Wiecie
jakie to uczucie, gdy wszystko co kochamy znika? Wszystko co tak mozolnie
układaliśmy, rozpada się na drobne kawałeczki…. Życie nie jest bajką i ja
właśnie się o tym przekonałam… opowiem wam pewną historię, czy jest szczęśliwa?
Sami oceńcie….
Dziewczyna
miała na imię Hermiona , była ładną brązowowłosą osiemnastoletnią kobietą…
samotną kobietą, dlaczego?
Wszystko
przez czarnoskórego chłopaka, który złamał jej serce odrzucając jej uczucie.
Kiedy?
Jak? Dlaczego? Te pytania zadawała sobie od miesiąca. Wiedziała jedno….
Przez
zdarzenie w ferie jej siódmego roku nauki jej serce zostało złamane.
Hermiona
postanowiła zostać w Hogwarcie, by dobrze przygotować się do egzaminów
końcowych. Ron i Harry śmiali się z niej lecz nie sprzeciwiali się jej
decyzji, wiedzieli, że Gryfonka ma bzika na punkcie dobrych ocen i nic, a tym
bardziej nikt, nie zmieni jej postanowień co do nauki.
W
przerwie w Hogwarcie zostało tylko paru uczniów. Hermiona co rano schodziła na
śniadanie, po czym zaszywała się w bibliotece, by godzinami przesiadywać nad
książkami.
-
Granger, nie wiem po co tracisz czas na te zakurzone głupoty - usłyszał drwiący
głos Zabiniego. – I tak nie dorównasz inteligencją najlepszemu w tej szkole,
czyli…. mnie!
Hermiona
przewróciła oczami i nadal czytała, mając zamiar zignorować Ślizgona, była
przyzwyczajona do jego głupich odzywek więc ta nie zrobiła na niej wrażenia.
-
Słuchasz mnie? – zapytał, siadając naprzeciwko.
-
Niestety tak - mruknęła i spojrzała na niego ze słodkim uśmiechem. - Więc może
pójdziesz gdzieś daleko… no ja nie wiem gdzie… może do Chin i nie będziesz się
śpieszył by wrócić? Co ty na to?!
-
Nie udał ci się ten kawał - prychnął opierając głowę na ręce. - Nudzi mi się!
-
To się pobaw Zabini - westchnęła. Nie lubiła jak przeszkadzano jej w nauce.
-
Dobry pomysł - pochwycił, Hermiona uśmiechnęła się lekko zadowolona, że ma go z
głowy. - A w co się zabawimy?
-
My?! - powtórzyła zdumiona.
-
Oprócz ciebie, w tej nędznej szkole zostało kilka Puchonków i jacyś gówniarze z
mojego domu więc zostajesz mi ty!
-
Mam świetną zabawę - odpowiedziała poważnie. - Nazywa się chowany…. Ty się
chowasz ja cię szukam! Super nie?
-
Nie dam się na to nabrać – warknął. - Każdy idiota by wiedział, że w życiu nie
ruszysz tyłka, by mnie szukać!
-
Taką fajną zabawę zepsułeś. - Pokręciła ze śmiechem głową, po czym znów skupiła
się na tekście.
-
Chodźmy na błonia! - zdecydował, wyrwał jej książkę i ruszył sprężystym krokiem
w stronę drzwi.
-
Zabini! Ja cię zabiję! - krzyknęła za nim. Usłyszawszy tylko śmiech, westchnęła
i chcąc nie chcąc, ruszyła za Ślizgonem.
Przed
wyjściem na błonia ubrała się ciepło, gdy znalazła się na zewnątrz, ujrzała
Diabła, stojącego z założonymi rękami i uśmiechającego się iście szatańsko!
-
Gdzie jest moja książka? - zmarszczyła czoło.
-
Bawi się w chowanego – odpowiedział, wzruszając ramionami.
-
Jesteś świnią, Zabini! - prychnęła i odwróciła się, chcąc wrócić do zamku.
-
Oj nie narzekaj, Granger! - powiedział, chwytając ją za rękę i pociągnął ją w
stronę drogi do miasteczka. - Ciesz się, że jesteś skazana na mnie!
-
Niby czemu?
-
Mogłaś trafić na Smoka - poruszył sugestywnie brwiami.
-
Jesteś niemożliwy - prychnęła, choć musiała mu przyznać rację. Draco był
niemożliwy, miał masę durnych pomysłów, które zawsze wcielał w życie, skąd ona
to wiedziała? Bo Merlin postanowił się na niej zemścić, nie wiadomo za co i
sprawił, że jej najlepsza przyjaciółka Ginny zaczęła spotykać się z blondynem,
przez co i ona była zmuszona spędzać z nim czas.
-
Właściwie to obaj jesteście niemożliwi!
-
Ale jacy przystojni - odparł.
-
Gdzie idziemy? – zapytała, chcąc zmienić temat.
-
Na kremowe piwo… znaczy ty będziesz je piła! Ja jako mężczyzna będę rozkoszował
się smakiem Ognistej Whisky! - zawołał uradowany.
-
A skąd wiesz, że ja nie wolę whisky od piwa kremowego?! - oburzyła się.
-
A wolisz? - zmarszczył czoło.
-
Nie – prychnęła. - Ale z grzeczności należało zapytać!
-
Jesteś nieznośna - mruknął, za co został popchnięty w zaspę. - Ej!
-
Nie ej, tylko przepraszam kochana Hermiono, że jestem takim palantem! -
podpowiedziała z uśmiechem i szybko pobiegła w stronę baru, wiedząc, że Ślizgon
może się zemścić.
-
Pożałujesz! – wyszeptał, siadając obok niej w Trzech Miotłach.
Od
tego dnia Hermiona nie miała dnia spokoju od przystojnego Ślizgona.
Codziennie
wymyślał nowe, genialne jego zdaniem, pomysły na spędzanie czasu.
Pewnego
dnia postanowił wybrać się na piknik… do Wrzeszczącej Chaty, Hermiona uśmiechnęła
się skrycie, wiedziała o co chodzi chłopakowi, miał nadzieję, że będzie
przerażona miejscem, do której ją zabiera, biedny nie był świadomy, że ona już
tam była i wcale nie ma się czego bać, ale jak na prawdziwą kobietę przystało,
udawała, że jest biedną, przerażoną niewiastą a on silnym, odważnym mężczyzną.
-
Nie możemy zjeść w Dziurawym Kotle? – zapytała, udając przerażenie, gdy
otworzył drzwi chaty.
-
Nie masz się czego bać, Granger - powiedział z dumą. - Jestem tutaj, więc nie
masz się czym przejmować!
-Ale
jak coś nas zaatakuje? - rozglądnęła się naokoło. - Albo coś na nas spadnie?
-
I Gryfoni niby są tacy odważni - prychnął.
-
Oczywiście, że jestem odważna! - oburzyła się , nagle coś koło niej upadło, z
aktorską gracją, pisnęła i przytuliła się do Ślizgona - Co to było?
-
Deska - wymamrotał wpatrując się w nią z dziwnym błyskiem w oku.
-
Stało się coś? – wyszeptała, podnosząc na niego wzrok.
-
Zaraz się stanie - mruknął i pocałował ją namiętnie.
Hermiona
zarzuciła mu ramiona na szyję i oddawała pocałunki z pasją.
Właśnie
wtedy zrozumiała, że Blaise od dawna się jej podobał, ale nie chciała się do
tego sama przed sobą przyznać, denerwowało ją , że zawsze jest otoczony
wianuszkiem dziewczyn, że nie może zdecydować się na jedną… na nią!
Gdy
do niej to dotarło było zapóźni by się wycofać z tego co ich połączyło.
Z
radością spędzała z nim każdy dzień, zapominając o książkach. Była pewna swoich
uczuć i miała nadzieję, że dla niego też jest kimś wyjątkowym.
Gdy
tydzień później leżeli na kanapie przytuleni do siebie, czuła się tak
bezpiecznie i przyjemnie , że słowa same wymknęły się z jej ust.
-Kocham
cię – wyszeptała, wtulając się w niego mocno.
-
Hermiono…. - zaczął poważnie, lecz gdy spojrzała na niego tymi swoimi brązowymi
oczamim uśmiechnął się lekko - Ten dzień był wspaniały!
-
Też tak sądzę - przyznała z uśmiechem.
-
Jutro nauczę cię latać na miotle! - oznajmił.
-
Nie ma takiej opcji - odparła od razu. - Nie mam zamiaru umierać w tak młodym
wieku!
-
Przesadzasz – prychnął. - Jeżeli poczujesz ten wiatr we włosach, tą swobodę i…
-
Wszystko to czuje na ziemi, mając grunt pod nogami - stwierdziła.
-
Nie wiesz co mówisz - powiedział stanowczo. - Jutro cię nauczę i będziesz
szczęśliwa, że się zgodziłaś!
-
Wątpię - mruknęła lecz wiedziała, że nie przekona chłopaka do swoich racji.
Więc
na drugi dzień stała przed nim i patrzyła z niepewnością na miotłę w jego ręce.
-
Może, pójdziemy na spacer? - próbowała przekonać go do zmiany decyzji.
-
Nie - pokręcił głową i podał jej miotłę. - Siadaj!
-
Jakoś nie mam ochoty - odwróciła się, chcąc odejść, lecz Ślizgon złapał ją i
posadził na miotle. - Teraz chwyć się trzonka i skup!
-
Ale ja… - zaczęła, lecz widząc jego minę zamilkła.
Lekcja
trwała dwie godziny, Hermiona w tym czasie przeklęła Zabiniego z tysiąc razy,
obiecując mu kąpiel w smole i nową fryzurę z ptasich piór. Chcący nie chcący,
musiała sama przed sobą przyznać, że się jej podobało, ale nie powie przecież o
tym temu kretynowi! Nie ma mowy!
-
I co? Trzeba było tak narzekać? - powiedział gdy siedzieli w jej dormitorium.
-
Tak! - zawołała rozbawiona i przytuliła się do leżącego na kanapie chłopaka.
-
Jutro wszyscy wracają - mruknął Zabini od niechcenia.
-
Wiem - spojrzała na niego. - Harry i Ron będą zaskoczeni…
-
Czym? – zapytał, ziewając.
-
Jak czym? Nami! - zaśmiała się , lecz gdy poczuła jak zesztywniał, spoważniała.
-
Posłuchaj Gran… Hermiono… - zaczął odsuwając się.
-
Dlaczego zabrzmiało to jakbym powiedziała coś złego? - zapytała.
-
To co było między nami, nie powinno się zdarzyć - powiedział odwracając wzrok.
-
Nie powinno? - powtórzyła.
-Jestem
Ślizgonem, ty Gryfonką, to się nie mogło udać. - Wzruszył ramionami.
-
Ale przecież powiedziałeś…. ja powiedziałam, że cię kocham i … - mieszała się.
-
Nie wyobrażaj sobie za dużo, Granger - mruknął i wyszedł.
Hermiona
patrzyła za nim ze łzami w oczach. Nie mogła uwierzyć, że dla niego była
odskocznią od codzienności, nic nie znaczącą panienką…
-
Zabini, ty draniu - załkała opadając na podłogę. -Jak mogłeś mi to zrobić?!
Po
godzinie zabrakło jej łez, postanowiła udawać, że jej serce nadal jest w
całości, że ten Ślizgon nie zranił jej… nie … nie sprawił, że straciła cząstkę
siebie.
Rano
z maską obojętności zeszła do Wielkiej Sali, nie spojrzała na stół Slitherinu,
bojąc się, że widok Blaise może sprawić , że zacznie prosić go, by spróbował z
nią stworzyć rodzinę o której tak dużo mówił…
-
Nie wierzę! - wykrzyknęła Milcenta, patrząc na rękę Pansy z zachwytem. -
Gratulacje!
-
Co się dzieje? - zapytała głośno Astoria, stając obok nich.
-
Pansy zaręczyła się z Zabinim! - obwieściła podniecona Milcenta.
Hermiona
poczuła jakby ktoś dał jej w twarz. Spojrzała na miejsce, gdzie zawsze
siedział Diabeł, patrzył na nią z beznamiętnym wyrazem twarzy, wiedziała, że
zaraz się rozpłacze, nie mogła dać mu tej satysfakcji! Wybiegła z
pomieszczenia, szybko przebiegła przez korytarz i znalazła się w swoim
dormitorium.
Nie
miała zamiaru patrzeć na tego kłamliwego gada! Postanowiła zrobić coś, co w jej
życiu miało nigdy nie nastąpić. Spakowała szybko kufer, zmniejszyła go i
wsadziła do torebki. Rozglądnęła się po miejscu, gdzie chłopak, którego
pokochała, powiedział jej, że nic dla niego nie znaczy.
Westchnęła
i… uciekła.
Tak!
Hermiona Jean Granger uciekła! Może i jest Gryfonką, ale chyba jej zasób odwagi
wyczerpał się w czasie wojny, teraz miała zamiar być jak inne dziewczyny... nie
chciała już sama radzić sobie z problemami, chciała by facet, którego pokochała
dbał o nią, troszczył się o jej samopoczucie… lecz to niemożliwe.
Teleportowała
się do domu rodziców. Wiedziała, że wyjechali w odwiedziny do jednej z ciotek
więc nie obawiała się nikogo.
W
samotności postanowiła lizać rany. Miała ten komfort, że do egzaminów dzięki
swoim wybitnym wynikom w nauce została zwolniona z lekcji.
Gdy
znalazła się w domu od razu poczuła się lepiej.
Napisała
krótki liścik do Ginny, by nie martwiła się o nią, po czym przebrała się w
rozciągnięty dres zrobiła sobie gorącą czekoladę, wyciągnęła lody i usiadła na
kanapie przed telewizorem.
Nigdy
nie miała złamanego serca, aż do teraz.
Potrząsnęła
głową, chcąc choć na chwilę wyrzucić Zabiniego ze swoich myśli, włączyła
telewizor i próbowała skupić się na filmie. Niestety trafiła na romans, w
którym główna bohaterka zakochuje się w niegrzecznym chłopcu, różnią się od
siebie jak dzień i noc, czerń i biel.... lecz na koniec żyją długo i
szczęśliwie. Zirytowana wyłączyła telewizor i przykryła się po sam nos kocem.
-
Nie załamię się… nie załamię się… - szeptała, zaciskając mocno oczy, nie chcąc
pozwolić łzą płynąć. - On nie jest mnie wart… nie kocham go… to nie miłość! Na
pewno da się to racjonalnie wytłumaczyć! Poniosło mnie! Tak to jest to! Byliśmy
sami, nie miałam z kim porozmawiać on był pod ręką… co z tego, że rozmawiało
się im wspaniale? Że czuła się przy nim jak piękna kobieta… no cóż… widać, że
nie aż tak piękna jak Parkinson - prychnęła. Wstała i zaczęła przeglądać
książki znajdujące się w salonie.
Niestety
jej mama preferowała romanse więc nie mogła znaleźć nic innego jak książki
autorstwa Jane Austen.
Nie
mając nic do roboty, postanowiła położyć się spać.
Hermiona
umówiła się z Ginny w parku w pobliżu swojego domu.
Gdy
rudowłosa ją zobaczyła od razu wyciągnęła ramiona i przytuliła ją mocno.
-
To drań – warknęła. - Zamienię go w żuka i…
-
Myślałam, że mu na mnie zależy - przerwała jej Hermiona ze łzami w oczach. - A
on zaręczył się z Parkinson!
-Mionuś,
on nie jest ciebie wart! - zawołała Ginny. - Zasługujesz na kogoś lepszego niż
ta gnida, Zabini!
-Ale
ja się w nim zakochałam - załkała.
-
To tylko zauroczenie! - stwierdziła stanowczo. – Nie możesz się załamywać!
Zapomnisz o nim! I powinno ci być łatwiej, kiedy pożegna się z tym światem! Ja
mu w tym pomogę!
-
Jesteś wspaniałą przyjaciółką, ale nie chcę żebyś mu coś mówiła, a tym bardziej
robiła – powiedziała. – Jest przyjacielem twojego chłopaka i nie chcę być
powodem waszych kłótni!
-
Jeżeli Draco nic mu nie powie , to chyba mu coś zrobię - mruknęła Ginny.
-
Co ma mu powiedzieć? – prychnęła. - Nie zabawiaj się z Gryfonkami, gdy ci się
nudzi?
-Hermiono,
może da się racjonalnie wytłumaczyć jego zachowanie? – zapytała, marszcząc
czoło. - W tej chwili go nienawidzę, ale przecież nigdy nie wydawał mi się
facetem, który może tak postępować, oni z Draco mieli połowę uczennic w
Hogwarcie, ale zawsze mówili otwarcie, o co im chodzi…
-
Może mówił, a ja nie słyszałam? - wzruszyła ramionami. - Może podświadomie
marzyłam o czymś, co jest nie realne? Nie wiem, Ginny, po prostu chcę o nim
zapomnieć, a to, jak na razie, jest niemożliwe!
Ginny
starała się przez następną godzinę pocieszyć przyjaciółkę.
-
Późno już - powiedziała zrezygnowanym tonem. - Odprowadzę cię.
-
Nie, dzięki, wolę się przejść i pomyśleć - odparła ze słabym uśmiechem.
-
Ale…
-
Proszę cię – westchnęła. - To mi naprawdę dobrze zrobi!
-
Dobrze - Ginny przytuliła ją mocno i teleportowała się, pozostawiając Gryfonkę
samą.
Hermiona
nie śpieszyła się do domu, może to głupie, ale usiadła na parkowej ławce.
Zamkneła oczy i przypominała sobie chwilę z Zabinim, choć jej serce bolało za
każdym razem, wiedziała, że czas z nim spędzony był dla niej najwspanialszym
czasem i nie chciała zapomnieć o nim, lecz o bólu, których pojawiał się, gdy
przed oczami pojawiała się twarz Ślizgona.
Minął
tydzień. Hermiona siedziała na kanapie, czytając książkę, chcąc odgonić myśli
od Ślizgona, wzięła się za powtórzenie materiału potrzebnego na zdanie
egzaminów końcowych.
W
pewnym momencie przerwało jej pukanie do drzwi, zdziwiona poszła otworzyć.
Osobę, którą zobaczyła przed sobą, miała nadzieję, wyrzucić z serca.
-
Nigdy więcej tego nie rób! – rozkazał, nie zważając na jej beznamiętny wyraz
twarzy, wszedł do środka i zatrzasną za sobą drzwi.
Hermiona
nie mogła uwierzyć , że Zabini ją znalazł.
Nie
pozwoliła sobie jednak na to by płomyk nadziei zagościł w jej sercu.
-
O co chodzi? - zapytała zimnym tonem.
-
Dlaczego uciekłaś? - odpowiedział pytaniem.
-
Nie powinno cię to interesować - warknęła.
-
A jednak interesuje - schował ręce do kieszeni. - Powinienem ci wytłumaczyć…
-
Nie musisz się tłumaczyć - przerwała mu. - Nie oczekuje tego od ciebie, nie
martw się, nie mam zamiaru ci się naprzykrzać i…
-
Ale ja mam nadzieję, że będziesz się mi naprzykrzać przez resztę życia -
powiedział i chwycił ją w objęcia.
-
O czym ty mówisz?! - zdenerwowała się, próbując się wyrwać. - Przecież żenisz
się z Parkinson!
-
Nie! - zaprzeczył gwałtownie. - Właśnie to chcę ci wytłumaczyć!
-
Ja… nie wiem czy chcę tego słuchać - spuściła głowę.
Blaise
przytulił ją mocno i schował twarz w jej włosach.
-Gdy
miałem pięć lat rodzice wybrali mi żonę… Pansy Parkinson - zaczął z goryczą. -
Od dziecka miałem więc narzeczoną, nikt nie pytał mnie o zdanie! Byłem
pogodzony z losem, w ferie miały odbyć się nasze oficjalne zaręczyny… nie wiem
dlaczego zostałem w szkole, chyba po prostu nie chciałem żeby klamka zapadła…
ojciec dał Pansy pierścień Zabinich za mnie… zaręczył mnie beze mnie –
prychnął. - Nie wiedziałem jak to odkręcić, nie mogłem cię zwodzić, choć musisz
wiedzieć, że ciężko było mi w ten ostatni dzień powiedzieć to, co powiedziałem,
chciałem ci wtedy wyznać prawdę, ale nie mogłem. Na drugi dzień wróciła Pansy i
ogłosiła wspaniałą wiadomość… gdy zobaczyłem jak wybiegasz, zrozumiałem, że nie
mogę bez ciebie żyć… wytłumaczyłem wszystko Pansy… ciężko było, ale zrozumiała…
chciałem ci o tym powiedzieć, ale zniknąłeś, moi rodzice już się pogodzili z
moją decyzją… cholera, Granger, rozgadałem się… chciałem ci powiedzieć, że cię
kocham!
-
Możesz powtórzyć? - poprosiła ze łzami w oczach.
-
Kocham cię, Hermiono - powiedział z uśmiechem. - Jesteś dla mnie najważniejsza!
-
Też cię kocham, Diable - wyszeptała wzruszona. - Tak się bałam, że nie będziesz
mnie chciał!
-
Chyba bym musiał być największym kretynem na świecie! – oburzył się i przytulił
ją mocno. - Nigdy nie pozwolę ci odejść, pamiętaj o tym, skarbie!
-
Lubię, jak mnie tak nazywasz - przyznała rumieniąc się.
-
Jesteś moim skarbem - wymruczał jej do ucha. - I nigdy więcej nie znikaj!
-
Obiecuję - powiedziała poważnie i pocałowała go czule.
-
Zabini, co ty tam tak długo robisz?! - krzyknął Draco wchodząc do środka, gdy
ujrzał całującą się parę, zmarszczył czoło, po czym przewrócił oczami. - To
Granger kochasz?!
-
A ślepy jesteś? - warknął Ślizgon, niechętnie odrywając się od Hermiony.
-
Nie mogłeś od razu powiedzieć? - zapytał z pretensjami blondyn.
-
A co by to dało? - zirytował się Zabini, chciał pobyć sam na sam ze swoją
kobietą, a ten wchodzi tu i…
-
A to, że bym ci powiedział , że ona cię kocha geniuszu - warknął Draco.
-
Skąd byś to wiedział? - zapytała podejrzliwie Hermiona.
-
Ginny jest straszną plotkarą - prychnął Smok, po czym uśmiechnął się krzywo. -
A zresztą to było widać!
-
Co tu robisz? - zapytała Hermiona.
-
Ginny kazała sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. - Wzruszył ramionami i
puścił do niej oczko. – Sądzę, że mogę jej przekazać , że jesteś w dobrych
rękach!
-
Spadaj stąd – rozkazał Blaise, biorąc Hermionę na ręce. Gryfonka pisnęła
zaskoczona.
-
Gdzie idziemy? - zaśmiała się, oplatając jego szyję ramionami.
-
Do sypialni - odparł z zawadiackim uśmiechem.
-
Żegnam gołąbeczki! - zawołał szybko Draco i teleportował się.
Dwa dni później
Gdy
Blaise zapukał do jej drzwi był piątek, przez dwa dni nie wychodzili z domu.
Okazało
się, że Diabeł sprzeciwiając się rodzicom, rozpętał prawdziwe piekło.
Nie
wiadomo w jaki sposób, Państwo Zabini dowiedzieli się, gdzie znajduje się dom
Hermiony i w sobotę rano zjawili się z pretensjami.
-
Nie wierzę, że mogłeś postąpić tak nierozsądnie! - wykrzyknęła pani Zabini.
-
Nie postąpiłem nierozsądnie matko, to była najbardziej rozsądna rzecz, jaką
zrobiłem w życiu- odpowiedział jej stanowczo.
-
Tylko ci się tak wydaje, synu - tym razem głos zabrał ojciec Blaise’a. - Twoim
obowiązkiem jest ożenić się z dziewczyną, którą dla ciebie wybraliśmy, jest
dobrze urodzona, od dziecka była przygotowywana, by zostać twoją żoną!
-
Nie mam zamiaru żenić się z Pansy - warknął chłopak. - Nie kocham jej, a ona
mnie! Wyjaśniłem jej wszystko i oboje zgodziliśmy się, że nie powinniśmy
niszczyć sobie życia niechcianym małżeństwem, bo wy sobie coś ubzduraliście!
-
Jak śmiesz tak do nas mówić! - wykrzyknęła zbulwersowana pani Zabini i
spojrzała z nienawiścią na Hermionę, która z niepokojem patrzyła na kłótnie. -
To wszystko twoja wina! Omotałaś mojego syna i…
-
Zostaw Hermionę w spokoju! - przerwał jej Blaise i przytulił Gryfonką mocno. -
Radzę ci się pogodzić z tym , że nie spełnię oczekiwań, które we mnie
pokładaliście! Nie mam zamiaru spełniać waszych zachcianek! Ożenię się z
Hermioną, czy wam się to podoba czy nie!
-
Niby czemu chcesz mi złamać serce? - zapytała płaczliwym tonem pani Zabini. -
Nie widzisz, że chce dla ciebie jak najlepiej? Pansy jest odpowiednią
dziewczyną dla…
-
Dla kogoś innego – dokończył. - Kocham Hermionę, ona mnie i pobieramy się, czy
wam się to podoba czy nie!
-
Wydziedziczę cię! - krzyknął pan Zabini.
-
Edwardzie! - żona spojrzała na niego zaskoczona. - Nie możesz tego zrobić!
-
Mogę i zrobię! – odparł. - Wybieraj synu! Albo żenisz się z Pansy i żyjesz w
dostatku, albo zostajesz z tą małą i nie masz nic!
-
Jakoś przeżyję bez waszych pieniędzy. - Wzruszył ramionami i pocałował Hermionę
w czoło.
-
Naprawdę chcesz dla mnie wszystko poświęcić? – odezwała się Hermiona, patrząc
mu w oczy.
-
Nic nie poświęcam, skarbie - powiedział poważnie. - Jesteś dla mnie
najważniejsza! Przez te kilka dni odchodziłem od zmysłów, nie chcę przeżywać
tego przez całe życie!
-
A jak będziesz później żałował, że ożeniłeś się ze szlam…
-
Nie kończ – rozkazał. - Jesteś najmądrzejszą czarownicą od czasu Roweny
Ravenclaw! Z twoją inteligencją i moim wdziękiem nasze dzieci podbiją świat! –
zażartował, czym wywołał upragniony uśmiech na jej twarzy.
-
Jesteś niemożliwy - zaśmiała się.
-
I za to mnie kochasz - poruszył sugestywnie brwiami. - Choć pewnie znajdzie się
jeszcze sto innych powodów!
-
Oczekuję was w niedzielę na kolacji - powiedziała pani Zabini i wyszła wraz z
mężem.
-Czy
oni…
-
Dali nam swoje błogosławieństwo - dokończył Balsie. - Choć nawet bez niego bym
cię nie zostawił!
-Kocham
cię, Diable!
-Ja
ciebie też, skarbie - wyszeptał i pocałował ją namiętnie.
W
poniedziałek oboje wrócili do Hogwartu, gdy wyszli z kominka, Ginny, która na
nich czekała, rzuciła się przyjaciółce na szyję.
-Gratuluje,
Mionka! - wykrzyknęła i spojrzała poważnie na Zabiniego. - A ty uważaj! Bo
jeżeli jeszcze raz zranisz Hermionę, to skończysz jako pokarm dla stworzeń
Hagrida!
Hermiona
zachichotała, za to Zabini tylko prychnął.
-
Jesteś za mała by się ciebie bać - mruknął.
-
A ja ci radzę się bać - odezwał się Draco, przytulając swoją dziewczynę. - Ona
jest maleńka, ale straszna!
-
Nie tylko ona - powiedział Ron, stając obok siostry.
-
My też cię możemy skrzywdzić, jeżeli Mionka przez ciebie zapłacze! - warknął
Harry.
-
Nie pozwolę, by mój skarb kiedykolwiek płakał! - odparł poważnie. - Chyba, że
ze szczęścia!
-
A to już będę chyba robić często - wyszeptała szczęśliwa Hermiona.
Wszystko
ułożyło się dobrze, ich rodziny i przyjaciele zaakceptowali ich związek.
Po
zakończeniu szkoły, Hermiona i Ginny zorganizowały podwójny ślub, który z
początku miał być skromny, lecz skończyło się wielkim przyjęciem z masą
nieznanych im ludzi, ponieważ Malfoyowie i Zabini nie mieli zamiaru oszczędzać
na swoich synach, oraz przegapić okazje do pochwalenia się swoimi majątkami.
Hermiona nie miała zamiar się kłócić, dla niej najważniejszy był czarnoskóry
chłopak czekający na nią przed ołtarzem, gdy powiedział TAK, poczuła się
najszczęśliwszą kobietą na świecie, następnym razem poczuła się tak, gdy
uzdrowiciel w Mungu podawał jej nowo narodzoną córeczkę.
-
Jest śliczna - wyszeptał Blaise. - Nasz mała Rose.
-
Doskonała - przyznała Hermiona ze łzami w oczach. - Złamie nie jedno
męskie serce!
-
Nie złamie żadnego - warknął Zabini. - Moja księżniczka będzie pod stałą
opieką, nie mam mowy by jakiś pryszczaty idiota zbliżył się do niej na krok!
-
Oczywiście, kochanie - przewróciła oczami - Co z Ginny?
-
Urodziła dwie godziny temu – powiedział, nie odrywając wzroku od córeczki.
-
Scorpius jest już na świecie? - Hermiona uśmiechnęła się. - Będą mieli w tym
samym dniu urodziny!
-
Będą nierozłączni - mruknął Zabini i pocałował ją namiętnie. - Ale nawet
on nie ma prawa zakręcić naszej księżniczce w głowie!
-
Na pewno mając takich rodziców jak Gin i Smok, Scor będzie grzecznym i
spokojnym dzieckiem - zaśmiała się Hermiona.
-Dobra,
zrozumiałem – warknął. - Ten mały też ma zakaz zbliżania się do mojej małej
córeczki!
No
cóż, jak to w życiu bywa, ojciec nie ma nic do powiedzenia, w chwili gdy córka
przyprowadzi do domu swojego chłopaka, gdy przyjmie jego oświadczyny i gdy
Zabini prowadził swoją księżniczkę do ołtarza, gdzie czekał ten przeklęty
Scorpius Malfoy, wiedział, że dzień w którym zerwał zaręczyny z Pansy, ożenił
się z Hermioną i stworzył ten cud, który teraz kroczył obok niego, był pewien,
że jego życie nie mogło być doskonalsze!
Gdy
doszli do miejsca, w którym ojciec oddaje pannę młodą przyszłemu mężowi,
spojrzał poważnie na Scorpiusa.
-
Skrzywdź moją córeczkę, ostrzegam, że nie powstrzyma mnie nawet to, że
przyjaźnie się z twoim ojcem od dziecka, ani to, że jestem twoim ojcem
chrzestnym! Zabiję cię, a twoje szczątki zakopie w ogródku! - warknął i z
uśmiechem pocałował Rose w czoło, po czym usiadł obok wściekłej Hermiony,
ciesząc się że miał ostatnie słowo w tym dniu, sprawa wydawała się jasna, a
złość żony? Przez ostatnie osiemnaście lat udało mu się poznać doskonały sposób
na ugłaskanie jej…. Tak Blaise Zabini jest genialny! No to teraz trzeba
przestraszyć Jamesa Pottera, który cały czas ogląda się za jego drugą córeczką,
piętnastoletnią Jean!
Cudowna, taka słodka ze się zakochalam:) to jedna z moich ulubionych par, a rzadko można o niej przeczytać. Mam nadzieję ma kolejne takie miniaturki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Czytałaś może http://itistimeforchange.blox.pl/ ?
UsuńJeśli nie - radzę przeczytać. Też o Herm i Blaise, najpierw jednak będzie trochę inaczej się to rozwijać, ale stanie na Herm i Blaise !
Przeczytaj - nie pożałujesz :) Jeśli czytałaś - świetnie :)
Boże, świetna miniaturka. Nie przepadam za tym parringiem, a jednak tu bardzo mi się spodobało.
OdpowiedzUsuńO kim następna miniaturka?
OdpowiedzUsuńO Syriuszu ;)
UsuńŚwietna miniaturka :) O takim parringu jeszcze nie słyszałam, wyszło Ci naprawdę fajnie.
OdpowiedzUsuńM.
Minuaturka jest rewelacyjna ;)
OdpowiedzUsuńBiedny James xD
Nadopiekunczy tatuś Diabeł ;p To mi sie podoba ;]
pozdrawiam ;*
Bardzi, bardzo fajna miniaturka, bardzo misię podoba ^_^//Kaśka
OdpowiedzUsuńSuper miniaturka!
OdpowiedzUsuńKoniec najlepszy.Zabini taki stanowczy.
Biedny Scor i James już mają kłopoty
Co planujesz następne?
Weny :->
Dziękuję :) Następna miniaturka będzie o Syriuszu ;)
UsuńWspaniała miniaturka! Uwielbiam ten paring! :3 kocham Diabełka!
OdpowiedzUsuńBlaismione <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam, cudaśna miniaturka :*
Layls
cudowna miniaturka ;*
OdpowiedzUsuńnajlepszy koniec ;D
z niecierpliwością czekam na następną
<3
Blaise i Hermiona <3 kocham to.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten parring ale jest go strasznie mało :(
Miniaturka wyszła Ci rewelacyjna, naprawdę mi się podoba :))
Pozdrawiam
Charlotte Petrova
http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/
Super *.* I kolejny tydzien czekania -.- Weny~ Tencza
OdpowiedzUsuńCudnie.! Słodko.! Pięknie.! Podoba mi się w 100%... Czekam na kolejną miniaturkę.. :)
OdpowiedzUsuńCornelia Grey.. :)
hahaha ! :D
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka :)
Dramione True Love <3
Cudowne. Zakochałam się w końcówce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M.
hahahah :D
OdpowiedzUsuńPiękna!
Straszny Blaise :D
Zapraszam na nn na ron-hermiona-draco.blogspot.com :D
Weny.
Pozdrawiam,Lili. :P
Fajna miniaturka ♥ Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka.
OdpowiedzUsuńWspaniała końcówka.
Wiedziałam, że Blaise kocha Mionę.
Cieszę się, że wszystko się dobrze skończyło.
Nadopiekuńczy tatuś- nie ma co.
Pozdrawiam
Hermione Granger
:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńSłodka miniaturka.
Pozdrowienia
Jane
Rewelacja;))
OdpowiedzUsuńKażdy rozdział jest świetny :))
Fantastyczny rozdział *.* Najlepszy koniec :) Życzę weny i czekam nn :) Z.
OdpowiedzUsuńFajna miniaturka czekam z niecierpliwością na Tomione.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny Persefona
Bardzo lubelska ten parking chociaż rzadko Miniaturki tego typu można gdzieś znaleźć. Gdy byłą scen gdzie wyjechała wiedziałam że Blaise wróci. To było do przewidzenia miniaturka przeslodka.
OdpowiedzUsuńMiniaturka jak zwykle mega mega mega !:) Paring bardzo fajny, ale faktycznie dość rzadko spotykany, sam pomysł też ciekawy a no i koniec najlepszy !<3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo wany życzę!:)
Świetny rozdział! Początek szczególnie mi się spodobał. Będę tu często zaglądała :). Proszę tylko o wejście na mojego bloga, ciekawe co o tym sądzisz :))
OdpowiedzUsuńhttp://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/p/blog-page_16.html
/N
Bardzo fajna miniaturka :)
OdpowiedzUsuńAww! Słodziaśne <3 Czekam na Syriusza
OdpowiedzUsuńJej, jaka śliczna miniaturka <3
OdpowiedzUsuńOna po prostu musiała się dobrze skończyć :) , tylko szkoda, że w życiu nie wszystko jest takie piekne ... ale oj tam, nie ma co się roztkliwiać.
Muszę powiedzieć, ze bardzo lubię ten parring. Wogóle Blaise jest bardzo pozytywny :D
Dziękuję Ci za tą miniaturkę, bo dzięki niej mogłam przynajmniej na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
Czekam z niecierpliwością na następną ;*
Życzę weny ;*
e_schonheit ;*
Świetna miniaturka! Uwielbian ten parring a jest o nim tak mało opowiadań :c. Czekam niecierpliwie na kolejna ^^
OdpowiedzUsuńcudo tylko kiedy będzie Sevmione @--}-
OdpowiedzUsuńBardzo fajna historia. Zawsze podobają mi się takie w których wystepuje elokwentny Ślizgon ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszy jest jednak Blaise jako "opiekuńczy" ojciec swoich córeczek ;)
Już nie mogę doczekać się Tomione...
Pozdrawiam
świetna... Nie czytałam tego parringu prawie nigdy... Nie mogę się doczekać miniaturki o Syriuszu ;) pozdrawiam i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńświetna miniaturka z niecierpliwością czekam na następną. Jak możesz zajrzyj do mnie http://polapapawszystkogra.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńjsdncjsncfnv! Jakie piękne!
OdpowiedzUsuńMiniaturka bardzo ci się udała, jestem zachwycona!
Kocham ten paring.
OdpowiedzUsuńA twoja miniaturka mnie powaliła na kolana.
Czekam na następne miniaturki.
Dasz radę dodać dzisiaj? :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie , ale postaram się jutro wieczorem ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo dopiero drugie opowiadanie z tym pairingiem jakie czytam i musze przyznac, ze ciekawe;) Bede odwiedzac Twojego bloga, zapewniam:) Juz Cie dodalam do ulubionych. Jak masz ochote to wpadnij do mnie: http://beznadziejnie-zakochana.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHermiona i Blaise ciekawe, aczkolwiek i tak lepiej pasuje do Draco, a do Diabełka Ginny <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisane i w ogóle xd
Trzymaj się i weny..!
~Lumi
oprócz wzruszenia, muszę przyznac, że dawno tak się nie śmiałam przy końcówce
OdpowiedzUsuńOby więcej takich
pozdrwiam
Genialne :) Końcówka najlepsza! Kochany Blaise :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, wspaniale Zabini nie ma zamiaru zostawiać Hermiony...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie