o ZDRADZIE swojej dziewczyny z najlepszym przyjacielem zareagował ucieczką do Billa i Fleur? Nie wyobrażam sobie jak mógłby z nimi zostać, a i tak zachował się super wybaczając im. Nie wiem czy mnie byłoby stać na coś takiego, pokazał swoją mądrość, lojalność, przebaczył im, mimo że nie zasługiwali na to. Nie hejtuję, tylko zwracam uwagę, że twoje miniaturki mają wiele nieścisłości i warto nad tym popracować abyś była jeszcze lepsza boza tym to są naprawdę dobre ;)
OdpowiedzUsuńPS. Przepraszam za błędy, piszę z telefonu
Kaya
Ja po prostu nie przepadam za Ronem, więc u mnie w miniaturkach najczęściej występuje w niezbyt dobrym świetle i to się raczej nie zmieni, ale rozumie twój punkt widzenia.
UsuńCieszę się że rozumiesz i nie odebrałaś tego jako hejt ;d
UsuńKaya
Jedna z najfajniejszych :-) zwlaszcza poczatek :-P
OdpowiedzUsuń-Ty stary stukniety dropsie xD
Karola
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak cudownie Severus jest tutaj taki... severusowaty ;) tak lekko w końcu Severus i te oświadczyny takie nietypowe...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie