sobota, 20 grudnia 2014

Jean...



Miniaturka niezbetowana!
Napisałam ją dość dawno i dopiero teraz skończyłam, mam nadzieję, że będzie się podobać :)


Hermiona westchnęła słysząc pukanie do drzwi. Nie miała ochoty nikogo widzieć. Chciała pobyć trochę sama! Czy to tak trudno zrozumieć?!
Dla niektórych koniec wojny oznaczał zaprzestanie myślenia o tych strasznych czasach, lecz ona tak nie umiała! Właśnie dlatego jej przyjaźń z Harrym , Ronem i Ginny wisi na włosku.
Oni zaczęli żyć na nowo, a ona? Ona budzi się z krzykiem, boi się zamknąć oczy… nadal przeżywa tortury Bellatrix Lestrange… za każdym razem gdy patrzyła na bliznę na ręce przypominała sobie ból … i te oczy… oczy mężczyzny który jej pomógł… tylko je widziała, szare patrzące na nią ze stanowczością. To ich właściciel co noc przychodził i uleczał jej rany…
-Granger otwórz te cholerne drzwi!- usłyszała.
Zdumiona spełniła prośbę i zmarszczyła czoło na widok Draco Malfoya!
-Co ty tutaj robisz?!- zapytała.
-Kankana tańczę- warknął wchodząc do mieszkania.
-Masz dwie lewe nogi- prychnęła zamykając drzwi- O co chodzi?
-Podobno nie wracasz do Hogwartu- powiedział rozglądając się po salonie.
-Nie sądzę , żeby to cię miało obchodzić- odparła siadając na kanapie.
-I jak się domyślam, nie miałaś jeszcze czasu by rozglądnąć się za pracą!- mruknął patrząc na nią uważnie.
-Malfoy ja nie wiem o co ci chodzi ale…
-Wprowadzisz się do Malfoy Manor i zaopiekujesz moim ojcem!- powiedział po chwili na jednym wdechu.
-Odbiło ci?!- krzyknęła zrywając się na równe nogi.
-Słuchaj! Ojciec podczas wojny stracił wzrok i musi ktoś z nim być… jest strasznie uparty i nie chce mojej pomocy, więc wpadłem na genialny pomysł! Ty się nim zajmiesz!
-Może powinieneś odwiedzić madame Pomfrey?- zapytała przypatrując mu się uważnie.
-Granger to naprawdę dobry pomysł!
-No oczywiście!- prychnęła- A twój ojciec będzie przeszczęśliwy gdy dowie się, że ma się nim zajmować szlama!
-Nie będzie wiedział!- powiedział Draco- On nie widzi, więc nie dowie się, że to ty!
-To głupi pomysł! Co niby miałabym robić?
-Po prostu z nim siedzieć, pozwolić mu narzekać i krzyczeć…
-Przeżywałam to przez sześć lat nauki w Hogwarcie na lekcjach eliksirów, więc nie jestem pewne czy chcę znowu przez to przechodzić..
-Zapłacę ci!- wykrzyknął Draco tracąc cierpliwość- Jestem pewny że dzięki tobie ojciec odzyska wzrok!
-Dzięki mnie?
-On musi o siebie zacząć dbać i pić eliksiry! Ty za to choć ciężko mi to przyznać , jesteś inteligentna i na pewno znajdziesz sposób żeby znów był sobą!
-Wrzeszczy , narzeka … mi się wydaje że zachowuje się normalnie- odparła rozbawiona Hermiona.
-Granger….- Hermiona westchnęła słysząc nutę błagalną w jego głosie.
-Pomogę ci… ale nie może się dowiedzieć, że to ja! Nie mam ochoty wysłuchiwać, jakie to szlamy są i tym podobne!
-Ojciec się zmienił- mruknął Draco – I ja też… wiec ….eeee … ja….eee
-Oj dobra wybaczam ci więc przestań- pokręciła z niedowierzaniem głową- Niby taki arystokrata a przeprosić nie umie!
-Zmusiłbym się, ale mi przerwałaś- zaśmiał się i spojrzał na zegarek- Muszę iść, Astoria czeka, bądź w Malfoy Manor jutro o dziewiątej! Na razie!
I teleportował się zanim Hermiona zdążyła coś powiedzieć.
-No to się wpakowałaś- mruknęła opadając na kanapę.
Nie wiedziała co ją podkusiła by się zgodzić…. Choć tak naprawdę się nie zgodziła! Eh… ci podstępni Ślizgoni!
Teraz stała przed potężnymi drzwiami i zastanawiała się czy nie uciec, gdy nagle drzwi się otworzyły i stanęła przed nią młoda blondynka.
-Astoria?- domyśliła się Hermiona. Kojarzyła ją z Hogwartu …
-Witaj- przywitała się z uśmiechem i zaprosiła ją do środka- Draco rozmawia jeszcze z ojcem… to może trochę potrwać!
-Jak podejrzewam to Malfoy nie jest zachwycony z …
-On nie jest z niczego zadowolony- przerwała jej Astoria – Odkąd przez zaklęcie rzucone przez jednego ze Śmierciożerców stracił wzrok, stał się bardziej zamknięty w sobie i hmm… wredny?
Obie się zaśmiały, gdy do salonu wszedł Draco.
-Ojciec  z trudem, ale się zgodził na kogoś kto będzie z nim w domu… eh Granger musimy wymyśleć ci jakieś inne imię… Hermiona raczej od razu skojarzy się z tobą!
-Może być Jane … mam tak na drugie- odpowiedziała wzruszając ramionami.
-Ok… Jane – mruknął rozglądając się dookoła- Turk!- zawołał i chwilę później obok niego pojawił się skrzat- Pokaż Jane jej pokój! My musimy już iść, wpadnę jutro!
-Żeby pochować moje szczątki?- zakpiła.
-Wszystko możliwe- zaśmiał się.
-Będzie dobrze- pocieszyła ją Astoria.
-Nie wiem dlaczego dałam się namówić!- mruknęła rozglądając się po swojej nowej sypialni. Dreszcz ją przeszedł na wspomnienie lochów znajdujących się pod posiadłością…
-Turk!- usłyszała wściekły krzyk dochodzący z korytarza- Kto postawił tu te cholerne krzesło?!
Hermiona szybko wyszła z pokoju i spojrzała na Lucjusza Malfoya. Arystokrata ubrany był jak zwykle na czarno, jego długie blond włosy , i nieodzowna laska w której znajdowała się różdżka… ale Gryfonkę zahipnotyzowały oczy…  jego szare oczy patrzyły w jej stronę, lecz jej nie widziały… Hermiona nie mogła uwierzyć , że to Lucjusz pomagał jej wtedy! To przecież nie możliwe!
-Kto tu jest?!- warknął.
-Ja- odparła niewiele myśląc.
-Cóż za błyskotliwa odpowiedź- zadrwił – Turk ty durny skrzacie gdzie jesteś?!
-Jestem panie- skrzat pojawił się obok Hermiony.
-Ukarz się!- zażądał Lucjusz.
-Nie!- powiedziała stanowczo Hermiona. Skrzat spojrzał na nią z wdzięcznością.
-To ja jestem jego panem!
-Draco dał mi pełne prawo zarządzania posiadłością a co za tym idzie Turkiem- odpowiedziała poważnie.
-Mój syn jest kretynem- warknął Lucjusz .
-Pewnie ma to po tatusiu- wymsknęło jej się.
-Zwracaj się do mnie z szacunkiem!- rozkazał.
-Jeżeli będziesz do mnie się zwracał w ten sam sposób- odparła.
-Możesz marzyć- prychnął i zaczął iść w stronę schodów.
-Uważaj!- krzyknęła Hermiona bojąc się , że spadnie.
-Nie mam pięciu lat!- warknął gdy złapała go za ramię.
-Ale się tak zachowujesz- powiedziała – Pozwól sobie pomóc!
-Nie potrzebuje żadnej pomocy!- krzyknął wyrywając się.
-Potrzebujesz!- oburzyła się – I ja ci pomogę!
-Posłuchaj mnie…- zmarszczył czoło- Jak się nazywasz?
-Jane-  odpowiedziała z uśmiechem.
-Nazwisko!- warknął.
-Wolę imię- mruknęła- Jak podam ci nazwisko to nie usłyszę z twoich ust imienia i…
-Przypominasz mi kogoś- powiedział gdy znaleźli się w bibliotece.
-Kogo?- zapytała zaciekawiona.
-Hermionę Granger- odpowiedział po chwili, a Gryfonka poczuła jak serce zaczyna jej bić szybciej- Jest tak samo irytująca jak ty! Więc będziesz Granger!
-Wolę Jean- gdy nie odpowiedział spojrzała na jego twarz. Tak jak zapamiętała wyglądał dumnie. Nie okazywał uczuć…- Powiesz mi co ci się stało?
-Rookwood nie był zadowolony  z wyniku wojny- prychnął Lucjusz przywołując do siebie szklankę z ognistą Whisky.
- Podobno masz pić eliksiry które…
-Nie będę pił żadnych cholernych wymysłów tych konowałów z Munga! – wykrzyknął zirytowany.
-Jasne- pokręciła zrezygnowana głową- Lepiej pozostać niewidomym!
-Ma to swoje jasne strony- Zadrwił- Przynajmniej nie muszę oglądać niektórych osób!
-Jak możesz z tego żartować?- zapytała zaskoczona.
-A co mam robić Granger?
-Jean- poprawiła go mimowolnie.
-Jak zwał tak zwał- warknął – A teraz wyjdź!
-Czemu?
-Bo chcę pobyć sam!
-Cały czas jesteś sam- przypomniała- Może ci coś poczytać?
-Nie jestem dzieckiem!
-A czy ja coś takiego powiedziałam?- zdziwiła się.
-Więc mnie tak nie traktuj Granger!
-Jean! I Nie traktuje cię jak dziecko! Więc nie bądź przewrażliwiony- poprosiła i stanęła przy regałach w poszukiwaniu ciekawej książki.
-Druga półka, regał od kominka, książka w czerwonej oprawie, tytuł „Sto żelaznych zasad prawdziwego czarodzieja!”- powiedział.
Hermiona z ciekawością wzięła grubą księgę do ręki, gdy usiadła spojrzała na Lucjusza.
-Na pewno to mam czytać?
-Tak- warknął w odpowiedzi.
-Zasada pierwsza „ Każdy prawdziwy czarodziej pochodzi z arystokratycznej rodziny… ale głupota!
-Widać JAEN , że jesteś półkrwi- uśmiechnął się krzywo.
-I co z tego?- oburzyła się, nie chciała wyprowadzać go z błędu, gdyby dowiedział się, że jest szlamą….- Te zasady są głupie! A dopiero zaczęłam czytać!
-Więc nie przestawaj!
Hermiona zacisnęła usta ze złości , lecz po chwili zwyciężyła ciekawość i znów zaczęła czytać.
-Każdy pierworodny ma obowiązek poślubić odpowiednią kandydatkę, która pochodzi ze starego i zacnego czarodziejskiego rodu… A jeżeli pierworodny zakocha się w kimś innym?
-To się nigdy nie zdarza!- odparł stanowczo- Każdy wie , jakie ma obowiązki!
-Idiotyzm- mruknęła.
Tego dnia przeczytała jeszcze dwie zasady. Dość szybko minął dzień, gdy po kolacji położyła się spać, nie mogła uwierzyć że spędzi noc w Malfoy Manor w miejscu gdzie przeżyła tak wiele złego…
Jak co dziennie śniły jej się tortury, była świadoma że to sen, lecz nie mogła nic zrobić by się obudzić, aż nagle…
-Obudź się do cholery!- usłyszała i poczuła jak ktoś nią potrząsa.
Otworzyła oczy i nie wiele myśląc przytuliła się do Lucjusza który wyrwał ją z tego koszmaru. Po jej policzkach płynęły łzy, nie mogła złapać oddechu.
-Od jak dawna to masz?- zapytał po chwili.
-Od wojny- odpowiedziała.
-Musisz zapomnieć- warknął wypuścił ją z objęć i wyszedł.
Hermiona westchnęła.
-Łatwo powiedzieć trudniej zrobić!- wyszeptała. Gryfonka zamknęła oczy by spróbować znowu zasnąć, lecz mogła myśleć tylko o tym, że gdy była w jego objęciach czuła się bezpieczna…
Na następny raz  Hermiona w czasie śniadania mogła zauważyć , że Lucjusz choć nie widzi , radzi sobie bardzo dobrze.
-Nie gap się- warknął.
-Skąd wiesz, że się gapie?- zapytała zaskoczona.
-Bo to czuje kretynko- odparł.
-Możesz mnie nie obrażać?
-Możesz się nie odzywać?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
Hermiona westchnęła.
-Draco mówił, że profesor Snape próbuje znaleźć eliksir który ci pomoże…- zmieniła temat.
-Niech lepiej się pośpieszy- warknął.
-Jesteś kiedyś miły?- zapytała przewracając oczami.
-Rzadko- zakpił i wstał-  Za dziesięć minut masz być w bibliotece!
-Po co?!
-Jesteś dopiero przy pierwszej zasadzie Granger!- warknął i wyszedł.
Hermiona westchnęła i zjadła szybko śniadanie.
Gdy znów zaczęła czytać zasady , czuła , że nie skończy się to miłym dniem…
-Zasada czwarta…- wzniosła oczy do nieba- Każdy pełnowartościowy czarodziej ma obowiązek spłodzić syna, by zapewnić ciągłość swojemu rodowi… A córka?- zapytała hardo.
-Córka nie zapewni ciągłości rodu- przypomniał jej.
-To nie jest najważniejsze! – zdenerwowała się.
-A niby co jest takie ważne?- zadrwił.
-Szczęście!- odpowiedziała natychmiast.
-Szczęście? – powtórzył rozbawiony- Tu nie chodzi o takie głupoty! Każdy czarodziej pragnie syna!
-A gdybyś miał córkę?
-Ale nie mam- odpowiedział stanowczo- I nie będę miał!
-Dlaczego? Jesteś jeszcze młody…
-Wyjdź!- rozkazał głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Jasne- prychnęła wychodząc- Jak ci się coś nie podoba po prostu mnie wyrzucaj!
-Wspaniały pomysł!- warknął i machnięciem różdżki zatrzasnął za nią drzwi.
-Jak zawsze uroczy- zaśmiała się Astoria wchodząc do domu- Nie przejmuj się nim! Dracona co chwilę tak wyrzuca!
-Oni obaj są siebie warci!- prychnęła.
-Coś w tym jest- Astoria wzruszyła ramionami – Może napijemy się piwa kremowego?
-Z przyjemnością- Hermiona spojrzała na nią z wdzięcznością.
Podczas czasu spędzonego w swoim towarzystwie, zdążyły się zaprzyjaźnić.
Hermiona zdradziła jej dlaczego nie utrzymuje kontaktu z przyjaciółmi, a Astoria opowiedziała o swoim związku z Draconem i ich relacjach z Lucjuszem.
-Czytałam te durne zasady…- odezwała się w pewnym momencie Hermiona.
-Durne to za mało powiedziane- zaśmiała się Astoria- Ja pochodzę z czysto krwistej rodziny , ale na szczęście mój ojciec  był dumny ze mnie i mojej siostry! Draco też byłby zachwycony z córki…
-Dlaczego dzieciom od małego wpajają te głupie zasady?- zapytała.
-Mnie nie pytaj! Ja nie mam zamiaru tak wychowywać dzieci!
-Jedyna normalna w tym towarzystwie Malfoy’ów!- krzyknęła zadowolona Hermiona.
-Wiem!- odpowiedziała  z dumą Astoria i obie się roześmiały.
-Panienko Jaen - nieoczekiwanie obok nich pojawił się Turk- Pan wzywa do siebie!
-Pan wzywa, sługa idzie- prychnęła Hermiona.
-Nie pozwól mu sobą rządzić- poradziła Astoria- Od czasu utraty wzroku stał się niemożliwy!
-To kiedyś był inny?- zdziwiła się Hermiona i w lepszym humorze ruszyła do biblioteki.
-Czytaj dalej!- warknął gdy tylko weszła.
-Też za tobą tęskniłam- odpowiedziała radosnym głosem.
-Nie wątpię- odparł z krzywym uśmieszkiem.
Hermiona uśmiechnęła się sama do siebie. Ten mężczyzna ją irytował, ale zarazem intrygował…
Minęły dwa miesiące. Hermiona musiała przyznać, że Lucjusz choć był denerwujący, potrafił rozmawiać z nią o interesujących rzeczach. Czytają zasady czarodziejów, poznawała jego zdanie na każdy temat…
-Uważasz , że twój syn nie miałby prawa ożenić się ze szlamą?- zapytała przy dwudziestej czwartej zasadzie.
-Mój syn ożenił się z Astorią, która dzięki Merlinowi jest odpowiednią kandydatką!- odpowiedział znudzonym głosem.
-A co by było…
-Nie mam zamiaru gdybać – przerwał jej stanowczo.
Przy zasadzie pięćdziesiątej siódmej nie mogła uwierzyć, że jeszcze go nie zabiła…
-Więc uważasz, że nie magiczne dzieci powinny mieć zakaz nauki w Hogwarcie?- zdenerwowała się.
-Oczywiście- odparł wyniośle- Nie znają zasad panujących w naszym świecie, my nie pchamy się do ich świata…
-A możesz chociaż raz zastanowić się nad tym co mówisz?- poprosiła wzdychając- A potem najlepiej nie mów tego!
 -Więc nie zadawaj takich durnych pytań- wzruszył ramionami.
-Kłóciłabym się  z tobą ale czas na eliksir- mruknęła , wstała i podała mu fiolkę.
-Nie będę pił tego świństwa!- warknął- Niech Severus coś z tym zrobi!
-Zachowujesz się jak dziecko! I to za każdym razem gdy masz to wypić!- zawołała.
-Widocznie mam powód!
-Nie masz!- oburzyła się- Więc wypij i miejmy to z głowy!
-Marzyć możesz- prychnął.
Następnie sprawy potoczyły się szybko… Hermiona chciała włożyć mu flakonik do ręki, Lucjusz odsunął dłoń, Hermiona straciła równowagę i przewróciłaby się na podłogę, gdyby blondyn nie przyciągnął ją ku sobie, opadła na jego kolana. Zaskoczona spojrzała mu w oczy, widziała w nich siebie… miał piękne oczy… chwilę później Lucjusz dotknął jej policzka, potem włosów.
-Masz szopę- mruknął.
-Nie prawda!- wykrzyknęła.
-Zamilcz- warknął i dotknął jej ust by po chwili ją pocałować.
Gryfonka zaskoczona oddała pocałunek.
Gdy oderwali się od siebie oddychała z trudem.
-Wiem przynajmniej, że nie jesteś znudzona moim towarzystwem- zakpił podświadomie wiedząc jak na niego reaguje.
Hermiona zarumieniła się i chciała zejść z jego kolan , lecz jej na to nie pozwolił. Gdy znowu zaczął ją całować, wiedziała, że nie może dłużej udawać… zaczęła się do niego przekonywać… zakochała się…
Hermiona krążyła niespokojnie po sypialni, sam jest sobie winna! Po co godziła się pomóc Draconowi?!  Ten parszywy Smok wrobił ją w opiekę nad ojcem, który radził sobie doskonale sam!
-Jaen nad czym tak myślisz?- zapytał Draco pojawiając się w drzwiach.
-O życiu – warknęła patrząc na niego ze zmarszczonym czołem- Dlaczego chciałeś żebym pomogła Lucjuszowi?
-Mam swój cel Granger- odpowiedział cicho oglądając się za siebie- Ojciec idzie, więc się zmywam, chciałem ci tylko powiedzieć, że Snape już prawie kończy ten eliksir…
- To dobrze- odpowiedziała, chciała jeszcze coś dodać, lecz Draco odwrócił się na pięcie i odszedł, natomiast nadszedł Lucjusz.
-Był tu mój syn?- zapytał od progu.
-Skąd wiesz?
-Wyczułem – odparł i wyciągnął przed siebie rękę- Chodź, pójdziemy do ogrodu.
Hermiona ze smutnym uśmiechem chwyciła jego dłoń i poszła z nim… coraz częściej przyłapywała się na myśli, żeby wyznać mu prawdę… ale zawsze zdawała sobie sprawę, że wtedy będzie musiała odejść szybciej…
-Czego chciał Dracon?- zapytał nieoczekiwanie.
-Wpadł by powiedzieć, że Snape jest coraz bliżej wynalezienia eliksiru- powiedziała niepewnie.
-Lepiej późno niż wcale- warknął.
-Myślałeś co zrobisz, gdy odzyskasz wzrok?- zapytała cicho.
-Wrócę do pracy- odpowiedział zdecydowanie.
-Zasada osiemdziesiąta piąta…- zaczęła.
-Nie mam ochoty rozmawiać o następnym małżeństwie- przerwał jej.
-A mogę ci zadać jedno pytanie?
-Znając ciebie,  zadasz je nie zależnie od mojej odpowiedzi- uśmiechnął się rozbawiony.
-Jak ma ona wyglądać?- zapytała zanim ugryzła się w język.
-Blondynki są odpowiednimi żonami- odparł po chwili- Brązowowłose najczęściej są kłótliwe i się wymądrzają… tak jak ty!
-Lepiej żeby się kłóciły , ponieważ wtedy przynajmniej ktoś okazuje uczucia! Wykrzyknęła tracąc cierpliwość i ruszyła do domu pozostawiając go samego.
W swoim pokoju poczuła że już dłużej nie wytrzyma! Kochała tego idiotę! A ta zasada?
Nr. Osiemdziesiąta piąta : Każdy czarodziej  po stracie małżonki, powinien ożenić się ponownie, z  odpowiednią kandydatką! Kobieta ta niezależnie od wieku, powinna mieć wpojone zasady czystokrwitych czarodziejów, by przekazywała potomkom obowiązki jakie muszą spełnić…
-Ja się nie nadaje- wyszeptała załamana.
-Granger co ty wyprawiasz?- warknął Lucjusz wchodząc do pokoju.
-Nic- mruknęła.
-Powiedz o co ci chodzi- rozkazał.
-Zależy mi na tobie- wyszeptała.
-Domyślam się- odparł od niechcenia i oparł się o ścianę.
-A jak odzyskasz wzrok nie będziesz mnie już potrzebował- powiedziała.
-Nie odejdziesz- odpowiedział poważnie.
-Dlaczego?- zapytała z nadzieją.
-Ponieważ tak mówię- odparł i zamyślił się- Jednak postanowiłem się ożenić.
-Jak to?- spojrzała na niego zdziwiona.
-Podejdź tu!- nie prosił… Hermiona wiedziała, że nie powinna, lecz serce wygrało z rozumem, gdy dotknął jej ręki wiedziała , że przepadła.
-Wyjdziesz za mnie- warknął przyciągając ją bliżej siebie- Nie będę ryzykował , że mi uciekniesz.
-Nie ucieknę- odpowiedziała świadoma tego, że kłamie.
-I o to chodzi- odparł i pocałował ją namiętnie.
Gdy leżeli potem objęci , Hermiona wtuliła się w niego mocno.
-Jesteś pewny , że chcesz się ze mną ożenić? – zapytała cicho.
-Śpij teraz Jean- powiedział okrywając ich oboje kocem- Jutro każe sprowadzić tu urzędnika, który udzieli nam ślubu.
-Nawet mnie nie widziałeś- mruknęła cicho.
-Wiem jak wyglądasz Granger- odparł sennie.
Hermiona poczuła jak się rozluźnia, gdy była pewna że śpi, zaczęła przyglądać mu się badawczo, by jak najlepiej zapamiętać jego twarz… była boleśnie świadoma , że nie będzie zadowolony gdy odkryje , że ona naprawdę jest Hermioną Granger…
Następnego dnia, Lucjusz zrobił to co zapowiedział. Wysłał Turka po urzędnika. Hermiona nie mogła uwierzyć , że w ciągu pięciu minut została żoną Malfoy’a! Właśnie w tym momencie zdała sobie sprawę z dwóch rzeczy! Pierwsza, że pieniądze jakie ma Lucjusz daje mu olbrzymią władzę, po drugie… została Panią Malfoy, a jej mąż nie ma pojęcia kim jest naprawdę jego małżonka!
Draco z Astorią wyjechali na wakacje , więc Gryfonka mogła swobodnie czuć się jako żona Lucjusza…
Jeszcze przez jakiś czas… Dwa tygodnie minęły jednak niespodziewanie.
Hermiona przez ten czas wypierała ze swojej świadomości myśl, o tym jak powie Draco , że została jego macochą.
Gryfonka siedziała w  bibliotece i czytała gdy wszedł blondyn.
-Severus wreszcie stworzył eliksir który mi pomoże- powiedział Lucjusz niespodziewanie.
Hermiona oderwała się od książki i spojrzała  na niego radośnie.
-Tak się cieszę!- zawołała i szybko do niego podbiegła.
-Nareszcie znowu będę widział- mruknął przyciągając ją do siebie.
-To wspaniale- odpowiedziała.
-Nareszcie będę mógł normalnie funkcjonować – prychnął.
-I posyłać mrożące krew w żyłach spojrzenie- zaśmiała się.
-To oczywiste- odparł.
Gdy w nocy Hermiona wtulała się w blondyna wiedziała, że to ostatnie wspólne chwile…
Rano zjawił się Draco , by wraz z Lucjuszem przenieś się do Hogwartu, by Snape mógł sprawdzić działanie eliksiru.
Po pół godzinie Draco wrócił do Malfoy Manor.
- I jak poszło?- zapytała Hermiona patrząc na niego z nadzieją.
-Ojciec znowu widzi!- wykrzyknął blondyn i porwał ją w objęcia- Wuj spisał się! Eliksir zadziałał od razu!
-Więc gdzie on jest?
-Musi jeszcze przejść badania- odparł Draco rozglądając się po sypialni którą zajmowała- Już nie musisz tutaj mieszkać…
-Wiem- mruknęła starając się nie rozpłakać.
-Ojciec wróci za dwie godziny- powiedział Draco wychodząc- Najlepiej żeby cię tu nie zastał, chyba że chcesz widzieć go wściekłego- zażartował.
-To byłby widok- próbowała się uśmiechnąć.
-Jeszcze raz dzięki za pomoc!- odezwał się po chwili Malfoy- Dzięki tobie , ojciec nie zaprzestał kuracji!
-Cieszę się…
-Teraz po prostu musimy pilnować się, żeby nie odkrył że to byłaś ty- zaśmiał się- Ale to nie będzie trudne! Niby jak by się dowiedział?
-Mogę się wygadać- mruknęła niepewnie.
-Sama wiesz, że tego nie zrobisz- zaśmiał się Draco.
-Chyba masz rację- westchnęła.
-Pójdę już, Astoria chciała żebym wrócił wcześniej- powiedział i teleportował się do domu.
Hermiona spojrzała  w okno. Wiedziała , że Draco ma rację, nie zdradzi Lucjuszowi tego sekretu.. nikt się nie dowie że ten dumny arystokrata ożenił się ze szlamą… przecież nawet on nie jest tego świadomy…. Dlatego spakowała się i odeszła.
Gdy wieczorem próbowała zająć czymś myśli by nie myśleć o Lucjuszu , nagle pojawił się przed nią.
-Co…- zaczęła lecz nie dokończyła, ponieważ przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie.
Gdy oderwali się od siebie, chciała coś powiedzieć, lecz i tym razem jej przerwał.
-Zamilcz – warknął i spojrzał na nią marszcząc czoło.
Hermiona nie wiedziała czemu , ale posłuchała go. Milczała , lecz jej myśli szalały.
Co on tu robi? Wyśmieje ją? Wie , że jest jego…
-Zachowałaś się jak prawdziwa Gryfonka- prychnął.
-To znaczy?
-Uciekłaś idiotko!- wykrzyknął tracąc cierpliwość.
-Musiałam…- nagle dotarło do niej co powiedziała- To znaczy…. O co panu chodzi Panie Malfoy?
-Domyśl się kretynko!
-Możesz mnie nie obrażać?- fuknęła.
-Gdybyś zachowywała się logicznie to mógłbym tego nie robić!- warknął- Czemu odeszłaś głupia?
-Nie wiedziałeś, że się ze mną ożeniłeś- wyszeptała.
-Wiedziałem – odpowiedział i spojrzał na nią z wyższością- Właśnie w tym momencie znowu widać, że nie jesteś pełnokrwistą czarownicą…
-Już wiemy , że jestem szlamą, nie musisz znowu tego zaznaczać- mruknęła.
-Nie przerywaj- warknął- Po pierwsze gdybyś wychowała się w rodzinie czarodziei wiedziałabyś, że w odróżnieniu od mugoli w naszym świecie gdy para zawiera małżeństwo zawiadomienie samoistnie pojawia się w ministerstwie, co za tym idzie zostaje wpisane do ksiąg!
-Więc dowiedziałeś się , że to ze mną się ożeniłeś- domyśliła się.
-Nie idiotko- zaprzeczył – Od początku wiedziałem , że to ty!
-Nie prawda!- spojrzała na niego – Nie mogłeś tego wiedzieć…
-Wiedziałem- powtórzył przez zaciśnięte zęby-  Człowiekowi który traci wzrok polepszają się inne zmysły, od początku wiedziałem, że ty to ty! Twój głos , zapach i oczywiście twoje gniazdo!
-Nie mam gniazda!- fuknęła lecz nagle spoważniała- Jeżeli wiedziałeś , że to ja… dlaczego się ze mną ożeniłeś?
-Z tego samego powodu dlaczego ty za mnie wyszłaś- odparł i z beznamiętnym wyrazem twarzy czekał na jej reakcje.
Hermiona po chwili dopiero odważyła się do niego podejść.
-Lucjuszu wyszłam za ciebie tylko i wyłącznie dlatego , że cię pokochałam- wyznała cicho.
-Wiem o tym Granger- powiedział i przyciągnął ją do siebie- Nigdy więcej nie uciekaj!
-Myślałam, że tak będzie najlepiej – wyszeptała przytulając się do niego mocniej- Chciałam , żebyś był szczęśliwy, a sądziłam że jak dowiesz się że to byłam ja to wpadniesz w szał, zaavadujesz każdego kto wpadnie ci w ręce…
-A mówią, że jesteś taka inteligentna- wymruczał jej do ucha po czym nie czekając na jej odpowiedź pocałował namiętnie.
Gdy oderwali się od siebie , Hermiona miała łzy w oczach.
-Bałam się, że będę musiała żyć bez ciebie- załkała.
-Ostatni raz masz zachować się jak jakaś cholerna Gryfonka!- warknął – Od dziś nie ruszasz się beze mnie na sto metrów!
-Do pracy też mam z tobą chodzić?- zapytała rozbawiona.
-Oczywiście- odparł poważnie- Usiądziesz w moim gabinecie żebym miał cały czas na ciebie oko!
-I to mi wypominasz głupie pomysły- prychnęła i zarzuciła mu ramiona na szyję- Kocham cię Lucjuszu!
-Ja ciebie też Gran… Malfoy- dokończył z dumnym uśmieszkiem.
Hermiona słysząc swoje nowe nazwisko pocałowała go gorąco.
Nagle jej oczy rozszerzyły się w przerażeniu.
-O Merlinie! Przecież Draco z Astorią o niczym nie wiedzą!- wykrzyknęła.
-Wiedzą- uspokoił ją.
-Skąd?- zdziwiła się.
-Jakoś musiałem cię znaleźć- przypomniał jej rozbawiony.
-I jak zareagowali?- zapytała zaniepokojona.
- Draco aż skakał z radości- zadrwił Lucjusz- Odkąd przejmujesz się zdaniem mojego syna?
-Prze okres który spędziłam w Malfoy Manor zdążyłam się do niego przyzwyczaić- zaśmiała się- A z Astorią  się zaprzyjaźniłam.
- Chyba czas, żebyś poznała pewien sekret- powiedział , usiadł na fotelu i pociągnął ją na swoje kolana.
-Mam się bać?- zażartowała.
-Nie sądzę- zaśmiał się. Hermiona obiecała że zrobi wszystko by częściej słyszała ten dźwięk- Draco wiedział od początku, że coś do ciebie poczułem…
-Lucjuszu dlaczego pomagałeś mi podczas wojny?- zapytała poważnie.
-Już wtedy byłaś dla mnie ważna Granger- wyznał z maską obojętności na twarzy. Gryfonka uśmiechnęła się do niego, wiedziała że blondyn nie lubi okazywać że mu na kimś zależy, i może o tym nie wiem, ale już się zmienia, i to na lepsze!- I już wtedy Dracon się tego domyślał..
-Naprawdę?- zmarszczyła czoło przypominając sobie chwilę w której Draco prosił ją o pomoc Lucjuszowi- Więc dlatego był taki pewny! Od razu zaznaczył, że na pewno nie będziesz chciał się mnie pozbyć… znaczy nie będziesz tak bardzo się sprzeciwiał!
-Jestem wspaniały , wiem- odparł całując ją w czoło.
-Jesteś- przyznała- A teraz podsumowując…  Kochałeś mnie od dawna i byłeś szczęśliwy gdy Draco poprosił mnie o pomoc… tak?
-Można tak powiedzieć- mruknął.
-Więc… jesteśmy małżeństwem… kochamy się…. Nie będziemy się ukrywać… prawda?- zapytała z niepokojem.
- Każdy w tym cholernym kraju będzie wiedział, że należysz do mnie!- powiedział stanowczo.
-A ty do mnie!- zaznaczyła , chciała coś jeszcze dodać ale przerwała jej sowa stukająca w okno.
Wzdychając wstała i otworzyła okno, dała sowie ziarenka i odpięła od jej nóżki list.
Gdy zobaczyła nadawcę , zagryzła zdenerwowana wargę.
-Od kogo to?- zapytał Lucjusz bezszelestnie znalazł się za nią.
-Od Ginny- wyszeptała , rzuciła list na stół i przytuliła się mocno do blondyna.
-Co się dzieje?- zapytał zaskoczony.
-Nie powiedziałam ci dlaczego uciekłam z Anglii- odezwała się po chwili.
-Twoi niby przyjaciele nie mogli zrozumieć, że po wojnie potrzebujesz chwili spokoju- odpowiedział od razu.
-Skąd ty…- zaczęła patrząc na niego.
-Kociaku mam swoje źródła- przypomniał jej- Jako Malfoy dostaje to co chcę! A chciałem informacji , więc je zdobyłem!
- Więc wiesz też, że od pół roku nie kontaktowałam się z nimi- mruknęła- I nie wiem czy chcę to zmienić…
-Dla mnie lepiej- warknął i zmusił ją by spojrzała mu w oczy- Granger, wiem co ci kretyni ci powiedzieli i o co cię oskarżyli! I dlatego muszę ci uzmysłowić, że jeżeli spotkam tych półgłówków skończą jako tarcze strzelnicze! Moja różdżka sprawi, że…
-Podejrzewam , że będzie to krwawe spotkanie- przerwała mu Hermiona i pocałowała delikatnie w usta.
-Żebyś wiedziała- odparł i puścił ją- Przeczytaj list od tej rudej a ja w tym czasie cię spakuje!
-Spakujesz…- uśmiechnęła się promiennie- Zrób to szybko, chcę być już w domu!
-Da się to załatwić- przyrzekł i jednym machnięciem różdżki sprawił, że wszystkie jej rzeczy zniknęły- Moja część skończona, więc czytaj!
Hermiona westchnęła i sięgnęła po list.
Droga Hermiono
Dawno się nie odzywałaś, martwię się o ciebie!
Nie czujesz się samotna? Harry i Ron chcieli ruszyć na poszukiwania ciebie, lecz postanowili poczekać jeszcze trochę.
Sądzę , że wiem dlaczego odeszłaś… zdałam sobie też sprawę, że zachowaliśmy się niedojrzale wymagając od ciebie byś od razu zaczęła żyć tak jakby Voldemort nie istniał.
Na swoją obronę mamy tylko to, że myśleliśmy że w naszym towarzystwie będzie ci najlepiej…
Mam nadzieję, że nam wybaczysz i wrócisz.
Tęsknimy za tobą!
          Ginny
-Mówiłem , że kretyni- prychnął Lucjusz gdy skończyła czytać.
-Dlaczego?- zapytała chowając list do kieszeni.
-Przez tyle czasu nie raczyli ruszyć …- zaczął lecz przerwała mu pocałunkiem.
-Na razie dzięki tobie jestem zbyt szczęśliwa żeby się przejmować tym co zrobili, lub czego nie zrobili!- wyszeptała z ustami przy jego ustach.
-I tak ma być- warknął i teleportował ich do Malfoy Manor.
Hermiona spojrzała z uśmiechem na Lucjusza który pracował w ogrodzie.
Nie zwracał uwagi na otoczenie przeglądając jakieś papiery.
-Masz czas?- zapytała zbliżając się do niego. Nic nie mówiąc wyciągnął do niej rękę , gdy ją chwyciła pisnęła, ponieważ chwilę później siedziała na jego kolanach- Masz zamiar się odezwać?- zapytała rozbawiona gdy mając ją przy sobie, nadal nie odrywał wzroku od dokumentów.
-Moment- mruknął , złożył podpis i jednym machnięciem różdżki sprawił że dokumenty zniknęły.
Hermiona zarzuciła mu ramiona na szyję i pocałowała namiętnie.
-Dla takich chwil warto przerwać pracę- mruknął.
-Mam nadzieję- zaśmiała się, lecz nagle spoważniała.
-Mów- zażądał widząc jej minę.
-Harry napisał…
-Zabije Pottera- warknął – Czego ten idiota chciał?
-Żebym przyszła do Nory na urodziny Rona- odpowiedziała przytulając się do niego mocniej.
-I ten rudy kretyn nie mógł sam cię zaprosić?- Lucjusz zaczął bawić się jej włosami, co oznaczało, że jest wściekły i próbuje się uspokoić .
-Kocham cię- wymruczała mu do ucha, od razu poczuła jak się rozluźnia.
-Nie puszczę cię tam samej- zaznaczył stanowczo.
-Pójdziesz ze mną?- zapytała uradowana.
-Miałem raczej nadzieję, że zmienisz zdanie i nie będziesz chciała tam iść- mruknął zamykając oczy.
-Kłamiesz- zaśmiała się całując go w policzek.
-Oczywiście, że kłamie – warknął- Ożeniłem się z wkurzającą Jane która zamiast robić to co się powinno , to robi wszystko by  mnie zirytować!
-Ale mnie kochasz- przypomniała mu.
-Niestety- wymruczał jej do ucha.
-Lucjuszu!- wykrzyknęła  oburzona.
-Zamilcz- warknął i pocałował ją gorąco.
-Więc mogę napisać Harremu , że będę ?- zapytała gdy oderwali się od siebie.
-Nie zabronię ci- westchnął- ale jak powiedziałem, nie pójdziesz tam sama!
-Ale ich nie zaavadujesz?- zmarszczyła czoło.
-Tego nie mogę obiecać- odparł z wrednym uśmieszkiem.
-Wiem, że powinnam się o nich martwić, ale jak na razie cieszę się , że idziesz tam ze mną!- powiedziała z promiennym uśmiechem.
Tydzień później Hermiona stanęła przed drzwiami Nory i westchnęła.
Lucjusz musiał zostać w firmie na jakimś zebraniu, więc była zdana sama na siebie..
Zebrała całą swoją odwagę i zapukała. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast.
-Hermi!- wykrzyknęła Ginny i rzuciła się jej na szyję.
-Witaj- odpowiedziała Hermiona.
-Jak się cieszę, że przyszłaś!- rudowłosa pociągła ją w stronę kuchni gdzie zebrała się cała rodzina i przyjaciele.
-Hermiona!- wykrzyknęło kilka osób i chwilę później każdy mówił przez siebie.
-Dajcie jej odetchnąć- zaśmiała się Pani Weasley i przytuliła ją mocno- Cieszę się , że nareszcie wróciłaś!
-Ja też- odparła i spojrzała na Rona z uśmiechem- Wszystkiego najlepszego!
-Dzięki- podszedł do niej i już chciał przytulić gdy…
-Zbliż się do niej jeszcze na krok a skończysz jako gnom w moim ogrodzie- warknął Lucjusz wchodząc do pomieszczenia i patrząc groźnym wzrokiem  na Rona.
-Lucjuszu…- zaczęła Hermiona lecz przerwała na widok jego miny.
-Co tu robisz Lucjuszu?- zapytał zaskoczony Pan Weasley.
-Stoję Arturze- zadrwił blondyn.
-To niech pan stoi gdzie indziej- odezwał się Harry.
-Zamilcz – warknął w jego stronę i zwrócił się do Hermiony- Przywitałaś się więc możemy iść!
-Panie Malfoy uważam…- tym razem Ginny próbowała się odezwać.
-Nie interesuje mnie twoje zdanie!
-Co pan tu robi?- zapytała Pani Weasley.
-Przyszedłem po żonę, czy to tak trudno zrozumieć?- prychnął.
-Jaką żonę?!- wykrzyknęła większość.
-Chcecie podpowiedzi?- zakpił.
-Hermiona jak mogłaś za niego wyjść!- wykrzyknęła Ginny.
-Kocham…- zaczęła Gryfonka.
-Nie prawda!- krzyknął Ron- Nie możesz go kochać! Nie zgadzam się!
-Ron myślę…- Ginny podeszła do brata.
-Jeżeli jesteś podobna do tego półgłówka, to lepiej przestań myśleć- prychnął i spojrzał na Hermionę- Byłaś, zobaczyłaś, idziemy!
-Za chwilę- Gryfonka podeszła do Rona i odetchnęła głęboko- Naprawdę sądziłam, że zrozumiałeś że między nami nie może być nic więcej… w moim mniemaniu dałam ci to do zrozumienia, a ty się z tym pogodziłeś, przecież zacząłeś spotykać się z Lavender!
-Miałaś być zazdrosna!- wykrzyknął.
-Nie udało ci się- zadrwił Malfoy.
-Uwiódł ją pan!- odezwał się z pretensją w głosie Harry.
-No oczywiście- prychnęła Hermiona- Uwiódł mnie! A nie przyszło wam do głowy, że po prostu mnie pokochał?! Nie zasługuje na to?
-Oczywiście , że zasługujesz!- oburzyła się Ginny- Ale nie wierzymy Malfoyowi!
-To już wasz problem- warknął Lucjusz i spojrzał na Hermionę- Mówiłem ci , że to kretyni , prawda?
-Żeby to raz- zaśmiała się i pocałowała go szybko w usta- Zaraz idziemy…
-Hermiono kochanie, zostańcie – poprosiła Pani Weasley.
-Proszę wybaczyć, ale nie będę patrzyła jak Ron i Harry obrażają mojego męża!- odpowiedziała poważnie.
-Dziwisz się nam?- zapytał zdziwiony Harry- Nie odzywałaś się tyle czasu, a tu nagle okazało się, że masz męża i to jakiego!
-Tak dziwię!- wykrzyknęła tracąc cierpliwość- Prosiłam was o trochę czasu! A wy co zrobiliście?! Zaczęliście krzyczeć! A Ron nazwał mnie ….- przerwała gdy zauważyła jak Lucjusz przybrał pozę dumnego arystokraty.
-Jak cię nazwał?!- wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Nie ważne- powiedziała szybko i odetchnęła głęboko- Ron, Harry…. Przyjaźniliśmy się tyle lat, a nie możecie nawet zrobić dla mnie tyle by cieszyć się moim  szczęściem ponieważ nie pasuje wam mój wybranek! Powiem wam jedno! Nie macie prawa mówić mi z kim  mam być! To ja was wspierałam!  Harry pamiętasz, że nie oceniałam cię gdy zacząłeś chodzić z Cho! Wspierałam cię gdy starałeś się o Ginny! A ty Ron? Byliśmy ze sobą przez tydzień! Siedem dni! A dlaczego? Ponieważ wolałeś żeby wszyscy cię wielbili!
-Kretyni- prychnął Lucjusz.
-Hermiono….- Harry spojrzał  na nią z poczuciem winy- Nie chciałem, żebyś była sama…
-Ja tego potrzebowałam Harry- odparła spokojnie.
-Jesteś szczęśliwa?- zapytał poważnie.
-Chodź to się wydaje dziwne- rzuciła okiem na Lucjusza który wyglądał jakby miał wybuchnąć – To jestem… i to bardzo- zakończyła z promiennym uśmiechem.
-To jest najważniejsze!- powiedziała Ginny i przytuliła ją mocno.
-Życzymy ci szczęścia- mruknął niepewnie Harry.
-Tak- dodał Ron.
-Cieszę się!- wykrzyknęła Hermiona i przytuliła przyjaciół.
-Więc teraz czas na świętowanie!- odezwała się wzruszona Pani Weasley.
-Nie wrobisz mnie w to- warknął Lucjusz gdy Hermiona na niego spojrzała.
-Wiem- odparła  z uśmiechem i przytuliła się do niego mocno. Objął ją i powiódł zwycięskim spojrzeniem po zebranych.
Hermiona wiedziała, że Lucjusz nie ma ochoty na towarzystwo Weasleyów, więc szybko się pożegnała i wrócili do domu. Gryfonka była szczęśliwa , że przyjaciele zaakceptowali jej męża. Mogła z uśmiechem patrzyć w przyszłość….

Trzy lata później
-Jeżeli ktoś ją zrani , dowie się co oznacza wściekły Malfoy- warknął Lucjusz.
-Nie wierzę , że to powiedziałeś- zaśmiała się Hermiona patrząc z czułością na Lucjusza pochylającego się na łóżeczkiem w którym spała ich trzy miesięczna córeczka.
-Czemu tak trudno ci w to uwierzyć Granger?-  mruknął.
-Może dlatego, że gdy czytałam zasady, mówiłeś, że każdy czarodziej pragnie syna- przypomniała mu.
-Pragnie- przyznał , podszedł do niej i przytulił do siebie- Ale nie przypominam sobie, żebym mówił , że nie pragnie córki!
-Jak zawsze sprytna odpowiedź- powiedziała i pocałowała go namiętnie.
-Odpowiedź godna Ślizgona  - odparł i zaczął sunąć rękami po jej ciele- Nasza Jean śpi, więc mamy czas…
-Na co?- udała zaskoczoną.
-Na czytanie reszty zasad – warknął biorąc ją na ręce- Skończyłaś na numerze osiemdziesiąt dziewięć… więc trochę ci zostało!
-Sądzę, że znajdziemy lepsze zajęcie- wymruczała mu do ucha.
-Zobaczymy czy mnie do tego przekonasz- odpowiedział.
Przekonała…. Była szczęśliwa…



                                           


31 komentarzy:

  1. ĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄ!!!!!!!!!
    PO PROTU UWIELBIAM LUCMIONE W TWOIM WYKONANIU!
    BOSKI POMYSŁ, ŚWIETNE WYKONANIE.
    PO PROSTU NIESAMOWITE.
    KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM!
    SORKI, ŻE TAK CHAOTYCZNIE I W OGÓLE, ALE NIE MOGĘ POZBIERAĆ MYŚLI.
    POCHŁANIAŁAM TEN NIESAMOWITY TEKST, AŻ TU NAGLE....KONIEC :(
    NO CÓŻ, BYŁO WARTO TAK DŁUGO CZEKAĆ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super miniaturka! I takie słodkie zakończenie... Kocham wszystkie twoje miniaturki<3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twoje Lucmione ;)
    Jest cudowne ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Booosko! Uwielbiam Lucmione:)
    Świetnie napisana miniaturka :)

    Pozdrawiam
    Nikola

    OdpowiedzUsuń
  5. Lucmione to to co lubię <3
    fajnie napisane
    Pozdrowienia
    Jane
    p.s zapraszam do mnie http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/2014/12/rozdzia-38.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne Lucmione :) Naprawdę miło się je czytało.
    Pozdrawiam
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanko średniej jakości, wiele zdań nie ma sensu, ale za to całkiem niezły pomysł
    Lilianne

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo się cieszę że dodałaś w końcu Lucmione długo czekałam i teraz z niecierpliwością czekam na Sevmione i kolejne Lucmione albo Tomione

    Persefona

    OdpowiedzUsuń
  9. ŚWIETNE.! Tak długo wyczekiwane ale opłacało się.. :)

    Cornelia..

    OdpowiedzUsuń
  10. Mega pozytywna ta miniaturka, bardzo mi się podobało. Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham tą miniaturkę ;* szczerze się do telefonu jak głupia... genialne lucmuone... uwielbiam twoje miniaturki ;) wesołych świąt :* weny

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystkie twoje lucmione są boskie ale według mnie ta jest jedną z najlepszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna fota.Gdzie znalazłaś takie cudo?

      Usuń
    2. W google :) Wpisałam w grafice Lucmione i znalazłam takie zdjęcie :)

      Usuń
  13. Piękne... Cudowne i takie... magiczne.
    Wspaniałe. Śmiałam się z Lucjusza przez całą miniaturkę
    Genialna

    Niezalogowana Aveline White

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest cudowna <3
    Z niecierpliwością czekam na 100-ną miniaturkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miniaturka bardzo fajna ;)
    Już nie mogę doczekać się Sevmione i mojego kochanego Severusa :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Miniaturka świetna ;) Tak sobie myślałam i przeglądałam twoje miniaturki i doszłam do wniosku ze fajna historia mogłaby wyjść z parą Snape x Pansy bo.takowej nie bylo jeszcze ;) Mogłoby wyjść ciekawie xd Mam nadzieję że rozwazysz mój pomysł. Pozdrawiam i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Arrrrrr <3
    Uwielbiam twoje Lucmione <3
    To bylo takie słodkie <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowna miniatura! Kurcze gdyby nie ty nigdy nie wzięłabym do ręki Lucmione! Twoje jest po prostu świetne! <333 Naprawdę dobry pomysł z tą ślepotą Lucjusza i zaproponowaniem pracy Hermionie, A do tego te zasady! Świetna! :D

    Zapraszam do mnie na kolejną miniaturkę ;D http://miniaturkidosme.blogspot.com/
    Pozdrawiam BellatriX

    OdpowiedzUsuń
  19. Lucmione w twoim wydaniu jest bardzo słodkie :3
    Zazwyczaj nigdy nie biorę się za czytanie takich miniaturek (historii)
    Ale skusiłam się i co tu dużo mówić, wspaniała!
    Haha i to, że blondynki to najlepsze żony xD (Jasne)
    Pozdrawiam
    Noxella Lux
    http://dramione-pdsl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochana... Piszesz pieknie, nie zastanawialas sie moze nad zawodem pisarki? Najvardziej lubie pare teomione, napiszesz o nich jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  21. Ooo, jakie słodkie! Kocham to Lucmione! <3 Czy mówiłam już kiedyś, że uwielbiam Twoje miniaturki? Jeżeli nie powtórzę się: kocham miniaturki w Twoim wykonaniu!
    Czekam niecierpliwie na Sevmione
    Pozdrawiam i weny życzę,
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
  22. Jaka jest szansa na to że dodasz miniaturke dzisiaj a nie jutro? Bardzo bym się ucieszylam jesli dodalabys dzis poniewaz jutro wyjerzdzam i nie bede miala dostepu to internetu do nowego roku a ja tyle nie wytrzymam czekajac na twoje opowiadanie. Wiec jesli bylaby jakas minimalna szansa zewstawisz to dzis a nie jutro to to bedzie najlepszy prezent noworoczny jaki kiedykolwiek dostalam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej, przeczytałam praktycznie wszystkie Twoje miniaturki i z niecierpliwością czekam na kolejne. Masz wspaniały talent pisarski, trzymaj tak dalej.
    ***Ale chciałabym zapytać czy tylko mi zamiast miniaturki "Jean" wyświetla się "Serce Wilkołaka", ale dalej z tytułem Lucmione? :(

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepraszam, ale to chyba u mnie jakiś błąd :/
    W każdym razie...pisz dalej takie cudne miniaturki ;* ^Anonim

    OdpowiedzUsuń
  25. Jean <3
    Fantastyczna miniaturka, śmiało mogę powiedzieć, że jedna z moich ulubionych w Twoim wykonaniu, Droga Gosiu...

    Olivia

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo,ale to bardzo kocham lucmione, a ta iniaturka jest świetna 💚💙❤

    OdpowiedzUsuń
  27. Witam,
    pięknie, naprawdę wspaniały tekst, czyli Lucjusz od samego początku wiedział o tym...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń