Miniaturka została napisana dzięki
pomysłowi Cornelia. :D
Komentarze mile widziane :)
Beta: Kite
Millie
Hermiona Granger… ma dwadzieścia lat i wcale
nie jest już nieatrakcyjną kujonicą.
Możliwe, że wpływ na jej zmianę miał blond
włosy arystokrata, Lucjusz Malfoy, z którym, nie zważając na krytykę
przyjaciół, związała się.
Z Ronem zerwała, gdy dowiedziała się o jego
romansie z Lavender… Tak, Ronald spotykał się z nią i Brown
jednocześnie. Hermiona nie miała zamiaru pozwolić się poniżać, więc zakończyła
ich związek. Myślała, że nadal pozostaną przyjaciółmi, lecz zachowanie
rudzielca rozwiało jej nadzieje. Gdy się rozstawali, wykrzyczał jej, że kiedyś
pożałuje, że go zostawia. Nie wzięła jego słów na poważnie, a powinna….
Lucjusz jak co roku zorganizował przyjęcie
z okazji wypuszczenia na rynek nowej miotły wyścigowej.
Gośćmi byli pracownicy Malfoy Construction oraz
przyjaciele i rodzina.
Niestety wśród nich znalazł się także Ronald,
który nadal pałał chęcią zemsty w stosunku do blondyna. Uśmiechnął się,
widząc byłą przyjaciółkę wchodzącą samotnie po schodach.
Hermiona na przyjęciu poczuła się źle i nie
chcąc, by Lucjusz się martwił, postanowiła udać się na górę, by poleżeć chwilę
w sypialni.
Gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki, od razu
zasnęła.
Nie mogła więc wiedzieć, iż Ron, chcąc zemścić
się na Malfoy’u za odebranie mu Hermiony, postanowił upozorować spotkanie
zakochanych. Gdy zauważył śpiącą Hermionę, uśmiechnął się wrednie i położył
obok niej.
Goście opuścili Malfoy Manor. Lucjusz zauważył
złe samopoczucie Hermiony, więc spodziewał się, że poszła się położyć. Gdy
wszedł do sypialni, stanął jak wryty na widok dwójki przytulonych do siebie
osób.
– Co to
ma znaczyć?! – wykrzyknął wściekły.
Hermiona przebudziła się gwałtownie i szybko
usiadła, zdziwiona ujrzała Rona obok siebie.
– Ja… –
zaczęła, lecz nie dane było jej skończyć.
Rudzielec wstał i uśmiechnął się z kpiną.
– Zemsta
jest słodka – mruknął i wyszedł. – Byłaś świetna Hermiono!
– Ja nic
nie zrobiłam! – powiedziała, patrząc w szoku na Lucjusza, który stał
z beznamiętnym wyrazem twarzy.
– Trzeba
było nie wiązać się ze… z tobą! – wypluł po chwili.
–
Lucjuszu, to nie tak jak myślisz! – zawołała, wstając.
– Nie
chcę słuchać twoich głupich wymówek, Granger – warknął. – Mam nadzieję, że już
nigdy nie będę zmuszony do spotkania z tobą!
– Ja nic
nie zrobiłam! – wykrzyknęła, płacząc.
–
Granger, masz pięć minut, by wynieść się z mojego domu! – warknął Malfoy
i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
Hermiona nie wiedziała, co się właściwie
wydarzyło, lecz duma zwyciężyła z pragnieniem poczekania na niego i wytłumaczenia
wszystkiego. Spakowała swoje rzeczy jednym machnięciem różdżki i teleportowała
się do miejsca, gdzie zawsze była szczęśliwa.
Znalazła się w domu należącym do jej
dziadków. Po ich śmierci odziedziczyła go, lecz nie miała okazji spędzić tu
dłuższego czasu. Teraz nadszedł na to właściwy moment.
Udała się do swojej dawnej sypialni, położyła
się do łóżka i wyczerpana płaczem zasnęła.
Z samego rana zwlokła się z łóżka
i nałożyła zaklęcia na dom, by żaden mugol go nie widział. Nie chciała, by
jej ktokolwiek przeszkadzał. Miała zamiar pogrążyć się w rozpaczy, czy to
się komuś podoba, czy nie!
Lucjusz Malfoy jest największym kretynem na
świecie!
Nie spała spokojnie tej nocy, wiele razy się
budziła, w ciemności rozmyślała nad powodem ich rozstania.
Przypomniała sobie słowa Trzeba było
nie wiązać się ze… z tobą! Wiedziała, co chciał powiedzieć… Chciał
nazwać ja szlamą, nawet po tylu miesiącach, nadal miał ją za nic nie wartą
szlamę.
Miała nadzieję, że jego uczucie jest szczere,
lecz jeżeli uwierzył Ronowi a nie jej, oznaczało, iż szukał powodu do
rozstania… Przecież zakochany człowiek walczy o to co mu najdroższe!
Obiecała sobie, że zapomni o arystokracie,
lecz jej plan legł w gruzach już po dwóch dniach, gdy zaraz po
przebudzeniu pobiegła do łazienki.
Mdłości, wilczy apetyt… Od razu poszła do
Munga, gdzie uzdrowiciel z szerokim uśmiechem potwierdził jej
przypuszczenia… Była w ciąży, spodziewała się dziecka Malfoya.
Dziecka mężczyzny, którego kochała, a który
pozbył się jej bez żalu.
Postanowiła nie informować go o tej małej
istotce rozwijającej się pod jej sercem… Pod sercem, które należało i będzie
należeć do niego.
Westchnęła i usiadła na tarasie. Zawsze
w tym miejscu najlepiej jej się myślało.
Wiedziała, że powinna z kimś porozmawiać,
ale z kim?
Odkąd jej najbliżsi dowiedzieli się o jej
związku z Malfoyem, przestali się do niej odzywać. Uważali, że robi błąd…
i chyba niestety mieli rację.
Ginny… to do niej postanowiła napisać.
Poprosiła ją o przybycie za tydzień, podała jej współrzędne do
teleportacji i poprosiła, by nikomu nie mówiła o spotkaniu.
Siedem dni minęło błyskawicznie.
Hermiona, czekając na przyjaciółkę, stanęła
przy oknie. z domu naprzeciwko wyszedł mężczyzna z chłopcem na
rękach, zaraz za nimi szła kobieta z promiennym uśmiechem. Mężczyzna
chwycił ją za rękę i całą rodziną wybierali się na spacer jak co dzień.
Hermiona obserwowała tą parę wiele razy. Dzięki
zaklęciu nałożonym na dom mogła podglądać ich bez obaw. Za każdym razem ich
widok ją ranił. Szczęśliwa zakochana para ze słodkim synkiem. Chciałaby być na
miejscu tej kobiety, by mężczyzną u jej boku był Lucjusz, a ten
chłopczyk był ich synkiem…
Odwróciła się od okna i rozejrzała po
domu. Gdy była mała, uwielbiała tu przyjeżdżać. Jej dziadkowie zawsze umieli ją
odciągnąć od książek. Spędzała z nimi całe dnie, a teraz? Czuła się
tu taka samotna…
W południe do jej drzwi zapukała Ginny, która
od progu chwyciła Hermionę w objęcia.
– Mój
brat jest kretynem – powiedziała od razu.
– To
wiem. – Hermiona spróbowała się uśmiechnąć.
Ginny spojrzała na nią z niepokojem.
– Marnie
wyglądasz… jesz coś?
– Muszę
– wyszeptała Hermiona i odetchnęła głęboko. – Jestem w ciąży.
– Co?! –
Ginny wpatrywała się w nią zaskoczona. – Malfoy jest ojcem?
–
a kto?! – oburzyła się Hermiona.
–
Przepraszam, po prostu nie spodziewałam się tego! – zawołała szybko rudowłosa.
– Co się stało?
Była Gryfonka opowiedziała przyjaciółce
zdarzenie tamtego dnia oraz następne dni spędzone w domu dziadków.
– Ten
cholerny arystokrata, powinien się dowiedzieć, co o nim myślę! –
wykrzyknęła Ginny. – Gdy dowie się o dziecku, to mam nadzieję, że zachowa
się odpowiedzialnie i…
– Nie
mów mu – powiedziała stanowczo.
–
Dlaczego? – zdziwiła się rudowłosa.
– Nie
chcę, żeby wrócił z powodu dziecka – odparła, spuszczając głowę.
– To
przez Rona. – Ginny spojrzała na nią załamana. – Zrujnował ci życie!
–
Przyczynił się do tego – przyznała i zaśmiała się gorzko. – Ale Lucjusz mu
w tym pomógł, więc zapomnijmy o tym!
Rudowłosa próbowała jeszcze przekonać ją do
zmiany decyzji, lecz Hermiona uparła się i nic nie pomagało ani groźby,
ani prośby, więc Ginny zrobiła coś, za co przyjaciółka była jej dozgonnie
wdzięczna…
– Zawsze
możesz na mnie liczyć – wyszeptała Ginny.
Hermiona uśmiechnęła się z wdzięcznością.
Nie wiedziała, że młodsza Gryfonka ma plan, jak sprawić, by ten nędzny
arystokrata wreszcie zobaczył, jaki skarb stracił!
*****
Hermiona stała nad brzegiem morza i wpatrywała
się w fale. Minęły już trzy miesiące, dwanaście tygodni bez Lucjusza.
Brązowowłosa westchnęła i położyła dłoń na lekko zaokrąglonym brzuchu.
– Twój
tatuś jest kretynem – wyszeptała smutno. – Ale gdyby stanął obok mnie i wyciągnął
do mnie rękę, poszłabym za nim na koniec świata.
Dwa dni temu na wizycie w Mungu dowiedziała
się, że będzie miała córeczkę… swoją małą księżniczkę. Szkoda tylko że nie
będzie miała ona wspaniałego ojca, który by ją chronił i opiekował się
nią.
Wiele razy chciała napisać do Lucjusza, wysłać
do niego widomość o dziecku, lecz za każdym razem przypomniała sobie jego
słowa: Mam nadzieję, że już nigdy nie będę zmuszony do spotkania z tobą!
Choć przepłakała następną noc, wyrzuciła list
do kominka i wpatrywała się, jak płonie.
Przypomniała sobie chwilę, w której
Lucjusz wyznał, że ją kocha.
–
Lucjuszu, o czym ty mówisz? – zapytała zdziwiona.
–
Słyszałaś – warknął, wychodząc.
Hermiona zmarszczyła czoło, zastanawiając się
nad słowami blondyna. Jeżeli jej dedukcja była prawidłowa, to właśnie chwilę
temu Lucjusz nienawidzę wszystkich, którzy żyją na tym świecie Malfoy, wyznał
jej miłość!
Uśmiechnęła się lekko i ruszyła za
mężczyzną.
Malfoy siedział w gabinecie i przeglądał
jakieś dokumenty, a gdy weszła, nie uniósł nawet głowy.
– Może
pójdziemy na kompromis – zaczęła, okrążając biurko i siadając mu na
kolanach. – Ty powtórzysz, że mnie kochasz zrozumiałymi słowami, a ja
wyznam, że kocham ciebie za pomocą czynów!
–
Granger, nieraz się zastanawiam, jak z tobą ktokolwiek wytrzyma – mruknął
z krzywym uśmieszkiem.
– To
będziesz musiał ze mną wytrzymać – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
– Niby
czemu? – udał zdziwionego.
– Bo tak
się składa, że mnie kochasz, ja kocham ciebie, choć nadal nie mogę w to
uwierzyć, że ja, taka inteligentna czarownica mogłam zakochać się w tak
irytującym mężczyźnie! – powiedziała rozbawiona.
–
Granger, zamilcz – rozkazał i pocałował ją namiętnie.
–
Powiesz mi wreszcie? – zapytała, gdy oderwali się od siebie.
– Kocham
cię – mruknął.
–
I tak ma być – odpowiedziała szczęśliwa i zarzuciła mu ramiona na szyję.
– A teraz panie Malfoy proszę się rozluźnić!
–
A po cóż to? – wyszeptał jej do ucha.
– Teraz
moja kolej wyznania ci moich uczuć – pocałowała go delikatnie. – A może to
trochę potrwać.
– Mam
czas – zapewnił i przyciągnął ją bliżej siebie. – A ile ci to zajmie?
– Jakieś
kilkadziesiąt lat – powiedziała z zadumą.
– Więc
zaczynaj – odpowiedział.
–
Poradzimy sobie! – postanowiła – Wiem, że gdyby twój ojciec tu był, byłybyśmy…
ja byłabym najszczęśliwszą kobietą na świecie, a ty miałabyś kochającego ojca…
Ale to niemożliwe, wiesz co, kruszynko? Gdyby ktoś powiedział mi trzy lata
temu, że pokocham Lucjusza, a później będę przez to cierpieć, nie
uwierzyłabym… No, może uwierzyłabym w cierpienie, ale w szczęście
u jego boku?
Zamyśliła się przez chwilę, a gdy poczuła
chłód, ruszyła do domu. Nie chciała jednak znów siedzieć w czterech
ścianach, więc przywołała koc, książkę i ciepłą herbatę i usiadła na
huśtawce na tarasie.
Zaczytana nie zauważyła przystojnego blondyna,
który stanął, wpatrując się w nią z tęsknotą.
–
Zmarzniesz – powiedział, na co Hermiona podniosła gwałtownie głowę i spojrzała
na niego w szoku.
–
Lucjusz? – wyszeptała, nie mogąc ruszyć się z miejsca.
–
Weasleyówna powiedziała mi, gdzie mogę cię znaleźć – odpowiedział na jej nieme
pytanie i stanął przed nią. – Musiałem też wysłuchać kazania na temat moje
jakże durnego zachowania oraz wytłumaczyła, co zdarzyło się wtedy…
– Mogłeś
usłyszeć to ode mnie – mruknęła z goryczą. – Ale oczywiście lepiej było,
żeby taka szlama jak ja zniknęła z twojego życia!
– Kurwa
Granger, nie nazwałem cię szlamą! – wykrzyknął wściekły. – Kocham cię!
–
Kochający mężczyzna nie każe kobiecie wynieść się z jego życia i domu!
– powiedziała ze łzami w oczach.
–
Przepraszam – wyszeptał, klękając przed nią.
–
Dlaczego mi nie zaufałeś? – zapytała ze łzami w oczach.
Lucjusz wstał i stanął do niej plecami.
Przez dłuższy czas milczał, gdy Hermiona już myślała, że się nie doczeka,
odezwał się.
–
Narcyza zdradzała mnie od drugiego roku naszego małżeństwa – powiedział z goryczą.
– Ja nie
jestem nią – powiedziała cicho.
– Wiem,
ale co miałem pomyśleć, gdy zastałem cię w łóżku z tym kretynem? –
zapytał, odwracając się do niej.
– Że
zaszła wielka pomyłka – prychnęła.
–
a ty co byś zrobiła, gdybyś weszła do naszej sypialni i zobaczyła
mnie z jakąś kobietą?
–
Najpierw zabiłabym tą idiotkę, następnie ciebie – powiedziała poważnie i westchnęła.
– Nie wiem, co bym zrobiła… ale na pewno bym cierpiała.
– Tak
jak ja – wyznał i znów klęknął przed nią. – Kocham cię i wierz mi, te
trzy miesiące były koszmarem.
– Dla
nas też – zapłakała i zarzuciła mu ramiona na szyję. – Tak bardzo za tobą
tęskniłam!
– Już
nigdy nie pozwolę ci odejść – obiecał i pocałował ją namiętnie.
– Już
nigdy nie pozwolę się wyrzucić – uśmiechnęła się.
–
Czekaj… – Zmarszczył czoło. – Powiedziałaś nas?
– Mi
i jej – powiedziała, odsuwając koc i kładąc jego rękę na swoim
brzuchu.
– Będę
ojcem? – zapytał zdumiony.
– Tak
z tego wynika. – Zaśmiała się szczęśliwa, gdy ujrzała w jego oczach
radość.
– Granger,
do cholery, będę ojcem! – wykrzyknął i porwał ją na ręce.
–
Będziesz – wyszeptała z ustami przy jego ustach, by po chwili złączyć się
z nim w czułym pocałunku.
Lucjusz usiadł na ławce z Hermioną na
kolanach, a młoda kobieta wtuliła się w niego mocno.
–
Wracamy do domu? – zapytała sennym głosem.
– Za dwa
dni – zdecydował po chwili. – Należy mi się odpoczynek od firmy, Draco sobie
poradzi, a my mamy kilka spraw do załatwienia.
– Jakie?
– zmarszczyła czoło.
– Jutro
weźmiemy ślub – powiedział stanowczo.
–
Naprawdę? – spojrzała na niego zachwycona.
– Tak –
przytaknął i pocałował ją w czoło. – Wrócisz do Anglii jako moja
żona.
–
Niczego bardziej w tej chwili nie pragnę – wymruczała mu do ucha.
******
Hermiona chwyciła czteroletnią córeczkę za
rączkę i skierowała się do lodziarni Esy i Floresy.
– Jaki
chcesz smak kochanie? – zapytała, gdy stanęły przed ladą.
– Chcę
czekoladowe! – odpowiedziała mała z wielkim uśmiechem.
–
Poproszę czekoladowe i truskawkowe – Hermiona złożyła zamówienie i poszła
z córeczką do stolika.
– Gdzie
tata? – zapytała Rosalie, oglądając książeczkę.
– Zaraz
powinien przyjść – odpowiedziała z uśmiechem.
–
Hermiona? – usłyszała za sobą tak bardzo znienawidzony głos.
– Witaj
Ronald – odpowiedziała, odwracając się i patrząc z wymuszonym
uśmiechem na rudzielca w towarzystwie nieznanej jej brunetki.
– Jak
się masz? – zapytał, patrząc na Rosaline.
– Dobrze
– odparła.
– Nie
zapytasz, co u mnie? – Zmarszczył czoło.
– Jakoś
mnie to nie interesuje – Wzruszyła ramionami.
–
Zmieniłaś się – zabrzmiało to jak oskarżenie.
– Po
prostu przestałam się przejmować innymi ludźmi – odparła i uśmiechnęła się
do kelnera, który przyniósł zamówienie. – Dziękuję.
– Proszę
Pani Malfoy – odpowiedział i odszedł.
–
Malfoy? – zawołał Ronald z obrzydzeniem.
–
Weasley – warknął Lucjusz, pojawiając się z nikąd i spojrzał na
rudzielca z niechęcią. – Słyszałem te jakże smutne dla nas wieści mówiące,
że wróciłeś do kraju.
– Tatuś!
– Rosalie wyciągnęła rączki do ojca, który wziął ją na ręce i pocałował
w czoło.
– Jedz
lody, księżniczko – powiedział i posadził ją na krześle, następnie usiadł
obok i objął ramieniem Hermionę. Kobieta uśmiechnęła się do niego
promiennie, nie mogąc się opanować, pocałowała go czule. – No więc Weasley,
radzę ci odejść, chyba że chcesz zostać zmieniony w łasice na oczach
twojej…
– Jestem
jego żoną – odpowiedziała kobieta z dumą.
– No
cóż… moje kondolencje – zakpił. – Mieć tak głupiego męża, musi pani niszczyć
psychikę.
– Ty… –
zaczął groźnie Ron, lecz zamilkł na widok wściekłości na twarzy blondyna.
Zmierzył tylko spojrzeniem swoją byłą przyjaciółkę i odszedł wraz z żoną.
– Kim
był ten pan? – zapytała Rose.
– Idiotą
– odpowiedział Lucjusz.
–
Kochanie! – zganiła go Hermiona.
– Co? –
zdziwił się. – Przecież to idiota!
–
i uważasz, że nasza córka, powinna używać takich słów? – Uniosła w górę
brew.
–
Kochanie to jednak nie był idiota – Lucjusz zwrócił się do córeczki.
–
a kto?
– Pan,
któremu brakuje ważnego organu – odpowiedział poważnie.
–
Jakiego?
– Mózgu
– odparł z lekkim uśmiechem.
Hermiona pokręciła zrezygnowana głową, lecz na
jej ustach gościł uśmiech.
Widok Rona przez chwilę przywołał wspomnienie
miesięcy bez Lucjusza, lecz widok jej męża i córeczki od razu je odgonił.
Odkąd Lucjusz poprosił ją o rękę, była
najszczęśliwszą kobietą na świecie. Natomiast Malfoy uważał, że jego
obowiązkiem jest uszczęśliwianie Hermiony i wychodziło mu to doskonale!
cudowna miniaturka ;*
OdpowiedzUsuńCudna, boska taka inna.. :) I nie zrobiłam nic więcej poza rzucaniem hasła zdrada.. :) Podobała mi się bardzo i z niecierpliwością, jak zawsze zresztą czekam na następną..
OdpowiedzUsuńCornela.. :)
Zapraszam na rozdział 10 ta-chwila-nalezy-do-nas.blogspot.com
UsuńPiekna miniaturka :) Dobre oderwanie sie od wszystkich problemow, dziekuje ci za to :) pozdrowienia i weny ~ Tencza
OdpowiedzUsuńCholera znowu jestem na drugim koncie, a nie chce mi się przelogowywać. Tak więc.
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka. Genialna wręcz.
Pozdrawiam,
Twoja
M.
(na innym profilu ;) )
Jej! Eh co ja mogę napisać? Ponownie mam sie rozwodzić na tym jak bardzo kocham twoje Lucmione i Sevmione? Nie już mi brakuje pomysłów jak wyrazić swój zachwyt
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Jane
Szkoda, że taka krótka :c Ale to nie zmienia faktu, że wspaniała :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną! :D
Nareszcie się doczekałam ulubionego paringu: D
OdpowiedzUsuńOczywiście wyszło genialnie :)
oby tak dalej i weny życzę :D
Lubię ten parring, pomysł ciekawy, ale brakowało mi tu czegoś. Chyba opisów. O każdej Twojej miniaturce mogę powiedzieć, że ,,ma uczucia'', ta wydawała mi się taka ,,zimna''. Mimo wszystko uwielbiam Twoje opowiadania i czekam na Feramione. (tutaj klaszczę, śmieję się i piszczę jak idiotka, szczęśliwa idiotka XD)
OdpowiedzUsuńPozdrówka!
RosePs
To było super super super!!!Kocham twoje lucmione,się doczekalam.Nienawidzę Rona to idiota.Dobrze że jest szczęśliwe zakończenie.Co planujesz jako kolejne ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę baaardzo dużo weny
lunamcia bubu
Bardzo fajna miniaturka.
OdpowiedzUsuńA Ron to pajac i tyle nienawidzę go .
Życzę weny i pozdrawiam Persefona H.
Miniaturka super ;)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej lubię ten parring. Już nie mogę doczekać sie kolejnych opowiadań ;)
Pozdrawiam
Świetny, uwielbiam historię, które wychodzą z pod twojej ręki. Ten parring jest jednym z moich ulubionych. Czekam z niecierpliwością na następne dzieła.
OdpowiedzUsuńDziękuje że mnie powiadoiłaś. :)
Pozdrawiam i życzę weny !!!
Nic więcej Ci nie powiem jak to co już wiesz: Cudowna miniaturka :)
OdpowiedzUsuńCudowne, zresztą jak reszta :3
OdpowiedzUsuńTeraz czekać na następną ;___;
Fantastyczne :) Z
OdpowiedzUsuńBardzo krótkie, ale dobre.
OdpowiedzUsuńWedług mnie było trochę puste, zimne. Włożyłaś w to mało serca mogłabym powiedzieć.
~Kosmos ;*
Fajne opowiadanie, choć trochę trudno mi uwierzyć, że Hermiona tak łatwo wybaczyła by Lucjuszowi.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne opowiadanie
Wspaniałe! Chociaż jestem ciekawa kim byłą żona wealsleya
OdpowiedzUsuńCudowna miniaturka.
OdpowiedzUsuńRonowi chyba naprawdę brakuje mózgu.
Świetne zakończenie.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Wspaniałe!! Ii pamiętasz jak ci kiedyś pisałam że mam ur. 17.04? :) mogę prosić o jakieś krótkie Fremione? Pozdrawiam, Kasia.
OdpowiedzUsuńObiecałam i Fremione będzie 17 :)
UsuńDziękuję!! :)
OdpowiedzUsuńWitaj, mam pytanie.
OdpowiedzUsuńCzy ty posiadasz 2 blogi?
Posiadam ten i stary na Onecie którego miniaturki także tutaj przeniosłam, a stało się coś?
UsuńTo Lucmione rozwala xd
OdpowiedzUsuńRon tępy idiota co tu dużo gadać...
Czekam z niecierpliwością na Fremione <3
Pozdro
~Lumi
uwielbiam Rona jako takiego idiotę :D to zawsze jakoś mnie rozwesela
OdpowiedzUsuńa miniaturka ta bardzo fajna
mówiłam Ci już, że jestem Twoją wielką fanką, tyle miniaturek... zazdroszczę pomysłów
pozdrawiam
u mnie pojawił się 8 rozdział
Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek przepadała za Ronem. To palant... ;)
OdpowiedzUsuńWspaniała miniaturka, może troszeczkę króciutka, ale naprawdę dobra.
I przekonała mnie już ostatecznie do Lucmione, za którym nie przepadałam. Do tej pory. Od dzisiaj będę je tolerowała. Ale tylko w twoim wydaniu. ^^
Czekam na kolejną, zapewne bombową!
Nitij
Jaj, nie wiem czemu, ale nie przychodzą mi nadal wiadomości o nowych miniaturkach u Ciebie, dlatego chciałabym Cię na początek bardzo prosić o informowanie mnie o nich, oczywiście, jeśli to nie będzie dla Ciebie problem :)
OdpowiedzUsuńCo do miniaturki to jest cudowna :) Nigdy w sumie nie lubiłam, dlatego jego rola w tej notce bardzo pasuje do mojego wyobrażenia jego osoby. No ... brakuje mi w sumie tylko momentu, jak są w tej kawiarni, to żeby go ta jego żona zostawiła :P
Przepraszam, że nie zostawię tym razem dłuższego komentarza z bardziej rozbudowaną opinią, ale już zasypiam powoli, a mam jeszcze spore zaległości u Ciebie na blogu, które postaram się jak najszybciej nadrobić.
Czekam z niecierpliwością na następną notkę ;*
Ściskam ;*
e_schonheit ;*
Dziękuję :)
UsuńSama nie wiem, dlaczego wiadomości się nie pojawiają :/ Znowu musiało się coś zepsuć :/
Będę cię informować :) To nie problem :)
Dziękuję Ci bardzo :)
UsuńSuper, jak zwykle <3 Kiedy Dramione? ;))))
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie na początku maja :D
UsuńŚwietny :3
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytałam coś tak genialnego ;))
Nienawidzę Rona ;/
Piszesz świetnie
Zazdroszczę Ci
Ann
Ron zawsze wydawał mi się jakimś typowym niedorozwojem... To co zrobił Hermionie było strasznie chamskie...:/
OdpowiedzUsuńCo do samej miniaturki... Myślę, że to jedna z Twoich najlepszych. Szczerze nie lubie lucmione (nie potrafię przełknąć tej pary), jednak w powyższym opowiadaniu mi się spodobali ^^
Oby jak najwięcej tak świetnych miniaturek ;) Życzę duuuuużo weny!
Pozdrawiam,
Claudie
Super miniaturka.Planujesz w przyszłości jakieś paringi luna i lucjusz weny
OdpowiedzUsuńNie myślałam nigdy o tej parze, ale może kiedyś o nich napiszę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRon jest głupim niedorozwojem, o.
OdpowiedzUsuńOgólnie nie lubię takich parringów jak Lucmione, czy Sevmione, ale Twojego autorstwa mogę przeczytać :)
Bardzo mi się spodobała.
Czekam na jakieś dramione :D
U mnie pojawił się dzisiaj epilog mojego opowiadania, zapraszam.
Pozdrawiam, M.
Czekamy, czekamy na kolejną fajną notkę:)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna notka?
OdpowiedzUsuńWłaśnie wstawiłam :)
UsuńKiedy możemy spodziewać się kolejnej miniaturki??
OdpowiedzUsuńWłaśnie dodałam :)
UsuńJestem skora udusić Rona gołymi rękoma, da może ktoś namiary? Boże jak ja nie lubię tego Kretyna, nigdy go nie lubiłam zawsze wtyka nos w nie swoje sprawy jest nienażarty(przepraszam za określenie ale tak jest) i ogólnie rzecz biorąc głupi jak but nie obrażając oczywiście buta. Miniaturka wyszła Ci genialnie z resztą co tu dużo mówić twoje miniaturki są zawsze po prosty genialne :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Charlotte
Witam,
OdpowiedzUsuńLucjusz mógł wysłuchać Hermiony, czy on nie słyszał tych jego słów, ale Ginny wzięła sprawy w swoje ręce.. ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie