środa, 21 maja 2014

Pokochać ślizgona


Wiecie jakie to uczucie, gdy wszystko co kochamy znika? Wszystko co tak mozolnie układaliśmy, rozpada się na drobne kawałeczki…. Życie nie jest bajką i ja właśnie się o tym przekonałam… opowiem wam pewną historię, czy jest szczęśliwa? Sami oceńcie….
Dziewczyna miała na imię Hermiona , była ładną brązowowłosą osiemnastoletnią kobietą… samotną kobietą, dlaczego?
Wszystko przez czarnoskórego chłopaka, który złamał jej serce odrzucając jej uczucie.
Kiedy? Jak? Dlaczego? Te pytania zadawała sobie od miesiąca. Wiedziała jedno….
 Przez zdarzenie w ferie jej siódmego roku nauki jej serce zostało złamane.
 Hermiona postanowiła zostać w Hogwarcie, by dobrze przygotować się do egzaminów końcowych. Ron i Harry śmiali się  z niej lecz nie sprzeciwiali się jej decyzji, wiedzieli, że Gryfonka ma bzika na punkcie dobrych ocen i nic, a tym bardziej nikt, nie zmieni jej postanowień co do nauki.
W przerwie w Hogwarcie zostało tylko paru uczniów. Hermiona co rano schodziła na śniadanie, po czym zaszywała się w bibliotece, by godzinami przesiadywać nad książkami.
- Granger, nie wiem po co tracisz czas na te zakurzone głupoty - usłyszał drwiący głos Zabiniego. – I tak nie dorównasz inteligencją najlepszemu w tej szkole, czyli…. mnie!
Hermiona przewróciła oczami i nadal czytała, mając zamiar zignorować Ślizgona, była przyzwyczajona do jego głupich odzywek więc ta nie zrobiła na niej wrażenia.
- Słuchasz mnie? – zapytał, siadając naprzeciwko.
- Niestety tak - mruknęła i spojrzała na niego ze słodkim uśmiechem. - Więc może pójdziesz gdzieś daleko… no ja nie wiem gdzie… może do Chin i nie będziesz się śpieszył by wrócić? Co ty na to?!
- Nie udał ci się ten kawał - prychnął opierając głowę na ręce. - Nudzi mi się!
- To się pobaw Zabini - westchnęła. Nie lubiła jak przeszkadzano jej w nauce.
- Dobry pomysł - pochwycił, Hermiona uśmiechnęła się lekko zadowolona, że ma go z głowy. - A w co się zabawimy?
- My?! - powtórzyła zdumiona.
- Oprócz ciebie, w tej nędznej szkole zostało kilka Puchonków i jacyś gówniarze z mojego domu więc zostajesz mi ty!
- Mam świetną zabawę - odpowiedziała poważnie. - Nazywa się chowany…. Ty się chowasz ja cię szukam! Super nie?
- Nie dam się na to nabrać – warknął. - Każdy idiota by wiedział, że w życiu nie ruszysz tyłka, by mnie szukać!
- Taką fajną zabawę zepsułeś. - Pokręciła ze śmiechem głową, po czym znów skupiła się na tekście.
- Chodźmy na błonia! - zdecydował, wyrwał jej książkę i ruszył sprężystym krokiem w stronę drzwi.
- Zabini! Ja cię zabiję! - krzyknęła za nim. Usłyszawszy tylko śmiech, westchnęła i chcąc nie chcąc, ruszyła za Ślizgonem.
Przed wyjściem na błonia ubrała się ciepło, gdy znalazła się na zewnątrz, ujrzała Diabła, stojącego z założonymi rękami i uśmiechającego się iście szatańsko!
- Gdzie jest moja książka? - zmarszczyła czoło.
- Bawi się w chowanego – odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Jesteś świnią, Zabini! - prychnęła i odwróciła się, chcąc wrócić do zamku.
- Oj nie narzekaj, Granger! - powiedział, chwytając ją za rękę i pociągnął ją w stronę drogi do miasteczka. - Ciesz się, że jesteś skazana na mnie!
- Niby czemu?
- Mogłaś trafić na Smoka - poruszył sugestywnie brwiami.
- Jesteś niemożliwy - prychnęła, choć musiała mu przyznać rację. Draco był niemożliwy, miał masę durnych pomysłów, które zawsze wcielał w życie, skąd ona to wiedziała? Bo Merlin postanowił się na niej zemścić, nie wiadomo za co i sprawił, że jej najlepsza przyjaciółka Ginny zaczęła spotykać się z blondynem, przez co i ona była zmuszona spędzać z nim czas.
- Właściwie to obaj jesteście niemożliwi!
- Ale jacy przystojni - odparł.
- Gdzie idziemy? – zapytała, chcąc zmienić temat.
- Na kremowe piwo… znaczy ty będziesz je piła! Ja jako mężczyzna będę rozkoszował się smakiem Ognistej Whisky! - zawołał uradowany.
- A skąd wiesz, że ja nie wolę whisky od piwa kremowego?! - oburzyła się.
- A wolisz? - zmarszczył czoło.
- Nie – prychnęła. - Ale z grzeczności należało zapytać!
- Jesteś nieznośna - mruknął, za co został popchnięty w zaspę. - Ej!
- Nie ej, tylko przepraszam kochana Hermiono, że jestem takim palantem! - podpowiedziała z uśmiechem i szybko pobiegła w stronę baru, wiedząc, że Ślizgon może się zemścić.
- Pożałujesz! – wyszeptał, siadając obok niej w Trzech Miotłach.
Od tego dnia Hermiona nie miała dnia spokoju od przystojnego Ślizgona.
Codziennie wymyślał nowe, genialne jego zdaniem, pomysły na spędzanie czasu.
Pewnego dnia postanowił wybrać się na piknik… do Wrzeszczącej Chaty, Hermiona uśmiechnęła się skrycie, wiedziała o co chodzi chłopakowi, miał nadzieję, że będzie przerażona miejscem, do której ją zabiera, biedny nie był świadomy, że ona już tam była i wcale nie ma się czego bać, ale jak na prawdziwą kobietę przystało, udawała, że jest biedną, przerażoną niewiastą a on silnym, odważnym mężczyzną.
- Nie możemy zjeść w Dziurawym Kotle? – zapytała, udając przerażenie, gdy otworzył drzwi chaty.
- Nie masz się czego bać, Granger - powiedział z dumą. - Jestem tutaj, więc nie masz się czym przejmować!
-Ale jak coś nas zaatakuje? - rozglądnęła się naokoło. - Albo coś na nas spadnie?
- I Gryfoni niby są tacy odważni - prychnął.
- Oczywiście, że jestem odważna! - oburzyła się , nagle coś koło niej upadło, z aktorską gracją, pisnęła i przytuliła się do Ślizgona - Co to było?
- Deska - wymamrotał wpatrując się w nią z dziwnym błyskiem w oku.
- Stało się coś? – wyszeptała, podnosząc na niego wzrok.
- Zaraz się stanie - mruknął i pocałował ją namiętnie.
Hermiona zarzuciła mu ramiona na szyję i oddawała pocałunki  z pasją.
Właśnie wtedy zrozumiała, że Blaise od dawna się jej podobał, ale nie chciała się do tego sama przed sobą przyznać, denerwowało ją , że zawsze jest otoczony wianuszkiem dziewczyn, że nie może zdecydować się na jedną… na nią!
Gdy do niej to dotarło było zapóźni by się wycofać z tego co ich połączyło.
Z radością spędzała z nim każdy dzień, zapominając o książkach. Była pewna swoich uczuć i miała nadzieję, że dla niego też jest kimś wyjątkowym.
Gdy tydzień później leżeli na kanapie przytuleni do siebie, czuła się tak bezpiecznie i przyjemnie , że słowa same wymknęły się  z jej ust.
-Kocham cię – wyszeptała, wtulając się w niego mocno.
- Hermiono…. - zaczął poważnie, lecz gdy spojrzała na niego tymi swoimi brązowymi oczamim uśmiechnął się lekko - Ten dzień był wspaniały!
- Też tak sądzę - przyznała z uśmiechem.
- Jutro nauczę cię latać na miotle! - oznajmił.
- Nie ma takiej opcji - odparła od razu. - Nie mam zamiaru umierać w tak młodym wieku!
- Przesadzasz – prychnął. - Jeżeli poczujesz ten wiatr we włosach, tą swobodę i…
- Wszystko to czuje na ziemi, mając grunt pod nogami - stwierdziła.
- Nie wiesz co mówisz - powiedział stanowczo. - Jutro cię nauczę i będziesz szczęśliwa, że się zgodziłaś!
- Wątpię - mruknęła lecz wiedziała, że nie przekona chłopaka do swoich racji.
Więc na drugi dzień stała przed nim i patrzyła z niepewnością na miotłę w jego ręce.
- Może, pójdziemy na spacer? - próbowała przekonać go do zmiany decyzji.
- Nie - pokręcił głową i podał jej miotłę. - Siadaj!
- Jakoś nie mam ochoty - odwróciła się, chcąc odejść, lecz Ślizgon złapał ją i posadził na miotle. - Teraz chwyć się trzonka i skup!
- Ale ja… - zaczęła, lecz widząc jego minę zamilkła.
Lekcja trwała dwie godziny, Hermiona w tym czasie przeklęła Zabiniego z tysiąc razy, obiecując mu kąpiel w smole i nową fryzurę z ptasich piór. Chcący nie chcący, musiała sama przed sobą przyznać, że się jej podobało, ale nie powie przecież o tym temu kretynowi! Nie ma mowy!
- I co? Trzeba było tak narzekać? - powiedział gdy siedzieli w jej dormitorium.
- Tak! - zawołała rozbawiona i przytuliła się do leżącego na kanapie chłopaka.
- Jutro wszyscy wracają - mruknął Zabini od niechcenia.
- Wiem - spojrzała na niego.  - Harry i Ron będą zaskoczeni…
- Czym? – zapytał, ziewając.
- Jak czym? Nami! - zaśmiała się , lecz gdy poczuła jak zesztywniał, spoważniała.
- Posłuchaj Gran… Hermiono… - zaczął odsuwając się.
- Dlaczego zabrzmiało to jakbym powiedziała coś złego? - zapytała.
- To co było między nami, nie powinno się zdarzyć - powiedział odwracając wzrok.
- Nie powinno? - powtórzyła.
-Jestem Ślizgonem, ty Gryfonką, to się nie mogło udać. - Wzruszył ramionami.
- Ale przecież powiedziałeś…. ja powiedziałam, że cię kocham i … - mieszała się.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo, Granger - mruknął i wyszedł.
Hermiona patrzyła za nim ze łzami w oczach. Nie mogła uwierzyć, że dla niego była odskocznią od codzienności, nic nie znaczącą panienką…
- Zabini, ty draniu - załkała opadając na podłogę. -Jak mogłeś mi to zrobić?!
Po godzinie zabrakło jej łez, postanowiła udawać, że jej serce nadal jest w całości, że ten Ślizgon nie zranił jej… nie … nie sprawił, że straciła cząstkę siebie.
Rano z maską obojętności zeszła do Wielkiej Sali, nie spojrzała na stół Slitherinu, bojąc się, że widok Blaise może sprawić , że zacznie prosić go, by spróbował z nią stworzyć rodzinę o której tak dużo mówił…
- Nie wierzę! - wykrzyknęła Milcenta, patrząc na rękę Pansy z zachwytem. - Gratulacje!
- Co się dzieje? - zapytała głośno Astoria, stając obok nich.
- Pansy zaręczyła się z Zabinim! - obwieściła podniecona Milcenta.
Hermiona poczuła jakby ktoś dał jej w twarz.  Spojrzała na miejsce, gdzie zawsze siedział Diabeł, patrzył na nią z beznamiętnym wyrazem twarzy, wiedziała, że zaraz się rozpłacze, nie mogła dać mu tej satysfakcji! Wybiegła z pomieszczenia, szybko przebiegła przez korytarz i znalazła się w swoim dormitorium.
Nie miała zamiaru patrzeć na tego kłamliwego gada! Postanowiła zrobić coś, co w jej życiu miało nigdy nie nastąpić. Spakowała szybko kufer, zmniejszyła go i wsadziła do torebki. Rozglądnęła się po miejscu, gdzie chłopak, którego pokochała, powiedział jej, że nic dla niego nie znaczy.
Westchnęła i… uciekła.
Tak! Hermiona Jean Granger uciekła! Może i jest Gryfonką, ale chyba jej zasób odwagi wyczerpał się w czasie wojny, teraz miała zamiar być jak inne dziewczyny... nie chciała już sama radzić sobie z problemami, chciała by facet, którego pokochała dbał o nią, troszczył się o jej  samopoczucie… lecz to niemożliwe.
Teleportowała się do domu rodziców. Wiedziała, że wyjechali w odwiedziny do jednej z ciotek więc nie obawiała się nikogo.
W samotności postanowiła lizać rany. Miała ten komfort, że do egzaminów dzięki swoim wybitnym wynikom w nauce została zwolniona z lekcji.
Gdy znalazła się w domu od razu poczuła się lepiej.
Napisała krótki liścik do Ginny, by nie martwiła się o nią, po czym przebrała się w rozciągnięty dres zrobiła sobie gorącą czekoladę, wyciągnęła lody i usiadła na kanapie przed telewizorem.
Nigdy nie miała złamanego serca, aż do teraz.
Potrząsnęła głową, chcąc choć na chwilę wyrzucić Zabiniego ze swoich myśli, włączyła telewizor i próbowała skupić się na filmie. Niestety trafiła na romans, w którym główna bohaterka zakochuje się w niegrzecznym chłopcu, różnią się od siebie jak dzień i noc, czerń i biel.... lecz na koniec żyją długo i szczęśliwie. Zirytowana wyłączyła telewizor i przykryła się po sam nos kocem.
- Nie załamię się… nie załamię się… - szeptała, zaciskając mocno oczy, nie chcąc pozwolić łzą płynąć. - On nie jest mnie wart… nie kocham go… to nie miłość! Na pewno da się to racjonalnie wytłumaczyć! Poniosło mnie! Tak to jest to! Byliśmy sami, nie miałam z kim porozmawiać on był pod ręką… co z tego, że rozmawiało się im wspaniale? Że czuła się przy nim jak piękna kobieta… no cóż… widać, że nie aż tak piękna jak Parkinson - prychnęła. Wstała i zaczęła przeglądać książki znajdujące się w salonie.
Niestety jej mama preferowała romanse więc nie mogła znaleźć nic innego jak książki autorstwa Jane Austen.
Nie mając nic do roboty, postanowiła położyć się spać.
Hermiona umówiła się z Ginny w parku w pobliżu swojego domu.
Gdy rudowłosa ją zobaczyła od razu wyciągnęła ramiona i przytuliła ją mocno.
- To drań – warknęła. - Zamienię go w żuka i…
- Myślałam, że mu na mnie zależy - przerwała jej Hermiona ze łzami w oczach. - A on zaręczył się z Parkinson!
-Mionuś, on nie jest ciebie wart! - zawołała Ginny. - Zasługujesz na kogoś lepszego niż ta gnida, Zabini!
-Ale ja się w nim zakochałam - załkała.
- To tylko zauroczenie! - stwierdziła stanowczo. – Nie możesz się załamywać! Zapomnisz o nim! I powinno ci być łatwiej, kiedy pożegna się z tym światem! Ja mu w tym pomogę!
- Jesteś wspaniałą przyjaciółką, ale nie chcę żebyś mu coś mówiła, a tym bardziej robiła – powiedziała. – Jest przyjacielem twojego chłopaka i nie chcę być powodem waszych kłótni!
- Jeżeli Draco nic mu nie powie , to chyba mu coś zrobię - mruknęła Ginny.
- Co ma mu powiedzieć? – prychnęła. - Nie zabawiaj się z Gryfonkami, gdy ci się nudzi?
-Hermiono, może da się racjonalnie wytłumaczyć jego zachowanie? – zapytała, marszcząc czoło. - W tej chwili go nienawidzę, ale przecież nigdy nie wydawał mi się facetem, który może tak postępować, oni z Draco mieli połowę uczennic w Hogwarcie, ale zawsze mówili otwarcie, o co im chodzi…
- Może mówił, a ja nie słyszałam? - wzruszyła ramionami. - Może podświadomie marzyłam o czymś, co jest nie realne? Nie wiem, Ginny, po prostu chcę o nim zapomnieć, a to, jak na razie, jest niemożliwe!
Ginny starała się przez następną godzinę pocieszyć przyjaciółkę.
- Późno już - powiedziała zrezygnowanym tonem. - Odprowadzę cię.
- Nie, dzięki, wolę się przejść i pomyśleć - odparła ze słabym uśmiechem.
- Ale…
- Proszę cię – westchnęła. - To mi naprawdę dobrze zrobi!
- Dobrze - Ginny przytuliła ją mocno i teleportowała się, pozostawiając Gryfonkę samą.
Hermiona nie śpieszyła się do domu, może to głupie, ale usiadła na parkowej ławce. Zamkneła oczy i przypominała sobie chwilę z Zabinim, choć jej serce bolało za każdym razem, wiedziała, że czas z nim spędzony był dla niej najwspanialszym czasem i nie chciała zapomnieć o nim, lecz o bólu, których pojawiał się, gdy przed oczami pojawiała się twarz Ślizgona.
Minął tydzień. Hermiona siedziała na kanapie, czytając książkę, chcąc odgonić myśli od Ślizgona, wzięła się za powtórzenie materiału potrzebnego na zdanie egzaminów końcowych.
W pewnym momencie przerwało jej pukanie do drzwi, zdziwiona poszła otworzyć. Osobę, którą zobaczyła przed sobą, miała nadzieję, wyrzucić z serca.
- Nigdy więcej tego nie rób! – rozkazał, nie zważając na jej beznamiętny wyraz twarzy, wszedł do środka i zatrzasną za sobą drzwi.
Hermiona nie mogła uwierzyć , że Zabini ją znalazł.
Nie pozwoliła sobie jednak na to by płomyk nadziei zagościł w jej sercu.
- O co chodzi? - zapytała zimnym tonem.
- Dlaczego uciekłaś? - odpowiedział pytaniem.
- Nie powinno cię to interesować - warknęła.
- A jednak interesuje - schował ręce do kieszeni. - Powinienem ci wytłumaczyć…
- Nie musisz się tłumaczyć - przerwała mu. - Nie oczekuje tego od ciebie, nie martw się, nie mam zamiaru ci się naprzykrzać i…
- Ale ja mam nadzieję, że będziesz się mi naprzykrzać przez resztę życia - powiedział i chwycił ją w objęcia.
- O czym ty mówisz?! - zdenerwowała się, próbując się wyrwać. - Przecież żenisz się z Parkinson!
- Nie! - zaprzeczył gwałtownie. - Właśnie to chcę ci wytłumaczyć!
- Ja… nie wiem czy chcę tego słuchać - spuściła głowę.
Blaise przytulił ją mocno i schował twarz w jej włosach.
-Gdy miałem pięć lat rodzice wybrali mi żonę… Pansy Parkinson - zaczął z goryczą. - Od dziecka miałem więc narzeczoną,  nikt nie pytał mnie o zdanie! Byłem pogodzony z losem, w ferie miały odbyć się nasze oficjalne zaręczyny… nie wiem dlaczego zostałem w szkole, chyba po prostu nie chciałem żeby klamka zapadła… ojciec dał Pansy pierścień Zabinich za mnie… zaręczył mnie beze mnie – prychnął. - Nie wiedziałem jak to odkręcić, nie mogłem cię zwodzić, choć musisz wiedzieć, że ciężko było mi w ten ostatni dzień powiedzieć to, co powiedziałem, chciałem ci wtedy wyznać prawdę, ale nie mogłem. Na drugi dzień wróciła Pansy i ogłosiła wspaniałą wiadomość… gdy zobaczyłem jak wybiegasz, zrozumiałem, że nie mogę bez ciebie żyć… wytłumaczyłem wszystko Pansy… ciężko było, ale zrozumiała… chciałem ci o tym powiedzieć, ale zniknąłeś, moi rodzice już się pogodzili z moją decyzją… cholera, Granger, rozgadałem się… chciałem ci powiedzieć, że cię kocham!
- Możesz powtórzyć? - poprosiła ze łzami w oczach.
- Kocham cię, Hermiono - powiedział z uśmiechem. - Jesteś dla mnie najważniejsza!
- Też cię kocham, Diable - wyszeptała wzruszona. - Tak się bałam, że nie będziesz mnie chciał!
- Chyba bym musiał być największym kretynem na świecie! – oburzył się i przytulił ją mocno. - Nigdy nie pozwolę ci odejść, pamiętaj o tym, skarbie!
- Lubię, jak mnie tak nazywasz - przyznała rumieniąc się.
- Jesteś moim skarbem - wymruczał jej do ucha. - I nigdy więcej nie znikaj!
- Obiecuję - powiedziała poważnie i pocałowała go czule.
- Zabini, co ty tam tak długo robisz?! - krzyknął Draco wchodząc do środka, gdy ujrzał całującą się parę, zmarszczył czoło, po czym przewrócił oczami. - To Granger kochasz?!
- A ślepy jesteś? - warknął Ślizgon, niechętnie odrywając się od Hermiony.
- Nie mogłeś od razu powiedzieć? - zapytał z pretensjami blondyn.
- A co by to dało? - zirytował się Zabini, chciał pobyć sam na sam ze swoją kobietą, a ten wchodzi tu i…
- A to, że bym ci powiedział , że ona cię kocha geniuszu - warknął Draco.
- Skąd byś to wiedział? - zapytała podejrzliwie Hermiona.
- Ginny jest straszną plotkarą - prychnął Smok, po czym uśmiechnął się krzywo. - A zresztą to było widać!
- Co tu robisz? - zapytała Hermiona.
- Ginny kazała sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. - Wzruszył ramionami i puścił do niej oczko. – Sądzę, że mogę jej przekazać , że jesteś w dobrych rękach!
- Spadaj stąd – rozkazał Blaise, biorąc Hermionę na ręce. Gryfonka pisnęła zaskoczona.
- Gdzie idziemy? - zaśmiała się, oplatając jego szyję ramionami.
- Do sypialni - odparł z zawadiackim uśmiechem.
- Żegnam gołąbeczki! - zawołał szybko Draco i teleportował się.
Dwa dni później
Gdy Blaise zapukał do jej drzwi był piątek, przez dwa dni nie wychodzili z domu.
Okazało się, że Diabeł sprzeciwiając się rodzicom, rozpętał prawdziwe piekło.
Nie wiadomo w jaki sposób, Państwo Zabini dowiedzieli się, gdzie znajduje się dom Hermiony i w sobotę rano zjawili się z pretensjami.
- Nie wierzę, że mogłeś postąpić tak nierozsądnie! - wykrzyknęła pani Zabini.
- Nie postąpiłem nierozsądnie matko, to była najbardziej rozsądna rzecz, jaką zrobiłem w życiu- odpowiedział jej stanowczo.
- Tylko ci się tak wydaje, synu - tym razem głos zabrał ojciec Blaise’a. - Twoim obowiązkiem jest ożenić się z dziewczyną, którą dla ciebie wybraliśmy, jest dobrze urodzona, od dziecka była przygotowywana, by zostać twoją żoną!
- Nie mam zamiaru żenić się z Pansy - warknął chłopak. - Nie kocham jej, a ona mnie! Wyjaśniłem jej wszystko i oboje zgodziliśmy się, że nie powinniśmy niszczyć sobie życia niechcianym małżeństwem, bo wy sobie coś ubzduraliście!
- Jak śmiesz tak do nas mówić! - wykrzyknęła zbulwersowana pani Zabini i spojrzała z nienawiścią na Hermionę, która z niepokojem patrzyła na kłótnie. - To wszystko twoja wina! Omotałaś mojego syna i…
- Zostaw Hermionę w spokoju! - przerwał jej Blaise i przytulił Gryfonką mocno. - Radzę ci się pogodzić z tym , że nie spełnię oczekiwań, które we mnie pokładaliście! Nie mam zamiaru spełniać waszych zachcianek! Ożenię się z Hermioną, czy wam się to podoba czy nie!
- Niby czemu chcesz mi złamać serce? - zapytała płaczliwym tonem pani Zabini. - Nie widzisz, że chce dla ciebie jak najlepiej? Pansy jest odpowiednią dziewczyną dla…
- Dla kogoś innego – dokończył. - Kocham Hermionę, ona mnie i pobieramy się, czy wam się to podoba czy nie!
- Wydziedziczę cię! - krzyknął pan Zabini.
- Edwardzie! - żona spojrzała na niego zaskoczona. - Nie możesz tego zrobić!
- Mogę i zrobię! – odparł. - Wybieraj synu! Albo żenisz się z Pansy i żyjesz w dostatku, albo zostajesz z tą małą i nie masz nic!
- Jakoś przeżyję bez waszych pieniędzy. - Wzruszył ramionami i pocałował Hermionę w czoło.
- Naprawdę chcesz dla mnie wszystko poświęcić? – odezwała się Hermiona, patrząc mu w oczy.
- Nic nie poświęcam, skarbie - powiedział poważnie. - Jesteś dla mnie najważniejsza! Przez te kilka dni odchodziłem od zmysłów, nie chcę przeżywać tego  przez całe życie!
- A jak będziesz później żałował, że ożeniłeś się ze szlam…
- Nie kończ – rozkazał. - Jesteś najmądrzejszą czarownicą od czasu Roweny Ravenclaw! Z twoją inteligencją i moim wdziękiem nasze dzieci podbiją świat! – zażartował, czym wywołał upragniony uśmiech na jej twarzy.
- Jesteś niemożliwy - zaśmiała się.
- I za to mnie kochasz - poruszył sugestywnie brwiami. - Choć pewnie znajdzie się jeszcze sto innych powodów!
- Oczekuję was w niedzielę na kolacji - powiedziała pani Zabini i wyszła wraz z mężem.
-Czy oni…
- Dali nam swoje błogosławieństwo - dokończył Balsie. - Choć nawet bez niego bym cię nie zostawił!
-Kocham cię, Diable!
-Ja ciebie też, skarbie - wyszeptał i pocałował ją namiętnie.
W poniedziałek oboje wrócili do Hogwartu, gdy wyszli z kominka, Ginny, która na nich czekała, rzuciła się przyjaciółce na szyję.
-Gratuluje, Mionka! - wykrzyknęła i spojrzała poważnie na Zabiniego. - A ty uważaj! Bo jeżeli jeszcze raz zranisz Hermionę, to skończysz jako pokarm dla stworzeń Hagrida!
Hermiona zachichotała, za to Zabini tylko prychnął.
- Jesteś za mała by się ciebie bać - mruknął.
- A ja ci radzę się bać - odezwał się Draco, przytulając swoją dziewczynę. - Ona jest maleńka, ale straszna!
- Nie tylko ona - powiedział Ron, stając obok siostry.
- My też cię możemy skrzywdzić, jeżeli Mionka przez ciebie zapłacze! - warknął Harry.
- Nie pozwolę, by mój skarb kiedykolwiek płakał! - odparł poważnie. - Chyba, że ze szczęścia!
- A to już będę chyba robić często - wyszeptała szczęśliwa Hermiona.
Wszystko ułożyło się dobrze, ich rodziny i przyjaciele zaakceptowali ich związek.
Po zakończeniu szkoły, Hermiona i Ginny zorganizowały podwójny ślub, który z początku miał być skromny, lecz skończyło się wielkim przyjęciem z masą nieznanych im ludzi, ponieważ Malfoyowie i Zabini nie mieli zamiaru oszczędzać na swoich synach, oraz przegapić okazje do pochwalenia się swoimi majątkami. Hermiona nie miała zamiar się kłócić, dla niej najważniejszy był czarnoskóry chłopak czekający na nią przed ołtarzem, gdy powiedział TAK, poczuła się najszczęśliwszą kobietą na świecie, następnym razem poczuła się tak, gdy uzdrowiciel w Mungu podawał jej nowo narodzoną córeczkę.
- Jest śliczna - wyszeptał Blaise. - Nasz mała Rose.
- Doskonała - przyznała Hermiona ze łzami  w oczach. - Złamie nie jedno męskie serce!
- Nie złamie żadnego - warknął Zabini. - Moja księżniczka będzie pod stałą opieką, nie mam mowy by jakiś pryszczaty idiota zbliżył się do niej na krok!
- Oczywiście, kochanie - przewróciła oczami - Co z Ginny?
- Urodziła dwie godziny temu – powiedział, nie odrywając wzroku od córeczki.
- Scorpius jest już na świecie? - Hermiona uśmiechnęła się. - Będą mieli w tym samym dniu urodziny!
- Będą nierozłączni - mruknął Zabini i pocałował ją namiętnie. -  Ale nawet on nie ma prawa zakręcić naszej księżniczce w głowie!
- Na pewno mając takich rodziców jak Gin i Smok, Scor będzie grzecznym i spokojnym dzieckiem - zaśmiała się Hermiona.
-Dobra, zrozumiałem – warknął. - Ten mały też ma zakaz zbliżania się do mojej małej córeczki!
No cóż, jak to w życiu bywa, ojciec nie ma nic do powiedzenia, w chwili gdy córka przyprowadzi do domu swojego chłopaka, gdy przyjmie jego oświadczyny i gdy Zabini prowadził swoją księżniczkę do ołtarza, gdzie czekał ten przeklęty Scorpius Malfoy, wiedział, że dzień w którym zerwał zaręczyny z Pansy, ożenił się z Hermioną i stworzył ten cud, który teraz kroczył obok niego, był pewien, że jego życie nie mogło być doskonalsze!
Gdy doszli do miejsca, w którym ojciec oddaje pannę młodą przyszłemu mężowi, spojrzał poważnie na Scorpiusa.
- Skrzywdź moją córeczkę, ostrzegam, że nie powstrzyma mnie nawet to, że przyjaźnie się z twoim ojcem od dziecka, ani to, że jestem twoim ojcem chrzestnym! Zabiję cię, a twoje szczątki zakopie w ogródku! - warknął i z uśmiechem pocałował Rose w czoło, po czym usiadł obok wściekłej Hermiony, ciesząc się że miał ostatnie słowo w tym dniu, sprawa wydawała się jasna, a złość żony? Przez ostatnie osiemnaście lat udało mu się poznać doskonały sposób na ugłaskanie jej…. Tak Blaise Zabini jest genialny! No to teraz trzeba przestraszyć Jamesa Pottera, który cały czas ogląda się za jego drugą córeczką, piętnastoletnią Jean! 

46 komentarzy:

  1. Cudowna, taka słodka ze się zakochalam:) to jedna z moich ulubionych par, a rzadko można o niej przeczytać. Mam nadzieję ma kolejne takie miniaturki.
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałaś może http://itistimeforchange.blox.pl/ ?
      Jeśli nie - radzę przeczytać. Też o Herm i Blaise, najpierw jednak będzie trochę inaczej się to rozwijać, ale stanie na Herm i Blaise !
      Przeczytaj - nie pożałujesz :) Jeśli czytałaś - świetnie :)

      Usuń
  2. Boże, świetna miniaturka. Nie przepadam za tym parringiem, a jednak tu bardzo mi się spodobało.

    OdpowiedzUsuń
  3. O kim następna miniaturka?

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna miniaturka :) O takim parringu jeszcze nie słyszałam, wyszło Ci naprawdę fajnie.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Minuaturka jest rewelacyjna ;)
    Biedny James xD
    Nadopiekunczy tatuś Diabeł ;p To mi sie podoba ;]
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzi, bardzo fajna miniaturka, bardzo misię podoba ^_^//Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  7. Super miniaturka!
    Koniec najlepszy.Zabini taki stanowczy.
    Biedny Scor i James już mają kłopoty
    Co planujesz następne?
    Weny :->

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Następna miniaturka będzie o Syriuszu ;)

      Usuń
  8. Wspaniała miniaturka! Uwielbiam ten paring! :3 kocham Diabełka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Blaismione <3
    Uwielbiam, cudaśna miniaturka :*
    Layls

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowna miniaturka ;*
    najlepszy koniec ;D
    z niecierpliwością czekam na następną
    <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Blaise i Hermiona <3 kocham to.
    Bardzo lubię ten parring ale jest go strasznie mało :(
    Miniaturka wyszła Ci rewelacyjna, naprawdę mi się podoba :))
    Pozdrawiam
    Charlotte Petrova

    http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Super *.* I kolejny tydzien czekania -.- Weny~ Tencza

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudnie.! Słodko.! Pięknie.! Podoba mi się w 100%... Czekam na kolejną miniaturkę.. :)

    Cornelia Grey.. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. hahaha ! :D
    Świetna miniaturka :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne. Zakochałam się w końcówce.
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  16. hahahah :D
    Piękna!
    Straszny Blaise :D
    Zapraszam na nn na ron-hermiona-draco.blogspot.com :D
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili. :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajna miniaturka ♥ Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetna miniaturka.
    Wspaniała końcówka.
    Wiedziałam, że Blaise kocha Mionę.
    Cieszę się, że wszystko się dobrze skończyło.
    Nadopiekuńczy tatuś- nie ma co.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  19. :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
    Słodka miniaturka.
    Pozdrowienia
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  20. Rewelacja;))
    Każdy rozdział jest świetny :))

    OdpowiedzUsuń
  21. Fantastyczny rozdział *.* Najlepszy koniec :) Życzę weny i czekam nn :) Z.

    OdpowiedzUsuń
  22. Fajna miniaturka czekam z niecierpliwością na Tomione.

    Życzę weny Persefona

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo lubelska ten parking chociaż rzadko Miniaturki tego typu można gdzieś znaleźć. Gdy byłą scen gdzie wyjechała wiedziałam że Blaise wróci. To było do przewidzenia miniaturka przeslodka.

    OdpowiedzUsuń
  24. Miniaturka jak zwykle mega mega mega !:) Paring bardzo fajny, ale faktycznie dość rzadko spotykany, sam pomysł też ciekawy a no i koniec najlepszy !<3
    Pozdrawiam i dużo wany życzę!:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział! Początek szczególnie mi się spodobał. Będę tu często zaglądała :). Proszę tylko o wejście na mojego bloga, ciekawe co o tym sądzisz :))
    http://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/p/blog-page_16.html
    /N

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo fajna miniaturka :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Aww! Słodziaśne <3 Czekam na Syriusza

    OdpowiedzUsuń
  28. Jej, jaka śliczna miniaturka <3
    Ona po prostu musiała się dobrze skończyć :) , tylko szkoda, że w życiu nie wszystko jest takie piekne ... ale oj tam, nie ma co się roztkliwiać.
    Muszę powiedzieć, ze bardzo lubię ten parring. Wogóle Blaise jest bardzo pozytywny :D
    Dziękuję Ci za tą miniaturkę, bo dzięki niej mogłam przynajmniej na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
    Czekam z niecierpliwością na następną ;*
    Życzę weny ;*
    e_schonheit ;*

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetna miniaturka! Uwielbian ten parring a jest o nim tak mało opowiadań :c. Czekam niecierpliwie na kolejna ^^

    OdpowiedzUsuń
  30. cudo tylko kiedy będzie Sevmione @--}-

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo fajna historia. Zawsze podobają mi się takie w których wystepuje elokwentny Ślizgon ;)
    Najlepszy jest jednak Blaise jako "opiekuńczy" ojciec swoich córeczek ;)
    Już nie mogę doczekać się Tomione...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  32. świetna... Nie czytałam tego parringu prawie nigdy... Nie mogę się doczekać miniaturki o Syriuszu ;) pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  33. świetna miniaturka z niecierpliwością czekam na następną. Jak możesz zajrzyj do mnie http://polapapawszystkogra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  34. jsdncjsncfnv! Jakie piękne!
    Miniaturka bardzo ci się udała, jestem zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  35. Kocham ten paring.
    A twoja miniaturka mnie powaliła na kolana.
    Czekam na następne miniaturki.

    OdpowiedzUsuń
  36. Dasz radę dodać dzisiaj? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie , ale postaram się jutro wieczorem ;)

      Usuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  38. To dopiero drugie opowiadanie z tym pairingiem jakie czytam i musze przyznac, ze ciekawe;) Bede odwiedzac Twojego bloga, zapewniam:) Juz Cie dodalam do ulubionych. Jak masz ochote to wpadnij do mnie: http://beznadziejnie-zakochana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  39. Hermiona i Blaise ciekawe, aczkolwiek i tak lepiej pasuje do Draco, a do Diabełka Ginny <3
    Świetnie opisane i w ogóle xd
    Trzymaj się i weny..!
    ~Lumi

    OdpowiedzUsuń
  40. oprócz wzruszenia, muszę przyznac, że dawno tak się nie śmiałam przy końcówce
    Oby więcej takich

    pozdrwiam

    OdpowiedzUsuń
  41. Genialne :) Końcówka najlepsza! Kochany Blaise :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Hej,
    wspaniale, wspaniale Zabini nie ma zamiaru zostawiać Hermiony...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń