Kochani czytelnicy!
Tu Kite Millie, beta cudownej gisi. Pierwszy raz występuję tu również jako
autorka poniższego tekstu. To moja premiera i jestem mocno podekscytowana.
Nie jestem pewna, czy to, co wam tu przedstawiłam, jest akceptowalne, czy wam
się spodoba, przede wszystkim czy sprostam waszym oczekiwaniom ale również
samej sobie. Bardzo proszę o komentarze opiniujące. Przyjmuję krytykę, więc się
nie bójcie ;) Jestem wdzięczna za wszelkie słowa, jakie skierujecie do mnie
i zapraszam już teraz, bez dalszej zwłoki do czytania.
Sad end or
catastrophy end..
Autor: Kite Millie
Brązowowłosa upita szczęściem cicho przemykała
korytarzami Hogwartu. Lochy nigdy nie były najprzyjemniejszym miejscem, lecz od
pewnego czasu czuła się tutaj jak w domu. Nie było jej zimno pomimo późnej
a może bardzo wczesnej pory. Jego
bluza na jej ciele
niosła bezpieczeństwo, a jego orzeźwiająca woda toaletowa
otulała ją. Drżała, ilekroć wciągnęła do płuc ten niesamowity zapach. Rozwiane
włosy nieraz zasłaniały jej obraz, kiedy szybko przemierzała drogę do pokoju.
Chciała znaleźć się u siebie, nie licząc wcześniejszego nakrycia jej przez
któregokolwiek z nauczycieli. Położyć się w wannie pełnej wody
i pomyśleć. Następnie zasnąć na cudownym łożu z baldachimem, który
będzie jej przypominał właśnie jego. Oddać się w krainę
Morfeusza, śniąc o nim.
Przez te sześć lat zapoznała się z wszelkimi
sposobami ucieczki, zarówno głośnej jak i cichej, takiej by zmylić wroga,
zablokować go czy schwytać. Tym razem cichutko jak myszka weszła do swego
dormitorium, uważając, by nie zbudzić współlokatora. Nie lubiła się tłumaczyć.
Nikomu, nigdy. Następnie oddała się wcześniejszym planom.
W jego czułych ramionach szybko
przychodził sen.
Iskierki rozbłysły w jej czekoladowych oczach.
Już rozbudzona, z błogim uśmiechem rozejrzała się wokół. Upewniwszy się,
że ma jeszcze dużo czasu do śniadania i że nie jest już senna, położyła
się z powrotem na łożu. Rękoma podparła głowę, nogi ugięła w kolanach,
a jej rozmarzone spojrzenie śmigało w tę i wewte, przyglądając
się zaczarowanym wężom. Baldachim w kolorze głębokiej czerni z odcieniem
szmaragdu delikatnie powiewał pod lekkimi podmuchami wiaterku, który ochładzał
pomieszczenie, wpadając przez uchylone okno. Kochała go. Tutaj nie tylko mowa
o tym cudnym materiale. Już od jakiegoś czasu próbowała sobie wmówić co innego,
lecz serce nie sługa.
Kiedy się skupiła, zrozumiała, że zamiast się
wycofać, z każdym dniem brnie w to co raz głębiej.
Z początku nie bardzo jej się to podobało. Lecz
z czasem zauważyła jego wzrok. Spojrzeniem głodnym,
pełnym czułości czy zaborczości, gdy przytulała się do Rona, obdarzał ją niemal
co dzień. Dawno temu nauczyła się nie zwracać uwagi na inwektywy. W każdej
dostrzegać metaforę, by prawidłowo odczytać sens. W końcu nie miał szans.
Uparta była, toteż skutecznie do celu dążyła. Czym on był? Jego sercem. Czy je
zdobyła? Też pytanie, jej mottem stało się: zawsze będę mieć to, co chcę!
Czy to znaczy, że wszystko poszło jak z płatka?
Niekoniecznie, gdyż byli szczęśliwi, czasu nie liczyli.. Posłuchajcie tej
krótkiej historii:
To taka krótka historia,
Mogłam napisać jej kolejną część
VI rok, niełatwo jest nauczać tych półgłówków...
Rozmowa z Dumbledore'em też nie poszła najlepiej. Jeszcze ten przeklęty
pierścień! Tylko ona w tamtej
chwili trzymała mnie na powierzchni. Mimo mego kłamstwa, a raczej
niedomówienia chętnie spędzałem z nią każdą wolną chwilę. Przy niej
odzyskałem dawną energię, zapał i, choć wydaje się to paradoksem, poczułem się
młody i przystojny.
Chciałem do tego nie dopuścić. Oczywiście że
chciałem, ba, nawet nie raz próbowałem. Było wiele przeciw, by związek nie miał
racji bytu. Lecz ona była uparta. Nie bardziej ode mnie, lecz o uzależniłem
się od tego. Tak słodko marszczyła nosek, gdy wydawała polecenia z rządzą
mordu w oczach. Nigdy nie tupała nogą jak sześciolatka, zaczęła postępem
kusić. Wpadłem. Była moją ostoją i nie wyobrażałem już sobie życia bez niej.
Młody? Piękny? Z czasem uwierzyłem jej, że nie mówi tak, by mnie przekonać,
lecz wierzy w to. Pokazała, że taki jestem dla niej i tylko to się
liczyło!
Chcę się tym cieszyć, póki mogę. Zbyt wiele błędów
popełniłem, by przejść przez życie wraz z nią. Wiem o tym
i zdaję sobie sprawę, że to tylko mały prezent od Merlina. Teraz przyjdzie
pora wykonać brudną robotę i umrzeć. To nie będzie wystarczające. Nie dla
mnie.
Mam nadzieję, że miniaturka wspaniałej Kite wam się spodobała
:D
Komentujcie! Dajcie jej odczuć , że dziewczyna ma talent!
To od was zależy kiedy pojawi się dalsza część :D
Ja już się jej nie mogę doczekać :)
P.S Kojarzycie piosenkę , z której są słowa na czerwono?
Jeżeli zgadniecie Kite obiecała wstawić szybciej niż w sobotę następną część :D
Jeżeli zgadniecie Kite obiecała wstawić szybciej niż w sobotę następną część :D
Cudowna, cudowna, cudowna.
OdpowiedzUsuńMoja droga Kite masz wielki talent, ale powinnaś dostać, że dopiero go pokazujesz!
Czekam na kolejną część.
Już nie mogę się doczekać.
Pozdrawiam Rosisi 7
Super! Bardzo mnie zsciekawiłaś i mam nadzieję na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńPowodzenia i weny
V.B.
Jeden błąd... Czuję się taka podekscytowana, że go zauważyłam! ^^
OdpowiedzUsuńDumbledore'em - taka poprawna forma; też się dziwiłam, ale w książce jak wół tak napisane. ;)
I to by pozostało na tyle, jeśli chodzi o błędy... Co tu napisać? Już Ci wspominałam, że piszesz bardzo dobrze, ale mogę powtórzyć - miniaturka cudowna! <3
I z parringiem nie strzeliłam... Jednak nie można mieć wszystkiego. ;)
Mam nadzieję, że nie zaprzestaniesz pisać i może w przyszłości sama założysz swojego własnego bloga, którego z chęcią bym odwiedzała. :D
Pozdrawiam,
Cassie :)
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
Świetna ;)
OdpowiedzUsuńZaintrygowan jestem. Choć jak mówicie o częściach to mam nadzieję że będą dłuższe niż ta obecna :)
OdpowiedzUsuńDobra, po pierwsze - aaaa, Sevmione. Brr, no ale cóż, co kto lubi. Nie jest tak złe, jak inne, które czytałam, ale nie jestem w stanie patrzeć na mkniaturkę bez pryzmatu nienawiści do tego parringu. :c
OdpowiedzUsuńOk, więc tak: błędy. Ktoś na dole mówił, że ich nie ma - fakt, jest ich mało, co się chwali, ale znalazłam ,,co raz" i nadprogramowe/zagubione po drodze przecinki. Wydaje mi się, że w którymś zdaniu podmiotem było łóżko, które kładło się na łóżko, czy coś w tym stylu.
Potem, logika. Na początku jest mowa o lochach, więc automatycznie narzucasz narrację prowadzoną w lochach, a potem ni z gruszki ni z pietruszki dowiadujemy się, że jest tam okno. W lochach. Wiem, że ona była już w swoim pokoju (bo tak było, prawda? ;-;), ale z punktu widzenia opkowo-logicznego, to nie ma sensu. Wypadałoby napisać, że wracała z tych lochów czy coś.
Teraz mocno subiektywnie; nie podoba mi się twój styl i to kompletnie. Lubię opisy, ale u ciebie są przekombinowane i rozdział składa się w zasadzie tylko z opisów, a to mnie już troszkę zirytowało, bo w miniaturce jest zero dynamizmu. Ja wiem, że to twój styl i tak masz, że tego nie zmienisz, ale można popracować trochę nad dialogami. :)
No i jeszcze zazdrosny Snape (jeszcze to mi się nie podoba, ciągle trzeba się wszystkiego domyślać. Można używać imion, naprawdę, one nie gryzą). Wydaje mi się, że on w wersji kanonicznej był nie tyle zazdrosny, co zaborczy - nie pozwoliłby Hermionie obściskiwać się z Ronem dla zasady nawet, gdyby ze sobą nie byli. Zazdrość mi do niego nie pasuje (chociaż zazdrość też rzeczą ludzką i każdemu się zdarza). Ale to już kwestia tego, jak postrzegasz Snape'a.
Ok, skrytykowałam, więc pochwały. Opisy generalnie piszesz ładne, bardzo ładne, tylko ich ilość jest odrobinkę przytłaczająca. Ale widać, że się starasz i masz zapał, więc ogromny plus dla ciebie. :) Po drugie, realizm - nie rzucają się na siebie jak wściekłe hipogryfy, tylko kulturalnie, po ludzku są w związku. I nie opisujesz seksów. To też dobrze. Wiem, że wymieniam nieistotne rzeczy, ale to są takie szczegóły, które bardzo według mnie punktują u autora. :)
Powodzenia z dalszym tworzeniem, betowaniem, czy co tam jeszcze czynisz w wolnym czasie!
Rysiek z drugiego konta
Masz napisać teraz, w tym momencie kolejna część bo nie wytrzymam!! *.*
OdpowiedzUsuńCudo!!! Nawet jeśli Sevmione...
OdpowiedzUsuńPiękne. P i ę k n e. PIĘKNE. Szczególna i wyjątkowa. Nie dość, że świetnie poprawiasz teksty Gisii, to w dodatku wspaniale piszesz! Stosujesz rozbudowane opisy i po tej miniaturce widać, że masz talent. Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...
~ Samotna i Nieszczęśliwa.
O! I gratuluję Ci własnej zakładki w spisie treści, oraz liczę na coraz większą liczbę cyferek pod nią.
UsuńBardzo ci dziękuję za tak długi komentarz, jak oczywiście wszystkim, którzy znaleźli czas, by dodać choć słówko od siebie. Krytykę oczywiście przyjmuję, choć muszę cię prosić, byś przeczytała jeszcze raz.
OdpowiedzUsuń„Nieraz” pisze się zarówno razem jak i oddzielnie wg słownika.
„Potem, logika. Na początku jest mowa o lochach, więc automatycznie narzucasz narrację prowadzoną w lochach, a potem ni z gruszki ni z pietruszki dowiadujemy się, że jest tam okno. W lochach. Wiem, że ona była już w swoim pokoju (bo tak było, prawda? ;-;), ale z punktu widzenia opkowo-logicznego, to nie ma sensu. Wypadałoby napisać, że wracała z tych lochów czy coś.”
Sprawdzałam wiele razy i nie zauważyłam braku logiki. O oknie faktycznie coś było, lecz wydaje mi się to jasne choćby przez opis, że był to już poranek następnego dnia w jej dormitorium. ;)
„Brązowowłosa upita szczęściem cicho przemykała korytarzami Hogwartu. Lochy nigdy nie były najprzyjemniejszym miejscem, lecz od pewnego czasu czuła się tutaj jak w domu.” „Chciała znaleźć się u siebie [...]” „Tym razem cichutko jak myszka weszła do swego dormitorium [...]” „Następnie oddała się wcześniejszym planom.”
Co do dialogów, zaczną się one w następnej części. Tutaj chciałam zrobić taki mini wstęp, by zapoznać was z tą historią.
Zazdrosny rzeczywiście nie jest tu najlepszym słowem, jednak chodziło mi właśnie o zaborczy. ;)
Mam nadzieję, że skomentujesz pozostałe części, gdyż krytykę, o dziwo, świetnie się czyta. O.o
Pozdrowienia, Kite.
Bardzo fajna miniaturka. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Czekam.
OdpowiedzUsuńA z jakiej to jest piosenki (czerwony tekst)? :-)
OdpowiedzUsuńBajam - krótka historia
UsuńNatasza
Okej miniaturka jest taka sobie. Niestety ale przeczytałam ich w swoim życiu wiele i uważam, że ta jest koszmarna. Bardzo przepraszam za taką krytykę ale już wyjaśniam dlaczego jest takie moje zdanie a nie inne.
OdpowiedzUsuń1. Kompletny brak logiki. Początek miniaturki, Hermiona wraca z lochów, znajduje się w swoim dormitorium a chwilę później jest opis łóżka ze Slytherinu. Jak się tam znalazła ? Pojęcia nie mam. Może się teleportowała. Chwilę później patrzymy z innej perspektywy i jesteśmy na 6 roku. Nasuwa się pytanie który jest rok na początku. Musiałam ją ze 3 razy przeczytać żeby zrozumieć o co w niej chodzi.
2. Snape mówi, że "słodko marszczy nosek". Proszę ? Snape powiedziałby coś bardziej opryskliwy i ironiczny. Więcej narzeka i marudzi.
3. Jeszcze problem tkwi w tym, że jest za dużo niedomówień. Okej, musi być coś zawiane tajemnicą żeby przyciągnąć czytelników, ale tu nie wiadomo prawie nic. Zgadzam się też z moimi przedmówcami, że imiona nie bolą. I to też zalicza się do tych tajemnic. Co z tg, że bd się pół opowiadania domyślać o co chodzi skoro i tak nic nie wiem z tej miniaturki.
4. Podsumowując miniaturka jest dla mnie nudna jak flaki z olejem, zero dialogów, napięcia, ciekawych wątków. Kompletna nuda nic sie nie dzieje. Ledwo to przeczytałam raz.
Bardzo mi przykro za tak krytyczną opinię.
Baśka.
Stu procentrowo się z tobą zgadzam Baśka. Według mnie miniaturki Gisi są jeszcze gorsze od tego i są godne 4-klasisty. Zaglądam na ten blog tylko dlatego, iż liczę, że Gisia napisze coś kiedyś i będzie to miniaturka godna prawdziwego podziwu, a nie sztucznych komentarzy anonimów i z litości.
UsuńNikt nie zmusza was do czytania! Jeśli jednak czytacie i wam się to po prostu nie podoba zawsze możecie po prostu opuścić tą stronę. Ja osobiście uważam, że Gisia pisze cudowne miniaturki. Przed obrażaniem jej pomyślcie ile czasu spędziła pisząc te historię.
UsuńA co do tej miniaturki to trochę nie w moim stylu, ale ma w sobie to coś.
Weny :)
Julka
Popieram wcześniejszy komentarz w 100%
OdpowiedzUsuńPo co czytać coś ,co się nie podoba?.....
OdpowiedzUsuńJesli ktoś uważa ,że to miniaturki na poziomie 4-klasisty,to chyba samemu(sama) jest na takim własnie poziomie i dlatego ma porównanie...
Może sama coś napisze?No,oczywiscie na poziomie...
Na tę chwilę mam wrażenie że zawiść kogoś dusi....
Nie przejmuj się Gisiu,jesteś najlepsza i my ,czytelnicy uwielbiamy Twoje opowiadanka!
Ps.Już czekamy na kolejną część!
Pozdtawiam Nikola
.
Dlaczego kłócą się jedynie anonimki? :')
UsuńJa tam czytam miniaturki, chociaż ich emicjonalność i dojrzałość oceniam na 1-2 gim, tak idealnie mój poziom. Nie uważam, że każdy, kto krytykuje, musi dobrze pisać, bo nie trzeba mieć ,,tego czegoś", ale konstruktywne uwagi trzeba przyjąć na klatę i z pełną świadomością. Jejku, nie każda krytyka jest hejtem, jeśli ktoś mówi kulturalnie i uzasadni to, co pisze, może warto mieć na uwadze, że ma jakiś procent racji? Idk, człowiek uczy się przez całe życie, a na blogach nie wymagamy arcydzieł na miarę Shakespeare'a, Coelho czy Eco, ale jakiś poziom chcemy zachować, nie? ;) Poza tym jest wolność słowa. Dziewczyny powiedziały, co myślą, nie czepiajmy się. I, matko borska, naprawdę czasami warto się wziąć za szlifowanie stylu, bo nikt nie jest miszczem.
Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno, ponieważ mój mózg przeżywa załamanie nerwowe albo coś i nie działa w pełni
Of course, za konstruktywną krytykę uznaję komentarz Baśki, a nie anonimków bezpodpisowych. Bo co jeden, to bardziej hejcący. /:
UsuńSzkoda że nie wszystkie"anonimki " pisząc to co piszą nawet nie mają odwagi aby podpisać swoje wypociny.
OdpowiedzUsuńI aby wszystko było jasne,jest różnica pomiędzy konstruktywną krytyką,a bezczelnością i chamstwem.
A tak dla jasności - chodzi mi o komentarz z godz 15:14,z anonima bez podpisu.
Pozdrawiam Nikola
Ludzie dla jasności nie krytykowałam miniaturek Gisi bo czytałam je wielokrotnie, a w większości jestem po prostu zakochana. Lecz swoją opinię wyraziłam do miniaturki Kati Milli ( mam nadzieje, że nic nie przekręciłam, w razie jakby przepraszam bardzo). Ja rozumiem, że jest początkująca i to jest jej pierwsza miniaturka. Ale w internecie jest mnóstwo takich rzeczy jak i osób, które piszą i betują. Więc zawsze można zapytać co i jak albo poprosić o pomoc. Pomimo iż moja ocena była krytyczna, wierzę, że autorka poprawi styl i te inne drobiazgi. I mam nadzieje, że następna miniaturka bd już duża lepsza.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jedno słowo do anonimów, którzy również skrytykowali miniaturkę i tak jak Nikola jestem zażenowana i zdegustowana ich postawą. Również chodzi mi o komentarz z 15.14. Nie sztuką jest krytykować co akurat w tym przypadku jest mega chamskie i zalicza się do hejtu. Bo żeby móc się wyrażać trzeba przynajmniej podać powód dla którego tak sądzimy a przynajmniej samemu pisać lepiej.
Pozdrawiam Baśka.
Mnie tam się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuń