Parę
słów na początek: Kanon poszedł się utopić jak we wszystkich moich miniaturkach
;)
Ważne!
W tym opowiadaniu Voldemort wygląda tak :D
Hermiona
teleportowała się przed Riddle Manor.
Już
chwilę później poczuła straszny ból w całym ciele, gdy dwóch Śmierciożerców
wyłoniło się z kryjówki i rzuciło w jej kierunku Crucio.
-
Kogoż my tu mamy? - zarechotali, związali ją i wnieśli do środka.
Rzucili
ją na posadzkę w holu. Obok nich zaczęły pojawiać się postacie w czarnych
szatach. Więzy zniknęły, Hermiona przerażona wstała.
-
Nie wierzę - zaśmiała się Bella. - Zawiadomić Naszego Pana!
-
Ja…. – zaczęła Hermiona lecz przerwał jej jeden z śmierciożerców, uderzając ją
w twarz.
-
Zamilcz, szlamo! - warknął.
Hermiona
zamknęła oczy, nie chcąc by ktoś widział jej łzy.
-
Co tu się dzieje?! - usłyszała wściekły głos Toma, spojrzała na wszystkich,
patrzyli na Voldemorta ze strachem.
-
Szlama Granger sama do nas przybyła, panie - powiedziała Bella z zadowolonym
uśmieszkiem.
-
Crucio -warknął Czarny Pan i kobieta z krzykiem opadła na posadzkę.
-
Tom, przestań! - wykrzyknęła Hermiona i przypadła do mężczyzny.
W
pomieszczeniu nastała cisza. Nikt nie mógł uwierzyć, że ktoś, a tym bardziej
szlama, sprzeciwia się ich panu!
-
Nic ci nie zrobili? – zapytał, przerywając torturowanie Belli i przytulił mocno
Gryfonkę.
-
Nic - wyszeptała – Tylko się przestraszyłam, to wszystko!
-
Idź do sypialni i się połóż - powiedział i pocałował ją w czoło. - Muszę
rozwiązać jeszcze kilka dylematów i przyjdę do ciebie.
-
Nie rób im nic… błagam - poprosiła.
-
Granger… - zaczął stanowczym tonem.
-
Nic mi nie zrobili! Czekali na ciebie! - próbowała go przekonać.
-
Masz rozciętą wargę - warknął i pocałował ją delikatnie w usta. - Idź do pokoju
i odpocznij! Narcyza pójdzie z tobą!
-
Tak, panie. - Pani Malfoy ukłoniła się i posłusznie ruszyła do wyjścia.
Hermiona
spojrzała jeszcze raz na Toma, po czym ruszyła za matką Draco, która w czasie
drogi do sypialni, nie odezwała się ani razu, lecz cały czas posyłała jej
przerażone spojrzenie.
-
Nic pani nie zrobię - powiedziała znużona, kładąc się na łóżku. - Niech pani
pyta.
-
Dlaczego Czarny Pan słucha się szlamy?! Dlaczego kazał ci iść odpocząć?! Jak to
wszystko możliwe?! - pytania same wypływały z ust arystokratki.
-
To proste - zaczęła Hermiona, zamykając oczy. - Albo i nie… wszystko zaczęło
się kilka miesięcy temu…
*****
Hermiona
ocknęła się w ciemnym i zimnym pomieszczeniu.
Zmarszczyła
czoło, chcąc sobie wszystko przypomnieć. Ostatnie, co widziała to twarz
Snape’a, który jednym zaklęciem pozbawił ją świadomości.
Rozejrzała
się naokoło, zrozumiała, że została zamknięta w lochach, ze strachem zauważyła
brak różdżki.
Gdy
zastanawiała się jak może stąd uciec, drzwi otworzyły się i do środka wszedł
Mistrz Eliksirów.
-
Co pan zrobił?! – wykrzyknęła. –Dlaczego pan mnie tu zamknął?
-
Zamilcz, Granger - warknął i wyczarował kamienną misę, podał jej fiolkę i
prychnął. - Nie gap się na mnie, kretynko! Mam nadzieję, że wiesz jak używać
myślodsiewni!
Powiedziawszy
to wyszedł.
Hermiona
nie wiedziała o co w tym wszystkim chodzi, a może to pułapka? Lecz nie byłaby
Gryfonką, gdyby nie sprawdziła jakie wspomnienia trzyma w dłoni, szybko wlała
srebrny płyn do misy i zanurzyła w niej głowę.
Pojawiła się w zniszczonym domu…
Potterów!
Zdumiona patrzyła na Dumbledora
stojącego nad ciałem Lily Evans! Jak to możliwe? Przecież Harry mówił, że
to Hagrid zabrał go z Doliny Godryka! Harry! Spojrzała na płaczącego chłopca,
nie wiedziała co się dzieje, nagle w pomieszczeniu pojawił się Voldemort!
- Wiedziałem, że nie odpuścisz –
warknął dyrektor.
Hermiona rozszerzyła ze zdumienia
oczy. Nigdy nie słyszała takiego tonu z ust starca!
- Zabiłeś ich. - prychnął Voldemort.
– Zabiłeś swoich największych zwolenników!
- Nie miałem wyboru - odpowiedział
bez cienia skruchy Albus. - Nie chcieliby aby Harry został pod moją opieką! Nie
zgodzili się bym wychował go na wspaniałego Władcę!
- Ty i te twoje poranione pomysły! -
zaśmiał się Tom. - Naprawdę sądzisz, że nikt nie dowie się, że to ty jesteś
odpowiedzialny za te zabójstwa?
- Nikt nie uwierzy Lordowi
Voldemortowi - Dumbledore wycelował różdżkę w Harry’ego.
- Chcesz zabić dziecko? - zapytał
Tom. – Naprawdę tak nisko upadłeś?
- Przepowiednia nie może się
spełnić!
- Tego się obawiasz - Tom pokręcił z
niedowierzania głową - „Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego
Pana...
Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna...
I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje...
Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana narodzi się gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...”
Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna...
I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje...
Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana narodzi się gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...”
Wie ktoś, że ta przepowiednia nie
mówi o mnie? - zapytał Voldemort z kpiną. - Czy dalej mają cię za niegroźnego
starca, który nigdy nikogo nie skrzywdził?
- Nie wchodź mi w drogę - warknął
dyrektor.
- Nie pozwolę ci zabić tego
dzieciaka - odparł Tom. - Już dość zbrodni które popełniłeś przypisałeś mnie!
- Nie przeszkodzisz mi! - krzyknął
Albus w szale i skierował różdżkę na Harry’ego - Avada…
- Expaliarmus! - wykrzyknął Tom i
uśmiechnął się, trzymając różdżkę dyrektora. - Wszyscy dowiedzą się kim
naprawdę jesteś! Będą świadomi jakim jesteś potworem!
- Komu uwierzą? Dyrektorowi,
poważanej osobie czy tobie? Człowiekowi, który morduje i torturuje?
- Tylko i wyłącznie osoby, które
mnie atakują – warknął.
- Ale nikt ci nie uwierzy - zaśmiał
się dyrektor.
- Może… ale pewnego dnia wszystko się
wyda! – ostrzegł Tom.
- Nie! - Albus nie wyglądał na
przekonanego. - A teraz oddaj mi różdżkę! Ten mały musi zginąć!
- Nie pozwolę na to, Czarny Panie -
wysyczał Tom i rzucił w rękę Albusa złotą kule.
Dyrektor automatycznie ją złapał co
spowodowało jego teleportacje.
- Idiota - zaśmiał się Tom. - Niby
taki inteligentny, a nie rozpozna świstoklika.
Hermiona w szoku patrzyła na
Voldemorta pochylającego się nad Harrym.
- Starzec będzie próbował cię zabić
- mruknął i położył rękę na czole chłopca, zaczął mruczeć jakieś zaklęcia,
twarz Harrego zalśniła złotą poświatą, gdy cofnął rękę na jego czole
czarnowłosego widniała blizna w kształcie błyskawicy. - Powinno cię ochronić
przed tym kretynem… Uważaj na siebie Potter, Dumbledore jest winny wszystkich
zbrodni, chęć posiadania wszystkich insygniów stworzyła z niego potwora –
wyszeptał. - Snape będzie miał cię na oku, kiedyś wszystko zakończymy, do tej
pory… przeżyj!
Hermiona
poczuła jak coś unosi ją w powietrzu, znów stała w zimnym lochu, łzy płynęły
jej po policzkach, jak możliwe by to co widziała było prawdą?!
Zdziwiona
zauważyła że drzwi są uchylone! Może uciec i …. I co? Nie może odejść bez
sprawdzenia prawdziwości zdarzeń, których była świadkiem.
Weszła
do sali, w której Voldemort siedział na tronie i wpatrywał się w nią z
beznamiętnym wyrazem twarzy.
-
Czego chcesz? - warknął.
-
Czy to prawda? - zapytała cicho. - A jak tak, to dlaczego nie powstrzymasz
dyrektora? Dlaczego…
-
Snape miał rację - przerwał jej Tom. - Jesteś strasznie irytująca, stoisz przed
najstraszniejszym czarodziejem w tych czasach i zamiast się bać, zadajesz durne
pytania!
-
Jeżeli to prawda, co widziałam, nie jesteś straszny - odpowiedziała odważnie.
-
Nikt ci nie uwierzy - mruknął.
-
Więc dlaczego mi pokazałeś te wspominania?
-
Sam nie wiem. - Wzruszył ramionami.- Miałem taki kaprys, Granger.
-
Dlaczego Dumbledor stał się potworem? - zapytała.
-
Czy ty mi wierzysz? - zmarszczył czoło.
-
Wspomnienia, które widziałam nie były … nie było w nich nic zmieniane, wiem to!
Uczyliśmy się o wspomnieniach na piątym roku! - powiedziała z pewnością w
głosie.
-
Albusa zgubiła chciwość … gdy dowiedział się że Potterowie są właścicielami
peleryny niewidki, postanowił ja zdobyć, gdy nie udało mu się po dobroci,
postanowił uknuć intrygę, najpierw znalazł kozła ofiarnego…
-
Ciebie - domyśliła się, chciała coś jeszcze powiedzieć lecz zamilkała, widząc
jego wściekłe spojrzenie.
-
Mnie – warknął. - Może i miałem parę grzechów na sumieniu, ale nie było w nich
morderstw! Przez tego cholernego starca muszę walczyć o przeżycie!
-
Dlaczego nie powiedziałeś o tym…
-
Komu? – prychnął. - Każdy wierzy Albusowi Dumbledorowi!
-
Mogę o coś zapytać? - poprosiła. Tom machnął tylko ręką. - Jeżeli nie jesteś
winny, to przecież możesz pokazać wspomnienia i …
-
Dopóki Albus ma taką władzę nad Zakonem i Ministerstwem nikt mi nie uwierzy -
warknął. - Ja i moi ludzie musimy walczyć!
-
Twoi ludzie to są…
-Ludźmi,
którzy zostali wykorzystani przez dyrektora, każdy z nich został oszukany przez
Albusa! Każdy z nich stracił kogoś lub coś przez niego! – krzyknął, wstając.
Hermiona
przestraszona cofnęła się parę kroków.
-
Nie zabiłem Potterów, nie torturowałem Logbottomów! To wszystko zrobił
Dumbledore! – wykrzyknął. - I zapłaci za to, że obarczył mnie winą!
-
Jak to chcesz zrobić?
-
A co cię to obchodzi? - warknął.
-
Ponieważ chcę, żeby prawda wyszła na jaw… jeżeli dyrektor nie odpowie za swoje
winy, ludzie będą nadal ginęli w tej okropnej wojnie! Ja stracę przyjaciół!
Tydzień temu zniknęła Tonks wraz z Lupinem i…
-
Żyją - przerwał jej.
-
Żyją? – spojrzał na niego z nadzieją.
-
Postanowiłem ich uwięzić, Dumbledore będzie tracił co jakiś czas ważnych dla
swojej misji ludzi, ten wilkołak i aurorka są zamknięci, nic złego im się na
razie nie dzieje!
-
A ja? - zapytała cicho.
-
Nie wypuszczę cie stąd - zmrużył oczy. - Jesteś zbyt cenna dla Dumbledora,
Severus przekaże mu, że zostałaś przeze mnie porwana…
-
Ale… co ja będę… gdzie mnie zamkniesz?
-
W moich komnatach - warknął, a widząc jej przerażoną minę zaśmiał się. – Nie
masz się czego bać, idiotko, nie potrzebuję niewolnicy… choć to zależy jak
będziesz się zachowywała!
-
Co mam robić?
-
Masz nie uciekać – odparł. - To chyba wszystko… Fuks! - zawoła, obok niego
zmaterializowała się skrzatka, która skłoniła się i spojrzała na niego w
napięciu. - Zaprowadź Granger do moich komnat, ma mieć zapewnione co tylko
będzie chciała, ale ma nie opuszczać dworu! Zrozumiano?
-
Tak panie - Fuks podeszła do niej. - Za mną, panno Granger.
Hermiona
nie mając wyjścia, ruszyła za stworzeniem.
Szły
przez pięknie urządzone wnętrza, gdy Fuks otworzyła przed nią jedne z
podwójnych drzwi, Hermionie odebrało mowę, sypialnia urządzona było z klasą,
mahoniowe meble, wielkie łożę, kominek, piękny widok…
-
Wspaniale – wyszeptała zachwycona.
-
Jeżeli pani będzie czegoś potrzebowała, niech pani zawoła Fuks - powiedziała
skrzatka, ukłoniła się i zniknęła.
Hermiona
była już dwa tygodnie w niewoli… jeżeli można było to tak nazwać, prawda była
taka, że mogła bez obaw poruszać się po całym dworze, mogła korzystać z
imponującej biblioteki Voldemorta oraz robić to na co miała ochotę.
Najczęściej
czytała, lecz dużo czasu spędzała także z Tomem, którego coraz lepiej
poznawała. Nie mogła uwierzyć, że to człowiek, o którym krąży tyle
przerażających opowieści, choć większość z nich musiała mieć w sobie ziarnko
prawdy, ona już nie wierzyła w nie, Dumbledore opowiadał o nim same kłamstwa,
sam Snape tak naprawdę nie szpiegował dla dyrektora, lecz dla Riddle’a.
-
Dlaczego profesor Snape zgadza się na bycie szpiegiem? - zapytała Toma, gdy
jedli razem kolacje, co wieczór spotykali się w jadalni, aby spożyć razem
posiłek, oprócz nich w dworze był obecny Snape, który co chwilę gdzieś znikał i
skrzaty, wszyscy śmierciożercy zostali wysłani na misję, więc nie musiała się ich
obawiać.
-
Dumbledore oszukał go - odpowiedział mężczyzna.
-
W jaki sposób? - spojrzała na niego zaciekawiona.
-
Mówił ci ktoś kiedyś że jesteś wścibska? - warknął.
-
Nie jestem - zaprzeczyła gwałtownie. - Jestem po prostu ciekawa! A nie
wścibska!
-
To to samo – mruknął. - Starzec okłamał tą rudą, w której Severus się kochał…
-
Lily?
-
Tak – przytaknął. - Gdyby nie kłamstwo Albusa, najprawdopodobniej Snape byłby
ojcem Harry’ego.
-
Przez niego się pokłócili? - domyśliła się.
-
Zgadałaś - Tom upił łyk wina i zmarszczył czoło. - Radzę ci nie pytać o nic
więcej, to nie jest twoja sprawa.
-
Rozumiem - przygryzła wargę, zastanawiając się w jaki sposób dyrektor tak
dobrze kłamie.
-
Nie rób tak - podskoczyła zaskoczona, gdy poczuła jego dłoń na swoich wargach.
- Denerwuje mnie to!
-
Przepraszam - wyszeptała zarumieniona.
-
Masz za co - warknął i wyszedł.
Hermiona
spojrzała za nim z lekkim uśmiechem.
Może
i Lord Voldemort jest najpotężniejszym i najstraszniejszym czarodziejem ale
jest także mężczyzną, który musi podobać się kobietą, jest przystojny i
inteligentny, dla Gryfonki był idealnym… STOP! Granger co się z tobą dzieje? On
jest groźny! Ty się go powinnaś bać dziewczyno, a nie zakochiwać… no ale się
nie zakochałaś… prawda?
-
Prawda - powiedziała na głos, lecz nie zabrzmiało to zbyt przekonująco.
Hermiona
przebrała się i już miała się kłaść, gdy ktoś zapukał do drzwi, zdziwiona
otworzyła i ujrzała wściekłe oblicze Toma.
-
Stało się coś? - zapytała.
-
Źle na mnie działasz - warknął i wbił się w jej usta w namiętnym pocałunku.
Gryfonka
nie miała zamiaru go odpychać, zarzuciła mu ramiona na szyję i oddawała
pocałunki z pasją.
Gdy
Hermiona się obudziła z uśmiechem ujrzała śpiącego Toma.
-
Nie gap się, Granger - mruknął z zamkniętymi oczami.
-
Nie rozkazuj mi, Riddle – odpowiedziała, naśladując jego ton.
-
Czy ty mnie przedrzeźniasz? – zapytał, patrząc na nią ze zmarszczonym czołem.
-
Prawdopodobnie - zaśmiała się.
-
Kara! - krzyknął i przyciągnął ją do siebie.
-
Jaka? – wymruczała, całując go w szczękę.
-
Straszna - ostrzegł i zaczął sunąć dłońmi po jej ciele.
-
Zasłużyłam na nią - przyznała z figlarnym uśmiechem.
Od
tej pory spędzała z Tomem prawie całe dnie i oczywiście noce. Już wiedziała że
się w nim zakochała, wiedziała także że on poczuł coś do niej.
Gdy
minął miesiąc jej pobytu, Riddle wezwał ją do gabinetu. Siedział wraz ze Snapem
i rozkiwał o czymś mrużąc oczy.
Gdy
ją zauważyli Mistrz Eliksirów, skłonił się i wyszedł.
-
Czemu chciałeś mnie widzieć? - zapytała.
-
Snape właśnie poszedł przekazać starcowi wspaniałe wiadomości - zakpił.
-
Jakie?
-
Jutro uda mu się uratować niejaką Hermionę Granger - mruknął.
Hermiona
spojrzała na niego marszcząc czoło.
-
Nie odejdę! - krzyknęła i pobiegła do sypialni zatrzasnęła za sobą drzwi i
padła na łóżko płacząc.
-
Granger, musisz wracać – powiedział, pojawiając się w pomieszczeniu.
-
Ale ja nie chcę - załkała.
-
A powinnaś – warknął. - Pomyśl logicznie! Jestem Voldemortem! Uciekaj póki
możesz!
-
Nie jesteś zły – wyszeptała, gładząc go po policzku. - I nie mam zamiaru
odejść!
-
Powinnaś - warknął.
-
Powinnam ucie,c gdy nadarzyła się pierwsza okazja, potem druga… ale tego nie
zrobiłam - potrząsnęła głową i uśmiechnęła się. - A wiesz dlaczego?
-
Nie, ale znając ciebie zaraz mnie oświecisz - mruknął.
-
Oczywiście, że to zrobię – prychnęła. - Nie zostawiłam cię, ponieważ już wtedy
czułam, że jesteś dla mnie ważny i że to co nam mówił Dumbledore to kłamstwo!
-
Wojna jest nieunikniona – odezwał się po chwili.
-
Jeżeli przekonamy Zakon to…
-
Ten przeklęty starzec wyprał im mózgi, wielu odda życie za obraz świata jaki
stworzył. - Przytulił ją mocno. - Musisz być bezpieczna!
-
Nie karz mi odchodzić - poprosiła.
-
Czemu chcesz ze mną zostać? Jestem Lordem Voldemortem! Wszyscy się mnie boją!
-
Boją się przez to w jaki sposób zostałeś ukazany przez dyrektora… a dlaczego
chcę zostać? Ponieważ cię kocham – wyznała. - Wiem, że możesz nie chcieć
miłości szlamy, i nie mam do ciebie żadnych praw, po prostu chciałam żebyś o
tym wiedział i…
-Granger,
zamilcz - warknął i pocałował ją namiętnie. Gdy oddała pocałunek uniósł ją i
zaniósł do łóżka.
Rano
obudziła się sama, rozejrzała się zaspanym wzrokiem po sypialni, na poduszce
obok zauważyła kartkę zaadresowaną do niej. Wzięła ją do ręki z niepewnością,
może w ten sposób się z nią żegna?
Granger, masz się spakować i odejść!
Przeczytawszy
to, łzy popłynęły jej z oczu, już chciała podać się rozpaczy, lecz jej
spojrzenie padło na drugie zdanie.
Nie myśl, kretynko, że się mnie
pozbędziesz! Więc nie rycz i przyjmij do wiadomości, że pokonam tego starego
durnia, oczyszczę nazwisko i przyjdę po ciebie!
Jak mówiłem masz być bezpieczna, a
przy Potterze będziesz, wróć do Nory, powiedz że uciekłaś, będą się tobą
opiekować, będziemy się kontaktować za pomocą lusterek?
Pamiętaj masz uważać na siebie,
Gryfonko, zrozumiano?
TMR
-
Idiota - załkała ale tym razem ze szczęścia. Wzięła do ręki lusterko i
przycisnęła je do serca.
Może
nie napisał tego, ale ją kochał! Tylko zakochany mężczyzna martwi się o swoją
kobietę.
-
Jestem jego - powiedziała na głos i uśmiechnęła się. - I wszystko będzie
dobrze!
Hermiona
teleportowała się wraz z Snapem do ogrodu Weasleyów, chwilę później już tkwiła
w uściskał członków Zakonu. Nie wiedziała jak przetrwała przebywanie w
pomieszczeniu wraz z Dumbledorem bez rzucenia na niego klątwy! Musiała wiele
razy opowiadać historię, którą nauczył ją Mistrz Eliksirów, wynikało z niej, że
była przetrzymywana, w lochach, od czasu do czasu torturowana, lecz miała to
szczęście, że Voldemort miał inne sprawy na głowie, i najczęściej siedziała
sama w zamknięciu.
-
Cieszymy się, że nic ci nie zrobił - powiedziała po raz setny Pani Weasley. -
Mam nadzieję, że Ten, którego imienia nie wolno wymawiać dostanie to, na co
zasłużył!
-
Ja też - przyznała szczerze, lecz wiedziała, że myślą o dwóch różnych rzeczach.
Gdy
wieczorem znalazła się w pokoju, który dzieliła z Ginny i sprawdziła czy
rudowłosa śpi, wyciągnęła lusterko dwukierunkowe i uśmiechnęła się do Toma.
-
Wszystko w porządku? – zapytał, przyglądając się jej w skupieniu.
-
Tak - przytaknęła i rozglądnęła się po sypialni. - Szkoda, że cię tu nie ma!
-
Wiesz, raczej Weasleyowie nie przywitaliby mnie z otwartymi ramionami, gdyby
ujrzeli mnie w drzwiach - zakpił.
-
Pesymista - zachichotała, ciesząc się, że nie zapomniała otoczyć swojego łóżka,
zaklęciem ciszy.
-
Pamiętaj, że masz na siebie uważać - powiedział Tom i zauważyła że zerknął do
tyłu.
-
Stało się coś? - zapytała.
-
Malfoy wrócił z misji – warknął. - Odezwę się jutro!
-
Tom… - zaczęła, widząc jego zniecierpliwioną minę powiedziała. - Ty też masz
uważać na siebie i szybko mnie sprowadzić spowrotem!
-
Zapamiętam - uśmiechnął się nieznacznie. – Śpij, Granger.
-
Dobranoc - wyszeptała i przesłała mu pocałunek, po czym schowała lusterko pod
poduszkę i z uśmiechem na ustach zasnęła.
Przez
dwa tygodnie Hermiona rozmawiała z Tomem co wieczór, wiedziała, że wojna jest
coraz bliżej, w tym czasie dyrektor przekazał im, że profesor McGonagall
została porwana, Gryfonka wiedziała, że profesor transmutacji jest bezpieczna,
Riddle zapewnił ją, że uwięził ją w tym samym miejscu co Lupina i Tonks.
Snape
zniknął dzień później, Zakon uważa że Voldemort odkrył zdradę Mistrza
Eliksirów.
Hermiona
z niepokojem odkryła, że od jakiegoś czasu coraz gorzej się czuje,
podejrzewając przyczynę swojego stanu, wymknęła się do mugolskie części
Londynu, gdzie odwiedziła lekarza, gdy wychodziła z kliniki jej twarz zdobił
uśmiech, nie wiele myśląc teleportowała się w pobliże dworu Riddlów.
Tam
złapali ją Śmierciożercy….
*****
-
Resztę już pani zna - wyszeptała zamykając oczy.
-
Czy ty jesteś… - zaczęła lecz przerwała gdy do pokoju wszedł Tom.
-
Wyjdź! - warknął, Narcyza od razu podniosła się i opuściła pomieszczenie. –
Granger, do cholery, oni mogli cię zabić!
-
Nic im nie zrobiłeś… prawda? - zapytała.
-
Można tak powiedzieć – warknął. - A teraz mów, dlaczego nie posłuchałaś mnie,
gdy kazałem ci trzymać się daleko?!
-
Musiałam ci coś powiedzieć - odpowiedziała z uśmiechem.
-
Mogłaś to zrobić, gdy rozmawialiśmy wieczorem - zmarszczył czoło.
-
Takie wiadomości przekazuje się osobiście!
-
Więc mów, czekam!
-
Jakiś ty romantyczny - prychnęła.
-
Romantyczny? O co ci chodzi?
- O
to, że chociaż w takiej chwili mógłbyś nie warczeć ani prychać!
-
Niby w jakiej chwili, do cholera?! - zdenerwował się.
-
W chwili, gdy wyznaje ci że będziemy mieć dziecko! - wykrzyknęła i rozpłakała
się.
Tom
stał jak sparaliżowany, patrząc na Gryfonkę, po chwili otrząsnął się z szoku,
złapał ją za rękę i ciągnąc ją za sobą ruszył do sali balowej.
-
Tom, co ty wyprawiasz?! - wykrzyknęła zaskoczona.
-
Muszę znaleźć jakiegoś kretyna, który udzieli nam ślubu - warknął.
-
Ślubu? - powtórzyła i zatrzymała się gwałtownie. - A może byś mnie zapytał czy
mam ochotę zostać twoją żoną?!
-
Kochasz mnie, więc nie wiem o co ci chodzi. - Powoli tracił cierpliwość.
-
Oczywiście że cię kocham! Ale nie mam zamiaru wychodzić za ciebie tylko z
powodu dziecka!
-
A niby jaki powód cię zadowoli?! - westchnął.
-
Zgadnij - prychnęła.
-
Granger, nie mam ochoty grać w te głupie babskie gierki więc powiedz wprost o
co ci chodzi!
-
Nigdy nie powiedziałeś co do mnie czujesz - wyszeptała ze łzami w oczach.
-
Zaraz ci coś zrobię - warknął i przytulił ją mocno. - Czy naprawdę jesteś
najmądrzejszą czarownic od czasu Revanclow?
-
To nie jest śmieszne. - Uderzyła go w pierś. - Ja po prostu chcę wiedzieć!
-
Nie żenię się z tobą tylko ze względu na dziecko i ty dobrze o tym wiesz!
Chcesz po prostu usłyszeć że cię kocham!
-
Tak chcę to usłyszeć! - przyznała.
- Więc
usłyszałaś. - Wzruszył ramionami i znów zaczął ciągnąć ją za sobą.
-
Tom! - wykrzyknęła zdumiona, gdy warknął zirytowany, przerzucił ją sobie przez
ramię i wszedł do pomieszczenia pełnego Śmierciożerców.
-
Panie… - zaczęła Bella niepewnie.
-
Zamilcz – warknął. - Macie mi tu sprowadzić urzędnika! Natychmiast!
-
Jakiego? - zapytał Lucjusz, otrząsnąwszy się z szoku.
-
Nie ważne! - odpowiedział Tom. - Ma mieć pozwolenie na udzielanie ślubów! Na co
czekacie?!
Chwilę
później wszyscy zniknęli. Riddle postawił Hermionę na podłodze, a sam usiadł na
fotelu w rogu pokoju i schował twarz w dłoniach.
-
Tom? - zapytała delikatnie.
-
Chodź tu - mruknął i przyciągnął ją na swoje kolana. - Obiecuję, że nie
pożałujesz zostania moją żoną!
-
Ależ ja to wiem! - zaśmiała się i pocałowała go czule. - Nasze dziecko będzie
miało wspaniałego ojca!
-
Skąd wiesz? Może ja się nie nadaję do tego? Granger, jakbyś zapomniała
zabijałem, torturowałem i nie miałem przed tym zahamowań!
-
Zmieniłeś się - powiedziała stanowczo. - Nie jesteś zły! Tom! Zakon powinien
dowiedzieć się o co chodzi z pomysłami Dumbledora, muszą się dowiedzieć, że to
on jest tym złym!
-
Dowiedzą się – obiecał. - Już ja do tego doprowadzę!
Po
chwili zjawili się śmierciożercy z przerażonym urzędnikiem.
-
Do rzeczy - warknął Tom. - Masz udzielić nam ślubu! Zrozumiano?!
-
Taaaakkk – wyjąknął. – Świadkowie… muszą byyyć….
-
Snape! Narcyza! - oboje stanęli obok Hermiony, która uśmiechnęła się
pocieszająco do człowieka, który miał ją na zawsze związać z ukochanym
mężczyzną!
Ceremonia
była krótka, po jej zakończeniu, urzędnikowi wymazano pamięć i wrócił on do
ministerstwa.
Hermiona
nie mogła uwierzyć, że jej życie mogło się tak zmienić, odkąd została żoną
Lorda Voldemorta, żaden śmierciożerca na nią nie spojrzał krzywo, nikt jej nie
obraził… wszyscy traktowali ją z szacunkiem.
Największą
przemianę zauważyła u Bellatriks Lestrange.
-
Może i jestem szalona, ale nie aż tak jak przedstawił mnie Dumbledore –
mruknęła, gdy pewnego razu spotkała ją na spacerze w ogrodzie.
-
Co on ci zrobił? - zapytała Hermiona.
-
Zabił moją matkę… wraz z Narcyzą byłyśmy tego świadkami – warknęła. -
Andromeda, nie miała pojęcia… dobrze się stało, że wyszła za tego mugola,
dzięki temu odsunęła się od rodziny, która była od tamtej pory wrogami Zakonu…
Dumbledore zapłaci za całą krzywdę!
-
Zapłaci - powtórzyła Hermiona. - Zasłużył na to!
Pani
Riddle wiedziała, ze jej mąż wraz ze swoimi ludźmi szykuje wielką akcję by
doprowadzić do ostatecznego starcia, wiedziała także, że rozkazał milczeć na
ten temat by się o niczym nie dowiedziała.
Martwiła
się, że Tom może w jakiś sposób uniemożliwić jej branie udziału w walce.
Jej
przypuszczenia okazały się słuszne, gdy jak co noc zasypiała w jego ramionach,
szczęśliwa nie zauważyła jego zamyślonej miny, gdy brał ją w objęcia i życzył
dobrej nocy.
Rano
podał jej herbatę, nie było w tym nic dziwnego, ponieważ odkąd dowiedział się o
ciąży, rozkazał Snape’owi uwarzyć odpowiednie eliksiry dla kobiet w jej stanie,
które piła od razu po przebudzeniu, jej niepokój spowodowała jednak mina Toma,
gdy wypiła napój.
-
Dlaczego wyglądasz na… - zaczęła lecz nie dokończyła, ponieważ poczuła senność,
ostatnim co zobaczyła, była twarz męża z lekkim uśmiechem.
-
Musiałem to zrobić - usłyszała tylko i zapadła w sen.
Nie
wiedziała ile spała, gdy otworzyła oczy, na zewnątrz nadal było jasno,
spojrzała na zegar stojący na kominku i krzyknęła zwróciwszy spojrzenie na
datę, spała dwa dni!
-
Zabiję cię, Tomie Riddle! - wykrzyknęła i zerwała się z łóżka, szybko zbiegła
do jadalni z której dochodziły podniesione głosy, gdy weszła nie mogła uwierzyć
w to co widzi!
Przy
stole z uśmiechem siedział Harry, Weasley’wie, Tonks, Lupin, oraz większość
profesorów z Hogwartu, wraz z smierciożercami!
-
Mionka! - krzyknęła Ginny i rzucił się jej na szyję. - Jak Dumbledore mógł nas
tak oszukać?
-
Wojna - zdołała powiedzieć tylko Hermiona.
-
Nie było, Tom udowodnił swoją niewinność - odezwała się Pani Weasley.
-
Dyrektor wypił serum prawdy - mruknął Ron.
-
Wyznał wszystko - dopowiedział Harry.
-
Został skazany na pocałunek de mentora - dodał Lupin.
-
Wspaniale - wyszeptała Hermiona, uwolniła się z objęć przyjaciółki i podeszła
do Toma siedzącego na szczycie stołu. - Ty… - zaczęła groźnym tonem, lecz
widząc jego krzywy uśmieszek nie mogła się powstrzymać i pocałowała go
namiętnie. - Ty idioto! Zapłacisz mi za to, że mnie uśpiłeś! - powiedziała gdy
oderwali się od siebie.
-
Z szacunkiem, Granger - warknął Snape.
-
Od kogo ty tego żądasz – zakpił Tom i posadził sobie żonę na kolanach, - Jak
myślisz, jak będziesz się czuła jako żona ministra?
-
Ministra? - powtórzyła zaskoczona.
-
Otóż to - zaśmiał się Pan Weasley. - Twój mąż właśnie został Ministrem Magii!
-
Ja dalej śpię… prawda? - zapytała Hermiona, patrząc w oczy Toma. Ten udowodnił
jej namiętnym pocałunkiem, że już dawno wstała.
Trzy lata później
Hermiona
leżała z przymkniętymi oczami w ogrodzie, obok niej bawiła się śliczna
dziewczynka o brązowych włosach.
-
Tata! - krzyknęła, była Gryfonka spojrzała z uśmiechem na męża, który pocałował
córeczkę w policzek i postawił ją na ziemi, mała wróciła do zabawy, a Tom
podszedł do żony.
-
Jak się czujesz? – zapytał, kładąc się obok niej.
-
Dobrze – wymruczała, wtulając się w niego.
Od
dnia w którym Dumbledore został skazany na pocałunek dementora minęły trzy
lata.
Hermiona
dowiedziała się szczegółów misji śmierciożerców i Tom, dopiero po urodzeniu
Rose, do tego czasu Riddle uparł się, że ma żyć w nieświadomości, ponieważ może
się niepotrzebnie zdenerwować.
Okazało
się, że Tom przekonał Lupina, Tonks oraz McGonagall o winie Dumbledora, ta
ostatnia najgorzej to zniosła, uważała dyrektora za wzór oraz przyjaciela, jego
zdrada ją załamała.
Remus
wraz z Snape’em w sprytny sposób podali starcowi serum prawdy na jednym z
zebrań zakonu, gdy tylko zaczęło działać, pojawili się śmierciożercy z
przerażonym Ministrem i ważniejszymi urzędnikami.
Wszyscy
byli świadkami przyznania się do winy Albusa Dumbledora.
Harry
nie mógł uwierzyć, że człowiek, którego uważał za wsparcie, zabił jego rodziców,
nie był w tych odczuciach osamotniony.
Tom
Marvolo Riddle został oczyszczony z większości zarzutów, Minister Magii
zrezygnował ze swojej funkcji na rzecz byłego Voldemorta… tak byłego, Tom
postanowił wrócić do swojego prawdziwego nazwiska, chciał by Hermiona i ich
dzieci były bezpieczne. Dlatego przyjął funkcje Ministra, Czarodziejska Anglia
zawrzała, Dumbledore zdrajcą? Voldemort bohaterem? Lecz gdy ujrzeli Harry’ego
Pottera ściskającego z uśmiechem dłoń nowemu Ministrowi, wszyscy pogodzili się z
tymi wielkimi zmianami.
-
Powinnaś odpoczywać - mruknął Tom, kładąc dłoń na jej zaokrąglonym brzuchu.
-
A co teraz robię? – zapytała, marszcząc czoło.
-
Ty dobrze wiesz, co mam na myśli - warknął.
-
Naprawdę się nie przemęczam - odpowiedziała poważnie. - Rose i ja cały dzień
dzisiaj spędziliśmy na spacerze po ogrodzie, niedawno Fuks rozłożyła nam koc i
się położyłyśmy się!
-
Jesteś irytująca - mruknął.
-
Ty też - odparła z uśmiechem.
-
Tata! - zawołała Rose i położyła głowę na piersi mężczyzny - Pohuśtasz mnie?
-
Oczywiście, skarbie - zgodził się i wziął ją na ręce.
-
A ja mogę z wami iść? - zapytała Hermiona.
-
Musisz - zaśmiał się Tom, pomagając jej wstać. - To rozkaz Ministra! –
dopowiedział, puszczając do niej oczko.
Hermiona
z uśmiechem ruszyła z mężem i córeczką w stronę huśtawki. Kto by pomyślał, że
najgroźniejszy czarodziej wszech czasów, wcale nie jest zły? Że zostanie
najlepszym ministrem od setek lat, oraz najwspanialszym mężem i ojcem?
Bosko i mega słodko.
OdpowiedzUsuńTylko tak dalej :D
Pozdrawiam i weny życzę :)
Aaaaa NORMALNIE KOCHAM!!!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe i takie romantyczne. Mam nadzieję, że para:Tom i Hermiona pojawi się jeszcze nie raz :3 :3 :3
*_* OMG <3 ślicznie, bosko cudownie cały angielski to czytałam razem z koleżaną nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuńBlondi<3
Jakoś na początku myślałam Tom i Hermiona że to nie wyjdzie i muszę przyznać że byłam w błędzie !
OdpowiedzUsuńRewelacja ! :)
Tak ci powiem... Wszystko do góry nogami, ale wyszło czadowo.. :) Jakaś miniaturka o Minerwie i Albusie.? Może coś się znajdzie.. ;)
OdpowiedzUsuńCornelia..:*
Słodziutkie, piękniutkie, powalające na kolana! Jak Ty to u licha wymyśliłaś? Kłamstwa Albusa wyszły na jaw. Chyba nigdy nie spojrzę na dyrektora tak samo. Voldemort ministrem? Nieźle pomyślane. A obraz Weasley'ów i Zakonu siedzącego przy stole ze śmierciożercami jak gdyby nigdy nic... Inna bajka. Weny. Weny. I raz jeszcze weny życzę i czekam na Sevmione <3
OdpowiedzUsuńDominika
Mogłabym prosić o miniaturkę 12 sierpnia ( urodzinki moje)? Jeśli mogłabyś napisać to byłabym Ci naprawdę wdzięczna.
UsuńDominika
Nie ma problemu :) Po prostu tak 6 sierpnia napisz mi przypomnienie na meila i o kim chcesz miniaturkę ;)
UsuńŚwietny rozdział. Czekam na następny. Blog jest świetny.
OdpowiedzUsuńsłodkie ;))
OdpowiedzUsuńbardzo fajna miniaturka ;*
czekam na kolejną <3
Masz rację, kanonu w tym opowiadaniu nie ma, jednak to twój pomysł i nie mam prawa się go czepiać. Mam trochę zastrzeżeń co do budowy zdań. Uważam także, że twój język jest słabo urozmaicony. Spróbuj używać więcej synonimów.
OdpowiedzUsuńAkcja dzieje się bardzo szybko, moim zdaniem jest trochę za mało opisów, w szególności jeśli chodzi o uczucie Hermiony do Riddle'a. Miłość to nie coś co pojawia sie w ciągu kilku dni, a nawet jeśli ludzi trafia nagła "strzała Amora" zawze mają pewne wątpliwości.
Ponad to uderzyło mnie to, jak szybko Zakon uwierzył Voldemortowi. Teoretycznie Dumbledore mógł otrzymać jakiś inny eliksir, który zmusiłby go do powiedzenia nieprawdy.
Jak dla mnie opowiadanko jest przesłodzone, jednak nie takie znowu najgorsze. Moja ocena w skali 1-10 to 5.
DS
Dzięki za opinię :) . Piszę jak piszę, staram się to poprawić. A że akcja dzieję się za szybko? To miniaturka więc nie rozwijam akcji :)
UsuńPozdrawiam :)
super ;) bardzo fajna pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRany to jest genialne.
OdpowiedzUsuńTom taki slodziak
Drops Czarnym panem super
Brak słów
Poprostu kocham tomione
Weny
Bardzo lubię Tomione jest to moja ulubiona para na tym blogu.
OdpowiedzUsuńZły Dumbledore no no maszs świetne pomysły.
Już nie mogę się doczekać następnej miniaturki
Życzę weny Persefona
Świetna miniaturka, no i przede wszystkim genialny pomysł. :)
OdpowiedzUsuńM.
Wspaniała miniaturka, zarąbisty pomysł. Życzę weny ;) //Kaśka
OdpowiedzUsuńPs. Mogłabym się dowiedzieć kiedy kolejne opowiadanie? :)
11.06 ;)
UsuńUrocze!!!
OdpowiedzUsuńLayls
Zapraszam do mnie na nowy rozdział :-)
Oooooo jakie to słłłłodkie:)
OdpowiedzUsuń2 miniaturka Vodemorta i Miona -super :D
Ralph jest przesłodki....mrrr
Pozdrowienia Jane
Zapraszam do mnie
http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/2014/06/rozdzia-30-cz2.html
fajna, taka inna ^^ :D
OdpowiedzUsuńMiniaturka świetna ;)
OdpowiedzUsuńPolubiłam ten parring i czasem fajnie poczytać o Albusie jako o "tym złym" ;)
Jak ja uwielbiam te charakterki Ślizgonów... Ich wypowiedzi są genialne ;) Normalnie zawsze się wtedy uśmiecham.
Już nie mogę doczekać się Sevmione a to dopiero za 2 tygodnie...
Pozdrawiam
Świetna miniaturka.
OdpowiedzUsuńCiekawy parring.
Miałaś niezły pomysł ze złym Albusem.
Bajecznie słodkie zakończenie.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Genialne! Jejku nigdy bym nie wpadła na to, żeby Albus był zły a Voldi okazał się dobry! Świetny pomysł, nie tylko na miniaturkę, ale też na dłuższe opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejną miniaturkę :D
O kim następna miniaturka?
OdpowiedzUsuńRonmione , przełamałam się i napisałam :) Będzie to jedyne Ronmione w moim wykonaniu , więc mam nadzieję, że nie będzie tak źle ;)
UsuńWspaniała!!! Wszystkie miniaturki są wspaniałe uwielbiam je czytać, aż nie mogę się doczekać następnych. Jesteś zajebista i masz genialnego bloga. Życzę więcej weny ;) Pozdrawiam Ewka :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog, cudowne opowiadanie, życzę jeszcze lepszych pomysłów, o ile w ogóle możesz je mieć. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam z Zielonej Szkoły. W autokarze i od rana nie mogłam się doczekać jak wrócę i przeczytam tą miniaturkę. Jest cudowna. Mam nadzieję, że niedługo znów będzie Tomione. I mam prośbę. Napisałabyś Hinny ? Proszę <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M.
Mam w planach Hinny ;)
UsuńBardzo ciekawa miniaturka, przyznam że mogłabym przeczytać takich więcej :) A co do wyglądu Toma, to chyba mi się bardziej podoba w tej wersji :) Życzę weny i czekam nn :) Z.
OdpowiedzUsuńOjej. Tyle jestem w stanie powiedziec. Nie przeszkadza mi, ze nie trzymalas sie kanonu, nie przeszkadza mi, ze 'odwrocilas kolory'. Po porstu mnie to zdziwilo;) Dumbledore zly? Coz, lubie tego starca, mimo, ze byl manipulantem;) Jednak Twoja notka mi sie podobala;) Zgrabnie napisana, mimo, ze inaczej;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie :-) Czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńWow... brak mi słów, naprawdę. Nigdy nie spotkałam się z taką historią. Tom dobry, a Dumbledore, poczciwy staruszek, zły? Dziewczyno, cóż za fantastyczne pomysły mieszczą się w tej twojej głowie?! :D Wracając do opowiadania, to naprawdę jestem pod wrażeniem. Wywróciłaś świat czarodziejów do góry nogami! Do tego wspaniała końcówka. Tom jest najlepszym mężem i ojcem. :)
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na Romione!
Alice.
Miniaturka sama w sobie jest świetna. Lecz dla mnie takie odbieganie od kanonu jest niezdrowe. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową miniaturkę
OdpowiedzUsuńhttp:/miniaturki-roznej-tresci.blogspot.com
Czasami to podziwiam autorów za pomysłowość. Tak właśnie jest z tobą!
OdpowiedzUsuńGenialna miniaturka! :D
Weny
cudo nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńSo sweet <3
OdpowiedzUsuńGenialne! Uwielbiam Tomione :)
OdpowiedzUsuńCzy mogłabym wykorzystać fragment wspomnienia w moim opowiadaniu?
OdpowiedzUsuńCzy mogłabym wykorzystać fragment wspomnienia w moim opowiadaniu?
OdpowiedzUsuńPomysł ciekawy. Jednak cała reszta pozostawia wiele do życzenie. Pisanie krótkich tekstów nie polega na przekazaniu wszystkiego jak najkrócej. Ta historia byłaby o wiele ciekawsza, gdybyś poświęciła jej coś więcej niż miniaturkę. Gdybyś ten pomysł rozłożyła na osobny blog pewnie byłoby to dużo lepsze. Powyższa miniaturka jest raczej płytka. Nie ma niczego... głębszego. Język też pozostawia wiele do życzenia. Być może problem tkwi w tym, że sama siebie ograniczasz. Spróbuj zająć się czymś szerszym... pisaniem historii w rozdziałach. Bo na razie jest akcja, akcja, akcja, dziesięć tysięcy pojawiających się zbyt szybko wątków i skumulowana, płytka, stłamszona fabuła.
OdpowiedzUsuńNikt tak szybko nie pozbierałby się po tym, jak jego światopogląd ległby w gruzach. Nikt nie wbiegłby do pokoju obok i zobaczywszy człowieka, którego od zawsze się bał nagle oddałby się mu bez reszty. Zapewne bardziej wiarygodne byłoby, gdyby Mina po obejrzeniu wspomnień zamarła zszokowana. Gdyby przez parę chwil znieruchomiała. W jej umyśle powinny wirować myśli, wspomnienia, analizy, a nie pyk i już przestawiła się z ,,kochać D, nienawidzić V" na ,,nienawidzić D, kochać V". Powinna prowadzić bój z samą sobą. A potem być może pokłócić się również z V. Wypowiedz Miony na temat nauki o wspomnieniach, wręcz mnie rozbroiła. Myślałam, że napisałaś to, żeby potem wyśmiać jej gryfońską naiwność, dziecięce przekonanie o wszystkim, bo przecież uczyli tego w szkole.Byłam pewna, że V ją wyśmieje, niestety pomyliłam się. Czarny Pan parał się czarną magią, był potężny. To takie naiwne sądzić, że wiedza nabyta na piątym roku nauki w Hogwarcie pozwoliłaby stwierdzić czy te myśli są prawdziwe, czy też nie.
Ponadto jest dość spora nieścisłość. Zmieniłaś zasadniczo całkowicie historię z książki. A gdzie zniknięcie V? Trzynaście lat bez niego? Całą fabuła powieści Rowling nie miałaby miejsca. No bo po co kamień filozoficzny człowiekowi, który nigdy nie umarł? Być może to był twój zamysł. Być może nie zrozumiałam twojej intencji twórczej.
Ponadto chyba się pogubiłaś, bo najpierw piszesz, że V zabijał tylko tych, którzy go atakowali, potem że nigdy nikogo nie zabił, następnie znowu zmieniasz i piszesz, że jest mordercą.
Opisy też nie są twoją mocną stroną. Nawet w miniaturce, jeżeli chcesz oddać nastrój, piękno itd. wnętrza to musisz je ładnie opisać. A nie tu stoi lampa, tam krzesło, a tam obok jeszcze stół. Poza tym... serio V kazałby ją zamknąć w jego komnatach?
Poza tym tak nagle ni z tego ni z owego ona się w nim zakochuje, przez sekundę się zastanawia czy to miłość po czym rzuca wszystko i zatapia się w uczuci. On akurat ni z tego ni z owego odwiedza ją w swoich własnych komnatach i ją całuje. No i oczywiście od razu do łóżka. Łatwa ta twoja Miona :P
OGÓLNIE WSZYSTKO DZIEJE SIĘ ZA SZYBKO. Nawet jak na opowiadanie.
I przede wszystkim ogranicz wykrzykniki. To naprawdę przesada, że średnio co drugie zdanie w dialogu kończy się tym znakiem.
No i popracuj nad szatą graficzną, bo nieźle się umęczyłam czytając ten drobny druk na ciemnym tle. Ale to taka luźna sugestia.
Jedyny plus to to, że przez te wszystkie błędy i niedoskonałości tekst jest niebywale śmieszny.
S.M.J
Hej,
OdpowiedzUsuńświetne to, Dumbledore czarnym panem, slodko jak dowiedział się o ciąży to od razu ślub, zastanawiam się czy Harry wie o wszystkim...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie