wtorek, 13 maja 2014

Pokochać arystokratę

Pokochać arystokratę

Beta: Kite Millie

Nie zawsze życie układa się tak, jakbyśmy chcieli.
Hermiona dobrze o tym wiedziała. Gdy wojna się skończyła, miała nadzieję, że wreszcie będzie szczęśliwa. Odnalazła rodziców, wróciła do szkoły i ukończyła ją z wyróżnieniem. Wszystko zaczęło się psuć, gdy jej związek z Ronem nie wypalił. Rozstali się w gniewie, padło wiele słów, których żałowała, lecz nie mogła już nic zrobić. Ron układał sobie życie z Lavender, Ginny z Harrym, a ona? Postanowiła wyjechać, co wywołało wielką awanturę z przyjaciółmi, którzy nie mogli zrozumieć, po co chce szukać szczęścia gdzie indziej, skoro wszystko ma w Anglii. Gryfonkę zabolały te słowa. Miała nadzieję, że będą ją wspierać, więc, nie żegnając się z nikim, teleportowała się do Australii, gdzie mieszkali jej rodzice. Wynajęła własne mieszkanie i rozpoczęła nowe życie.
I tam właśnie spotkała wroga numer jeden. Draco Malfoy wpadł na nią w czasie spaceru ze swoją żoną, Astorią. Hermiona nie chciała kłócić się w chwili, gdy odpoczywała na ławce w parku po całym dniu poszukiwania pracy, dlatego schowała się za gazetą.
 – Granger, gazeta jest za mała, by schować tę twoją szopę – usłyszała kpiący głos i chwilę później odgłos uderzenia. Zaciekawiona wyjrzała znad gazety i uśmiechnęła się na widok blondyna masującego tył głowy. – Za co?
 – Za głupie odzywki – warknęła Astoria i spojrzała na Hermionę. – Przepraszam za niego, on naprawdę nie jest taki zły gdy…. śpi i o jeść nie woła.
Gryfonka nie wytrzymała i zaśmiała się głośno.
 – z czego się śmie… – zaczął Malfoy, ale widząc spojrzenie żony, tylko prychnął.
 – Jeszcze raz za niego przepraszam…. – Astoria przewróciła oczami, słysząc, jak blondyn przeklina pod nosem.
 – Nic się nie stało – Hermiona uspokoiła się. – On już tak ma… to beznadziejny przypadek.
 – Och, wiem – Pani Malfoy westchnęła ciężko. – Ale przed ślubem nikt mnie nie ostrzegł, że będę musiała go wychowywać. – Rozłożyła bezradnie ręce. – Co ta miłość z człowiekiem robi?
 – Tori! – krzyknął oburzony Draco.
 – Oj no przecież żartuję. – Pocałowała go czule, na co uśmiechnął się krzywo. – a teraz zapytaj Hermionę o to, o co miałeś! – rozkazała.
 – On ma mnie o coś zapytać? – zdziwiła się.
 – Tak – Malfoy westchnął. – Malfoy Corporation się rozrasta, jako że nasza firma jest światowej sławy, zatrudniamy tylko najlepszych… Powiem wprost, mój ojciec kazał cię znaleźć i zatrudnić jako naszego Mistrza Eliksirów!
 – Mnie? – potrząsnęła głową z niedowierzaniem. – Czemu ja? i po co wam Mistrz Eliksirów? Przecież produkujecie miotły wyścigowe.
 – i ona podobno jest taka mądra? – prychnął Draco, patrząc na Astorię.
 – Nie każdy interesuje się tym co ty – mruknęła, wzruszając ramionami.
 – Dobra… dlaczego ty? Wuj Severus może i był na ciebie cięty, ale powiedział, że byłaś znośną uczennicą, a w jego ustach to nie lada komplement… a Mistrz Eliksirów nam po to, że w czasie testowania nowych modeli dochodzi często do kontuzji, wtedy eliksiry są niezbędne, a też wiele z nich służy do ulepszania mioteł…
 – Dobrze, rozumiem… – przerwała mu. – Od kiedy mam zacząć?
 – Zgadzasz się? – zdziwił się. – Nie chcesz się pokłócić?!
 – Może innym razem. – Machnęła ręką. – Teraz ta praca spadła mi jak z nieba.
 – To świetnie. – Astoria klasnęła w dłonie. – Właśnie wybieramy się do Lucjusza, więc chodź z nami i wszystko obgadacie na miejscu!
Nie czekając na odpowiedź Gryfonki, wzięła ją pod ramię i teleportowała przed białą wille.
Gdy Hermiona weszła do środka. zdziwił ją wystrój domu. Spodziewała się marmurów, wielkich minimalistycznie udekorowanych pomieszczeń, a weszła do przytulnego i ciepłego wnętrza.
Draco minął ją bez słowa i wszedł do pierwszego pomieszczenia po prawej.
Astoria widząc jej zaciekawione spojrzenie, zaśmiała się.
 – Wiem, nie pasuje to do Wielkich Malfoyów, ale na szczęście pozwolili mi zabawić się w dekoratorkę. – Uśmiechnęła się promiennie.
 – Udało ci się – przyznała z podziwem Hermiona, chciała coś jeszcze dodać, ale w tej chwili zjawił się Lucjusz z poważną miną.
 – Dowiedziałem się, że jest pani zainteresowana pracą u nas, panno Granger – zwrócił się do niej, mrużąc oczy.
 – Tak – odpowiedziała dziwnie onieśmielona.
 Sama się tym zdziwiła, zawsze hardo patrzyła na Malfoya a teraz? Coś się zmieniło, lecz postanowiła szybko rozwikłać tą zagadkę.
Na drugi dzień rozpoczęła pracę w australijskiej firmie Malfoyów.
Rozwiązanie zagadki zajęło jej trzy miesiące…. Lucjusz okazał się zupełnie innym człowiekiem. Brak Czarnego Pana spowodował zmianę jego zachowania. Oczywiście nie był miły, sympatyczny i skromny, ale nie czepiał się jej pochodzenia, odnosił się do niej z szacunkiem, przeważnie, no i dzięki temu, że często musiał nadzorować pracę Hermiony, spędzał w jej towarzystwie bardzo dużo czasu. Na początku oboje czuli się nieswojo, ale z czasem zaczęli rozmawiać swobodnie. Choć blondyn nie był skory do zwierzeń i odpowiadał na jej pytania najczęściej półsłówkami, to, z tego co udało jej się dowiedzieć, w czasie częstych spotkań z Astorią, z którą się zaprzyjaźniła na złość Draconowi, Narcyza i Lucjusz byli w małżeństwie nieszczęśliwi. Dopiero po wojnie zdecydowali się na rozwód, co obojgu dobrze zrobiło. Teraz utrzymywali poprawne relacje i każde z nich mogło układać sobie swoje życie bez Voldemorta oraz innych problemów.
Wracając do zagadki… Hermiona poznała jej rozwiązanie pewnego wieczoru, gdy została dłużej w pracy, chcąc dokończyć Eliksir Szkiele – Wzro.
 – Panno Granger, naprawdę nie ma pani co robić w piątek wieczorem? – usłyszała rozbawiony głos Lucjusza.
 – Nie bardzo. – Wzruszyła ramionami, nie przerywając pracy.
 – Zadziwia mnie pani – mruknął, podchodząc do niej i stając za jej plecami.
Hermiona zaskoczona jego bliskością podskoczyła i wsypała całą garść kieł węża, zamiast trzech sztuk. Eliksir zaczął dymić, Hermiona pisnęła, gdy została powalona na ziemię i przykryta ciałem blondyna. Po chwili usłyszała wybuch. Gdy zdecydowała się otworzyć oczy, spotkała się ze spojrzeniem Lucjusza. Nie wiedziała, czy to ona uczyniła pierwszy krok, czy on, ale po chwili całowali się namiętnie.
I właśnie w tym momencie Hermiona odkryła, że zakochała się w blondynie.
Zostali parą, na co Draco zareagował długim nerwowym chichotem, nie mogąc uwierzyć, że jego dumny ojciec związał się z... Gryfonką Hermioną Granger!
Hermiona po dwóch miesiącach zamieszkała z Lucjuszem. Wydawało się jej, że blondyn jest tak samo zaangażowany jak ona, lecz niestety nie usłyszała jeszcze upragnionych słów. Postanowiła być cierpliwa i poczekać na wyznanie miłości. Ona sama wiele razy użyła już słów „kocham cię”. Za każdym razem Lucjusz uśmiechał się i ją całował. 
Hermiona przyzwyczaiła się do jego skrytości i nie naciskała. Wystarczyła jej świadomość, że przecież nie byłby z nią, gdyby nie była dla niego ważna.
******
Hermiona czytała w salonie książkę, gdy do pomieszczenia weszli niespodziewani goście. Spojrzała zaskoczona na Severusa Snape’a, który wszedł do jadalni, trzymając za rękę blondwłosą piękność.
 – Granger straciła głos? Chwała Merlinowi – warknął, widząc jej minę.
 – Kochanie, bądź miły – upomniała go towarzyszka i uśmiechnęła się do Gryfonki. – Jestem Sky, a mojego męża chyba już znasz…
 – Znam… znaczy miło mi – powiedziała Hermiona.
 – Gdzie Lucjusz? – zapytał Snape.
 – w gabinecie – odpowiedziała.
Severus nie powiedziawszy nic, wyszedł.
 – Brakuje mu dobrego wychowania – prychnęła Sky ze śmiechem. – Ale mino to go kocham.
 – Profesor ma… trudny charakter – mruknęła Hermiona.
 – Trudny to za mało powiedziane – parsknęła. – Gdy się poznaliśmy, powiedział mi, żebym się do niego nie przyzwyczajała, ponieważ nie wytrzymam z nim długo z powodu jego charakteru… Pech chciał, że ja lubię wyzwania. – Uśmiechnęła się promiennie. – I w ten oto sposób ten denerwujący mężczyzna jest na mnie skazany!
 – Jesteś odważna – zaśmiała się Hermiona.
 – Wiem – przyznała Sky skromnie i usiadła obok niej. – Jesteś związana z Lucjuszem?
 – Hm… tak – zarumieniła się.
 – Cieszę się – odparła Sky. – Mój kuzyn zasługuje na szczęście. – Poklepała ją po ręce. – Dobrze, że jesteście razem. Obawiałam się, że już do końca życia będzie sam.
 – Jeżeli to by ode mnie zależało, to bym z nim została na zawsze – powiedziała Hermiona, dziwiąc się sama sobie, że zwierza się dopiero co poznanej kobiecie.
 – Będzie głupcem, jeżeli pozwoli ci kiedyś odejść – mruknęła Sky, a widząc zaskoczone spojrzenie Hermiony, wyjaśniła. – Lucjusz powiedział mi o tobie przy Severusie, który musiał dodać coś od siebie – prychnęła.
 – Na pewno nic miłego. – Gryfonka skrzywiła się.
 – Nie było tak źle – zaśmiała się Sky. – Severus jest kretynem, ale nie jest aż tak głupim, by obrażać kobietę Lucjusza… Nazywał cię panną – wiem – to – wszystko i powiedział, że byłaś bardzo pilną uczennicą… Tyle że użył innych słów.
 – Domyślam się – Hermiona uśmiechnęła się.
Polubiła blondynkę.
Rozmawiały godzinę, gdy do jadalni wrócili mężczyźni.
 – O, wrócili nasi wspaniali panowie – powiedziała Sky z przesadną radością.
 – Jak ty z nią wytrzymujesz? – zapytał Lucjusz, patrząc na Snape z krzywym uśmieszkiem.
 – Przez tego cholernego Albusa i bycie jego cholernym szpiegiem, mam dziwne priorytety – prychnął. – I jakoś mnie zabrało na sentymenty, i uratowałem znowu świat!
 – Niby jak?
 – No jak? – oburzył się Mistrz Eliksirów. – Ożeniłem się z najbardziej irytującą i pyskatą kobietą na tym marnym świecie! a medalu ani pomnika jak nie było, tak nie ma!
Hermiona spojrzała na Sky, która zmrużyła oczy, zacisnęła usta i zwróciła wzrok na śmiejących się mężczyzn.
 – Severusku, mój kochany – zaczęła, a Hermiona już zauważyła, jak Snape zjeżył się na zdrobnienie swojego imienia. – Medalu i pomniku nie dostałeś, ponieważ to nie tobie należy się nagroda. Tylko mnie. Pomyśl logicznie. Kto z tobą wytrzymuje całe dnie i noce? Kto cię jeszcze w nocy nie udusił poduszką?! No ja! i to dlaczego? Bo mam za miękkie serce… Och, ja wspaniała!
Hermiona nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem, co spotkało się z wściekłym pomrukiem Snape’a, który podszedł do żony i założył ramiona na piersi.
 – i co teraz? – zapytała ze słodkim uśmiechem.
 – Co ja z tobą mam?! – warknął.
 – Raj na ziemi, kochanie – odpowiedziała, zarzucając mu ramiona na szyję i pocałowała namiętnie.
Hermiona uśmiechnęła się do Lucjusza, który przywołał ją ruchem ręki.
 – Oni mogą tak dość długo – mruknął i wyszli razem z salonu.
******
Hermiona była szczęśliwa od tego dnia. Zaprzyjaźniła się ze Sky, spotykały się często także w towarzystwie Astorii. Malfoy Corporation osiągnęło sukces w Australii, przez co Lucjusz postanowił otworzyć nową siedzibę w Sydney. Zarząd na czele z blondynem przeniósł się do nowego budynku. Laboratorium Hermiony nie zostało przeniesione, więc arystokrata rzadko pojawiał się w czasie pracy u Gryfonki, lecz jej to nie przeszkadzało. Za każdym razem gdy wracała do domu, wiedziała, że nie będzie sama. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby być bardziej szczęśliwa. Dwa dni później, gdy wróciła wcześniej z pracy, źle się poczuła. Nie chcąc niepokoić Lucjusza, nie powiedziała mu o tym. Sama zaś zapisała się na wizytę do Munga, gdzie dowiedziała się, że oczekuje dziecka. Najpierw była zdumiona, potem przerażona, a na koniec szczęśliwa.
Nie mogła doczekać się, jak powie o tym Lucjuszowi! Razem będą cieszyć się z dziecka, przygotują pokój…
Niestety najczęściej nasze marzenia i życzenia spotyka rzeczywistość, która wszystko niszczy….
Gdy weszła do Malfoy Manor, zdziwiona zauważyła otwarte na oścież drzwi gabinetu blondyna. Zawsze pilnował, by były zamknięte, ponieważ to jego samotnia. Nikt nie miał do niej wstępu prócz Snape’a i Dracona, taka męska jaskinia…
 – Lucjusz? – zawołała.
Chwilę później stał przed nią z beznamiętnym wyrazem twarzy.
 – Dobrze że już jesteś – warknął i wskazał ręką na salon. – Musimy porozmawiać!
 – Stało się coś? – zapytała ze strachem, na widok jego miny.
 – Przemyślałem wszystko… Sądzę, że nasz związek był złym pomysłem – powiedział poważnie.
 – Co? – wykrzyknęła zdumiona. – o czym ty mówisz?
 – o tym Granger że było miło, ale się skończyło – odparł.
 – Ale jak to możliwe? Przecież byliśmy szczęśliwi i… – nie dokończyła.
 – Granger, ty naprawdę myślałaś, że jesteś dla mnie ważna? – zakpił.
Hermiona nie mogła uwierzyć, że Lucjusz może być wobec niej tak okrutny.
Nie mogąc więcej znieść, teleportowała się do swojego dawnego lokum. Weszła do mieszkania i rozejrzała się dookoła. Łzy nadal płynęły. Nie próbowała ich ścierać. Wiedziała, że to beznadziejne, lecz miała nadzieję wypłakać wszystko, co ją bolało i zapomnieć choć na chwilę, że mężczyzna, którego kocha całym sercem, znudził się nią właśnie teraz, gdy miała nadzieję, że ich dziecko będzie dla niego ważne.
Westchnęła i położyła dłonie na swoim jeszcze płaskim brzuchu.
 – Będzie dobrze – wyszeptała niezbyt przekonująco. – Będziesz miała kruszynko mnie, wujków, ciocie, kochających dziadków… a twój tatuś nie będzie o tobie wiedział. – Hermiona spojrzała na zdjęcie stojące na kominku przedstawiające ją i Lucjusza. – Powiem ci skarbie, że nie żałuję niczego, co zdarzyło się przez ten czas, a tym bardziej tego, że ty pojawisz się na świecie! Będziesz miała w sobie cząstkę Lucjusza…

Zawsze wyobrażałam sobie, że gdy będę miała dziecko, jego ojciec będzie przy mnie, będzie mnie kochał i się o mnie troszczył, ale dzięki mojej naiwności wybrałam Malfoya, który nie zhańbi nazwiska, żeniąc się ze szlamą. Przez to że go pokochałam, nadal trwałam w naszym układzie, bez zobowiązań, patrzyłam na świat przez różowe okulary, miałam nadzieję, że mnie pokocha, że zmieni zdanie… Przez to ty nie będziesz miała, kruszynko, tatusia, który by ci czytał bajki, opiekował się tobą… – Hermiona przypomniała sobie wszystkie takie chwilę ze swoim ojcem. Jej dziecko nie zazna nigdy czegoś takiego. – Może pewnego dnia pokocham jakiegoś mężczyznę? – mruknęła cicho. – Choć nigdy go nie pokocham, może on będzie naszą dwójkę kochał… – Hermiona nie wytrzymała osunęła się na kolana i zaniosła się szlochem. – Ja nie chcę nikogo innego! Chcę Lucjusza! Chcę, żeby przyszedł po mnie i wyznał mi miłość, by nigdy więcej nie pozwolił mi odejść!
Była Gryfonka nie wiedziała, ile czasu spędziła na podłodze. Otrząsnęła się, gdy poczuła głód. Wiedziała, że musi się dobrze odżywiać dla dobra dziecka.
Wstała więc i przygotowała sobie kolację. Zjadła ją niechętnie, po czym wzięła kąpiel i położyła się spać.
Nie mogła zasnąć, więc wpatrywała się w sufit, układając plan na życie.
******
Tydzień później Hermiona weszła do poczekalni w Mungu i usiadła na krześle, czekając na swoją kolej.
 – Hermiona? – usłyszała i zaskoczona spojrzała na Astorię. – Co ty tu robisz?!
 – Ja… – zaczęła, lecz dziewczyna jej nie pozwoliła dokończyć.
 – Jesteś w ciąży – stwierdziła i usiadła obok. – Lucjusz jest ojcem?
 – Tak – wyznała, widząc, że kłamstwo na nic się tu zda.
 – To gdzie on jest? – zapytała Astoria, rozglądając się po poczekalni.
 – On nie wie – wyszeptała Hermiona.
 – Jak nie wie?! – krzyknęła Pani Malfoy, lecz zaraz umilkła, gdy kilka osób spojrzało na nią z naganą. – Jak to nie wie? – zapytała już ciszej.
 – Powiedział, że z nami koniec – powiedziała, powstrzymując łzy. – Nie zdążyłam mu powiedzieć…
 – Więc ja mu powiem – odpowiedziała zdecydowanym głosem Astoria.
 – Nie! – Hermiona spojrzała na nią prosząco. – On nie może się dowiedzieć!
 – Dlaczego? – zdziwiła się Astoria.
 – Nie chcę, by wrócił dlatego, że musi – powiedziała z goryczą. – Chcę, żeby mnie kochał, ale, jak widać, to nie jest możliwe, więc najlepiej będzie, jeżeli się nie dowie!
 – Hermiono… – zaczęła Astoria i spojrzała na nią ze współczuciem. – Rozumiem twój punkt widzenia, choć sądzę, że mój teść ma prawo wiedzieć o dziecku… Ale uszanuję twoją decyzje, lecz Draco musi się dowiedzieć!
 – Ale…
 – Hermiono, on mu nie powie, już moja w tym głowa – obiecała Astoria. – Ale ja nie umiem przed nim nic ukryć.
 – Dobrze – Hermiona westchnęła. – Ale proszę, nie wygadaj się przed Lucjuszem.
 – Panna Granger – usłyszała głos lekarza.
 – Muszę iść. – Hermiona wstała.
 – Hermiono, myślałam, że się kochacie – powiedziała jeszcze Astoria ze smutną miną.
 – Ja też tak myślałam – odpowiedziała Hermiona z wymuszonym uśmiechem. – Ale jak widać obie się myliłyśmy.
Była Gryfonka wróciła do domu i opadła na kanapę. Szybko wyciągnęła z torebki zdjęcie jej dziecka. Spojrzała na czarno biały wydruk i uśmiechnęła się z czułością.
 – Moja kruszynka – wyszeptała. Uzdrowiciel powiedział, że jest w drugim miesiącu. Hermiona sądziła, że dziecko zostało poczęte w dzień, w którym Lucjusz wrócił wcześniej z pracy. Przypominając sobie te chwile, od razu poczuła łzy. Już miała znowu zacząć płakać, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
Szybko do niech podeszła i zaszokowana spojrzała na Draco stojącego w progu.
 – Witaj, Granger – powiedział z cynicznym uśmieszkiem i nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka.
 – Astoria ci powiedziała – domyśliła się.
 – Tak – mruknął i usiadł na kanapie. – Ojciec…
 – On nie może się dowiedzieć! – przerwała mu gwałtownie Hermiona.
 – Słyszałem – warknął. – Ale nie zgadzam się z tym!
 – Draco, ja nie mogę pozwolić, by moje dziecko było nie chciane przez swojego ojca! – powiedziała załamana.
 – Mój ojciec rozstał się z tobą, bo cię kocha – odpowiedział Draco, patrząc na nią uważnie.
 – Nie żartuj sobie ze mnie – załkała, chowając twarz w dłoniach.
 – Nie żartuję – warknął. – Mój ojciec ubzdurał sobie, że zasługujesz na kogoś młodszego!
 – Jak młodszego? – zapytała zaszokowana.
 – Malfoyowie są bardzo dumni, naprawdę sądzisz, że powiedziałby ci o tym? – zakpił Malfoy.
 – a lepiej rujnować mi życie?! – wykrzyknęła.
 – Nie denerwuj się tak – powiedział, patrząc z niepokojem na jej jeszcze płaski brzuch.
 – Gdzie on jest? – zapytała Hermiona.
 – w biurze – odpowiedział, z krzywym uśmieszkiem obserwując, jak była Gryfonka wybiega z mieszkania.
Hermiona teleportowała się do poczekalni firmy Malfoya.
Siedziało tu kilka osób, a recepcjonistka powitała ją uśmiechem.
 – w czym mogę pomóc? – zapytała, gdy Hermiona do niej podeszła.
 – Muszę rozmawiać z Lucjuszem… z panem Malfoyem – powiedziała poważnie.
 – Musi pani poczekać – odpowiedziała kobieta. – Pan Malfoy nie pozwolił sobie teraz przeszkadzać, a wiele osób – tu wskazała na ludzi znajdujących się w poczekalni – czeka na spotkanie.
 – a może mi pani powiedzieć, gdzie jest jego gabinet? – zapytała Hermiona, rozglądając się.
 – To te dębowe drzwi, lecz… – Hermiona jej już nie słuchała, tylko szybko podeszła do wskazanych drzwi i nie pukając, weszła do środka.
 – Mówiłem, żeby mi nie przeszkadzać – warknął Malfoy, pochylając się nad jakimiś dokumentami.
 – No to masz pecha – powiedziała Hermiona, zakładając ramiona na piersi.
 – Panie Malfoy ona… – Recepcjonistka wpadła przerażona do gabinetu.
 – Wyjdź – warknął w jej stronę Malfoy, kobieta szybko opuściła pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi.
Lucjusz wstał od biurka i spojrzał z beznamiętnym wyrazem twarzy na Hermionę.
 – Co cię tu sprowadza?
 – Chcę się dowiedzieć, czy naprawdę jesteś takim kretynem, za jakiego cię mam – powiedziała poważnie.
 – o co ci chodzi?! – warknął.
 – Możesz mi powiedzieć, dlaczego, jeżeli mnie kochasz, odszedłeś? – zapytała, podchodząc do niego.
 – Nie kocham cię – powiedział stanowczo. Gdyby go nie znała, uwierzyłaby mu, ale zdradził go błysk uczucia w oczach.
 – Świetnie – mruknęła, podeszła jeszcze bliżej i zarzuciła mu ramiona na szyję. – To teraz mnie posłuchaj! Kocham cię! Kocham tak bardzo, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie! Choć przez twoją cholerną dumę musiałam to robić przez tydzień!
 – Wyjdź, znajdź sobie jakiegoś chłopaka w twoim wieku i … – nie dokończył, ponieważ przeszkodziła mu, całując go namiętnie.
 – Nie mów mi, co mam robić – powiedziała stanowczo. – Kocham cię i wiem, że ty kochasz mnie! Więc nie skazuj mnie na życie bez ciebie!
 – Hermiono… nie chcę cię skrzywdzić…
 – Ale to robisz, odchodząc! – zawołała ze łzami w oczach.
 – Nie płacz maleńka – powiedział czule i pocałował ją lekko. – Chciałem dać ci szansę na życie z jakimś…
 – z jakimś młodym facetem – dokończyła za niego, po czym przewróciła oczami. – Ale ja nie chcę nikogo innego! Chcę ciebie!
 – Wyjdź za mnie – powiedział poważnie.
 – Tak – odpowiedziała z promiennym uśmiechem. – Choć muszę cię ostrzec, że jeżeli jeszcze kiedykolwiek wymyślisz taką głupotę jak odejście ode mnie dla mojego dobra, to pożałujesz!
 – Drugi raz już się na to nie zdobędę – wyznał i pocałował ją namiętnie. – To był najdłuższy tydzień w moim życiu!
 – w moim też – przyznała i uśmiechnęła się uroczo. – Lucjuszu muszę ci jeszcze coś wyznać…
 – Coś złego? – zaniepokoił się.
 – Dla mnie nie, mam nadzieję, że dla ciebie też – odpowiedziała rumieniąc się, wzięła jego rękę i położyła na swoim brzuchu. – Tu rośnie nasze dziecko.
Lucjusz wpatrywał się w szoku w jej oczy.
 – Będziemy mieli dziecko? – zapytał zaszokowany.
 – Tak – przyznała z niepokojem. – Cieszysz się?
 – Ja… – zaczął, lecz zamiast dokończyć, pocałował ją namiętnie. Hermiona oddawała pocałunki z pasją.
 – To chyba znaczy tak – zaśmiała się.
 – Bardzo się cieszę – powiedział i przytulił ją mocno. – Cholera, o mało was nie straciłem!
 – Nie zrobisz mi tego już nigdy, prawda? – zapytała poważnie.
 – Nigdy w życiu – przysiągł i pocałował ją w czoło. – Który to miesiąc?
 – Drugi – odpowiedziała z uśmiechem.
 – Jeszcze siedem – mruknął. – Będę o ciebie dbał i… – przerwał, gdy ujrzał łzy płynące po policzkach Hermiony. – Co się stało?
 – Przez ostatni tydzień cały czas wyobrażałam sobie, jak jesteś przy mnie i cieszysz się z naszej kruszynki, ale rzeczywistość jest o wiele lepsza!
 – a będzie jeszcze lepsza – powiedział i pocałował ją czule.
Przerwało im pukanie do drzwi.
 – Czego?! – warknął Malfoy.
Do środka niepewnie weszła recepcjonistka.
 – Przepraszam, ale wiele osób czeka na spotkanie z panem – powiedziała cicho.
 – Niech czekają – warknął zimno Malfoy.
 – Ale… – zaczęła kobieta, lecz zamilkła, widząc wściekły wzrok szefa.
 – Lucjuszu ja już pójdę, nie chcę ci przeszkadzać – powiedziała Hermiona szybko.
 – Nie przeszkadzasz – powiedział stanowczo. – Casrons wyjdź!
Recepcjonistka szybko opuściła gabinet.
 – Lucjuszu ludzie na ciebie czekają – upomniała go Hermiona.
 – Nie interesuje mnie to – mruknął.
 – a powinno – powiedziała poważnie. – Będę czekała na ciebie w moim…
 – w naszym domu – wszedł jej w słowo. – Chcę, żebyś była w Malfoy Manor już zawsze.
 – Więc będę – obiecała z uśmiechem.
 – Mam taką nadzieję – powiedział i pocałował ją czule.
 – Lucjuszu jak mnie będziesz całować, to ja nigdzie nie pójdę – zaśmiała się.
 – Mhh, byłaby szkoda – zakpił i znów nachylił się nad nią.
Hermiona zachichotała i cmoknęła go szybko, po czym skierowała się w stronę drzwi. Malfoy uśmiechnął się krzywo i wyszedł za nią.
Pani Casrons szybko wyszła za swojego biurka.
 – Ja… – zaczęła niepewnie.
 – Zamil… – Malfoy spojrzał na nią groźnie, wszyscy spojrzeli na niego ze strachem.
 – Kochanie ona nic złego nie zrobiła – upomniała go Hermiona.
Lucjusz zwrócił wzrok na byłą Gryfonkę i uśmiechnął się krzywo.
 – Bądź grzeczny – powiedziała i pocałował go szybko, po czym zwróciła się do recepcjonistki. – Proszę się nim nie przejmować, on nie jest taki groźny na jakiego wygląda.
Kobieta uśmiechnęła się do niej niepewnie, a Hermiona pomachała Lucjuszowi i weszła do kominka.
Gdy znalazła się w mieszkaniu, zaskoczona ujrzała, że wszystkie jej rzeczy zniknęły! Uspokoiła się dopiero, gdy zauważyła kartkę przyczepioną do ściany.
 Znając mojego ojca, nie pozwoli ci drugi raz odejść, więc wszystkie rzeczy są w Malfoy Manor! D.M
Hermiona uśmiechnęła się i teleportowała do swojego nowego domu.
Na drugi dzień obudziła się w ramionach Lucjusza. Szczęśliwa wtuliła się w niego mocniej.
I tak już miała budzić się codziennie.
******
Kilka lat później
Hermiona weszła niepewnie do Wielkiej Sali i zaczęła żałować, że nie poczekała na męża. Wszystkie oczy zwróciły się na nią i na Rinne.
 – Mamusiu, dlaczego wszyscy się na nas patrzą? – zapytała dziewczynka, wtulając się w matkę.
 – Dawno mnie nie widzieli, skarbie – odpowiedziała Hermiona i pocałowała ją w czoło.
 – Herm! – krzyknął Harry i podbiegł do przyjaciółki. – Jak się cieszę, że jednak się pojawiłaś!
 – Też się cieszę – odpowiedziała Hermiona niepewnie.
 – Chodź, usiądź z nami! – powiedział Potter i zaciągnął przyjaciółkę do stolika zajmowanego przez całą rodzinę Weasleyów.
Po radosnym przywitaniu Hermiona usiadła między Harrym a Ronem.
 – To Twoja córka? – zapytał Ron, patrząc na dziewczynkę siedzącą na kolanach Hermiony.
 – Tak, ma na imię Rinne – odpowiedziała z uśmiechem.
 – Mamusiu, mogę pogłaskać pieska? – zapytała Rinne, wskazując na Kła leżącego w rogu Sali, wokół niego stało już kilkoro dzieci.
 – Możesz, skarbie – powiedziała Hermiona i postawiła córkę na podłodze z uśmiechem, patrząc jak biegnie do zwierzaka.
 – Wróciłaś na stałe? – zapytała po chwili Ginny.
 – Tak, postanowiliśmy wrócić do Anglii. Australia jest wspaniała, ale po pięciu latach zatęskniłam za krajem – odparła Hermiona.
 – a Twoi rodzice? – zainteresowała się Pani Weasley.
 – Zostali – powiedziała z uśmiechem. – Odkąd przywróciłam im pamięć, możemy się widywać o każdej porze. w ich domu zamontowaliśmy sieć Fiuu.
 – a kim jest ojciec Rinne? – zapytał Ron.
 – To… – zaczęła, lecz przerwał im płacz dziecka. Hermiona zerwała się na równe nogi i pobiegła do córeczki. – Skarbie co się stało?!
 – Ten chłopiec powiedział, że jesteś szlamą i że ja jestem brudna, i że mam sobie iść, bo nie jestem godna, żeby się z nim bawić – załkała Rinne.
 – Że co?! – usłyszeli wściekły głos Lucjusza Malfoya, który wszedł właśnie do Wielkiej Sali i spojrzał na rozgrywającą się scenę z beznamiętnym wyrazem twarzy. – Kto jest ojcem tego dzieciaka?
 – Ja, panie Malfoy – odezwał się Teodore Nott z uśmiechem, myśląc, że dostanie pochwałę za tępienie szlamy. Malfoyowie byli wzorem dla czarodziei czystej krwi, ze względu na długą tradycję jaki i na bogactwo.
 – Więc naucz bachora jak ma traktować lepszych od siebie! – rozkazał Lucjusz, podchodząc do Hermiony i biorąc z jej objęć Rinne. – Nie płacz, księżniczko.
 – Tatusiu, a mogę bawić się z pieskiem? – zapytała cicho.
 – Oczywiście, że tak! – odpowiedział stanowczo. Rinne uśmiechnęła się promienie i przytuliła ojca.
 – Tatusiu, postaw mnie! – poprosiła, gdy to zrobił, podeszła do syna Notta. – Mogę się bawić z Kłem, tak powiedział mi tatuś, a jak tatuś coś mówi, to tak jest! – powiedziawszy to, spojrzała na matkę z uśmiechem. – Prawda, mamusiu?
 – Zazwyczaj – zaśmiała się Hermiona, podeszła do Lucjusza i chwilę później wtulała się w jego bezpieczne ramiona.
 – Nott sądzę, że ty i twój syn macie coś do powiedzenia mojej żonie i córce – powiedział Malfoy zimnym głosem.
Dopiero teraz Hermiona zwróciła uwagę na ciszę panującą w Wielkiej Sali. Rozejrzała się i ujrzała rodzinę Weasleyów, Harry’ego i resztę patrzących na nią i Lucjusza w szoku.
 – Tak, panie Malfoy – wyjąknął Nott i podszedł do Hermiony. – Przykro mi, że mój syn panią obraził, pani Malfoy – wysyczał w jej kierunku.
 – Nott, z szacunkiem – warknął Malfoy.
 – Kochanie, odpuść mu – poprosiła Hermiona i pocałowała go czule. – Nie chcę słuchać nieszczerych przeprosin.
 – Zaraz będą szczere – powiedział stanowczo Malfoy.
 – Lucjuszu – wyszeptała Hermiona.
 – Nott zejdź mi z oczu – warknął blondyn.
 – Sądzę, panie Nott, że najlepiej będzie, jeżeli posłucha pan pana Malfoya – odezwał się Dumbledore, podchodząc do niech.
 – Jack idziemy! – mruknął Nott i wraz z żoną i synem wyszedł z Wielkiej Sali.
 – Kieł to wspaniały pies – Dumbledore zwrócił się do Rinne, głaszczącej psa.
 – Aha – przytaknęła z uśmiechem. – a ja też mam pieska!
 – Naprawdę? – zapytał zachwycony Dumbledore. – a jak ma na imię?
 – Kulka – odpowiedziała radośnie. – Tatuś dał mi go na urodziny, wyglądał jak mała kuleczka! Prawda, tatusiu?!
 – Prawda – odpowiedział Malfoy.
 – Hermiona, jak mogłaś za niego wyjść! – wrzasnął Ronald, odzyskując głos.
 – Nie tym tonem! – warknął Malfoy.
 – Mionka, dlaczego nam nie powiedziałaś? – zapytała Ginny, podchodząc do nich.
 – Gdy wyjeżdżałam, padło wiele słów, przez co nie wiedziałam, czy chcecie ze mną rozmawiać – odpowiedziała cicho.
 – Och, Hermi! – Ginny przytuliła ją mocno. – Bardzo za tobą tęskniłam.
 – Ja za wami też – przyznała z ulgą.
 – Tatusiu, dlaczego mamusia jest smutna? – zapytała Rinne, patrząc na matkę ze strachem.
 – Nie jestem smutna, tylko szczęśliwa – powiedziała Hermiona z uśmiechem i przytuliła córeczkę.
 – To dobrze, tatuś nie będzie musiał nikogo bić – odpowiedziała Rinne i pobiegła z powrotem do psa.
 – Bić? – zdziwił się Harry.
 – Ja bronie swoich najbliższych, Potter – warknął Malfoy.
 – Lucjuszu – upomniała go Hermiona.
 – Nie będę miły! – wysyczał.
 – Będziesz – powiedziała pewnie i uśmiechnęła się słodko.
 – Będziesz! – krzyknęła radośnie Rinne.
 – Obie przeciwko mnie?! – zapytał, krzyżując ramiona na piersi i patrząc na nie surowo.
 – My?! – Hermiona udała zdziwioną i podeszła do męża. – Nigdy!
 – Nigdy – powtórzyła ze śmiechem Rinne.
 – Musiałbym was nie znać – mruknął.
 – i tak nas kochasz – wyszeptała Hermiona, przytulając się do niego.
 – Masz rację – odparł cicho.
 – Hermiono, usiądziecie z nami? – zapytała Ginny.
 – Oczywiście – odparła Hermiona.
 – a ja mogę pobawić się z Kłem? – zapytała Rinne.
 – Tak – odparł Lucjusz i przesunął groźnym wzrokiem po wszystkich. – Jeżeli jeszcze ktoś spróbuje ci czegoś zabronić, masz mi o tym powiedzieć!
 – Dobrze, tatusiu – obiecała Rinne.
 – Lucjuszu, Rinne sobie poradzi – zapewniła go Hermiona, gdy usiedli przy stole i zauważyła, że blondyn co chwile zerka w stronę córki.
 – Nie musi sobie radzić, od tego ma mnie – warknął.
 – Lucjuszu nie będziesz z nią do końca życia, gdy wyjdzie za m… – nie dokończyła, ponieważ wybuchnęła śmiechem na widok zaszokowanej miny męża. – Ale ty zdajesz sobie sprawę, że ona kiedyś dorośnie, prawda?
 – Severus uwarzy eliksir i na zawsze taka pozostanie – warknął.
 – Nie ma takiej opcji – wyszeptała mu do ucha Hermiona i pocałowała czule.
 – Hermiono, opowiedz, co się z tobą działo – poprosiła Ginny, a reszta jej przytaknęła.
 – a co was to obchodzi? – warknął Malfoy.
 – Skarbie – odezwała się Hermiona proszącym tonem.
 – Nie proś mnie o bycie miłym – wysyczał.
 – Na chwilę proszę – wyszeptała.
 – Chwilę… idę do Severusa, na pewno w lochach ma ognistą! – warknął, pocałował ją w czoło i skierował się ku drzwiom.
 – Tatusiu, gdzie idziesz? – zapytała Rinne, podbiegając.
Hermiona w tym momencie zachichotała.
 – i nici z picia whisky – mruknęła.
 – Do wujka Severusa – odpowiedział Lucjusz i chciał iść dalej.
 – a ja też mogę iść? – zapytała Rinne z proszącą minką.
Lucjusz spojrzał na Hermionę szukając ratunku, lecz gdy zobaczył jej rozbawienie, wziął Rinne na ręce i wyszedł z Wielkiej Sali.
 – Dlaczego powiedziałaś, że nici z whisky? – zapytała zaciekawiona pani Weasley.
 – Lucjusz nie pije przy Rinne – odparła Hermiona, wzruszając ramionami.
 – To on przejmuje się dzieckiem? – prychnął Ron.
 – Tak, Ronaldzie, Lucjusz jest wspaniałym ojcem, jak i mężem! – powiedziała stanowczo. – Dba o Rinne i o mnie.
 – i ty niby dziwisz się, że nie mogę w to uwierzyć? – zapytał z pretensjami. – To Śmierciożerca, który…
Nie dokończył, ponieważ Hermiona wstała i wylała na niego zawartość swojej szklanki.
 – Byłeś, jesteś i będziesz idiotą Ronald! – powiedziała i spojrzała na wszystkich z lekkim uśmiechem. – Przepraszam za tę scenę, ale nie wytrzymałam. Ginny jakbyś chciała się spotkać, możesz mnie znaleźć w Malfoy Manor i mówię to do każdego oprócz Ronalda. Żegnam - powiedziała i obróciwszy się na pięcie, wyszła z Wielkiej Sali.
 – Hermiono, co się stało? – zapytał Lucjusz, gdy ujrzał żonę w drzwiach salonu Snape’a.
 – Nic – odpowiedziała, nie patrząc mu w oczy.
 – Cholera, wiedziałem, że któryś z tych kretynów cię zdenerwuje! – warknął i wyszedł.
 – Nie mogę tego przegapić – mruknął Snape i rozbawiony ruszył za przyjacielem.
 – Mamusiu, gdzie poszedł tatuś? – zapytała zdziwiona Rinne.
 – Zgredku! – zawołała Hermiona, zaraz obok pojawił się skrzat.
 – w czym pomóc ? – zapytał z uśmiechem.
 – Przypilnuj Rinne – powiedziała i szybko wybiegła.
Hermiona wbiegła do Wielkiej Sali i westchnęła na widok męża trzymającego za kołnierz Rona i patrzącego na niego w taki sposób, że można było się domyślić, że rudzielec nie pożyje długo.
Wszyscy bali się poruszyć, z wyjątkiem Snape’a który obserwował tę scenę z rozbawieniem.
 – Lucjuszu, zostaw go! – powiedziała stanowczo Hermiona, podchodząc do nich.
 – Najpierw cię przeprosi – warknął.
 – Ale ja nie chcę od niego przeprosin! – odpowiedziała, przewracając oczami. – Nie interesuje mnie, co on mówił, mówi czy będzie mówił! Więc puść go!
 – Nie daj się, Malfoy – wtrącił się rozbawiony Snape.
 – Jasne, podpuszczaj go jeszcze! – wykrzyknęła zirytowana Hermiona. – Ciekawe co na to powie Sky!
Snape spojrzał na nią wściekłym wzrokiem.
 – Nie powiesz jej! – warknął.
 – Jak się nie uspokoisz to powiem! – odpowiedziała. – Ciekawe jak się będziesz tłumaczył przed żoną!
 – Malfoy ostrzegałem cię przed Gryfonami! – powiedział z pretensją w głosie Snape. – Naprawdę musiałeś się z nią ożenić?!
 – Lucjuszu, puść pana Wesleya. Zdaje się, że już dostał swoją lekcję – poprosił Dumbledore.
 – Nie wydaje mi się – warknął blondyn.
 – No jasne – fuknęła Hermiona. – Pobij go jeszcze! a ja sobie poczekam! Co z tego, że twoja córeczka siedzi tylko ze Zgredkiem w lochach i czeka na tatusia!
 – Nic jej przez chwilę nie będzie! – warknął.
 – a pomyślałeś o mnie? – zapytała, kładąc ręce na biodrach. – Mam się nie denerwować! a jak mam tego nie robić, skoro chcesz pobić Rona?
 – Cholera. – Malfoy puścił rudzielca i spojrzał wściekły na żonę. – Wcale się nie denerwujesz!
 – Możliwe – odpowiedziała z niewinnym uśmiechem. – Ale ty nie będziesz ryzykował mojego i dziecka zdrowia!
 – Dlaczego zawsze to robisz?! – warknął, patrząc na nią oskarżycielsko.
 – Co robię? – zapytała, przytulając się do niego.
 – Musisz bronić zawsze kretynów?! – mruknął.
 – Tak – odpowiedziała rozbawiona i pocałowała go czule. – a teraz możemy wracać do domu?
 – Nie idźcie jeszcze! – poprosiła Ginny, podchodząc do Hermiony. – Tyle czasu się nie widziałyśmy!
 – Ronald masz coś do powiedzenia Hermionie? – zapytała surowym głosem pani Weasley.
 – Przepraszam – powiedział zawstydzony rudowłosy.
 – Zapomnijmy o tym – poprosiła Hermiona i spojrzała na męża.
 – Niech ci będzie – warknął. – Idę po Rinne.
 – Lucjuszu – wyszeptała, patrząc mu w oczy. – Zostaniemy?
Malfoy spojrzał na Rona z nienawiścią w oczach, następnie przeniósł wzrok na żonę i westchnął.
 – Jeżeli tego chcesz – mruknął i wyszedł.
Hermiona usiadła z Harrym i Weasleyami.
 – Nie mogę uwierzyć, że wyszłaś za Malfoya – powiedział Harry z niedowierzaniem.
 – Ja nieraz też – odpowiedziała ze śmiechem Hermiona.
 – Jesteś szczęśliwa? – zapytała poważnie pani Weasley.
 – Tak – odparła Hermiona. – Lucjusz się zmienił, on… on jest wspaniałym mężem i ojcem. Choć to trochę niewiarygodnie brzmi.
 – Trochę – przyznał Ron.
Lucjusz wrócił po chwili wraz z Rinne. Wbrew obawom blondyna, spędzili miło czas, choć może było to spowodowane bladością i strachem w oczach Rona, za każdym razem gdy Malfoy patrzył na niego z beznamiętnym wyrazem twarzy.
Gdy wrócili do Malfoy Manor, Hermiona była szczęśliwa lecz zmęczona. Szybko wzięła prysznic i położyła się do łóżka, czekając na Lucjusza, który usypiał Rinne.
Gdy blondyn się pojawił, uśmiechnął się na widok żony leżącej na plecach i gładzącej się po lekko zaokrąglonym brzuchu. Nie zauważyła jego powrotu więc mógł posłuchać jej „rozmowy” z nienarodzonym dzieckiem.
 – Dzisiaj było naprawdę miło – mówiła. – Cieszę się, że znowu nawiązałam kontakt z Ginny i Harrym…. Ron się nie zmienił nadal jest … narwany, no ale to nie ważne! Nie mogę doczekać się, kiedy będziesz z nami kruszynko… – Hermiona zauważyła stojącego w drzwiach Lucjusza. – Długo tu jesteś?
 – Trochę – zaśmiał się, widząc rumieniec pojawiający się na jej twarzy. Szybko się przebrał i położył obok niej. – Chodź do mnie. – Brązowowłosa z uśmiechem wtuliła się w niego.
 – Dziękuję – wyszeptała.
 – Za co? – zdziwił się.
 – Za to, że zgodziłeś się zostać na balu… Za to że zmusiłeś się do spędzenia czasu z moimi przyjaciółmi…
 – Dla ciebie wszystko – przerwał jej i pocałował ją w czoło.
 – Należy ci się za to nagroda – wymruczała mu do ucha.
 – Jaka? – zapytał z szelmowskim uśmieszkiem.
 – Zgadnij – powiedziała, całując go czule.
 – Podoba mi się ta nagroda – wyszeptał i złączył ich usta w pocałunku.

45 komentarzy:

  1. Aww pierwsza!! *-* Extra, czekam na kolejne *,* <3 //Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, zaczęłam czytać Twoje miniaturki jakiś czas temu. Bardzo podobają mi się pomysły i styl pisania w jakim tworzysz te wciągające mini opowiadania. Odważyłam się teraz napisać parę słów i życzyć dalszych sukcesów i pomysłowości :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. mmmmmm kocham <3 cudnie, znalazłam może ze 2 małe literóweczki, a poza tym super :) twoje miniaturki przekonały mnie do Lumione, bo wcześniej za nim nie przepadałam :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju *.* piękna :) kocham takiego Lucjusza :3 och i mają córeczkę :) i hate Ron :/ wspaniała i czekam na kolejną. Jaka to razem będzie? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Slodka :* Oj jak ja lubie gdy Lucjusz jest taki opiekunczy :) Czekam na nastepna, weny~Tencza

    OdpowiedzUsuń
  6. Miniaturka po prostu genialna i to jak na razie moje ulubione Lucmione ;)
    Choć najbardziej podobały mi się sceny z Severusem. Oni są po prostu świetni i te ich rozmowy... mogłabym je tak czytać godzinami ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudaśne... Astoria i Sky takie miłe.. cudo <3 :-)
    Weny życzę D.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię Lucmione,ale miniaturka ok ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rose jest genialna! Severus też boski :D A Malfoy to idiota jeśli uważał, że Miona będzie szczęśliwsza z kimś innym.
    Świetna miniaturka ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne, gratulacje! Bardzo mi się podoba. Oby tak dalej. Jesteś niesamowita! Uwielbiam czytać twoje opowiadania:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowne ! Nic dodać nic ująć ! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo <3 Przerwałam nawet oglądanie Sherlocka, żeby to przeczytać <3
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  13. fantastyczna taka urocza ;) nie mam słów do twojego talentu :) weny... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Słodko :D Przez ciebie (a może dzięki tobie) lubię Lucmione :D :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne,o kim będzie następna miniaturka?

    OdpowiedzUsuń
  16. No łał.Nic dodać nic ująć.
    Cudo.
    Weny życzę.
    Myślałas coś napisać o sevie i sky?
    Ciekawie by było
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, nawet powstało już kilka stron takiej miniaturki, ale nie wiem kiedy skończę :D

      Usuń
  17. Sam cukier :) Uwielbiam nadopiekuńczego Lucjusza :D
    Weny
    Narcyza

    OdpowiedzUsuń
  18. Mimo, że nie lubię Lucmione to jakoś miniaturka mi się spodobała. Przepraszam, że nie komentowałam, ale dopiero dzisiaj zorientowałam się, że informacje o twoich nowościach mi się nie wyświetlają. Podobno dodałaś ostatnio coś 5 tygodni temu, cholerny bloger.
    Czy mogłabyś mnie informować o nowych miniaturkach? Byłabym ci wdzięczna. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Urocza miniaturka. Lucjusz pasuje mi na takiego dość zaborczego i zazdrosnego partnera ;) Czekam na kolejną miniaturę

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak zawsze cudownie :D A ilość słodyczy jest tak ogromna, że mam ochotę przeczytać to jeszcze raz :D Ron oczywiście jest głupkiem, a Lucjusz najlepszych ojcem ever :D uwielbiam zazdrosnych i zaborczych Malfoyów. Tacy są najlepsi.
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  21. To było świetne. Już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania o Lucjuszu i Hermionie. Mam nadzieję, że będzie jak najszybciej. Pozdrawiam serdecznie K.

    OdpowiedzUsuń
  22. fantastyczna miniaturka ;))
    taka długa i bardzo fajna ;P
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak zawsze zarąbista miniaturka Kocham twoje miniaturki <3
    Mam nadzieje, że długo nie będziemy czekać na następną:)
    Pozdrawiamy MaMa i Zanett:*

    OdpowiedzUsuń
  24. super długo czekałam na Lucmione i się na niej nie zawiodłam.
    Nie mogę się doczekać następnych.

    Życzę weny i pozdrawiam Persefona

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo Cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo, cudo Możesz informować mnie o woich miniaturkach? Plose, plose, plose? Będę wdzięczna!-Lika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) I spoko będę cię informowała :D

      Usuń
  26. " - Przez tego cholernego Albusa i bycie jego cholernym szpiegiem mam dziwne priorytety – prychnął. - I jakoś mnie zabrało na sentymenty i uratowałem znowu świat!
    - Niby jak?
    - No jak? - oburzył się Mistrz Eliksirów. - Ożeniłem się z najbardziej irytującą i pyskatą kobietą na tym marnym świecie! A medalu ani pomnika jak nie było tak nie ma!" -spadlam z krzesła ;D Odpowiedź Sky tez rozwala na łopatki. Fajna parka. Koooocham <3
    Super ministurka
    Pozdrowienia
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetna miniaturka :D
    Bardzo przyjemnie mi się ją czytało :)
    Czekam z niecierpliwością na następną :)
    Weny :D
    Ściskam ;*
    e_schonheit ;*

    OdpowiedzUsuń
  28. Wspaniała miniaturka.
    Lucjusz i Severus są niesamowici.
    Niby tacy groźni, a robią wszystko co każą im żony.
    Cieszę sie, że wszystko sie im ułożyło.
    Napiszesz kiedyś miniaturkę o Draco i Astorii?
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A co do miniaturki o Astorii i Draco, to możliwe że kiedyś o nich napiszę :D

      Usuń
  29. OMM, Lucmione <3 Mój ulubiony parring zaraz po dramione,
    Wspaniale ci wszyła ta miniaturka,
    Chyba najbardziej z niej zakochałam się w Sky, Severusek się ożenił *-* i w dodatku z taką ślicznością.
    Cudoo.... :* :*
    Pozdrawiam
    Charlotte Petrova

    http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Kiedy nowa miniaturka?

    OdpowiedzUsuń
  31. Fantastyczna miniaturka *.* Skąd ty bierzesz takie pomysły :) Życzę weny i czekam nn :) Z.

    OdpowiedzUsuń
  32. To jest to co tygryski lubią najbardziej :-) Jest po prostu jak promyk słońca w te pochmurne dni :-)

    OdpowiedzUsuń
  33. Super miniaturka, ale mogłabyś pisać więcej Dramione, bo ja i moje koleżanki jesteśmy fankami tego gatunku i nie jesteśmy zbyt cierpliwe <3

    OdpowiedzUsuń
  34. Piękne opow :) czekam na dłuuuuugie śliiiiczne miniaturki ^^

    OdpowiedzUsuń
  35. Cudowne :)
    Możesz mnie informować na blogu bo nie docierają do mnie informacje o nowych notkach :(

    Btw. Nowy rozdział :D
    http://ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com/2014/05/rozdzia-14-jak-dobrze-miec-przyjacioke.html
    Zapraszam :)
    |Weny.
    Pozdrawiam,Lili :)

    OdpowiedzUsuń
  36. zapraszam na nową miniaturkę :
    http://miniaturki-roznej-tresci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  37. Witam,
    no tak, już coś podejrzewałam, jak Lucjusz kazał odnaleźć Draco Hermionę i zatrudnić, że coś się tutaj szykuje... a potem to rozstanie, bo chciał dla nien dobrze, i jaki opiekuńczy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  38. Super zajebiste opowiadanko! Serio❤️❤️♥️♥️☺️☺️☺️☺️💞💞💞😀😁😛😛😋😋
    Ale zakończenie...ja się boję (nie wiem czemu) seksu.☠️💀☠️💀☠️💀☠️💀☠️💀☠️💀☠️

    OdpowiedzUsuń