Pokochać arystokratę
Beta:
Kite Millie
Nie zawsze życie układa się tak, jakbyśmy
chcieli.
Hermiona dobrze o tym wiedziała. Gdy wojna
się skończyła, miała nadzieję, że wreszcie będzie szczęśliwa. Odnalazła
rodziców, wróciła do szkoły i ukończyła ją z wyróżnieniem. Wszystko
zaczęło się psuć, gdy jej związek z Ronem nie wypalił. Rozstali się
w gniewie, padło wiele słów, których żałowała, lecz nie mogła już nic
zrobić. Ron układał sobie życie z Lavender, Ginny z Harrym, a ona?
Postanowiła wyjechać, co wywołało wielką awanturę z przyjaciółmi, którzy
nie mogli zrozumieć, po co chce szukać szczęścia gdzie indziej, skoro wszystko
ma w Anglii. Gryfonkę zabolały te słowa. Miała nadzieję, że będą ją
wspierać, więc, nie żegnając się z nikim, teleportowała się do Australii,
gdzie mieszkali jej rodzice. Wynajęła własne mieszkanie i rozpoczęła nowe
życie.
I tam właśnie spotkała wroga numer jeden. Draco
Malfoy wpadł na nią w czasie spaceru ze swoją żoną, Astorią. Hermiona nie
chciała kłócić się w chwili, gdy odpoczywała na ławce w parku po
całym dniu poszukiwania pracy, dlatego schowała się za gazetą.
–
Granger, gazeta jest za mała, by schować tę twoją szopę – usłyszała kpiący głos
i chwilę później odgłos uderzenia. Zaciekawiona wyjrzała znad gazety
i uśmiechnęła się na widok blondyna masującego tył głowy. – Za co?
– Za
głupie odzywki – warknęła Astoria i spojrzała na Hermionę. – Przepraszam
za niego, on naprawdę nie jest taki zły gdy…. śpi i o jeść nie woła.
Gryfonka nie wytrzymała i zaśmiała się
głośno.
–
z czego się śmie… – zaczął Malfoy, ale widząc spojrzenie żony, tylko
prychnął.
–
Jeszcze raz za niego przepraszam…. – Astoria przewróciła oczami, słysząc, jak
blondyn przeklina pod nosem.
– Nic
się nie stało – Hermiona uspokoiła się. – On już tak ma… to beznadziejny
przypadek.
– Och,
wiem – Pani Malfoy westchnęła ciężko. – Ale przed ślubem nikt mnie nie
ostrzegł, że będę musiała go wychowywać. – Rozłożyła bezradnie ręce. – Co ta
miłość z człowiekiem robi?
– Tori!
– krzyknął oburzony Draco.
– Oj no
przecież żartuję. – Pocałowała go czule, na co uśmiechnął się krzywo. – a teraz
zapytaj Hermionę o to, o co miałeś! – rozkazała.
– On ma
mnie o coś zapytać? – zdziwiła się.
– Tak –
Malfoy westchnął. – Malfoy Corporation się rozrasta, jako że nasza firma jest
światowej sławy, zatrudniamy tylko najlepszych… Powiem wprost, mój ojciec kazał
cię znaleźć i zatrudnić jako naszego Mistrza Eliksirów!
– Mnie?
– potrząsnęła głową z niedowierzaniem. – Czemu ja? i po co wam Mistrz
Eliksirów? Przecież produkujecie miotły wyścigowe.
–
i ona podobno jest taka mądra? – prychnął Draco, patrząc na Astorię.
– Nie
każdy interesuje się tym co ty – mruknęła, wzruszając ramionami.
– Dobra…
dlaczego ty? Wuj Severus może i był na ciebie cięty, ale powiedział, że
byłaś znośną uczennicą, a w jego ustach to nie lada komplement… a Mistrz
Eliksirów nam po to, że w czasie testowania nowych modeli dochodzi często
do kontuzji, wtedy eliksiry są niezbędne, a też wiele z nich służy do
ulepszania mioteł…
–
Dobrze, rozumiem… – przerwała mu. – Od kiedy mam zacząć?
–
Zgadzasz się? – zdziwił się. – Nie chcesz się pokłócić?!
– Może
innym razem. – Machnęła ręką. – Teraz ta praca spadła mi jak z nieba.
– To
świetnie. – Astoria klasnęła w dłonie. – Właśnie wybieramy się do
Lucjusza, więc chodź z nami i wszystko obgadacie na miejscu!
Nie czekając na odpowiedź Gryfonki, wzięła ją
pod ramię i teleportowała przed białą wille.
Gdy Hermiona weszła do środka. zdziwił ją
wystrój domu. Spodziewała się marmurów, wielkich minimalistycznie udekorowanych
pomieszczeń, a weszła do przytulnego i ciepłego wnętrza.
Draco minął ją bez słowa i wszedł do
pierwszego pomieszczenia po prawej.
Astoria widząc jej zaciekawione spojrzenie,
zaśmiała się.
– Wiem,
nie pasuje to do Wielkich Malfoyów, ale na szczęście pozwolili mi zabawić się
w dekoratorkę. – Uśmiechnęła się promiennie.
– Udało
ci się – przyznała z podziwem Hermiona, chciała coś jeszcze dodać, ale
w tej chwili zjawił się Lucjusz z poważną miną.
–
Dowiedziałem się, że jest pani zainteresowana pracą u nas, panno Granger –
zwrócił się do niej, mrużąc oczy.
– Tak –
odpowiedziała dziwnie onieśmielona.
Sama się
tym zdziwiła, zawsze hardo patrzyła na Malfoya a teraz? Coś się zmieniło,
lecz postanowiła szybko rozwikłać tą zagadkę.
Na drugi dzień rozpoczęła pracę w australijskiej
firmie Malfoyów.
Rozwiązanie zagadki zajęło jej trzy miesiące….
Lucjusz okazał się zupełnie innym człowiekiem. Brak Czarnego Pana spowodował
zmianę jego zachowania. Oczywiście nie był miły, sympatyczny i skromny,
ale nie czepiał się jej pochodzenia, odnosił się do niej z szacunkiem,
przeważnie, no i dzięki temu, że często musiał nadzorować pracę Hermiony,
spędzał w jej towarzystwie bardzo dużo czasu. Na początku oboje czuli się
nieswojo, ale z czasem zaczęli rozmawiać swobodnie. Choć blondyn nie był
skory do zwierzeń i odpowiadał na jej pytania najczęściej półsłówkami, to,
z tego co udało jej się dowiedzieć, w czasie częstych spotkań z Astorią,
z którą się zaprzyjaźniła na złość Draconowi, Narcyza i Lucjusz byli
w małżeństwie nieszczęśliwi. Dopiero po wojnie zdecydowali się na rozwód,
co obojgu dobrze zrobiło. Teraz utrzymywali poprawne relacje i każde
z nich mogło układać sobie swoje życie bez Voldemorta oraz innych
problemów.
Wracając do zagadki… Hermiona poznała jej
rozwiązanie pewnego wieczoru, gdy została dłużej w pracy, chcąc dokończyć
Eliksir Szkiele – Wzro.
– Panno
Granger, naprawdę nie ma pani co robić w piątek wieczorem? – usłyszała
rozbawiony głos Lucjusza.
– Nie
bardzo. – Wzruszyła ramionami, nie przerywając pracy.
–
Zadziwia mnie pani – mruknął, podchodząc do niej i stając za jej plecami.
Hermiona zaskoczona jego bliskością podskoczyła
i wsypała całą garść kieł węża, zamiast trzech sztuk. Eliksir zaczął
dymić, Hermiona pisnęła, gdy została powalona na ziemię i przykryta ciałem
blondyna. Po chwili usłyszała wybuch. Gdy zdecydowała się otworzyć oczy,
spotkała się ze spojrzeniem Lucjusza. Nie wiedziała, czy to ona uczyniła
pierwszy krok, czy on, ale po chwili całowali się namiętnie.
I właśnie w tym momencie Hermiona odkryła,
że zakochała się w blondynie.
Zostali parą, na co Draco zareagował długim
nerwowym chichotem, nie mogąc uwierzyć, że jego dumny ojciec związał się z...
Gryfonką Hermioną Granger!
Hermiona po dwóch miesiącach zamieszkała
z Lucjuszem. Wydawało się jej, że blondyn jest tak samo zaangażowany jak
ona, lecz niestety nie usłyszała jeszcze upragnionych słów. Postanowiła być
cierpliwa i poczekać na wyznanie miłości. Ona sama wiele razy użyła już
słów „kocham cię”. Za każdym razem Lucjusz uśmiechał się i ją
całował.
Hermiona przyzwyczaiła się do jego skrytości
i nie naciskała. Wystarczyła jej świadomość, że przecież nie byłby z nią,
gdyby nie była dla niego ważna.
******
Hermiona czytała w salonie książkę, gdy do
pomieszczenia weszli niespodziewani goście. Spojrzała zaskoczona na Severusa
Snape’a, który wszedł do jadalni, trzymając za rękę blondwłosą piękność.
–
Granger straciła głos? Chwała Merlinowi – warknął, widząc jej minę.
–
Kochanie, bądź miły – upomniała go towarzyszka i uśmiechnęła się do
Gryfonki. – Jestem Sky, a mojego męża chyba już znasz…
– Znam…
znaczy miło mi – powiedziała Hermiona.
– Gdzie
Lucjusz? – zapytał Snape.
–
w gabinecie – odpowiedziała.
Severus nie powiedziawszy nic, wyszedł.
–
Brakuje mu dobrego wychowania – prychnęła Sky ze śmiechem. – Ale mino to go
kocham.
–
Profesor ma… trudny charakter – mruknęła Hermiona.
– Trudny
to za mało powiedziane – parsknęła. – Gdy się poznaliśmy, powiedział mi, żebym
się do niego nie przyzwyczajała, ponieważ nie wytrzymam z nim długo
z powodu jego charakteru… Pech chciał, że ja lubię wyzwania. – Uśmiechnęła
się promiennie. – I w ten oto sposób ten denerwujący mężczyzna jest
na mnie skazany!
– Jesteś
odważna – zaśmiała się Hermiona.
– Wiem –
przyznała Sky skromnie i usiadła obok niej. – Jesteś związana z Lucjuszem?
– Hm…
tak – zarumieniła się.
– Cieszę
się – odparła Sky. – Mój kuzyn zasługuje na szczęście. – Poklepała ją po ręce.
– Dobrze, że jesteście razem. Obawiałam się, że już do końca życia będzie sam.
– Jeżeli
to by ode mnie zależało, to bym z nim została na zawsze – powiedziała
Hermiona, dziwiąc się sama sobie, że zwierza się dopiero co poznanej kobiecie.
– Będzie
głupcem, jeżeli pozwoli ci kiedyś odejść – mruknęła Sky, a widząc
zaskoczone spojrzenie Hermiony, wyjaśniła. – Lucjusz powiedział mi o tobie
przy Severusie, który musiał dodać coś od siebie – prychnęła.
– Na
pewno nic miłego. – Gryfonka skrzywiła się.
– Nie
było tak źle – zaśmiała się Sky. – Severus jest kretynem, ale nie jest aż tak
głupim, by obrażać kobietę Lucjusza… Nazywał cię panną – wiem – to – wszystko
i powiedział, że byłaś bardzo pilną uczennicą… Tyle że użył innych słów.
–
Domyślam się – Hermiona uśmiechnęła się.
Polubiła blondynkę.
Rozmawiały godzinę, gdy do jadalni wrócili
mężczyźni.
–
O, wrócili nasi wspaniali panowie – powiedziała Sky z przesadną
radością.
– Jak ty
z nią wytrzymujesz? – zapytał Lucjusz, patrząc na Snape z krzywym
uśmieszkiem.
– Przez
tego cholernego Albusa i bycie jego cholernym szpiegiem, mam dziwne
priorytety – prychnął. – I jakoś mnie zabrało na sentymenty, i uratowałem
znowu świat!
– Niby
jak?
– No
jak? – oburzył się Mistrz Eliksirów. – Ożeniłem się z najbardziej
irytującą i pyskatą kobietą na tym marnym świecie! a medalu ani
pomnika jak nie było, tak nie ma!
Hermiona spojrzała na Sky, która zmrużyła oczy,
zacisnęła usta i zwróciła wzrok na śmiejących się mężczyzn.
–
Severusku, mój kochany – zaczęła, a Hermiona już zauważyła, jak Snape
zjeżył się na zdrobnienie swojego imienia. – Medalu i pomniku nie
dostałeś, ponieważ to nie tobie należy się nagroda. Tylko mnie. Pomyśl
logicznie. Kto z tobą wytrzymuje całe dnie i noce? Kto cię jeszcze
w nocy nie udusił poduszką?! No ja! i to dlaczego? Bo mam za miękkie
serce… Och, ja wspaniała!
Hermiona nie wytrzymała i wybuchnęła
śmiechem, co spotkało się z wściekłym pomrukiem Snape’a, który podszedł do
żony i założył ramiona na piersi.
–
i co teraz? – zapytała ze słodkim uśmiechem.
– Co ja
z tobą mam?! – warknął.
– Raj na
ziemi, kochanie – odpowiedziała, zarzucając mu ramiona na szyję i pocałowała
namiętnie.
Hermiona uśmiechnęła się do Lucjusza, który
przywołał ją ruchem ręki.
– Oni
mogą tak dość długo – mruknął i wyszli razem z salonu.
******
Hermiona była szczęśliwa od tego dnia.
Zaprzyjaźniła się ze Sky, spotykały się często także w towarzystwie Astorii.
Malfoy Corporation osiągnęło sukces w Australii, przez co Lucjusz
postanowił otworzyć nową siedzibę w Sydney. Zarząd na czele z blondynem
przeniósł się do nowego budynku. Laboratorium Hermiony nie zostało
przeniesione, więc arystokrata rzadko pojawiał się w czasie pracy
u Gryfonki, lecz jej to nie przeszkadzało. Za każdym razem gdy wracała do
domu, wiedziała, że nie będzie sama. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby być
bardziej szczęśliwa. Dwa dni później, gdy wróciła wcześniej z pracy, źle
się poczuła. Nie chcąc niepokoić Lucjusza, nie powiedziała mu o tym. Sama
zaś zapisała się na wizytę do Munga, gdzie dowiedziała się, że oczekuje
dziecka. Najpierw była zdumiona, potem przerażona, a na koniec szczęśliwa.
Nie mogła doczekać się, jak powie o tym
Lucjuszowi! Razem będą cieszyć się z dziecka, przygotują pokój…
Niestety najczęściej nasze marzenia i życzenia
spotyka rzeczywistość, która wszystko niszczy….
Gdy weszła do Malfoy Manor, zdziwiona zauważyła
otwarte na oścież drzwi gabinetu blondyna. Zawsze pilnował, by były zamknięte,
ponieważ to jego samotnia. Nikt nie miał do niej wstępu prócz Snape’a i Dracona,
taka męska jaskinia…
–
Lucjusz? – zawołała.
Chwilę później stał przed nią z beznamiętnym
wyrazem twarzy.
– Dobrze
że już jesteś – warknął i wskazał ręką na salon. – Musimy porozmawiać!
– Stało
się coś? – zapytała ze strachem, na widok jego miny.
–
Przemyślałem wszystko… Sądzę, że nasz związek był złym pomysłem – powiedział
poważnie.
– Co? –
wykrzyknęła zdumiona. – o czym ty mówisz?
–
o tym Granger że było miło, ale się skończyło – odparł.
– Ale
jak to możliwe? Przecież byliśmy szczęśliwi i… – nie dokończyła.
–
Granger, ty naprawdę myślałaś, że jesteś dla mnie ważna? – zakpił.
Hermiona nie mogła uwierzyć, że Lucjusz może
być wobec niej tak okrutny.
Nie mogąc więcej znieść, teleportowała się do
swojego dawnego lokum. Weszła do mieszkania i rozejrzała się dookoła. Łzy
nadal płynęły. Nie próbowała ich ścierać. Wiedziała, że to beznadziejne, lecz
miała nadzieję wypłakać wszystko, co ją bolało i zapomnieć choć na chwilę,
że mężczyzna, którego kocha całym sercem, znudził się nią właśnie teraz, gdy
miała nadzieję, że ich dziecko będzie dla niego ważne.
Westchnęła i położyła dłonie na swoim
jeszcze płaskim brzuchu.
– Będzie
dobrze – wyszeptała niezbyt przekonująco. – Będziesz miała kruszynko mnie,
wujków, ciocie, kochających dziadków… a twój tatuś nie będzie o tobie
wiedział. – Hermiona spojrzała na zdjęcie stojące na kominku przedstawiające ją
i Lucjusza. – Powiem ci skarbie, że nie żałuję niczego, co zdarzyło się
przez ten czas, a tym bardziej tego, że ty pojawisz się na świecie!
Będziesz miała w sobie cząstkę Lucjusza…
Zawsze wyobrażałam sobie, że gdy będę miała
dziecko, jego ojciec będzie przy mnie, będzie mnie kochał i się o mnie
troszczył, ale dzięki mojej naiwności wybrałam Malfoya, który nie zhańbi
nazwiska, żeniąc się ze szlamą. Przez to że go pokochałam, nadal trwałam
w naszym układzie, bez zobowiązań, patrzyłam na świat przez różowe
okulary, miałam nadzieję, że mnie pokocha, że zmieni zdanie… Przez to ty nie
będziesz miała, kruszynko, tatusia, który by ci czytał bajki, opiekował się
tobą… – Hermiona przypomniała sobie wszystkie takie chwilę ze swoim ojcem. Jej
dziecko nie zazna nigdy czegoś takiego. – Może pewnego dnia pokocham jakiegoś
mężczyznę? – mruknęła cicho. – Choć nigdy go nie pokocham, może on będzie naszą
dwójkę kochał… – Hermiona nie wytrzymała osunęła się na kolana i zaniosła
się szlochem. – Ja nie chcę nikogo innego! Chcę Lucjusza! Chcę, żeby przyszedł
po mnie i wyznał mi miłość, by nigdy więcej nie pozwolił mi odejść!
Była Gryfonka nie wiedziała, ile czasu spędziła
na podłodze. Otrząsnęła się, gdy poczuła głód. Wiedziała, że musi się dobrze
odżywiać dla dobra dziecka.
Wstała więc i przygotowała sobie kolację.
Zjadła ją niechętnie, po czym wzięła kąpiel i położyła się spać.
Nie mogła zasnąć, więc wpatrywała się w sufit,
układając plan na życie.
******
Tydzień później Hermiona weszła do poczekalni
w Mungu i usiadła na krześle, czekając na swoją kolej.
–
Hermiona? – usłyszała i zaskoczona spojrzała na Astorię. – Co ty tu
robisz?!
– Ja… –
zaczęła, lecz dziewczyna jej nie pozwoliła dokończyć.
– Jesteś
w ciąży – stwierdziła i usiadła obok. – Lucjusz jest ojcem?
– Tak –
wyznała, widząc, że kłamstwo na nic się tu zda.
– To
gdzie on jest? – zapytała Astoria, rozglądając się po poczekalni.
– On nie
wie – wyszeptała Hermiona.
– Jak
nie wie?! – krzyknęła Pani Malfoy, lecz zaraz umilkła, gdy kilka osób spojrzało
na nią z naganą. – Jak to nie wie? – zapytała już ciszej.
–
Powiedział, że z nami koniec – powiedziała, powstrzymując łzy. – Nie
zdążyłam mu powiedzieć…
– Więc
ja mu powiem – odpowiedziała zdecydowanym głosem Astoria.
– Nie! –
Hermiona spojrzała na nią prosząco. – On nie może się dowiedzieć!
–
Dlaczego? – zdziwiła się Astoria.
– Nie
chcę, by wrócił dlatego, że musi – powiedziała z goryczą. – Chcę, żeby
mnie kochał, ale, jak widać, to nie jest możliwe, więc najlepiej będzie, jeżeli
się nie dowie!
–
Hermiono… – zaczęła Astoria i spojrzała na nią ze współczuciem. – Rozumiem
twój punkt widzenia, choć sądzę, że mój teść ma prawo wiedzieć o dziecku…
Ale uszanuję twoją decyzje, lecz Draco musi się dowiedzieć!
– Ale…
–
Hermiono, on mu nie powie, już moja w tym głowa – obiecała Astoria. – Ale
ja nie umiem przed nim nic ukryć.
– Dobrze
– Hermiona westchnęła. – Ale proszę, nie wygadaj się przed Lucjuszem.
– Panna
Granger – usłyszała głos lekarza.
– Muszę
iść. – Hermiona wstała.
–
Hermiono, myślałam, że się kochacie – powiedziała jeszcze Astoria ze smutną
miną.
– Ja też
tak myślałam – odpowiedziała Hermiona z wymuszonym uśmiechem. – Ale jak
widać obie się myliłyśmy.
Była Gryfonka wróciła do domu i opadła na
kanapę. Szybko wyciągnęła z torebki zdjęcie jej dziecka. Spojrzała na
czarno biały wydruk i uśmiechnęła się z czułością.
– Moja
kruszynka – wyszeptała. Uzdrowiciel powiedział, że jest w drugim miesiącu.
Hermiona sądziła, że dziecko zostało poczęte w dzień, w którym
Lucjusz wrócił wcześniej z pracy. Przypominając sobie te chwile, od razu
poczuła łzy. Już miała znowu zacząć płakać, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
Szybko do niech podeszła i zaszokowana
spojrzała na Draco stojącego w progu.
– Witaj,
Granger – powiedział z cynicznym uśmieszkiem i nie czekając na
zaproszenie, wszedł do środka.
–
Astoria ci powiedziała – domyśliła się.
– Tak –
mruknął i usiadł na kanapie. – Ojciec…
– On nie
może się dowiedzieć! – przerwała mu gwałtownie Hermiona.
–
Słyszałem – warknął. – Ale nie zgadzam się z tym!
– Draco,
ja nie mogę pozwolić, by moje dziecko było nie chciane przez swojego ojca! –
powiedziała załamana.
– Mój
ojciec rozstał się z tobą, bo cię kocha – odpowiedział Draco, patrząc na
nią uważnie.
– Nie
żartuj sobie ze mnie – załkała, chowając twarz w dłoniach.
– Nie
żartuję – warknął. – Mój ojciec ubzdurał sobie, że zasługujesz na kogoś
młodszego!
– Jak
młodszego? – zapytała zaszokowana.
–
Malfoyowie są bardzo dumni, naprawdę sądzisz, że powiedziałby ci o tym? –
zakpił Malfoy.
–
a lepiej rujnować mi życie?! – wykrzyknęła.
– Nie
denerwuj się tak – powiedział, patrząc z niepokojem na jej jeszcze płaski
brzuch.
– Gdzie
on jest? – zapytała Hermiona.
–
w biurze – odpowiedział, z krzywym uśmieszkiem obserwując, jak była
Gryfonka wybiega z mieszkania.
Hermiona teleportowała się do poczekalni firmy
Malfoya.
Siedziało tu kilka osób, a recepcjonistka
powitała ją uśmiechem.
–
w czym mogę pomóc? – zapytała, gdy Hermiona do niej podeszła.
– Muszę
rozmawiać z Lucjuszem… z panem Malfoyem – powiedziała poważnie.
– Musi
pani poczekać – odpowiedziała kobieta. – Pan Malfoy nie pozwolił sobie teraz
przeszkadzać, a wiele osób – tu wskazała na ludzi znajdujących się w poczekalni
– czeka na spotkanie.
–
a może mi pani powiedzieć, gdzie jest jego gabinet? – zapytała Hermiona,
rozglądając się.
– To te
dębowe drzwi, lecz… – Hermiona jej już nie słuchała, tylko szybko podeszła do
wskazanych drzwi i nie pukając, weszła do środka.
–
Mówiłem, żeby mi nie przeszkadzać – warknął Malfoy, pochylając się nad jakimiś
dokumentami.
– No to
masz pecha – powiedziała Hermiona, zakładając ramiona na piersi.
– Panie
Malfoy ona… – Recepcjonistka wpadła przerażona do gabinetu.
– Wyjdź
– warknął w jej stronę Malfoy, kobieta szybko opuściła pomieszczenie,
zamykając za sobą drzwi.
Lucjusz wstał od biurka i spojrzał z beznamiętnym
wyrazem twarzy na Hermionę.
– Co cię
tu sprowadza?
– Chcę
się dowiedzieć, czy naprawdę jesteś takim kretynem, za jakiego cię mam –
powiedziała poważnie.
– o co ci chodzi?! – warknął.
– o co ci chodzi?! – warknął.
– Możesz
mi powiedzieć, dlaczego, jeżeli mnie kochasz, odszedłeś? – zapytała, podchodząc
do niego.
– Nie
kocham cię – powiedział stanowczo. Gdyby go nie znała, uwierzyłaby mu, ale
zdradził go błysk uczucia w oczach.
–
Świetnie – mruknęła, podeszła jeszcze bliżej i zarzuciła mu ramiona na
szyję. – To teraz mnie posłuchaj! Kocham cię! Kocham tak bardzo, że nie
wyobrażam sobie życia bez ciebie! Choć przez twoją cholerną dumę musiałam to
robić przez tydzień!
– Wyjdź,
znajdź sobie jakiegoś chłopaka w twoim wieku i … – nie dokończył,
ponieważ przeszkodziła mu, całując go namiętnie.
– Nie
mów mi, co mam robić – powiedziała stanowczo. – Kocham cię i wiem, że ty
kochasz mnie! Więc nie skazuj mnie na życie bez ciebie!
–
Hermiono… nie chcę cię skrzywdzić…
– Ale to
robisz, odchodząc! – zawołała ze łzami w oczach.
– Nie
płacz maleńka – powiedział czule i pocałował ją lekko. – Chciałem dać ci
szansę na życie z jakimś…
–
z jakimś młodym facetem – dokończyła za niego, po czym przewróciła oczami.
– Ale ja nie chcę nikogo innego! Chcę ciebie!
– Wyjdź
za mnie – powiedział poważnie.
– Tak –
odpowiedziała z promiennym uśmiechem. – Choć muszę cię ostrzec, że jeżeli
jeszcze kiedykolwiek wymyślisz taką głupotę jak odejście ode mnie dla mojego
dobra, to pożałujesz!
– Drugi
raz już się na to nie zdobędę – wyznał i pocałował ją namiętnie. – To był
najdłuższy tydzień w moim życiu!
–
w moim też – przyznała i uśmiechnęła się uroczo. – Lucjuszu muszę ci
jeszcze coś wyznać…
– Coś
złego? – zaniepokoił się.
– Dla
mnie nie, mam nadzieję, że dla ciebie też – odpowiedziała rumieniąc się, wzięła
jego rękę i położyła na swoim brzuchu. – Tu rośnie nasze dziecko.
Lucjusz wpatrywał się w szoku w jej
oczy.
–
Będziemy mieli dziecko? – zapytał zaszokowany.
– Tak –
przyznała z niepokojem. – Cieszysz się?
– Ja… –
zaczął, lecz zamiast dokończyć, pocałował ją namiętnie. Hermiona oddawała
pocałunki z pasją.
– To
chyba znaczy tak – zaśmiała się.
– Bardzo
się cieszę – powiedział i przytulił ją mocno. – Cholera, o mało was
nie straciłem!
– Nie
zrobisz mi tego już nigdy, prawda? – zapytała poważnie.
– Nigdy
w życiu – przysiągł i pocałował ją w czoło. – Który to miesiąc?
– Drugi
– odpowiedziała z uśmiechem.
–
Jeszcze siedem – mruknął. – Będę o ciebie dbał i… – przerwał, gdy ujrzał
łzy płynące po policzkach Hermiony. – Co się stało?
– Przez
ostatni tydzień cały czas wyobrażałam sobie, jak jesteś przy mnie i cieszysz
się z naszej kruszynki, ale rzeczywistość jest o wiele lepsza!
–
a będzie jeszcze lepsza – powiedział i pocałował ją czule.
Przerwało im pukanie do drzwi.
–
Czego?! – warknął Malfoy.
Do środka niepewnie weszła recepcjonistka.
–
Przepraszam, ale wiele osób czeka na spotkanie z panem – powiedziała
cicho.
– Niech
czekają – warknął zimno Malfoy.
– Ale… –
zaczęła kobieta, lecz zamilkła, widząc wściekły wzrok szefa.
–
Lucjuszu ja już pójdę, nie chcę ci przeszkadzać – powiedziała Hermiona szybko.
– Nie
przeszkadzasz – powiedział stanowczo. – Casrons wyjdź!
Recepcjonistka szybko opuściła gabinet.
–
Lucjuszu ludzie na ciebie czekają – upomniała go Hermiona.
– Nie
interesuje mnie to – mruknął.
–
a powinno – powiedziała poważnie. – Będę czekała na ciebie w moim…
–
w naszym domu – wszedł jej w słowo. – Chcę, żebyś była w Malfoy
Manor już zawsze.
– Więc
będę – obiecała z uśmiechem.
– Mam
taką nadzieję – powiedział i pocałował ją czule.
–
Lucjuszu jak mnie będziesz całować, to ja nigdzie nie pójdę – zaśmiała się.
– Mhh,
byłaby szkoda – zakpił i znów nachylił się nad nią.
Hermiona zachichotała i cmoknęła go
szybko, po czym skierowała się w stronę drzwi. Malfoy uśmiechnął się
krzywo i wyszedł za nią.
Pani Casrons szybko wyszła za swojego biurka.
– Ja… –
zaczęła niepewnie.
– Zamil…
– Malfoy spojrzał na nią groźnie, wszyscy spojrzeli na niego ze strachem.
–
Kochanie ona nic złego nie zrobiła – upomniała go Hermiona.
Lucjusz zwrócił wzrok na byłą Gryfonkę i uśmiechnął
się krzywo.
– Bądź
grzeczny – powiedziała i pocałował go szybko, po czym zwróciła się do
recepcjonistki. – Proszę się nim nie przejmować, on nie jest taki groźny na
jakiego wygląda.
Kobieta uśmiechnęła się do niej niepewnie,
a Hermiona pomachała Lucjuszowi i weszła do kominka.
Gdy znalazła się w mieszkaniu, zaskoczona
ujrzała, że wszystkie jej rzeczy zniknęły! Uspokoiła się dopiero, gdy zauważyła
kartkę przyczepioną do ściany.
Znając mojego ojca, nie pozwoli ci drugi
raz odejść, więc wszystkie rzeczy są w Malfoy Manor! D.M
Hermiona uśmiechnęła się i teleportowała
do swojego nowego domu.
Na drugi dzień obudziła się w ramionach
Lucjusza. Szczęśliwa wtuliła się w niego mocniej.
I tak już miała budzić się codziennie.
******
Kilka lat później
Hermiona weszła niepewnie do Wielkiej Sali
i zaczęła żałować, że nie poczekała na męża. Wszystkie oczy zwróciły się
na nią i na Rinne.
–
Mamusiu, dlaczego wszyscy się na nas patrzą? – zapytała dziewczynka, wtulając
się w matkę.
– Dawno
mnie nie widzieli, skarbie – odpowiedziała Hermiona i pocałowała ją
w czoło.
– Herm!
– krzyknął Harry i podbiegł do przyjaciółki. – Jak się cieszę, że jednak
się pojawiłaś!
– Też
się cieszę – odpowiedziała Hermiona niepewnie.
– Chodź,
usiądź z nami! – powiedział Potter i zaciągnął przyjaciółkę do
stolika zajmowanego przez całą rodzinę Weasleyów.
Po radosnym przywitaniu Hermiona usiadła między
Harrym a Ronem.
– To
Twoja córka? – zapytał Ron, patrząc na dziewczynkę siedzącą na kolanach
Hermiony.
– Tak,
ma na imię Rinne – odpowiedziała z uśmiechem.
–
Mamusiu, mogę pogłaskać pieska? – zapytała Rinne, wskazując na Kła leżącego
w rogu Sali, wokół niego stało już kilkoro dzieci.
–
Możesz, skarbie – powiedziała Hermiona i postawiła córkę na podłodze
z uśmiechem, patrząc jak biegnie do zwierzaka.
–
Wróciłaś na stałe? – zapytała po chwili Ginny.
– Tak,
postanowiliśmy wrócić do Anglii. Australia jest wspaniała, ale po pięciu latach
zatęskniłam za krajem – odparła Hermiona.
–
a Twoi rodzice? – zainteresowała się Pani Weasley.
–
Zostali – powiedziała z uśmiechem. – Odkąd przywróciłam im pamięć, możemy
się widywać o każdej porze. w ich domu zamontowaliśmy sieć Fiuu.
–
a kim jest ojciec Rinne? – zapytał Ron.
– To… –
zaczęła, lecz przerwał im płacz dziecka. Hermiona zerwała się na równe nogi
i pobiegła do córeczki. – Skarbie co się stało?!
– Ten chłopiec powiedział, że jesteś szlamą i że ja jestem brudna, i że mam sobie iść, bo nie jestem godna, żeby się z nim bawić – załkała Rinne.
– Ten chłopiec powiedział, że jesteś szlamą i że ja jestem brudna, i że mam sobie iść, bo nie jestem godna, żeby się z nim bawić – załkała Rinne.
– Że
co?! – usłyszeli wściekły głos Lucjusza Malfoya, który wszedł właśnie do
Wielkiej Sali i spojrzał na rozgrywającą się scenę z beznamiętnym
wyrazem twarzy. – Kto jest ojcem tego dzieciaka?
– Ja,
panie Malfoy – odezwał się Teodore Nott z uśmiechem, myśląc, że dostanie
pochwałę za tępienie szlamy. Malfoyowie byli wzorem dla czarodziei czystej
krwi, ze względu na długą tradycję jaki i na bogactwo.
– Więc
naucz bachora jak ma traktować lepszych od siebie! – rozkazał Lucjusz,
podchodząc do Hermiony i biorąc z jej objęć Rinne. – Nie płacz,
księżniczko.
–
Tatusiu, a mogę bawić się z pieskiem? – zapytała cicho.
–
Oczywiście, że tak! – odpowiedział stanowczo. Rinne uśmiechnęła się promienie
i przytuliła ojca.
–
Tatusiu, postaw mnie! – poprosiła, gdy to zrobił, podeszła do syna Notta. –
Mogę się bawić z Kłem, tak powiedział mi tatuś, a jak tatuś coś mówi,
to tak jest! – powiedziawszy to, spojrzała na matkę z uśmiechem. – Prawda,
mamusiu?
– Zazwyczaj
– zaśmiała się Hermiona, podeszła do Lucjusza i chwilę później wtulała się
w jego bezpieczne ramiona.
– Nott
sądzę, że ty i twój syn macie coś do powiedzenia mojej żonie i córce
– powiedział Malfoy zimnym głosem.
Dopiero teraz Hermiona zwróciła uwagę na ciszę
panującą w Wielkiej Sali. Rozejrzała się i ujrzała rodzinę Weasleyów,
Harry’ego i resztę patrzących na nią i Lucjusza w szoku.
– Tak,
panie Malfoy – wyjąknął Nott i podszedł do Hermiony. – Przykro mi, że mój
syn panią obraził, pani Malfoy – wysyczał w jej kierunku.
– Nott,
z szacunkiem – warknął Malfoy.
–
Kochanie, odpuść mu – poprosiła Hermiona i pocałowała go czule. – Nie chcę
słuchać nieszczerych przeprosin.
– Zaraz
będą szczere – powiedział stanowczo Malfoy.
–
Lucjuszu – wyszeptała Hermiona.
– Nott
zejdź mi z oczu – warknął blondyn.
– Sądzę,
panie Nott, że najlepiej będzie, jeżeli posłucha pan pana Malfoya – odezwał się
Dumbledore, podchodząc do niech.
– Jack
idziemy! – mruknął Nott i wraz z żoną i synem wyszedł z Wielkiej
Sali.
– Kieł
to wspaniały pies – Dumbledore zwrócił się do Rinne, głaszczącej psa.
– Aha –
przytaknęła z uśmiechem. – a ja też mam pieska!
–
Naprawdę? – zapytał zachwycony Dumbledore. – a jak ma na imię?
– Kulka
– odpowiedziała radośnie. – Tatuś dał mi go na urodziny, wyglądał jak mała
kuleczka! Prawda, tatusiu?!
– Prawda
– odpowiedział Malfoy.
–
Hermiona, jak mogłaś za niego wyjść! – wrzasnął Ronald, odzyskując głos.
– Nie
tym tonem! – warknął Malfoy.
–
Mionka, dlaczego nam nie powiedziałaś? – zapytała Ginny, podchodząc do nich.
– Gdy
wyjeżdżałam, padło wiele słów, przez co nie wiedziałam, czy chcecie ze mną
rozmawiać – odpowiedziała cicho.
– Och,
Hermi! – Ginny przytuliła ją mocno. – Bardzo za tobą tęskniłam.
– Ja za
wami też – przyznała z ulgą.
–
Tatusiu, dlaczego mamusia jest smutna? – zapytała Rinne, patrząc na matkę ze
strachem.
– Nie
jestem smutna, tylko szczęśliwa – powiedziała Hermiona z uśmiechem i przytuliła
córeczkę.
– To
dobrze, tatuś nie będzie musiał nikogo bić – odpowiedziała Rinne i pobiegła
z powrotem do psa.
– Bić? –
zdziwił się Harry.
– Ja
bronie swoich najbliższych, Potter – warknął Malfoy.
–
Lucjuszu – upomniała go Hermiona.
– Nie
będę miły! – wysyczał.
–
Będziesz – powiedziała pewnie i uśmiechnęła się słodko.
–
Będziesz! – krzyknęła radośnie Rinne.
– Obie
przeciwko mnie?! – zapytał, krzyżując ramiona na piersi i patrząc na nie
surowo.
– My?! –
Hermiona udała zdziwioną i podeszła do męża. – Nigdy!
– Nigdy
– powtórzyła ze śmiechem Rinne.
–
Musiałbym was nie znać – mruknął.
–
i tak nas kochasz – wyszeptała Hermiona, przytulając się do niego.
– Masz
rację – odparł cicho.
–
Hermiono, usiądziecie z nami? – zapytała Ginny.
–
Oczywiście – odparła Hermiona.
–
a ja mogę pobawić się z Kłem? – zapytała Rinne.
– Tak –
odparł Lucjusz i przesunął groźnym wzrokiem po wszystkich. – Jeżeli
jeszcze ktoś spróbuje ci czegoś zabronić, masz mi o tym powiedzieć!
–
Dobrze, tatusiu – obiecała Rinne.
–
Lucjuszu, Rinne sobie poradzi – zapewniła go Hermiona, gdy usiedli przy stole
i zauważyła, że blondyn co chwile zerka w stronę córki.
– Nie
musi sobie radzić, od tego ma mnie – warknął.
–
Lucjuszu nie będziesz z nią do końca życia, gdy wyjdzie za m… – nie
dokończyła, ponieważ wybuchnęła śmiechem na widok zaszokowanej miny męża. – Ale
ty zdajesz sobie sprawę, że ona kiedyś dorośnie, prawda?
–
Severus uwarzy eliksir i na zawsze taka pozostanie – warknął.
– Nie ma
takiej opcji – wyszeptała mu do ucha Hermiona i pocałowała czule.
–
Hermiono, opowiedz, co się z tobą działo – poprosiła Ginny, a reszta
jej przytaknęła.
–
a co was to obchodzi? – warknął Malfoy.
–
Skarbie – odezwała się Hermiona proszącym tonem.
– Nie
proś mnie o bycie miłym – wysyczał.
– Na
chwilę proszę – wyszeptała.
–
Chwilę… idę do Severusa, na pewno w lochach ma ognistą! – warknął,
pocałował ją w czoło i skierował się ku drzwiom.
–
Tatusiu, gdzie idziesz? – zapytała Rinne, podbiegając.
Hermiona w tym momencie zachichotała.
–
i nici z picia whisky – mruknęła.
– Do
wujka Severusa – odpowiedział Lucjusz i chciał iść dalej.
–
a ja też mogę iść? – zapytała Rinne z proszącą minką.
Lucjusz spojrzał na Hermionę szukając ratunku,
lecz gdy zobaczył jej rozbawienie, wziął Rinne na ręce i wyszedł z Wielkiej
Sali.
–
Dlaczego powiedziałaś, że nici z whisky? – zapytała zaciekawiona pani
Weasley.
–
Lucjusz nie pije przy Rinne – odparła Hermiona, wzruszając ramionami.
– To on
przejmuje się dzieckiem? – prychnął Ron.
– Tak,
Ronaldzie, Lucjusz jest wspaniałym ojcem, jak i mężem! – powiedziała
stanowczo. – Dba o Rinne i o mnie.
–
i ty niby dziwisz się, że nie mogę w to uwierzyć? – zapytał z pretensjami.
– To Śmierciożerca, który…
Nie dokończył, ponieważ Hermiona wstała i wylała
na niego zawartość swojej szklanki.
– Byłeś,
jesteś i będziesz idiotą Ronald! – powiedziała i spojrzała na
wszystkich z lekkim uśmiechem. – Przepraszam za tę scenę, ale nie
wytrzymałam. Ginny jakbyś chciała się spotkać, możesz mnie znaleźć w Malfoy
Manor i mówię to do każdego oprócz Ronalda. Żegnam - powiedziała i obróciwszy
się na pięcie, wyszła z Wielkiej Sali.
–
Hermiono, co się stało? – zapytał Lucjusz, gdy ujrzał żonę w drzwiach
salonu Snape’a.
– Nic –
odpowiedziała, nie patrząc mu w oczy.
–
Cholera, wiedziałem, że któryś z tych kretynów cię zdenerwuje! – warknął
i wyszedł.
– Nie
mogę tego przegapić – mruknął Snape i rozbawiony ruszył za przyjacielem.
–
Mamusiu, gdzie poszedł tatuś? – zapytała zdziwiona Rinne.
–
Zgredku! – zawołała Hermiona, zaraz obok pojawił się skrzat.
–
w czym pomóc ? – zapytał z uśmiechem.
–
Przypilnuj Rinne – powiedziała i szybko wybiegła.
Hermiona wbiegła do Wielkiej Sali i westchnęła
na widok męża trzymającego za kołnierz Rona i patrzącego na niego w taki
sposób, że można było się domyślić, że rudzielec nie pożyje długo.
Wszyscy bali się poruszyć, z wyjątkiem
Snape’a który obserwował tę scenę z rozbawieniem.
–
Lucjuszu, zostaw go! – powiedziała stanowczo Hermiona, podchodząc do nich.
–
Najpierw cię przeprosi – warknął.
– Ale ja
nie chcę od niego przeprosin! – odpowiedziała, przewracając oczami. – Nie
interesuje mnie, co on mówił, mówi czy będzie mówił! Więc puść go!
– Nie
daj się, Malfoy – wtrącił się rozbawiony Snape.
– Jasne,
podpuszczaj go jeszcze! – wykrzyknęła zirytowana Hermiona. – Ciekawe co na to
powie Sky!
Snape spojrzał na nią wściekłym wzrokiem.
– Nie
powiesz jej! – warknął.
– Jak
się nie uspokoisz to powiem! – odpowiedziała. – Ciekawe jak się będziesz
tłumaczył przed żoną!
– Malfoy
ostrzegałem cię przed Gryfonami! – powiedział z pretensją w głosie
Snape. – Naprawdę musiałeś się z nią ożenić?!
–
Lucjuszu, puść pana Wesleya. Zdaje się, że już dostał swoją lekcję – poprosił
Dumbledore.
– Nie
wydaje mi się – warknął blondyn.
– No
jasne – fuknęła Hermiona. – Pobij go jeszcze! a ja sobie poczekam! Co
z tego, że twoja córeczka siedzi tylko ze Zgredkiem w lochach i czeka
na tatusia!
– Nic
jej przez chwilę nie będzie! – warknął.
–
a pomyślałeś o mnie? – zapytała, kładąc ręce na biodrach. – Mam się
nie denerwować! a jak mam tego nie robić, skoro chcesz pobić Rona?
–
Cholera. – Malfoy puścił rudzielca i spojrzał wściekły na żonę. – Wcale
się nie denerwujesz!
–
Możliwe – odpowiedziała z niewinnym uśmiechem. – Ale ty nie będziesz
ryzykował mojego i dziecka zdrowia!
–
Dlaczego zawsze to robisz?! – warknął, patrząc na nią oskarżycielsko.
– Co
robię? – zapytała, przytulając się do niego.
– Musisz
bronić zawsze kretynów?! – mruknął.
– Tak –
odpowiedziała rozbawiona i pocałowała go czule. – a teraz możemy
wracać do domu?
– Nie
idźcie jeszcze! – poprosiła Ginny, podchodząc do Hermiony. – Tyle czasu się nie
widziałyśmy!
– Ronald
masz coś do powiedzenia Hermionie? – zapytała surowym głosem pani Weasley.
–
Przepraszam – powiedział zawstydzony rudowłosy.
–
Zapomnijmy o tym – poprosiła Hermiona i spojrzała na męża.
– Niech
ci będzie – warknął. – Idę po Rinne.
–
Lucjuszu – wyszeptała, patrząc mu w oczy. – Zostaniemy?
Malfoy spojrzał na Rona z nienawiścią
w oczach, następnie przeniósł wzrok na żonę i westchnął.
– Jeżeli
tego chcesz – mruknął i wyszedł.
Hermiona usiadła z Harrym i Weasleyami.
– Nie
mogę uwierzyć, że wyszłaś za Malfoya – powiedział Harry z niedowierzaniem.
– Ja
nieraz też – odpowiedziała ze śmiechem Hermiona.
– Jesteś
szczęśliwa? – zapytała poważnie pani Weasley.
– Tak –
odparła Hermiona. – Lucjusz się zmienił, on… on jest wspaniałym mężem i ojcem.
Choć to trochę niewiarygodnie brzmi.
– Trochę
– przyznał Ron.
Lucjusz wrócił po chwili wraz z Rinne.
Wbrew obawom blondyna, spędzili miło czas, choć może było to spowodowane
bladością i strachem w oczach Rona, za każdym razem gdy Malfoy
patrzył na niego z beznamiętnym wyrazem twarzy.
Gdy wrócili do Malfoy Manor, Hermiona była
szczęśliwa lecz zmęczona. Szybko wzięła prysznic i położyła się do łóżka,
czekając na Lucjusza, który usypiał Rinne.
Gdy blondyn się pojawił, uśmiechnął się na
widok żony leżącej na plecach i gładzącej się po lekko zaokrąglonym
brzuchu. Nie zauważyła jego powrotu więc mógł posłuchać jej „rozmowy” z nienarodzonym
dzieckiem.
–
Dzisiaj było naprawdę miło – mówiła. – Cieszę się, że znowu nawiązałam kontakt
z Ginny i Harrym…. Ron się nie zmienił nadal jest … narwany, no ale
to nie ważne! Nie mogę doczekać się, kiedy będziesz z nami kruszynko… –
Hermiona zauważyła stojącego w drzwiach Lucjusza. – Długo tu jesteś?
– Trochę
– zaśmiał się, widząc rumieniec pojawiający się na jej twarzy. Szybko się
przebrał i położył obok niej. – Chodź do mnie. – Brązowowłosa z uśmiechem
wtuliła się w niego.
–
Dziękuję – wyszeptała.
– Za co?
– zdziwił się.
– Za to,
że zgodziłeś się zostać na balu… Za to że zmusiłeś się do spędzenia czasu
z moimi przyjaciółmi…
– Dla
ciebie wszystko – przerwał jej i pocałował ją w czoło.
– Należy
ci się za to nagroda – wymruczała mu do ucha.
– Jaka?
– zapytał z szelmowskim uśmieszkiem.
–
Zgadnij – powiedziała, całując go czule.
– Podoba
mi się ta nagroda – wyszeptał i złączył ich usta w pocałunku.
Aww pierwsza!! *-* Extra, czekam na kolejne *,* <3 //Kaśka
OdpowiedzUsuńHej, zaczęłam czytać Twoje miniaturki jakiś czas temu. Bardzo podobają mi się pomysły i styl pisania w jakim tworzysz te wciągające mini opowiadania. Odważyłam się teraz napisać parę słów i życzyć dalszych sukcesów i pomysłowości :-)
OdpowiedzUsuńmmmmmm kocham <3 cudnie, znalazłam może ze 2 małe literóweczki, a poza tym super :) twoje miniaturki przekonały mnie do Lumione, bo wcześniej za nim nie przepadałam :P
OdpowiedzUsuńJeju *.* piękna :) kocham takiego Lucjusza :3 och i mają córeczkę :) i hate Ron :/ wspaniała i czekam na kolejną. Jaka to razem będzie? :)
OdpowiedzUsuńTeraz będzie o Hermionie i Zabinim :)
UsuńSlodka :* Oj jak ja lubie gdy Lucjusz jest taki opiekunczy :) Czekam na nastepna, weny~Tencza
OdpowiedzUsuńMiniaturka po prostu genialna i to jak na razie moje ulubione Lucmione ;)
OdpowiedzUsuńChoć najbardziej podobały mi się sceny z Severusem. Oni są po prostu świetni i te ich rozmowy... mogłabym je tak czytać godzinami ;)
Pozdrawiam
Cudaśne... Astoria i Sky takie miłe.. cudo <3 :-)
OdpowiedzUsuńWeny życzę D.
Nie lubię Lucmione,ale miniaturka ok ;-)
OdpowiedzUsuńRose jest genialna! Severus też boski :D A Malfoy to idiota jeśli uważał, że Miona będzie szczęśliwsza z kimś innym.
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka ;)
Świetne, gratulacje! Bardzo mi się podoba. Oby tak dalej. Jesteś niesamowita! Uwielbiam czytać twoje opowiadania:)
OdpowiedzUsuńCudowne ! Nic dodać nic ująć ! :)
OdpowiedzUsuńCudo <3 Przerwałam nawet oglądanie Sherlocka, żeby to przeczytać <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M.
fantastyczna taka urocza ;) nie mam słów do twojego talentu :) weny... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSłodko :D Przez ciebie (a może dzięki tobie) lubię Lucmione :D :*
OdpowiedzUsuńŚwietne,o kim będzie następna miniaturka?
OdpowiedzUsuńO Hermionie i Zabinim ;)
UsuńNo łał.Nic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńCudo.
Weny życzę.
Myślałas coś napisać o sevie i sky?
Ciekawie by było
Pozdrawiam
Myślałam, nawet powstało już kilka stron takiej miniaturki, ale nie wiem kiedy skończę :D
UsuńSam cukier :) Uwielbiam nadopiekuńczego Lucjusza :D
OdpowiedzUsuńWeny
Narcyza
Mimo, że nie lubię Lucmione to jakoś miniaturka mi się spodobała. Przepraszam, że nie komentowałam, ale dopiero dzisiaj zorientowałam się, że informacje o twoich nowościach mi się nie wyświetlają. Podobno dodałaś ostatnio coś 5 tygodni temu, cholerny bloger.
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś mnie informować o nowych miniaturkach? Byłabym ci wdzięczna. :)
Pozdrawiam!
Będę cię informowała nie ma problemu :)
UsuńUrocza miniaturka. Lucjusz pasuje mi na takiego dość zaborczego i zazdrosnego partnera ;) Czekam na kolejną miniaturę
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudownie :D A ilość słodyczy jest tak ogromna, że mam ochotę przeczytać to jeszcze raz :D Ron oczywiście jest głupkiem, a Lucjusz najlepszych ojcem ever :D uwielbiam zazdrosnych i zaborczych Malfoyów. Tacy są najlepsi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
To było świetne. Już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania o Lucjuszu i Hermionie. Mam nadzieję, że będzie jak najszybciej. Pozdrawiam serdecznie K.
OdpowiedzUsuńfantastyczna miniaturka ;))
OdpowiedzUsuńtaka długa i bardzo fajna ;P
Pozdrawiam i życzę duuużo weny ;**
Jak zawsze zarąbista miniaturka Kocham twoje miniaturki <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że długo nie będziemy czekać na następną:)
Pozdrawiamy MaMa i Zanett:*
super długo czekałam na Lucmione i się na niej nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnych.
Życzę weny i pozdrawiam Persefona
Cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo Cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo Możesz informować mnie o woich miniaturkach? Plose, plose, plose? Będę wdzięczna!-Lika
OdpowiedzUsuńDziękuję :) I spoko będę cię informowała :D
Usuń" - Przez tego cholernego Albusa i bycie jego cholernym szpiegiem mam dziwne priorytety – prychnął. - I jakoś mnie zabrało na sentymenty i uratowałem znowu świat!
OdpowiedzUsuń- Niby jak?
- No jak? - oburzył się Mistrz Eliksirów. - Ożeniłem się z najbardziej irytującą i pyskatą kobietą na tym marnym świecie! A medalu ani pomnika jak nie było tak nie ma!" -spadlam z krzesła ;D Odpowiedź Sky tez rozwala na łopatki. Fajna parka. Koooocham <3
Super ministurka
Pozdrowienia
Jane
Świetna miniaturka :D
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie mi się ją czytało :)
Czekam z niecierpliwością na następną :)
Weny :D
Ściskam ;*
e_schonheit ;*
Wspaniała miniaturka.
OdpowiedzUsuńLucjusz i Severus są niesamowici.
Niby tacy groźni, a robią wszystko co każą im żony.
Cieszę sie, że wszystko sie im ułożyło.
Napiszesz kiedyś miniaturkę o Draco i Astorii?
Pozdrawiam
Hermione Granger
Dziękuję :) A co do miniaturki o Astorii i Draco, to możliwe że kiedyś o nich napiszę :D
UsuńOMM, Lucmione <3 Mój ulubiony parring zaraz po dramione,
OdpowiedzUsuńWspaniale ci wszyła ta miniaturka,
Chyba najbardziej z niej zakochałam się w Sky, Severusek się ożenił *-* i w dodatku z taką ślicznością.
Cudoo.... :* :*
Pozdrawiam
Charlotte Petrova
http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/
Kiedy nowa miniaturka?
OdpowiedzUsuń21.05 :)
UsuńFantastyczna miniaturka *.* Skąd ty bierzesz takie pomysły :) Życzę weny i czekam nn :) Z.
OdpowiedzUsuńTo jest to co tygryski lubią najbardziej :-) Jest po prostu jak promyk słońca w te pochmurne dni :-)
OdpowiedzUsuńSuper miniaturka, ale mogłabyś pisać więcej Dramione, bo ja i moje koleżanki jesteśmy fankami tego gatunku i nie jesteśmy zbyt cierpliwe <3
OdpowiedzUsuńPiękne opow :) czekam na dłuuuuugie śliiiiczne miniaturki ^^
OdpowiedzUsuńCudowne :)
OdpowiedzUsuńMożesz mnie informować na blogu bo nie docierają do mnie informacje o nowych notkach :(
Btw. Nowy rozdział :D
http://ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com/2014/05/rozdzia-14-jak-dobrze-miec-przyjacioke.html
Zapraszam :)
|Weny.
Pozdrawiam,Lili :)
zapraszam na nową miniaturkę :
OdpowiedzUsuńhttp://miniaturki-roznej-tresci.blogspot.com
Witam,
OdpowiedzUsuńno tak, już coś podejrzewałam, jak Lucjusz kazał odnaleźć Draco Hermionę i zatrudnić, że coś się tutaj szykuje... a potem to rozstanie, bo chciał dla nien dobrze, i jaki opiekuńczy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie