Rzodkiewkowy
naszyjnik
Mam nadzieję że się spodoba ;)
Dziękuję za każdy komentarz! :D
Beta: Kite
Millie
Draco spojrzał na zamyśloną blondynkę. Od
godziny wpatrywała się w krajobraz za oknem.
– Nie
znudziłaś się? – zapytał zniecierpliwiony.
– Nie – odparła
z uśmiechem. – Tu jest pięknie!
–
Normalnie – wzruszył ramionami, stając za nią i patrząc na góry.
– Musisz
zauważać wspaniałe rzeczy – powiedziała poważnie.
–
Zauważam – mruknął, obejmując ją od tyłu.
– Nie
prawda – wyszeptała.
Draco zmarszczył czoło.
– Po
prostu stąpam twardo po ziemi.
– A
powinieneś latać wysoko nad nią – odparła rozmarzonym tonem.
Blondyn prychnął pod nosem, przypominając sobie
pierwszy raz, gdy zauważył w tej rozmarzonej dziewczynie coś więcej.
Siedział na Wieży Astronomicznej, rozmyślając
nad swoim życiem. Voldemorta już nie ma, co teraz? Zastanawiał się nad wyjazdem
na drugi koniec kraju, odcięcia się od wszystkich i wszystkiego.
– Proszę
– usłyszał i ujrzał przed sobą tacę z kanapkami.
Spojrzał w górę i zdziwiony zobaczył blondynkę.
–
Lovegood? – zmarszczył czoło.
– Mam na
imię Luna – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
– Czego
chcesz? – warknął.
–
Niczego. – Wzruszyła ramionami. – Po prostu przyniosłam ci kolacje.
– Nie
prosiłem cię o to!
– Wiem o
tym. – Potrząsnęła głową, a w jej uszach zabrzęczały rzodkiewkowe kolczyki. –
Ale mama uczyła mnie, żebym zawsze karmiła kogoś, gdy ten ktoś nie je tyle, ile
powinien.
– Twoja
matka jest dziwna – mruknął.
– Była –
poprawiła go, dalej się uśmiechając. – Nie żyje, choć wierz mi, była wspaniałą
czarownicą, a tata mówi, że trochę szaleństwa w życiu jeszcze nikomu nie
zaszkodziło.
–
Naprawdę jesteś Pomyluną – prychnął.
– Wielu
tak myśli i nie szkodzi, nie przeszkadza mi to – odpowiedziała i ruszyła do
drzwi.
– Dlaczego
to zrobiłaś? – zapytał, patrząc na jedzenie.
–
Potrzebowałeś pomocy – odpowiedziała z uśmiechem i odeszła.
Blondyn przyglądał się oddalającej dziewczynie
i pierwszy raz od dawna uśmiechnął się.
Gdy wyjechał do jednego z wakacyjnych domów
Malfoyów, spotkał Lunę, która spędzała wakacje w okolicy. Z nudów zaczął
towarzyszyć jej w codziennych wczesnych wycieczkach. Blondynka chcąc zobaczyć
najróżniejsze (jego zdaniem nieistniejące stworzenia), wstawała o (znów
jego zdaniem) wczesnych porach. Kto normalny w deszczowy dzień zrywa się
z łóżka?
Od dnia ich wspólnych wycieczek minęło pół
roku. Może to się wyda dziwne, lecz zostali parą, choć nikt o tym nie wiedział
oprócz jednej osoby. Dlaczego? Ojciec Luny zginął w czasie wojny. Nie
mając nikogo, wyjechała, a on z rodzicami kontaktował się jedynie listownie.
Jedynie Zabini, który nie pozwolił wyrzucić się z życia blondyna, wiedział
o związku z niebieskooką.
–
Dostałeś list od rodziców – głos Luny przywołał go do rzeczywistości.
– Jak co
dzień – mruknął.
Jego matka nie mogąc pogodzić się z odejściem
syna, pisała do niego każdego dnia. W każdym liście namawiała go na
powrót. Wiedział, że jest to nieuniknione. Czekał z niepokojem na jedyną
wiadomość, na którą musi zareagować powrotem, inaczej może pożegnać się z
majątkiem. Nie powiedział jeszcze o tym Lunie, ale przeczuwał, że właśnie dziś
nastał ten moment.
–
Koperta wygląda inaczej niż zwykle – odezwała się po chwili. – Twoja mama
zawsze pisze po prostu Draco, tym razem widnieje tam Draco Lucjusz Malfoy… To
coś ważnego.
Blondyn uśmiechnął się lekko. Zawsze wiedziała
więcej niż inni. Zauważała rzeczy, na które nikt nie zwracał uwagi.
– Nie
powiedziałeś mi o czymś, prawda? – zapytała poważnie.
Do Dracona znów napłynęło wspomnienie, tym
razem ich pierwszego pocałunku.
– Lu…
co? – Draco spojrzał na nią jak na wariatkę.
–
Lunaballa – odparła ze śmiechem. – Niezwykle nieśmiałe stworzenie, opuszcza swe
nory tylko podczas pełni księżyca. Ma gładkie, bladoszare ciało, wyłupiaste,
okrągłe oczy na czubku głowy i cztery nogi o wielkich płaskich stopach. Podczas
pełni lunaballe wykonują tylnymi nogami skomplikowane tańce. Podejrzewa się, że
jest to rodzaj zalotów. Obserwowanie ich tańca w pełni jest bardzo fascynującym
przeżyciem.
– A nie
może wychodzić z tej cholernej nory w południe? – narzekał.
–
Widocznie nie. – Spojrzała na niego oczami pełnymi wyczekiwania.
Nie mógł się powstrzymać, więc pochylił się i
złączył ich usta w czułym pocałunku.
Gdy oderwali się od siebie, Luna uśmiechała się
rozmarzona.
–
Pierwszy pocałunek jest jak słońce – wschodząc rozpoczyna dzień, który
nigdy nie będzie taki sam jak inne – wyszeptała.
– Na
każdą okazję masz powiedzonko? – zapytał ze śmiechem.
– Mam
nadzieję. – Wzruszyła ramionami i ruszyła ku miejscu, gdzie mieli obserwować
stworzenia.
–
Możliwe, że wiadomość znajdująca się w kopercie, zmusi mnie do powrotu –
wyznał, zaciskając szczękę.
– Jaka
to może być wiadomość? – Zmarszczyła czoło.
–
Prawdopodobnie rodzice wybrali mi żonę – odparł głosem wypranym z uczuć.
Luna odwróciła wzrok i zapatrzyła się w kopertę
leżącą na stole.
– Kochać
to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet
jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem
egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie,
jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew
własnemu. * – wyszeptała. – Możesz go teraz przeczytać?
– Po co?
– warknął.
– Chcę
wiedzieć czy to dzisiaj.
Draco westchnął, gwałtownie otworzył kopertę i
wyciągnął list. Czytając, czuł wzrok blondynki. Wiedział, że właśnie ich
wspólna droga dobiega końca.
Dziewczyna musiała wyczuć, że wiadomości nie są
pomyślne, przynajmniej dla niej.
– Kogo
wybrali? – zadała pytanie, które sprawiło, że jej serce zaczęło szybciej bić.
– Nie
napisali…. Przedstawią mi ją jutro na balu – odpowiedział głucho.
– Na
pewno jest wspaniała – powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
– Nie
musimy tego kończyć… coś nas łączy i…
– Gdy
moja mama umarła, tata nie związał się z nikim. Gdy miałam dziesięć lat,
zapytałam go, dlaczego nie ożeni się ponownie – zamyśliła się. – Odpowiedział „To bardzo
dziwne, ale naprawdę można kochać kogoś przez całe życie.
Niezależnie od tego, jak daleko znajduje się ukochana
osoba, jej wspomnienie zawsze nosi się w sercu”.**
– Luna
ja… – zaczął, lecz nie wiedział, co ma w tym momencie powiedzieć.
– Nie
musisz nic mówić – odezwała się po chwili blondynka. – Może i większość uważa
mnie za szaloną i może mają rację, ale ja wiem, kiedy trzeba przestać marzyć –
powiedziała i Draco pierwszy raz widział smutek w jej oczach.
– Możemy
się spotykać jeszcze przez jakiś czas – odpowiedział niepewnie.
– Czas –
wyszeptała Luna, po czym podniosła na niego swoje piękne oczy. – My już nie
mamy czasu Draco. Za miesiąc czy nawet szybciej będziesz musiał wybrać, co jest
dla ciebie najważniejsze – westchnęła i skierowała się do drzwi.
–
Mówisz, jakby wszystko było już przesądzone – zdenerwował się.
– Bo
jest. – Posłała mu swój delikatny uśmiech. – Gdy stąd wyjdę, zapomnisz o mnie,
jutro poznasz kobietę, która będzie z godnością reprezentować twoją rodzinę.
– To nie
jest takie proste – warknął.
– Jest.
– Otworzyła drzwi. – Może patrzę przez różowe okulary na świat, ale tylko to
pozwala nie pogrążać się w szarościach… Pamiętaj Draco, poznasz tą jedyną,
wyśnioną i nie będzie miała ona rzodkiewkowych kolczyków – zakończyła ze
smutnym uśmiechem, po czym wyszła.
Malfoy stał przez chwilę, nie wiedząc, co ma
począć. Gdy usłyszał dźwięk teleportacji, uzmysłowił sobie coś, czego być może
jego rodzice nie zaakceptują… a mianowicie, że chyba zaczął kochać rzodkiewki!
Luna pierwszy raz od śmierci matki zamknęła się
w swoim pokoju. Nawet po starcie ojca nie pozwoliła sobie na żal i płacz. Od
dziecka słyszała, że należy widzieć tylko pozytywne rzeczy. Gdy dowiedziała się
o śmierci ojca, wmawiała sobie, że jest w lepszym miejscu, że spotkał się z
żoną i oboje patrzą na nią z uśmiechem. Lecz w tej chwili chciałaby mieć ich
obok. Chciała, żeby powiedzieli jej, co dobrego jest w starcie ukochanego. Jak
sprawić, by cieszyć się jego decyzją…
Siedząc na łóżku, na którym sypiała od
siedemnastu lat, pozwoliła łzom płynąć, pozwoliła, by szarość życia dostała się
do jej zaczarowanego pokoju. Nie widziała ściany ze zdjęciami uśmiechniętych
rodziców, obrazów namalowanych przez jej matkę, kolorowych zasłon, które nawet
w deszczowy dzień sprawiały, że uśmiech pojawiał się na ustach. Płakała nad
swoją samotnością, nad życiem, które jej odebrano, życiem z blondynem, który
szturmem zdobył jej serce.
Przypomniała sobie chwilę, w której zrozumiała,
że go kocha.
Obserwowali Wsiąkiewka
– Czemu
one cię tak ciekawią? – zapytał znudzony, obserwując srebrno – zielone
jaszczurki, o wielkości ciała osiągającej do 10 cali.
–
Ponieważ ich szczególną zdolnością jest szybkie zmniejszenie się, przez co
nigdy nie zostały zauważone przez mugoli. Skóra jest wysoko ceniona przez
czarodziejów. Wytwarza się z niej magiczne sakiewki i portfele, a ten materiał
reaguje tak samo na zbliżanie się obcego jak sama jaszczurka; dlatego
złodziejom bardzo trudno jest znaleźć sakiewki ze skóry wsiąkiewki. Fascynują
mnie…
– Ciebie
wszystko fascynuje – zakpił.
– To
prawda – odpowiedziała z uśmiechem i spojrzała na niego.
Stał z przechyloną głową i wzdychał.
– Długo
jeszcze?
– Chwilę
– wyszeptała, przyglądając mu się. Jej serce mocniej zabiło, gdy uświadomiła
sobie, że spędza z nią wolny czas na rzeczach, które go nie interesują. Jego
obecność sprawia jej radość, a przecież tak ceniła sobie samotność…
Miłość – szepnął jej rozum.
– Miłość
– powtórzyła cicho i uśmiechnęła się.
Po nieprzespanej nocy leżała wpatrując się w
sufit, zdziwiona usłyszała jakiś hałas w ogrodzie.
Luna wyjrzała przez okno i zamrugała kilka
razy, zdumiona tym co widzi. Wybiegła szybko do ogrodu i stanęła przed
klęczącym Draco, który zawzięcie sadził coś na grządce.
– Co ty
robisz? – zapytała ze śmiechem.
– Sadzę
rzodkiewki – odpowiedział śmiertelnie poważnie.
– Draco,
sadzi się je w pierwszej połowie kwietnia – powiedziała, a widząc załamaną minę
chłopaka, zachichotała.
– Więc
ona nie urośnie? – mruknął smętnie.
– Nie. –
Pokręciła przecząco głową i spoważniała. – Dlaczego to robisz?
–
Powiedziałaś kiedyś, że najlepszym prezentem ślubnym będzie rzodkiewkowy
naszyjnik… A pomyślałem, że spojrzysz na mnie milszym okiem, gdy sam zasadzę to
cholerne warzywo i potem zrobię ci z tego naszyjnik. – Przeczesał ręką swoją
blond czuprynę. – Ale chyba mi to nie wyjdzie.
–
Prezent ślubny? – powtórzyła zdumiona.
–
Przepraszam Luno – powiedział, podchodząc do niej i delikatnie pogłaskał ją po
policzku. – Byłem idiotą, nie zauważyłem, że ty jesteś tą jedyną.
– Jesteś
tego pewien? – zapytała poważnie.
– Jak
najbardziej – wyszeptał z ustami przy jej ustach. – Jestem Malfoy, ja zawsze
wiem, czego pragnę!
– I
chcesz za żonę Pomylunę? – zaśmiała się.
– Jesteś
jedyna w swoim rodzaju – uśmiechnął się, przytulając ją mocno. – Jesteś
najlepszą kandydatką na Panią Malfoy!
– Mam
nadzieję, że sprostam twoim oczekiwaniom – mruknęła.
– Kocham
cię – wyszeptał, jakby to była najlepsza odpowiedź.
– Ja
ciebie też – zarzuciła mu ramiona na szyję i pocałowała czule. – A co na to
twoi rodzice?
– Ojciec
na początku był wściekły, ale przypomniałem mu o tym, że jesteś czystej krwi,
więc dał spokój. Matka jest zachwycona i już zaczęła szykować przyjęcie
zaręczynowe, więc jak ci to powiedzieć… Gdybyś odmówiła i tak zaciągnąłbym cię
do Malfoy Manor siłą!
– Nie
wątpię – wyszeptała szczęśliwa.
Cztery lata później
Draco spojrzał na Lunę z zadowolonym uśmiechem.
Założyła dziś na siebie piękną, zieloną suknię, a w uszach miała kolczyki w
kształcie żurawiny.
– Musimy
tam iść? – zapytał, przytulając ją.
– Chcę
spotkać się z Hermioną i Ginny – odpowiedziała radośnie.
– Gdy
dowiedzą się, czyją jesteś żoną, nie będą zbyt miłe – ostrzegł.
– Będzie
dobrze. – Była pewna, że przyjaciółki zachowają się wspaniale. – Czekamy na
Blaise'a i Pan?
– Miałem
na nich czekać przy punkcie teleportacyjnym. – Wzruszył ramionami. – Diabeł
sobie tak wymyślił.
– To co
ty tu robisz? – oburzyła się. – Twój przyjaciel zaraz się pojawi!
– Sądzę,
że trafi do Wielkiej Sali – odparł ze śmiechem.
–
Obietnica to obietnica – powiedziała. – Idź! Poradzę sobie!
– Nie
wątpię – pocałował ją w czoło.
– No
więc idź – zaśmiała się na widok jego niezadowolonej miny. – Nie będę sama!
–
Jeszcze przez trzy miesiące – odpowiedział, gładząc ją po zaokrąglonym brzuchu.
Luna z rozmarzonym uśmiechem ruszyła do
Wielkiej Sali. Draco dał się przekonać, że nic jej nie grozi ze strony jej
przyjaciół. Nie widzieli się przez pięć lat, czas wznowić znajomość.
Wiele osób widząc ją, marszczyło czoło, nie
mogąc uwierzyć, że to Pomyluna, poznali ją jedynie dzięki kolczykom.
– Luna!
– wykrzyknęła Ginny i przytuliła ją mocno.
– Witaj
– odparła.
Po rudowłosej objęła ją Hermiona.
–
Pięknie wyglądasz – powiedziała z zachwytem.
–
Dziękuję. – Blondynka rozglądnęła się po Sali. – Gdzie Harry i Ron?
– Ron
tańczy z Lavender – odpowiedziała Hermiona z uśmiechem.
– A
Harry poszedł z naszym synkiem do toalety – dodała Ginny.
Luna spojrzała na obie kobiety.
–
Jesteście szczęśliwe?
– Bardzo
– obie zaśmiały się, odpowiadając zgodnie.
–
Hermiono, podobno wyszłaś za profesora Snape’a! – Luna ujrzała Mistrza
Eliksirów rozmawiającego z dyrektorem.
– Dwa
lata temu. – Była Gryfonka się zarumieniła.
–
Pasujecie do siebie – powiedziała pewnie. – Zawsze pasowaliście. To była
kwestia czasu, kiedy wyznacie sobie uczucie.
–
Wiedziałaś o tym, prawda? – zapytała Hermiona, widząc jej uśmiech.
– Nic
nowego. – Ginny wzruszyła ramionami.
Po chwili dołączyli do nich Ron z Lavender oraz
Harry z małym Jamesem. Snape tylko prychnął, widząc ich przy jednym stole,
wyszeptał kilka słów Hermionie na ucho i zajął miejsce przy stole
nauczycielskim.
–
Wróciłaś na stałe? – zapytał Harry.
– Tak –
odparła z uśmiechem. – Postanowiliśmy, że Ariel wychowamy w Londynie.
– My? –
Lavender spojrzała na nią, marszcząc czoło. – A kto to my? Ojciec twojego
dziecka?
– Lav! –
oburzyła się Hermiona.
– No co?
– Dziewczyna nie wiedziała, o co chodzi. – Przecież każdy jest ciekawy kogo to
dziecko!
–
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Brown – zakpił Draco, pojawiając się
w towarzystwie Zabiniego i Pansy.
– Czego
chcesz Malfoy? – zapytał Ron ze złością.
– Od
ciebie nic łasico – warknął blondyn.
– Ja bym
tam poprosił, by rzucił się w przepaść – odezwał się Blaise.
–
Diable! – oburzyła się Pansy.
–
Kochanie ja tylko… – widząc jej minę, zamilkł.
– Pan
musisz nauczyć mnie tego wzroku – powiedział Draco rozbawiony. – Ja nie wiem,
jak go uciszyć.
– Draco!
– Tym razem Luna zwróciła mężowi uwagę.
– Tak
skarbie? – udał zdziwionego.
– Ja bym
go pogonił – powiedział Blaise z szatańskim uśmieszkiem. – Należy mu się!
–
Cnotliwa kobieta nie goni za mężem, bo kto widział,
by pułapka goniła mysz? *** – odparła, wzruszając ramionami.
– Luna!
– Draco założył ramiona na piersi i przeczekał śmiech towarzystwa.
–
Czekajcie! To wy jesteście małżeństwem? – Lavender wyglądała, jakby ktoś
zdzielił ją tłuczkiem.
–
Odkryłaś Amerykę – prychnął arystokrata, chwytając rękę Luny, by pomóc jej
wstać.
– Gdzie
idziecie? – zapytała Hermiona. – Usiądźcie z nami!
– Wolę
spotkanie oko w oko z… – zaczął, lecz westchnął, widząc proszący wzrok żony. –
Dobra, ale to nie będzie przyjemny wieczór!
– Nie
przesadzaj… Jakoś wytrzymamy w twoim towarzystwie – odparła Hermiona
z krzywym uśmieszkiem.
–
Małżeństwo ze Snape’em źle na ciebie wpływa – ocenił Zabini, czym rozładował
atmosferę, sprawiając, że resztę nocy spędzili w wyśmienitych humorach.
*****
– Ariel
gdzie chcesz iść na spacer? – zapytał Draco swoją trzyletnią córeczkę.
–
Oglądać Topka! – wykrzyknęła z uśmiechem.
– Luna,
o czym ona mówi? – zapytał żonę, która roześmiała się na widok jego
zdezorientowanej miny.
–
Stworzenia zabawne. Są troszkę większe od gnomów. Często mylone z chochlikami,
lecz w przeciwieństwie do chochlika – topek nie potrafi latać i ma jaskrawe
ubarwienie. Lubi tereny bagniste i wilgotne, często można go spotkać nad
brzegami rzek i jezior, gdzie podstawia nogę i popycha przechodzącym ludziom.
Żywi się małymi owadami, a rozmnaża się podobnie jak elfy, z taką różnicą, że
nie przędzie kokonów. Młode wykluwają się z jaj w pełni uformowane, mając
nie więcej niż cal. Topki uwielbiają zabawy z czarodziejskimi petardami –
odpowiedziała, patrząc na swoją rodzinę rozmarzonym spojrzeniem.
– Jakby
inaczej – mruknął Draco. – Ariel może polatałabyś na miotle?
– Potem!
Teraz Topek! – odpowiedziała, chwytając go za rękę i ciągnąc w stronę rzeki.
– Luna,
nasza córka jest twoją małą kopią – powiedział z wyrzutem.
– I co z
tego? – zapytała, chwytając go za drugą rękę.
– Zrobimy
sobie jeszcze jedną córkę? – Pocałował ją w rękę. – Im więcej ciebie tym
lepiej.
– Kocham
cię – wyszeptała.
– Ja
ciebie też Lunka – odparł Draco.
– Ja was
też – odezwała się Ariel z promiennym uśmiechem.
– My
ciebie też skarbie – odpowiedzieli chórem.
**Santa Montefiore
***Julian Tuwim
**Santa Montefiore
***Julian Tuwim
Strasznie fajna ta miniaturka ;)
OdpowiedzUsuńMoże i parring nie mój ulubiony ale bardzo przyjemnie się ją czytało ;)
Mam cichą nadzieję, że pojawi się Dramione w niedalekiej przyszłości...
Pozdrawiam
Podoba mi się ! :)))
OdpowiedzUsuńOooooo... Słodka bardzo. Byłam na początku pełna obaw co do tej miniaturki. Nie lubię tego paringu.. Ale spodobała mi się, chodź nadal wolę Dramione :3 czekam na następną. Teraz o ile pamiętam Albus i Minerwa? :)
OdpowiedzUsuńAnn
Jak zwykle świetna miniaturka;) Mam nadzieję, że nowa pojawi się szybko:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodobala mi sie,bardzo fajnie sie czytalo,ale... za malo Sewerusa i Hermiony.Bardzo podobaja mi sie WSZYSTKIE Twoje miniusie,ale takie "super ulubione"to Dramione i Lucmione. A "naj,naj,naj"to Sewmione.Teraz Albus,a pozniej?Prosze,pisz jak ,najwiecej,"tosiam "Twoje opowiadanka.E.
OdpowiedzUsuńświetna miniaturka. Zabawna ;) bardzo mi się podoba ;) ale czekam z niecierpliwością na dramione lub fremione ;) pozdrawiam cieplutko i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńJak zawsze genialnie. Z niecierpliwością czekam na kolejną :)
OdpowiedzUsuńFajne, a o kim następna miniaturka i kiedy? ;-)
OdpowiedzUsuńNastępna będzie o Albusie i Minerwie :) Wstawię ją 1 lipca :D
UsuńHehe... mimo, że niezbyt jestem przekonana do tego paringu, to fajnie się czytało, ale nadal wolę Dramione ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na Minerwę i Albusa - hehe, już nie mogę się doczekać. A kto po nich?
Pozdrawiam i życzę weny.
Nie mam pojęcia jaką miniaturkę skończę :) Więc nie jestem pewna co będzie po Albusie i Minerwie , ale tak na 50% Lucmione :)
UsuńŚwietna miniaturka.
OdpowiedzUsuńCiekawy parring.
Urocze zakończenie.
Świetne były sentencje Luny.
Cudne.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Miniaturka wyszła super
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytałam o tej parze i zaskoczyłaś mnie pozytywnie.
Czy mogłabym liczyć na Tomione
Weny życzę Persefona
Świetny parring. Kiedy sobie to wszystko wyobraziłam podczas czytania, popłakałam się, gdy się rozstawali. Czekam na następną miniaturkę :)
OdpowiedzUsuńŚliczna miniaturka <3 I czekam na kolejny rozdział, o którym mam nadzieję mnie poinformujesz.
OdpowiedzUsuńTak jak obiecałam piszę ci, że po wielkich trudach i wojnie w samej sobie dodałam nowy rozdział http://givemelovemw.blogspot.com/
Mam nadzieję, że się spodoba i będzie mi bardzo miło jak zostawisz po sobie komentarz :)
Świetna miniaturka! Nie przepadam za parą Luna & Draco, ale napisałaś to tak ładnie, że w ogóle mi to nie przeszkadza. Czekam na Dramione! / Laura.
OdpowiedzUsuńKolejna wspaniała miniaturka. Gratuluje. Mam nadzieje na parring Hermiona/Charlie weasley
OdpowiedzUsuńMożliwe że jeszcze kiedyś się ten parring pojawi :)
UsuńMiniaturka genialna, zresztą jak każda, którą napiszesz.
OdpowiedzUsuńbrakuje mi jednak Sevmione lub Lucmione z perspektywy Severusa i Lucjusza. Każda z miniaturek tego parringu jest z perspektywy Hermiony, a ja naprawdę bardzo chętnie poczytałabym o uczuciach i rozterkach któregoś z panów.
Pozdrawiam i życzę weny!
English5
Piszę właśnie miniaturkę z perspektywy Lucjusza ;)
UsuńTo cudownie! Już nie mogę się doczekać! Weny życzę!
UsuńEnglish5
Dzięki za poinformowanie, bo bloger znowu mnie denerwuje, nic się nie wyświetliło.
OdpowiedzUsuńMiniaturka bardzo ładnie napisana, błędów raczej nie było. :)
Parring może i nie jest kanoniczny, ale czasami fajnie od niego odbiec i odpocząć. Opowiadanie mi się cudownie czytało, a za to Dracona zostawiłaś z tym samym wrednym charakterem, który w nim uwielbiam.
Droga Salvio Hexia, o jakim wrednym charakterze Dracona mówisz? Malfoy w tej miniaturce jest zadziorny, upierdliwy, zaślepiony i sarkastyczny, ale nie wredny. Ta cecha była widoczna, gdy zwyzywał Hermionę od szlam w "HP i KT", ale nie tutaj.
UsuńOczywiście nie zmienia to faktu, że miniaturka faktycznie całkiem przyzwoita.
fantastyczna miniaturka ;)
OdpowiedzUsuńnigdy nie czytałam o tej parze ;*
fajnie, że napisałaś taki parring <3
hahah ,, -Co ty robisz?- zapytała ze śmiechem.
OdpowiedzUsuń-Sadzę rzodkiewki- odpowiedział śmiertelnie poważnie.
-Draco sadzi się je w pierwszej połowie kwietnia- powiedziała, a widząc załamaną minę chłopaka zachichotała.
- Więc ona nie urośnie?- mruknął.
-Nie- pokręciła przecząco głową i spoważniała- Dlaczego to robisz?
-Powiedziałaś kiedyś, że najlepszym prezentem ślubnym będzie rzodkiewkowy naszyjnik… a pomyślałem że spojrzysz na mnie milszym okiem gdy sam zasadzę to cholerne warzywo i potem zrobię ci z tego naszyjnik!- przeczesał ręką swoją blond czuprynę- Ale chyba mi to nie wyjdzie!,,
mistrzostwo, a wątek Sevmione <3 Czekam na Albusa i Minę <3 Ciekawi mnie ta miniaturka. Czyżby ktoś chciał zeswatać Albusa? Czy może się sam zeswata... Jedno jest pewne: Będzie ciekawie.
Weny,
Heheh no co ja mogę powiedzieć? Miniaturka świetna ;D No i parring Sevmione ...^^ sama świadomość
OdpowiedzUsuńEch życie jest piękne ;)
Pozdrowienia
Jane
Kolejna genialna miniaturka. Uwielbiam ten paring. Nie było też tego co średnio lubię mianowicie wielkich kłótni Potter- Malfoy.
OdpowiedzUsuńJednym słowem wspaniałe.
zapraszam do mnie http://dziecismoka.blogspot.com/
Haha, genialna miniaturka! Od razu mam lepszy humor. :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej rozbawiła mnie akcja z sadzeniem rzodkiewki przez Draco :D
Czekam na kolejną miniaturkę.
Zapraszam także na drugi rozdział na: niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/
Pozdrawiam, M.
Cudo :)
OdpowiedzUsuńTylko oni nie pasują do siebie. Według mnie. Nie ma jak Dramione ;)
Miniaturka na luzie. I like it !
Dramione True Love <3
Pierwszy raz czytałam miniaturkę o Lunie i Draco i podobała mi się :D Jest super. Taka szalona Luna i spędzający z nią czas Draco, którego średnio ciekawiły jej teorie. Słodkie <3
OdpowiedzUsuńSzczerze Ci się przyznam, że nigdy nie czytałam nic o Lunie i Draco. Ba! Ja nawet nie byłam sobie w stanie wyobrazić tej pary razem.
OdpowiedzUsuńJednak Twoja miniaturka bardzo mi się spodobała :)
Czekam z niecierpliwością na następną :)
Weny :)
Ściskam ;*
s. ;*
Cudownie i słodko :D Scena z sadzeniem rzodkiewek była genialna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Zajebista miniaturka.
OdpowiedzUsuńHmm... Może jakaś dłuższa historia ? Na przykład Sevmione ?
Dłuższe Sevmione się pisze ;)
UsuńMoże napiszesz kiedyś Snily ? :D Uwielbiam Sevmione i nie cierpię Lily, ale jestem ciekawa jak byś napisała Snily :)
OdpowiedzUsuńWiesz, nie lubię Lily więc raczej nie uda mi się stworzyć Snily, nie pasują mi do siebie.
UsuńWiele razy już próbowałam, ale za każdym razem Severus kończył z Hermioną lub wymyśloną przeze mnie bohaterką a Lily była tą złą :D
Ciekawe.. :) Zapraszam na epilog.. ta-chwila-nalezy-do-nas.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCornelia Grey...
cudo nie mogę się doczekać miniaturki
OdpowiedzUsuńkiedy będzie Sevmione
Sevmione się pisze ;) Postaram się je szybko skończyć ;)
UsuńJeju cudowne!!!
OdpowiedzUsuńWspaniale wyszedł ci ten parring
Fajnie opisane ich emocje.
Rzodkiewkowy naszyjnik był najlepszą miniaturką dralune
Weny
Ps:Sorrki że tak późno ale miniaturka nie wyświetlała mi się na twoim blogu
Poniedzialek jest pochmorny,paskudny i mokry...dokladnie tak samo jak moj nastroj.Dzisiaj zagladalam tu nascie razy,z nadzieja na nowa miniature,tak na poprawe nastroju...czekam,rano znów zerkne.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie ci wyszło ;) Ariel- piękne imię *-*
OdpowiedzUsuńhttp://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
Szczerzący się dzikus
BellatriX ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie, no nie mogę. No po prostu nie mogę. Jak mogłaś? XD Lovciam Cię za to. Zawarłaś wszystkie moje ulubione parringi w jednej miniaturce <3 Co ty masz za genialny mózg? O.o
OdpowiedzUsuńŚwietne :) Pierwszy raz czytam o Lunie i Draco :)
OdpowiedzUsuńTo mój ulubiony parring pisz o nich wiecej!
OdpowiedzUsuńMiniaturka przecudowna ♥ Wzruszyłam się momentami i to jest także moje ulubione połączenie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~ Arbuzek^^
PS. Zapraszam do mnie zycianiezaplanujesz.blogspot.com
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały tekst, jak dobrze że rodzice zaakceptowali wybrankę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie