Miniaturka
niezbetowana!
Napisałam
ją dość dawno i dopiero teraz skończyłam, mam nadzieję, że będzie się podobać
:)
Hermiona
westchnęła słysząc pukanie do drzwi. Nie miała ochoty nikogo widzieć. Chciała
pobyć trochę sama! Czy to tak trudno zrozumieć?!
Dla
niektórych koniec wojny oznaczał zaprzestanie myślenia o tych strasznych
czasach, lecz ona tak nie umiała! Właśnie dlatego jej przyjaźń z Harrym , Ronem
i Ginny wisi na włosku.
Oni
zaczęli żyć na nowo, a ona? Ona budzi się z krzykiem, boi się zamknąć oczy… nadal
przeżywa tortury Bellatrix Lestrange… za każdym razem gdy patrzyła na bliznę na
ręce przypominała sobie ból … i te oczy… oczy mężczyzny który jej pomógł… tylko
je widziała, szare patrzące na nią ze stanowczością. To ich właściciel co noc
przychodził i uleczał jej rany…
-Granger
otwórz te cholerne drzwi!- usłyszała.
Zdumiona
spełniła prośbę i zmarszczyła czoło na widok Draco Malfoya!
-Co
ty tutaj robisz?!- zapytała.
-Kankana
tańczę- warknął wchodząc do mieszkania.
-Masz
dwie lewe nogi- prychnęła zamykając drzwi- O co chodzi?
-Podobno
nie wracasz do Hogwartu- powiedział rozglądając się po salonie.
-Nie
sądzę , żeby to cię miało obchodzić- odparła siadając na kanapie.
-I
jak się domyślam, nie miałaś jeszcze czasu by rozglądnąć się za pracą!- mruknął
patrząc na nią uważnie.
-Malfoy
ja nie wiem o co ci chodzi ale…
-Wprowadzisz
się do Malfoy Manor i zaopiekujesz moim ojcem!- powiedział po chwili na jednym
wdechu.
-Odbiło
ci?!- krzyknęła zrywając się na równe nogi.
-Słuchaj!
Ojciec podczas wojny stracił wzrok i musi ktoś z nim być… jest strasznie uparty
i nie chce mojej pomocy, więc wpadłem na genialny pomysł! Ty się nim zajmiesz!
-Może
powinieneś odwiedzić madame Pomfrey?- zapytała przypatrując mu się uważnie.
-Granger
to naprawdę dobry pomysł!
-No
oczywiście!- prychnęła- A twój ojciec będzie przeszczęśliwy gdy dowie się, że
ma się nim zajmować szlama!
-Nie
będzie wiedział!- powiedział Draco- On nie widzi, więc nie dowie się, że to ty!
-To
głupi pomysł! Co niby miałabym robić?
-Po
prostu z nim siedzieć, pozwolić mu narzekać i krzyczeć…
-Przeżywałam
to przez sześć lat nauki w Hogwarcie na lekcjach eliksirów, więc nie jestem
pewne czy chcę znowu przez to przechodzić..
-Zapłacę
ci!- wykrzyknął Draco tracąc cierpliwość- Jestem pewny że dzięki tobie ojciec
odzyska wzrok!
-Dzięki
mnie?
-On
musi o siebie zacząć dbać i pić eliksiry! Ty za to choć ciężko mi to przyznać ,
jesteś inteligentna i na pewno znajdziesz sposób żeby znów był sobą!
-Wrzeszczy
, narzeka … mi się wydaje że zachowuje się normalnie- odparła rozbawiona
Hermiona.
-Granger….-
Hermiona westchnęła słysząc nutę błagalną w jego głosie.
-Pomogę
ci… ale nie może się dowiedzieć, że to ja! Nie mam ochoty wysłuchiwać, jakie to
szlamy są i tym podobne!
-Ojciec
się zmienił- mruknął Draco – I ja też… wiec ….eeee … ja….eee
-Oj
dobra wybaczam ci więc przestań- pokręciła z niedowierzaniem głową- Niby taki
arystokrata a przeprosić nie umie!
-Zmusiłbym
się, ale mi przerwałaś- zaśmiał się i spojrzał na zegarek- Muszę iść, Astoria
czeka, bądź w Malfoy Manor jutro o dziewiątej! Na razie!
I
teleportował się zanim Hermiona zdążyła coś powiedzieć.
-No
to się wpakowałaś- mruknęła opadając na kanapę.
Nie
wiedziała co ją podkusiła by się zgodzić…. Choć tak naprawdę się nie zgodziła!
Eh… ci podstępni Ślizgoni!
Teraz
stała przed potężnymi drzwiami i zastanawiała się czy nie uciec, gdy nagle
drzwi się otworzyły i stanęła przed nią młoda blondynka.
-Astoria?-
domyśliła się Hermiona. Kojarzyła ją z Hogwartu …
-Witaj-
przywitała się z uśmiechem i zaprosiła ją do środka- Draco rozmawia jeszcze z
ojcem… to może trochę potrwać!
-Jak
podejrzewam to Malfoy nie jest zachwycony z …
-On
nie jest z niczego zadowolony- przerwała jej Astoria – Odkąd przez zaklęcie
rzucone przez jednego ze Śmierciożerców stracił wzrok, stał się bardziej
zamknięty w sobie i hmm… wredny?
Obie
się zaśmiały, gdy do salonu wszedł Draco.
-Ojciec
z trudem, ale się zgodził na kogoś kto będzie z nim w domu… eh Granger
musimy wymyśleć ci jakieś inne imię… Hermiona raczej od razu skojarzy się z
tobą!
-Może
być Jane … mam tak na drugie- odpowiedziała wzruszając ramionami.
-Ok…
Jane – mruknął rozglądając się dookoła- Turk!- zawołał i chwilę później obok
niego pojawił się skrzat- Pokaż Jane jej pokój! My musimy już iść, wpadnę
jutro!
-Żeby
pochować moje szczątki?- zakpiła.
-Wszystko
możliwe- zaśmiał się.
-Będzie
dobrze- pocieszyła ją Astoria.
-Nie
wiem dlaczego dałam się namówić!- mruknęła rozglądając się po swojej nowej
sypialni. Dreszcz ją przeszedł na wspomnienie lochów znajdujących się pod
posiadłością…
-Turk!-
usłyszała wściekły krzyk dochodzący z korytarza- Kto postawił tu te cholerne
krzesło?!
Hermiona
szybko wyszła z pokoju i spojrzała na Lucjusza Malfoya. Arystokrata ubrany był
jak zwykle na czarno, jego długie blond włosy , i nieodzowna laska w której
znajdowała się różdżka… ale Gryfonkę zahipnotyzowały oczy… jego szare
oczy patrzyły w jej stronę, lecz jej nie widziały… Hermiona nie mogła uwierzyć
, że to Lucjusz pomagał jej wtedy! To przecież nie możliwe!
-Kto
tu jest?!- warknął.
-Ja-
odparła niewiele myśląc.
-Cóż
za błyskotliwa odpowiedź- zadrwił – Turk ty durny skrzacie gdzie jesteś?!
-Jestem
panie- skrzat pojawił się obok Hermiony.
-Ukarz
się!- zażądał Lucjusz.
-Nie!-
powiedziała stanowczo Hermiona. Skrzat spojrzał na nią z wdzięcznością.
-To
ja jestem jego panem!
-Draco
dał mi pełne prawo zarządzania posiadłością a co za tym idzie Turkiem-
odpowiedziała poważnie.
-Mój
syn jest kretynem- warknął Lucjusz .
-Pewnie
ma to po tatusiu- wymsknęło jej się.
-Zwracaj
się do mnie z szacunkiem!- rozkazał.
-Jeżeli
będziesz do mnie się zwracał w ten sam sposób- odparła.
-Możesz
marzyć- prychnął i zaczął iść w stronę schodów.
-Uważaj!-
krzyknęła Hermiona bojąc się , że spadnie.
-Nie
mam pięciu lat!- warknął gdy złapała go za ramię.
-Ale
się tak zachowujesz- powiedziała – Pozwól sobie pomóc!
-Nie
potrzebuje żadnej pomocy!- krzyknął wyrywając się.
-Potrzebujesz!-
oburzyła się – I ja ci pomogę!
-Posłuchaj
mnie…- zmarszczył czoło- Jak się nazywasz?
-Jane-
odpowiedziała z uśmiechem.
-Nazwisko!-
warknął.
-Wolę
imię- mruknęła- Jak podam ci nazwisko to nie usłyszę z twoich ust imienia i…
-Przypominasz
mi kogoś- powiedział gdy znaleźli się w bibliotece.
-Kogo?-
zapytała zaciekawiona.
-Hermionę
Granger- odpowiedział po chwili, a Gryfonka poczuła jak serce zaczyna jej bić szybciej-
Jest tak samo irytująca jak ty! Więc będziesz Granger!
-Wolę
Jean- gdy nie odpowiedział spojrzała na jego twarz. Tak jak zapamiętała
wyglądał dumnie. Nie okazywał uczuć…- Powiesz mi co ci się stało?
-Rookwood
nie był zadowolony z wyniku wojny- prychnął Lucjusz przywołując do siebie
szklankę z ognistą Whisky.
-
Podobno masz pić eliksiry które…
-Nie
będę pił żadnych cholernych wymysłów tych konowałów z Munga! – wykrzyknął
zirytowany.
-Jasne-
pokręciła zrezygnowana głową- Lepiej pozostać niewidomym!
-Ma
to swoje jasne strony- Zadrwił- Przynajmniej nie muszę oglądać niektórych osób!
-Jak
możesz z tego żartować?- zapytała zaskoczona.
-A
co mam robić Granger?
-Jean-
poprawiła go mimowolnie.
-Jak
zwał tak zwał- warknął – A teraz wyjdź!
-Czemu?
-Bo
chcę pobyć sam!
-Cały
czas jesteś sam- przypomniała- Może ci coś poczytać?
-Nie
jestem dzieckiem!
-A
czy ja coś takiego powiedziałam?- zdziwiła się.
-Więc
mnie tak nie traktuj Granger!
-Jean!
I Nie traktuje cię jak dziecko! Więc nie bądź przewrażliwiony- poprosiła i
stanęła przy regałach w poszukiwaniu ciekawej książki.
-Druga
półka, regał od kominka, książka w czerwonej oprawie, tytuł „Sto żelaznych
zasad prawdziwego czarodzieja!”- powiedział.
Hermiona
z ciekawością wzięła grubą księgę do ręki, gdy usiadła spojrzała na Lucjusza.
-Na
pewno to mam czytać?
-Tak-
warknął w odpowiedzi.
-Zasada
pierwsza „ Każdy
prawdziwy czarodziej pochodzi z arystokratycznej rodziny… ale głupota!
-Widać
JAEN , że jesteś półkrwi- uśmiechnął się krzywo.
-I
co z tego?- oburzyła się, nie chciała wyprowadzać go z błędu, gdyby dowiedział
się, że jest szlamą….- Te zasady są głupie! A dopiero zaczęłam czytać!
-Więc
nie przestawaj!
Hermiona
zacisnęła usta ze złości , lecz po chwili zwyciężyła ciekawość i znów zaczęła
czytać.
-Każdy pierworodny ma
obowiązek poślubić odpowiednią kandydatkę, która pochodzi ze starego i zacnego
czarodziejskiego rodu… A jeżeli pierworodny zakocha się w kimś innym?
-To
się nigdy nie zdarza!- odparł stanowczo- Każdy wie , jakie ma obowiązki!
-Idiotyzm-
mruknęła.
Tego
dnia przeczytała jeszcze dwie zasady. Dość szybko minął dzień, gdy po kolacji
położyła się spać, nie mogła uwierzyć że spędzi noc w Malfoy Manor w miejscu
gdzie przeżyła tak wiele złego…
Jak
co dziennie śniły jej się tortury, była świadoma że to sen, lecz nie mogła nic
zrobić by się obudzić, aż nagle…
-Obudź
się do cholery!- usłyszała i poczuła jak ktoś nią potrząsa.
Otworzyła
oczy i nie wiele myśląc przytuliła się do Lucjusza który wyrwał ją z tego
koszmaru. Po jej policzkach płynęły łzy, nie mogła złapać oddechu.
-Od
jak dawna to masz?- zapytał po chwili.
-Od
wojny- odpowiedziała.
-Musisz
zapomnieć- warknął wypuścił ją z objęć i wyszedł.
Hermiona
westchnęła.
-Łatwo
powiedzieć trudniej zrobić!- wyszeptała. Gryfonka zamknęła oczy by spróbować
znowu zasnąć, lecz mogła myśleć tylko o tym, że gdy była w jego objęciach czuła
się bezpieczna…
Na
następny raz Hermiona w czasie śniadania mogła zauważyć , że Lucjusz choć
nie widzi , radzi sobie bardzo dobrze.
-Nie
gap się- warknął.
-Skąd
wiesz, że się gapie?- zapytała zaskoczona.
-Bo
to czuje kretynko- odparł.
-Możesz
mnie nie obrażać?
-Możesz
się nie odzywać?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
Hermiona
westchnęła.
-Draco
mówił, że profesor Snape próbuje znaleźć eliksir który ci pomoże…- zmieniła
temat.
-Niech
lepiej się pośpieszy- warknął.
-Jesteś
kiedyś miły?- zapytała przewracając oczami.
-Rzadko-
zakpił i wstał- Za dziesięć minut masz być w bibliotece!
-Po
co?!
-Jesteś
dopiero przy pierwszej zasadzie Granger!- warknął i wyszedł.
Hermiona
westchnęła i zjadła szybko śniadanie.
Gdy
znów zaczęła czytać zasady , czuła , że nie skończy się to miłym dniem…
-Zasada
czwarta…- wzniosła oczy do nieba- Każdy
pełnowartościowy czarodziej ma obowiązek spłodzić syna, by zapewnić ciągłość
swojemu rodowi… A córka?- zapytała hardo.
-Córka
nie zapewni ciągłości rodu- przypomniał jej.
-To
nie jest najważniejsze! – zdenerwowała się.
-A
niby co jest takie ważne?- zadrwił.
-Szczęście!-
odpowiedziała natychmiast.
-Szczęście?
– powtórzył rozbawiony- Tu nie chodzi o takie głupoty! Każdy czarodziej pragnie
syna!
-A
gdybyś miał córkę?
-Ale
nie mam- odpowiedział stanowczo- I nie będę miał!
-Dlaczego?
Jesteś jeszcze młody…
-Wyjdź!-
rozkazał głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Jasne-
prychnęła wychodząc- Jak ci się coś nie podoba po prostu mnie wyrzucaj!
-Wspaniały
pomysł!- warknął i machnięciem różdżki zatrzasnął za nią drzwi.
-Jak
zawsze uroczy- zaśmiała się Astoria wchodząc do domu- Nie przejmuj się nim!
Dracona co chwilę tak wyrzuca!
-Oni
obaj są siebie warci!- prychnęła.
-Coś
w tym jest- Astoria wzruszyła ramionami – Może napijemy się piwa kremowego?
-Z
przyjemnością- Hermiona spojrzała na nią z wdzięcznością.
Podczas
czasu spędzonego w swoim towarzystwie, zdążyły się zaprzyjaźnić.
Hermiona
zdradziła jej dlaczego nie utrzymuje kontaktu z przyjaciółmi, a Astoria
opowiedziała o swoim związku z Draconem i ich relacjach z Lucjuszem.
-Czytałam
te durne zasady…- odezwała się w pewnym momencie Hermiona.
-Durne
to za mało powiedziane- zaśmiała się Astoria- Ja pochodzę z czysto krwistej
rodziny , ale na szczęście mój ojciec był dumny ze mnie i mojej siostry!
Draco też byłby zachwycony z córki…
-Dlaczego
dzieciom od małego wpajają te głupie zasady?- zapytała.
-Mnie
nie pytaj! Ja nie mam zamiaru tak wychowywać dzieci!
-Jedyna
normalna w tym towarzystwie Malfoy’ów!- krzyknęła zadowolona Hermiona.
-Wiem!-
odpowiedziała z dumą Astoria i obie się roześmiały.
-Panienko
Jaen - nieoczekiwanie obok nich pojawił się Turk- Pan wzywa do siebie!
-Pan
wzywa, sługa idzie- prychnęła Hermiona.
-Nie
pozwól mu sobą rządzić- poradziła Astoria- Od czasu utraty wzroku stał się
niemożliwy!
-To
kiedyś był inny?- zdziwiła się Hermiona i w lepszym humorze ruszyła do
biblioteki.
-Czytaj
dalej!- warknął gdy tylko weszła.
-Też
za tobą tęskniłam- odpowiedziała radosnym głosem.
-Nie
wątpię- odparł z krzywym uśmieszkiem.
Hermiona
uśmiechnęła się sama do siebie. Ten mężczyzna ją irytował, ale zarazem
intrygował…
Minęły
dwa miesiące. Hermiona musiała przyznać, że Lucjusz choć był denerwujący,
potrafił rozmawiać z nią o interesujących rzeczach. Czytają zasady
czarodziejów, poznawała jego zdanie na każdy temat…
-Uważasz
, że twój syn nie miałby prawa ożenić się ze szlamą?- zapytała przy dwudziestej
czwartej zasadzie.
-Mój
syn ożenił się z Astorią, która dzięki Merlinowi jest odpowiednią kandydatką!-
odpowiedział znudzonym głosem.
-A
co by było…
-Nie
mam zamiaru gdybać – przerwał jej stanowczo.
Przy
zasadzie pięćdziesiątej siódmej nie mogła uwierzyć, że jeszcze go nie zabiła…
-Więc
uważasz, że nie magiczne dzieci powinny mieć zakaz nauki w Hogwarcie?-
zdenerwowała się.
-Oczywiście-
odparł wyniośle- Nie znają zasad panujących w naszym świecie, my nie pchamy się
do ich świata…
-A
możesz chociaż raz zastanowić się nad tym co mówisz?- poprosiła wzdychając- A
potem najlepiej nie mów tego!
-Więc
nie zadawaj takich durnych pytań- wzruszył ramionami.
-Kłóciłabym
się z tobą ale czas na eliksir- mruknęła , wstała i podała mu fiolkę.
-Nie
będę pił tego świństwa!- warknął- Niech Severus coś z tym zrobi!
-Zachowujesz
się jak dziecko! I to za każdym razem gdy masz to wypić!- zawołała.
-Widocznie
mam powód!
-Nie
masz!- oburzyła się- Więc wypij i miejmy to z głowy!
-Marzyć
możesz- prychnął.
Następnie
sprawy potoczyły się szybko… Hermiona chciała włożyć mu flakonik do ręki,
Lucjusz odsunął dłoń, Hermiona straciła równowagę i przewróciłaby się na
podłogę, gdyby blondyn nie przyciągnął ją ku sobie, opadła na jego kolana.
Zaskoczona spojrzała mu w oczy, widziała w nich siebie… miał piękne oczy…
chwilę później Lucjusz dotknął jej policzka, potem włosów.
-Masz
szopę- mruknął.
-Nie
prawda!- wykrzyknęła.
-Zamilcz-
warknął i dotknął jej ust by po chwili ją pocałować.
Gryfonka
zaskoczona oddała pocałunek.
Gdy
oderwali się od siebie oddychała z trudem.
-Wiem
przynajmniej, że nie jesteś znudzona moim towarzystwem- zakpił podświadomie
wiedząc jak na niego reaguje.
Hermiona
zarumieniła się i chciała zejść z jego kolan , lecz jej na to nie pozwolił. Gdy
znowu zaczął ją całować, wiedziała, że nie może dłużej udawać… zaczęła się do
niego przekonywać… zakochała się…
Hermiona
krążyła niespokojnie po sypialni, sam jest sobie winna! Po co godziła się pomóc
Draconowi?! Ten parszywy Smok wrobił ją w opiekę nad ojcem, który radził
sobie doskonale sam!
-Jaen
nad czym tak myślisz?- zapytał Draco pojawiając się w drzwiach.
-O
życiu – warknęła patrząc na niego ze zmarszczonym czołem- Dlaczego chciałeś
żebym pomogła Lucjuszowi?
-Mam
swój cel Granger- odpowiedział cicho oglądając się za siebie- Ojciec idzie,
więc się zmywam, chciałem ci tylko powiedzieć, że Snape już prawie kończy ten
eliksir…
-
To dobrze- odpowiedziała, chciała jeszcze coś dodać, lecz Draco odwrócił się na
pięcie i odszedł, natomiast nadszedł Lucjusz.
-Był
tu mój syn?- zapytał od progu.
-Skąd
wiesz?
-Wyczułem
– odparł i wyciągnął przed siebie rękę- Chodź, pójdziemy do ogrodu.
Hermiona
ze smutnym uśmiechem chwyciła jego dłoń i poszła z nim… coraz częściej
przyłapywała się na myśli, żeby wyznać mu prawdę… ale zawsze zdawała sobie
sprawę, że wtedy będzie musiała odejść szybciej…
-Czego
chciał Dracon?- zapytał nieoczekiwanie.
-Wpadł
by powiedzieć, że Snape jest coraz bliżej wynalezienia eliksiru- powiedziała
niepewnie.
-Lepiej
późno niż wcale- warknął.
-Myślałeś
co zrobisz, gdy odzyskasz wzrok?- zapytała cicho.
-Wrócę
do pracy- odpowiedział zdecydowanie.
-Zasada
osiemdziesiąta piąta…- zaczęła.
-Nie
mam ochoty rozmawiać o następnym małżeństwie- przerwał jej.
-A
mogę ci zadać jedno pytanie?
-Znając
ciebie, zadasz je nie zależnie od mojej odpowiedzi- uśmiechnął się
rozbawiony.
-Jak
ma ona wyglądać?- zapytała zanim ugryzła się w język.
-Blondynki
są odpowiednimi żonami- odparł po chwili- Brązowowłose najczęściej są kłótliwe
i się wymądrzają… tak jak ty!
-Lepiej
żeby się kłóciły , ponieważ wtedy przynajmniej ktoś okazuje uczucia!
Wykrzyknęła tracąc cierpliwość i ruszyła do domu pozostawiając go samego.
W
swoim pokoju poczuła że już dłużej nie wytrzyma! Kochała tego idiotę! A ta
zasada?
Nr.
Osiemdziesiąta piąta : Każdy czarodziej po stracie małżonki, powinien
ożenić się ponownie, z odpowiednią kandydatką! Kobieta ta niezależnie od
wieku, powinna mieć wpojone zasady czystokrwitych czarodziejów, by przekazywała
potomkom obowiązki jakie muszą spełnić…
-Ja
się nie nadaje- wyszeptała załamana.
-Granger
co ty wyprawiasz?- warknął Lucjusz wchodząc do pokoju.
-Nic-
mruknęła.
-Powiedz
o co ci chodzi- rozkazał.
-Zależy
mi na tobie- wyszeptała.
-Domyślam
się- odparł od niechcenia i oparł się o ścianę.
-A
jak odzyskasz wzrok nie będziesz mnie już potrzebował- powiedziała.
-Nie
odejdziesz- odpowiedział poważnie.
-Dlaczego?-
zapytała z nadzieją.
-Ponieważ
tak mówię- odparł i zamyślił się- Jednak postanowiłem się ożenić.
-Jak
to?- spojrzała na niego zdziwiona.
-Podejdź
tu!- nie prosił… Hermiona wiedziała, że nie powinna, lecz serce wygrało z
rozumem, gdy dotknął jej ręki wiedziała , że przepadła.
-Wyjdziesz
za mnie- warknął przyciągając ją bliżej siebie- Nie będę ryzykował , że mi
uciekniesz.
-Nie
ucieknę- odpowiedziała świadoma tego, że kłamie.
-I
o to chodzi- odparł i pocałował ją namiętnie.
Gdy
leżeli potem objęci , Hermiona wtuliła się w niego mocno.
-Jesteś
pewny , że chcesz się ze mną ożenić? – zapytała cicho.
-Śpij
teraz Jean- powiedział okrywając ich oboje kocem- Jutro każe sprowadzić tu
urzędnika, który udzieli nam ślubu.
-Nawet
mnie nie widziałeś- mruknęła cicho.
-Wiem
jak wyglądasz Granger- odparł sennie.
Hermiona
poczuła jak się rozluźnia, gdy była pewna że śpi, zaczęła przyglądać mu się
badawczo, by jak najlepiej zapamiętać jego twarz… była boleśnie świadoma , że
nie będzie zadowolony gdy odkryje , że ona naprawdę jest Hermioną Granger…
Następnego
dnia, Lucjusz zrobił to co zapowiedział. Wysłał Turka po urzędnika. Hermiona
nie mogła uwierzyć , że w ciągu pięciu minut została żoną Malfoy’a! Właśnie w
tym momencie zdała sobie sprawę z dwóch rzeczy! Pierwsza, że pieniądze jakie ma
Lucjusz daje mu olbrzymią władzę, po drugie… została Panią Malfoy, a jej mąż
nie ma pojęcia kim jest naprawdę jego małżonka!
Draco
z Astorią wyjechali na wakacje , więc Gryfonka mogła swobodnie czuć się jako
żona Lucjusza…
Jeszcze
przez jakiś czas… Dwa tygodnie minęły jednak niespodziewanie.
Hermiona
przez ten czas wypierała ze swojej świadomości myśl, o tym jak powie Draco , że
została jego macochą.
Gryfonka
siedziała w bibliotece i czytała gdy wszedł blondyn.
-Severus
wreszcie stworzył eliksir który mi pomoże- powiedział Lucjusz niespodziewanie.
Hermiona
oderwała się od książki i spojrzała na niego radośnie.
-Tak
się cieszę!- zawołała i szybko do niego podbiegła.
-Nareszcie
znowu będę widział- mruknął przyciągając ją do siebie.
-To
wspaniale- odpowiedziała.
-Nareszcie
będę mógł normalnie funkcjonować – prychnął.
-I
posyłać mrożące krew w żyłach spojrzenie- zaśmiała się.
-To
oczywiste- odparł.
Gdy
w nocy Hermiona wtulała się w blondyna wiedziała, że to ostatnie wspólne
chwile…
Rano
zjawił się Draco , by wraz z Lucjuszem przenieś się do Hogwartu, by Snape mógł
sprawdzić działanie eliksiru.
Po
pół godzinie Draco wrócił do Malfoy Manor.
-
I jak poszło?- zapytała Hermiona patrząc na niego z nadzieją.
-Ojciec
znowu widzi!- wykrzyknął blondyn i porwał ją w objęcia- Wuj spisał się! Eliksir
zadziałał od razu!
-Więc
gdzie on jest?
-Musi
jeszcze przejść badania- odparł Draco rozglądając się po sypialni którą
zajmowała- Już nie musisz tutaj mieszkać…
-Wiem-
mruknęła starając się nie rozpłakać.
-Ojciec
wróci za dwie godziny- powiedział Draco wychodząc- Najlepiej żeby cię tu nie
zastał, chyba że chcesz widzieć go wściekłego- zażartował.
-To
byłby widok- próbowała się uśmiechnąć.
-Jeszcze
raz dzięki za pomoc!- odezwał się po chwili Malfoy- Dzięki tobie , ojciec nie
zaprzestał kuracji!
-Cieszę
się…
-Teraz
po prostu musimy pilnować się, żeby nie odkrył że to byłaś ty- zaśmiał się- Ale
to nie będzie trudne! Niby jak by się dowiedział?
-Mogę
się wygadać- mruknęła niepewnie.
-Sama
wiesz, że tego nie zrobisz- zaśmiał się Draco.
-Chyba
masz rację- westchnęła.
-Pójdę
już, Astoria chciała żebym wrócił wcześniej- powiedział i teleportował się do
domu.
Hermiona
spojrzała w okno. Wiedziała , że Draco ma rację, nie zdradzi Lucjuszowi
tego sekretu.. nikt się nie dowie że ten dumny arystokrata ożenił się ze
szlamą… przecież nawet on nie jest tego świadomy…. Dlatego spakowała się i
odeszła.
Gdy
wieczorem próbowała zająć czymś myśli by nie myśleć o Lucjuszu , nagle pojawił
się przed nią.
-Co…-
zaczęła lecz nie dokończyła, ponieważ przyciągnął ją do siebie i pocałował
namiętnie.
Gdy
oderwali się od siebie, chciała coś powiedzieć, lecz i tym razem jej przerwał.
-Zamilcz
– warknął i spojrzał na nią marszcząc czoło.
Hermiona
nie wiedziała czemu , ale posłuchała go. Milczała , lecz jej myśli szalały.
Co
on tu robi? Wyśmieje ją? Wie , że jest jego…
-Zachowałaś
się jak prawdziwa Gryfonka- prychnął.
-To
znaczy?
-Uciekłaś
idiotko!- wykrzyknął tracąc cierpliwość.
-Musiałam…-
nagle dotarło do niej co powiedziała- To znaczy…. O co panu chodzi Panie
Malfoy?
-Domyśl
się kretynko!
-Możesz
mnie nie obrażać?- fuknęła.
-Gdybyś
zachowywała się logicznie to mógłbym tego nie robić!- warknął- Czemu odeszłaś
głupia?
-Nie
wiedziałeś, że się ze mną ożeniłeś- wyszeptała.
-Wiedziałem
– odpowiedział i spojrzał na nią z wyższością- Właśnie w tym momencie znowu
widać, że nie jesteś pełnokrwistą czarownicą…
-Już
wiemy , że jestem szlamą, nie musisz znowu tego zaznaczać- mruknęła.
-Nie
przerywaj- warknął- Po pierwsze gdybyś wychowała się w rodzinie czarodziei
wiedziałabyś, że w odróżnieniu od mugoli w naszym świecie gdy para zawiera
małżeństwo zawiadomienie samoistnie pojawia się w ministerstwie, co za tym
idzie zostaje wpisane do ksiąg!
-Więc
dowiedziałeś się , że to ze mną się ożeniłeś- domyśliła się.
-Nie
idiotko- zaprzeczył – Od początku wiedziałem , że to ty!
-Nie
prawda!- spojrzała na niego – Nie mogłeś tego wiedzieć…
-Wiedziałem-
powtórzył przez zaciśnięte zęby- Człowiekowi który traci wzrok polepszają
się inne zmysły, od początku wiedziałem, że ty to ty! Twój głos , zapach i
oczywiście twoje gniazdo!
-Nie
mam gniazda!- fuknęła lecz nagle spoważniała- Jeżeli wiedziałeś , że to ja…
dlaczego się ze mną ożeniłeś?
-Z
tego samego powodu dlaczego ty za mnie wyszłaś- odparł i z beznamiętnym wyrazem
twarzy czekał na jej reakcje.
Hermiona
po chwili dopiero odważyła się do niego podejść.
-Lucjuszu
wyszłam za ciebie tylko i wyłącznie dlatego , że cię pokochałam- wyznała cicho.
-Wiem
o tym Granger- powiedział i przyciągnął ją do siebie- Nigdy więcej nie uciekaj!
-Myślałam,
że tak będzie najlepiej – wyszeptała przytulając się do niego mocniej- Chciałam
, żebyś był szczęśliwy, a sądziłam że jak dowiesz się że to byłam ja to
wpadniesz w szał, zaavadujesz każdego kto wpadnie ci w ręce…
-A
mówią, że jesteś taka inteligentna- wymruczał jej do ucha po czym nie czekając
na jej odpowiedź pocałował namiętnie.
Gdy
oderwali się od siebie , Hermiona miała łzy w oczach.
-Bałam
się, że będę musiała żyć bez ciebie- załkała.
-Ostatni
raz masz zachować się jak jakaś cholerna Gryfonka!- warknął – Od dziś nie
ruszasz się beze mnie na sto metrów!
-Do
pracy też mam z tobą chodzić?- zapytała rozbawiona.
-Oczywiście-
odparł poważnie- Usiądziesz w moim gabinecie żebym miał cały czas na ciebie
oko!
-I
to mi wypominasz głupie pomysły- prychnęła i zarzuciła mu ramiona na szyję-
Kocham cię Lucjuszu!
-Ja
ciebie też Gran… Malfoy- dokończył z dumnym uśmieszkiem.
Hermiona
słysząc swoje nowe nazwisko pocałowała go gorąco.
Nagle
jej oczy rozszerzyły się w przerażeniu.
-O
Merlinie! Przecież Draco z Astorią o niczym nie wiedzą!- wykrzyknęła.
-Wiedzą-
uspokoił ją.
-Skąd?-
zdziwiła się.
-Jakoś
musiałem cię znaleźć- przypomniał jej rozbawiony.
-I
jak zareagowali?- zapytała zaniepokojona.
-
Draco aż skakał z radości- zadrwił Lucjusz- Odkąd przejmujesz się zdaniem
mojego syna?
-Prze
okres który spędziłam w Malfoy Manor zdążyłam się do niego przyzwyczaić-
zaśmiała się- A z Astorią się zaprzyjaźniłam.
-
Chyba czas, żebyś poznała pewien sekret- powiedział , usiadł na fotelu i
pociągnął ją na swoje kolana.
-Mam
się bać?- zażartowała.
-Nie
sądzę- zaśmiał się. Hermiona obiecała że zrobi wszystko by częściej słyszała
ten dźwięk- Draco wiedział od początku, że coś do ciebie poczułem…
-Lucjuszu
dlaczego pomagałeś mi podczas wojny?- zapytała poważnie.
-Już
wtedy byłaś dla mnie ważna Granger- wyznał z maską obojętności na twarzy.
Gryfonka uśmiechnęła się do niego, wiedziała że blondyn nie lubi okazywać że mu
na kimś zależy, i może o tym nie wiem, ale już się zmienia, i to na lepsze!- I
już wtedy Dracon się tego domyślał..
-Naprawdę?-
zmarszczyła czoło przypominając sobie chwilę w której Draco prosił ją o pomoc
Lucjuszowi- Więc dlatego był taki pewny! Od razu zaznaczył, że na pewno nie
będziesz chciał się mnie pozbyć… znaczy nie będziesz tak bardzo się
sprzeciwiał!
-Jestem
wspaniały , wiem- odparł całując ją w czoło.
-Jesteś-
przyznała- A teraz podsumowując… Kochałeś mnie od dawna i byłeś
szczęśliwy gdy Draco poprosił mnie o pomoc… tak?
-Można
tak powiedzieć- mruknął.
-Więc…
jesteśmy małżeństwem… kochamy się…. Nie będziemy się ukrywać… prawda?- zapytała
z niepokojem.
-
Każdy w tym cholernym kraju będzie wiedział, że należysz do mnie!- powiedział
stanowczo.
-A
ty do mnie!- zaznaczyła , chciała coś jeszcze dodać ale przerwała jej sowa
stukająca w okno.
Wzdychając
wstała i otworzyła okno, dała sowie ziarenka i odpięła od jej nóżki list.
Gdy
zobaczyła nadawcę , zagryzła zdenerwowana wargę.
-Od
kogo to?- zapytał Lucjusz bezszelestnie znalazł się za nią.
-Od
Ginny- wyszeptała , rzuciła list na stół i przytuliła się mocno do blondyna.
-Co
się dzieje?- zapytał zaskoczony.
-Nie
powiedziałam ci dlaczego uciekłam z Anglii- odezwała się po chwili.
-Twoi
niby przyjaciele nie mogli zrozumieć, że po wojnie potrzebujesz chwili spokoju-
odpowiedział od razu.
-Skąd
ty…- zaczęła patrząc na niego.
-Kociaku
mam swoje źródła- przypomniał jej- Jako Malfoy dostaje to co chcę! A chciałem
informacji , więc je zdobyłem!
-
Więc wiesz też, że od pół roku nie kontaktowałam się z nimi- mruknęła- I nie
wiem czy chcę to zmienić…
-Dla
mnie lepiej- warknął i zmusił ją by spojrzała mu w oczy- Granger, wiem co ci
kretyni ci powiedzieli i o co cię oskarżyli! I dlatego muszę ci uzmysłowić, że
jeżeli spotkam tych półgłówków skończą jako tarcze strzelnicze! Moja różdżka
sprawi, że…
-Podejrzewam
, że będzie to krwawe spotkanie- przerwała mu Hermiona i pocałowała delikatnie
w usta.
-Żebyś
wiedziała- odparł i puścił ją- Przeczytaj list od tej rudej a ja w tym czasie
cię spakuje!
-Spakujesz…-
uśmiechnęła się promiennie- Zrób to szybko, chcę być już w domu!
-Da
się to załatwić- przyrzekł i jednym machnięciem różdżki sprawił, że wszystkie
jej rzeczy zniknęły- Moja część skończona, więc czytaj!
Hermiona
westchnęła i sięgnęła po list.
Droga Hermiono
Dawno się nie odzywałaś, martwię się
o ciebie!
Nie czujesz się samotna? Harry i Ron
chcieli ruszyć na poszukiwania ciebie, lecz postanowili poczekać jeszcze
trochę.
Sądzę , że wiem dlaczego odeszłaś…
zdałam sobie też sprawę, że zachowaliśmy się niedojrzale wymagając od ciebie
byś od razu zaczęła żyć tak jakby Voldemort nie istniał.
Na swoją obronę mamy tylko to, że
myśleliśmy że w naszym towarzystwie będzie ci najlepiej…
Mam nadzieję, że nam wybaczysz i
wrócisz.
Tęsknimy za tobą!
Ginny
-Mówiłem
, że kretyni- prychnął Lucjusz gdy skończyła czytać.
-Dlaczego?-
zapytała chowając list do kieszeni.
-Przez
tyle czasu nie raczyli ruszyć …- zaczął lecz przerwała mu pocałunkiem.
-Na
razie dzięki tobie jestem zbyt szczęśliwa żeby się przejmować tym co zrobili,
lub czego nie zrobili!- wyszeptała z ustami przy jego ustach.
-I
tak ma być- warknął i teleportował ich do Malfoy Manor.
Hermiona
spojrzała z uśmiechem na Lucjusza który pracował w ogrodzie.
Nie
zwracał uwagi na otoczenie przeglądając jakieś papiery.
-Masz
czas?- zapytała zbliżając się do niego. Nic nie mówiąc wyciągnął do niej rękę ,
gdy ją chwyciła pisnęła, ponieważ chwilę później siedziała na jego kolanach-
Masz zamiar się odezwać?- zapytała rozbawiona gdy mając ją przy sobie, nadal
nie odrywał wzroku od dokumentów.
-Moment-
mruknął , złożył podpis i jednym machnięciem różdżki sprawił że dokumenty zniknęły.
Hermiona
zarzuciła mu ramiona na szyję i pocałowała namiętnie.
-Dla
takich chwil warto przerwać pracę- mruknął.
-Mam
nadzieję- zaśmiała się, lecz nagle spoważniała.
-Mów-
zażądał widząc jej minę.
-Harry
napisał…
-Zabije
Pottera- warknął – Czego ten idiota chciał?
-Żebym
przyszła do Nory na urodziny Rona- odpowiedziała przytulając się do niego
mocniej.
-I
ten rudy kretyn nie mógł sam cię zaprosić?- Lucjusz zaczął bawić się jej
włosami, co oznaczało, że jest wściekły i próbuje się uspokoić .
-Kocham
cię- wymruczała mu do ucha, od razu poczuła jak się rozluźnia.
-Nie
puszczę cię tam samej- zaznaczył stanowczo.
-Pójdziesz
ze mną?- zapytała uradowana.
-Miałem
raczej nadzieję, że zmienisz zdanie i nie będziesz chciała tam iść- mruknął
zamykając oczy.
-Kłamiesz-
zaśmiała się całując go w policzek.
-Oczywiście,
że kłamie – warknął- Ożeniłem się z wkurzającą Jane która zamiast robić to co
się powinno , to robi wszystko by mnie zirytować!
-Ale
mnie kochasz- przypomniała mu.
-Niestety-
wymruczał jej do ucha.
-Lucjuszu!-
wykrzyknęła oburzona.
-Zamilcz-
warknął i pocałował ją gorąco.
-Więc
mogę napisać Harremu , że będę ?- zapytała gdy oderwali się od siebie.
-Nie
zabronię ci- westchnął- ale jak powiedziałem, nie pójdziesz tam sama!
-Ale
ich nie zaavadujesz?- zmarszczyła czoło.
-Tego
nie mogę obiecać- odparł z wrednym uśmieszkiem.
-Wiem,
że powinnam się o nich martwić, ale jak na razie cieszę się , że idziesz tam ze
mną!- powiedziała z promiennym uśmiechem.
Tydzień później Hermiona stanęła
przed drzwiami Nory i westchnęła.Lucjusz musiał zostać w firmie na jakimś zebraniu, więc była zdana sama na siebie..
Zebrała całą swoją odwagę i zapukała. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast.
-Hermi!- wykrzyknęła Ginny i rzuciła się jej na szyję.
-Witaj- odpowiedziała Hermiona.
-Jak się cieszę, że przyszłaś!- rudowłosa pociągła ją w stronę kuchni gdzie zebrała się cała rodzina i przyjaciele.
-Hermiona!- wykrzyknęło kilka osób i chwilę później każdy mówił przez siebie.
-Dajcie jej odetchnąć- zaśmiała się Pani Weasley i przytuliła ją mocno- Cieszę się , że nareszcie wróciłaś!
-Ja też- odparła i spojrzała na Rona z uśmiechem- Wszystkiego najlepszego!
-Dzięki- podszedł do niej i już chciał przytulić gdy…
-Zbliż się do niej jeszcze na krok a skończysz jako gnom w moim ogrodzie- warknął Lucjusz wchodząc do pomieszczenia i patrząc groźnym wzrokiem na Rona.
-Lucjuszu…- zaczęła Hermiona lecz przerwała na widok jego miny.
-Co tu robisz Lucjuszu?- zapytał zaskoczony Pan Weasley.
-Stoję Arturze- zadrwił blondyn.
-To niech pan stoi gdzie indziej- odezwał się Harry.
-Zamilcz – warknął w jego stronę i zwrócił się do Hermiony- Przywitałaś się więc możemy iść!
-Panie Malfoy uważam…- tym razem Ginny próbowała się odezwać.
-Nie interesuje mnie twoje zdanie!
-Co pan tu robi?- zapytała Pani Weasley.
-Przyszedłem po żonę, czy to tak trudno zrozumieć?- prychnął.
-Jaką żonę?!- wykrzyknęła większość.
-Chcecie podpowiedzi?- zakpił.
-Hermiona jak mogłaś za niego wyjść!- wykrzyknęła Ginny.
-Kocham…- zaczęła Gryfonka.
-Nie prawda!- krzyknął Ron- Nie możesz go kochać! Nie zgadzam się!
-Ron myślę…- Ginny podeszła do brata.
-Jeżeli jesteś podobna do tego półgłówka, to lepiej przestań myśleć- prychnął i spojrzał na Hermionę- Byłaś, zobaczyłaś, idziemy!
-Za chwilę- Gryfonka podeszła do Rona i odetchnęła głęboko- Naprawdę sądziłam, że zrozumiałeś że między nami nie może być nic więcej… w moim mniemaniu dałam ci to do zrozumienia, a ty się z tym pogodziłeś, przecież zacząłeś spotykać się z Lavender!
-Miałaś być zazdrosna!- wykrzyknął.
-Nie udało ci się- zadrwił Malfoy.
-Uwiódł ją pan!- odezwał się z pretensją w głosie Harry.
-No oczywiście- prychnęła Hermiona- Uwiódł mnie! A nie przyszło wam do głowy, że po prostu mnie pokochał?! Nie zasługuje na to?
-Oczywiście , że zasługujesz!- oburzyła się Ginny- Ale nie wierzymy Malfoyowi!
-To już wasz problem- warknął Lucjusz i spojrzał na Hermionę- Mówiłem ci , że to kretyni , prawda?
-Żeby to raz- zaśmiała się i pocałowała go szybko w usta- Zaraz idziemy…
-Hermiono kochanie, zostańcie – poprosiła Pani Weasley.
-Proszę wybaczyć, ale nie będę patrzyła jak Ron i Harry obrażają mojego męża!- odpowiedziała poważnie.
-Dziwisz się nam?- zapytał zdziwiony Harry- Nie odzywałaś się tyle czasu, a tu nagle okazało się, że masz męża i to jakiego!
-Tak dziwię!- wykrzyknęła tracąc cierpliwość- Prosiłam was o trochę czasu! A wy co zrobiliście?! Zaczęliście krzyczeć! A Ron nazwał mnie ….- przerwała gdy zauważyła jak Lucjusz przybrał pozę dumnego arystokraty.
-Jak cię nazwał?!- wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Nie ważne- powiedziała szybko i odetchnęła głęboko- Ron, Harry…. Przyjaźniliśmy się tyle lat, a nie możecie nawet zrobić dla mnie tyle by cieszyć się moim szczęściem ponieważ nie pasuje wam mój wybranek! Powiem wam jedno! Nie macie prawa mówić mi z kim mam być! To ja was wspierałam! Harry pamiętasz, że nie oceniałam cię gdy zacząłeś chodzić z Cho! Wspierałam cię gdy starałeś się o Ginny! A ty Ron? Byliśmy ze sobą przez tydzień! Siedem dni! A dlaczego? Ponieważ wolałeś żeby wszyscy cię wielbili!
-Kretyni- prychnął Lucjusz.
-Hermiono….- Harry spojrzał na nią z poczuciem winy- Nie chciałem, żebyś była sama…
-Ja tego potrzebowałam Harry- odparła spokojnie.
-Jesteś szczęśliwa?- zapytał poważnie.
-Chodź to się wydaje dziwne- rzuciła okiem na Lucjusza który wyglądał jakby miał wybuchnąć – To jestem… i to bardzo- zakończyła z promiennym uśmiechem.
-To jest najważniejsze!- powiedziała Ginny i przytuliła ją mocno.
-Życzymy ci szczęścia- mruknął niepewnie Harry.
-Tak- dodał Ron.
-Cieszę się!- wykrzyknęła Hermiona i przytuliła przyjaciół.
-Więc teraz czas na świętowanie!- odezwała się wzruszona Pani Weasley.
-Nie wrobisz mnie w to- warknął Lucjusz gdy Hermiona na niego spojrzała.
-Wiem- odparła z uśmiechem i przytuliła się do niego mocno. Objął ją i powiódł zwycięskim spojrzeniem po zebranych.
Hermiona wiedziała, że Lucjusz nie ma ochoty na towarzystwo Weasleyów, więc szybko się pożegnała i wrócili do domu. Gryfonka była szczęśliwa , że przyjaciele zaakceptowali jej męża. Mogła z uśmiechem patrzyć w przyszłość….
Trzy lata później
-Jeżeli ktoś ją zrani , dowie się co oznacza wściekły Malfoy- warknął Lucjusz.
-Nie wierzę , że to powiedziałeś- zaśmiała się Hermiona patrząc z czułością na Lucjusza pochylającego się na łóżeczkiem w którym spała ich trzy miesięczna córeczka.
-Czemu tak trudno ci w to uwierzyć Granger?- mruknął.
-Może dlatego, że gdy czytałam zasady, mówiłeś, że każdy czarodziej pragnie syna- przypomniała mu.
-Pragnie- przyznał , podszedł do niej i przytulił do siebie- Ale nie przypominam sobie, żebym mówił , że nie pragnie córki!
-Jak zawsze sprytna odpowiedź- powiedziała i pocałowała go namiętnie.
-Odpowiedź godna Ślizgona - odparł i zaczął sunąć rękami po jej ciele- Nasza Jean śpi, więc mamy czas…
-Na co?- udała zaskoczoną.
-Na czytanie reszty zasad – warknął biorąc ją na ręce- Skończyłaś na numerze osiemdziesiąt dziewięć… więc trochę ci zostało!
-Sądzę, że znajdziemy lepsze zajęcie- wymruczała mu do ucha.
-Zobaczymy czy mnie do tego przekonasz- odpowiedział.
Przekonała…. Była szczęśliwa…
ĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄ!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPO PROTU UWIELBIAM LUCMIONE W TWOIM WYKONANIU!
BOSKI POMYSŁ, ŚWIETNE WYKONANIE.
PO PROSTU NIESAMOWITE.
KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM!
SORKI, ŻE TAK CHAOTYCZNIE I W OGÓLE, ALE NIE MOGĘ POZBIERAĆ MYŚLI.
POCHŁANIAŁAM TEN NIESAMOWITY TEKST, AŻ TU NAGLE....KONIEC :(
NO CÓŻ, BYŁO WARTO TAK DŁUGO CZEKAĆ <3
Super miniaturka! I takie słodkie zakończenie... Kocham wszystkie twoje miniaturki<3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam twoje Lucmione ;)
OdpowiedzUsuńJest cudowne ;**
Booosko! Uwielbiam Lucmione:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisana miniaturka :)
Pozdrawiam
Nikola
Lucmione to to co lubię <3
OdpowiedzUsuńfajnie napisane
Pozdrowienia
Jane
p.s zapraszam do mnie http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/2014/12/rozdzia-38.html
Cudowne Lucmione :) Naprawdę miło się je czytało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ann
Opowiadanko średniej jakości, wiele zdań nie ma sensu, ale za to całkiem niezły pomysł
OdpowiedzUsuńLilianne
Bardzo się cieszę że dodałaś w końcu Lucmione długo czekałam i teraz z niecierpliwością czekam na Sevmione i kolejne Lucmione albo Tomione
OdpowiedzUsuńPersefona
ŚWIETNE.! Tak długo wyczekiwane ale opłacało się.. :)
OdpowiedzUsuńCornelia..
Mega pozytywna ta miniaturka, bardzo mi się podobało. Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńKocham tą miniaturkę ;* szczerze się do telefonu jak głupia... genialne lucmuone... uwielbiam twoje miniaturki ;) wesołych świąt :* weny
OdpowiedzUsuńWszystkie twoje lucmione są boskie ale według mnie ta jest jedną z najlepszych.
OdpowiedzUsuńPiękna fota.Gdzie znalazłaś takie cudo?
UsuńW google :) Wpisałam w grafice Lucmione i znalazłam takie zdjęcie :)
UsuńPiękne... Cudowne i takie... magiczne.
OdpowiedzUsuńWspaniałe. Śmiałam się z Lucjusza przez całą miniaturkę
Genialna
Niezalogowana Aveline White
Jest cudowna <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na 100-ną miniaturkę ;)
Miniaturka bardzo fajna ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się Sevmione i mojego kochanego Severusa :)
Pozdrawiam
Miniaturka świetna ;) Tak sobie myślałam i przeglądałam twoje miniaturki i doszłam do wniosku ze fajna historia mogłaby wyjść z parą Snape x Pansy bo.takowej nie bylo jeszcze ;) Mogłoby wyjść ciekawie xd Mam nadzieję że rozwazysz mój pomysł. Pozdrawiam i weny ;)
OdpowiedzUsuńArrrrrr <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje Lucmione <3
To bylo takie słodkie <3
Cudowna miniatura! Kurcze gdyby nie ty nigdy nie wzięłabym do ręki Lucmione! Twoje jest po prostu świetne! <333 Naprawdę dobry pomysł z tą ślepotą Lucjusza i zaproponowaniem pracy Hermionie, A do tego te zasady! Świetna! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na kolejną miniaturkę ;D http://miniaturkidosme.blogspot.com/
Pozdrawiam BellatriX
Lucmione w twoim wydaniu jest bardzo słodkie :3
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nigdy nie biorę się za czytanie takich miniaturek (historii)
Ale skusiłam się i co tu dużo mówić, wspaniała!
Haha i to, że blondynki to najlepsze żony xD (Jasne)
Pozdrawiam
Noxella Lux
http://dramione-pdsl.blogspot.com
Kochana... Piszesz pieknie, nie zastanawialas sie moze nad zawodem pisarki? Najvardziej lubie pare teomione, napiszesz o nich jeszcze?
OdpowiedzUsuńZobaczę :)
UsuńOk. Dziena i wesolych swiat :-)
UsuńOoo, jakie słodkie! Kocham to Lucmione! <3 Czy mówiłam już kiedyś, że uwielbiam Twoje miniaturki? Jeżeli nie powtórzę się: kocham miniaturki w Twoim wykonaniu!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na Sevmione
Pozdrawiam i weny życzę,
Charlotte Petrova
Jaka jest szansa na to że dodasz miniaturke dzisiaj a nie jutro? Bardzo bym się ucieszylam jesli dodalabys dzis poniewaz jutro wyjerzdzam i nie bede miala dostepu to internetu do nowego roku a ja tyle nie wytrzymam czekajac na twoje opowiadanie. Wiec jesli bylaby jakas minimalna szansa zewstawisz to dzis a nie jutro to to bedzie najlepszy prezent noworoczny jaki kiedykolwiek dostalam :)
OdpowiedzUsuńHej, przeczytałam praktycznie wszystkie Twoje miniaturki i z niecierpliwością czekam na kolejne. Masz wspaniały talent pisarski, trzymaj tak dalej.
OdpowiedzUsuń***Ale chciałabym zapytać czy tylko mi zamiast miniaturki "Jean" wyświetla się "Serce Wilkołaka", ale dalej z tytułem Lucmione? :(
Przepraszam, ale to chyba u mnie jakiś błąd :/
OdpowiedzUsuńW każdym razie...pisz dalej takie cudne miniaturki ;* ^Anonim
Jean <3
OdpowiedzUsuńFantastyczna miniaturka, śmiało mogę powiedzieć, że jedna z moich ulubionych w Twoim wykonaniu, Droga Gosiu...
Olivia
Bardzo,ale to bardzo kocham lucmione, a ta iniaturka jest świetna 💚💙❤
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńpięknie, naprawdę wspaniały tekst, czyli Lucjusz od samego początku wiedział o tym...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie