piątek, 4 kwietnia 2014

Zemsta Rona





Miniaturka została napisana dzięki pomysłowi Cornelia. :D
Komentarze mile widziane :)
Beta: Kite Millie

Hermiona Granger… ma dwadzieścia lat i wcale nie jest już nieatrakcyjną kujonicą.
Możliwe, że wpływ na jej zmianę miał blond włosy arystokrata, Lucjusz Malfoy, z którym, nie zważając na krytykę przyjaciół, związała się.
Z Ronem zerwała, gdy dowiedziała się o jego romansie z Lavender… Tak, Ronald spotykał się z nią i Brown jednocześnie. Hermiona nie miała zamiaru pozwolić się poniżać, więc zakończyła ich związek. Myślała, że nadal pozostaną przyjaciółmi, lecz zachowanie rudzielca rozwiało jej nadzieje. Gdy się rozstawali, wykrzyczał jej, że kiedyś pożałuje, że go zostawia. Nie wzięła jego słów na poważnie, a powinna….
Lucjusz jak co roku zorganizował przyjęcie z okazji wypuszczenia na rynek nowej miotły wyścigowej.
Gośćmi byli pracownicy Malfoy Construction oraz przyjaciele i rodzina.
Niestety wśród nich znalazł się także Ronald, który nadal pałał chęcią zemsty w stosunku do blondyna. Uśmiechnął się, widząc byłą przyjaciółkę wchodzącą samotnie po schodach.
Hermiona na przyjęciu poczuła się źle i nie chcąc, by Lucjusz się martwił, postanowiła udać się na górę, by poleżeć chwilę w sypialni.
Gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki, od razu zasnęła.
Nie mogła więc wiedzieć, iż Ron, chcąc zemścić się na Malfoy’u za odebranie mu Hermiony, postanowił upozorować spotkanie zakochanych. Gdy zauważył śpiącą Hermionę, uśmiechnął się wrednie i położył obok niej.
Goście opuścili Malfoy Manor. Lucjusz zauważył złe samopoczucie Hermiony, więc spodziewał się, że poszła się położyć. Gdy wszedł do sypialni, stanął jak wryty na widok dwójki przytulonych do siebie osób.
 – Co to ma znaczyć?! – wykrzyknął wściekły.
Hermiona przebudziła się gwałtownie i szybko usiadła, zdziwiona ujrzała Rona obok siebie.
 – Ja… – zaczęła, lecz nie dane było jej skończyć.
Rudzielec wstał i uśmiechnął się z kpiną.
 – Zemsta jest słodka – mruknął i wyszedł. – Byłaś świetna Hermiono!
 – Ja nic nie zrobiłam! – powiedziała, patrząc w szoku na Lucjusza, który stał z beznamiętnym wyrazem twarzy.
 – Trzeba było nie wiązać się ze… z tobą! – wypluł po chwili.
 – Lucjuszu, to nie tak jak myślisz! – zawołała, wstając.
 – Nie chcę słuchać twoich głupich wymówek, Granger – warknął. – Mam nadzieję, że już nigdy nie będę zmuszony do spotkania z tobą!
 – Ja nic nie zrobiłam! – wykrzyknęła, płacząc.
 – Granger, masz pięć minut, by wynieść się z mojego domu! – warknął Malfoy i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
Hermiona nie wiedziała, co się właściwie wydarzyło, lecz duma zwyciężyła z pragnieniem poczekania na niego i wytłumaczenia wszystkiego. Spakowała swoje rzeczy jednym machnięciem różdżki i teleportowała się do miejsca, gdzie zawsze była szczęśliwa.
Znalazła się w domu należącym do jej dziadków. Po ich śmierci odziedziczyła go, lecz nie miała okazji spędzić tu dłuższego czasu. Teraz nadszedł na to właściwy moment.
Udała się do swojej dawnej sypialni, położyła się do łóżka i wyczerpana płaczem zasnęła.
Z samego rana zwlokła się z łóżka i nałożyła zaklęcia na dom, by żaden mugol go nie widział. Nie chciała, by jej ktokolwiek przeszkadzał. Miała zamiar pogrążyć się w rozpaczy, czy to się komuś podoba, czy nie!
Lucjusz Malfoy jest największym kretynem na świecie!
Nie spała spokojnie tej nocy, wiele razy się budziła, w ciemności rozmyślała nad powodem ich rozstania.
Przypomniała sobie słowa Trzeba było nie wiązać się ze… z tobą! Wiedziała, co chciał powiedzieć… Chciał nazwać ja szlamą, nawet po tylu miesiącach, nadal miał ją za nic nie wartą szlamę.
Miała nadzieję, że jego uczucie jest szczere, lecz jeżeli uwierzył Ronowi a nie jej, oznaczało, iż szukał powodu do rozstania… Przecież zakochany człowiek walczy o to co mu najdroższe!
Obiecała sobie, że zapomni o arystokracie, lecz jej plan legł w gruzach już po dwóch dniach, gdy zaraz po przebudzeniu pobiegła do łazienki.
Mdłości, wilczy apetyt… Od razu poszła do Munga, gdzie uzdrowiciel z szerokim uśmiechem potwierdził jej przypuszczenia… Była w ciąży, spodziewała się dziecka Malfoya.
Dziecka mężczyzny, którego kochała, a który pozbył się jej bez żalu.
Postanowiła nie informować go o tej małej istotce rozwijającej się pod jej sercem… Pod sercem, które należało i będzie należeć do niego.
Westchnęła i usiadła na tarasie. Zawsze w tym miejscu najlepiej jej się myślało.
Wiedziała, że powinna z kimś porozmawiać, ale z kim?
Odkąd jej najbliżsi dowiedzieli się o jej związku z Malfoyem, przestali się do niej odzywać. Uważali, że robi błąd… i chyba niestety mieli rację.
Ginny… to do niej postanowiła napisać. Poprosiła ją o przybycie za tydzień, podała jej współrzędne do teleportacji i poprosiła, by nikomu nie mówiła o spotkaniu.
Siedem dni minęło błyskawicznie.
Hermiona, czekając na przyjaciółkę, stanęła przy oknie. z domu naprzeciwko wyszedł mężczyzna z chłopcem na rękach, zaraz za nimi szła kobieta z promiennym uśmiechem. Mężczyzna chwycił ją za rękę i całą rodziną wybierali się na spacer jak co dzień.
Hermiona obserwowała tą parę wiele razy. Dzięki zaklęciu nałożonym na dom mogła podglądać ich bez obaw. Za każdym razem ich widok ją ranił. Szczęśliwa zakochana para ze słodkim synkiem. Chciałaby być na miejscu tej kobiety, by mężczyzną u jej boku był Lucjusz, a ten chłopczyk był ich synkiem…
Odwróciła się od okna i rozejrzała po domu. Gdy była mała, uwielbiała tu przyjeżdżać. Jej dziadkowie zawsze umieli ją odciągnąć od książek. Spędzała z nimi całe dnie, a teraz? Czuła się tu taka samotna…
W południe do jej drzwi zapukała Ginny, która od progu chwyciła Hermionę w objęcia.
 – Mój brat jest kretynem – powiedziała od razu.
 – To wiem. – Hermiona spróbowała się uśmiechnąć.
Ginny spojrzała na nią z niepokojem.
 – Marnie wyglądasz… jesz coś?
 – Muszę – wyszeptała Hermiona i odetchnęła głęboko. – Jestem w ciąży.
 – Co?! – Ginny wpatrywała się w nią zaskoczona. – Malfoy jest ojcem?
 – a kto?! – oburzyła się Hermiona.
 – Przepraszam, po prostu nie spodziewałam się tego! – zawołała szybko rudowłosa. – Co się stało?
Była Gryfonka opowiedziała przyjaciółce zdarzenie tamtego dnia oraz następne dni spędzone w domu dziadków.
 – Ten cholerny arystokrata, powinien się dowiedzieć, co o nim myślę! – wykrzyknęła Ginny. – Gdy dowie się o dziecku, to mam nadzieję, że zachowa się odpowiedzialnie i…
 – Nie mów mu – powiedziała stanowczo.
 – Dlaczego? – zdziwiła się rudowłosa.
 – Nie chcę, żeby wrócił z powodu dziecka – odparła, spuszczając głowę.
 – To przez Rona. – Ginny spojrzała na nią załamana. – Zrujnował ci życie!
 – Przyczynił się do tego – przyznała i zaśmiała się gorzko. – Ale Lucjusz mu w tym pomógł, więc zapomnijmy o tym!
Rudowłosa próbowała jeszcze przekonać ją do zmiany decyzji, lecz Hermiona uparła się i nic nie pomagało ani groźby, ani prośby, więc Ginny zrobiła coś, za co przyjaciółka była jej dozgonnie wdzięczna…
 – Zawsze możesz na mnie liczyć – wyszeptała Ginny.
Hermiona uśmiechnęła się z wdzięcznością. Nie wiedziała, że młodsza Gryfonka ma plan, jak sprawić, by ten nędzny arystokrata wreszcie zobaczył, jaki skarb stracił!
*****
Hermiona stała nad brzegiem morza i wpatrywała się w fale. Minęły już trzy miesiące, dwanaście tygodni bez Lucjusza. Brązowowłosa westchnęła i położyła dłoń na lekko zaokrąglonym brzuchu.
 – Twój tatuś jest kretynem – wyszeptała smutno. – Ale gdyby stanął obok mnie i wyciągnął do mnie rękę, poszłabym za nim na koniec świata.
Dwa dni temu na wizycie w Mungu dowiedziała się, że będzie miała córeczkę… swoją małą księżniczkę. Szkoda tylko że nie będzie miała ona wspaniałego ojca, który by ją chronił i opiekował się nią.
Wiele razy chciała napisać do Lucjusza, wysłać do niego widomość o dziecku, lecz za każdym razem przypomniała sobie jego słowa: Mam nadzieję, że już nigdy nie będę zmuszony do spotkania z tobą!
Choć przepłakała następną noc, wyrzuciła list do kominka i wpatrywała się, jak płonie.
Przypomniała sobie chwilę, w której Lucjusz wyznał, że ją kocha.
 – Lucjuszu, o czym ty mówisz? – zapytała zdziwiona.
 – Słyszałaś – warknął, wychodząc.
Hermiona zmarszczyła czoło, zastanawiając się nad słowami blondyna. Jeżeli jej dedukcja była prawidłowa, to właśnie chwilę temu Lucjusz nienawidzę wszystkich, którzy żyją na tym świecie Malfoy, wyznał jej miłość!
Uśmiechnęła się lekko i ruszyła za mężczyzną.
Malfoy siedział w gabinecie i przeglądał jakieś dokumenty, a gdy weszła, nie uniósł nawet głowy.
 – Może pójdziemy na kompromis – zaczęła, okrążając biurko i siadając mu na kolanach. – Ty powtórzysz, że mnie kochasz zrozumiałymi słowami, a ja wyznam, że kocham ciebie za pomocą czynów!
 – Granger, nieraz się zastanawiam, jak z tobą ktokolwiek wytrzyma – mruknął z krzywym uśmieszkiem.
 – To będziesz musiał ze mną wytrzymać – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
 – Niby czemu? – udał zdziwionego.
 – Bo tak się składa, że mnie kochasz, ja kocham ciebie, choć nadal nie mogę w to uwierzyć, że ja, taka inteligentna czarownica mogłam zakochać się w tak irytującym mężczyźnie! – powiedziała rozbawiona.
 – Granger, zamilcz – rozkazał i pocałował ją namiętnie.
 – Powiesz mi wreszcie? – zapytała, gdy oderwali się od siebie.
 – Kocham cię – mruknął.
 – I tak ma być – odpowiedziała szczęśliwa i zarzuciła mu ramiona na szyję. – A teraz panie Malfoy proszę się rozluźnić!
 – A po cóż to? – wyszeptał jej do ucha.
 – Teraz moja kolej wyznania ci moich uczuć – pocałowała go delikatnie. – A może to trochę potrwać.
 – Mam czas – zapewnił i przyciągnął ją bliżej siebie. – A ile ci to zajmie?
 – Jakieś kilkadziesiąt lat – powiedziała z zadumą.
 – Więc zaczynaj – odpowiedział.

 – Poradzimy sobie! – postanowiła – Wiem, że gdyby twój ojciec tu był, byłybyśmy… ja byłabym najszczęśliwszą kobietą na świecie, a ty miałabyś kochającego ojca… Ale to niemożliwe, wiesz co, kruszynko? Gdyby ktoś powiedział mi trzy lata temu, że pokocham Lucjusza, a później będę przez to cierpieć, nie uwierzyłabym… No, może uwierzyłabym w cierpienie, ale w szczęście u jego boku?
Zamyśliła się przez chwilę, a gdy poczuła chłód, ruszyła do domu. Nie chciała jednak znów siedzieć w czterech ścianach, więc przywołała koc, książkę i ciepłą herbatę i usiadła na huśtawce na tarasie.
Zaczytana nie zauważyła przystojnego blondyna, który stanął, wpatrując się w nią z tęsknotą.
 – Zmarzniesz – powiedział, na co Hermiona podniosła gwałtownie głowę i spojrzała na niego w szoku.
 – Lucjusz? – wyszeptała, nie mogąc ruszyć się z miejsca.
 – Weasleyówna powiedziała mi, gdzie mogę cię znaleźć – odpowiedział na jej nieme pytanie i stanął przed nią. – Musiałem też wysłuchać kazania na temat moje jakże durnego zachowania oraz wytłumaczyła, co zdarzyło się wtedy…
 – Mogłeś usłyszeć to ode mnie – mruknęła z goryczą. – Ale oczywiście lepiej było, żeby taka szlama jak ja zniknęła z twojego życia!
 – Kurwa Granger, nie nazwałem cię szlamą! – wykrzyknął wściekły. – Kocham cię!
 – Kochający mężczyzna nie każe kobiecie wynieść się z jego życia i domu! – powiedziała ze łzami w oczach.
 – Przepraszam – wyszeptał, klękając przed nią.
 – Dlaczego mi nie zaufałeś? – zapytała ze łzami w oczach.
Lucjusz wstał i stanął do niej plecami. Przez dłuższy czas milczał, gdy Hermiona już myślała, że się nie doczeka, odezwał się.
 – Narcyza zdradzała mnie od drugiego roku naszego małżeństwa – powiedział z goryczą.
 – Ja nie jestem nią – powiedziała cicho.
 – Wiem, ale co miałem pomyśleć, gdy zastałem cię w łóżku z tym kretynem? – zapytał, odwracając się do niej.
 – Że zaszła wielka pomyłka – prychnęła.
 – a ty co byś zrobiła, gdybyś weszła do naszej sypialni i zobaczyła mnie z jakąś kobietą?
 – Najpierw zabiłabym tą idiotkę, następnie ciebie – powiedziała poważnie i westchnęła. – Nie wiem, co bym zrobiła… ale na pewno bym cierpiała.
 – Tak jak ja – wyznał i znów klęknął przed nią. – Kocham cię i wierz mi, te trzy miesiące były koszmarem.
 – Dla nas też – zapłakała i zarzuciła mu ramiona na szyję. – Tak bardzo za tobą tęskniłam!
 – Już nigdy nie pozwolę ci odejść – obiecał i pocałował ją namiętnie.
 – Już nigdy nie pozwolę się wyrzucić – uśmiechnęła się.
 – Czekaj… – Zmarszczył czoło. – Powiedziałaś nas?
 – Mi i jej – powiedziała, odsuwając koc i kładąc jego rękę na swoim brzuchu.
 – Będę ojcem? – zapytał zdumiony.
 – Tak z tego wynika. – Zaśmiała się szczęśliwa, gdy ujrzała w jego oczach radość.
 – Granger, do cholery, będę ojcem! – wykrzyknął i porwał ją na ręce.
 – Będziesz – wyszeptała z ustami przy jego ustach, by po chwili złączyć się z nim w czułym pocałunku.
Lucjusz usiadł na ławce z Hermioną na kolanach, a młoda kobieta wtuliła się w niego mocno.
 – Wracamy do domu? – zapytała sennym głosem.
 – Za dwa dni – zdecydował po chwili. – Należy mi się odpoczynek od firmy, Draco sobie poradzi, a my mamy kilka spraw do załatwienia.
 – Jakie? – zmarszczyła czoło.
 – Jutro weźmiemy ślub – powiedział stanowczo.
 – Naprawdę? – spojrzała na niego zachwycona.
 – Tak – przytaknął i pocałował ją w czoło. – Wrócisz do Anglii jako moja żona.
 – Niczego bardziej w tej chwili nie pragnę – wymruczała mu do ucha.
******
Hermiona chwyciła czteroletnią córeczkę za rączkę i skierowała się do lodziarni Esy i Floresy.
 – Jaki chcesz smak kochanie? – zapytała, gdy stanęły przed ladą.
 – Chcę czekoladowe! – odpowiedziała mała z wielkim uśmiechem.
 – Poproszę czekoladowe i truskawkowe – Hermiona złożyła zamówienie i poszła z córeczką do stolika.
 – Gdzie tata? – zapytała Rosalie, oglądając książeczkę.
 – Zaraz powinien przyjść – odpowiedziała z uśmiechem.
 – Hermiona? – usłyszała za sobą tak bardzo znienawidzony głos.
 – Witaj Ronald – odpowiedziała, odwracając się i patrząc z wymuszonym uśmiechem na rudzielca w towarzystwie nieznanej jej brunetki.
 – Jak się masz? – zapytał, patrząc na Rosaline.
 – Dobrze – odparła.
 – Nie zapytasz, co u mnie? – Zmarszczył czoło.
 – Jakoś mnie to nie interesuje – Wzruszyła ramionami.
 – Zmieniłaś się – zabrzmiało to jak oskarżenie.
 – Po prostu przestałam się przejmować innymi ludźmi – odparła i uśmiechnęła się do kelnera, który przyniósł zamówienie. – Dziękuję.
 – Proszę Pani Malfoy – odpowiedział i odszedł.
 – Malfoy? – zawołał Ronald z obrzydzeniem.
 – Weasley – warknął Lucjusz, pojawiając się z nikąd i spojrzał na rudzielca z niechęcią. – Słyszałem te jakże smutne dla nas wieści mówiące, że wróciłeś do kraju.
 – Tatuś! – Rosalie wyciągnęła rączki do ojca, który wziął ją na ręce i pocałował w czoło.
 – Jedz lody, księżniczko – powiedział i posadził ją na krześle, następnie usiadł obok i objął ramieniem Hermionę. Kobieta uśmiechnęła się do niego promiennie, nie mogąc się opanować, pocałowała go czule. – No więc Weasley, radzę ci odejść, chyba że chcesz zostać zmieniony w łasice na oczach twojej…
 – Jestem jego żoną – odpowiedziała kobieta z dumą.
 – No cóż… moje kondolencje – zakpił. – Mieć tak głupiego męża, musi pani niszczyć psychikę.
 – Ty… – zaczął groźnie Ron, lecz zamilkł na widok wściekłości na twarzy blondyna. Zmierzył tylko spojrzeniem swoją byłą przyjaciółkę i odszedł wraz z żoną.
 – Kim był ten pan? – zapytała Rose.
 – Idiotą – odpowiedział Lucjusz.
 – Kochanie! – zganiła go Hermiona.
 – Co? – zdziwił się. – Przecież to idiota!
 – i uważasz, że nasza córka, powinna używać takich słów? – Uniosła w górę brew.
 – Kochanie to jednak nie był idiota – Lucjusz zwrócił się do córeczki.
 – a kto?
 – Pan, któremu brakuje ważnego organu – odpowiedział poważnie.
 – Jakiego?
 – Mózgu – odparł z lekkim uśmiechem.
Hermiona pokręciła zrezygnowana głową, lecz na jej ustach gościł uśmiech.
Widok Rona przez chwilę przywołał wspomnienie miesięcy bez Lucjusza, lecz widok jej męża i córeczki od razu je odgonił.
Odkąd Lucjusz poprosił ją o rękę, była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Natomiast Malfoy uważał, że jego obowiązkiem jest uszczęśliwianie Hermiony i wychodziło mu to doskonale!
                     


46 komentarzy:

  1. Cudna, boska taka inna.. :) I nie zrobiłam nic więcej poza rzucaniem hasła zdrada.. :) Podobała mi się bardzo i z niecierpliwością, jak zawsze zresztą czekam na następną..

    Cornela.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na rozdział 10 ta-chwila-nalezy-do-nas.blogspot.com

      Usuń
  2. Piekna miniaturka :) Dobre oderwanie sie od wszystkich problemow, dziekuje ci za to :) pozdrowienia i weny ~ Tencza

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholera znowu jestem na drugim koncie, a nie chce mi się przelogowywać. Tak więc.
    Świetna miniaturka. Genialna wręcz.
    Pozdrawiam,
    Twoja
    M.
    (na innym profilu ;) )

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej! Eh co ja mogę napisać? Ponownie mam sie rozwodzić na tym jak bardzo kocham twoje Lucmione i Sevmione? Nie już mi brakuje pomysłów jak wyrazić swój zachwyt
    Pozdrowienia
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że taka krótka :c Ale to nie zmienia faktu, że wspaniała :D
    Czekam na kolejną! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie się doczekałam ulubionego paringu: D
    Oczywiście wyszło genialnie :)
    oby tak dalej i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię ten parring, pomysł ciekawy, ale brakowało mi tu czegoś. Chyba opisów. O każdej Twojej miniaturce mogę powiedzieć, że ,,ma uczucia'', ta wydawała mi się taka ,,zimna''. Mimo wszystko uwielbiam Twoje opowiadania i czekam na Feramione. (tutaj klaszczę, śmieję się i piszczę jak idiotka, szczęśliwa idiotka XD)
    Pozdrówka!
    RosePs

    OdpowiedzUsuń
  8. To było super super super!!!Kocham twoje lucmione,się doczekalam.Nienawidzę Rona to idiota.Dobrze że jest szczęśliwe zakończenie.Co planujesz jako kolejne ?
    Pozdrawiam i życzę baaardzo dużo weny
    lunamcia bubu

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajna miniaturka.
    A Ron to pajac i tyle nienawidzę go .
    Życzę weny i pozdrawiam Persefona H.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miniaturka super ;)
    Coraz bardziej lubię ten parring. Już nie mogę doczekać sie kolejnych opowiadań ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny, uwielbiam historię, które wychodzą z pod twojej ręki. Ten parring jest jednym z moich ulubionych. Czekam z niecierpliwością na następne dzieła.
    Dziękuje że mnie powiadoiłaś. :)

    Pozdrawiam i życzę weny !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nic więcej Ci nie powiem jak to co już wiesz: Cudowna miniaturka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne, zresztą jak reszta :3
    Teraz czekać na następną ;___;

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastyczne :) Z

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo krótkie, ale dobre.
    Według mnie było trochę puste, zimne. Włożyłaś w to mało serca mogłabym powiedzieć.

    ~Kosmos ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajne opowiadanie, choć trochę trudno mi uwierzyć, że Hermiona tak łatwo wybaczyła by Lucjuszowi.
    Czekam na kolejne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniałe! Chociaż jestem ciekawa kim byłą żona wealsleya

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowna miniaturka.
    Ronowi chyba naprawdę brakuje mózgu.
    Świetne zakończenie.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniałe!! Ii pamiętasz jak ci kiedyś pisałam że mam ur. 17.04? :) mogę prosić o jakieś krótkie Fremione? Pozdrawiam, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję!! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj, mam pytanie.
    Czy ty posiadasz 2 blogi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posiadam ten i stary na Onecie którego miniaturki także tutaj przeniosłam, a stało się coś?

      Usuń
  22. To Lucmione rozwala xd
    Ron tępy idiota co tu dużo gadać...
    Czekam z niecierpliwością na Fremione <3
    Pozdro
    ~Lumi

    OdpowiedzUsuń
  23. uwielbiam Rona jako takiego idiotę :D to zawsze jakoś mnie rozwesela
    a miniaturka ta bardzo fajna
    mówiłam Ci już, że jestem Twoją wielką fanką, tyle miniaturek... zazdroszczę pomysłów

    pozdrawiam

    u mnie pojawił się 8 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek przepadała za Ronem. To palant... ;)
    Wspaniała miniaturka, może troszeczkę króciutka, ale naprawdę dobra.
    I przekonała mnie już ostatecznie do Lucmione, za którym nie przepadałam. Do tej pory. Od dzisiaj będę je tolerowała. Ale tylko w twoim wydaniu. ^^
    Czekam na kolejną, zapewne bombową!

    Nitij

    OdpowiedzUsuń
  25. Jaj, nie wiem czemu, ale nie przychodzą mi nadal wiadomości o nowych miniaturkach u Ciebie, dlatego chciałabym Cię na początek bardzo prosić o informowanie mnie o nich, oczywiście, jeśli to nie będzie dla Ciebie problem :)
    Co do miniaturki to jest cudowna :) Nigdy w sumie nie lubiłam, dlatego jego rola w tej notce bardzo pasuje do mojego wyobrażenia jego osoby. No ... brakuje mi w sumie tylko momentu, jak są w tej kawiarni, to żeby go ta jego żona zostawiła :P
    Przepraszam, że nie zostawię tym razem dłuższego komentarza z bardziej rozbudowaną opinią, ale już zasypiam powoli, a mam jeszcze spore zaległości u Ciebie na blogu, które postaram się jak najszybciej nadrobić.
    Czekam z niecierpliwością na następną notkę ;*
    Ściskam ;*
    e_schonheit ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Sama nie wiem, dlaczego wiadomości się nie pojawiają :/ Znowu musiało się coś zepsuć :/
      Będę cię informować :) To nie problem :)

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo :)

      Usuń
  26. Super, jak zwykle <3 Kiedy Dramione? ;))))

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny :3
    Pierwszy raz czytałam coś tak genialnego ;))
    Nienawidzę Rona ;/
    Piszesz świetnie
    Zazdroszczę Ci
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  28. Ron zawsze wydawał mi się jakimś typowym niedorozwojem... To co zrobił Hermionie było strasznie chamskie...:/
    Co do samej miniaturki... Myślę, że to jedna z Twoich najlepszych. Szczerze nie lubie lucmione (nie potrafię przełknąć tej pary), jednak w powyższym opowiadaniu mi się spodobali ^^
    Oby jak najwięcej tak świetnych miniaturek ;) Życzę duuuuużo weny!
    Pozdrawiam,
    Claudie

    OdpowiedzUsuń
  29. Super miniaturka.Planujesz w przyszłości jakieś paringi luna i lucjusz weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie myślałam nigdy o tej parze, ale może kiedyś o nich napiszę :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  30. Ron jest głupim niedorozwojem, o.
    Ogólnie nie lubię takich parringów jak Lucmione, czy Sevmione, ale Twojego autorstwa mogę przeczytać :)
    Bardzo mi się spodobała.
    Czekam na jakieś dramione :D
    U mnie pojawił się dzisiaj epilog mojego opowiadania, zapraszam.

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  31. Czekamy, czekamy na kolejną fajną notkę:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Kiedy możemy spodziewać się kolejnej miniaturki??

    OdpowiedzUsuń
  33. Jestem skora udusić Rona gołymi rękoma, da może ktoś namiary? Boże jak ja nie lubię tego Kretyna, nigdy go nie lubiłam zawsze wtyka nos w nie swoje sprawy jest nienażarty(przepraszam za określenie ale tak jest) i ogólnie rzecz biorąc głupi jak but nie obrażając oczywiście buta. Miniaturka wyszła Ci genialnie z resztą co tu dużo mówić twoje miniaturki są zawsze po prosty genialne :))
    Pozdrawiam
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  34. Witam,
    Lucjusz mógł wysłuchać Hermiony, czy on nie słyszał tych jego słów, ale Ginny wzięła sprawy w swoje ręce.. ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń